Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę


bobiczek

Recommended Posts

Nie wyręczać czasem kosztem własnym (a potem się zżymać na forum publicznym i narzekać), tylko pomóc wypić to piwo, które zostało nawarzone.

co niektórzy tutaj pisza, że kto nawarzył to i pic powinien. Sam. Rodziców w to picie nie wciagajac .... :D

 

a tak nawiasem mówiąc nie odbieram postu Bobiczka jako narzekanie i zżymanie ... Wy go ciagle źle odbieracie, jego posty ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 197
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

a własnym dzieciom jej chcemy odmawiac.
Renia, ale kto chce odmawiać?? :o Ja nie!!! Ja otrzymałam pomoc i dam ją w razie W.

Jedynie twierdzę, ze nie dam się doić jak dojna krowa. Nie wiem czy czytałaś mój post o małżeństwie, które ciągnie od teściów ile się da. Mało tego, ciągle im mało i chcą więcej. Jakbyś się czuła, gdybyś dała dzieciom pieniądze na połowę domu, a ci są obrażeni, ze kupiłaś sobie nowe auto :o :o Przecież poddasze ciągle nie wykończone :o Nie wiem jak Tobie, ale mnie się nóz w kieszeni otwiera.... :evil: :evil:

 

Wydaje mi się, ze rozmawiamy tu o dwóch różnych sytuacjach: pomocy rodziców i permanentnym dojeniu rodziców. To są dwa światy. Na drugi nie ma u mnie zgody.

 

najlepszym przykładem jest zboczenie z drogi nastolatki, która zaszła w ciążę i sie z nia nie ożenił .... rodzice sie na nią wypięli albo nie mogli pomóc i ona trafia do domu samotnej matki .... ktos obcy nie potępił, tylko pomógł, dał spanie, jedzenie i wsparcie psychologiczne.

 

hmmmm zastanawiające ....

Wiesz, między wypieli się, a nie mogli pomóc jest subtelna różnica :roll:

Znam rodziców, którzy są już zmęczeni ciągłym wyciąganiem z tarapatów swojej pociechy, która chodzi uwaga : do III klasy SP. :roll: Rodzina pełna, żadna patologia, mają jeszcze 2 innych dzieci tzw "normalnych" :roll: Pewnie kiedyś ich skarb doprowadzi ich do takiej ściany, że juz nie:

będą chcieli , mieli sił/ możliwości pomóc... Rodzice to też ludzie i mają ludzki kres wytrzymałości na wybryki swoich dzieci. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tak nawiasem mówiąc nie odbieram postu Bobiczka jako narzekanie i zżymanie ... Wy go ciagle źle odbieracie, jego posty ....

 

A może bobiczek powinien się nad tym zastanowić i zmienić sposób pisania, skoro dotychczas ciągle jest źle odbierany?

 

To tak na marginesie, a w temacie, to ja nie tylko o nim pisałam. O tej pani co utrzymuje dorosłych synów a do sąsiadki w mankiet płacze, też i o wielu innych tego typu sytuacjach nawet na tym forum nie wspomnianych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież poddasze ciągle nie wykończone :o Nie wiem jak Tobie, ale mnie się nóz w kieszeni otwiera.... :evil: :evil:

 

Wydaje mi się, ze rozmawiamy tu o dwóch różnych sytuacjach: pomocy rodziców i permanentnym dojeniu rodziców. To są dwa światy. Na drugi nie ma u mnie zgody.

 

wybryki swoich dzieci. :roll:

 

czytałam to .... mnie tez sie w kieszeni nóż otwiera ....

 

tak, oczywiście to odróżniam...

ale syn Bobiczka go wcale permanentnie nie doi, nie naciaga,

studiuje, pracuje, wychowuje dziecko, zajmuje sie nim wrecz wzorowo i .... uparcie dąży do samodzielności ...

warto mu pomagać, bo niczego nie marnotrawi, każdą pomoc "przekuwa" na swoje sukcesy ....

 

mój tez miał wybryki w szkole .... jak bym mogła to bym na wywiadówki nie chodziła ... a musiałam !

A teraz jest super gość ! Warto bylo go ciagnąć za uszy ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to boję się mówić z całą pewnością co zrobię, albo czego nie zrobię, bo już nie jeden raz tak sie mądrowałam, a potem musiałam odszczekać. Pamiętam jak moje dziecko sie darło po nocach (miało kolkę) i je kołysałam w wózku, żeby uśpić. Przychodził do nas kuzyn, który tak się mądrował, że on nigdy nie nauczy dziecka takiego kołysania. No i potem tak kołysał, że aż sie wózek zrywał. Ja miałam nie ględzić jak moja mama, tylko powiedzieć raz ! A teraz często chodze i ględzę, a młoda ma to w poważaniu. I z drugiej strony. Zapewnianie, że ja nie chcę kiedyś pomocy od dzieci, bo wolę do domu starców. Prosze mi wierzyć, że mam kontakt ze starszymi ludźmi, którzy kiedyś tak mówili, ale teraz zrobią wszystko, aby tak sie nie skończyło. Moj ojciec był zawsze takim twardzielem, że on sam i nigdy.... Ostatnio zachorował i jak dziecko we mgle. Co tu gadać, życie weryfikuje wszystko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

warto mu pomagać, bo niczego nie marnotrawi, każdą pomoc "przekuwa" na swoje sukcesy ....
taką pomoc rozumiem

 

mój tez miał wybryki w szkole .... jak bym mogła to bym na wywiadówki nie chodziła ... a musiałam !

A teraz jest super gość ! Warto bylo go ciagnąć za uszy ...

gratuluję!!

Matka tego chłopca, o którym pisałam wcześniej to moja powiedzmy znajoma. Jest w szkole średnio raz w tygodniu, a to się pobił, a to ukradł, a to nawrzeszczał na nauczyciela, a to opluł woźną i takie inne kwiatki. Na dodatek oceny ma katastrofalne, na niczym mu nie zależy. :roll: Podziwiam ta kobietę, serio. Widzę jak dzielnie to znosi, jak chodzi do tej szkoły i wysłuchuje coraz to lepszych historii o swoim dziecku. Podjęły z wychowaczynią wiele prób ratowania tego synka. Psycholog, terapie, nic nie pomaga, przynajmniej na razie. Zastanawiam się kiedy przyjdzie kres tej pomocy, kiedy powie pass, ja wysiadam, nie mam sił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale syn Bobiczka go wcale permanentnie nie doi, nie naciaga,

studiuje, pracuje, wychowuje dziecko, zajmuje sie nim wrecz wzorowo i .... uparcie dąży do samodzielności ...

 

Nie daję mu na to nawet najmniejszych szans.

Jak pożycza samochód - to musi być zawsze przy oddaniu dotankowany, a jako bonus - sam od siebie - przynajmniej raz w miesiącu porządne mycie i odkurzanie mam zrobione w dowód wdzięczności. :)

I tak niech zostanie na razie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno w temacie co chciałem a co umknęło wszystkim.

Od samego początku wpadki, od samego początku nie myślał o rozwiązaniu problemu inaczej niż ożenić się, pogodzić i ponieść konsekwencje pomimo młodego wieku.

A nie mówcie mi , że w Roku Pańskim 2009 niejeden by sprawę załatwił inaczej, bądź to ze strachu bądź z wygodnictwa.....

Za to też ma u mnie wsparcie.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest w szkole średnio raz w tygodniu, a to się pobił, a to ukradł, a to nawrzeszczał na nauczyciela, a to opluł woźną i takie inne kwiatki. Na dodatek oceny ma katastrofalne, na niczym mu nie zależy. :roll:

Podjęły z wychowaczynią wiele prób ratowania tego synka. Psycholog, terapie, nic nie pomaga, przynajmniej na razie. Zastanawiam się kiedy przyjdzie kres tej pomocy, kiedy powie pass, ja wysiadam, nie mam sił.

u mnie bylo podobnie ... robil wszystko co bylo zakazane, miał najgorsze oceny i na niczym mu nie zależało ... byl psycholog państwowy i prywatny, terapie i tysiąc rozmów z mojej strony ....

I w któryms momencie zaczął patrzec na świat inaczej ..... i zaczał mądrzeć, pokornieć, uwierzył we własne sily, dał sie prezkonać do zmiany ....

Pełny sukces !

 

Wiesz .... milość działa cuda .... i cierpliwość.

Dla obcych nie zawsze warto cos robic ale dla swojego dziecka jak najbardziej. Ciebie juz dawno nie bedzie a wspomnienia zostana, przetrwaja w nastepnym pokoleniu .... i od Ciebie zalezy jakie będa ... dobre czy złe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek

Nie daję mu na to nawet najmniejszych szans.

No ale jednak z Twoich wypowiedzi wynika (ja to tak odebrałam), ze Cię sytuacja frustruje i powoli dochodzisz to pewnej granicy wytrzymałości. A to nie dobrze.

 

też tak to odebrałam, czytając np. to:

Czy warto marzyć, chcieć , żeby dzieci ze swoja rodzina zamieszkiwały z nami?

NIE

Wierzcie mi.

 

ale może ja coś źle zrozumiałam

:roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie piszemy o miłości do swoich dzieci tylko o wyrzeczeniach związanych z faktem jw.

 

Przecież wyraźnie napisałem na początku - że drażni mnie brak prywatności, różne poświęcanie się w mojej oazie, o ocenie że to jest to najlepsze i najpiekniejsze co mogło mnie w życiu spotkać.

Co jest niejasne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam, czytam. Trudny temat. Wydaje mi się jednak, że są "dzieci", którym nawet doraźna pomoc "szkodzi". Podam przykład.

Dorosły facet, kobieta. Jej rodzice nie akceptowali związku. Wyprowadziła się, postanowili wynająć mieszkanie (bo on nie miał). Oboje pracowali. Wynajęli jakąś norę, bez łazienki, c.o.....Prali, kąpali się u jego rodziców. Było ciężko. Zwolnili ją z pracy. Rodzice pomagali, dawali jedzonko. Znalazła pracę. Przyszła zima. Rodzice zdecydowali, że wezmą swojego starego rodzica do siebie a mieszkanko udostępnią młodym biednym. Mieszkali tam ze 2 lata. Poczuli się jak u siebie. Gdy babcia postanowiła, że chce wrócić do swojego mieszkania, nastąpiła u młodych obraza majestatu. Jak to? Oni mają wynajmować na "mieście"? Za pieniądze? A co, babci źle z rodzicami? Obrażeni wynajęli kawalerkę. To życie codzienne. Pora przejść do urlopów - spędzają je w letnim domu rodziców. Dom jest całoroczny więc i weekendy jesienią i zimą tam spędzają. Hajcują ogrzewaniem po maksie (zimą 30'),(cyt: grzeję ile chcę, a co to, moje?) leją pełną wodę wanny do kąpieli (szambo, woda ogrzewana elektrycznie). Gdy rodzice poprosili, żeby się dołożyli do rachunków za energię elektryczną, bo rachunki są bardzo wysokie - obrazili się. Synowa od 5 lat jest obrażona. Przestała jeździć.....długo by jeszcze opisywać różnych sytuacji. Mieli ciężko. Rodzice pomogli. Mało im. Uważają, że im się należy, że od tego są rodzice.

Jak matka zaczęła odmawiać w różnych sytuacjach (chłop prawie 40 lat) to synek się od matki oddalił. Ochłodziło się.

Ciężka sprawa. Pytanie brzmi kto kiedy popełnił błąd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie daję mu na to nawet najmniejszych szans.

No ale jednak z Twoich wypowiedzi wynika (ja to tak odebrałam), ze Cię sytuacja frustruje i powoli dochodzisz to pewnej granicy wytrzymałości. A to nie dobrze.

 

też tak to odebrałam, czytając np. to:

 

nie dopisałaś że po najmniejszych szans było "na dojenie"

 

 

Czy warto marzyć, chcieć , żeby dzieci ze swoja rodzina zamieszkiwały z nami?

NIE

Wierzcie mi.

 

ale może ja coś źle zrozumiałam

 

 

potwierdzam że NIE - co jest niejasne :( [/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja Wam powiem jak ja to odebrałam ....

ot, chwilowy kryzys, chwilowe zmeczenie sytuacją ....

 

Wy zawsze czytacie to co napisane literami (i punktujecie to cytatami) a ja staram sie czytac to co miedzy wierszami jest schowane

Bobiczek wcale nie musiał opisywac jak bardzo jego syn jest correct wobec niego, wiedziałam, że tak jest

co nie zmienia sytuacji, że mozna byc zmeczonym ciagnąc to trzeci rok ... tez pewnie byłabym

on po prostu chciał wsparcia od nas, chciał usłyszeć/zobaczyc na ekarnie monitora napisane, że dobrze robi .....

bo dobrze robi !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież wyraźnie napisałem na początku - że drażni mnie brak prywatności,

 

Gdyby mnie coś drażniło i powodowało tego typu frustracje, uznałabym, że jakaś tam granica mojej wytrzymałości została przekroczona i pora to zmienić, czyli znaleźć inne rozwiązanie tej sytuacji. Jakoś nie potrafię się cieszyć z czegoś co mnie drażni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...