Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Dnia 24 lutego 1885 roku Stanisław Ignacy Witkiewicz [Witkacy] (zm. 1939), pisarz, malarz, filozof, teoretyk sztuki. Popełnił samobójstwo na Ukrainie 18 września 1939 nazajutrz po wkroczeniu Armii Czerwonej na wschodnie ziemie Polski; nie wyobrażał sobie życia pod okupacją radziecką, zalew bolszewizmu był dla niego jednoznaczny z zagładą świata, w którym żył. Niedoceniony za życia, po śmierci także potraktowany bez należytej powagi

 

 

Stanisław Ignacy Witkiewicz

 

"Dla Chorych Diabłów"

 

Dla chorych diabłów, przewrotnych aniołów

Szpital wariatów, za którego próg

Nie przejdzie mędrzec ani książę liczb.

Tam już na wieki oddać się czarnemu

Którego zrodziła góra ognista,

i tam pozostać - biała jako glista

Pozostać wierną bóstwu nieznanemu

W przepięknej małpy uściskach się miotać

Słuchając ciszy międzygwiezdnych ech

Patrzeć na męki i krew czarną żłopać

W bebechy krawawe puszczać zimny śmiech.

Kwiczeć z rozkoszy i rozkosz tę kopać

Aż póki nie przyjdzie ostatni zdech.

 

 

 

 

 

"W Czarnym, Bezdusznym Żarze"

 

W czarnym, bezdusznym żarze

Spocone cielsko dusi mnie i gnębi

Tak bóstwo nieznane mnie karze

Za czyny świetlistych gołębi

 

 

 

 

 

"Zużyte Wszystko"

 

Zużyte wszystko, słów miazga nie cieknie

I nie spowija grozy dawnych diabłów

Oni się korzą przed wyplutą pestką,

Tybald się boi Kainów i Ablów.

W uściskach stonóg zaklęta pantera,

Jej centki świecą różowe i dumne.

Przez trawę pełznie cudowna hetera

Miażdżąc swym brzuchem słowa zbyt rozumne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jacek Kaczmarski

 

"Autoportret Witkacego"

 

wg obrazu S. I. Witkiewicza

 

Patrzę na świat z nawyku

Więc to nie od narkotyków

Mam czerwone oczy doświadczalnych królików

Wstałem właśnie od stołu

Więc to nie z mozołu

Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów

 

Słucham nie słów lecz dźwięków

Więc nie z myśli fermentu

Mam odstające uszy naiwnych konfidentów

Wszędzie węszę bandytów

Więc nie dla kolorytu

Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów

 

Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym

I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym

W odróżnieniu od was, którzy, państwo wybaczą

Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu

 

Dosyć sztywną mam szyję

I dlatego wciąż żyję

Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje

Umysł mam twardy jak łokcie

Więc mnie za to nie kopcie

Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie

 

Wrażliwym jest jak membrana

Zatem w wieczór i z rana

Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana

Zagłady świata się boję

Więc dla poprawy nastroju

Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju

 

Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę

Ja częściej niż wy jeszcze żyć nie chcę, a muszę !!

Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego

Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego

 

 

 

 

"Witkacy do kraju wraca"

 

Takie życie po śmierci, jak za życia od dziecka,

A samobójcy spokoju nie znają - wieść niesie

Już pół wieku prawie zżera mnie ziemia sowiecka,

Chociaż żyły otworzyłem na polskim Polesiu.

Każdy spotka tego diabła, którego się boi -

Resztki po mnie kołchoźnik bronuje, jak umie,

A świat odkrywa na nowo wciąż dramaty moje

Śmiejąc się z nich do rozpuku, zamiast je zrozumieć.

 

Leżę ja niegłęboko,

Więc czuję, jak wokół

Ogarnia niepokój

Czerwone Robaki.

Póki trupów było w bród,

Żyło im się tu, jak z nut

Ale potem zwykły głód

Dał się im we znaki.

 

Coś mi mówi, że jeszcze wygrzebią mnie z tej dziury

I gdzie indziej urządzą mi pochówek nowy.

Ponoć w tej sprawie Narodowa Rada Kultury

Prowadziła już w Moskwie pomyślne rozmowy.

Jeżeli mnie już czerwony czerwonemu sprzeda

I ożyję dla hecy na narodowej tacy -

To już nigdy więcej głosu z siebie nie dam

By byle kto wycierał sobie gębę - Witkacym.

 

Ale w Zakopanem

Z góralem nad ranem

Zupełnie pijany

Wyjdę w Tatry

I w kiszek mych umyśle

Wyrażę się ściśle,

A myśl swoją wyślę

Na cztery wiatry.

 

17.9.1987

 

 

 

 

"Witkacy III (Ekshumacja)"

 

Z punktu widzenia trupa Kozaka,

Który w dniu śmierci miał zęby w porządku,

Jest wszystko jedno jaka znów draka

Grób mu rozgrzebie w ramach obrządku.

 

Kozak mógł jednak być komunistą,

Powód by dostać postrzał w tył głowy,

Więc cóż on na to, kiedy zmartwychwstał

Na Witkacego los pogrobowy.

 

Cała filozofia, co żądała ofiar

Spadła w wieczności czeluście,

I jak tu wierzyć, że umrzeć to nie żyć,

Gdy zębów się ma nadmiar w uściech.

 

Zamiast szkieletu mógł być piasek w trumnie,

Sprytna sypkości śmierci aluzja,

Lecz wolę szkielet, szkielet brzmi dumnie

Nawet i wtedy, gdy robak mu mózg zjadł.

 

Nie każdy Kozak doczeka świty

Konsulów, którzy się nie wyprą go,

Byle się odbył cmentarny miting

I transport prochów przez firmę Rongo.

 

Jedna w tym uciecha, że przez to wyjechał

Na zachód grobowy kompanek,

Ale jaki zysk w tym ma być dla marksisty,

Że zakopali go w Zakopanem.

 

Może tu krzywdzę me alter - ego

Sąsiednie szczątki wołam na świadki,

Że to wbrew chceniu jest Witkacego,

Żeby spoczywał obok mej matki.

 

Pal sześć kto myślał, pisał i bał się,

Czy podła czyja dusza, czy dumna,

Wie co jest śmiercią, kto w kości zgrał się

I co własnego ma jeszcze - to trumna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emil Zegadłowicz

Piersi Twe

 

Piersi Twe wonne

zakwitły różowym głogiem --

-- usta me nieprzytomne

są ogniem --

 

Niezgonne Twoje oczy

mijają skosem widnokrąg --

-- ziemia spod nóg się toczy,

mija słoneczny obrąb --

 

Stoimy w pustce, samotni --

ziemia daleko przed nami,

-- przemień mnie w gwiazdę! -- dotknij

serca wargami --

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paleta barw

MACIEJ PINKWART

 

Jesteś

 

Jesteś piękna.

Masz śliczną twarz, do której się można modlić jak do Madonny Rafaela. Ale do Niej modlą się nie dlatego że dobra, ale dlatego że piękna. A Ty jesteś piękna i dobra jak coś potrzebnego, na co natrafiamy przypadkiem, który ratuje nam życie. Nie mogę żyć bez piękna, a więc nie mogę żyć bez Ciebie.

Masz cudowne oczy, w które można patrzyć bez końca, jak w górskie jezioro - zawsze wspaniałe, zawsze pociągające. Po chwili widzi się tylko Twoje oczy i nie sposób myśleć o czymkolwiek innym.

Masz najpiękniejszy na świecie uśmiech. Nie znam nikogo, kto byłby tak piękny, gdy się uśmiecha. Twój uśmiech jest jak pierwsza plamka niebieskiego nieba po chmurnej burzy, przez którą prześwieca słońce, i na co spojrzy, zamienia w złoto. Każdy, do kogo się uśmiechniesz, staje się najbogatszym człowiekiem na ziemi. Twój uśmiech to szczęście, którego tak na prawdę nie może być - a jest, i to jest niebywałe.

Jesteś ciepła i miła, jak wyobrażenie o idealnym kimś, do kogo tęskni człowiek w najtrudniejszych chwilach swojego życia. Jak ktoś, kto może stanowić kres drogi, którą się dąży przez całe życie mało wierząc, że się cel osiągnie. Ty jesteś celem. Być z tobą to być naprawdę. Wszystko inne jest bez znaczenia.

Twoja postać, jej kształt są bez zarzutu, jak spełnienie marzeń wszystkich dziewczyn na świecie. Zawsze z gustem, elegancko i pięknie, ale myślę, że cokolwiek być ubrała, zawsze wyglądałabyś w tym rewelacyjnie, bo to nie strój Ciebie ozdabia, ale Ty rozświetlasz wszystko - i to co na Tobie, i to co wokół ciebie.

Twój głos jest miły i kochany, a jego dźwięk pozwala marzyć o najpiękniejszych obietnicach.

Każda chwila z Tobą jest szczęściem, na które w zasadzie normalny człowiek nie jest w stanie zasłużyć i staje się dłużnikiem Boga, że dał mu dotknąć raju.

Jesteś spełnieniem wszystkich marzeń, jesteś kimś, kto istnieje tylko w wyobraźni, bo nie możliwe jest istnienie ideału, a Ty jesteś idealna.

Jesteś groźna - bo ktoś, kto przez chwilę był przy Tobie, już nie umie żyć bez Ciebie i to, co jest poza Tobą - nie ma dla niego znaczenia. Mogę nie oddychać, mogę nie żyć, ale nie mogę być bez Ciebie.

Jesteś piękna.

Kocham Cię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paleta barw

MACIEJ PINKWART

 

Wczoraj

 

Wczoraj księżyc zanosił tobie moje dobranoc

płynąc sennie przez chmury do ciebie

dziś gondolą wenecką nocą zaczarowaną

w deszczu płynie mój uśmiech po niebie.

I jak codzień godzina przed północą się ściele

kołdrą myśli, poduszką wspomnienia

cichy dźwięk telefonu, i dwa słowa - niewiele,

lecz jak gwiazda oświetla marzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość paleta barw

MACIEJ PINKWART

 

Dwie drogi i skrzyżowanie

(wiersz Alicji)

 

podążałam przez życie

swoją ścieżką

ty szedłeś dumnie

swoją drogą

doszliśmy do skrzyżowania

zatrzymałam się

i ty przystanąłeś

tak

tak

nie można było się ominąć

więc drogi dwie złączyliśmy

biegniemy wspólnym szlakiem

uważając na rozwidlenia

naszych marzeń

a może uda nam się tak

wpaść na jednokierunkową?

kocham cię

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popielec

 

"Pamiętaj, człowiecze, żeś jest prochem i w proch się obrócisz."

 

 

Środa Popielcowa

 

Posypmy głowy popiołem,

Uderzmy przed Panem czołem,

Zapustne rozpusty na stronę,

Wijmy cierniową koronę.

 

Posypmy popiołem głowy,

Bo głos sumienia surowy

Do pokuty woła za grzechy,

Na stronę teraz uciechy.

 

Posypmy głowy popiołem,

Módlmy się wszyscy już społem,

Bo sąd Pański choć sprawiedliwy,

Jest dla grzesznika straszliwy.

 

Posypmy popiołem głowy,

Bo już jest za nas gotowy

Zbawiciel na męki, katusze,

By nasze odkupić dusze.

 

Posypmy popiołem głowy,

By śmierci znak ten zmysłowy

Grzech pochował na zawsze w grobie

I wzniósł nas. Panie, ku Tobie.

 

Posypmy popiołem głowy,

Abyśmy z Chrystusem społem

Wszyscy odrodzeni powstali

I hymn Mu chwały śpiewali.

 

 

Rok Boży w liturgii i tradycjach Kościoła świętego Katowice 1931r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość aix

Pewność

Ludzie, ludzie, wy nie wiecie,

Że jest szczęście na tym świecie:

Patrzeć w niebo, gonić okiem

Za gwiazdeczką, za obłokiem,

Słuchąc pieśni, która śpiewa

Naszej duszy duch przyrody,

W głosie ptasząt, w dzwięku wody,

W szeleszczących listkach drzewa;

I nawzajem wysnuć z siebie

Pieśń piękniejszą, pieśń marzenia,

O aniołach i o niebie

I w szlachetne uderzenia

Wybić wszystkie serca bicia,

I żyć pełnią swego życia,

Mieć za sobą lat niewiele,

Mieć przed sobą szcześcia wieki,

W sobie duszę, która smiele

Daży w przyszłość, w kraj daleki,

W kraj z pięknością i swobodą -

Snem miłości, czucia, wiary

Kochać, wierzyć, czuć bez miary,

Być kochaną - umrzeć młodą -

Ludzie, ludzie, czyż nie wiecie,

Że to szczęście jest na świecie!

 

Narcyza Żmichowska

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przysłowia

 

Popielec (Wstępna Środa)

 

- Gdy w Popielec pogoda, wiosna będzie sucha, gdy deszcz, będzie mokra, a jeżeli zimno, będzie zimna.

 

- Gdy w Popielec pogoda służy, suchą wiosnę wróży.

 

- Jeśli w wstępną środę jest piękna pogoda, to w polu nadzwyczaj jest piękna uroda.

 

- Jeśli w wstępną środę świecą nocą gwiazdy, kury będą niosły, mówi u nas każdy.

 

- Gdy w wstępną środę deszcz pada, to rój gąsienic kapustę zjada.

 

- W popielcową środę jak deszcz z góry pada, trzecia kopka chłopu na polu przepada.

 

- A powiedzcie wstępnej środzie, niech zaczeka na ogrodzie.

 

- Miło jak w Popielec.

 

- We wstępną środę zapuść brodę, a żurek staw na murek.

 

- Wstępna środa żurowi uprząta.

 

- Zwiędła jak panna we wstępną środę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piosenka o porcelanie

 

Różowe moje spodeczki,

Kwieciste filiżanki,

Leżące na brzegu rzeczki

Tam kędy przeszły tanki.

Wietrzyk nad wami polata,

Puchy z pierzyny roni,

Na czarny ślad opada,

Złamanej cień jabłoni.

Ziemia, gdzie spojrzysz, zasłana

Bryzgami kruchej piany,

Niczego mi proszę pana

Tak nie żal jak porcelany.

 

Zaledwie wstanie jutrzenka

Ponad widnokrąg płaski

Słychać gdzie ziemia stęka

Maleńkich spodeczków trzaski.

Sny majstrów drogocenne,

Pióra zamarzłych łabędzi,

Idą w ruczaje podziemne

I żadnej o nich pamięci.

Więc ledwo zerwę się z rana

Mijam to zadumany.

Niczego mi proszę pana

Tak nie żal jak porcelany.

 

Równina do brzegu słońca

Miazgą skorupek pokryta.

Ich warstwa rześko chrupiąca

Pod mymi butami zgrzyta.

O świecidełka wy płone

Co radowałyście barwą

Teraz ach zaplamione

Brzydką zakrzepłą farbą.

Leżą na świeżych kurhanach

Uszka i denka i dzbany.

Niczego mi proszę pana

Tak nie żal jak porcelany

 

Czesław Miłosz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew Hebert

 

Przedmioty

 

Przedmioty martwe są zawsze w porządku i nic im, niestety, nie można zarzucić. Nie udało mi się nigdy zauważyć krzesła, które przstępuje z nogi na nogę, ani łóżka, które staje dęba. Także stoły, nawet kiedy są zmęczone, nie odważą się przyklęknąć. Podejrzewam, że przedmioty robią to ze względów wychowawczych, aby wciąż nam wypominać naszą niestałość.

 

Hmmm....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał Zabłocki

 

"Rozmowa z kobietą bez twarzy"

 

Od słowa do słowa

narasta rozmowa -

rozmowa z kobietą bez twarzy.

Tak jak długo się znamy,

przecież wciąż rozmawiamy -

z nikim mi się dziś nie kojarzy.

 

Znamy się do połowy:

tylko serca. Lecz głowy...

Trudna rada, a zrobić to trzeba.

Ta ciekawość jest wściekła,

pierwszy stopień do piekła.

 

Od słowa do słowa

narasta rozmowa -

rozmowa pół - spojrzeń, pół - gestów.

Wstydliwa rozmowa,

niecierpliwa, niezdrowa.

Pospieszny dyskurs szelestów.

 

Ktoś zagłusza zza ściany,

ktoś do krzyża przybijany...

Trudna rada, a zrobić to trzeba.

Ta ciekawość jest wściekła

pierwszy stopień do piekła.

 

Od słowa do słowa

narasta rozmowa.

Już nie wiemy czy jej chcemy, czy nie chcemy.

Ona słodki sen przerywa,

we dnie bywa uporczywa...

Chyba nic w niej ciekawego nie powiemy.

 

Dla odmiany chwila ciszy -

może wreszcie ktoś usłyszy coś,

więc zrobić to trzeba.

Ta ciekawość jest wściekła,

pierwszy stopień do piekła,

lecz ostatni stopień do nieba.

 

 

 

 

"Są pewne sprawy"

 

Są pewne sprawy na świecie

o których dobrze wiecie.

Są sprawy na tej ziemi

o których wszyscy wiemy.

 

Nie wszystko się gładko układa

i nie na wszystko jest rada.

I nie wiem, czy w życiu poznałem,

nie wiem, czy w życiu poznałem

kogoś czystego

czystego

czystego

duszą i ciałem.

 

Kto tego nie zrozumiał

żyć wiecznie nie będzie umiał.

Kto tego nie rozważył,

kto tego nie rozważył

w piekle się będzie smażył.

 

I nie wiem, czy w życiu poznałem,

nie wiem, czy w życiu poznałem

kogoś czystego

czystego

czystego

duszą i ciałem.

 

Są pewne sprawy na świecie

o których dobrze wiecie.

Są sprawy na tej ziemi

o których wszyscy wiemy,

o których dobrze wiemy,

o których wszyscy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Uhu

Andrzej Strzelecki

 

Ty, tul mnie

 

Ty, tul mnie, ciśnij, bo tyś mi, jak brat

Przy tobie mogę pozbawić się szat

Bez żadnych obaw o honor i cześć

Więc tul mnie, ciśnij, pieść.

 

Ty jesteś inny, niewinny i cny

Twych pieszczot brzeszczot nie rani, bo ty

Ty nie chcesz nic, tylko być

Przy mnie blisko i to wszystko starcza ci.

 

Brutali pełno wszędzie wkrąg

Ci łapy mają zamiast rąk

A w oczach żądzę, chuć już z dala czuć,

Że chcieliby mi coś zzuć.

Mnie na takich pętaków...

Lecz nie warto o nich dalej truć.

 

Ty jesteś czysty, przejrzysty, jak łza

Ty jesteś grzeczny, bezpieczny i ja

Przy tobie spokój i pewność mam, że

Nie wykorzystasz mnie.

 

Więc tul mnie, ciśnij, bo tyś mi, jak syn

Tak delikatny jak najlepsze z win

I również mi starcza, gdy jesteś przy mnie blisko

Jesteś i to wszystko, właśnie ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jerzy Ficowski

 

Modlitwa do dobrego Boga

 

Daj mi, proszę, dobry Boże,

Zamiast drogi - to bezdroże,

Które prosto poprowadzi

Poprowadzi mnie w nieznane.

Innym, dobry Boże, zostaw

Wstęgi ulic i autostrad,

A ja niech już na manowcach pozostanę!

 

Pozwól mi się, Boże, błąkać

Po gęstwinach i po łąkach,

W niepewności wydeptywać tysiąc ścieżek.

Wydeptywać tysiąc ścieżek.

Nie bój się, że gdzieś przepadnę,

Dokąd iść mam - nie odgadnę...

Uwierz we mnie, jak ja w ciebie, Boże, wierzę!

 

Spełnij, proszę, o czym marzę!

Niech pod tęczy twej ołtarzem

Wyspowiadam gorzkie żale, słodkie grzechy!

I niech sercu siły doda

Darowana mi swoboda,

Co nie szczędzi mi ni smutku, ni pociechy!

 

Choć niejeden dasz mi, Boże,

Do zgryzienia twardy orzech,

Daj też iskrę, żeby radość z niej rozniecić!

I nadzieję mi pozostaw,

Że gdy drodze swej nie sprostam,

Ty, mój dobry Boże, wyjdziesz mi naprzeciw!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Uhu

Maciej Zembaty

 

Może choć raz

 

Może choć raz coś się zmieni

On nie porzuci już mnie

Może choć raz, po raz pierwszy

To nie skończy się źle.

 

Ciepło jego rąk

Wreszcie własny kąt

Już nie przegram, dobrze wiem

Choć ostatnio nie szło mi w tej grze.

 

Nikt nie kocha słabych graczy

Któż pokochać miał mnie

Trochę szczęścia i spokoju

To wszystko, czego chcę.

 

Mam wreszcie w ręce najlepsze karty

Kiedyś musiały przyjść

Czekałam długo, bardzo długo

Może wygram, może wygram więc dziś.

 

Cóż, nikt nie kocha pechowych graczy

Któż pokochać miał mnie

Trochę szczęścia i spokoju

To wszystko, czego chcę.

 

Mam wreszcie w ręce najlepsze karty

Kiedyś musiały przyjść

Czekałam długo, bardzo długo

Może wygram, może wygram więc dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*** Deotyma

 

Miłość jest osią, na której Bóg stoi,

Poezją w życiu, a życiem w poecie,

Cierniem, z którego ofiara się plecie,

Może i kluczem do szczęścia podwoi,

Bezdenna czara, co przyrodę poi,

Berłem mężczyźnie, koroną kobiecie...

 

brzoza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kamień

POZNAŁEM GO PO CZARNYM KAPELUSZU (Dżem-R.Riedel)

 

Poznałem go po czarnym kapeluszu

Szedł chwiejnie do małego baru

Hej, przyjacielu - zawołałem za nim

Lecz nie, nie odwrócił się

 

Poszedłem za nim, przyspieszając kroku

Nie byłem pewien czy to on

Ale ten kapelusz, był tak podobny

Do tego, który nosił on

 

Tam w barze, stoły okalane dymem

Przy jednym usiadł, właśnie on

Hej, przyjacielu - zawołałem doń

Lecz już wiedziałem, że robię błąd, robię błąd

 

Spytałem czy nie napiłby się ze mną

Widział, gdy wziąłem kufle dwa

Słuchaj - pomyliłem Cię z moim przyjacielem -

Powiedziałem odwracając twarz

 

Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem

I odpowiedział chłodno, że

Jeszcze nikt nie nazwał go przyjacielem

Wstał i odwrócił się, odchodząc w stronę drzwi.......

 

Zrobiło mi się jakoś głupio, poczułem dziwny żal

Hej, przyjacielu - zawołałem za nim

Lecz nie, nie odwrócił się.........

Ej, przyjacielu - zawołałem za nim

Lecz nie odwrócił się

nieee...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kabaret Starszych Panów - Addio pomidory

 

Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i

ta jesień rozpostarła melancholii mglisty woal

Nie żałuję letnich dzionków, róż, poziomek i skowronkow

Lecz jednego, jedynego jest mi żal

 

Addio pomidory

Addio ulubione

Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół

Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej

Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół

 

To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty

Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ ...

w te witaminy przebogaty...

Addio pomidory, addio utracone

Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł

 

Owszem była i dziewczyna i miłości pajeczyna

co oplotła drżący dwukwiat naszych ciał

Porwał dziewcze zdrady poryw

i zabrała pomidory te ostatnie com schowane przed nią miał

 

Addio pomidory

Addio ulubione

Słoneczka zachodzące za mój zimowy stół

Nadchodzą znów wieczory sałatki niejedzonej

Tęsknoty dojmującej i łzy przełkniętej wpół

 

To cóż że jeść ja będę zupy i tomaty

Gdy pomnę wciąż wasz świeży miąższ ...

w te witaminy przebogaty...

Addio pomidory, addio utracone

Przez długie, złe miesiące wasz zapach będę czuł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeremi Przybora

 

"Na wypadek, gdyby to nie skończyło się małżeństwem"

 

 

Było lato.Nasz pociąg nam uciekł.

Zapytałam:"Co robić z tym czasem?".

Powiedziałeś:"Mam takie uczucie,

jakbym zdążył na panią tym razem".

I już było po naszej przesiadce

na ten pociąg wzajemny, obłędny,

którym dotąd pędzimy przez stacje

dni upalnych i nocy płomiennych.

Mówisz:"Wkrótce weźniemy ślub", lecz

ja o jedną chcę prosić cię rzecz:

 

Na wypadek , gdyby to

nie skończyło się małżeństwem-

napisz, proszę, mi piosenkę moich marzeń-

w tej piosence będzie mną

ktoś, kim może ja nie jestem,

z kim we dwoje będzie dobrze ci się starzeć.

Na wypadek, gdyby nam nie wyszedł ślub-

parę zwrotek śpiewających mi podaruj.

 

Przestań kochać mnie na chwilę i tak mnie

lub-

jak w piosence będziesz lubił mnie na starość.

 

W tej piosence na urodę tego dnia,

co w tej rzeczce tak nam pięknie wtedy tonął,

będziesz ze mną razem patrzał, choćbym ja

wcale już nie była wtedy z tobą..

Na wypadek, gdyby to

nie skończyło się małżeństwem-

pozostanie mi piosenka zamiast szczęścia.

W tej piosence będzie mną

ktoś , kim chyba ja nie jestem,

ktoś szczęśliwy od miłości do zamęścia.

Na wypadek, gdyby nam nie wyszedł ślub-

twoje zwrotki mi o szczęściu zaśpiewają.

No a teraz choć przez chwilę ty tak mnie

lub-

jak w piosence będziesz lubił mnie , kochając.

Lub mnie , lub mnie, lub mnie , lub!

Na wypadek , gdyby nam nie wyszedł ślub!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...