ponury63 29.01.2004 21:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2004 Małgorzata Hillar "Zakochana" Idzie ulicąjakby tańczyłana baletowym popisie Uśmiecha siędo dziecka w wózkudo wróblaktóry stracił ogon Te kropki na sukiencemyślimają kolor jego oczu Od rana powtarzanajmilsze imięi wychodzi z domuw jednej pończosze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 29.01.2004 21:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2004 Halina Poświatowska "Więc jesteś" więc jesteś jesteś jesteśdaj niech sprawdzęniech cię dotknę raz jeszcze dłonią i ustaminiech w oczy spojrzę chociaż najmniej wierzęoślepłym ze zdumienia oczom jeszcze twój głos usłyszeć chcęzapachem się zaciągnąćpojąć cię raz na zawsze wszystkimi zmysłamii nigdy nie zrozumieć i ciągle na nowodochodzić prawdy pocałunkami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 29.01.2004 21:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2004 Kazimiera Zawistowska *** Kocham Ciebie, bo wracasz ty mi wiosnę złotąMej młodości i jasne powracasz miraże.Twój cień trwa przy mnie, jakby wierne straże,Twój cień, mej duszy przywołan tęsknotą. Niech więc ramiona mię Twoje oplotą - Zasłoń oczy - dziś w przyszłość nie chcę patrzeć ciemną,Chcę zapomnieć, że życie za mną i przede mną - Chcę zapomnieć o wszystkim, co nie jest pieszczotą.Tak dziś ciemno i zimno... Daj mi Twoje oczy!Twoje oczy rozświetlą marzenia ogrody...Tam dźwięk - złoto - purpura - alabastrów schody - I korowód weselny barwi się tęczowo.Tak dziś ciemno i zimno... a nad moją głowąSny majaczą złowrogie... Daj mi Twoje oczy!... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 31.01.2004 14:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2004 Lawrence Ferlinghetti W NAJWIĘKSZYCH SCENACH GOYI W największych scenach Goyi wydaje się nam że widzimyludzi całego światadokładnie w tym momencie kiedypo raz pierwszy zyskali sobie miano"cierpiącej ludzkości"Wiją się na tych kartkachw rzeczywistej wściekłości walkiZwaleni na stosjęczący wraz z dziećmi i bagnetamipod cementowym niebemw abstrakcyjnym krajobrazie powalonych drzewpogiętych posągów skrzydeł nietoperzy i dziobówśliskich szubienictrupów i mięsożernych kogutówi tych wszystkich wrzeszczących potworów"wyobraźni zagłady"są tak cholernie prawdziwijakby istnieli naprawdęTak też jestTylko krajobraz się zmieniłStoją tak nadal ustawieni wzdłuż drógścigani przez legionistówfałszywe wiatraki i oszalałe kogutySą to ci sami ludzietylko dalej od domuna autostradach o pięćdziesięciu pasmachna żelbetonowym kontynenciepocętkowanym słodkimi ogłoszeniamico pokazują bzdurne złudzenia szczęściaScena przedstawia mnie jaszczykówza to więcej okaleczonych ludzi w malowanych samochodacho dziwnych numerach rejestracyjnychi silnikachktóre pożerają Amerykę (tł. Tadeusz Rybowski) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 31.01.2004 15:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Stycznia 2004 Potęga smaku -Zbigniew Herbert To wcale nie wymagało wielkiego charakterunasza odmowa niezgoda i upór mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono słano kobiety różowe płaskie jak opłatek lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha lecz piekło w tym czasie było jakie mokry dół zaułek morderców barak nazwany pałacem sprawiedliwości samogonny Mefisto w leninowskiej kurtceposyłał w teren wnuczęta Aurory chłopców o twarzach ziemniaczanych bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana (Marek Tulliusz obracał się w grobie) łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy dialektyka oprawców żadnej dyskryminacji w rozumowaniu składnia pozbawiona urody koniunktiwu Tak więc estetyka może być pomocna w życiu nie należy zaniedbywać nauki o pięknie Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać kształt architektury rytm bębnów i piszczałek kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie To wcale nie wymagało wielkiego charakteru mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smakuTak smaku który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała głowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.02.2004 15:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2004 Jaka szkoda ... Stanisław Baliński W niedzielne letnie popołudnieGdy kulę smutku toczy demonNad rzeką w kwiaty opawionąPod niebem bladym jak anemonSiedzieli rzędem staruszkowiePochyłe panie i panowieUbrani jasno mile schludnieI patrząc w wodę jak zanika- fala za falą, świat za światem,Pili herbatę za herbatą(Tu cicha gra muzyka ... ) Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkodaŻe dni nasze, dni wiosenne nawet we śniePrzepłynęły beznamiętnieBezszelestnie jak ta wodaJaka szkoda ...jaka szkoda ... jaka szkoda ... Poczem ta gwiazda kwitnącaI tak cię nie uśpi, nie uśpi,A woda odpływająca i tak cię miniePrzepłynieZatrzymasz się kiedyś bez tchuPo tamtej już stronie snuI będziesz wołał z dalekaJak ja dziś wołam do snu- Poczekaj, poczekaj, czy słyszysz, poczekaj ... Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkodaŻe dni nasze, dni wiosenne nawet we śniePrzepłynęły beznamiętnieBezszelestnie jak ta wodaJaka szkoda ... jaka szkoda ... jaka szkoda ... brzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.02.2004 19:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2004 ŁĘDNY RYCERZ -A.Waligórski Rycerz Zenobi Dreptak w szmelcowanej zbroiStanął zbrojnie i konno u zamku podwoi,Miał pancerz, hełm i kopię, jak zwykle rycerze,I miecz, którym uderzył o zamkowe dźwierze! Hej, odegrzmiało echo o gotyckie blanki!Skoczył na nogi książę, spojrzał zza firanki,Skoczył, spojrzał, oniemiał i zadrżał ze strachu;Stoi pod drzwiami rycerz Dreptak na wałachu!!! Stoi Dreptak wśród blasków, szczęków oraz zgrzytańI zasuwa monolog, co się składa z pytań,O taki: - Hej, kto mężny, odpowiedzieć musi,Która z pań jest piękniejsza od mojej Magdusi? Która ma liczko bielsze, mniej zepsute ząbki?Czyj biuścik przypomina dwa młode gołąbkiZ ryżem? Która jest taka miła, kochana i ładna?Tutaj struchlały książę wymamrotał: - Żadna!!! Wówczas rycerz się zachwiał na swoim bachmacieI rzekł: - Żadna? To szkoda, o kurtka na wacie,Bo z Magdą już nie mogę! Jestem u sił kresu...Tu spiął konia i ruszył w dal, szukać adresów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.02.2004 19:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2004 SZWAGIERKOLASKAU Bronki w stawach, jest dziś zabawa Na Czerniakowskiej fajna, klawa Wszystkie cwaniaki Bronkę znają I każdy z nią romanse rżnie Jest harmonista, jest jass-bandzista Jest wódka słodka, jest i czysta I płynie walczyk figurowy Ten nasz morowy i fajno jest Jest Stasio Baca, a Feluś maca Czy towar kupić się opłaca Jest towarzystwo, że oj rany Więc puść się Fela w tany znów Spirytus jedzie, dobrze się wiedzie Jest wódka gorzka, są i śledzie Felek za dekolt wsadził graby Palą się baby i fajno jest Więc baczność proszę, koszyczek klawo Damulki naprzód, panowie w tył....(no te, no co, no nie pchaj się) I buch go w cymbał, dwa razy w oko Jest rzut szufladką jest zmiana dam W tym wielkim tłoku ktoś Felkę z boku I Felka guza ma na oku A Bronka krzyczy: policyja To mój specyjał i fajno jest Od każdej belki lecą butelki Felek przyciska się do Helki A Helka krzyczy: policyja I buch go w ryja! I fajno jest U Bronki w stawach, jest dziś zabawa Na Czerniakowskiej fajna, klawa Wszystkie cwaniaki Bronkę znają I każdy z nią romanse rżnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.02.2004 20:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2004 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 01.02.2004 21:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lutego 2004 Wallace Stevens MITOLOGIA ODBIJA SWÓJ REGION Mitologia odbija swój region. TutajW Connecticut nigdy nie żyliśmy w czasie,Kiedy mitologia była możliwa. A gdybyśmy nawet żyli,Powstaje pytanie o prawdę obrazu.Obraz musi mieć naturę swojego stwórcy.Naturę spotęgowaną, uwzniośloną.To on, na nowo, w odświeżonej młodości,To on w substancji swojego regionu,W drewnie lasów i kamieniach pólLub spod gór. NIE IDEE RZECZY, ALE SAMA RZECZ U najpierwszego, kresu zimy,W marcu, zmarniały krzyk za oknemJak odgłos w jego głowie. Był pewien, że coś usłyszał,Krzyk ptaka, o świcie lub wcześniej,Poprzez wczesnomarcowy wiatr. Słońce wschodziło o szóstej,Już nie poszarpany pióropusz nad śniegiem...To musiało być na zewnątrz. Przyszło skądinąd, nie z wielkiego brzuchomówstwaWyblakłej tektury snu...Słońce padało zza okna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 02.02.2004 02:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2004 Dnia 2 lutego 1882 urodził się James Joyce (zm. 1941), jeden z najwybitniejszych pisarzy irlandzkich XX wieku ...dzisiaj na wesoło... Andrzej Waligórski "Ulisses" Pełno wrzawy i rwetesu, Krzyków "w imię ojca", Bo przywieźli do GS-u "Ulissesa" Jojsa. Mieli przywieźć transport misek I skrzynkę ratafii, A tu nagle ten "Ulisses", Żeby go szlag trafił... Przyszedł sam przewodniczący, Mruknął "pochwalony", Usiadł sobie czytający, Przebrnął cztery strony. Przyszedł takoż i ksiądz proboszcz, Powiedział: "Cześć pracy". Worek drobnych miał ze sobą (najwyraźniej z tacy). Kupił książkę za czerwońca, Z podniecenia sapnął, Zajrzał w środek i od końca, Zwrócił tom i drapnął. Zaś komendant posterunku, Przystojny mężczyzna, Przyszedł w pełnym swym rynsztunku I radził się przyznać. I zaraz go posłuchali Trypućko z kolegą, I natychmiast się przyznali Grzecznie do wszystkiego. A natomiast na wyraju Za Domem Kultury Dziadek Dreptak na buhaju Uniósł się do góry, I leśniczy, pan Franciszek, Po francusku gadał, I rozmnożył się słodyszek Oraz jedna Magda. Wyszły z lasu różne strzygi, Kwanty i cystersi, A teść Janka Mamałygi Stwierdził, że ma piersi, Kaśko zaś dosiadło ojca Krzycząc: - Wio, tatulo! Wreszcie zobaczono bodźca, Jak gnał za krasulą. Aż kierownik z ekspedientką Się zorientowali, Wzięli "Ulissesa" prędko I go odesłali Do centrali na przyczepie, Którą ciągnął zetor, Po czym wywietrzyli w sklepie, Bo był straszny fetor. Jeszcze tylko ksiądz okadził Cały lokal, za czym Pan komendant teraz sprawdził Do min wykrywaczem. I znów zapachniało serem, Zbożem i bielizną... Bardzo dobrze, że nasz teren Walczy ze zgnilizną! :D a poważnie: James Joyce / James Joyce / kanon Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 02.02.2004 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2004 "16czerwca to Bloomsday - święto wielbicieli Joyce'a na całym świecie i zarazem dzień wędrówki pana Blooma po Dublinie, w którym rozgrywa się akcja "Ulissesa". Dla samego Joyce'a ten dzień był datą pierwszej intymnej schadzki z Norą, jego późniejszą żoną. T.S.Eliot wyraził się kiedyś, że James Joyce "zabił i pogrzebał wiek XIX". W rzeczy samej jego pisarstwo zerwało z metodami i konwencjami całej poprzedzającej literatury, atakując zastane formy literackie i rozsadzając struktury samego języka, konstruowało nową jakość przedstawiania, ukazywania prawdy o człowieku w całości symultanicznych lśnień i poruszeń. O ile "Ulisses", który uczynił Joyce'a sławnym, przede wszystkim burzył formy, konwencje i metody literatury, o tyle "Finnegan", obracający w perzynę struktury samego języka aż po zupełną nieprzystępność, odebrał swemu autorowi wielu zwolenników. W "Przebudzeniu Finnegana" Joyce przeszedł od pisarstwa do konstrukcji słownych, gier i kałamburów, potraktował język jak absolutnie plastyczne i muzyczne tworzywo. W "Ulissesie" przedstawiał wnętrze i zewnętrze człowieka, w "Finneganie" przekroczył próg sztuki przedstawiającej. W "Ulissesie" Joyce z nawarstwiających się odczuć, wrażeń, spostrzeżeń, napomknień, strzępów i błahostek budował wszechjaźń, wszystko obejmującą, migotliwą całość podporządkowującą reguły języka rwącym strumieniom psychiki. W "Przebudzeniu" zaś konstruował wszechjęzyk i to nie tylko jako nośnik spiętrzonych i zmieszanych przez historię ludzkości znaczeń, ale jako rodzaj membrany czułej na wszelkie bodźce spoza poziomu myślenia. Dzieło to stawia tłumacza w sytuacji arcytrudnej - znalezienia właściwych słów w Wieży Babel. Być może tytuł "Przebudzenia" wiąże się z nazwą hotelu Finna, w którym pracowała przyszła pani Joyce, a przez to splata datę randki z Norą i odysei Blooma z ostatnim dziełem Joyce'a. Upoważnia to galerię Entropia do celebacji Bloomsday przy tekście "Finnegan's'Wake". "A.L.J "Uśmiech wędruje daleko."James Joyce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 02.02.2004 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2004 Maciej Maleńczuk - Ach, proszę pani Ach proszę pani proszę pani Niech mnie pani więcej już nie rani Już dosyć nie chcę nie chcę za nic Niech nie rani mnie pani - nie pani Niech skończy się już to ranienie Bo ja nie jestem do ranienia Co kiedyś piękne teraz zwiędłe Cynizmem przeżarte - schemat Ulica śpiewa hymn o dolarze A wolni grażdanie szczerzą szczerby I Polska, Polska uber alles Faszyści grupami jak psy Na ulicach miast Próbują noży na mej twarzy Polska, Polska ponad wszystko W kleszczach milczenia pociągiem jadę... Pani bardziej samolotami Których się pani trochę boi Tak ciągle się oddalamy zbliżamy Taki życiowy es flores Na pani miejscu już dawno bym go rzucił Dałbym rozsądkowi głos I miłą melodię zanucił Zima - która to już zima Doprawdy zbyt dobra mam pamięć Wina - która to już wina Dlaczego tak dobrze pamięta się To co złe A przecież tak dobrze cię przytulić I miłą melodię zanucić O no setine seti maria Dana elito ne pa er O no setine seti maria Irija sino deside Szante szante dana elito Irija dante maj Simon simon idarineo Ride vau ride vau Majer repias Tiarra botisz ri sivanon Se mori del le par Iridamon iridamon Szante szante dana elito Irija date maj Simon simo da fe Ride vau ride vau Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 03.02.2004 01:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Charles BaudelaireZegar Zegar! Bóstwo złowróżebne, okropne, szydercze,Co mówi nam Pamiętaj! i wskazuje palcem:Wkrótce Ból wibrujący celnie, niby w tarczę,Ugodzi w twoje pełne przerażenia serce. Ulotna zniknie Rozkosz za horyzontamiJa tańcząca syfida za wygasłą sceną;Każda chwila część bierze słodkim upojeniom,Na całą już nam porę istnienia przyznanym. W godzinę trzy tysiąset sześćset razy mijaSekunda szybko mówiąc Pamiętaj! - swym szeptemInsekta; mówi Teraz: <I trąbą niszczycielską życie twoje spijam.>> Pamiętaj, śmiertelny! Remember! Esto memor!(Ma krtań metaliczna włada każdym z języków.)Minuty to są złoża kruszcu, rozrzutniku;Nie rzuca się ich, zanim złotą błysną ziemią! Pamiętaj! Czas jest graczem namiętnym, co wygraBez szachrajstw każdą partię: to reguła święta.Dzień się zmniejsza i noc się powiększa; pamiętaj!Wciąż głodna jest otchłań; opróżnia się klepsydra. Wnet wybije godzina, kiedy boskie Losy,Kiedy Cnota dostojna, małżonka twa krucha,Kiedy nawet (ach, zajazd to ostatni!) Skrucha,Powie: <> tłum. Artur Międzyrzecki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.02.2004 07:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Kazimierz Wierzyński "Zapach" Wszystko wam oddam tylko nie te trawyŁąk pokoszonych i cień pod modrzewiem.Szuwarem pachną zamulone stawyI coś gadają. Co takiego? Nie wiem.Cały dzień chodzę, przysiadam w tym cieniuI to, co widzę, powtarzam bez związku:Piasek, zielone kamyki w strumieniu,Łąki i stawy - i znów od początku. Dopiero nocą, gdy idziemy skrajemRzęs ponadwodnych w blady księżyc z woskuZgaduję nagle, że idę mym krajemI trawy pachną i więdną po polsku. "Ty jesteś taka ładna" Ty jesteś taka ładna i twoje dziewczęceSerce, jak bukiet, w słońcu kolorami płonie.Podniosę cię do góry i wezmę na ręce,A ty nad moją głową klaskać będziesz w dłonie. Wyszukam ci przepiórcze gniazdo w polnej trawie,Podkowę na gościńcu, miód w pszczelnej zamieci,I będziemy dziś tacy, jak śmiech przy zabawie,Dwoje w słonecznym szczęściu opalonych dzieci. *** [Zielono mam w głowie...] Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,Na klombach mych myśli sadzone za młodu,Pod słońcem, co dało mi duszę błękitnąI które mi świeci bez trosk i zachodu. Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukietyRozdaję wokoło i jestem radosnąWichurą zachwytu i szczęścia poety,Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. "Obłok" Zasnuwasz mię, zawlekasz, jak obłok wysoki,Cały światłem objęty i pełen pogody,Odbijam cię, jak woda odbija obłoki:Powtarzam w sobie każdy szczegół twej urody. I zatapiam się w tobie, najdroższy widoku,Rozprowadzam cię wkoło, roztaczam i mnożę,l poprzez pamięć czuję cię na każdym kroku.I poprzez myśli czuję cię o każdej porze. I nie ma więcej szczęścia, niż w tym podobłoczu,Gdy wodzę się za tobą podróżą skrzydlatą:Wtedy w niewysłowionym spojrzeniu twych oczuDojrzewam, promieniuję i świecę, jak lato. "Usta twoje całując" Usta twoje się snują, usta twe się wodzą,Jak dwa ptaki różowe, po mnie lekko chodzą,Jak dwa światła natchnione, oczu dotykają,Usta twe mnie zabrały, usta twe mnie mają. Jak wyznania wstydliwe, jak szepty szalone,Powtarzam w ustach twoje usta niezliczone,Od uśmiechu w kącikach do smaku języka -Usta twoje całują i świat cały znika. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 03.02.2004 10:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Machiavelli -Jerzy Czech Dostojni panowie, to już miesiąc minąłJak wróciłem z dworu księcia ValentinoWładca ten, zrodzony w zacnym Borghiów domuZgłębić sprawy świata nadzwyczaj mi pomógł Często mi powiadał : "Messer Niccolo,Nie warto dociekać gdzie dobro, gdzie złoW polityce bowiem koncept ów prostaczy,Że sprawa jest słuszna, niezbyt wiele znaczy" Komu brak oręża, marna tego dolaPrzekonał się ongi wasz SavonarollaGdy skwierczał na stosie w sposób dość niemiłyCo warte idee, kiedy braknie siły? Mnie zaś szczęście sprzyja i nie grożą stosyA lud jest mi wierny, bo mam wojska dosyćLud ku silniejszemu zazwyczaj się skłaniaI od koszul częściej zmienia przekonania Gdyś w opałach wdzięczność rzadkim jest uczuciemMało kto zapragnie kiwnąć palcem w bucieWięcej więc pożytku przyniesiesz swym włościomRządząc ludźmi raczej strachem, niż miłością Parę głów ścinając chęć buntu osłabiszLecz zrodzisz nienawiść,gdy zanadto grabiszLudzie bowiem łatwiej, odkąd świat jest światemZnoszą ojca śmierć, niż ojcowizny stratę Lecz gdybyście słuchać moralnych praw chcieliŻegnajcie się z życiem, panie MachiavelliIleż tedy zyskać mogłaby FlorencjaGdyby polegała na naukach księcia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 03.02.2004 10:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Władysław BroniewskiNie wiedziałem, że radość jest tuż Nie wiedziałem, że radość jest tuż -ręką sięgnąć,nie wiedziałem, że teraz, że jużprzyjdzie do mnie piękno, że to może tak nagle się stać,jak błyskawica,i że chciałoby się żyć - ach! - trwać,jak najwięcej życia, i że można kochać tak bardzopod koniec życia,i że może to wszystko zgasnąć,jak błyskawica. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 03.02.2004 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Jacek KaczmarskiSzklana góra Zyska sławę, królem będzieKto na szklaną górę wejdzie. Kto zdobędzie szczyt w błękicieBędzie tym, kto jest na szczycie. Lecz, choć wielu kusi wejścieJeden tylko ma tam miejsce. A, że przecież Góra - Szklana,Więc dla wielu - niewidzialna. Nawet tym, co na jej zboczachSzczyt się nie odbija w oczach. Skóra góry gładka, śliska,Diamentowo jest przejrzysta. I dopiero krew rozlanaWskaże gdzie jest szklana ściana. Więc pośladach cudzej krwiWiedzie wąski ślad na szczyt. A nie wie wśród żywychCzy ten szlak, to szlak prawdziwy. I niejeden całe życieNie wie, że już jest na szczycie. Więc się modli u stóp krzyżyZa tych, którzy padli niżej. Po czym u ich boku spocznieU stóp góry niewidocznej. Zyska sławę, królem będzieKto na szklana górę wejdzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.02.2004 17:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Rafał Wojaczek "Bajka zimowego poranka" 1 Raz klucz się śnił aż Księżyc zszedł i Odra krwi przed czasem Wzruszyła kryształ morza. Ty - w swym śnie osobnym - spałeś. 2 Mój sprawdził się gdy nastał świt; lecz świat niecały: głuchy Bez tego "a", któregoś już nie musiał we mnie budzić. 3 Śnieg sypał i -- jak w zaspie -- rósł strach: płaski, bez nadziei; Nie wysoki lęk przed szczęściem, który aż wzrusza zenit. 4 Żal tylko przy mnie leżał; dzień topiłam w łzach na grochy, Nie na perły je chowając w lagunie wspólnej kołdry. 5 W śnie ocean na odbicie swoje różowił przestwór, Ja nie śmiałam myślą nawet pozdrowić córki ze snu 6 Kiedy tuląc twarz w poduszkę coraz to głębiej ciało Przyszłości znów widziałam nie różowo, ale biało. 7 I znów mi pozostała ta jedyna pewność: smutna Radość, że śpisz, więc wolno Cię kochać jak gdybyś umarł. grudzień 70 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 03.02.2004 18:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lutego 2004 Rafał Wojaczek "Pewniki" Wypukłość moich piersi dopiero wklęsłościąTwoich dłoni czyniona Gładkość moich pośladków dopiero szorstkościąTwoich palców gładzona Pożywność mojej śliny dopiero Twój głódWitaminowo stwarza Tożsamość mego ciała dopiero mi ból - gdy zadajesz - zaświadcza Kościół mej płci dopiero wysoka modlitwa Twego pragnienia wznosi Czarna śmierć usta wtedy dopiero odmyka Gdy się Twe życie zgłosi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.