Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Władysław Broniewski

 

Nie wiem

 

Nie zrozumiem nigdy, nie nazwę

żadnej rzeczy z daleka ni z bliska.

Rozdeptałem słowa na miazgę,

okrwawiłem sercem i ciskam.

 

Nie wypowiem nic, nie wyśpiewam,

ani nocy, ni gwiazd nie zliczę.

Opętany bólem i gniewem,

gniewem płonę i bólem krzyczę.

 

Wiem, że nigdy poznać nie zdołam,

jaka moc mnie usidla i dręczy,

torturuje słonecznym kołem

i zakuwa obręczą tęczy.

 

Trzeba wyrwać się, trzeba odejść,

trzeba biec, uchodzić przed klęską!

Jak odnaleźć radość i młodość,

gdzież jest miłość, miłość zwycięska?

 

 

Warum

 

Miła, ja nie mam słów,

a miałem dość ich.

Nie wiem, skąd bierze się znów

ten lęk radości,

 

czemu znów serce drży

jak wtedy wiosną,

a łzy zabłysły jak bzy,

co w Polsce rosną.

 

Tkliwość. I morza szum.

I noc, co milczy.

Na Schumannowskie "Warum?" -

twój szept: "Najmilszy!..."

 

I trzebaż było tych mąk

i tej rozpaczy,

gdy dwoje splecionych rąk

tak wiele znaczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A kto to tłumaczył??

 

Niestety, nie wiem... :oops:

kopałem w Sieci, ale się nie dokopałem...

______________________________________________________

 

 

Stanisław Barańczak

 

Płakała w nocy, ale nie jej płacz go zbudził.

Nie był płaczem dla niego, chociaż mógł być o nim.

To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi.

 

I półprzytomny wstyd, że ona tak się trudzi,

to, co tłumione czyniąc podwójnie tłumionym

przez to, że w nocy płacze. Nie jej płacz go zbudził:

 

ile więc był wcześniej nocy, gdy nie zwrócił

uwagi - gdy skrzyp drewna, trzepiąca o komin

gałąź, wiatr, dygot szyby związek z prawdą ludzi

 

negowały staranniej: ich szmer gasł, nim wrzucił

do skrzynki bezsenności rzeczowy anonim:

"Płakała w nocy, chociaż nie jej płacz cię zbudził"?

 

Na wyciągnięcie ręki - ci dotkliwie drudzy,

niedotykalnie drodzy ze swoim " Śpij, pomiń

snem tę wilgoć poduszki, nocne prawo ludzi".

 

I nie wyciągnął ręki. Zakłóciłby, zbrudził

toporniejszą tkliwością jej tkliwość: "Zapomnij.

Płakałam w nocy, ale nie mój płacz cię zbudził,

To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Tuwim

 

"Wiersz"

 

O czym?O pewnym wieczorze.

Od wina i czerwca był ciepły.

Gwiazdy, jak kwiaty ze szczęścia,

Na łąkę niebios uciekły.

 

Jechało się Alejami

I koń był wniebowzięty,

I księżyc co jechał nad nami,

W strzępiastą chmurkę wcięty.

 

Ani się nic nie działo,

Ani się nic nie mówiło.

Zresztą sam byłem wtedy,

Ciebie tam wcale nie było.

 

 

(1923r)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agata Budzyńska [1964-1996]

 

"Dla przyjaciół"

 

Kiedy was nie ma to jakby nagle

Zabrakło w moim życiu muzyki

Kiedy Was nie ma to czas mnie straszy

Że przeminę, że będę chwilą

Kiedy was nie ma to jakby niebo

Miało się rozstać na zawsze ze słońcem

Kiedy Was nie ma dosyć mam wszystkiego

I pragnę stąd na zawsze odejść

 

Moi przyjaciele

Moi przyjaciele

Moi przyjaciele bądźcie zawsze ze mną

 

Moi przyjaciele

Moi przyjaciele

Z wami wiem, że wszystko mogę

Że wystarczy tylko chcieć

 

Jak mam wyśpiewać, jak mam dziękować

Jak wytłumaczyć, że bez was mnie nie ma

Przytulam do was moją miłość

I wdzięczność mą w modlitwę zamieniam

 

Milion aniołków narysuję

I wszystkie razem postrącam z nieba

Dom na górze wybuduję

I zagram klauna kiedy trzeba

 

Moi Przyjaciele

 

 

 

 

 

 

Helena Oshiro

 

"Dziękuję"

 

Dziękuję za Twój uśmiech,

otwarte okno Twego istnienia.

Dziękuję za Twoje spojrzenie,

zwierciadło Twej uczciwości.

Dziękuję za Twoje łzy,

które są znakiem,

że dzielisz radość lub smutek.

Dziękuję za Twoją rękę

zawsze wyciągniętą,

aby dać lub otrzymać.

Dziękuję za Twoje objęcie,

które jest szczerą gościną

Twojego serca.

Dziękuję za Twoje słowo,

wyraz tego, co kochasz

i w czym pokładasz nadzieję.

Dziękuję, że jesteś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Tuwim

 

"Po prostu"

 

Tak - po prostu:ten las i ta chwila

Wtedy rano, dwanaście lat temu.

Z krzaków nad strumieniem świat się wychylał

Mnie - młodemu , wesołemu , tamtemu.

 

Ach, jak świeżo było ! Po białej kawie

Z werandy - w las, drżący łzami.

Usiadłem z geometrią na trawie,

Bo nazajutrz miał być egzamin.

 

Ach , jak smutno było i wesoło!

Pisklę w liściach kwiliło cichutko.

Pomyślałem:"Ptak...las...ona...szkoła..."

Bez radości i bez smutku.

 

Zamyśliłem się wtedy - na chwilę,

Tak , po prostu, nad wszystkiem , nad całem.

I tyle lat minęło, i rzeczy tyle,

A ja jeszcze jakoś nie przestałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w nocy będzie fajnie

Leonard Cohen

tłumaczenie Maciej Zembaty

 

Czasem łapię się na tym

Że się grzebię w przeszłości

Przysięgaliśmy sobie

Wytrwać w naszej miłości

Ty kochałaś powoli

Ja skakałem jak pchełka

Dziś ja jestem za cienki

A twa miłość za wielka

 

Ale wiem z oczu twych

Uśmiech twój mówi mi

Że tej nocy jeszcze raz

Jeszcze raz będzie nam

Fajnie przez jakiś czas

 

Sam troskliwie wybrałem

To wspaniałe mieszkanie

Okna są w nim za małe

Nic nie wisi na ścianie

Jedno tylko jest łóżko

Tylko jedna modlitwa

Aż do rana się modlę

Żebyś wreszcie już przyszła

 

Ale wiem z oczu twych

Uśmiech twój mówi mi

Że tej nocy jeszcze raz

Jeszcze raz będzie nam

Fajnie przez jakiś czas

 

Lubię patrzeć jak ona

Się dla mnie rozbiera

Naga mięknie od razu

Gdy miłość w niej wzbiera

Całym ciałem porusza

Jest odważna i piękna

Gdybym już nie zapomniał

Chciałbym o tym pamiętać

 

Ale wiem z oczu twych

Uśmiech twój mówi mi

Że tej nocy jeszcze raz

Jeszcze raz będzie nam

Fajnie przez jakiś czas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fairytale

Zimowa dama

Leonard Cohen

tłumaczenie Jerzy Menel

 

Damo znikąd, przerwać chciej

Na jedną noc swą drogę

Ja wiem, że umkniesz razem z dniem

Zatrzymać cię nie mogę

 

Był taki ktoś, za kogo bym

Z piekła zwalczał moce

Lecz dziecko śniegu znikło gdy

Nadeszły chłodne noce

 

Świetliste pęki włosów swych

Wieczorem rozplatała

Tak samo włosy czeszesz ty

Jak o tym się zwiedziałaś ?

 

I czemu teraz stoisz tak

U mych drzwi w zamyśleniu

To pewnie stąd, że drogi szlak

Wybrałaś dawno temu...

 

Damo znikąd przerwać chciej

Na jedną noc swą drogę

Ja wiem, że umkniesz razem z dniem

Zatrzymać cię nie mogę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fairytale

Ptak na drucie

Leonard Cohen

tłumaczenie Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

 

Jak ptak

Na drucie

Jak pijak

W nocnym chórze

Próbowałem

Na swój sposób

Wolnym być

 

Jak robak

Na wędce

Jak rycerz

W jakiejś starej księdze

Dla ciebie zachowałem

Szarfy swe

 

Więc chodź

Wad mam chyba ze sto

Wierzę że

Ty wybaczysz mi to

Więc chodź

Kłamca ze mnie i łotr

Nie oszukam Cię nigdy

Nie wprost

 

Jak martwy

Noworodek

Jak bestia

Ostrym rogiem

Rozdzierałem wszystkich co

Na mnie szli

 

Lecz przysięgam

Na tę pieśń

I na wszystko

Co czyniłem źle

Że dla ciebie

Zmażę wnet

Każdy grzech

 

Raz jakiś żebrak

Co o kuli się wlókł

Mruknął - Nigdy

O za wiele nie proś ich

A piękna dziewczyna

Która stała u ciemnych wrót

Rzekła - Hej !

-Czy chcieć więcej to wstyd ?

 

Jak ptak

Na drucie

Jak pijak

W nocnym chórze

Próbowałem

Na swój sposób

Wolnym być

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Uhu

Leonard Cohen

Miłość woła cię po imieniu

 

Myślałeś że to się nie zdarza

Ludziom podobnym do ciebie

Stłumione bicie twego serca

Należy już do legend

Lecz tu właśnie tu

Między skazą i znamieniem

Między krwotokiem i oceanem

Między deszczem i śniegowym bałwanem

Jeszcze raz jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Wielbisz i potępiasz wciąż

Kobiety z twego notatnika

Że się paznokci twych czepiają

Gdy się po szczeblach sławy wspinasz

Lecz tu właśnie tu

Między przyjemnością i więzieniem

Między mrokiem i światłami sceny

Między epoką i godziną

Jeszcze raz jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Samotność dźwigasz jak karabin

Z którego nie potrafisz strzelać

Czasem zapuszczasz się do kina

I wspinasz się na ekran

A tu właśnie tu

Między księżycem i zaułkiem

Między tunelem i pociągiem

Między ofiarą i jej piętnem

Jeszcze raz jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Pani wciąż myśli o miłości

O którą nigdy nie wołałem

Schodziłem już po setkach schodów

Zawsze kierując się tym samym

A tu właśnie tu

Między tancerzem i kaleką

Między żaglowcem i rynsztokiem

Między gazetą i sumieniem

Jeszcze raz jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

Gdzie jesteś Judy gdzie jesteś Ann ?

Skąd wasz bohater tu się wziął ?

Ten który pytał po zdjęciu bandaży

Czy utykam czy jestem naprawdę kulawy ?

A tu właśnie

Między zbożem i wiatrakiem

Między zmierzchem i łańcuchem

Między litością i cierpieniem

Jeszcze raz jeszcze raz

Miłość woła cię po imieniu

 

tłum. Maciej Karpiński i Maciej Zembaty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Alicja Rybałko

Będę musiała być ...

 

Będę musiała być prześliczna,

potem przesmutna, potem znowu ...

żebyś nie zaczął mi przeliczać

piersi i zębów .... siwych włosów ...

 

Będę musiała być fiołkowa

jak ta królewna nie zbudzona,

żebyś mnie musiał pocałować

i smoka żebyś chciał pokonać

 

Będę musiała być jak sowa

z mądrymi na ten świat oczyma,

żebym umiała Cię zachować ...

byś długo ze mną nie wytrzymał ...

 

***

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 11 lutego 1972 roku zmarł Marian Hemar (właśc. Marian Hescheles, ur. 1901), poeta i satyryk

 

 

Marian Hemar

 

"Bajka Andersena"

 

Co tylko mieli

najgładszej pościeli

W całym pałacu

Pierzynka na pierzynce,

Każda w jedwabnej zapince,

Materac na materacu -

 

Atłasowe poduszki,

W atłasach puch z kaczuszki,

Z piersi gęsiej i pelikaniej

Jakieś jaśki pod głowę,

Podszewki koronkowe

To wszystko dla niej.

 

Sama królowa kładła

Jedwabne prześcieradła

Na kaszmirowy koc,

Żeby ci się, panienko,

Błogo spało i miękko,

Przez całą noc.

 

Ażeby ci się miło

Spało i ślicznie śniło,

Mgłą różaną, cieniami błękitu,

Blaskami świecidełek,

Kwiatków, piórek, perełek -

Do świtu.

 

W tej wygodzie, w tej bieli,

W chłodzie świeżej pościeli -

A właśnie...

Na pałacowej wieży

Zegar północ uderzy

A księżniczka nie zaśnie.

 

Z boku na bok i słucha,

jak dzwonem bije głucha

Godzina - pierwsza - druga -

Z boku na bok przewraca się.

Noc rozwleka, nie skraca się,

Taka druga - za długa - -

 

Strachy jakieś nachodzą ją.

Zmory jakieś uwodzą ją.

Próżno im się opiera.

Księżyc firankę muśnie

A księżniczka nie uśnie.

Coś ją

w łóżku

uwiera.

 

Poprzez siedem poduszek.

Poprzez pierze, przez puszek,

Przez materace, sprężyny,

Poprzez śnieżne pościele,

Przez wełny i flanele,

Atłasy i satyny -

 

Cóż po takiej wygodzie?

Na dole, na samym spodzie -

Co się zdrzemnie po trochu,

Spod siódmego piernata

Coś ją uwiera...

ugniata...

Ziarenko grochu.

 

Taka już jej natura,

Że krew niebieska - skóra

Delikatna, wrażliwa.

Taki był jej rodowód,

Taki był w bajce dowód,

Że księżniczka prawdziwa.

 

Pośród chmur księżyc leci,

W oczy przez okna świeci.

jak wygodnie, jak miękko

Można by w bajce - niby -

Zasnąć. Spać - spać - spać. Gdyby

Nie to ziarenko.

 

Jedno ziarenko grochu,

Jedno ziarenko szlochu,

Jeden okruch koralu:

Jedno ziarenko pamięci,

Co się w głowie zakręci,

Jedno ziarenko żalu.

 

Gdyby nie jedno słowo

Co przemknie senną głową

I już straszy i wzrusza..

Imię - - czy nazwa miasta

W oczach wieżą wyrasta -

Dzwonem bije z Ratusza.

 

Ziarenkiem z tamtego świata

Ach, uwiera... ugniata...

Dokucza...

w tym cała bieda.

A księżniczka bezradna.

 

A to mi bajka ładna

Co zasnąć nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian Hemar

 

"Sen"

 

Śniło mu się

 

że był motylem. W roju motyli

Fruwał wśród kwiatów,

 

na ciepłym słońcu, na wietrze lekkim.

Zbudził się ze snu,

 

myślał w ciemności: Może w tej chwili

Mnie motylowi, śni się

że jestem człowiekiem?

 

 

 

 

 

"Termos"

 

Trudno tak to powiedzieć

Po prostu, bez drżenia w głosie,

Że miłość w sercu gorącą

Schowałem, jakby w termosie.

 

Gdy wrócisz -- (świat jest okrągły,

Obiegnij go jak najchyżej,

Im dalej będziesz ode mnie,

Tym bliżej będziesz, tym bliżej!).

 

Gdy wrócisz -- (nie możesz nie wrócić,

Co noc o tym myślę bezsennie,

Że jutro znów będę czekał

Na ciebie. Tak jak codziennie).

 

Gdy wrócisz -- może zziębnięta,

Gdy wrócisz -- może zmęczona,

Włosy twe będę całował,

Oczy i twarz, i ramiona.

 

Nie dam ci dojść do głosu,

Róż na twych ustach rozmażę,

Miłością ci usta poparzę,

Jak wrzącą herbatą z termosu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicja Rybałko(litewska poetka)

 

Będę musiała być

 

Będę musiała być prześliczna,

potem przesmutna, potem znowu,

żebyś nie zaczął mi przeliczać

piersi i zębów, siwych włosów.

 

Będę musiała być fiołkowa

jak ta królewna nie zbudzona,

żebyś mnie musiał pocałować

i smoka żebyś chciał pokonać.

 

Będę musiała być jak sowa

z mądrymi na ten świat oczyma,

żebym umiała cię zachować,

byś długo ze mną nie wytrzymał.

 

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Proszę,nie zmieniaj interpunkcji wiersza-jest barbarzyństwem

poprawianie utworów,których nie jest się autorem.

Parę postow wyżej proszony był o to brzoza-mam nadzieję,że już nie będzie przerabiał poetów.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian Hemar

Filozofia Małżeństwa

 

Żadnego cudu nie ma

Żadnego trudu nie ma

Dam tylko znak oczyma

On już wszystko wie

Żadnych zaklinań nie ma

I wypominań nie ma

Nic przecież go nie trzyma

Chce - to dobrze

A nie chce - to nie

Ale chce

 

Więc pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb

Pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb

Nie drugiego dnia po ślubie, to za późno, ty go trzep

Pierwszego dnia po ślubie, póki świeży ten chleb

 

I kocha cię, szanuje cię

Całuję cię za to, że

Dostał w łeb ten pierwszy raz

We właściwy czas

 

Żadnych zaklinań nie ma

I wypominań nie ma

I na nic się nie zżyma

Tylko z ręki je

I zawsze w domu zgoda

I sam mi wszystko poda

Bo na to jest metoda

Moja mama przed ślubem

Nauczyła i mnie

 

Że pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb

Pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb

My to znamy, bo na Kubie to codzienny nasz chleb

Że pierwszego dnia po ślubie od razu go w łeb

 

I kocha cię, szanuje cię

Całuję cię za to, że

Dostał w łeb ten pierwszy raz

We właściwy czas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian Hemar

 

Kochać nie warto

 

 

Ten sam stolik, kieliszek i obrus,

Ten sam kelner, co zna mnie od lat.

I taka chandra, cholerna jak powróz,

Ściska duszę i serce jak kat.

I cały dzień jest taki sam, i cały tydzień,

I będzie drugi, będzie trzeci - taki sam.

I już nie mogę, już nie wiem, już nie widzę,

Gdzie mam się podziać i co z począć z sobą mam!

 

Kochać nie warto, lubić nie warto,

Znaleźć nie warto i zgubić nie warto!

Chodzić nie warto i leżeć nie warto,

Przysiąc nie warto, uwierzyć nie warto!

Pieścić nie warto, pobić nie warto,

Stracić nie warto, zarobić nie warto,

Sprzedać nie warto, kupić nie warto.

Jedno co warto - to upić się warto!

 

Upić się warto, upić się warto,

W szynku na rogu wygłupiać się warto,

W dobrej kompanii popić, to warto.

Czystą kroplami zakropić, to warto!

Wódkę do łbów ponalewać, to warto!

Siedzieć i wzdymać, i śpiewać, to warto!

Z sercem ściśniętym, z duszą otwartą.

Upić się, upić się - to jedno co warto!

Także nie warto!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*** (PYTASZ CZEMU...)

Halina Poświatowska

 

pytasz czemu pociąga mnie magia liczb

liczbą wyrazić pragnę nieskończoność

mojej tęsknoty mojej miłości

 

chcę żeby zastygła w krysztale liczb

żeby dni ślizgały się po niej jak

po diamencie słońce

 

chcę żeby trwała nieskażona mijaniem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość aix

Antoni Słomiński

 

Obrona Księżyca

 

 

 

Przyjaciel zakochanych, poetów towarzysz,

Rozjaśnia noce nasze wierne od stuleci.

Z tobą jest, który kochasz, z tobą, który marzysz.

Któż ma bronić księżyca, jeśli nie poeci?

 

Niech płynie we śnie srebrnym. Czyż ziemi nie starczy

Na wieczny trud Syzyfa i rozpacz Antygon,

Że trzeba tej strzelniczej, pozaziemskiej tarczy,

Co niebo zmienia w rakiet kosmicznych poligon?

 

Chciwy pożeracz trupów zwierzęcych, chutliwy

Morderca i niszczyciel płodny bez rachunku,

Wiedzieny przez natury dwa imperatywy:

Obronę własnej skóry i ciągłość gatunku,

 

Już rośnie, już się zbroi astralny bohater,

Co Mare Imbrium, ciche Mare Tenebrarum,

Dolinę Herodota i Tychona krater

Napełni bólem ludzkim i ziemskim koszmarem.

 

Prawo moralne we mnie, a niebo gwiaździste

Nade mną. Cóż, gdy prawo przemocą hańbione.

Niech więc krążą księżyce w biegu nie zmienione

I niech przynajmniej niebo pozostanie czyste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...