Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Dnia 22 lutego 1983 roku zmarł Mieczysław Jastrun (ur. 1903), poeta, eseista, prozaik

 

Mieczysław Jastrun

 

"Zapomniana"

 

Uciekasz. Z twarzy twojej rysy

Starło powietrze.

W wodę zanurzasz się irysem,

Więdniesz na wietrze.

 

W sól się roztapiasz, w gorycz morza,

Z której powstałaś,

Lecz ślad twym stopom w białych złożach

Odjęła skała.

 

O świcie budzę cię, bez źrenic,

Niebem przewianą,

Jak gdybym pytać chciał zieleni:

Czy to już rano?

 

Wyżarła czasu biała soda

Oczu twych bławat,

Lecz śni o cieniu twoim woda,

Drży po nim trawa.

 

Jesteś figurą z morskiej soli,

Małżonką Lota,

Dłoń kładzie na twym czole

Wspomnienie złota.

 

Pociągasz mnie za sobą w przepaść,

Na wspólne łoże,

Aby nas sól pożarła ślepa,

Wypiło morze.

 

 

 

 

"Szklanka"

 

Piliśmy z jednej szklanki wodę,

Co była w ręku moim cała,

Dłoń moja twoją dłoń spotkała,

I nie wiem, czy krawędzi szkła,

Czy dłoni mojej, gdy zadrżała,

Dotknęły wargi twe, co wodę

Musnęły tylko mimochodem,

Aby się na krawędzi szkła

Spotkać z moimi, które chłodem

Przejęła przezroczystość szkła.

 

 

 

 

"Noc letnia"

 

Krótka letnia noc z tobą.

Błyskawica. Jak biegły godziny truchcikiem!

Nad twoją uśpioną głową

Okno otwarte na gwiazdy i na ogród dziki.

 

Oczy moje czuwały nad śpiącą do wschodu.

Coraz pełniej jaśniałaś w mroku,

Od stóp do włosów liliowa jak na dnie topieli,

Aż głuche okno

Świt światłem, śpiewem ptaków pobielił

Bijąc w szyby drzewami ogrodu.

 

I przeszła krótka letnia noc, miłość i młodość.

 

 

 

 

"Uśmiech"

 

Jeżeli ta, co z samych zna mnie słów,

Zdoła pokochać mnie, to czegóż pragnę więcej,

Jeśli umiałem już do wnętrza wejść jej snu

Jak w różę silny żuk i uśmiech jej dziewczęcy

Na własność wziąć odjąwszy od jej ust.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

*

Epigramaty

 

 

Mieczysław Jastrun

 

* * *

 

Czym jest oddech nie pytaj o to mistyków perskich

Ani Anioła Ślązaka ani Mickiewicza

Głęboko odetchnąłem Bogiem dziś wdychając

Potężny oddech morza

 

* * *

 

Jak Mojżesz, który próżno młotem (Michała Anioła)

Bije w skałę wysokiej góry tysiącleci

Tak śmiertelny człowiek w rozpaczy swej woła

"Nie zabijaj!" - I blaskiem ognia w oczy świeci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Poniedzielski

 

Wróćmy do naszych spraw sprzed lata

miałeś zadziwić cały świat

a nie spłoszyłeś nawet ptaka

o ludziach

nie ma mowy...

 

Gdzie ten czas co miał się sprawdzić

przegadane noce w bieli

gdyby nam się to dziś udało

cztery dni byśmy trzeźwieli...

 

Wróćmy do naszych dawnych rozmów

widzisz, nie poszło tak jak chciałeś...

Życie szło na własnych nogach

czas jakby jechał

tramwajem...

 

Gdzie ten czas co miał się sprawdzić

przegadane noce w bieli

gdyby nam się to dziś udało

cztery dni byśmy trzeźwieli...

 

Znowu nic z twoich planów nie wyszło

sny dorastają jak dzieci

przy stoliku gdzie tak lubisz siadać

wciąż podają życie

klasy trzeciej...

 

Gdzie ten czas co miał się sprawdzić

przegadane noce w bieli

gdyby nam się to dziś udało

cztery dni byśmy trzeźwieli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość KLIO
Mam wrażenie,że Tobie życia nie starczy,żeby wytrzezwieć-czytasz wiersze, których treści nie rozumiesz,wklejasz,podkreślasz,już sam nie wiesz co robisz i po co.Psychozy szasami bywają uleczalne-zacznij się leczyć,może efekty będą na tyle zadawalające,że odkryjesz w sobie bardziej konstruktywne pasje niż ta, którą uprawiasz obecnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość KLIO

Wywar z przywar

 

Muzyka: Jan Hnatowicz, słowa: Andrzej Poniedzielski

 

Każde z nas - wywar z przywar poetycka recydywa

Każde z nas - czarny las. ciemna ton

Każde z nas to inny świat inny atlas snów i marzeń

Jednak obok

Jednak z sobą

Jednak razem

Małą część naszych przejść tego co się nam zdarzyło

inni ludzie uważają już za miłość

Byłby to spektakl słaby kiepska sztuka, film niemrawy

Ni to dramat, ni reklama ciepłych mórz sielankowy lekki tren

O czekaniu" zapis wrażeń

Kiedy obok

Gdy nie z sobą

Gdy nie razem

Małą część...

Mamy czas, na niebie znak Plan Sodomy, plan Itaki,

biegun zła, swoją czerń, swoją biel

To podobno szkolny błąd, by w dyktandzie zwykłych zdarzeń

słowa dwa

Ty i Ja pisać razem

Małą część...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolesław Leśmian

 

"W zakątku cmentarza"

 

Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot,

Że w obczyźnie cmentarza czują się - bezdomnie -

A lubią noc tę spędzać popod mgłą lub popod

Wiecznością, co się w jarach gęstwi nieprzytomnie.

 

Maria z Bzówka - wygody wspomina izdebne,

Słońce - w łóżku, wiatr - w sieni - i ogród macierzyn,

Gdzie było tyle w radość uchodzących ścieżyn,

A wszystkie takie - trafne i drzewom - potrzebne!...

 

Żebrak, co się zadławił na śmierć krztyną chleba -

Kijem niegdyś wędrownym obłędnie się babrze

W nieodgadle błękitnym - pełnym Boga - chabrze,

By zeń dla snu wiecznego wydłubać - źdźbło nieba.

 

Mnich, co po to byt ziemski tłumił bez szemrania,

By pędzić żywot wieczny w sposób nienaganny -

Kreśli palcem na próchnie list do panny Anny

Z życzeniami rychłego w kwiatach -zmartwychwstania.

 

Panna Anna udaje, że jest - w bezżałobie

I biorąc na kolana młodą mgłę - pieszczochę -

Ukradkiem z pajęczyny tka zwiewną pończochę

Dla brzozy, co tkwi boso na kochanka grobie.

 

A opodal - mniej więcej naprzeciw rozstaju,

We fraku bezrozumnie skąsanym przez szczura,

Na czele kilku cieni żeńskiego rodzaju

Nieboszczyk Madaleński - prowadzi mazura.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie,że Tobie życia nie starczy,żeby wytrzezwieć-czytasz wiersze, których treści nie rozumiesz,wklejasz,podkreślasz,już sam nie wiesz co robisz i po co.Psychozy szasami bywają uleczalne-zacznij się leczyć,może efekty będą na tyle zadawalające,że odkryjesz w sobie bardziej konstruktywne pasje niż ta, którą uprawiasz obecnie.

 

:o Do kogo to było???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan Twardowski

Dziękuję

 

 

Dziękuję Ci za miłość prędką bez namysłu

za to, że nie jest całym człowiek pojedynczy

za oczy nagle bliskie i niebezimienne

za głos niedawno obcy a teraz znajomy

za to, że nie ma czasu by pisać list krótki

więc dlatego się pisze same tylko długie

choć pisanie jest po to by szkodzić piszącym

a miłość wciąż niezręcznym mijaniem się ludzi

że nie można Cię zabić w obronie człowieka

Dziękuję Ci za tyle bólu żeby sprawdzic siebie

za wszystko co nie ważne najważniejsze

za pytania tak wielkie że już nieruchome

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Matyjaszczyk

 

Młodość nie ma wieku

Jest nieśmiertelność w człowieku

dziecinna naiwna i taka... pełna wiary...

buduje mosty ponad rzeczywistością

przechadza się po parku cudownej nadziei

pod wierzbami płacze gdy przystanie

cieszy się wolnością z ptakami w locie

o stopień jest nad śmiercią

sama kwiaty życia w bukiety układa

 

Jest młodość w człowieku

nienasycona popędliwa i taka... wciąż uparta...

nieuchwytna jak w okresie dojrzewania

zagląda do ptasich gniazd

zraniona gniewa się jak oszukane dziecko

w piasku buduje zamki wymyślne

i siebie daje innej młodości

 

Nie zdobywa lat kto jest dzieckiem w duchu

 

Wiecznie młody jest źródłem

światłem

życiem

 

"Młodość nie ma wieku".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KRONIKA OLSZTYŃSKA ( fragmenty )

 

 

VIII

Ze wszystkich kobiet świata

najpiękniejsza jest noc

 

IX

Ona idzie, ona płynie, ona sunie

pod niebios ogromną bramą;

a wszystko jest piękne u niej,

a pachnie u niej wanilia i cynamon.

 

Z gór w doliny schodzi coraz głębiej,

a oczy ma piękne jak jastrzębie,

a nogi ma proste jak sosny.

 

Nadaremno przez las sosnowy szedł,

pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii.

A kiedym w las liściasty wszedł,

to jakbym słyszał śmiech i flet,

jakbym wstąpił do pokoju kobiety.

 

XII

 

Kiedym przez las sosnowy szedł,

pojąłem, że w nim jest coś z męskiej tragedii.

A kiedym w las liściasty wszedł,

to jakbym słyszał śmiech i flet,

jakbym wstąpił do pokoju kobiety.

 

 

Konstanty Ildefons Gałczyński

Leśniczówka Pranie, 1950

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USTA I PEŁNIA

 

Oto jest noc tańczących snów

i wschodzi nów na niebo znów

jak sekret, który do połowy

 

mówiłem tobie w inny czas

gdy nów podobny drżał i gasł

tuż ponad cieniem twojej głowy.

 

I dziś, jak wtedy, palcem weń

wskazując, rzekłaś: "Drogi, zmień

ten księżyc, niech się w pełnię spełnia".

 

I nagle - burza srebrna, i

zbratane usta aż do krwi

przecięła zwierciadlana pełnia.

 

 

 

Konstanty Ildefons Gałczyński

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23 lutego 1951 roku urodziła się Ewa Bem, piosenkarka, wokalistka jazzowa. Występowała z grupami Bemibek, Bemibem, Swing Session, współpracowała z W. Karolakiem, M. Blizińskim i A. Jagodzińskim

 

 

Andrzej T. Piaseczny

 

"Jak człowiek uparty"

 

Więc stoisz już przy drzwiach

W tym samym miejscu ja

Od teraz będę kroków nasłuchiwać

Każdy brać za Twój

 

Nim całunem chłodu zmierzch

Przypomni Ci, że te zmagania nasze

Miłość czynią większą, że

Tam będziesz szukać serca, co tu jest

Tam będzie ci brakować mnie

 

Wiesz, wiesz co to znaczy

Ty to potrafisz, potrafisz

Odejdź, jak chcesz, lecz wiesz, co to znaczy

Gdy człowiek uparty

Prosi Cię

 

Więc stoisz już przy drzwiach

W tym samym miejscu ja

Od teraz będę czekać powitania aż

Tam nie odnajdziesz serca

Tu już jest

Tam nie zaczynaj szukać mnie

 

Wiesz, wiesz co to znaczy

Ty to potrafisz, potrafisz...

 

 

 

 

 

Kayah

 

"Mówię tak myślę nie"

 

Mówię tak myślę nie

Język mój kłamie przeciw mnie

Idę

Choć zostać chcę

Tak moje ciało kłamie

 

Gdzieś jest prawda

Lecz we mnie na dnie

Schowana

Czasem wymknie się by

Móc uwielbiać Cię gdy

Nie widzisz

 

Może to jest

i pycha

Może zło całe

To jej wina

W kamień zmieniam się

Choć

Mam ochotę Cię wziąć

w ramiona

Rozkołysać Cię chcę

Głośno śpiewać Ci że

To pomyłka jest

Nie jestem kłamcą bo...

 

Mówię tak myślę nie

 

 

 

 

 

Marek Dutkiewicz

 

"Podaruj mi trochę słońca"

 

Podaruj mi trochę słońca

 

Idą deszczowe dni, idzie mokry czas

A Ty tyle słońca masz!

Tyle go masz w Twoim głosie

Myślach Twych i w uśmiechu

Tyle go masz,

Że otworzyć mogłbyś sklep

 

Podaruj mi trochę słońca

 

Na te deszczowe dni

Na ten mokry czas

Zachowajmy słońca garść

Nie przynoś mi

Swoich smutków

W tak zabłoconych butach

Nie przynoś mi

Poniedziałków mokrych od łez

 

Podaruj mi trochę słońca

 

 

 

 

 

 

Ewa Bem

 

"Cały świat"

 

Cały świat

Mój cały, wielki świat

To w Twych oczach śmiech

To w Twych oczach blask

Milion gwiazd

I tysiąc pięknych miast

Nie potrafi mnie

Zachwycić tak

 

Więc niech po kres

Oceany lśnią

Nie dla mnie szczyty gór

Skryte mgłą

I na nic czar egzotycznych plaż

Od kiedy w myślach mam Twoją twarz

 

Paru słów

Zaledwie kilku słów

Potrzebujesz by

Zdarzył mi się cud

Nigdy nikt

Przed Tobą nigdy nikt

Nie uczynił świąt

Ze zwykłych dni

 

Więc niech po kres

Oceany lśnią

Nie dla mnie szczyty gór

Skryte mgłą

I na nic czar egzotycznych plaż

Od kiedy dobrze znam Twoją twarz

 

Kiedyś tak

Przerażał mnie ten świat

Dziś go schować chcę

W ramiona swe

To, co trwa

Co Twoje imię ma

Jak słoneczny blask

Ogrzewa mnie

 

Więc niech po kres

Oceany lśnią

Nie dla mnie szczyty gór

Skryte mgłą

I na nic czar

egzotycznych plaż

Od kiedy kocham tak Twoją twarz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość KLIO

KLIO napisał:

Mam wrażenie,że Tobie życia nie starczy,żeby wytrzezwieć-czytasz wiersze, których treści nie rozumiesz,wklejasz,podkreślasz,już sam nie wiesz co robisz i po co.Psychozy szasami bywają uleczalne-zacznij się leczyć,może efekty będą na tyle zadawalające,że odkryjesz w sobie bardziej konstruktywne pasje niż ta, którą uprawiasz obecnie.

 

Gość:

Do kogo to było???

 

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::

 

Napisałam ten post do Julii 25-osoby, która nieustannie umieszcza w wątkach poetyckich ironiczne uwagi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldemar Chyliński

 

"Czas twojego życia"

 

Gdzie się spieszysz, dokąd pędzisz wciąż

Czy nie widzisz świateł, które

Dłońmi kryjesz tak jak murem

By nastała noc

 

Gdzie są chwile twoich wolnych dni

Gdzie marzenie długie, senne

Nierealne, tak jak pewne

Co zrobiłeś, co zrobiłeś z nim?

 

Dookoła ciebie tyko samochody i czas

Czas na przejście przez ulicę

Czas na całe twoje życie

Spójrz - twój zegar już zmarł

 

Gdzie to życie? Miałeś przecież żyć

Zamieniłeś krew w sekundy

Jesteś nawet z tego dumny

Czas cię zmienia w nic

 

Dookoła ciebie tyko samochody i czas

Czas na przejście przez ulicę

Czas na całe twoje życie

Spójrz - twój zegar już zmarł

 

 

śpiewała Ela Adamiak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa Bem - Moje serce to jest muzyk

 

 

Świat wokół mnie wie, czego chce i radzi mi nie raz:

plan jakiś zrób, uszyj suknię na ślub,

jakiś pomysł na życie mieć czas.

Wypiłam kawki, strzeliłam gaa z niejednym panem stąd.

Im lepszy pan, co do mnie miał plan,

tym ja szybciej zmykałam mu, bo

 

Moje serce, to jest muzyk,

który zwiał z orkiestry,

bo nie z każdym lubi grać.

Żaden mu maestro nie potrafi rady dać.

Moje serce, to jest muzyk improwizujący,

co ma własny styl i rytm,

ale, gdy gorąco kocha, wtedy gra jak nikt.

 

Wkrąg ludzi moc duma co noc nad samotnością swą...

Gęściej od gwiazd pośrodku swych miast

ludzkie serca samotne się skrzą...

A mnie wciąż gra każdego dnia na skrót przez drogi złe

za szosą mą, za kimś miłym, kto

wreszcie pojmie, zrozumie to, że...

 

Moje serce, to jest muzyk...

 

Moje serce, to jest muzyk...

 

Moje serce, to jest muzyk...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sanie

 

Noc jak bas.

Księżyc wysoko jak sopran,

gość u chmur ośnieżających drzewa -

zima, zima,

jaka tam zima!

skoro jak majowy słowik śpiewa.

 

Gdzieś wysoko ciemny wiatr przeleciał,

księżyc wszystkie drogi porozświecał,

wszystkie czernie w chmurach, szparach, wronach;

a tu droga przez las, przez noc, przez księżyc

i trzy dzwonki z końskiej uprzęży

dzwonią jak zapomniane imiona.

 

Srebrną drogę przebiegł srebrny zając.

Srebrny promień podkradł się pod sowę.

Sowa patrzy. A tu płatki śniegowe

z nieba na ziemię spadają.

 

Jaka tam sowa -

to także księżyc.

A śnieg się ustatkował

i położył się, i leży;

 

patrz: promieniowanie,

blask na śnie.

Ruszają się sanie.

Leży śnieg,

 

Za tobą, przed tobą

las i las.

Jak jabłko w ręku

czas.

 

Twarz. Cienie. Oczy. Z moimi zgasną.

To moja ręka. To twoja.

Rozłąka - ciemność. Twarz - jasność.

Twarz - twoja.

 

Twarz twoja. Dzwonki. Ze srebrnych łez.

Dzwonią. Daleko. Ciężko.

Twarz twoja mała. Twarz twoja jest.

Twarz twoja jest jak słoneczko.

 

Trzy dzwonki dzwonią. Imiona trzy.

Do domu jest niedaleczko.

Świerk strząsa śnieg na wesołe łzy.

Twarz twoja jest jak słoneczko.

 

Poroztwierał księżyc drogi wszystkie,

porozkładał swój niebieski ogień,

nasze sanie zima otoczyła,

pora wróbli i świecących okien.

 

Jadą sanie, cień drogami ciągnie:

skośny dyszel i czapka futrzana.

Wierzby straszą. śnieg skrzy się. Trójdzwonkiem

koń jak dzwonnik kuranty wydzwania.

*

Atramentem z serca mojego,

literą rzymską i grecką

wypiszę trzciną na śniegu:

twarz twoja jest jak słoneczko.

 

A wiosną - jaskrem wśród drogi.

A w lecie - chmurami w lecie.

Przeczytają pisanie ptaki.

i rozniosą. Po całym świecie.

 

A może i w inny czas,

w inne serca i w inne okna,

(I w czyjąś noc sierpniową brzmiącą jak bas,

w księżyc, w księżyc, rozśpiewany jak sopran.

 

 

Konstanty Ildefons Gałczyński

1951

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„ KRÓTKI REJS”

 

 

 

Jeszcze chwilę i pójdę stąd

 

nim zauważysz,

 

kiedyś musi skończyć się ten sen.

 

 

 

Może jutro już zniknie ląd

 

Który nam się marzył.

 

Więc przez chwilę proszę-kochaj mnie.

 

 

 

Kilka dni i ten silny wiatr

 

w żaglach mej miłości.

 

Pierwszy raz przeżyłem taki sztorm.

 

 

 

Nasze oczy pali żar

 

Który ma się skończyć.

 

Wiem że będziesz tęsknić do mych rąk.

 

 

 

Twoje usta niby cud

 

Kleją moją duszę

 

Połataną i pełną dziur.

 

 

 

Nie opuszczaj teraz mnie

 

Jaszcze mieć cię muszę

 

Zanim nas rozdzieli zimny mur.

 

 

 

Gdy opuszczą nas anioły

 

Kiedy świt przestanie dla nas żyć ......

 

Znowu będziesz niby płomyk

 

Który w sercu moim będzie tlił.

 

 

 

Kocham cię jak deszcz

 

Ty też tego chcesz

 

Przez tych kilka dni

 

Nie obchodzi mnie nic więcej-tylko ty.

 

 

 

Gdy opuszczą nas anioły

 

Kiedy świt przestanie dla nas żyć

 

Znowu będziesz niby płomyk

 

Który w sercu moim będzie żył.

 

 

 

słowa : Piotr Skałka @

 

muzyka : Blockheads

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka Drotkiewicz

 

"Paris, London, Dachau"

 

Ślady mojej krwi na śniegu

 

Albert, Albert! Ja lubię prawdę!

 

Jest Nowy Rok. Noc. Stoję pod domem Alberta. W kuchni pali się światło. Krzyczę.

 

Nie odpowiada. Na śniegu stoi moja otwarta torebka. Wyjmuję z niej żołądkową gorzką i wypijam do końca. Uderzam butelką o śmietnik. Szkło pęka, ale jeszcze trzyma się razem, sklejone papierową, wilgotną etykietą. Rozdzielam. Wbijam szkło w czubki palców. Czubki palców są dobrze ukrwione. Ja krwawię. Wreszcie. Wolę krwotoki zewnętrzne od wewnętrznych. Zawsze. Ta moja krew jest brzydka. Jakaś jasnoczerwona. Bo ja wolę ciemną. Only the deepest red.

 

Trajektoria

 

A potem obudziłeś się któregoś dnia z niepokojem przyczajonym pod skórą, z żelaznym uciskiem odpowiedzialności, ze zmarszczonym czołem, z tym wszystkim, czego mogłam się tylko domyślać przez całą noc po twoim ostatnim telefonie, chodząc od jednej ściany do drugiej, z tym wszystkim, czego mogłam się tylko bać, z tym wszystkim, co chciałam, aby raczej spotkało mnie, o co modliłam się całą noc, cały dzień, całe dnie, mówiłam do siebie: Basiu, teraz "Aniele Stróżu", teraz "Ojcze nasz", powtarzałam, chodząc po Krakowskim Przedmieściu, gdzie może mogłabym zobaczyć ciebie chociaż z daleka, powtarzałam, jakbym potrząsała młynek modlitewny, i nie bałam się niczego, wtedy nie bałam się niczego, zaprzedałabym się każdemu, żeby tylko ciebie uratować, curse God above, forsaken Heaven to bring you my love. Ale nie chodziło o miłość, chodziło o życie, moja krew gotowała się z rozpaczy, z przerażenia, że nie zdążę ci na pomoc. Nikt chyba nie był tak przerażony jak ja, był pierwszy lipca, ktoś wylał na mnie gotującą się owsiankę, oblepiona i poparzona zaciskałam palce na piórze i pisałam do ciebie pierwszy list miłosny. Ale to nie był list miłosny, tylko Confiteor, cyrograf, certyfikat, dożywotnia gwarancja.

 

Jeśli kiedyś ode mnie odejdziesz, odejdę z tobą.

 

I rozpadłam się na niepoliczalną ilość kawałków, do dzisiaj nie znalazłam większości, do dzisiaj jestem wybrakowanymi puzzlami z Unicef-u, strukturą otwartą, nawet druga pani Kane nie miałaby cierpliwości układać mnie w długie popołudnia. Złamał mi się kręgosłup, straciłam poczucie równowagi, nie trzymam się na nogach, rozjeżdżają mi się jak łapki szczeniakowi, duszę się własnym zapachem, własnym oddechem.

 

Ostatnia runda

 

Ostatnio nie czuję się dobrze, jesteś moją chemioterapią i naświetlaniami, śmiercią na raty, bo to jest śmierć, nawet jeśli będę jeszcze zabijać czas przez najbliższe 60 lat, to zabijasz mnie dzień po dniu, nie zmyjesz tego z siebie wszystkimi perfumami świata, na wieczór i na rano. Tymczasem...

 

Tymczasem istnieją pory roku, wiosenne wyprzedaże, sezon ogórkowy i sezon na rabarbar, amplituda temperatur, wilgotność powietrza, zapach frytek, przeglądy filmowe, rekrutacja na studia, wizyty kontrolne. [...]

 

Rozmowa kwalifikacyjna

 

Kobieta i mężczyzna. Różnice i podobieństwa. Jacy są, jakimi chcieliby być? Uzasadnij w punktach. (Maksymalna ilość punktów za to zadanie: 10).

 

Całki, różniczki, silnia. Różnica. Konkwistadorzy i koronczarki. Razem pełnia, sfera sacrum. Konkwista versus koronki. Pełnia. Tyle.

 

Rozwiń.

 

Różnica polega na tym...

 

Pamiętasz, jak siedzieliśmy w ogródku w Bramie, koło teatru Rozmaitości, ty nad piwem z sokiem, ja nad deserem lodowym "dame blanche"? "Inni wyjeżdżają do Budapesztu, Bratysławy i Wiednia, a ja? Siedzę tu i marnuję czas" - powiedziałeś. "Dzięki". "O Jezu, musisz wszystko brać do siebie?". "Trudno nie brać" - pochyliłam głowę, przesuwałam pomalowanym paznokciem po brwi (twoje pomalowane paznokcie, dziewczynko, jeśli myślisz, że nic się nie zmieni, to bardzo się mylisz, o jak bardzo się mylisz!), mogłam równie dobrze zacząć płakać, jak i opowiadać żarty. Luksus rozpaczy. Mieszałam łyżką w brei z lodów i sosu czekoladowego. "Chciałabym być dla ciebie czymś więcej niż Budapeszt, Bratysława i Wiedeń razem wzięte. Żebyś wolał zostać ze mną wszystko jedno gdzie, niż lecieć do Nowego Jorku". Kameralna rozpacz, kameralna miłość. Wiersz Paula Eluarda: Rozpacz nie ma skrzydeł, miłość już ich nie ma. Ale jestem tak samo żywy jak moja rozpacz i jak moja miłość. "Ja jednak zawsze wolałbym wyjechać". "I na tym polega różnica między nami".

 

I na tym polega różnica między nami, różnica między mną a tobą, między kobietą a mężczyzną. Z jednej strony konkwista, zdobywanie no man's land, Odyseja, podboje terytorialne, dalej, szybciej, vite, vite, depechez-vous!, przekroczyć następną granicę, mit prometejsko-faustyczny, syndrom gwiazdy, kto dzieckiem w kolebce łeb urwał hydrze, ten młody zdusi centaury, Idol, Teatr Wielki, wielka sława, benefis, Magnificat, meta-narracja, a z drugiej strony małe narracje, płatki śniegu, koronki, kwitnące jabłonki i nie mogę nic zrobić, nic na to poradzić, bo to jest takie piękne, takie piękne, bo jeśli się z tobą kochałam, to nie potrzebuję jechać na Majorkę, na wycieczkę objazdową, to nie muszę mieć nowych butów Prady i sukienki Sisley, nie muszę jeść ani pić, nic, żadnych książek, żadnego światła, mogę leżeć na podłodze w mieszkaniu na Ursynowie, wystarczy mi tylko twój oddech, sama nie mogę w to uwierzyć, I can't believe life's so complex, when I just wanna' seat here and watch you undress, i to jest prawda, bo przyjemność z napisania pracy z antropologii kultury ma się nijak do tego poczucia absolutnego spełnienia, które miałam, robiąc ci kompresy na głowę w pensjonacie nad morzem, to chyba zadziałała sławna zasada to be in right place, at right time, i to nie znaczy, że jestem głupia, że mam ciasne horyzonty, ale zrozum, to jest takie piękne, tak się trzęsę z przejęcia przed każdym pocałunkiem, że po prostu nie mam na nic innego miejsca, brak pamięci na dysku, avez-vous compris?

 

Zdała pani. Do zobaczenia w październiku!

 

Do zobaczenia. W październiku. Ale myślałam o czymś innym. O czymś ładnym. Pełnia, księżyc i słońce, sfera sacrum, miłość fizyczna, język mistyki jest językiem erotyki, podniosła scena miłosna.

 

Podniosła scena miłosna? Podróż do brzegu nocy w łotewskim hotelu. Ikona przedpołudniowego serialu: na niskim stoliku obok łóżka resztki kolacji kupionej na stacji benzynowej, czekoladki Geisha, woda bez gazu, prospekt reklamowy, papierosy. Ja w barwach wojennych: frou-frou na oczach, ultimate seduction (w wygodnej postaci żelu) na policzkach i ustach. W telewizji "Thelma i Louise". Nie lękając się wichury ani zawrotu głowy, bardzo powoli i bardzo na własny rachunek przesuwam rękę po twoim brzuchu. Rozmawiamy o "Klanie", udajesz Jerzego, ja - Elżbietę. Jerzy, co ty robisz? Jak to co? Cementuję nasze małżeństwo! Umieram. Umieram ze śmiechu, umieram z gorączki. Geena Davies po łotewsku lamentuje "O, Dios!".

 

Basia, mówisz.

 

Tak?

 

Zrobisz "Słodką chwilę"?

 

Pewnie.

 

Idę do kuchni, szukam "Słodkiej chwili" o smaku owoców leśnych. Twojej ulubionej. Spróbuj też innych smaków, zachęca Dr. Oetker, malinowa, nugatowa, amaretto... Strzeż się innych smaków, wlewam wodę do czajnika. Czekam, aż woda się zagotuje, biorę szczyptę "Słodkiej chwili" na język, piecze.

 

Ofiarniczy model miłości, tak?

 

Tylko dlaczego nikt nie rozumie, że pocałować chłopca w usta to jak dostać tlenu?

 

 

oryginał

 

Wywiad z Agnieszką Drotkiewicz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emil Zegadłowicz

 

"Szał"

 

Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona

wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona,

gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,

po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą -

gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,

gdy krzyczę, żeś Ty wieczność, koniec i początek -

gdy wołam: daj mi oczy, daj mi Twoje oczy! -

- ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy!

- z świstem, z łopotem, z hukiem!

ziemia klacz chutliwa

pędzi! tętni! - a nad nią skier pienistych grzywa!

Do grzbietu jej przywarci, przemieni w jedno,

lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...