Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Zbigniew Herbert

 

"Mur"

 

Stoimy pod murem

Zdjęto nam młodość jak koszulę skazańcom

Czekamy. Zanim tłusta kula usiądzie na karku

Mija dziesięć, dwadzieścia lat

 

Mur jest wysoki i mocny

Za murem jest drzewo i gwiazda

Drzewo podważa mur korzeniami

Gwiazdo nadgryza kamień jak mysz

 

Za sto, dwieście lat będzie już małe okienko

Będzie już małe okienko, już małe okienko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Jacek Kaczmarski

 

"Kasandra"

 

Nic się nie kończy prostym tak lub nie

I nie na darmo giną wojownicy

Dlatego mówię: To początek końca

A lud pijany wspina się na mury

Bo pustką zieją szańce barbarzyńców

 

Strzeżcie się tryumfu jest pułapką losu

I nic nie znaczą wrogów naszych hołdy

Jeden jest ogień którym płoną stosy

Miecz o dwóch ostrzach trzyma tępy żołdak

 

Ja wam nie bronię radości

Bo losu nie zmienią wam wróżby

Ale pomyślcie o własnej słabości

Zamiast o tryumfie nad ludźmi

 

O straszne święto co poprzedza zgon

Szczęśliwe miasto pod rządami Priama

Rynki świątynie freski i poematy

Zbeszcześci zabłocony but Achaja

Ślepota dzieci twych otwiera bramy

 

Już mrówcza fala toczy się po polu

Gdzie niewzruszenie tkwi Czerwony Koń

Ach jakbym chciała być jak oni być jak oni

Ach jak mi ciąży to co czuję to co wiem

 

Bawcie się pijcie dzieci

Jak się bawić i pić potraficie

Są ludy co dojrzały do śmierci

Z rąk ludów niedojrzałych do życia

Są ludy...

 

 

1978

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Przejście Polaków przez Morze Czerwone"

 

Na brzegu stojąc, drżące plemię boże

Patrzymy w trwodze na Czerwone Morze.

Za nami ściana świata tego ludów

Stoi milcząca, czekająca cudu.

 

A nam niedobrze to milczenie wróży:

My się musimy w morze to zanurzyć!

Nie dla nas sady na żyznych rzek stokach -

Dla nas jest toń ta czerwona, głęboka.

 

Wtem jeden człowiek, niespełna rozumu

Na kamień włazi i woła do tłumu:

Ja wam powiadam i kto chce, niech wątpi,

Że się to morze przed nami rozstąpi!

Ja nad tym morzem trzymam wiary władzę!

Ja pójdę pierwszy! Ja was poprowadzę!

 

I nim ktokolwiek zdążył przetrzeć oczy

Już jedną nogę w odmętach zamoczył.

Drugiej nie zdążył bo oto toń rzyga

I jeden poziom w dwa piony się dźwiga!

Szum się podnosi, a od ludów wrzawa:

Sprzeczne z naturą, więc na cud zakrawa!

 

A onże człowiek pierwszy w wąwóz wkroczył

Między sztandary purpurowych zboczy.

A wszystko warczy, pieni się i pryska,

Lecz najmniejszego nie zamoczy listka.

 

Więc nie pytając nawet o przyczynę

Już wszyscy razem weszliśmy w szczelinę.

Idziemy rzędem wzdłuż krwistych otchłani -

Zlęknięci, dumni, zdumieni, znękani.

 

Ktoś krzyknął nagle: Wracamy! To zdrada!

Ktoś - Naprzód! - woła, a ktoś jęczy - Biada!

Inny znów ściany czerwonej dotyka

I nim coś powie - bezszelestnie znika.

 

Czyśmy za wolno szli, czy pobłądzili,

Czy iść przestali we zwątpienia chwili,

Czy wszystko złudą było czy omamem

I tylko w myślach weszliśmy w tę bramę,

Nie wiem i nie wie chyba nikt na świecie,

Choć wszyscy wszystko oglądali przecież.

 

Dość, że się toniom w pionie stać znudziło,

W chwil kilka mokrą szmatą nas przykryło

I ciężkiej ciszy przytrzasnęły drzwi

Jakby nas wchłonął kubeł pełen krwi!

 

Chyba na zawsze będzie już schowana

Pod wodą nasza Ziemia Obiecana.

 

Patrzyli żywi z czerwonej mogiły

Jak do swych dziejów ludy odchodziły.

Mówiono teraz: I widzicie sami

Jakie są skutki żartów z żywiołami.

 

A ci z ustami, oczami pod wodą

Choć odpowiedzieć by chcieli - nie mogą

Mnie na nieznane brzegi wyrzuciło

- Stąd ta piosenka, której by nie było.

 

 

1983

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Tradycja"

 

Spójrzcie na królów naszych poczet -

Kapłanów durnej tolerancji.

Twarze jak katalogi zboczeń

Niesionych z Niemiec, Włoch i Francji!

W obłokach rozbujane dusze,

Ciała lubieżne i ułomne,

Fikcyjne pakty i sojusze,

Zmarnotrawione sny koronne -

 

Nie czyja inna - lecz ich wina:

Sojusz Hitlera i Stalina!

 

Spójrzcie na podgolone łby,

Na oczy zalepione miodem,

Wypukłe usta żądne krwi,

Na brzuchy obnoszone przodem,

Na czuby, wąsy, brody, brwi,

Do szabel przyrośnięte pięści -

To dumnej szlachty pyszne dni

Naszemu winne są nieszczęściu!

 

To za ich grzechy - myśmy czyści -

Gnębią nas teraz komuniści!

 

Sejmy, sejmiki, wnioski, veto!

I - nie oddamy praw o włos!

Ten tłum idący za lawetą,

Nieświadom, co mu niesie los!

Nie, to nie nasi antenaci!

Nie mamy z nimi nic wspólnego!

Nie będą nam ułani braćmi!

My już nie dzieci Piłsudskiego!

 

To ich historia temu winna,

Że nasza będzie całkiem inna:

 

Zapomnieć wojny i powstania,

Jedynie słuszny szarpać dzwon

Narodowego byle trwania

W zgodzie na namiestniczy tron.

W zamian - w tej ziemi nam mogiła,

I przodków śpiew, jak echa kielich,

 

Że - "Jeszcze Polska wtedy żyła,

Gdy za nią ginęli!"...

 

 

maj 1986

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Bajka"

 

Był Kraj, co wieki cierpień znał,

Pieśń pismem blizn pisaną śpiewał,

A ziemia żyzna mierzwą ciał

Rodziła myśli jako drzewa.

Aż powiał nad nią twardy wiatr

I posiał w glebę plon zatruty.

Wymarłym wielkim drzewom w ślad

Skarlałe rodzą się kikuty.

 

Kto chce, niech zowie borem sad

Przyciętych drzewek na rozstaju.

Nie zmieni tym najprostszej z prawd:

Nie ma już - drodzy - tego kraju.

Jest tylko wiatr, bezwzględny wiatr,

Co nagle w środku nocy budzi

I, jak spod ziemi puszcza w świat

Zupełnie odmienionych ludzi.

 

Był sobie kraj, był sobie kraj.

 

Jeden - do góry wzniósłszy dłoń

Ślepymi strzela Norwidami,

Lecz tak, by czasem, Boże broń!

Nie trafić kogoś i nie zranić.

Wedetta robotniczych sag

Wkłada sukienkę w czarny deseń,

Choć przecież na rządowy raut

Zajeżdża białym mercedesem!

 

Inny bohater wielkich chwil

Klasyków w służbę władzy wdraża

I czci wallenrodyczny styl

Z dwuznaczną miną - na dwóch twarzach.

Purpurat gnie się zaś co sił

To przed mundurem, to przed Bogiem,

Choć już wśród wiernych zawisł był

Raz biskup, co rozmawiał z wrogiem!

 

Był sobie kraj, był sobie kraj.

 

W tle pożądliwie brzęczy rój

Komentatorów i pisarzy,

Co myśl ostatnią zmienią w gnój,

Byle w tysiącach egzemplarzy.

Bo tak dziś przecież musi być!

Bo oni wiedzą, co się święci!

Bo trzeba chronić wątłą nić!

Prawdę przechowa się - w pamięci!

 

Ginie niewysłowiona myśl,

A pamięć ginie razem z ciałem.

O tym, coś widział - mów i pisz!

- Nic nie wiedziałem, zapomniałem.

Więc znowu kiedyś tłumy widm

Minione nam przypomną zdrady,

Znowu rozważnym kurz, jak wstyd

Zakryje puste dno szuflady.

 

Byliśmy z nimi i wśród nich,

Lecz każdy się inaczej budzi.

To dla nas oprawiony sztych...

Nie ma już - drodzy - dawnych ludzi,

A dla nich - drodzy - nie ma nas.

Siedząc przy nawarzonym piwie

Tez opowiedzą sobie baśń,

Żyć będą długo i szczęśliwie.

 

Był sobie kraj, był...

 

 

1983

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

Wodospad

 

Jestem wodospadem -

Więc najpierw strumieniem.

Rwę ziemi pokłady,

Rozmywam kamienie

I coś sobie gadam

Pod ciemnym korzeniem,

Zanim znajdę skałę

Z której z hukiem spadam...

W locie zaś się staję

Miriadami iskier,

Mirażem ołtarza,

Co poraża błyskiem.

Z iskier moich każda

Inny świat odbija

I każda jest ważna,

Każda jest niczyja...

A potem się zmieniam

W przeźroczystą głębię

Pełną drogich kamieni

Po które nie sięgniesz.

 

Więc jestem wodą,

Ziemią i powietrzem -

A ty chcesz, bym był sobą

I rzekł Ci

Kim jestem?

 

15.12.1987

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Zbroja"

 

Dałeś mi Panie zbroję

Dawny kuł płatnerz ją

W wielu pogięta bojach

Wielu ochrzczona krwią

W wykutej dla giganta

Potykam się co krok

Bo jak sumienia szantaż

Uciska lewy bok

 

Lecz choć zaginął hełm i miecz

Dla ciała żadna w niej ostoja

To przecież w końcu ważna rzecz

Zbroja

 

Magicznych na niej rytów

Dziś nie odczyta nikt

Ale wykuta z mitów

I wieczna jest jak mit

Do ciała mi przywarła

Przeszkadza żyć i spać

A tłum się cieszy z karła

Co chce giganta grać

 

Lecz choć zaginął hełm i miecz

Dla ciała żadna w niej ostoja

To przecież w końcu ważna rzecz

Zbroja

 

A taka w niej powaga

Dawno zaschniętej krwi

Że czuję jak wymaga

I każe rosnąć mi

Być może nadaremnie

Lecz stanę w niej za stu

Zdejmij ją Panie ze mnie

Jeśli umrę podczas snu

 

Lecz choć zaginął hełm i miecz

Dla ciała żadna w niej ostoja

To przecież w końcu ważna rzecz

Zbroja

 

Wrzasnęli hasło "wojna"

Zbudzili hufce hord

Zgwałcona noc spokojna

Ogląda pierwszy mord

Goreją świeże rany

Hańbiona płonie twarz

Lecz nam do obrony dany

Pamięci pancerz nasz

 

Więc choć za ciosem pada cios

I wróg posiłki śle w konwojach

Nas przed upadkiem chroni wciąż

Zbroja

 

Wywlekli pudła z blachy

Natkali kul do luf

I straszą, sami w strachu

Strzelają do ciał i słów

Zabrońcie żyć wystrzałem

Niech zatryumfuje gwałt !

Nad każdym wzejdzie ciałem

Pamięci żywej kształt

 

Choć słońce skrył bojowy gaz

I żołdak pławi się w rozbojach

Wciąż przed upadkiem chroni nas

Zbroja

 

Wytresowali świnie

Kupili sobie psy

I w pustych słów świątyni

Stawiają ołtarz krwi

Zawodzi przed bałwanem

Półślepy kapłan-łgarz

I każdym nowym zdaniem

Hartuje pancerz nasz

 

Choć krwią zachłysnął się nasz czas

Choć myśli toną w paranojach

Jak zawsze chronić będzie nas

Zbroja

 

 

17.3.1982

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Mury"

 

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt

On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt

Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym

Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim

 

Wyrwij murom zęby krat

Zerwij kajdany, połam bat

A mury runą, runą, runą

I pogrzebią stary świat!

 

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów

Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz

Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał

I ciążył łańcuch, zwlekał świt.... on wciąż śpiewał i grał

 

Wyrwij murom zęby krat

Zerwij kajdany, połam bat

A mury runą, runą, runą

I pogrzebią stary świat!

 

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas

I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast

Zwalali pomniki i rwali bruk - Ten z nami! Ten przeciw nam!

Kto sam, ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam...

 

Patrzył na równy tłumów marsz

Milczał wsłuchany w kroków huk

A mury rosły, rosły, rosły

Łańcuch kołysał się u nóg

 

 

1978

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Źródło"

 

Płynie rzeka wąwozem, jak dnem koleiny

Która sama siebie żłobiła

Rosną ściany wąwozu, z obu stron coraz wyżej

Tam na górze są ponoć równiny

 

I im więcej tej wody, tym się głębiej potoczy

Sama biorąc na siebie cień zboczy...

 

Piach spod nurtu ucieka, nurt po piachu się wije

Własna w czeluść ciągnie go siła

Ale jest ciągle rzeka na dnie tej rozpadliny

Jest i będzie, będzie jak była

Bo źródło, bo źródło wciąż bije

 

A na ścianach wąwozu pasy barw i wyżłobień

Tej rzeki historia, tych brzegów

Ślady głazów rozmytych, cienie drzew powalonych

Muł zgarnięty pod siebie, wbrew sobie

 

A hen, w dole blask nikły ciągle ziemię rozcina

Ziemia nad nim się zrastać zaczyna...

 

Z obu stron żwir i glina, by zatrzymać go w biegu

Woda syczy i wchłania, lecz żyje

I zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni

Ale płynie, wciąż płynie wbrew brzegom

Bo źródło, bo źródło wciąż bije

 

I są miejsca, gdzie w szlamie woda niemal zastygła

Pod kożuchem brudnej zieleni;

Tam ślad, prędzej niż ten, kto zostawił go, znika

Niewidoczne bagienne są sidła

 

Ale źródło wciąż bije, tłoczy puls między stoki

Więc jest nurt, choć ukryty dla oka!

 

Nieba prawie nie widać, czeluść chłodna i ciemna

Niech się sypią lawiny kamieni!

I niech łączą się zbocza bezlitosnych wąwozów

Bo cóż drąży kształt przyszłych przestrzeni

Jak nie rzeka podziemna?

 

Groty w skałach wypłucze, żyły złote odkryje

Bo źródło, bo źródło wciąż bije

 

 

1978

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Lekcja historii klasycznej"

 

Galia est omnis divisa in partes tres

Quorum unam incolunt Belgae aliam Aquitani

Tertiam qui ipsorum lingua Celtae nostra Gali apelantur

Ave Caesar morituri te salutant!*

 

Nad Europą twardy krok legionów grzmi

Nieunikniony wróży koniec republiki

Gniją wzgórza galijskie w pomieszanej krwi

A Juliusz Cezar pisze swoje pamiętniki

 

Galia est omnis divisa in partes tres

Quorum unam incolunt Belgae aliam Aquitani

Tertiam qui ipsorum lingua Celtae nostra Gali apelantur

Ave Caesar morituri te salutant!

 

Pozwól Cezarze, gdy zdobędziemy cały świat

Gwałcić, rabować, sycić wszelkie pożądania

Proste prośby żołnierzy te same są od lat

A Juliusz Cezar milcząc zabaw nie zabrania

 

Galia est omnis divisa in partes tres

Quorum unam incolunt Belgae aliam Aquitani

Tertiam qui ipsorum lingua Celtae nostra apelantur

Ave Caesar morituri te salutant

 

Cywilizuje podbite narody nowy ład

Rosną krzyże przy drogach od Renu do Nilu

Skargą, krzykiem i płaczem rozbrzmiewa cały świat

A Juliusz Cezar ćwiczy lapidarność stylu!

 

Galia est omnis divisa in partes tres

Quorum unam incolunt Belgae aliam Aquitani

Tertiam qui ipsorum lingua Celtae nostra Gali apelantur

Ave Caesar morituri te salutant!

 

 

*

Galia dzieli się na trzy części

Pierwszą zamieszkują Belgowie, drugą - Akwitańczycy

Trzecią ci, którzy we własnym języku nazywają siebie Celtami, a w naszym - Gallami

O Cezarze idący na śmierć pozdrawiają Cię!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Parafraza (Norwid)"

 

Dobrze, dobrze - wszędzie i zawsze,

Tak żyć, jak chcą bogi łaskawsze

Od zwycięskich bogów niewoli -

Tylko myśleć - słuchać i patrzeć

I żadnego myślnika nie zatrzeć

W kalendarzu tego, co boli.

 

Tak pić, by się picia nie zaprzeć,

Wierzyć zawsze w to, co jest słabsze,

W beznadziei córkę - nadzieję.

Kochać to, co trudniejsze, lecz prawsze

Rozumiejąc to, co "nie nasze":

Wielbić wiatr - dlatego, że wieje.

 

Zapamiętać błędy ciekawsze

Otulając się duszy swej płaszczem

Co nie chroni przed żadnym urazem.

Raz przehulać, co jest hulaszcze

I przemyśleć zwykły sens następstw...

I za własną się wziąć parafrazę.

 

 

21.06.1989

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkanoc 2002 - Adam Ziemianin

 

Ogień w górę

Woła wszystkimi

Ulotnymi jezykami

Do nieba się łasi

Wniebogłosy

 

Nad Młynówką

Młoda brzoza

Ubiera sukienkę

Jak ministrant

Komeżkę białą

Do porannej mszy

 

Wypatruję Cię

Z lampką oliwną

Kaczeńca

I czekam

Kiedy po łące

Przejdziesz

A czosnek

Niedźwiedzi

Bedzie Ci dywanem

 

Mocno wierzę

Ze przyjdziesz

Przecież pieczęcie

Wiosenne puściły

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakub Ekier

 

 

w katedrze

 

każdemu nad głowę strzelisty

kamień od nieba

w kamień zastygłe

języki ognia

zamarłe czekające

 

 

 

 

wiersz na sąsiednim torze

 

w nasiąkniętym nocą świetle małej stacji

mój pociąg stał twój

mignął

nie poznam cię

nie powiem że tobie

z peronu kiwały trawy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kamień

Andrzej Dyczewski - Dialog

 

 

Nie nazywaj mnie Tomaszem,

nie jestem nim.

Jestem człowiekiem

z pogranicza wieku,

z kościoła parafialnego, z mojej pracy.

Nie wkładałem palców w rany

i ręki mej w Twój bok -

chyba nie musiałem?

Nie jestem Tomaszem.

Wierzę !

Jestem !

Dziękuję !

Nazwij mnie bratem.

Nazwij mnie dzieckiem.

 

 

Lublin 13. 04. 2000

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Rytmy"

 

O świcie wydmy ściągają na siebie

Skośną poświatę z pobliskiej pustyni

Co cienie kładzie na brzeg oceanu.

Słońce promieniem w wodorostach grzebie

Cherlawy wietrzyk o smaku brzoskwini

Chcąc nie chcąc łyka zdrową porcję tranu.

 

Dzień się rozkłada w rozpustnej spiekocie

Poci się blaskiem zakrzepłych kryształów

Ocean stoi obrócony w niebo.

Rozkwitłe w skałach promienne paprocie

Zajawą cienia pęcznieją pomału -

Słychać, jak rośnie skamieniałe drzewo.

 

Zmierzch nad widnokres kościołem wystrzeli

Zwiesi miasto z płonącej tkaniny

Na krótki pacierz, póki słońca zachód

Fala jedwabne prześcieradła ścieli;

Fioletem błysną płynne seledyny,

Sunąc z szelestem szorstką skórą piachu.

 

Tak czas się bawi chwilą z oceanem

Niepomny pierwszej, nieświadom ostatniej -

Zawsze trafiając we właściwą strunę.

Chociaż już wszystko było powiedziane

Tyle już razy - ile ust i natchnień -

Powiem raz jeszcze na własny rachunek:

 

Można żyć pięknie wierząc w życia szczerość,

Która ocala, lub obraca wniwecz,

Że nie zabraknie świtów, dni i zmierzchów

Z ostatnim włącznie, po którym dopiero

Jak mówią - zacznie się życie prawdziwe...

Chyba stęsknione za tym, które pierzchło.

 

 

18.08.97

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość synonim

Wiem, że płaczesz tak, żeby nikt nie usłyszał,

Zawsze czekasz na noc, bo ciemność zasłania twój smutek,

Wtedy odziewasz się w szare barwy mroku

I modlisz się tak, żeby nikt nigdy nie zobaczył..

Nic nie zastąpi chwili nocnej samotności,

Ludzie znów będą ci obcy i dzień się powtórzy

I myśli bardziej umęczone i duszę twą zatrwożoną,

Jak jedna godzina spędzona w ułudnej radości

 

Dlatego płaczę tak, żeby nikt nie usłyszał

Zawsze czekam na noc bo ciemność zasłania mój smutek

I odziewam się w szare barwy mroku

I modlę się tak, żeby nikt nigdy nie zobaczył

Niech pierwszy rzuci kamień ten, kto wie co czuję,

To jedyna droga na zerwanie łańcuchów cierpienia

Niech nie wstydzi się tego, co na dnie duszy zalega

A wtedy każdy w mrok odziany zazna ukojenia

Dlatego dzisiaj płaczę, żebyś mógł usłyszeć

I poczekam na noc bo odsłoni mój smutek

Potem zrzucę przeklęte szare barwy mroku

I pomodlę się tak, żeby Bóg lęk mój zobaczył...

 

 

 

Magda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samuel Beckett

 

 

...minęła północ

...nigdy nie słyszałem takiej ciszy

...jakby cała ziemia wymarła...

 

 

 

 

Znowu widzę miejsca o krok od szczytu

dwa kroki

i schodzimy z drugiej strony

po dywanie z torfu i zdeptanych kwiatów

i wszystko wygląda

jak na dnie wielkiego błękitnego jeziora...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłość szczęśliwa

 

Wisława Szymborska

 

Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,

czy to poważne, czy to pożyteczne -

co świat ma z dwojga ludzi,

którzy nie widzą świata?

 

Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi,

pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,

że tak stać się musiało - w nagrodę za co?

za nic;

światło pada znikąd -

dlaczego właśnie na tych, a nie na innych?

Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.

Czy to narusza troskliwie piętrzone zasady,

strącą ze szczytu morał? Narusza i strąca.

 

Spójrzcie na tych szczęśliwych:

gdyby się chociaż maskowali trochę,

udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół!

Słuchajcie, jak się śmieją - obraźliwie.

Jakim językiem mówią - zrozumiałym na pozór.

A te ich ceremonie, ceregiele,

wymyślne obowiązki względem siebie -

wygląda to na zmowę za plecami ludzkości!

 

Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło,

gdyby ich przykład dał się naśladować.

Na co liczyć by mogły religie, poezje,

o czym by pamiętano, czego zaniechano.

 

Miłość szczęśliwa. Czy to jest konieczne?

Takt i rozsądek każą milczeć o niej

jako skandalu z wysokich sfer Życia.

Wspaniale dziatki rodzą się bez jej pomocy.

Przenigdy nie zdolałaby zaludnić ziemi,

zdarza się przecież rzadko.

 

Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej

twierdzą, że nigdy nie ma miłości szczęśliwej.

 

Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość synonim

Ks. Tadeusz Kłapkowski

 

 

inaczej by było

 

bo gdyby ludzie ze sobą rozmawiali

usiedli na ławie

słów dobierali ostrożnie i cierpliwie

to mogli by się zrozumieć

 

nie wygrażali by sobie w myślach

o żalu zapomnieli

zranienia wyschły by same

więcej słońc by było wokół

i więcej wiosny

 

mogli by iść zupełnie spokojnie

wśród jesiennych liści

śmierć nie była by im straszną

nawet na deszcz przystali by chętnie

i o spadaniu nie nucili pieśni

 

gdyby tak było

byliby niewinni

 

 

 

 

rozmowa

 

jak się dogadać

by się zrozumieć

słów czy ostatecznych użyć

czy pierwszych lepszych

tych co pod ręką

stół ława lampa

raczej tych jednak żeby towarzyszyć

bo w nich przecież kryje się

to co zaledwie przeczuwane

mgliste niewyraźne

ostatecznie odległe

zarazem bliskie

swojskie

budowane powoli

z tych słów

właśnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

 

"Korespondencja klasowa"

 

 

Tato!

 

Jeszcze tu nie jestem miesiąc, a już wszystko wyrozumiem,

Miasto - owszem, ale w telewizji ładniej wyglądało -

Każą tutaj tylko czytać, no a czytać przecież umiem,

Więc mnie niczym nie przestraszy ten uniwersytet cały!

 

Klasy - tak jak w szkole zbiorczej, tylko biedniej urządzone,

Tak w ogóle, to pieniądzem śmierdzi tutaj niespecjalnie.

Tylko aula - taka hala, ale drzewem wyklejona

Jak w remizie, czy kościele, to wygląda trochę fajniej!

 

Tu mnie rektor indeks dawał, a wyglądał jak ksiądz proboszcz

I śpiewali jak w kościele, tak, że w ogóle - nie narzekam!

Nie wiem skąd was zna ten rektor, ale mówił dużo o was,

Żeście niby mnie tam u was wychowali na człowieka!

 

Mieszkam tu w akademiku - taki hotel dla studentów,

Pokój większy ciut od chlewa, ale jest nas tylko czterech.

Tamtych trzech - zdechlaki jakieś, forsą więc nie chwalę się tu,

Tylko sobie jeść kupuję, więc doślijcie mi papierek.

 

W samym domu chociaż znośnie, to wieczorem niespecjalnie,

Ot, wszystkiego telewizor i natryski są i pralnia!

Telewizor jeszcze owszem, ale z reszty nie korzystam,

Bo tu - mówię - czytać każą, a to praca przecież czysta!

 

Zapisałem się do takich, co tym interesem kręcą,

Mówią, że się to opłaca i pomaga w studiowaniu!

Muszę składki płacić, chodzić na zebrania i nic więcej,

Za to wezmą pod uwagę mnie przy każdym typowaniu.

 

Mówią, że jak wytypują, to zbić można szmal niewąski,

I tak samo bez kolejki można dostać tu mieszkanie!

Lepsze to, jak trzymać świnie, bo się nie ubabrzesz w łajnie,

Tylko w samym tym, że jesteś - swoje masz wyrachowanie.

 

Wszyscy tu są trochę głupi, trudno wyczuć o czym mówią,

Po dziesiątej cisza nocna - ci gadają, jakby w strachu!

Ja tam w nocy śpię, w dzień czytam i wykładów wszystkich słucham!

Liczą ze mną się ci ważni! Na nieważnych kładę lachę!

 

 

 

 

 

Stach!

 

Pieniądze ci posyłam jakeś chciał!

Na dziewuchy nie wydawaj, przyjdą same,

Ale sobie nic nie żałuj, będziesz miał!

Już się o to postarają tata z mamą!

 

Ty na świnie nie wyrzekaj - swoje wiem.

Tam uważaj, bo studenci są złodzieje!

Ucz się. Matka ci posyła miód i dżem.

Przyjedź wczesną wiosną do dom, to zasiejem!

 

Ucz się dobrze, często pisz, całujem cię!

Tego rektora co żeś pisał, to nie znamy,

Ale żeby człowiek nie obraził się

To przez ciebie gęś na gwiazdkę posyłamy!

 

Nie pisałeś jakie tam kościoły są,

Módl się co dzień, nie ma to jak Słowo Boże,

Kiedy Bóg odbierze ci opiekę swą

To ci wtedy żaden rektor nie pomoże!

 

 

 

 

 

Tato!

 

Piszesz ty, a nie wiesz nawet już na jakimś świecie żyjesz!

Kto tam teraz trzyma świnie albo sieje wczesną wiosną?

Ja tu całą politykę w małym palcu mam i tyle!

Miejsce swoje odnalazłem! I na miejscu siedzę mocno!

 

Na mnie i podobnych do mnie przyszłość kraju dziś spoczywa!

Czy wy chociaż wiecie na wsi co to jest egzekutywa?!

Mnie tu męczą, że mam ojca, który ziemi źle używa!

Weź ty się skolektywizuj! Nie ma to jak w kolektywach!

 

Wiosną chyba nie przyjadę, bo mam kilka egzaminów,

Muszę trochę więc poczytać, bo ostatnio tylko działam!

Wszyscy tutaj mnie szanują, bo mi w piciu nikt nie strzyma:

Szkoła twoja i stryjecznych bardzo mi się tu przydała!

 

Boga w sercu mam - i dosyć. Po co chodzić do kościoła?!

Muszę bardzo się pilnować! Mają tutaj taką listę!

Na rolnictwie jak nikt znam się i partyjna czeka szkoła,

Tak, co ty byś stary na to, jakby syn twój był minister?

 

Na dziewuchy ani grosza, tak zjechałem jednej tyłka

Że się sama teraz prosi, biorę kiedy potrzebuję!

Zdrowy jestem, dobrej myśli (z tym rektorem to pomyłka

Bo to zwrot był, retoryczny) - zjadłem gęś, za dżem dziękuję!

 

Łatwo tutaj się pokazać, bo tu każdy sobie lekce-

Waży swoje obowiązki. Nic nie zrobi za cholerę.

Starczy wsłuchać się i schylić, żeby mieć, a im się nie chce.

Mówię! Wpisz się na kolektyw, bo blokujesz mi karierę.

 

 

 

 

 

Stach,

 

ty nie pchaj się gdzie nie szukają cię,

Wyżej tyłka nie podskoczysz, to pamiętaj,

Swoje rób i więcej nie pouczaj mnie,

Matka w domu chce zobaczyć cię na święta!

 

Noś wysoko głowę, swego ci nie wstyd,

Z kim nie trzeba - nie zadzieraj, bo i po co!

Dbaj o siebie, wstawaj codzień póki świt,

Ulicami się nie szwendaj późną nocą.

 

Nie bierz nic, co tam za darmo dają ci -

Ze szczerego serca nikt ci nic dziś nie da,

W przyszłość kraju nie wierz, ktoś se z ciebie drwi,

Ojcu wierz, a ojciec mówi - będzie bieda!

 

Mówią, że tam żyjesz jak kościelna mysz,

Licz pieniądze, to wystarczy ci na dłużej,

W Rany Boskie wierz i szanuj Święty Krzyż.

Wtedy w życiu będziesz miał, na co zasłużysz!

 

 

 

 

 

Tato,

 

dawno już nie działam, to się teraz nie opłaca.

Wszystko sypie się, więc jestem od miesiąca w opozycji -

Jest nas wielu - będzie więcej, Kościół, nauka i praca,

Śledzą nas, i byłem już przesłuchiwany na milicji!

 

Długo pisać nie mam czasu bo mam dyżur dziś w drukami,

Czas wyprzedził nas o głowę, to nadrabiać trzeba głową -

Teraz w kupie nas nie ruszą, bo jesteśmy solidarni!

Wypieprzymy czerwonego !! Zbudujemy Polskę nową!!

 

Co niedziela jestem na mszy, bo tam wszyscy teraz chodzą

I zaliczam kurs po kursie, wiem już wszystko o Katyniu!

Mam co jeść i mam gdzie spać, więc nas tu władze nie zagłodzą,

Więc się nie martw o mnie, to się zobaczymy na Wołyniu!

 

Wy tam na wsi też działajcie, bo to koniec jest komuny,

A mnie będzie wstyd za ojca, co się słuchał uchwał Plenum!

Śpiesz się tato, póki pora, bo niedługo mury runą!

Wpisz się do Solidarności - no i wstąp do KPN-u.

 

 

 

 

 

Stach,

 

za dużo mordę drzesz, za mało wiesz!

Rób co trzeba, rób co chcesz, ale na swoim!

My tu wiemy czego potrzebuje wieś,

Matka mówi mi, że się o ciebie boi!

 

Tutaj mamy takich też - Bóg odpuść im,

W końcu każdy własną ma Krzyżową Drogę -

Słuchaj - zanim mów - i zanim powiesz - czyń -

Jakby co, to wiesz, że zawsze Ci pomogę!

 

Nam spalili tu oborę, bróg i chlew,

Ale to nie powód, żeby ostrzyć kosy,

Źle ci radzi radość, źle ci radzi gniew

I nie dojdziesz ty na Wołyń, student bosy!

 

Kiedy będziesz mógł, to przyjedź, tu twój dom,

Co drukujesz - przyślij, przeczytamy i my -

W Boga wierz i nie daj wiary głupim snom,

Matka miód posyła - podziel się ze swymi!

 

 

 

 

 

Tato,

 

ze mną wszystko dobrze, chociaż wzięli, to mnie bili,

Klawisz mówi, że najwcześniej to wypuszczą dwudziestego.

Aż się człowiek trochę dziwi, żeśmy wszystko to przeżyli,

Ale - jak to u nas mówią: przecież nie ma tego złego!

 

Jest tu taki jeden major, do wszystkiego mnie przekonał

I powiedział, że rozumie wszystkie moje motywacje,

Ale co mi pozostało - pyta - "Wrona to czerwona?"

"Żeby Polska była Polską?" Bezsensowne demonstracje.

 

Wiem, że dawno ostrzegałeś, ale sam nie jesteś święty,

Major pytał mnie o ciebie, pokazywał mi papiery.

Znaleziono za obrazem wywrotowe dokumenty.

Powiedz, co ja mogłem na to, że nie byłeś ze mną szczery?

 

Kiedy wyjdę, to przyjadę, pogadamy po staremu.

Gryps przesyłam przez kolegę, który właśnie dzisiaj wyszedł -

To porządny bardzo człowiek, możesz wierzyć mu jak swemu,

Umówiliśmy się z nim, że razem ze mną się zapisze!

 

 

 

 

 

Stach,

 

my z matką wyjeżdżamy jutro stąd,

Po tym wszystkim już nam tutaj żyć nie dadzą,

Sąsiad mówi, że głupota i że błąd,

Ale sąsiad, tak jak zawsze - trzyma z władzą.

 

Żyj jak chcesz, dorosły jesteś nie od dziś,

Słów nie będę tracił, cośmy tu przeżyli,

Napiszemy stamtąd, ty jak chcesz też pisz.

Niechże bóg twój nowy nieba ci przychyli.

 

Gospodarstwo stoi, spróbuj przejąć je -

Matka płacze, ale matki zawsze płaczą -

Pan Bóg z tobą, chyba nie spotkamy się -

Żyj szczęśliwy - i niech ludzie ci wybaczą!

 

 

1979/1985

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...