Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Leszek Wójtowicz

 

Gdy kuszą fałszu prorocy

Odpowiedź trzeba im dać

Spójrz prosto w kłamliwe oczy

I krzyknij: Nie chcę was znać

 

Nie, choćby piekło, szatani

 

Nie, choćby walił się dach

Nie, choćby pękały ściany

Nie, choćby wszyscy na tak

 

Są słowa czyste jak brylant

I brudne jak szmaty strzęp

Cudowne jak szczęścia chwila

I wstrętne jak węża łeb

 

Są także dwa słowa-klucze

I każdy dobrze to wie

Jak trudno przed nimi uciec

 

Wybieraj: tak albo nie ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Leszek Wójtowicz

 

Gdy ludzi co bliscy sercu

Los zacznie na odlew bić

Na przekór zgrai szyderców

Wykrzyknij: Chcę z wami być !!!

 

Tak, choćby piekło, szatani

Tak, choćby dach walił się

Tak, choćby pękały ściany

Tak, choćby wszyscy na nie

 

Wybieraj, nie wahaj się ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22 grudnia 1861 roku urodził się Zenon Przesmycki - Miriam (zm. 1944), krytyk literacki i artystyczny, tłumacz, poeta, wydawca

 

"W tych cudnych oczach..."

 

O, uwierz! Biłbym w drzwi piekła i nieba,

Byś szczęsną mogła być!

Kocham cię!... Wiesz już - to więcej, niż trzeba,

I pieśni mej rwie się nić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22 grudnia 1967 roku zmarł Jan Śpiewak (ur. 1908), poeta, tłumacz

 

"Pieśń o mieszkaniach"

 

Moje pierwsze mieszkanie miało siedem okien.

Moje drugie mieszkanie miało dwie wilgotne szyby.

 

Trąba samograjka - kałamarzyk cienki.

Orzech rozśpiewany - mundurek uczniowski.

Serce niespokojne - księżyc na polanie.

Porzuciłem wszystko. Odszedłem na zawsze.

 

Moje trzecie mieszkanie spoglądało na malwy.

Moje czwarte mieszkanie: ogień i nadzieja.

 

Uliczki gdzieniebądź - słowa zbuntowane.

Popołudnia rzewne - kula i nadzieja.

Dobranoc, Mateńko - śpij, kochany Ojcze.

Porzuciłem wszystko. Odszedłem na zawsze.

 

Moje piąte mieszkanie: miłość i niepokój.

Moje piąte mieszkanie: chmury i uśmiechy.

 

Trąbka samograjka - jaśniejące główki.

Sny budzone krzykiem - koniki niesforne.

Niebo oczom bliskie - ciepło gwiazd łagodne.

Tego nie porzucę. Zostanę na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Zagajewski

 

 

Poezja jest poszukiwaniem blasku.

 

 

Poezja jest poszukiwaniem blasku.

Poezja jest królewską drogą,

która prowadzi nas najdalej.

Szukamy blasku o szarej godzinie,

w południe lub w kominach świtu,

nawet w autobusie,w listopadzie,

kiedy tuż obok drzemie stary ksiądz.

 

Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem

i nikt sie nie domyśla, dlaczego.

Kto wie, może i to jest poszukiwaniem,

podobnie jak chwila na brzegu morza,

gdy na horyzoncie pojawił sie drapieżny okręt

i zatrzymal się, znieruchomial na dlugo.

A także momenty głębokiej radości

 

i niezliczone momenty niepokoju.

Pozwól mi zobaczyc, prosze.

pozwól mi wytrwac, mówię.

Wieczorem pada zimny deszcz.

W ulicach i alejach mojego miasta

bezgłosnie i żarliwie pracuje ciemność.

Poezja jest poszukiwaniem blasku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wigilia-Leslaw Falecki

 

Widać nie dane nam było

opłatkiem się podzielić

Twoje usta zbyt daleko

słowa

gasną przy wigilijnej świecy

Więc ty i ja

żeby nie zapomnieć

łzę

na dwoje łamiemy

 

 

 

Kraków 1997r.

 

------------------------------

Prezent dla Mikołaja-Katarzyna Fatyga

 

A ja się bardzo, bardzo postaram,

 

I zrobię prezent dla Mikołaja.

 

Zrobię mu szalik piękny, nowy,

 

żeby go nosił w noce zimowe

 

i żeby nie zmarzł w szyję i uszy,

 

gdy z dużej chmury

 

śnieg zacznie prószyć.

 

Niech się ucieszy Mikołaj Święty,

 

Tak rzadko ktoś mu daje prezenty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Franciszek Karpiński

 

 

"Bóg się rodzi"

 

Bóg się rodzi- moc truchleje,

Pan niebiosów - obnażony.

Ogień krzepnie-blask ciemnieje,

Ma granice- nieskończony:

Wzgardzony-okryty chwałą,

Śmiertelny-Król nad wiekami?

A słowo ciałem się stało i mieszkalo między nami.

 

Cóż masz niebo, nad ziemiany?

Bóg porzucił szczęście swoje,

Wszedł między lud ukochany,

Dzieląc z nim trudy i znoje,

Niemało cierpiał, niemało,

Żeśmy byli winni sami,

A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.

 

Podnieś rękę, Boże Dziecię,

Błogosław ojczyznę miłą,

W dobrych radach, dobrym bycie,

Wspieraj jej siłę swą siłą,

Dom nasz i majętność całą,

I wszystkie wioski z miastami,

A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asnyk, Adam

Między nami nic nie było

"Między nami nic nie było!

Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych,

Nic nas z sobą nie łączyło

Prócz wiosennych marzeń zdradnych;

 

Prócz tych woni, barw i blasków

Unoszących się w przestrzeni,

Prócz szumiących śpiewem lasków

I tej świeżej łąk zieleni;

 

Prócz tych kaskad i potoków

Zraszających każdy parów,

Prócz girlandy tęcz, obłoków,

Prócz natury słodkich czarów;

 

Prócz tych wspólnych, jasnych zdrojów,

Z których serce zachwyt piło,

Prócz pierwiosnków i powojów

Między nami nic nie było!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Ilu nas w ciszy"

 

Ilu nas w bólu - tylu w nadziei,

Ilu nas płacze - tylu się śmieje,

Ilu nas więdnie - tylu rozkwita,

Ilu się żegna - tylu się wita.

 

Ilu nas w ciszy - tylu w kolędzie,

Ilu nas żyje - tylu nie będzie.

 

Ilu nas mężnych - tylu się trwoży,

Ilu się pyszni - tylu się korzy,

Ilu się plami - tylu oczyszcza,

Ilu się tworzy - tylu wyniszcza.

 

Ilu nas w ciszy - tylu w kolędzie,

Ilu nas żyje - tylu nie będzie.

 

Ilu nas jadło - tylu zgłodniało,

Ilu nas padło - tylu powstało,

Ilu nas śniło - tylu zbudzonych,

Ilu się wzbiło - tylu strąconych.

 

Ilu nas w ciszy - tylu w kolędzie,

Ilu nas żyje - tylu nie będzie.

 

Ilu nas w cnocie - tylu w podłości,

Ilu nas w blasku - tylu w ciemności,

Ilu w przepychu - tylu w łachmanach -

I wszyscy przyszli powitać Pana.

 

Każdy był kiedyś dzieckiem w kołysce,

Zmiłuj się nad nami - Jezu Chryste?

 

Ilu nas w ciszy - tylu w kolędzie,

Ilu nas żyje - tylu nie będzie.

 

 

1.10.1993

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alain Ayache

Żyć i mieć nadzieję

Aby żyć trzeba mieć nadzieję, że przyjdzie takie jutro, które wyzwoli Cię z lęku przed ... jutrem.

Aby żyć, trzeba narzucić sobie tempo, nie pozwolić czasowi przeciekać przez palce.

Aby żyć, trzeba śnić na jawie, spać czujnie nasłuchując i zawsze być gotowym do skoku.

Aby żyć pełnią życia, trzeba najpierw nauczyć się sztuki przetrwania, wymagać od siebie poświęceń, których nikt inny nie mógłby Ci narzucić, po czym powiedzieć sobie w oczy, że sama możliwość przetrwania jest łaską niebios pozwalającą radować się życiem.

Aby żyć – Boże, wybacz! – trzeba spoglądać ku wieczności i wciąż na nowo wmawiać sobie, że nic się nie kończy ostatecznie.

Aby żyć, trzeba kochać i być kochanym, być wdzięcznym za wszystko, co otrzymujesz, z niepewności zaś uczynić jedyny swój pewnik.

Jeśli natomiast ogarnie Cię zwątpienie, pamiętaj, że musisz zrobić to, po co się urodziłaś: niestrudzenie szukać, szukać i jeszcze raz szukać sensu życia.

Aby żyć, nie wolno bowiem nigdy przestać wierzyć, że niemożliwe jest możliwe. A jeśli z cudu uczynisz swój chleb powszedni, szybko zdasz sobie sprawę, że cuda są bliżej Ciebie, niźli sądziłaś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Agnes w gościnnych progach mego kącika...

 

 

[tekst z bloga]

"2002-12-22 odnaleźć siebie...

 

mój świat znowu zachwiał się jak bujany fotel...

było mi i jest dość trudno, bo w sobotę zadzwonił do mnie tomek i poprosił, żebym jak najszybciej do niego przyjechała. kiedy weszłam strasznie płakał. przez łzy powiedział mi, że przed 2 godzinami magda miała wypadek samochodowy, że teraz ją właśnie operują, ale szanse na to, że z tego wyjdzie są naprawdę znikome... pojechaliśmy razem do szpitala. czuwaliśmy przy niej popodłączanej do tylu kabelków na OIOM-ie... rozmawialiśmy, milczeliśmy, płakaliśmy... w niedzielę, kilka minut przed 19 odeszła... miała 26 lat. zostawiła męża, 4 letniego synka i tylu ludzi, którzy do niej będą tęsknić...

cóż można w takiej chwili powiedzieć, co się czuje? nie muszę pisać... trudny czas, trudno poukładać sobie wszystko, trudno wypełnić puste miejsce, i to przed Wigilią, przed świętami... jeśli kogoś kochamy stajemy się podatni na ból i stratę. cierpimy, kiedy ten ktoś cierpi. kiedy umiera, razem z nim umierają nasze cząstki. doświadczyłam tego po raz kolejny tracąc moją przyjaciółkę. wiem, że pewne rany nigdy się nie zabliźnią. jeśli będę miała szczęście, co najwyżej przestaną krwawić... błąkałam się bez celu w ten mroźny wieczór, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego ona? przecież ścieżki jej życia zaczęły się nareszcie prostować, dopiero co zapukało szczęście do drzwi jej domu... w tamtych chwilach nie chciałam być sama; potrzebowałam z kimś porozmawiać, przytulić się i wypłakać... zadzwoniłam do aniołka - czułam, że jeśli ktoś będzie w stanie pomóc mi zrozumieć, to będzie to on, bo on wie co we mnie się dzieje, bo z nim to wszystko może być możliwe... opowiedział mi o śmierci swojego przyjaciela... kiedy siedziałam u tomka do późna, aniołek był tak blisko mnie. jego doświadczenie wypełniło moje i było mi w pewnym sensie łatwiej... bardzo mnie wspiera, poświęca dużo czasu, by ze mną rozmawiać, choć ze mną teraz pewnie niełatwo jest rozmawiać... jak dobrze, że pojawił się w moim życiu właśnie teraz, że mogę dzięki niemu więcej zrozumieć, bardziej docierać do samej siebie... a on poznawać mnie taką, jaką jestem naprawdę, tam pod tą maską codziennej rzeczywistości z uśmiechem nr 7... chciałabym podziękować też t-w-c, która równie mocno przeżyła odejście magdy, która zaofiarowała swoją pomoc, gdy tylko się dowiedziała... i elizie, która napisała coś, czego w tamtych chwilach potrzebowałam:

 

Pamiętaj że przyjaciół masz zawsze... nawet takich o których nic nie wiesz...

 

jestem wam kochani bardzo wdzięczna, że jesteście ze mną gdzieś tam, a jednak tak blisko...

 

Wigilia. przy świątecznym stole siedziałam z mamą i siostrą... ciepło ognisk serc, szept łamanego opłatka, łzy podczas składania sobie życzeń, bliskość, miłość i wyczuwalny w każdym geście Bóg... życzenia mamy:'żebyś była zdrowa, znalazła spokój i dobrego męża, córeczko' i siostry:'spełnienia najskrytszych marzeń'... i co ja miałam tym kochanym istotom odpowiedzieć? uśmiechem przykryłam pustkę i bezradność. inni powsiadali do swoich pociągów i odjechali. ja stoję nadal na peronie śmieszna, żałosna i boleśnie niezrealizowana. i tylko jeden sensowny gest. ten żałosny peronowy człowieczek wyciąga w górę ramiona i woła: 'Panie, pomóż mi zrozumieć. naucz mnie pokory i cierpliwości' - tak wołam co dnia. i o sens życia proszę. tak, jestem drobiną pyłu na drodze, ale błagam - daj mi się podobać Tobie, wprowadź mnie w końcu na ścieżkę mego powołania, bo tylko Ty wiesz, która z dróg jest dla mnie najlepsza. nie daj mi zbłądzić i nie wódź na pokuszenie...

 

i pewien telefon, którego tak pragnęłam... ten dający poczucie bezpieczeństwa i wlewający do serca spokój głos... łzy wzruszenia i iskra nadziei, że... nie wypowiem, bo boję się, że zgaśnie od podmuchu słów...

 

i kolejne fale bólu jak igiełki, bo wczoraj magda ze swoimi mężczyznami miała spędzić ze mną pierwszy dzień świąt... bardzo mi jej brakuje. jej ciepła, które ze sobą wnosiła... zapachu delikatnych perfum... dźwięku głosu... uśmiechu... szalonych pomysłów... jasnych jak zboże włosów... błękitu oczu... anielskości, ale i diabelskości... po prostu tego, że była...

 

"... na zawsze taką cię spamiętam i nieważne kim byłaś grzesznicą, czy świętą..."

 

 

2002-12-26 12:08:16 skomentuj (14)"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazimierz Wierzyński

 

"Anioły"

 

Kto nas zaczarował

W ścienne malowidła

Malowidła

Po cośmy tu przyszli

Zmienić stare skrzydła

Zmienić stare skrzydła

 

Dokąd powrócimy

Dokąd powrócimy

Na te same ściany

W mrok zaczarowany

W mrok zaczarowany

 

Mszał udawać złoty

Trzymać świętą Biblię

Pozaleczać blizny

Pozasklepiać rysy

Służyć do modlitwy

Wzlatywać nad lilie

Wzlatywać nad lilie

I amarylisy

Wzlatywać nad lilie

I amarylisy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeremi Przybora

 

"Na całej połaci śnieg"

 

Na całej połaci - śnieg.

W przeróżnej postaci - śnieg.

Na siostry i braci

zimowy plakacik

śnieg... śnieg.

 

Na naszą równinę - śnieg.

Na każdą mieścinę - śnieg.

Na tłoczek przed kinem

na ładną dziewczynę

śnieg... śnieg.

 

Na pociąg do Jasła

na wzmiankę, że zgasła

na napis:"brak masła"

na starte dwa hasła

na flaszki od wódki

na tego te skutki...

Na puste ogródki

na dzionek za krótki...

 

Na w sinej mgle dale - śnieg.

Na "kocham cię stale!" - śnieg.

Na żale, że wcale i na

tak dalej

tak dalej

tak dalej

śnieg

 

śnieg

 

śnieg

 

śnieg...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sen we śnie" - Anunia

 

 

Obudziłam się...

Ciągle przytulona do Ciebie

Tak - byłam szczęśliwa

Słońce wkradało się cichutko

Chciało Cię dotknąć

Twe ciało ciągle było gorące

Usta wyschnięte

Zwilżyłam je swoimi

Byłam z Tobą ...

 

Obudziłam się...

Znów tak pięknie śniłam ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponury ,dziękuję za Przyborę.

Zmienię klimat i zadedykuję Ci Cortazara,ktory jak wiesz mieszkał i tworzył w Paryżu,a wiersz ten powstał pod wpływem tęsknoty za Argentyną.

 

Milonga J.Cortazar

 

Wspominam Krzyż Południa

Gdy pragnienie każe mi podnieść głowę

Aby poić się twym czarnym - o, północy! - winem

Wspominam senne sklepy kolonialne na rogach

Gdzie zapach yerby unosi się w drżącym powietrzu.

Zrozumieć, że ten świat ciągle tam istnieje,

niby kieszeń z której ręka

może w każdej chwili wydobyć monetę, scyzoryk czy grzebień,

 

pracowita ręka ciemnej pamięci

która liczy swoich umarłych.

Krzyż Południa i gorzka mate.

Głosy przyjaciół niknące wśród innych.

 

(przeł. Zofia Chądzyńska)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...dziekuję Skorpionko... a ja dziś w klimacie "Piwnicy pod Baranami"...

 

Józef Czechowicz

 

"modlitwa żałobna"

 

że pod kwiatami nie ma dna

to wiemy wiemy

gdy spłynie zórz ogniowa kra

wszyscy uśniemy

będzie się toczył wielki grom

z niebiańskich lewad

na młodość pól na cichy dom

w mosiężnych gniewach

świat nieistnienia skryje nas

wodnistą chustą

zamilknie czas potłucze czas

owale luster

 

póki się sączy trwania mus

przez godzin upływ

niech się nie stanie by ból rósł

wiążąc nas w supły

chcemy śpiewania gwiazd i raf

lasów pachnących bukiem

świergotu rybitw tnących staw

i dzwonów co jak bukiet

chcemy światłości muzyk twych

dźwięków topieli

jeść da nam takt pić da nam rytm

i da się uweselić

 

którego wzywam tak rzadko Panie bolesny

skryty w firmamentu konchach

nim przyjdzie noc ostatnia

od żywota pustego bez muzyki bez pieśni

chroń nas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...