Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Był temat o teściowych - to teraz dzieci na tapetę


bobiczek

Recommended Posts

Renia

piszę z perespektywy 44 letniego dziecka takiej dobrej matki

oj, żeby ona była swego czasu dla mnie twardsza, oj ja bym teraz miała lepiej

 

Ja mam silny charakter ale za późno się o tym dowiedziałam

paru wyborów nie dane mi było dokonać

nie ma co płakać nad rozlanym... ale czasem żal

teraz wiem, że bym nie zginęła a jej pomoc zrobiła mi krzywdę. trochę. ale żal...

Wiesz, nigdy nie wiadomo co jest lepsze .... matczyna dobroć i pomoc - niedobrze, "zimny wychów-radź sobie sam, ponosisz odpowiedzialność za swoje czyny tylko sam" - też niedobrze. Szczególnie w sytuacji gdy inni obok mają jednak pomoc rodziny w sytuacjach podbramkowych.

Tak trudno jest o ten złoty środek. Poza tym to co dla jednego dziecka jest dobre, dla drugiego nie jest, to zależy od wielu spraw, od charakteru przede wszystkim. Jedno rwie sie do samodzielności szybko, drugie lubi żeby go troche poprowadzic za rękę zanim puści się na głęboka wodę..... Jednemu pomoc robi dobrze, drugiemu szkodę.

Zdaję sobie sprawę, że moje wybory nie są optymalne. Nie uzurpuje sobie absolutnej nieomylności, wręcz przeciwnie, czasem mam wrażenie, że weszłam nie w te uliczkę i ide nią, bo już za daleko zaszłam by zawrócic do głównej drogi i ponownie wybierac kierunek .....

Moja mama też nie była nieomylna i nie dokonywała odpowiednich dla mnie rozwiązan ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 197
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wiesz, nigdy nie wiadomo co jest lepsze .... matczyna dobroć i pomoc - niedobrze, "zimny wychów-radź sobie sam, ponosisz odpowiedzialność za swoje czyny tylko sam" - też niedobrze. Szczególnie w sytuacji gdy inni obok mają jednak pomoc rodziny w sytuacjach podbramkowych.....

 

Bo chyba trzeba dobrze znać swoje dziecko. A to takie trudne. patrzymy na nie z perespektywy czasu (takie malutkie, słabe), naszych lęków (nie da sobie rady) chęci ułatwienia życia (mnie było ciężko, to jemu...). Właściwie widzimy, co chcemy zobaczyć. Jak ... zakochani.. :wink:

Akurat mnie by dobrze zrobiło powiedzenie 'jesteś dorosła, to sobie radź' Ja się do niewygód nie paliłam, w końcu jestem wygodna, jak mi ktoś pomaga, to biorę, bo tak łatwiej. Ale bez tej pomocy szybciej bym okrzepła, nabrała pewności siebie i... zdobyła pracę o której do dziś marzę i nigdy mieć nie będę, bo za późno zrozumiałam, że mogłabym...

Dobrze jest wiedzieć, że się ma rodzinę w sytuacjach ekstremalnych ale dobrze jest wiedzieć wcześniej, że za własne błędy trzeba samemu zapłacić. Bo i tak zawsze się placi samemu. Tak czy inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a co do bobiczka - małżeństwo z dzieckiem w akademiku to nic strasznego. Może niewygodne, ale z reguły te małżeństwa dobrze sobie radzą i są potem silne. Na pięć znanych mi par żadna się jeszcze nie rozwiodła (20 lat :lol: ) w przeciwieństwie do tych "na odległość"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to ja też coś do dam... z perspektywy xlat

zawsze byłam niesłychanie samodzielna, moje rodzeństwo powiedzmy średnio :wink: moi rodzice byli ze mnie bardzo dumni, ja nigdy nie wyciągałam po nic ręki, szybko się wyprowadziłam z rodzinnego gniazda więc też szybko zaczęłam myśleć i działać jak dorosła, a przecież byłam jeszcze małolatem, spełniałam wszystkie swoje marzenia w tym by studia i to co wżyciu chciałam robić.

U mnie w domu nikt moich problemów specjalnie nie zauważał, na porządku dziennym było powiedzenie jesteś mocna, TY sobie nie poradzisz?? i radziłam sobie, do tego stopnia sobie radziłam że z baby chyba przeistoczyłam się w babochłopa, tak teraz myślę.

 

ale....niestety mój M zupełnie inaczej wychowany za mną nie nadążał i myślę że trudno by mi było w ogóle znaleźć partnera który za mną nadąży. Bo zanim on ... to ja już wiem ..., mam to we krwi z racji doświadczeń

 

I tak obserwując życie i siebie w miarę obiektywnie, to to jest problem. Duży. Dla dziewczyny, a później żony. Mając tak znakomicie wrodzoną czy nabytą samodzielność i rozwinięty instynkt samozachowawczy trudno o partnera.

 

Nawet zaryzykuję twierdzenie że tak należy wychowywać chłopaków, a dziewczynki inaczej, jak będą trochę blondynkami to nikomu nie zaszkodzi :D

 

a do bobiczka - dobrze wychowaliście swojego syna, bądźcie z siebie dumni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale....niestety mój M zupełnie inaczej wychowany za mną nie nadążał i myślę że trudno by mi było w ogóle znaleźć partnera który za mną nadąży. Bo zanim on ... to ja już wiem ..., mam to we krwi z racji doświadczeń

 

Mając tak znakomicie wrodzoną czy nabytą samodzielność i rozwinięty instynkt samozachowawczy trudno o partnera.

 

Nawet zaryzykuję twierdzenie że tak należy wychowywać chłopaków, a dziewczynki inaczej, jak będą trochę blondynkami to nikomu nie zaszkodzi

1.

U mnie jest to samo...

2.

Faktycznie. Ale jak masz szczęście i znajdziesz swoją PRAWDZIWĄ druga połowe, to razem możecie zdobyc cały swiat. A jak jej nie znajdziesz to albo sie rozstajesz albo sie mordujesz w związku ....

3.

Chłopaków - zgoda !

Ale jak wychowasz dziewczynke "inaczej", to będzie miała dobrze wzyciu tylko pod warunkiem znalezienia tego "odpowiedniego" partnera. A jak takiego nie znajdzie to kicha ... bo ani ona ani on ....

A tak to przynajmniej ona ciagnie zycie, zarabia, wychowuje dzieci i mysli o przyszlości .... I tutaj znowu ten złoty srodek sie kłania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

....:)....ale sama bedziesz mieszkac z tesciami....dlaczego skorzystalas z dzialki tesciowej ...poszlas na łatwizne ....mogłas kupic sama działke za własne pieniadze i wybudowac dom tylko dla siebie i dla swojej odrebnej rodziny....piszesz oddzielne wejscia wspolny taras osobna kuchnia itd...ale dom jest WSPOLNY..nie twoj....łatwo doradzac innym....nie wierze ze marzylas o wspolnym domu z tesciowa ...wybralas łatwe rozwiazanie ...nieswoja dzialke ...aby spelnic swoje marzenie ..i teraz stawiac swoje warunki ....wybacz mi sarkazm ale tak to widze...rozumiem bobiczka ...po to mamy dzieci ...aby im pomagac ..kto ma im pomoc jak nie my...moze popelnily blad maja dzieci a studia w trakcie ...ale jesli maja cudownych rodzicow to nie koniec swiata ...napewno doceniaja pomoc bobiczka juz dzis...:)

Łojezuuuuu ale teraz dałaś ....

 

Mój teść jest po trzech zawałach i po udarze mózgu. Jest w połowie sparaliżowany, nie mówi, chodzi niewiele i o lasce. Jest zamknięty na 8 piętrze w centrum miasta i nie wychodzi z domu bo się wstydzi swojego kalectwa.

Jedyne miejsce, gdzie w ogóle chodzi to właśnie działka teściowej.

 

Drugi syn mojej teściowej ma zespół Downa. Jest na poziomie 2 latka. Trzeba go myć, pilnować, żeby zrobił siusiu. Spodni też sam nie zapnie. To dorosły mężczyzna - zapewniam CIe, że trzeba mieć niezły power, żeby go targnąć z wanny.

 

Moja teściowa od dwóch lat ma pierwsze objawy Alzhaimera. Jak jej matka. I jak jej babka. Za chwilę będzie trzecią niepełnosprawną osobą w tym domu.

 

Czy jeszcze mam Ci napisać kilka pikantnych faktów jak wygląda zajmowanie się nimi na codzień ? Nie ma sprawy - daj znać :)

 

Zdecydowałam sie na wspólny dom, by zająć się nimi. Ja nie potrzebuję ani tego domu ani tej działki, ani trzech niepełnosprawnych osób do opieki - ale czuję się za nich odpowiedzialna i nie ma innego wyjścia. To jest rodzina mojego mężą.

O wiele bardziej wolałabym mieć dwupoziomowe mieszkanie - tak, ale nie zostawię rodziny mojego mężą w 38 metrowym mieszkaniu na ósmym piętrze.

 

Zanim coś napiszesz- pomyśl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ! zaraz Ci sie dostanie za swoje ! :D

 

No i co - dostało się jej ?

Ja się chętnie zamienie z każdym, kto buduje dom dla siebie i na własnej działce. Swój też najchętniej postawiłabym gdzie indziej, Szkoda, że moja teściowa nie zamierza się przeprowadzać w inne miejsce - tylko i wyłacznie to jedno.

 

Oczywiście - mogę to mieć w dupie. Ale drugi raz się nie urodzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe jestem dobrą kobietą.

Naturalne jest dla mnie, że muszę zająć się rodziną. To też moja rodzina.

Nie wiem jak będzie, nie wiem czy sobie poradzę. Nie wiem jak długo.

Ale sporóbuję - nie mam wyjścia.

 

P.S. mama teśiowej żyła 96 lat. Istnieje ryzyko, że teściowa mnie przeżyje :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...