Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Gość antonim

Tak trudno powiedzieć przepraszam

powiedzieć po polsku

"sorry seems to be

the hardest word to say".

Tak trudno przyznać się do błędu

do niedoskonałości rąk.

Przecież wszyscy błądzimy

po omacku szukając dróg,

przecież wszyscy się śpieszymy

by zobaczyć cud.

Tratujemy się po drodze

nie zważając na mrówki ślad,

byle wejść na szczyt drabiny

choć w drabinie szczeblem brat.

Byle wyżej, byle więcej,

bo pojutrze - kto to wie

czy nie stanie się bezsensem

pełzanie po dnie.

Przepraszam was trawy zadeptane

przepraszam za ciężar ciała

przepraszam za mą arogancję

za panoszenie się zbyt długie.

Podziwiam waszą tolerancję,

której nie wiem kiedy się nauczę.

Trawo - bądź mym profesorem.

Drzewa - uczcie mnie milczenia,

cierpliwości dla rzeźbiarzy

serc z kamienia.

Przepraszam Was ludzie

za słowa

 

biegnijcie

dalej

po mowie-trawie

 

uczcie mnie pokory

bym nauczyła się mówić prawdę

łagodnie i stanowczo

i nie czuła bólu, że Was ranię

 

 

Elżbieta Ornatowska

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Bułat Okudżawa

 

GONIĆ MARZENIA

 

Na włóczęgę już wyruszyć przyszła pora

Las nas goni śpiewem ptaków, szumem drzew

I wołają nas już pola i jeziora

Zeszłoroczny nasz wesoły pomnąc śpiew

 

Ludzie maja swoje sprawy, ludzie lubią się bogacić

Pełne brzuchy mają, chcą mieć pełen trzos

A ja gonię, a ja gonię swe marzenia

Szczęścia szukam gdzie kaczeńce i gdzie wrzos

 

Tym co iść nie lubią mówię do widzenia

Za dni kilka może znów powrócę tu

Idę w świat by tam dogonić swe marzenia

Aby spełnić kilka swoich złotych snów

 

Więc z dziewczyna swą pod rękę

I z gitarą, i z piosenką

Precz mi troski, przecz przykrości, słońce świeć

Idę gonić, idę gonić swe marzenia

I spokoju szukać pośród starych drzew

 

Tak to proste, ze i gadać szkoda czasu

Lepiej plecak wziąć i iść przed siebie wprost

Szukać wiatru i zapachu szukać lasu

Jak najdalej zadymionych wielkich miast

 

Zrozum bracie, tak to trzeba

Łóżkiem trawa, dachem drzewa

Z wiatrem biegać i z ptakami śpiewać w glos

Trzeba gonić, trzeba gonić swe marzenia

A nie czekać ile trosk przyniesie los

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość złe pieski

przypomniala mi się piosenka Eli Adamiak..

Ale nie słyszałam jej chyba ze 14 lat, więc mogłam się pomylić..

 

 

 

No i co, chyba wiosna ?

Niby rzecz całkiem prosta

A wątpliwość gdzieś w sercu się czai....

Bo tu niby symptomy,

Ale znów, z drugiej strony

....Bo to raz już zapowiadali ?

 

Dziadek kupił już tytoń

Fajkę ma już nabitą

Czeka aż wyschnie ławka przed domem

Na tę ławkę i chwilę

Czekał przez cała zimę

Całą zimę zbierał "Przekroje".....

 

Wiosna - pierwsze litery z wiolonczeli i ze snu

Wiosna - znów zielenieje, znów się kurzy z kocich łbów

Wiosna - pierwsze litery z wiolonczeli i ze "sna"

Wiosna - znowu poeci o Wenecji i o bzach.....

 

Już się chyba na wyż ma

Sąsiad chciałby mieć wyżła

Siwooką, rasową morduchę

Która przyjdzie, zaszczeka

Złe wyczuje z daleka......

Sąsiad wie, bo ma piątym mają Muchę....

 

Wiosna - pierwsze litery z wiolonczeli i ze snu

Wiosna - znów zielenieje, znów się kurzy z kocich łbów

Wiosna - pierwsze litery z wiolonczeli i ze "sna"

Wiosna - znowu poeci o Wenecji i o bzach.....

 

No i cóż, taka wiosna....

Niby rzecz całkiem prosta

I przyroda się budzi z uśpienia..

Bo tu wyżły i koty,

Wyż, Wenecja...... kłopoty......

Ileż przy tym roboty,

Ileż przy tym zdrowego myślenia.........

 

 

 

 

autorem tekstu jest Andrzej Poniedzielski, mąż Eli.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość x

Barbara Maria Warylak

 

 

 

 

Radość

 

 

Kiedy dzwonisz i mówisz: "dzień dobry!"

Najsmutniejszy dzień nagle pięknieje.

Mroczne myśli znikają jak mgła;

Niby drobiazg, a świat mi się śmieje.

Barwa głosu ma smak obietnicy

I do serca napływa jak fale...

Już mnie zazdrość nie nęka ponura,

Nawet śmierci nie boję się wcale.

Gdyby można twój głos namalować,

Taki właśnie jak radość wśród ciszy,

Albo jeden z twych śmiechów szczęśliwych,

Gdy prócz ciebie nic serce nie słyszy..

Czy wiesz czemu tak wiosna mi pachnie?

Czemu uśmiech w mych oczach zostajesz?

Bo przy tobie świat staje się inny,

bo ty jesteś, bo szczęście mi dajesz.

 

 

 

 

 

 

 

Pieśń dla Ciebie

 

 

To tu gdzie jesteś ty -

Mój zaczyna się świat.

Nabiera barwy dzień -

Noc zda się chwilę trwać.

Dla ciebie niebo gwiazd,

Zachodu słońca pąs.

Tobie śmieje się brzask

Na płatkach - w kroplach ros.

Twój jest mych oczu blask

I zasmucenia cień,

Gładkość mych ramion, rąk

Twój - każdy jest mój dzień.

Nocą

Wieczorem, gdy zasypia dzień,

Próbuję stłumić serca głos.

I z moich myśli wyrwać cię!

Zapomnieć! Chociaż na tę noc.

A jednak wciąż mi ciebie brak.

Patrzę na niebo pełne gwiazd.

Tęsknota ma pragnienia smak

I cichnie, kiedy wstaje brzask.

Co czujesz ty? Czy to wiesz?

Czy miewasz sny? Czy pragniesz też?

Czy znasz gorączkę myśli, słów?

Proszę cię o tym ze mną mów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość smuteczek

Do łezki łezka

słowa Jonasz Kofta

 

Autobusy zapłakane deszczem

wożą ludzi od siebie do siebie,

po błyszczącym mokrym asfalcie,

jak po czarnym gwiaździstym niebie,

od tygodnia leje w mym mieście,

ścieka wilgoć po sercu i palcie,

z autobusu spłakanego deszczem,

liczę gwiazdy na mokrym asfalcie.

 

Do łezki łezka,

aż będę niebieska,

w smutnym kolorze blue,

jak chłodny jedwab,

w kolorze nieba,

zaśpiewa kolor blue.

 

Autobusy zapłakane deszczem,

jak ogromne polarne foki,

wyszukują w deszczu swe miejsca,

wydmuchując pary obłoki.

po zmęczonych grzbietach ich dreszczem,

przelatują neonów błyski,

autobusy zapłakane deszczem,

mają takie sympatyczne pyski.

 

Do łezki łezka,

aż będę niebieska,

w smutnym kolorze blue,

jak chłodny jedwab,

w kolorze nieba,

zaśpiewa kolor blue.

 

A gdy padać przestanie w mym mieście,

gdzie się ze swoim smutkiem pomieszczę,

autobusem zapłakanym deszczem,

tam pojadę, gdzie pada wiecznie.

 

Do łezki łezka,

aż będę niebieska,

w smutnym kolorze blue,

jak chłodny jedwab,

w kolorze nieba,

zaśpiewa kolor blue.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorota Zielińska

 

"Starość"

 

na zegarze głupia

godzina

nierówno pokrojony

chleb

na stole

zaplamiona kawą

gazeta

późna starość

obojętność przeszła obok

 

 

 

 

 

"Modlitwa"

 

Jeśli powrócisz

Panie

to proszę

nie dzisiaj

jeszcze nie zdążyłam

poznać miłości

do końca

nie napisałam żadnego wiersza

by stać się poetką

i nie odmówiłam

modlitwy porannej

sprzed roku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kaczmarski

Autoportret z psem

 

 

Mój pies nie lubi psów

A ja nie lubię ludzi

Woń zadów, jazgot słów

Obu nas szczerze nudzi

 

Czasami ktoś się zbliży

Upewnić się czym pachnę

I pies mój go poliże

I ja ogonem machnę.

A ów w słabiznę mi

Swój nos bezczelnie wtyka

I tylko po to, by

Z pogardą się odsikać.

Więc odchodzimy w dal

Nie dbając o ogładę

Brodząc połyskiem fal

Za swoim własnym śladem.

 

Mój pies nie lubi psów

A ja nie lubię ludzi

Woń zadów, jazgot słów

Obu nas szczerze nudzi

 

Czasem, jak pomylony

Pędzi za którąś z suczek -

Ja miałem już dwie żony

I starczy nam nauczek.

Więc go do wody - buch!

Wrzucam wśród fal rozprysków,

Wprawiamy łapy w ruch

I radość bije z pysków.

Potem w słonecznym śnie

Sierść nam paruje słono,

Więc otrząsamy się

Od nosów do ogonów.

 

Mój pies nie lubi psów

A ja nie lubię ludzi

Woń zadów, jazgot słów

Obu nas szczerze nudzi

 

Siadamy na krawędzi

Wpatrzeni w morski majak,

Ja drapię się - gdzie swędzi,

On liże się po jajach.

Mieszamy tak dzień w dzień

Te piesko-ludzkie światy,

Wdychamy przestrzeń lśnień

Rzucamy sobie patyk.

Mną szczęsny skowyt łka:

Jak pięknie bez człowieka!

Jak pięknie jest bez psa!

Zgodnie mój pies zaszczeka.

 

I aż nas zmierzch ostudzi

Siedzimy tak we dwóch -

Bo on nie lubi ludzi,

A ja - nie lubię psów...

1997

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzysztof Kamil Baczyński

 

Znów wędrujemy

 

Znów wędrujemy ciepłym krajem,

malachitową łąką morza.

Ptaki powrotne umierają

wśród pomarańczy na rozdrożach.

Na fioletowoszarych łąkach

niebo rozpina płynność arkad.

Pejzaż w powieki miękko wsiąka,

zakrzepła sól na nagich wargach.

A wieczorami w prądach zatok

noc liże morze słodką grzywą.

Jak miękkie gruszki brzmieje lato

wiatrem sparzone jak pokrzywą.

Przed fontannami perłowymi

noc winogrona gwiazd rozdaje.

Znów wędrujemy ciepłą ziemią,

znów wędrujemy ciepłym krajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka Czerwonko

 

"Letnia przygoda"

 

Spójrz, wokół błękitu tyle

Lazurowe zdroje, aksamitne motyle

Magia kropli nieba diamentowych się roznosi

Cudny głos słowika pieśń ku niebu wznosi

A ja lecę wraz z wiatrem skrzydłami wolności

Lekka niczym ptak rajski, o sercu pełnym radości

Lecę, by zobaczyć łany zboża -

Wszystkie jakby w złocie wystrugane

By usłyszeć szum fal kryształowych

By odkrywać to, co nieznane...

 

2001r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jerzy Ficowski

 

Preludium

 

Rozczesz włosy i już rozpuść albo upnij --

i tak z nocą w jedną gęstwę się poplączą.

Na grzebyku twym zabrzdąkam jak na lutni

moją nutę -- szeptem, świerszczem brząkającą.

 

Oddaj grzebyk i już więcej włosów nie czesz.

Niech się gwiazdy zbiegną do nas na nasz koncert,

niech się jedna zabłąkana gwiazda wplecie

w twoje włosy spadające, wzlatujące --

 

Na ich falach przeprawimy się dziś, żeby

na ląd świtu dotrzeć przez zatokę srebrną.

Oddaj grzebyk, moja gwiazdo, oddaj grzebyk.

Rozpuść włosy. Upnij włosy. Wszystko jedno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość fairytale

KRAKÓW - PIWNA 7

 

[sł. A.Sikorowski]

 

 

 

Byłem u wróżki - Piwna 7

wysokie kręte schody

ile mi jeszcze

chciałem wiedzieć

upłynie w Wiśle wody

 

Jaka mnie kiedyś czeka bieda

lub jakie urodzaje

czy mi gitarę przyjdzie sprzedać

czy lecieć na Hawaje

 

a wróżka chucha w szklaną kulę

i mówi do mnie czule

 

Przed tobą sława

wieczna zabawa

wszystko jak z nut

pieniędzy w bród

wspaniałe płyty

piękne kobity

zdrowie jak dzwon

wygodny tron

 

Żegnam staruszkę lekki cały

i ruszam w dół po schodach

nagle potykam się o mały

wyjątek w jej prognozach

 

i myślę tak spadając z hukiem

niby dojrzała gruszka

w końcu przyszedłem po naukę

zatem niech żyje wróżka

 

niech częściej chucha w szklaną kulę

i mówi do nas czule

 

Przed wami sława

wieczna zabawa

wszystko jak z nut

pieniędzy w bród

wspaniałe płyty

piękne kobity

zdrowie jak dzwon

wygodny tron

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jan Brzechwa

 

"Na ulicy Słowiczej"

 

 

Na ulicy Słowiczej, na ulicy zmyślonej

Nie ma wcale kamienic tylko same balkony.

 

Pozawieszał je niegdyś na pozornych zawiasach

Obłąkany architekt, który nie żył w tych czasach.

 

Nikt z przechodniów nie dotarł do zmyślonej ulicy;

Unikają jej szklarze i wędrowni muzycy,

 

Tylko księżyc zarzuca na balkony swą pełnię,

I przepływa bez cienia, niewidzialny zupełnie.

 

Na balkonach są róże, a na różach słowiki;

Róże mdleją po nocach od słowiczej muzyki,

 

I to wszystko się dzieje, jakby działo się we śnie,

A zarazem istniało poza snem jednocześnie.

 

I odróżnić nie sposób mgły od snu, co tak ściśle

Mgłą się staje jak dotąd w żadnym innym zamyśle.

 

A ty błąkasz się nocą po ulicy Słowiczej

Pełna westchnień tłumionych i niewiernych słodyczy,

 

I ku górze wyciągasz przezroczyste swe dłonie,

Bym ukazał się tobie na zmyślonym balkonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość zzzzz

Śmiech

sł. K.M.Sieniawski, muz. P.Gintrowski

 

 

Bardzo śmiesznie jest umierać

Kiedy żyć byś chciał

Nosić miano Oliviera

Kiedy jesteś Brown

 

Jak zabawnie chcieć i nie móc

Lub nie chcieć i móc

Dziś Romulus jutro Remus

Jutro trup dziś wódz

 

Chciałbyś lecieć za widnokrąg

Miasto ci się śni

Czemu żyć chcesz Pinokio

W korowodzie złych dni

 

Bardzo śmiesznie wstawać rano

Kiedy spać byś chciał

I z twarzyczką zapłakaną

Wychodzić na raut

 

Jak zabawnie myśleć o czymś

Kiedy braknie słów

Prosto z pełni w sen wyskoczyć

W roześmiany nów

 

Chciałbyś słońca - musisz moknąć

Myśląc - w to mi graj

Nie umieraj Pinokio

Jeszcze jedną noc trwaj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość .

Opowiedz mi baśń

 

Opowiedz mi baśń,

o barwnej jesieni,

o jesiennych astrach w rosie,

srebrem się jej skrzących,

o liściach pokrytych

bieluśkim szronem,

o mgłach na łąkach

tiulem siadających.

 

Opowiedz mi baśń,

o nocach jesiennych,

zatopionych we mgle,

w poświacie księżyca,

o samotnej duszy

aleją się włóczącej,

co miłość w zanadrzu

bólem przemyca.

 

Opowiedz mi baśń,

o dniach jesiennych,

w woalu liliowym

wrzosów i lawendy,

baśń o żurawiach

klangorem krzyczących,

baśń jesiennej magii,

rudozłotej legendy.

 

 

[Oleńka]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Julian Tuwim

 

Irysy

 

Ciemnych irysów dostałem pęk,

Nie wiem od kogo.

Serce me drżący ogarnął lęk,

Ciemnych irysów dostałem pęk

I patrzę na nie z dziecinną trwogą:

"Co też te kwiaty mi przynieść mogą?"

-- Lęk.

 

I list dostałem. Słowa: "Bez słów"

Jeno w nim były.

...Jak tchnienie dawnych najdroższych bzów,

Żal mi przyniosły słowa: "Bez słów"...

Śród wspomnienia słodkiej bezsiły

Znów mi się oczy twoje przyśniły,

Znów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla Ciebie ... Hanka Nowobielska

 

 

Ani Tobie nie przyndzie na mysel,

ani jo Ci tyz tego ni powim,

ze nie komu inksemu - ba Tobie

som te słowa, co teroz ik pisem.

 

Cóz som słowa? Wim, Tobie ik nie trza,

choćby kwitły, jak miedza przed Tobą

- choćbyk nimi zdołała jak wodom

odbić jakiś promycek z powietcza

 

Choćby miały z młodziutkik coś sysek,

choćby pochły ja smreki i świerki

- ze dlo Ciebie - te słowa - literki

ani Tobie nie przyndzie na mysel ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisława Szymborska

 

Utopia

 

Wyspa na której wszystko się wyjaśnia.

Tu można stanąć na gruncie dowodów.

Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia.

Krzaki aż uginają się od odpowiedzi.

 

Rośnie tu drzewo Słusznego Domysłu

o rozwikłanych wiecznie gałęziach.

 

Olśniewająco proste drzewo Zrozumienia

przy źródle, co się zwie Ach Więc To Tak.

 

Im dalej w las, tym szerzej się otwiera

Dolina Oczywistości.

 

Jeśli jakieś zwątpienie, to wiatr je rozwiewa.

 

Echo bez wywołania głos zabiera

i wyjaśnia ochoczo tajemnice światów.

 

W prawo jaskinia, w której leży sens.

 

W lewo jezioro Głębokiego Przekonania.

Z dna odrywa się prawda i lekko na wierzch wypływa.

 

Góruje nad doliną Pewność Niewzruszona.

Ze szczytu jej roztacza się Istota Rzeczy.

 

Mimo powabów wyspa jest bezludna,

a widoczne po brzegach drobne ślady stóp

bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.

Jak gdyby tylko odchodzono stąd

i bezpowrotnie zanurzano się w topieli.

 

W życiu nie do pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisława Szymborska

 

"Zdumienie"

 

Czemu w zanadto jednej osobie?

Tej a nie innej? I co tu robię?

W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe?

W skórze nie w łusce? Z twarzą nie liściem?

Dlaczego tylko raz osobiście?

Właśnie na ziemi? Przy małej gwieździe?

Po tylu erach nieobecności?

Za wszystkie czasy i wszystkie glony?

Za jamochłony i nieboskłony?

Akurat teraz? Do krwi i kości?

Sama u siebie z sobą? Czemu

nie obok a nie sto mil stąd,

nie wczoraj ani sto lat temu

siedzę i patrzę w ciemny kąt

- tak jak z wzniesionym nagle łbem

patrzy warczące zwane psem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki na czasie o tej porze, godzinie, w taką pogodę ...wiersz ...piosenka :)

 

Deszcz

 

Mówiłam tobie już pięćdziesiąt kilka razy,

żebyś już poszedł sobie, przecież pada deszcz,

to przecie śmieszne takie stać tak twarz przy twarzy,

to jest naprawdę niesłychanie śmieszna rzecz;

 

żeby tak w oczy patrzeć: kto to widział?

żeby pod deszczem taki niemy film bez słów,

żeby tak rękę w ręku trzymać: kto to słyszał?

a przecież jutro tutaj się spotkamy znów -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

 

II

Na Żoliborzu są ulice takie śliczne,

takie topole, a w tropach taki wiatr,

Gdy przyjdzie wieczór, świecą światła elektryczne

i tak mi dobrze, jakbym miała osiem lat;

 

mówisz: "Kochana!" Ja ci mówię: "Mój kochany!"

i tak chodzimy i na przełaj, i na w skos,

a w tej ulicy, która idzie na Bielany,

jest tyle świateł, jakby Szopen nucił coś -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

 

III

Ja na początku przez trzy lata byłam w Łodzi,

A teraz tutaj mam posadę w AWF,

i byłam sama, potem zaczął on przychodzić,

pracuje w radio, muzykalny jak sam śpiew;

 

więc z nim piosenki sobie czasem różne nucę,

on czasem skrzypce weźmie, na nich dla mnie gra -

a co wieczora na Żoliborz autobusem

do tej topoli, która nas tak dobrze zna -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

no, nawet jeśli trochę pada, to niech pada -

 

i tak się trudno rozstać,

i tak się trudno rozstać,

nas chyba tutaj zaczarować musiał deszcz.

 

Konstanty Ildefons Gałczyński

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...