Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Gość KLIO

Edward Balcerzan

 

 

myślenie tobą

nacinanie brzozowej kory płócien Renoira

ale tylko do miejsc nie zabliźnionej wilgoci

zwijanie w przekrwionym kciuku prażącego żagla

z tkaniny twego biodra nazbyt spierzchłej farbą

 

zbłąkany w tobie

 

w dźwięczne mrowisko grudek na odwrocie łydki

zwiany z suchą watą przesilenia

dostrzegalny w listopadach świateł wzbierający

w sypką łachę przyśnionego tobie ciała

 

powtórzeni w sobowtórach naszych ust -- niepowtarzalni

wydobyci z ciepłych kropel snu -- niedocieczeni

przygarnięci w popielatej wnęce -- czasu? siebie? snu?

ogarniający wnękę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Gość aix

Adam Asnyk

Uwielbienie

 

Umarły jeszcze będę wielbić ciebie

I nie zapomnę pod ziemią, czy w niebie,

O twej jasności --

 

Boś ty mi była nie próżnym marzeniem,

Nie bańką zmysłów tęczowej nicości,

Lecz byłaś ducha ożywczym pragnieniem

Wiecznej miłości!

 

Nie otoczyłaś mnie pieszczotą senną,

Ani też falą spłynęłaś płomienną

Na pierś stęsknioną,

 

Nie wprowadziłaś mnie na róż posłanie,

Gdzie tylko ciała w upojeniu toną,

Lecz mi piękności dałaś pożądanie,

Moc nieskończoną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Herbert

 

PRZYPOWIEŚĆ

 

 

Poeta naśladuje głosy ptaków

wyciąga długą szyję

a wystająca grdyka

jest jak palec niezgrabny na skrzydle melodii

 

śpiewając wierzy głęboko

że przyspiesza wschód słońca

od tego zależy ciepło śpiewu

i czystość wysokich tonów

 

poeta naśladuje sen kamieni

z głową w ramionach

jest jak kawałek rzeźby

oddychającej rzadko i boleśnie

 

śpiąc wierzy że on jeden

zgłębi tajemnicę istnienia

i że bez pomocy teologów

chwyci w spragnione usta wieczność

 

czym byłby świat

gdyby nie napełniała go

nieustanna krzątanina poety

wśród ptaków i kamieni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeremi Przybora

 

"PIEŚŃ O MUZIE"

 

Nawet gdyś nie tuzem-

też mieć musisz muzę.

Pióro bez jej skrzydeł

ma wdzięk wideł.

Próżno dźgasz nim papier-

ono jedno drapie,

aż łkasz od utrapień

na kanapie.

Nawet gdyś nie tuzem-

też mieć musisz muzę.

Wyobraźnia gruzem

bez jej tchnień.

Za to gdy cię natchnie-

pióro aż zapachnie

i utworek machniesz

pełen lśnień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazik Staszewski

 

"Moja wiara"

 

Nad morzem szedł człowiek z Bogiem. Na niebie nad nimi

Widzieli obrazy z życia, które dawno były przeszły

Na piachu nadmorskim były ślady dwóch par stóp

Wtem nagle człowiek spojrzał - jest brak jednego śladu...

To wtedy, gdy niszczyłem, miast tworzyć, miast miłować

Tak ciężki wielce czas. Panie, czemu kazałeś samemu mi wędrować?

Nie radziłem sobie, nie myślałem o Tobie, gdy grzechem obrosłem

Bóg spojrzał na człowieka: - Synu, ja cię wtedy niosłem

 

Mundury jak kapłani w Babilonie

Władzę polityczną wzmacniają nieustannie

Są bronić jej gotowi wieczorem i rankiem

Twoją reką ale swoim pistoletem

Palec wskazujący podniesiony do góry

To wzmacnia powagę postury

I teraz ci powiem mój miły kolego

To wszystko z Bogiem nie ma nic wspólnego!

 

Apostołowie Słowo Boże spisali

Ludzie je zmienili, celom swym poddali

Podają sobie ręce ze świata zbrodniarzami

Naradzają się i knują ponad ludu głowami

Ja w dniu, kiedy w Boga uwierzyłem

Członkiem tej instytucji przestać być musiałem

I teraz ci powiem mój miły kolego

To wszystko z Bogiem nie ma nic wspólnego!

 

Na świecie głód, świątyń w brud

Podróże po całym świecie

Czy zboże dla głodnych dzieci?

Politycznie wzrasta, oczy na prawdę zamyka

Czy ty potrzebujesz takiego pośrednika?

Bo ja nie potrzebuję takiego pośrednika!

 

- Święć się Imię Twoje - mówią

I Imię Twoje ukrywają

- Odpuszczamy naszym winowajcom

Win nie odpuszczają

- Przyjdź Królestwo Twoje

Wcale jego nie czekają

- Po owocach ich czynów poznacie ich

 

To wtedy, gdy niszczyłem, miast tworzyć, miast miłować

Tak ciężki wielce czas Panie, czemu kazałeś samemu mi wędrować

Nie radziłem sobie, nie myślałem o Tobie, grzechem obrosłem

Bóg spojrzał na człowieka: - Synu, ja cię wtedy niosłem

Pomocy nie chciałem, sam cię wtedy niosłem

Pomocy nie trzeba mi, sam cię wtedy niosłem

Pomocy nie trzeba, sam cię wtedy niosłem

Pomocy nie chciałem, sam cię wtedy niosłem

 

 

 

 

 

 

Margaret Fishback Powers

 

"Ślady na piasku"

 

Pewnego dnia śniło mi się,

Że spacerowałam plażą z Panem,

Na ciemnym niebie rozbłyskiwały sceny z mego życia.

Po każdej z nich na piasku pojawiały się dwie pary stóp:

jedne należały do mnie,

a drugie do Pana.

Kiedy błysnęła przede mną ostatnia scena,

spojrzałam znowu za siebie.

Nie zauważyłam śladów stóp Pana.

Uświadomiłam sobie, że był to najgorszy

i najsmutniejszy czas w moim życiu.

Nigdy nie mogłam o nim zapomnieć.

"Panie - rzekłam - kiedy postanowiłam iść za Tobą,

powiedziałeś mi, że zawsze będziesz przy mnie.

Jednak w najtrudniejszych chwilach mego życia

na piasku widniały ślady tylko jednych stóp.

Panie, dlaczego, gdy najbardziej Cię potrzebuję,

Ty mnie zostawiasz?"

"Moje drogie dziecko - wyszeptał - kocham cię

i nigdy cię nie opuszczę, nigdy i nigdzie,

w chwilach prób i doświadczeń.

Gdy widziałaś ślady tylko jednych stóp,

to znak, że cię niosłem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antoni Słonimski

 

Noc nad książką

 

Noc miłosne do uszu szeptała sekreta,

Kiedy drżąca, wzruszona z pięknych ust Romea

Pierwsze pocałowanie swe miłosne wzięła

Ledwie trzynaście wiosen licząca Julietta.

 

Noc swe czarne, gwieździste namioty rozpięła,

Gdy z werońskiej dzieweczki wykwitła kobieta...

Nie plamiła ciemności zaranna planeta,

Gdy w ramionach królewskich Sulamit tonęła.

 

Noc jest porą miłości i błysku rapiera.

O nocy, w aragońskich ogrodach pachnąca!...

Gdy do nóg don Juana upadła Elwira,

 

We łzach słodkiej miłości i żalu tonąca.

Już lampa gaśnie... Książkę zamykam Szekspira..

O nocy... nocy pusta, samotnie płynąca.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20 lutego 1894 roku urodził się Jarosław Iwaszkiewicz (pseud. Eleuter, zm. 1980), poeta, prozaik, dramatopisarz, eseista, tłumacz

 

Jarosław Iwaszkiewicz

 

"Lilith"

 

Cichy o marmur sandału zgrzyt,

Kadzidła welon i ambry woń.

Drży w siny płomień świecznika dłoń

Idzie Lilith... idzie Lilith...

 

O serce moje zgłodniałe, cyt!

To płatków kwietnych opada rój,

To kadzidlany ściele się zwój,

Idzie Lilith... idzie Lilith...

 

To wschodni śni się duszy mej myt

To płacze tęskny i zwiędły kwiat.

O czarny marmur sandału zgrzyt

 

Kroki tajemnic i szepty zdrad.

Rodzi się wonny i słodki byt,

Idzie Lilith... idzie Lilith...

 

 

 

 

"Amore profano"

 

Kotara da nam światło zielone jak woda.

Smuga słońca nam powie, że jest nieskończoność,

Spokojnego odblasku twardawa łagoda

Spłynie na twoje ciało jak jasna zieloność.

 

Na sinym aksamicie będziesz jak morela,

Wyłuskana z szat wszelkich, spokojnie okrągła.

Przyłożę do twych piersi gestem menestrela rękę,

a pierś twa zadrży jak struna pociągła.

 

Gdy palcem znajdę ust twych jedwabną oponę,

Gołębie złotych blasków przelecą sufitem

I roztopią się w oknie - pachnącym błękitem.

 

Zielenią zadumaną i żółcią karmione.

Wreszcie na bladych okien wodniste zasłony

Upadnie siny wieczór w czarną noc zmieniony.

 

 

 

 

"Szczęście"

 

Jak kroplę czuć na wardze smak każdej cichej chwili,

Rozcinać mocnym nożem welinu białe kartki.

 

Głaskać jedwabiem ręki wszelaki płomień żartki,

Czuć, jak się rumak wartki pod jarzmem dłoni chyli.

 

Czekać, aż słońca światło biel kwietnych drzew przykłoni,

Przykrócać i popuszczać rumakom swoim wodze.

 

Smakować każdy krok swój po białej twardej drodze,

Jak kryształ szklanej kuli czuć dnie we wnętrzu dłoni.

 

 

 

 

"Erotyk"

 

Więc plamiąc mojej psyche nadwiślański gotyk,

Jak jaskrawe barokko wykwitł w niej erotyk.

 

Lecz zaraz wszystkie pazie z obrazów Van Dycka,

Kłaniając się uprzejmie, rzekły, że to bajka.

 

I wionąwszy błękitnym strusich piór trzęsieniem,

Że cokolwiek pomyślę - jest tylko marzeniem.

 

A potem, gdy uczułem na ustach ust dotyk,

Że wszystko, co wymarzę - to ten tu erotyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deszcz

 

Jarosław Iwaszkiewicz

 

 

Smugi jasne, smugi srebrne, smugi szklane,

Srebrnowłose, srebrnodźwięczne, ukochane -

 

W waszym szepcie miodopłynne są peany,

Smugi deszczu, szklane kulki, pieśninn szklane.

 

Czy w radości, czy w tęsknocie - zakochany,

Chodzę sobie w waszą mowę - zasłuchany.

 

Dobre deszcze, deszcze dobre, złotem dziane,

Smugi jasne, krople dobre, ukochane.

 

 

Maj

 

Jarosław Iwaszkiewicz

 

 

Płomienne młode maki. Uwertura Rienzi.

Oczekiwanie lata, które nic nie ziści.

 

Panienki muślinowe i abiturienci.

Uśmiech leciutkiej wzgardy - lecz bez nienawiści.

 

Pierwsze różowe lody. Pachnące truskawki.

Różańcowa jedynych wspominań stokrotność.

 

Spotkanie - gdzieś, w ogrodzie, na dwóch końcach ławki.

I wierna, nieco gorzka piastunka - Samotność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

V

Piosenka z Pass Lueg

 

Nie kuś mnie, pomywaczko zielonych talerzy,

Bo dziś jestem zmęczony, trzeba spocząć trocha,

Bo jeśli ja chcę kochać, to już jak należy -

Bo kto nie całkiem kocha, ten wcale nie kocha.

 

Lecz kochać - to się wiązać. A ja muszę w drogę

I nie możesz się nawet o to na mnie gniewać,

Że cię całować nie chcę i pieścić nie mogę -

Bo chcę iść coraz dalej - coraz głośniej śpiewać.

 

lato 1932

 

Z cyklu "Wiersze z Palermo"

 

1

Jak brzydkie są stare słowa

Jak piękne są nowe słowa

 

Cóż teraz zrobić ze słowem tęsknota?

 

A jak piękne są słowa

frustracja

alienacja

 

fru jakby fruwać

stracja niby stracić

 

a w alienacji

piękna Alienor

księżniczka Akwitanii

 

a w Akwitanii żyje

okwitanie

 

bo wszystko żyje

i wszystko okwita

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

Urania

 

 

Uranio, sosno, siostro - tak ciebie nazywam

bo palcem pnia swojego ukazujesz niebo.

Wiatr co się w twojej czarnej grzywie zrywa

Zacicha dołem. Siostro, wzywam ciebie

 

Jak niegdyś wróże w koronach z jemioły

Abyś wytrwała w progu mego domu

I strzegła kwiatu owocu i pszczoły

I serc co tutaj gasną po kryjomu.

 

Uranio, muzo dnia ostatecznego

Bogini końca, bogini trwałości

Zniszczeń bogini i wszystkiego złego

Stójże na straży domu i nicości.

 

Weźmij mnie w swoje grzywy, ty szalona

Wyszarp mi ręce co już nie wyrosną

Pogrzeb mnie, ratuj, daj swoje korony,

Bym także był Uranią, nicością i sosną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

Przylot

 

Zafurczą od kół wozu fale w lekkim dreszczu.

Zawisną na twych rzęsach ciepłe krople deszczu.

Srebrnym kopytem stuknie o wybrzeże dzianet,

Strząsając z białych skrzydeł kosmiczny pył planet.

Obejmij mnie za szyję rękami dobremi!

Jak dobrze, że wróceni znów jesteśmy ziemi.

 

Ziemia na wszystkie wzloty upojne da leki,

Aż znowu wszystko bliskie - stanie się dalekie.

 

Oktostychy, 1919

 

--------------------------------------------------------------------------------

Nim przyjdzie wiosna

 

 

Nim przyjdzie wiosna,

nim miną mrozy,

w ciszy kolebce-

nade mną sosna

nade mną brzoza

witkami szepce.

 

Szepce i śpiewa

niby skrzypcowa

melodia cicha

melodia nowa

której nie słychać,

która dojrzewa.

 

Tak się zapadam

jak w śniegu puchy

w jesienne liście

i tylko duchem

słucham i badam

czy noc nadchodzi

czy świt się rodzi,

czy rzeczywiście??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

* * * (Wiersza się nie pisze)

 

Wiersza się nie pisze

wiersz się mówi

 

słowa rosną w środku

jak ciasto na drożdżach

 

(drożdżach duszy?)

 

ciasto szafranowe

miesza się z ciastem czarnym

żytnim

 

potem to ciasto jedzą

ludzie

zwierzęta

 

każde słowo wyrosło okrzykiem

ale krzyczeć w nocy nie można

 

więc ciszej ciszej

mów wiersze

 

 

 

 

* * * (I dzień nie dzień, i noc nie noc)

 

I dzień nie dzień, i noc nie noc.

Kiedy odpływasz, muzo, w dal.

I każdej twojej kropli żal,

Kiedy wyczerpiesz swoją moc.

 

Ale ty wracasz, jasna, w dół,

Spadasz na czoło me jak kruk!

I słyszę w dali morza huk,

I serce pęka mi na pół.

 

Bo ty masz w ręku ostry nóż,

Wbijasz go w serce: wierć w nim, wierć!

Bo życie to już prawie śmierć,

Bo śmierć to życie już.

 

 

 

 

* * * (Sam na sam trzeba gadać z nocą)

 

Sam na sam trzeba gadać z nocą,

Szeleścić ciemnym świerków gąszczem,

Splątaną gałąź rozplątywać

I szeptem odgadywać liście...

 

Głęboko schylić się nad wodą,

Rękami zróść się z wodorostem

I drzew ramiona beznadziejne

Dzielić i łączyć w plusku fali...

 

I w splocie czarnych słów i roślin,

W odbiciu gwiazd, w oprzędzie nocy

Ujrzeć swe rysy w lustrze wody:

Piękniejsze... zatarte...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarosław Iwaszkiewicz

 

Ogrodniczki

 

 

Panieneczki, mieszczaneczki podlewają ogródeczki,

Posypują żółtym piaskiem drobne, kręte, wąskie steczki,

 

Paniczyki (och, okrzyki!), cynie, fuksje i gwoździki,

Rezedowe wonne grządki, pieski, kotki i króliki.

 

Zakasawszy swe spódniczki, z falbankami perliczkami,

Panieneczki - mieszczaneczki, panieneczki - ogrodniczki.

 

 

*

Za sztachetą ktoś karetą przybył. Czarne stoją konie,

Stoi rycerz czarny, w masce, w czarnym płaszczu, z kosą w dłoni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pławienie koni- Jarosław Iwaszkiewicz

 

Po co latać wysoko

to trzeba tak zwyczajnie

wykąpać konie a potem

zaprowadzić do stajni

 

spod kopyt kurzu kłęby

jak przyziemne obłoki

przyćmią błyszczące boki

mokre zady mokre kłęby

na drodze pod drzewami

ten fresk się porozwiesza

jak na bułanej mozaice

Na Sycylii w Piazza Armerina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21 lutego 1876 roku zmarł Seweryn Goszczyński (ur. 1801), poeta i działacz niepodległościowy

 

Seweryn Goszczyński

 

* * *

 

Nie te zapały, które tchnie Apollon,

Ni mię uniosły Hipokrenu wody.

Czuję moc wejrzeń, moc śpiewam urody,

Anna to miła, jak strumyk wśród dolin.

 

Żywa pięknością, jak farbami tęcza,

Jak ta, w kolory, w powaby obfita;

Młodość i skromność na licach rozkwita,

Żywym zórz blaskiem źrenice uwdzięcza.

 

Nie pączek - że ci wylewa wonię?

Ogniem to życia koral ust jej płonie,

Tak czarujący, jak pogoda cicha.

 

Cień się zatoczył wkoło nad oczyma -

Zgubna dla czułych, kiedy się uśmiecha;

A jej głos? Głos jej nic równego nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konstanty Ildefons Gałczyński - Rozmowa liryczna

 

- Powiedz mi jak mnie kochasz.

- Powiem.

- Więc?

- Kocham cie w słońcu. I przy blasku świec.

Kocham cię w kapeluszu i w berecie.

W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.

W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.

I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.

I gdy jajko roztłukujesz ładnie -

nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.

W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.

I na końcu ulicy. I na początku.

I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.

W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.

W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.

Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.

I wiosną, kiedy jaskółka przylata.

- A latem jak mnie kochasz?

- Jak treść lata.

- A jesienią, gdy chmurki i humorki ?

- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.

- A gdy zima posrebrzy ramy okien ?

- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.

Blisko przy Twoim sercu. Koło niego.

A za oknami śnieg.

Wrony na śniegu ...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Dzieci Hioba"

 

Żyły przecież dzieci Hioba bogobojnie i dostatnio

Siedmiu synów jak te sosny, siedem córek jak te brzozy

Szanowały ojca swego i kochały swoją matkę

Żyły w zgodzie z każdym przykazaniem bożym

 

A tej nocy błysk i grom

Runął ich bezpieczny dom

I na głowy spadł lawiną głazów grad

Dnia nie ujrzy więcej już

Siedem sosen, siedem brzóz

Jednej nocy cały las utracił świat

 

Za tę ojców nadgorliwość

W wierze w wyższą sprawiedliwość

Która każe ufać w dobra tryumf nad złem

Za lojalność i pokorę

I za łask minioną porę

Za niewiarę w świat za progiem który jest

Za ten zakład diabła z Bogiem

Czyj silniejszy będzie ogień

Dzieci Hioba, Dzieci Hioba

Idzie kres

 

Żyły przecież dzieci Hioba na nadzieję w przyszłość rodu

Siedmiu synów jak te miecze, siedem córek jak te róże

Nie zaznały w swoim życiu smaku krwi ni smaku głodu

I kto tylko żył szczęśliwy los im wróżył

 

A tej nocy grom i błysk

Śpiących pozamieniał w nic

Boży świt oglądał już dymiący gruz

Patrzył nieomylny kat

Jak litością zdjęty wiatr

Bogobojny lament Hioba w niebo niósł

 

Za ten zakład Boga z biesem

W zgodzie z waszym interesem

Choć ostrzega was jak może zmysłów pięć

Za ten zakład Boga z czartem

O kolejną dziejów kartę

I za kije końce oba

za zwykłego życia chęć

Za to czego nie ujrzycie

Bo się wam odbierze życie

Dzieci Hioba, Dzieci Hioba

Idzie śmierć

 

1981

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leopold Staff

 

Przygnębienie

 

 

Zmierzch melancholią szarą spływa...

Senność powieki moje klei,

Pełen znużenia, bez nadziei,

Chce spać bez marzeń i rojenia...

Gdzieś płacz sierocy się odzywa...

Chcę spać... myśl jakaś pośród cienia

Błądzi, sen mąci mi, przerywa,

Ciągła, natrętna, uporczywa...

Światłość dnia blada dogorywa,

Światłość omdlała i znużona...

Zraniona łania kędyś kona

W śmiertelnej ciszy mrocznej kniei...

Litości niemym okiem wzywa...

Jestem znużony, bez nadziei...

Chce spać... Sen mąci mi, przerywa

Wciąż myśl natrętna, uporczywa...

Zmierzch melancholią szarą spływa...

Senność powieki moje klei,

Znużony trudem, bez nadziei,

Błądzi wędrowiec mroźną nocą.

Pustka bezludna w krąg, nieżywa...

Mróz zgnębi go swą twardą mocą...

Chce spać... Sen mąci mi, przerywa

Wciąż myśl natrętna, uporczywa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bronisława Ostrowska

 

"Never more"

 

Wspomnienie! o wspomnienie! co tobie? w przestrzeni

Pławili się drozdowie, śpiewacy jesieni,

A słońce rozlewało jaśń bladych promieni

Na gaj, co złotem liści pod wiatrem się mieni.

 

Byliśmy sami - dwoje - i szli w cichym śnie...

Włos i myśli wiatr lotny zwiewał jej i mnie.

Nagle, zwracając ku mnie gwiazdy oczu dwie,

Rzekła: Powiedz mi twoje najpiękniejsze dnie!

 

A głos jej brzmiał anielskich pieśni srebrnym echem,

Więc dałem jej odpowiedź przyćmionym uśmiechem,

I nabożniem całował cudną, białą dłoń...

 

- O, któż zdoła wyrazić pierwszych kwiatów woń

I ten słodki szmer, pełen obietnic i skarg,

Pierwszego "tak" - gdy spływa z ukochanych warg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leopold Staff

 

 

Chciałem już zamknąć dzień...

 

 

Chciałem już zamknąć dzień na klucz,

Jak doczytaną księgę,

Owinąć się czarną ciszą.

I zasnąć na potęgę

 

Aż tu za oknem wściekła zorza,

Budząca radość i przestrach,

Rozbłysła niczym pożar

Wybuchła jak orkiestra

 

Oto dzień nowy i świat nowy

Tysiącem dziwów gra mi.

Zerwałem się na równe nogi

Przed wysokimi stanąłem schodami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...