Gość 19.01.2004 21:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Stycznia 2004 ~ Polskie życie ~ Agnieszka Osiecka Pytają przy deserze i u więziennych bram, co nam ta noc zabierzei co daruje nam. Czernieją miejskie wieże, siwieje nieba błam... Co nam ta noc zabierze i co daruje nam? http://www.ewa.bicom.pl/chwile/images/ladyofseatop.jpgZasiądźmy znów za stołem i jak za dawnych lat wspomnienia niewesołezamieńmy w śmieszny żart. Kobiety naszych marzeń niech przy nas siądą tuż, to nic, że na zegarze późna godzina już. Za nasze polskie życie, za takie, jakie jest, wypijmy wódki łyczek z domieszką cichych łez ... I niech serdeczne gniewyna chwilę pójdą w kąt, bo my jak morskie mewy w tym domu mamy ląd ... brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 20.01.2004 08:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Tombe la neige Salvatore Adamo Tombe la neigeTu ne viendras pas ce soirTombe la neigeEt mon coeur s'habille de noirCe soyeux cort&geTout en larmes blanchesL'oiseau sur la branchePleure le sortil&ge Tu ne viendras pas ce soirMe crie mon désespoirMais tombe la neigeImpassible man&ge Tombe la neigeTu ne viendras pas ce soirTombe la neigeTout est blanc de désespoirTriste certitudeLe froid et l'absenceCet odieux silenceBlanche solitude Tu ne viendras pas ce soirMe crie mon désespoirMais tombe la neigeImpassible man&gehttp://www.malhanga.com/musicafrancesa/adamo/adamo.jpg PADA ŚNIEG Pada śnieg Ty nie przyjdziesz dziś wieczór Pada snieg A moje serce ubiera się w czerń To jedwabisty orszak Wszystko w białych łzach Ptak na gałęzi Płakacze czarujac Ty nie przyjdziesz dziś wieczór Mój krzyk mojej rozpaczy !Ale pada śnieg Niewzruszona karuzela ... Pada śnieg Ty nie przyjdziesz dziś wieczór Pada śnieg Wszystko jest białe z rozpaczy Smutna pewność Zimna i nieobecna Ta okropna cisza Biała samotność Ty nie przyjdziesz dziś wieczór To krzyk mojej rozpaczy Ale pada śnieg Niewzruszona karuzela... aby posłuchać ... http://www.malhanga.com/musicafrancesa/adamo/tombe.htmtłumaczenie jest jedna z wersji jakie mozna dokonac i chętnie usłysze inne wersje zapraszam ...jednoczesnie dziekuje za ten przekład ... komus anonimowemu brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 20.01.2004 16:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Agnieszka Osiecka Kołysanka Noworoczna Jakżeś niestały - w niekochaniu. Jakże niemiłość twoja - krucha, ileż powitań - w pożegnaniu, jak dobrze słyszysz, gdy nie słuchasz. "Zaśnijże, zaśnij, pora późna" - nagli serdeczny diabeł stróż...Tym się od innych on odróżnia, że dźwiga w pysku bukiet róż... Z wolna opadasz na posłanie, noc już nadchodzi z niedaleka, tak zasypiają ci, kochanie, co dobrze wiedzą, że ktoś czeka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 20.01.2004 16:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Wiewiórka (Palto) Śmiech ze łzami pomieszanyIleż w Tobie niepokojuZnowu dziś na śnieg wybiegłaśWeź przynajmniej palto swojePyłem śnieżnym przyprószonaNatychmiast mi się wydałaśTaka cicha i bezbronnaW wielkim świecie taka mała Zobacz, kończy się przedmieście Las wyrasta bezszelestnie W pstrych wiewiórek krzątaninie Palto, palto nałóż wreszcie Kto to widział tak po śnieguW przedwieczornym mrozie biegaćW samym tylko cienkim swetrzeW samych lekkich pantofelkachA już nogi Ci się plącząWłosy okrywają szronemPewnie jutro będziesz znowuZnowu przeziębiona Zobacz... Staniesz, oprzesz się o drzewoSen nadejdzie nieproszonyA las woła - palto Zobacz... Z. Stefański Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 20.01.2004 18:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Rafał Wojaczek "Kobiecość" Jeszcze jestem kobietą Wciąż zmuszasz bym nią byłaNie groźbami Ty jesteś ode mnie silniejszySłabością która wzrusza chcący już zamarznąćPuls mojej kobiecości A ja właśnie nie wiem co znaczą te słowakobieta i kobiecość Znaczą coś dla CiebieJa już jestem zmęczona pisaniem poematuCiągle gwałconym ciałem Ja już chcę być poetką pisać długopisemNa zwykłej kartce Nie na karcie prześcieradłaRaz na tydzień załatwiając potrzebę cielesnąDla lepszego pisania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 20.01.2004 19:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Rafał Wojaczek * * * Męskość polega na tym aby bić kobietęZgadzam się z tobą nadstawiam policzek Kiedy indziej klniesz moją matkęSłucham pilnie, pilnie przytakuję O mnie najczęściej opowiadasz źleMówię że masz rację kiedy mi powtórzą Kiedy w najlepszej wierze się rozbioręŚmiejesz się z małych piersi chudych ud A ja Ci drwić pozwalam sama się śmiejęBlizna po wyrostku naprawdę wstrętna Kiedy odchodzisz nie pytam kiedy wróciszKiedy wracasz nie pytam gdzieś był Dziwisz się gdy mówię że Cię kochamPrzecież to znaczy: jestem już za wczasu wdową Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Uhu 20.01.2004 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 Damaso AlonsoW mroku Tak: ty mnie szukasz. Czasami w nocy czuję cię u bokui wiem, że czyhasz,że chcesz mnie dotknąć,a dusza moja miota się we śnie, wśród lęku,jak związana kózka obok słupa,kiedy usłyszy falę tajemną tygrysai chybiony cios łapy, co nie sparzył ciała,który gaśnie w ciemności. Tak, tym mnie szukasz. Ty mnie podglądasz, słyszę gorący oddech,przetaczanie się bestii, gdy ranią ją drzewa leśne,czuję wśród mrokubiałą bryłę ogromną, ślepą, co się kręci -tak jak góra lodowa przewala się w słonej wodzie. Wiem: ty mnie szukasz.Omackiem - rozjuszonej pełen miłości - ty szukasz. Nie mów, że nie. Tego nie mów:jestem tutaj rozbitkiem,takim jak ci, co nagle ujrzeli mrok nocnyprzecięty przez pochodnię świateł wielkiego statku,ich serce pęka ze szczęścia, z ufności,ale ogromny powiewminął, musnął ich z wolna, odpłynał w głuszę ciemności i obojętności. Powiedz mi, że mnie szukasz.Trwoży mnie dola samotnych rozbitków -trwoży, że nie wiesz o mnie,jak nie wie o rozbitku ów wiatr, co go trąca,i mgławice ostatnie, co niewidzącym spojrzeniem nań patrzą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 20.01.2004 22:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2004 George Byron Prawda, że miałem drapieżność jastrzębia,Żem latał niszcząc i lejąc krwi strugi,Alem się uczył kochać od gołębia,Umrę nie znając, co kochać raz drugi.Dobrze by było nieraz ludzi dumnychUczyć przykładem ptaków bezrozumnych!Słowik, co w gajach nuci wiosny porą,Łabędź, co zdobi piękne jezioro, Małżonkę sobie jedną tylko biorą.Niechaj trzpiot z licznych miłostek się chwali,Niech tych wyśmiewa, co w miłości stali,Niech sobie cacek szuka coraz innych,Ja mu nie zajrzę tych uciech dziecinnych.Lecz u mnie człowiek lekki i przewrotnyMniej wart niżeli ów łabędź samotny,Stokroć mniej niźli nieszczęsna dziewczyna,Którą uwiódłszy zdrajca - zapomina.Nie, ta na sercu mym nie ciąży wina!Leilo! byłaś myśli moich treścią,Moją rozkoszą i moją boleścią,Tyś była cnotą, ty zbrodniami memi,Nadzieją w niebie i wszystkim na ziemi!Tak piękna jak ty nie była stworzona,A jeśli gdzie, już nie dla mnie ona.Nie chciałbym widzieć na ziemi i w niebiePodobnej tobie, chyba samą ciebie.Życia mojego okropne wypadki,Łoże śmiertelne przyzywam na świadki,Że ciebie dotąd kocham, jak kochałem.Ty jesteś lubym serca mego szałem.[/b] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 21.01.2004 03:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2004 Dnia 21 stycznia 1788 roku urodził się George Gordon Byron (zm. 1824), największy angielski poeta romantyczny George Gordon Byron "Kiedyśmy sie żegnali" Kiedyśmy się żegnali We łzach i w milczeniu, Gdyś się smutna oparła Na moim ramieniu, Twarz miałaś bladą, zimną, Pocałunek zimniejszy, Wróżyła mi ta chwila Okropność dzisiejszej. Zimno na moje czoło Spadła rosa ranku - Przeczułem, że zapomnisz O dawnym kochanku. Dziś zachwiana twa sława, Śluby zniweczone, Dziś słyszę twoje imię I za ciebie płonę. Przy mnie mówią o tobie; Milczę - rozpacz, trwoga, Dreszcz mnie przebiega zimny - Czemuś mi tak droga? Nie wiedzą, że znam ciebie, Jak dźwięk dzwonu ich głosy; Długo, długo klnąć będę Ciebie - i moje losy. W tajniśmy się widzieli - W milczeniu żal tłumię, Że zapomnieć, oszukać Twoje serce umie. Ach! gdy cię ujrzę jeszcze, Jakimż dziękczynieniem Do stóp twoich pobiegnę? - Łzami i milczeniem "Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą" Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą, Choć zdradzasz serce, tkliwie wprzód szukane. To łzy podwójną zatruwa goryczą, Którymi twoją opłakałem zmianę; To kruszy serce, które ty zasmucasz, Że umiesz kochać - lecz prędko porzucasz. Stratę obłudnej mało czuje serce, Oziębła wzgarda ściga przeniewiercę. Lecz ta, co żadnej myśli nie przebiera, Ta, której miłość tak tkliwa jak szczera, Jeśli się nawet i taka odmienia, Któż by nie doznał mego udręczenia? - Marzyć o szczęściu , do cierpień się budzić Los jest każdego, co żyje lub kocha. Lecz jeśli nawet, przestając nas łudzić, Żal w sercu wznieca ćma urojeń płocha, Co we śnie z nami igrając łaskawie, Tym samotniejszych opuszcza na jawie: Jakże więc muszą dręczyć się boleśnie Ci, których serca, nie marzeniom we śnie, Lecz tkliwym, szczerym uczuciom przywykną, A te jak same przewidzenia znikną? - Ach, powiedz raczej, że ta moja żałość - Grą wyobraźni, snem - twoja niestałość! 1824r., przekład: Antoni Edward Odyniec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 21.01.2004 11:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2004 Sen Lord Byron przełożył Adam Mickiewicz Dwoiste życie nasze: sen ma świat udzielnyŚród otchłani, nazwanych bytem i nicestwem,Nazwanych, lecz nieznanych, - sen ma świat udzielny,Z rzetelną władzą rządząc nad marnym królestwem.Mary i życie biorą, i postaci noszą,Rozczulają i dręczą, i łechcą rozkoszą.Troski dzienne ciężarem przywalają sennymI ujmują ciężaru naszym pracom dziennym.One się do istoty naszej mogą wcielić,Zabrać połowę czasu i byt nasz podzielić.Jak posłańce wieczności - błysną i przepadną,Jako przeszłości duchy - często przyszłość zgadną,Jak wróżące Sybille - ciemność do ich rękiSkłada tyrańskie berło rozkoszy i męki.One, gdy zechcą, na to przerobić nas mogą,Czym nie byliśmy nigdy; - one rażą trwogą,Wywołując cień z grobów. - Więc mary są cienie?Przeszłość nie jestże cieniem? czymże jest marzenie?Robotą duszy, - dusza może wyprowadzićZ nicestwa światy nowe i na nich osadzićDoskonalsze od ziemskich kształty promieniste,Wlać im duch trwalszy, niżli w ciała rzeczywiste. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 21.01.2004 22:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Stycznia 2004 Anna Maria Jopek NA DŁONI Tak łatwo z rąk wymyka sięUcieka gdzieś znika we mgleA ty chcesz na własność miećChcesz zamknąć na kluczPrzed światem schowaćSkryć jak skarbSwój prywatny skarbNiemożliwe Bo szczęście to przelotny gośćSzczęście to piórko na dłoniCo zjawia się gdy samo chceI gdy się za nim nie goni Tym więcej chcesz im więcej maszWymyślasz proch, chcesz sięgnąć gwiazdLecz to nie to, nie to nie takI ciągle czegoś nam brakDo szczęściaWciąż nam brakTak zachłannie brakOtwórz oczy Szczęście to ta chwila co trwaNiepewna swojej urodyTo zieleń drzew to dzieci śmiechSłońca zachody i wschody Więc nie patrz w dalBo szczęście jest tuż obok nasW zwyczajnym dniuW zapachu domu wśród chmurW ciszy traw jest blisko nasBlisko tak blisko tak Bo szczęście to przelotny gośćPrzebłysk słonecznej pogodyI dużo wie kto pojął żeSzczęście to garść pełna wody Szczęście to ta chwila co trwaSzczęście to piórko na dłoniCo zjawia się, gdy samo chceI gdy się za nim nie goni Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 22.01.2004 03:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2004 Dnia 22 stycznia 1921 roku urodził się Krzysztof Kamil Baczyński (zm. 1944), poeta; poległ w czasie powstania warszawskiego jako żołnierz AK Krzysztof Kamil Baczyński Oddycha miasto ciemne długimi wiekami,spowiada miasto ciemne dawnych grobów żałość;rozrąbane żelazem, utulone snami,nie nasycone płaczem, nie spełnione chwałą. Nie wierz, jeżeli ci się ulice pogłębiąi staną się jak otchłań, w której śmierć się przyśni,powierz swą myśl mieniącym się nad nią gołębiomi obłokom kwitnącym jak gałęzie wiśni,i chmurom, które zawsze te same tam, w górze,jak oblicze tęsknoty wykutej w marmurze Nie wierz nawet pragnieniom, jeżeli cię zawiodąnad brzeg spalonych domów i każą ci skoczyćprzez wytłuczone okno do czarnych ogrodów,ażeby na zhańbione prochy - zamknąć oczy. Ale uwierz tym głazom, co z kamieni brukujak psy zdeptane wyją i krwią ludu chluszczą,i rwą się nie pomszczone, i o bramy tłuką.O! niech ci one będą jako słowa ustom,niech ci wydrapią czułość z wzroku i krew z rany,abyś kochając wieki, sam był pokochany. O pij, pij te ciemności z zawalonych ruder,przyjmij w siebie to miasto gromów, które biją,tych Kilińskich, Okrzejów, jak oskardy trudu,i kiedy runą w bruki - niech w tobie ożyją. Stań się krzywdą i zemstą, miłością i ludemO, chwyć za miecz historii i uderz! i uderz! luty 1943 "Sur le pont d'Avignion" Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianiejak fotografia wszystkich wiosen.Kantyczki deszczu wam przyniosę -wyblakłe nutki w nieba dzwonjak wody wiatrem oddychanie.Tańczą panowie niewidzialni"na moście w Awinion". Zielone, staroświeckie graniejak anemiczne pączki ciszy.Odetchnij drzewem, to usłyszyszjak promień - naprężony ton,jak na najcieńszej wiatru gamietańczą liściaste suknie panien"na moście w Awinion". W drzewach, w zielonych okien ramieprzez widma miast - srebrzysty gotyk.Wirują ptaki płowozłotejak lutnie, co uciekły z rąk.W lasach zielonych - białe łanieuchodzą w coraz cichszy taniec.Tańczą panowie, tańczą panie"na moście w Awinion". szpital, kwiecień 1941 "Stuletni wieczór" Matce Wyjść na ulicę w niebieski, letni zmierzch,dymią fajki jak zapach zielonych brazylii,gwiazdy jak ryby zabite wypływają na wierzch,znad gitar - kapelusze jak czarne pluszowe motyle. Wyjść na ulicę: kołyski zwiewnej muzyki i bajek,tam grają katarynki jedwabny stuletni walczyk.Ten niderlandzki obraz z porcelanowych fajek,z baldachimów dłoni kobiecych i strun kobiecych palców. Otom dzieckiem, skrzydłem jednodniowych przeczuć.Jestem tylko chłopcem, który płacze nad zabitym ptakiem.Nie przeżyłem tylu lat i drzew, co ten wieczór.Jestem chłopcem, który płacze nad zabitym ptakiem. luty 1941 "Wiosna" Liście skłębione słońcemw okno zielenią się pchają,liście wytrysłe smugamidrzew wiosennego raju.Słońce się tarza po murachkrwawiące plamą cegieł;park - zieleniasta góraw nieboalei szeregiemwystrzelił. 13 V 1938 "Za krawędzią wszystkich dni..." Za krawędzią wszystkich dni, miesięcyodpadłeś zamknięty w biały krąg.Brodzisz przez świat spłowiały, brzęczyszu szyb nabrzmiały jak bąk.Pory roku są wszystkie naraz,spływające przez smutek szyb,widać wiadukt, drzewo, garażjak uschnięte liście lip. Znów nie wrócę, tak brnę coraz dalej,w gorączkowy koronkowy motyw,kiedy słychać jadące beze mnie śpiewne,smukłe widma lokomotyw. szpital, marzec 1941 "Śpiew na wiosnę" Mosty tych przedmieść zielonych,jakże ich wiele, jak dudnią od koni -- siwe i kare konie z pogoniza mną, za wiosną, za tonem. Jakże ich wiele, wzbierają i corazsypią jak płatki, jak ptaki podków.Jasna, niedzielna, zwierzęca to porana szyjach słodko zwinięta jak kot. Wyrój z błękitu. Ileż obłoków!Ptaki zielone trzeszczą spod pokryw.W lotnych ulotnie badylach pokrzywsypią się płaskie łuski potoku. Małe dziewczynki biegną. Od sukienbieli, anieli, uskrzydla się obraz,ziemia odpływa spod nieba jak łukiem.Słońce dojrzałe jak jabłko obrać! Dłonie na wodę: płaski i pluski,w kroplach twarzyczki wyklutych piskląt.W rybiej, przejrzystej łódeczce łuskipłyniesz przeze mnie stalową wisłą. szpital, kwiecień 1941 "Ty mnie, miła czym prędzej..." Ty mnie, miła czym prędzej zawieźgdzieś nad morze albo i na wieś,żeby przestwór był albo pszczoły,żebym patrzał na ciebie wesoły,żebym serce miał znowu czerwone,a nie czarne i strwożone. Ty mnie miła, ucisz jak rannego,powróć sen zmęczonym powiekom.Ja ci za to kiedyś instrumentywszystkie zbiorę najsłodsze, najtkliwsze,Ja ci za to dam firmamentyi obłoki najurodziwsze,strumień kręty i motyla na dnie,żeby głowie twojej było ładnie. szpital, kwiecień 1941 "Miłość" O nieba płynnych pogód,o ptaki, o natchnienia.Nie wydeptana ziemia,nie wyśpiewane Bogute drzewa, te kaskadyiskier, ten oddech nieba,w ramionach jak w kolebachzamknięty. Jak cokołydrzewa z szumem na poły;serca jak dzbany łaski,takie serca jak gwiazdki,takie oczu obłoki,taki lot - za wysoki. Słońce, słońce w ramionachczy twego ciała kryształpełen owoców białych,gdzie zdrój zielony tryska,gdzie oczy miękkie w mrokutak pół mnie, a pół Bogu. Twych kroków korowodyw urojonych alejach,twe odbicia u wodyjak w pragnieniach, w nadziejach.Twoje usta u źródełto syte, to znów głodne,i twój śmiech, i płakanienie odpłynie, zostanie. Uniosę je, przeniosęjak ramionami - głosem,w czas daleki, wysoko,w obcowanie obłokom. 8 IX 1942 "Hymn wieczorów miejskich" Miasto tańczy drżącego kankanaw barwnym mleku świateł rozproszonedyszy niebo jak zgaszony dywannamarszczony z flandryjskich koronekasfalt ślisko ucieka przed światłemw łukw umarłym kadłubie ulicymożna bardzo głośno mówićmożna... bardzo cicho krzyczeć. Latarniami miasto zgasi gwiazdyi dźwięk zacznie w banię nieba wnikaćsam zostanę na czarnym asfalciebalansując krawędzią chodnika. luty 1939 "Pioseneczka" Basi Kto mi odda moje zapatrzeniei mój cień, co za tobą odszedł?Ach, te dni jak zwierzęta mrucząc,jak rośliny - są coraz młodsze. I niedługo już - tacy maleńcy,na łupinie z orzecha stojąc,popłyniemy porom na opakjak na przekór wodnym słojom. Czerwień krwi dziecinnie się wyśnijako wzdęte policzki wiśni. Metal burz się wywiedzie na nowozapienioną dmuchawca głową. A łez grzmot jak lawina kamieniw małe żuki zielone się zmieni i tak w wodę się chyląc na przemianpopłyniemy nieostrożnie w zapomnienie,tylko płakać będą na ziemizostawione przez nas nasze cienie. 16 I 1942 ******** Niebo złote ci otworzę,w którym ciszy biała nićjak ogromny dźwięków orzech,który pęknie, aby żyćzielonymi listeczkami,śpiewem jezior, zmierzchu graniem,aż ukaże jądro mleczneptasi świst. Ziemię twardą ci przemienięw mleczów miękkich płynny lot,wyprowadzę z rzeczy cienie, które prężą się jak kot,futrem iskrząc zwiną wszystkow barwy burz, w serduszka listków,w deszczów siwy splot. I powietrza drżące strugijak z anielskiej strzechy dymzmienię ci w aleje długie,w brzóz przejrzystych śpiewny płynaż zagrają jak wiolonczelżal - różowe światła pnącze,pszczelich skrzydeł hymn. Jeno wyjmij mi z tych oczuszkło bolesne - obraz dni,które czaszki białe toczyprzez płonące łąki krwi.Jeno odmień czas kaleki,zakryj groby płaszczem rzeki,zetrzyj z włosów pył bitewny,tych lat gniewnychczarny pył. 15 VI 1943 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agacka1719499039 22.01.2004 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2004 Agnieszka Osiecka "Jeżeli gdzieś jest niebo" Nie wiedziałam, że tak bliskojest to wszystko,to wszystko, o co chodzi...Nie wiedziałam, że tej zimyzatańczymy,zatańczymy jak w ogrodzie...Nie wiedziałam, że się ręcez tego tańcajak z wieńcanie rozplączą,nie wiedziałam, że się sercanigdy więcej,nigdy więcej nie rozłączą,nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...nie wiedziałam, że ja także będę Ewą,nie wierzyłam, nie czekałam, nie przeczułam w głębi snu,że jeżeli gdzieś jest niebo,to tu, to tu. Nie wiedziałam, że się serca tak ostudzą,uwierzyłam, że umiera się parami,nie wiedziałam, że się ludzie różnie budząjak okręty, nie te same, choć w tej samej wciąż przystani... Nie wiedziałam, że to można - tak bez tchu...Nie wiedziałam, że odfrunie, co się rzekło,nie czekałam, nie cierpiałam, nie przeczułam w głębi snu,że jeżeli gdzieś jest piekło,to tu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 22.01.2004 16:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2004 Krzysztof Kamil Baczyński Przypowieść Matce Pan Bóg uśmiechnął się i wtedy powstała ziemia,podobna do jabłka złotego i do zwierciadła przemian.Po niej powoli się sączą zwierząt dojrzałe kroplewstępując z wód w powietrza - drgające srebrem - stopnie.A śpiew najcichszego z ptaków zamienia się w miękki obłoki wtedy powstają chmury do ziemi i gwiazd podobne.Więc knieje do mórz podchodzą i kładą włosy na wodęi wtedy fale się barwią na kolor dojrzałej jagody.Światło przenika do ziemi, a ziemia blask przygarnia;bory wrastają w powietrze, powietrze od lasów - czarne.Zwierzęta wnikają w korę, a kora porasta życiei niewidzialne, w przestrzeni, wiruje ziemi odbicie.Wtedy są wszystkie kolory, każdy od innych różny,które są wszystkie te same pod szklaną kopułą próżni.I zafrasował się Bóg, że sam swych dzieł nie ogarnie,więc cisza złożyła się w fałdy, a światło stało się czarnei ciężkich kowadeł gór rosły łodygi ogniste,a gromy z wysiłku kuły zmarszczone w groźnym namyśle,aż się wykrzesał z kuźni pod niebo od huku białez chmur i ziemi ulany - człowiek ciemny i mały.Teraz uśmiechnął się Bóg i we śnie znużony oniemiał,i do dziś błądzi wśród grozy człowiek ciemny jak ziemia. 14 XI 1941 r. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 22.01.2004 20:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2004 Jerzy Harasymowicz "Zieleniec" Zobacz CeśkaCo oni tak chodząA co ci tak siedząA co tamci tak stoją Ale są te ludzieŻeby tak siedziećŻeby tak chodzićŻeby tak stać Co chcecieSą różne ludzieLudzie i ludziskaPewnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 22.01.2004 21:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Stycznia 2004 Jonasz Kofta "Song sprzątaczki" Jak one te ludzie brudzo To opadajo rence Jak pracujo brudzo Jak nocujo brudzo Jak się nudzo brudzo najwiencej Jak one te ludzie wstydu nie majo Że też na mnie oglondać to padło Po hotelach się gzo, pornografie uprawiajo Ja wiem wszystko, do mnie idzie każde jedne prześcieradło Jak one te ludzie, kiedy robio ze sobo koniec Te ludzie różne nie pomyślo nawet Tylko żyły sobie ciach! i zadowolone A to potem wszystko musi być na mokro szorowane (Na sucho nie pójdzie) Ja wszystko robie i tera powiem Że wszystko złe, co na świecie jest To jest dlatego, że ludzie Nie sprzontajo po sobie Jak one te ludzie chco mieć wygodnie Najbardziej konsumpcyjna jest młodzież Do tego nawet doszło, że się relaksujo w spodnie Ja wiem wszystko, do mnie idzie każda jedna odzież Jak one te ludzie, co chco zrobić lepiej Nie pomyślo nawet, ile przy tym się nabrudzi Tylko w ksinżkach czytajo, bide taki klepie Ja tam wogle nie rozumiem takich ludzi Ja jestem człowiek i tera powiem Że wszystko złe, co na świecie jest To jest dlatego, że ludzie Nie sprzontajo po sobie Ja też jestem człowiek i tera powiem A róbżesz rewolucje jeden z drugim, rób Tylko potem Posprzontaj po sobie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 23.01.2004 04:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2004 Dnia 23 stycznia 1905 roku urodził się Konstanty Ildefons Gałczyński (zm. 1953), jeden z najwybitniejszych polskich poetów pierwszej połowy XX w. Konstanty Ildefons Gałczyński "Ile razem dróg przebytych?" Ile razem dróg przebytych?Ile ścieżek przedeptanych?Ile deszczów, ile śniegówwiszących nad latarniami? Ile listów, ile rozstań,ciężkich godzin w miastach wielu?I znów upór, żeby powstaći znów iść, i dojść do celu. Ile w trudzie nieustannymwspólnych zmartwień, wspólnych dążeń?Ile chlebów rozkrajanych?Pocałunków? Schodów? Książek? Ile lat nad strof stworzeniem?Ile krzyku w poematy?Ile chwil przy Beethovenie?Przy Corellim? Przy Scarlattim? Twe oczy jak piękne świece,a w sercu źródło promienia.Więc ja chciałbym twoje serceocalić od zapomnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 23.01.2004 07:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2004 z "PIEŚNI" (I) Gdy próg domu przestępujesz.To tak jakby noc sierpniowazaszumiala wśród listowia,a ty przodem postępujesz. A za tobą cienie ptasie,szczygieł, gil i inne ptaki.Świecisz swiatłem wielorakimod sierpniowej nocy jaśniej. Bo ty jesteś ornamentemna gmachu nocy, jej ksieżycemPrzesypujesz światła w rękuz namaszczeniem jak pszenicę. U twych ramion płaszcz powisakrzykliwy, z leśnego ptactwa,długi przez cały korytarz,przez podworze, aż gdzie gwiazda Venus. A tyś lot i górnośćchmur, blask wody i kamienia.Chciałbym oczu twoich chmurnośćocalić od zapomnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 23.01.2004 07:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2004 Konstanty Ildefons Gałczyński II Pochylony nad mym stołemwe wschodzącej zorzy łunieręce twoje opisuję,serce twoje opisuję; smak twych ust jak morwa cierpkii głosu pochmurną słodycz,i uszy twe jak wysepku,które z dala widział Odys. Ten obok jest twoją twarzą,ten horyzont, ta akacja.Pióro maczam w kałamarzui litery wyprowadzam. Niech staną rządek przy rządkujak ptaki złote i modre,by z najprawdziwszego wątkupowstał najprawdziwszy portret. Minął dzień. Wciąż prędzej, prędzejszybuje czas bez wytchnienia.A ja chciałbym twoje rece ocalić od zapomnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chmurka 23.01.2004 08:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2004 Konstanty Ildefons Gałczyński IV Oto jest nasz dzień codzienny,nasze małe budowanie,trud uparty i niezmienny,nieustanne kształtowanie Słońce wschodzi i zachodzi,drzewa kwitną, liście ronią,my strumień rzeczywistościkształtujemy naszą dłonią Jesteśmy cząstką w zespole,z niego płynie nasza siła -żeby chleb leżał na stole,a pracom lampa świeciła; by czas jak pochodnia płonąłjednako: dzień czy mgła nocna.Stoimy przy życiu, żono,jako tkacze przy swych krosnach. Z dnia na dzień tkaninę tkamywzorzystą dla pokolenia.Chciałbym i blask naszej lampyocalić od zapomnienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.