Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Łucja Połukord - Osiem dni tygodnia

 

 

 

Codzienność nie pozwala

nam się spotkać

 

być może bylibyśmy

razem gdyby tydzień

miał osiem dni

 

Gdzieś między sobotą

a niedzielą chodzilibyśmy

na spacery

 

Miałabym dla kogo

pisać wiersze i komu

je czytać

 

Niestety po sobocie jest

niedziela i nic pomiędzy nimi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

*****

 

w moim pokoju

niektóre słowa wiszą na ścianie

inne są porzucone na fotelu na kanapie

jeszcze inne stoją na środku

otoczone innymi słowami

rozrzucone albo starannie

ułożone

postawione rzędem na półce

białe czarne

miękkie i delikatne

w dotyku

albo twarde i nieustępliwe

kanciaste ostre jak brzytwa

niewidzialne i widzialne

rzucające się w oczy

i dyskretne w swojej

obecności

wystawione na swiatło

dzienne i ukryte w głębi

stojące twarzą do mnie

albo plecami odwrócone

takie których mogę

tylko się domyślać

i takie które same wpadają

w ucho są przetłumaczone i oczywiste

zawieszone w próżni

i wypełnione szczelnie

treścią i sensem

słowa daremne

rzucane na wiatr

jak grochem o ścianę

i same przez się

rozumiane

i podejmowane w rozmowie

i wymieniane

jak obrączki

 

 

 

Beata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciej Maleńczuk - Sierpień w Krakowie

 

 

Sierpień w Krakowie a miał być gdzie indziej

Ale tam to tylko mogłem stracić swe życie

Nieważne znów jestem

 

Już bledsze światło i nerwowe ptactwo

Złote muchy obsiadły gruszkę

I w słońcu uczta

 

To już jesień

 

Powoli smutek podchodzi do serca

Co z tobą smutku zrobić - może wypić ?

Może wyjechać i nie wrócić ?

 

Spójrz liście jak zwykle są ponad banałem

Spadają z drzew spadają już jesień

Spadają liście

 

Czarnych kociąt tutaj nie krzywdzi nikt

Więc ufne są a nawet zaczepne

I wszystkie kąty są dla nich

 

Tylko ich matka tak patrzy

 

Pod jabłonką w ogrodzie herbata bez cukru

Można się przyzwyczaić miło mieć

Taki mały miły ogród

 

Czy tego nie jest za dużo

Czy tego nie jest za dużo

Szaride! Szaride!

 

Wystarczy wyjrzeć przez okno

Za woalką z mgły i dymu miasto

Skromnie kryje się

 

Różowo zielono przez konary drzew

Słońce zachodzi i wieczór w prześwitach

I ptaki się denerwują

 

Jest jeszcze tak ciepło

 

Czemu się spieszą przecież miało nie być zimy

Czemu pod skórą każdy nerw mi drży

Może wyjechać i nie wrócić

 

Może...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

George Gordon Byron - O nie mów mi, o nie mów mi

 

 

O nie mów mi, o nie mów mi

O szczęściu tych minionych dni,

Gdy miałaś duszę moją całą.

Pamiętam je, dopóki czas

Nie przyjdzie sprawić, iżby z nas

Śladu na ziemi nie zostało.

 

Czyż mogłabyś - czyż ja bym mógł

Zapomnieć serca twego stuk,

Gdym pieścił złoto twych warkoczy?

Dziś jeszcze widzę pąs twych warg,

Co tchnąć miłością, skapią skarg,

I młodą pierś, i tęskne oczy.

 

Do sercam tulił cię, a ty

Miewałaś w oczach rzewne mgły -

Wyrzutu może? czy zachęty?

I znowum cię w uściski brał,

Jak gdyby chcąc; by pieszczot szał

W niebytu strącił nas odmęty.

 

A potem, gdy się powiek brzeg

Łączył w puszysty jeden ścieg,

Kryjąc błękitne kule na dnie -

Rzęs twoich długich kładł się cień,

Na licach, jak gdy w mroźny dzień

Na śniegi pióro kruka spadnie.

 

Że znów mnie kochasz, miałem sen -

I słodszy był mi majak ten,

Niż gdybym płonął znów na jawie

Dla innych serc, dla innych lic:

Bo one mi nie niosą nic,

Gdy ze snem moim je zestawię.

 

Więc nie mów mi, więc nie mów mi,

Że nigdy już nie wrócą dni,

Co sennym sycą mnie wspomnieniem -

Póki się nie zmienimy w głaz

I póki nam nie powie czas,

Że myśmy tu znikomym cieniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okrągłym stole

Julian Tuwim

A może byśmy tak, jedyna,

Wpadli na dzień do Tomaszowa?

Może tam jeszcze zmierzchem złotym

Ta sama cisza trwa wrześniowa...

 

W tym białym domu, w tym pokoju,

Gdzie cudze meble postawiono,

Musimy skończyć naszą dawną

Rozmowę smutnie nie skończoną.

 

Do dzisiaj przy okrągłym stole

Siedzimy martwo jak zaklęci!

Kto odczaruje nas? Kto wyrwie

Z niebłaganej niepamięci?

 

Jeszcze mi ciągle z jasnych oczu

Spływa do warg kropelka słona,

A ty mi nic nie odpowiadasz

I jesz zielone winogrona.

 

Jeszcze ci wciąż spojrzeniem śpiewam:

"Du holde Kunst"... i serce pęka!

I muszę jechać... więc mnie żegnasz,

Lecz nie drży w dłoni mej twa ręka.

 

I wyjechałem, zostawiłem,

Jek sen urwała się rozmowa,

Błogosławiłem, przeklinałem:

"Du holde Kunst! Więc tak? Bez słowa?"

 

Ten biały dom, ten pokój martwy

Do dziś się dziwi, nie rozumie...

Wstawili ludzie cudze meble

I wychodzili stąd w zadumie...

 

A przecież wszystko - tam zostało!

Nawet ta cisza trwa wrześniowa...

Więc może byśmy tak najmilsza,

Wpadli na dzień do Tomaszowa?...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość ...

LEONARD COHEN

 

Madonna samotności

 

Przez całe długie lato

W mej duszy rosła wciąż

Gęstwiną pełną cierni

Miała zręczne, chłodne palce

Niczym prządka

 

Miała ciało pełne światła

Pełen mroku miała wdzięk

Pieściła mnie przez całe lato

Aż poznałem ją dokładnie

Twarzą w twarz

 

Nosi strój błękitno srebrny

Jest milcząca, skąpi słów

Całego świata jest schronieniem

Mistrzynią, ach mistrzynią

Ludzkich serc

 

O Madonno, Królowo Samotności

Podziękowania ślę

Za to, że byłem z tobą blisko

Chociaż wielu, bardzo wielu

Nie zna cię

 

Miała ciało pełne światła

Pełen mroku miała wdzięk

Pieściła mnie przez całe lato

Aż poznałem ją dokładnie

Twarzą w twarz

 

Sł. pol. Maciej Zembaty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Waligórski

 

Jesień idzie

 

Raz staruszek, spacerując w lesie,

Ujrzał listek przywiędły i blady

I pomyślał: -Znowu idzie jesień,

Jesień idzie, nie ma na to rady!

 

I podreptał do chaty po dróżce,

I oznajmił, stanąwszy przed chatą,

Swojej żonie, tak samo staruszce:

-Jesień idzie, nie ma rady na to!

 

A staruszka zmartwiła się szczerze,

Zamachnęła rękami obiema:

-Musisz zacząć chodzić w pulowerze.

Jesień idzie, rady na to nie ma!

 

Może zrobić się chłodno już jutro

Lub pojutrze, a może za tydzień?

Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,

Nie ma rady, jesień, jesień idzie!

 

A był sierpień. Pogoda prześliczna.

Wszystko w złocie trwało i w zieleni,

Prócz staruszków nikt chyba nie myślał

O mającej nastąpić jesieni.

 

Ale cóż, oni żyli najdłużej.

Mieli swoje staruszkowe zasady

I wiedzieli, że prędzej czy później -

Jesień przyjdzie. Nie ma na to rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Christi

 

Małe requiem na koniec sezonu

/w czternastu strofach/

 

1. Niedziela.

2. Piękna pogoda, ludzi na deptaku jest dużo.

3. Szelest kroków i rozmów trochę ściszony.

4. Parasoli coraz mniej, ogródki letnie znikają jeden za drugim.

5. Zapach smażonej ryby i czosnku.

6. Fontanna jeszcze przelewa strumienie wody.

7. Morze prawie bez jednej zmarszczki.

8. Mewy krążą w powietrzu czekając na zdobycz.

9. Spokojnie drzemie na słońcu sprzedawca bursztynów.

10. Wstęp na molo za darmo.

11. Muszelki na plaży za darmo.

12. Kolorowe landszafty jesiennych drzew utrwala na płótnie malarz amator.

13. Piasek pod stopami skrzypi jak zawsze.

14. Na wypożyczalni leżaków wisi napis: Koniec sezonu.

 

 

Małe requiem na śmierć motyla

/bardzo smutne/

 

Gdy wpadł do mojego pokoju był taki wesoły. Zwiedził wszystkie kąty, udał się do następnych pomieszczeń i zniknął mi z oczu.

Okno było otwarte, więc pomyślałam, że odfrunął. Coś mnie tknęło, gdy przypomniałam sobie jego kolory. Ugry, czerwienie, brązy – wyglądał zupełnie jak jesienne liście. To było wczoraj. Wczoraj świeciło słońce, było ciepło i pachnąco od niebieskich kwiatków, które właśnie zakwitły. A dziś podniosłam z podłogi martwego motyla. Jest zimno, ciemno, sennie, depresyjnie, smutno.

Lato umarło. Już jest pochowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Christi

 

Koniec lata

 

Nieznośnie nostalgiczny koniec lata w ogrodzie

pełno suchych liści i nagich ślimaków

przekwitłe róże ścielą się pokotem

zielone jabłka dojrzewają w trawie

 

- Co pani sadzi? pyta mały ogrodnik

zza żywopłotu

- Cynie

chcę przedłużyć lato o kilka późnych

kwiatów

 

Czynnieeee

powtarza

I biegnie podlać suchy patyk

swoje drzewko szczęścia

na urodziny wkrótce szóste - czy nie?

 

Jakby już nic nie miało się zdarzyć

porządki czynię

skazując na całopalenie chore rośliny

uschnięte gałęzie wiersze nocą pisane

bólem głowy i czerwonym winem

odrzucone scenariusze słane wiecznie

bez odpowiedzi oferty spełnienia życzeń

 

nagle

spod krzaka czarnej porzeczki dobiega

drgający rozpaczą głos:

- wąż zjada moje słoneczko!

Spieszę z pomocą ze słonecznika zdejmuję

ślimaka-węża-centkowanego

a kysz potworze!

chociaż lato odchodzi słońce ocalone

czy nie chciałbyś

pytam chłopca poczęstować się jabłkiem

z mojego ogrodu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aleksander Jurewicz

 

"Modlitwa człowieka bezbronnego"

 

Są słowa, ale nie umiem jeszcze

mówić z Tobą Najuczciwsza Matko Boska.

Ja, Twój pijany anioł,

skrzydłami zamiatam brudne schody,

żebyś Ty mogła bezszelestnie wejść -

Utrudzona Matko Boska

nadaremnej miłości. Która

wyprowadzasz na światło z koszmaru bezsennej

nocy. Dla Ciebie tylko kroję żyłę

ciepłego chleba, żebyś głodna

nigdy nie musiała być.

Milczę do Ciebie, bo tylko taką

znam od dawna rozmowę. W Twoją

nieśmiertelną gwiazdę uwierzyłem.

Uwierzyłem w Ciebie królowo neonowych

ulic i topiącego się asfaltu. Matko

karmiąca wszystkie

nie narodzone dzieci. Tylko Ty

potrafisz jak każda inna kobieta

odchodzić i wracać.

Matko Zbyt Bolesna.

Matko Zbyt Nieżywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielka woda

słowa: Agnieszka Osiecka, wyk. Maryla Rodowicz

 

Trzeba mi wielkiej wody,

tej dobrej i tej złej.

Na wszystkie moje pogody,

na niepogody duszy mej -

trzeba mi wielkiej drogi

wśród wiecznie młodych bzów...

Na wszystkie moje złe bogi

i niebogi z moich snów.

 

Oceanów mrukliwych

i strumieni życzliwych,

czarnych głębin niepewnych

i opowieści rzewnych...

Drogi białosrebrzystej,

dróżki nieuroczystej,

piachów siebie niepewnych

i ptasich rozmów śpiewnych...

 

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,

gdzie śmieją się śmiechy w ciemności

i gdzie muzyka gra, muzyka gra.

...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować

tak zwanej życiowej mądrości,

dopóki życie trwa,

póki życie trwa.

 

 

Trzeba mi wielkiej wody,

tej dobrej i tej złej.

Na wszystkie moje pogody,

i niepogody duszy mej -

trzeba mi wielkiej psoty,

trzeba mi psoty, hej...

Na wszystkie moje tęsknoty,

ochoty duszy mej.

 

Wielkich wypraw pod Kraków,

długich rozmów rodaków,

wysokonogich lasów

i bardzo dużo czasu.

 

I tylko taką mnie ścieżką poprowadź,

gdzie śmieją się śmiechy w ciemności

i gdzie muzyka gra, muzyka gra.

...nie daj mi, Boże, broń Boże, skosztować

tak zwanej życiowej mądrości,

dopóki życie trwa,

póki życie trwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesław Miłosz

 

"Do poezji"

 

Poezjo, jeżeli zawiniłem, za twój biorąc głos

Ten ze mnie powstający głos bólu, głos ludzki,

Przebacz, do poplątanych skarg tak niepodobna

Jak biała morska fala do koralowych moczarów.

 

Ty, która jesteś zarysem nozdrzy nie urodzonego jeszcze konia

Kształtem i barwą jabłka, które rozpadło się w pył,

Błyskiem skrzydeł jaskółki, co dotknęła głowy Tyberiusza

W określonym punkcie wieczności,

 

Wytłumacz, co znaczy mówić "Ty"

Do rzeczy, które innej mowy nie mają prócz tego że są

I tam istnieją gdzie ustaje czas, daleko, daleko

Od ludzkiej nienawiści i ludzkiej miłości.

 

 

Warszawa, 1942

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leszek Długosz

 

DZIEŃ W KOLORZE ŚLIWKOWYM

 

Po czerni jeżyny

Po liściu kaliny

- Jesień, jesień już

Po ciszy na stawie

Po krzyku żurawi

- Jesień, jesień już

Po astrach, po ostach

To widać, to proste ze

- Jesień, jesień już

I po tym ze wcześniej

Noc ciągnie ze zmierzchem

- Jesień, jesień już

Po pustym już polu

Po pełnej stodole

- Jesień, jesień już

Strachowi na wróble

Już nad czym się trudzić?

- Jesień, jesień już

I po tym ze w górze

Wiatr wróży kałuże, tak

- Jesień, jesień już

I po tym ze przecież

Jak zwykle, po lecie

- Jesień, jesień już

Ach, ten dzien. w kolorze śliwkowym!

- Berberysu i głogu ma smak...

Stawia drzewom pieczątki

- Żeby było w porządku

Ze już pora

Ze trzeba iść spać...

A my tak - po kieliszku, po troszeczku

Popijamy calutki ten dzień

- Próbujemy nalewki

Z dzikiej róży, z porzeczki

Żeby sprawdzić - czy zimą

To wypić się da?...

- To się w głowie nie mieści

Ze tak szumi szeleści

Tak bliziutko, o krok, prawie tuz

Głębokimi rzekami, pachnącymi szuwarami

Idzie jesień

I prosto w nasz prog...

- Ale co tam! przecież taka jesień złota

Nie jest zła!

- Ale co tam! Przecież taka jesień złota

Niechaj trwa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jacek Kleyff

 

"Huśtawka"

 

A czy przyroda w kolebkach myślała o tym dokładnie,

na co jej wielkie mamuty, ani wygląda to ładnie,

ani z nich skóra na buty...

 

Nie ma co pytać, koledzy. Robiła i tak jej wyszło.

Nikt nie wymyślał specjalnie tego w czym żyć nam przyszło.

Uprzedzam o tym lojalnie.

 

Jeden jest rytm, jeden rytm, jeden jest węgiel i tlen,

zwykłą losu koleją praca, posiłek i sen.

Jeden przypada na dzień świt jeden i jeden zmrok.

Pierwsi się łudzą nadzieją, a drudzy równają krok.

Jeden przypada na dzień świt jeden, jeden zmrok.

Pierwsi odchodzą w cień, a drudzy równają krok.

 

Nie skacz tak zaraz na szyny, jeszcze nie o tę grasz stawkę.

W wesołym miasteczku dziewczyny chcą z tobą iść na huśtawkę,

lepiej ci będzie z nimi.

Pachnie tak mocno siano, kwiaty się gną od motyli,

jeździ słońce po niebie, światło ucieka, ślad myli,

miasteczko czeka na ciebie.

 

Jeden jest rytm, jeden rytm, ważny jest wydech i wdech.

Nasyć się równym oddechem, nasyć się dzisiaj za trzech.

Raz tylko dany ci czas, ani on twój ani czyj.

Z czasem się wszystko ustoi, żyj na huśtawce, żyj.

Raz tylko dany ci czas, ani on twój ani czyj.

Z czasem się wszystko ustoi, żyj na huśtawce, żyj...

 

Jeden jest rytm, jeden rytm, jeden jest węgiel i tlen,

zwykłą losu koleją praca, posiłek i sen.

Jeden przypada na dzień świt jeden, jeden zmrok.

Pierwsi się łudzą nadzieją, a drudzy równają krok.

Jeden jest rytm, jeden rytm, ważny jest wydech i wdech.

Nasyć się równym oddechem, nasyć się dzisiaj za trzech.

Raz tylko dany ci czas, ani on twój ani czyj.

Z czasem się wszystko ustoi, żyj na huśtawce, żyj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeremi Przybora

 

"Już czas na sen"

 

Dobranoc, dobranoc niewiasto

skłoń główkę na miękką poduszkę

Dobranoc, nad wieś i nad miasto

jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem

Niech rycerz cię na nim porywa

co dobry i mocny jest wielce,

co zrobił zakupy, pozmywał

i dzieciom dopomógł zmóc lekcje.

A potem tak objął cię ciasno

jak amant ekranów i scen

Dobranoc, dobranoc niewiasto

już czas

na sen

 

Dobranoc, dobranoc mężczyzno

zbiegany za groszem jak mrówka

Dobranoc, niech sny ci się przyśnią

porosłe drzewami w złotówkach

Złotówki jak liście na wietrze

czeredą unoszą się całą

garściami pakujesz je w kieszeń

a resztę taczkami w pekao

Aż prosisz by rząd ulżył tobie

i w portfel zapuścił ci dren

Dobranoc, dobranoc mój chłopie

już czas

na sen.

 

Dobranoc, dobranoc ojczyzno

już księżyc na czarnej lśni tacy

dobranoc i niech ci się przyśnią

pogodni, zamożni Polacy

że luźnym zdążają tramwajem

wytworną konfekcją okryci,

i darzą uśmiechem się wzajem

i wszyscy do czysta wymyci,

i wszyscy uczciwi od rana

od morza po góry aż hen,

dobranoc

Ojczyzno kochana

już czas

na sen...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanisław Klawe

 

 

Folkowo jest, trzymaj się, Sted,

aniołom na organkach graj.

Tam dobry Bóg wyprawi bal

niech będzie mu lepiej niż nam.

 

Bo u nas Sted, wiesz jak jest...

 

Jest folkowo, jest folkowo,

jeszcze nie opadaj głowo,

jeszcze górą przeciw chmurom prowadź mnie,

prowadź.

 

Jeszcze mnie ponieście nogi

dalej niż ten spokój błogi.

Jeszcze ręce, jeszcze serce,

jeszcze sen.

 

Folkowo jest, czasami więc

z chodników płyty leciały.

I z oczu łzy, gdy ludzi szli

i bardzo pięknie śpiewali..

 

Folkowo jest, normalnie jest,

nie ma poetów zakazanych.

Wolności masz też, ile chcesz,

na powielaczu stygnie wiersz.

 

Jest folkowo, jest folkowo,

jeszcze nie opadaj głowo,

jeszcze górą przeciw chmurom prowadź mnie,

prowadź.

 

Jeszcze mnie ponieście nogi

dalej niż ten spokój błogi.

Jeszcze ręce, jeszcze serce,

jeszcze sen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin Sosnowski

 

"W lesie, w lesie"

 

Dziś w lesie, w lesie, w lesie

W lesie, w lesie, w lesie, w lesie

Wieść się niesie

Idzie wrzesień

Chłód przyniesie

Za nim jesień

Spadną liście

Na jej przyjście

O tym wiatr

Już w drzewach gra

 

I w trawie, w trawie, w trawie

W trawie, w trawie, w trawie, w trawie

Drżą w obawie

Maki krwawiej

Chabry łzawiej

Pękł dmuchawiec

Brzęczą świerszcze

Dudni szerszeń

Groźny gość

I piszczy coś

 

A w stawie, w stawie, w stawie

W stawie, w stawie, w stawie, w stawie

Trwa bezprawie

Straszy gawiedź

Sum szubrawiec

Rak jak krawiec

Ostrzy szczypce

Małej rybce

Skrzela drżą

Dopadnie ją

 

Lecz w mieście, w mieście, w mieście

W mieście, w mieście, w mieście, w mieście

Spokój jeszcze

Piszą wiersze

Leczą dreszcze

Łapią kleszcze

Piją kawę

Koszą trawę

Żar na wskroś

 

Nadciąga coś

Złego coś nadciąga

Zaraza mór

Kataklizm lub wojna

Drżą

Człek i zwierz

I las

Krzew i kwiat

I żaba

Drab i brzdąc

I baba

Pop i ksiądz

I grzyby

I ryby

Drżą

Żuk i żubr

I krab

Buk i bóbr

I baobab

Drżą drżą

Groza groza

Kara kara

Co się może stać, może stać

Strachy strachy strachy strachy

 

A gdzieś na łące, łące, łące

Łące, łące, łące

Cykad koncert

Zsycha pnącze

Żuk biedronce

W głowie plącze

Na manowce

Poszły owce

Płacze mlecz

To jego rzecz

 

A we wsi, we wsi, we wsi, we wsi, we wsi, we wsi

Roje much

I zamęt

Ryki krów

Płacz lament

Chłoną wieści

Nikt już nie śpi

Wszyscy trzeźwi

Będą pieśni

Będą łkać

Najstarsze z bab

 

A wszędzie, wszędzie, wszędzie

Wszędzie, wszędzie, wszędzie, wszędzie

I na grzędzie

I w urzędzie

W rządzie w rzędzie

Psy łabędzie

Drżą w obłędzie

Co to będzie

Deszcz czy mgła

Czy śnieg czy grad

Czy skwar czy lód

Czy kres czy cud

 

Skamienieli wszyscy w lesie

I zamarło życie w trawie

Z niepokoju dyszą w mieście

Nasłuchują karpie w stawie

Cyt

I czekali dzień noc całą

Przyszedł świt lecz się nie stało

Nic.

 

 

wyk. Michał Bajor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka Osiecka

 

Obudzą mnie...

 

 

Obudzą mnie jarzębin

rozpacze wśród asfaltu,

listopad się pokłoni,

zastuka wiatr do drzwi...

i znowu jak hrabina

pijana wrócę z rautu,

i znów zobaczę siebie:

ten obraz bardzo zły.

W jesieni lustrze bladym,

o jedno lato starsza,

z piosenką do szuflady,

z mężczyzną,

któremu nie wystarczam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...