Luśka 06.02.2004 09:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Piosenka o pszczółkach Czterdzieści małych pszczółekMieszkało w lesie na drzewieA jedna była mizernaZostało trzydzieści dziewięć Trzydzieści dziewięć pszczółekZaprzyjaźniło się z łosiemA jednej łoś nie lubiłZostało trzydzieści osiem Trzydzieści osiem pszczółekKlepało jesienią biedęI w ten oto sposóbZostało trzydzieści siedem Trzydzieści siedem pszczółekZimą nie miało co jeśćI że tak zażartujęZostało trzydzieści sześć Trzydzieści sześć pszczółekMieszkało w lesie pod listkiemI przyleciała wronaI zadziobała wszystkie!!!! Być może w tej piosenceOptymizmu jest małoAle przynajmniej krócejNiż się zapowiadało!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 06.02.2004 09:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Luśka pszczółki są extra. A kogo to jest?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 06.02.2004 09:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Andziu,Andziu,nie rusz kwiatka,róża kole-rzekła matka.Andzia matki nie słuchała,ukuła się w palec i płakała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 06.02.2004 10:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 ZACZAROWANY LAS Barbara Orłowska Zaklęty las, zaklęty światZaklęty mrok zaklętych latZaklęte drzewa w zaklętym gaju,Zaklęte w pniach duchy czuwają.Zaklęte jodły, zaklęte klony,Zaklęte świerki, dęby, jesiony...Zaklęte duchy w zaklętych drzewachSzumią cichutko, gdy ptak nie śpiewa...Magiczne zioła, wiedźmy zaklęciaNie odczarują leśnego księcia,Który w postaci leśnego duchaPo lesie chodzi i czegoś szuka ...W zaklęty czas, w zaklętym krajuDuch drzewa strzeże zaklętych czarów...http://www.ewa.bicom.pl/nadeslane/images/enchantmentpictop.jpgbrzoza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 06.02.2004 17:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 Luśka pszczółki są extra. A kogo to jest?? Autorem jest Artur Andrus, taki sympatyczny facet z Programu Trzeciego PR... Luśka, Lesiu - pozdrowienia !!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 06.02.2004 18:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 "Muszę wam jedno o sobie powiedzieć. Wyrosłem w świecie uprzedzeń rasowych. Mój ojciec był biały, moja matka czarna... a ja ot taki półkrwi. Nigdy do końca nie utożsamiłem się z żadną z tych ras, ani białą, ani czarną. Opowiadam się po stronie Boga. On mnie stworzył na swe podobieństo, on chciał bym nosił w sobie białą i czarną krew. Nigdy nie znałem swojego ojca. Matka zadbała o mnie i moją edukację i to ona wysłała mnie do szkoły. Jednak ja nosiłem w sobie dość wiedzy i inspiracji. Gdybym skończył te wszystkie szkoły byłbym teraz skończonym idiotą"BOB MARLEY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość KLIO 06.02.2004 20:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lutego 2004 "Przy wielkim czynie i przy wielkim dzielepodłość paść musi jak szkodliwe ziele,które z korzeniem z grudy się wyrywa.Niech własnym mianem każdy się nazywa."AUTOR NIEZNANY * * *Tylko pięknopotrafi przyćmića nawet zaćmićwolność i niewolępodłość i pieniądzewszystkie daryi nieszczęścia ziemi Szkoda, że tak rzadkoje dostrzegamytak niewielu je widzii jeszcze mniej przyjmujeobracając w banałAnna Kajtochowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Kamień 07.02.2004 12:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2004 Ballada dla samobójców - Kobranocka Śnieg sypie dreszczem białych lekarstwDruk nekrologu bardziej czarnyCzcionka zgłodniałych kruków czekaOn już nie będzie ptaków karmił Ostatni zastrzyk skupia ciaśniejFartuchów biel daremnie czystąW ostatnim oknie we mgle gaśnieOstatni wgląd na rzeczywistość Tak, tak on to zrobi znów Tak, tak, choć go nie ma już Tak, tak zechce zbudzić się Tak, tak Przecież to nie sen Śnieg sypie dreszczem białych lekarstwDruk nekrologu bardziej czarnyCzcionka zgłodniałych kruków czekaOn już nie będzie ptaków karmił Pod stopą śnieg skrzypi jak drzwiamiKtórymi odszedł wbrew wszystkiemuNikogo nie zastąpi pamięćNikomu z nas, tym bardziej jemu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość Kamień 07.02.2004 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2004 Wolna myśl - Kobranocka Wolna myśl, swobód mit Wata którą możesz sobie uszy zatkać Tak jak ptak łapie wiatr Gdy zwiększyłaGdy zwiększyła mu się klatka Klatka słów w której znów Jeszcze raz i jeszcze raz masz się urodzić Zwykły fałsz, że co masz To pływanie To żegluga z dziurą w łodzi Modlitw szept w usta wbiegłO stosunkach, o stosunkach przerywanychNa głupotę, na durnotę przekuwanyWiara w cud, mrowia złudKtóre ty opłacasz swoją mrówczą pracąDokąd pójść, zewsząd gnójZwykły znój, za który nigdy nie zapłacą Znów zabijają w nas młodość Znów zabierają nam wolność Znów zabijają w nas młodość Znów zabierają nam wolność Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
skorpionka 07.02.2004 16:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2004 Poszukiwacz tajemnicy Oto tęsknotą wbił się w samo serce rzeczy,Jako strzała pierzasta, by być dłonią znowu,Która ma wyrwać pocisk i, jak łup połowu,Wraz z nim zagadkę wydrzeć spod tajemnic pieczy. Lecz głodny obcej treści, co od tysiącwieczyŚpi wśród niedostępnego w ciemności pochowu,Skryta pozorem niby tkania złotogłowu,Dobył z ostrzem li kroplę własnej krwi człowieczej. I opuszcza ramiona z zawodu bezsiłą:Ach, nie znajdzie niczego, co by nim nie było,Choć, jak górnik, za skarbem obcym światłu grzebie! Bowiem jest bratem słońca, które w wód ciemnotęNa dno zapuszcza ślecie swych promieni złote,By wyłowić z każdego morza jeno siebie. Leopold Staff Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 07.02.2004 19:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Lutego 2004 Jacek Kaczmarski "A my nie chcemy uciekać stąd" Stanął w ogniu nasz wielki dom Dym w korytarzach kręci sznury Jest głęboka, naprawdę czarna noc Z piwnic płonące uciekają szczury Krzyczę przez okno, czoło w szybę wgniatam Haustem powietrza robię w żarze wyłom Ten co mnie słyszy ma mnie za wariata Woła: -Co jeszcze świrze ci się śniło ?!? Więc chwytam kraty rozgrzane do białości Twarz swoją widzę w oknie, twarz w przekleństwach A obok sąsiad patrzy z ciekawością jak płonie na nim kaftan bezpieczeństwa Dym w dziurce od klucza a drzwi bez klamek Pękają tynki wzdłuż spoconej ściany Wsuwam mój język w rozpalony zamek Śmieje się za mną ktoś jak obłąkany Lecz większość śpi nadal, przez sen się uśmiecha A kto się zbudzi nie wierzy w przebudzenie Krzyk w wytłumionych salach nie zna echa Na rusztach łóżek milczy przerażenie Ci przywiązani dymem materacy Przepowiadają życia swego słowa Nam pod nogami żarzą się posadzki Deszcz iskier czerwonych osiada na głowach Dym coraz gęstszy, obcy ktoś się wdziera A my wciśnięci w najdalszy sali kąt Tędy! - wrzeszczy - niech was jasna cholera! A my nie chcemy uciekać stąd! A my nie chcemy uciekać stąd! Krzyczymy w szale wściekłości i pokory Stanął w ogniu nasz wielki dom! Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AgnesK 08.02.2004 00:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Leonard Cohen Ain't No Cure For Love - Na miłość nie ma lekarstwa Kochałem cię tak długo, żeTo jest na pewno miłośćNie ma znaczenia dlaczegoTo wszystko się popsułoI nie wierzę, by czas uleczyć mógłTę ranę, na którą się skarżęNa miłość nie ma, na miłość nie maNa miłość nie ma lekarstwa Tęsknię za tobą aż do bóluNie będę udawał, że nieI chcę oglądać nagoCiało i myśli tweWeszłaś mi w zwyczaj i nigdyPrzenigdy mi ciebie nie starczyNa miłość nie ma, na miłość nie maNa miłość nie ma lekarstwa Na miłość nie ma lekarstwaNa miłość nie ma lekarstwaRakiety w niebo wciąż się pnąSzeleszczą karty świętych ksiągDoktorzy ślęczą dzień i nocLecz nie znajdą nigdy goTego lekarstwaNie ma napoju ani proszkuNic tak czystego się nie znajdzieŻeby być mogło tym lekarstwem Ja widzę ciebie w metrzeI widzę w autobusieWidzę, że leżysz przy mnieI widzę, jak się budziszWidzę twoją dłoń i włosySzczotkę i bransoletkiI wołam cię, lecz chybaNie dosyć delikatnieNa miłość nie ma, na miłość nie maNa miłość nie ma lekarstwa Wszedłem do pustego kościołaNie miałem dokąd pójśćNajsłodszy głos wyszeptał tamMej duszy kilka słówNie potrzebuję wybaczeniaŻe tak cię kocham wciążJest zapisane w księgachJest zapisane krwiąI nawet aniołowieStwierdzili to wyraźnieNa miłość nie ma, na miłość nie maNa miłość nie ma lekarstwa tłum. Maciej Zembaty Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość fairytale 08.02.2004 03:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Siostry miłosierdziaLeonard Cohentłumaczenie Maciej Zembaty Ach, siostry miłosierdziaSą tu wciąż nie wypędził ich niktOne na mnie czekałyGdy myślałem, że już brak mi siłPocieszyły mnie najpierwA potem mi dały swą pieśńMyślę, że je odwiedziszTy tak długo włóczyłeś się też Porzuciłeś to wszystkoZ czym nie mogłeś uporać już sięOd rodziny zacząłeśA na duszy zakończysz wnet swejZe mną było tak samoWiem że może być gorzej niż źleGdy nie czujesz się świętyTwa samotność grzesznikiem cię zwie One kładły się przy mnieA ja spowiedź czyniłem im swąOcierały me oczyA ja ocierałem ich potGdy twe życie jest liściemZerwanym, miotanym przez czasSwą miłością cię wzmocniąPełną wdzięku, zieloną jak sad Gdy wyszedłem, już spałyMam nadzieję, że udasz się tamNie pal światła, ich adresPrzy księżycu odczytać się daJa nie będę zazdrosnyGdy one osłodzą twą nocNasza miłość jest innaA więc wszystko w porządku, ot coNasza miłość jest innaA więc wszystko w porządku, ot co Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość fairytale 08.02.2004 03:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 NauczycieleLoenard Cohentłumaczenie Maciej Zembaty Poznałem raz pewną kobietęO włosach najczarniejszych w świecie- Czy jesteś nauczycielką serca ?- Tak, ale nie dla ciebie ! Dziewczynę znów spotkałem potemJej włosy były szczerozłote- Czy jesteś nauczycielką serca ?Odrzekła miękko : Nie Aż w jakimś zatraconym miejscuNatknąłem się na pomyleńca- Idź za mną - rzekł ów mądry człekLecz zaraz przepadł gdzieś Poszedłem do szpitala, w którymNie było chorych ani zdrowychGdy w nocy wyszły pielęgniarkiJa już nie mogłem chodzić Przyszedł ranek i południeOstry skalpel chirurgicznyLeżał sobie przy obiedzieObok mojej srebrnej łyżki Przez pomyłkę dziewczyn paręWeszło w moją świeżą ranę- Czy jesteście nauczycielkami serca ?- Uczymy pękać serca stare Zbudziłem się, gdy przyszedł świtZniknęły siostry, szpital znikł- Mój Boże czy cierpiałem dość ?- Dziecko, została z ciebie kość Jadłem, jadłem, jadłem, jadłemJadłem dużo, co popadło- Ile płacę za to wszystko?- Zapłacisz później nienawiścią Znienawidziłem wszystkie miejscaWszystkie twarze i zajęciaKtoś zapytał, czego chcęPragnąłem by ktoś objął mnie Obejmowały mnie kobietyPóźniej robili to faceci- Czy ma namiętność jest doskonała ?- Nie, jeszcze musisz się postarać Byłem przystojny i zwycięskiZnałem słowa każdej pieśni- Czy mój śpiew wam się podoba ?- Znowu pomyliłeś słowa Kim są ci do których mówięKim są moi spowiednicy?- Czy jesteście nauczycielami serca ?- Uczymy stare serca ciszy Czy już odrobiłem lekcje ?Nie chcę ich odrabiać wiecznieWszyscy wybuchnęli śmiechem- Czy odrobiłeś lekcje ?- Czy odrobiłeś lekcje ?- Czy odrobiłeś lekcje ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość fairytale 08.02.2004 03:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Maleńka, nie wolno się żegnać w ten sposóbLeonard Cohentłumaczenie Maciej Zembaty Kochałem cię dziś ranoUst naszych ciepła słodyczJak senna, złota burzaNade mną twoje włosyPrzed nami na tym świecieJuż inni się kochaliI w mieście albo w lesieTeż tak się uśmiechaliA teraz trzeba zacząćRozłączać się po trochuTwe oczy posmutniałyMaleńka nie wolno się żegnaćW ten sposób Na pewno cię nie zdradzęOdprowadź mnie do roguTy wiesz, że nasze krokiZrymują się ze sobąTwa miłość pójdzie ze mnąA moja tu zostanieI tak się będą zmieniaćJak brzeg i morskie faleCzy miłość to kajdany?Nie mówmy lepiej o tymTwe oczy posmutniałyMaleńka, nie wolno się żegnaćW ten sposób Kochałem cię dziś ranoUst naszych ciepła słodyczJak senna, złota burzaNade mną twoje włosyPrzed nami na tym świecieJuż inni się kochaliI w mieście albo w lesieTeż tak się uśmiechaliCzy miłość to kajdany ?Nie mówmy o tym lepiejTwe oczy posmutniałyMaleńka, nie wolno się żegnaćW ten sposób Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ponury63 08.02.2004 08:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Dnia 8 lutego 1922 roku urodził się Tadeusz Gajcy (pseud. Karol Topornicki, zm. 1944), poeta, prozaik i krytyk literacki Tadeusz Gajcy "Ukochanej" Gdzie zgięty domem grajek smyczkiemspod palców wartkich toczy ziemięi niebo wielkie, nas malutkich,uliczne drzewo szumi zwięźle.Jesteśmy tutaj wychyleniza każde słowo. Dłoń się zdarłajuż od głaskania szorstkich trumieni w oczach krzyż pozostał niemy.I tak prowadzi nas już do snui tak nas uczy umieraniapiosnka, co spływa po piorunie. Nie zatrzymasz, nie usiłuj nawet.Będzie toczył nas grajek czy kosmos;dłoń za mała i serce za małe -jedna miłość przytuli miłością.Nam już dzisiaj ani łza, ni żal,tylko rękę milczącą uczyćjeszcze tkliwiej osypywać piach,jeszcze mocniej nad krzyżami nucić,nam już tylko milcząco rosnąći pod iskrą śmiertelną stać,gdy zawodzi, gdy tuli nas do snuniebem grzmiącym i ziemią gorzkąwychylony w przerażenie świat. Tą uliczką przywaloną głosemsmutnych skrzypiec i tramwaju dzwonkiemnie powróci do nas prężna wiosna,a z nią uśmiech i słowo miłosne. Stać będziemy pod ulicznym drzewem,kiedy salwa znajoma nam porwiepamięć dobrą o pogodnym niebie,w którym nikły się jąkał skowronek. Nam już teraz pod tym szumem zostaćsłów nie szukać, wargę mocno zaciąći nas człowiek pożegna z miłością,jak witamy się co dzień z rozpaczą. "O nas" Niebo zmalałe w łuniena ciebie i na mnie czekajak kubek srebrny u studnialbo o zmierzchu twa ręka.Gdy ognia porusza kaskiembłyszczącym i białym jak puzon,serce jak światło na maszciew piersi kołysze się pustej.Modlimy się dłonie łącząco pamięć otwartą jak pejzaż,niech dźwiga nas dalej młodość,choć z ognia, głodu, powietrza.Kiedy ognista kroplaspłynie zachodem jak liściem,niebo jak ścieżka ogroduwróci nas sercu i przyjmie.Wtedy się łuna tętniącapod brwią nieruchomą przyśnii sen jak głęboki krajobrazpiorun otworzy tygrysi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość KLIO 08.02.2004 08:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Ballada czarnoksięska-Tadeusz Gajcy Pod sierpem żółtej źrenicyludzkiej, jastrzębiej czy kociej,na słowie wyjętym z gwiazdozbiorów nocnychżałobny utknął paznokieć. Rysę na dźwięku słowazaznaczył mocno aż do krwii sokiem tym począł rysowaćwzory substancji modrych. Pod pokrywą z martwego srebrazakipiała woda baśniowai burzyły się zioła, skręcałyaż gestem musiał prostować. Brwi skupiły tu noc gęstą nazbyt,język świecy się zwijał i kruszył,u pułapu nie większy od gwiazdypająk liczył zielone sekundy. Tylko w dzbanie o szyi ciasnejkorek nucił i parą porastał -wtedy światła na klonach pogasłyi Agata wracała do miasta. W kruczych rękach dusiła dzieciątko,że skrzypiało jak mróz lub konar,a sośnina wołała słodko,biały księżyc na ręce spoglądał - O Agato niedobra - posłuchaj:pluszcze palec po wodzie jak wiosło,słowo ujął - i zjawa nieludzkapod żałobnym się kłębi paznokciem. Jeszcze chwila - i przestanie rzęzićjak twe dziecko złamane w zaroślach,o Agato niedobra - A źrenicą był księżyc -więc zadumę przemieńi obraz. Jeszcze chwila - w dzbanie żółtymały człowiek jak kaczeniec. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość KLIO 08.02.2004 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Żebrak smutku-Tadeusz Gajcy Światłom jak kurantom złocistymprzebiegł drogę człowiek po drobniutkim świście -chitynowy niemal. Dziewczyna stojąca na skraju melodię nakryła fartuchemjak liściem.Usta miała maleńkiei prędkie,a szyszka świeciła w jej rękujak klejnot albo lusterko. Po śpiewie człowiek się wspinał,grzbiet wygarbiał jak owad,pewnie płakał - bo w słowachjak w bursztynie trzy łzy miał - Za firanką z barw motylich,za szybą z źrenic rybichlepili właśnie serce z glinydla smutnych i nieżywych. Serce było z kształtu jak szyszka,a śpiewało - jak dziewczyna śpiewa,więc choć człowiek jak deszcz się przemykał,ujść nie zdołał - i wrócił, by żebrać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość fairytale 08.02.2004 14:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 a ty mnie na szczęśliwe manowce wyprowadźopuść bezdroża czarnej normalnościzapomnij proszę czemu nie jesteśmysmutku i niewierności zgaś niszczący płomieńi w otchłani strumienia pocałunków zanurz ciałopo usta nieskalane jeszcze późniejszym smutkiem naszympozwól mi zasnąć nie pozwól zaginąćutul zacałuj zaskocz i ukochaj M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość fairytale 08.02.2004 14:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2004 Dom - Czerwony Tulipan Wybuduj mi dom kochanyod samotności wybuduj najdalej Na wzgórzu nad zakrętem drogiktórą będą wozy przejeżdżały Wybuduj mi dom nawet gdyby ścianystawiać było trzeba ze zmęczeniaGdy cegieł zabraknie weź sercatak wiele serc jest teraz z kamienia W zielenie mnie ubierz wiosennew zapachy rozkapryszonew głowie mi zawróć, zacałuji oducz słowa "koniec" Wybuduj mi dom nawet gdyby ścianystawiać było trzeba ze zmęczeniaGdy cegieł zabraknie weź sercatak wiele serc jest teraz z kamienia W tym domu będziemy wierzyć w siebiewiary ślepej oddechem gorącymi poczujemy jakie są ciężkiełzy po policzku ukradkiem płynące Bezbronne ślimaki w muszelkach pokojuwyglądać będziemy heroldów przetrwania.Aż wywieje kominem postrzępione smutkipierwszy oddech zimy - srebrnowłosa zamieć Zima będzie z białych najbielszanoce z długich - najdłuższeA w naszym domu tylko bicie sercai odblask ognia w pękniętym lustrze Tak pół w zdumieniu a pół jakby w tańcu lód uśmiechami na szybach stopimy.Musimy pomyśleć o przyszłej jesieni pośrodku nocy, miłości i zimy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.