Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Pamiątki - kącik wymiany myśli i wrażeń


Recommended Posts

Jacek Kaczmarski - Osowa 27 marca 2003

 

Pytają mnie - co czułem, kiedy prawie, prawie

już bym się na niebieskiej przeciągał murawie,

 

lub, biorąc pod uwagę wariant mniej wesoły -

zażywałbym kąpieli w kotle pełnym smoły;

 

więc - na początku jeszcze istniała szczelina,

przez którą stół widziałem, chleb i szklankę wina,

 

słyszałem, że papuga skrzeczy, że pies skomli,

choć nie miałem pojęcia - do mnie to, czy - po mnie?

 

To odchodzenie - leżąc i pomimo chcenia

Ze strefy światła w strefę bezbarwnego cienia,

 

choć całkiem bezbolesne, nie było przyjemne,

bo się działo - nie ze mną, a jedynie - we mnie,

 

jakbym w siebie zaglądał i dostawał mdłości

od widoku przepastnej, pustej wysokości.

 

Pomyślałem: to pewnie ten tunel świetlisty,

Którym dojdę - gdzie dojdę - na byt wiekuisty,

 

niemałą czując ulgę, że to wreszcie koniec,

gdzie się na koniec dowiem - co jest po tej stronie...

 

Tyle, że świetlistości tam nie było wcale;

już raczej brudny opar, jak w miejskim kanale,

 

już raczej nie budząca zaufania cisza,

fałszywa, jaką każdy oszukany słyszał,

 

wiedząc, że wyrok zapadł, ale w stryczka cieniu

nieświadomy do końca łeb... że w zawieszeniu!

 

Nie mogąc tedy stwierdzić, czym w piekle, czym w niebie -

Dosłownie i w przenośni - doszedłem do siebie.

 

Pojąłem - w psa skomleniu i papugi wrzasku -

Że tylko tutaj szukać mi mroków i blasków,

 

że tutaj z perspektywy szklanki, wina , chleba

można bać się otchłani ni tęsknić do nieba

 

tutaj wszystko, co piękne, wszystko, co straszliwe,

bo żyje - przeżywane przez wszystko, co - żywe...

 

Pytają mnie co czułem kiedy prawie prawie

już bym się na niebieskiej przeciagał murawie .....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Gość 1950

Magdalena Zawada

 

"Jesienna aura"

Przestrzeń tak wielka, że przerasta

górskie, podniebne,

jasne szczęście.

Promienie moszczą światło wszędzie

woda przewala się po skałach

wiatr tańczy jakby po kolendzie

jakby bogactwem się przechwalał -

A świerki, jodły, buki rdzawe

i jarzębiny w krwawym plonie

astry, goździki, pelargonie--

W nich milczy mowa stujęzyczna

A jesień w boki się podpiera

- Prawda - przyznajcie -

Jestem śliczna!

 

byłem dzisiaj w górach,

było pięknie,

 

wiersz, nikomu nie znanej, nieżyjącej już nauczycielki z Jeleśni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Józef Czechowicz Śmierć

 

 

Za ścianą płaczą dzieci

 

Ona do mnie mówi

 

Oddycham lodowym kwieciem

 

nieznanych równin

 

 

A tam kołysanki

 

a tu chust poszum

 

nie ma nic gorętszego cichszego od jej głosu

 

Na próżno żyję myślę chodzę tylko przed Progiem

 

a gdy płynę przez miasto wieś

 

szumię lasami kawiarnią bezdrożem teatrem

 

to ona zawsze jest gdzieś

 

za ciszą nocną wiatrem

 

 

Zgłuszyć nie mogę

 

Nieruchome nad ulicą zachody

 

miedziane jak grosz

 

gwarzące syrenami samochody

 

mury fabryk w nieustannym tętnie

 

mądry pociągu bieg

 

krzyczą o życiu namiętnie

 

nie wierzą że jest brzeg

 

Ja chcę nie wierzyć i nie chce wierzyć mały poszarpany kruk

 

którego psy rozdarły

 

śmierć chodzi ona do mnie mówi szeptem gorącym

 

zdaje się że z obrazu złotego dna wychodzi Bóg

 

schyla się nade mną umarłym i krukiem zdychającym

 

Na rzęsach wstydliwa łza

 

widzę w niej świat gliniany jak skarbonka

 

nachodzi na mnie lodowa łąka

 

to już nie ja

 

I ciebie kruku nie ma

 

(może nikogo nie ma za złotym tłem)

 

zawiły schemat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Józef Czechowicz WIĘZIEŃ MIŁOŚCI

 

Kochankowie spotykają się nocą

 

w październiku spada z nieba dużo meteorów

 

niejeden już zgasł dymiący kaganek

 

odkąd Ona przemknęła staroświecką karocą

 

wśród tętniących warczących kolorów

 

Najpiękniejsza z niespodzianek

 

Błękitni spotkaliśmy się nocą

 

nie feeria czy alkohol

 

boży błękit

 

ale nawet bo i po co

 

nie uścisnęliśmy sobie ręki

 

Tak było napisane na 18 stronicy

 

głowa samobójcy leżała na otwartej księdze

 

w ustach jęk już niczyj

 

w dłoniach nie wiem ale pewno niewidzialne ręce

 

Błękitni spotykają się nocą

 

rozmowa w gwiazdach widzianych przez poezję

 

- Tęsknota Czekanie Nikt nie wezwie Czekam

 

Tęsknota

 

Kocham Dalekość Ty Gwiazdy złocą Kocham

 

Czekanie pieszczot Nie marzeniem słowa twe szeleszczą

 

Błękit

 

Gdzie jest błękitem błękitno

 

Smagłe ręce Pieszczota Zapalone oczy

 

Pod futrami Rozkosz Błyski Nagie ciało

 

(Nie tobą sny kwitną

 

dzieciństwo nie tobą pachniało

 

choć czekałem cze ka łem CZE KA ŁEM)

 

Błękitni spo...

 

Wychodził z dansingu

 

Jej usta w usta położyły się ostro nagle

 

i był biały kwiat na czerni smokingu

 

 

A błękitny został wolał

 

rozpacz nocą na bagnie

 

O nie

 

erotyk nie może się skończyć rozpaczą

 

są tacy co czytają i płaczą

 

lepszy jest płacz z zazdrości

 

Nie ma ciszy

 

wiekiem prawiekiem niedzielą nocą wśród prac

 

wszędzie gonił mnie płomień miłości

 

pieniła się w girlandach elektrycznych lamp

 

gorzała jarkim ogniem w wszystkie dalekości

 

szrapnelami biła w kościół

 

wszystko moje jest tam

 

Marysia z Marylami Marie Mary z Marią

 

Strzelistymi aktami rozmodlonych rąk

 

piętrzyłem to upalne wiwarium

 

przy jednej życia zwrotnicy

 

pociąg pełen jak strąk

 

Chrupały miłość z jękiem skargi

 

czerwone czerwone czerwone wargi

 

Piersi nie po to są by wabić

 

lecz by się ciężkim ciałem dławić

 

Nogi pląsające na łożu pijanem

 

muszą orgię przesunąć daleko za ranek

 

Mechanizm miłości dziwnym jest przyrządem

 

wszystkiego chce zaznać wszystkiego pożąda

 

Jem długo wilgotne usta są w moich wodnistym miąższem

 

włosy nie potem benzyną chyba pachną

 

pod biegnącym nóg i ramion gąszczem

 

od płomiennych spojrzeń czerwono i jasno

 

A TO NIE JEST MARZENIE BŁĘKITNYCH WIERSZY

 

Świat jednym miłości motorem

 

krzyk mój nad nim ulata

 

krzyk płomień płowy płodności gore

 

nie najlepszy nie ostatni nie pierwszy

 

jestem anteną drgającą tego świata

 

Upiorną codziennością świeci każda nagość

 

jak przez pajaca przez żywe ciało przewleczona nić

 

nie ma tego w żadnym eposie

 

takich ksiąg nie wiezie znikąd wagon

 

że męczyć własną mękę to żyć

 

Dziewczątka zakonnice i dziwadła z mózgu

 

smutne damy w żałobie nietoperze o olbrzymich ustach

 

władacie mną ja władam wami

 

przede mną odkryte to co wam się z rąk wymyka

 

kopuła stalowa z gwoździami gwiazdami

 

która może jest pusta

 

i strefa od pierwszego do setnego zwrotnika

 

Gwiżdżą syreny nienawiści

 

tętnią jeźdźcy tuż koło mnie

 

wbrew ziemi tu mi bezdomnie

 

a dalej w otchłani świeci czyściec

 

od rozpusty nierozum i wiara

 

od zgubienia poezji niepokój

 

ziemio duszo stara

 

1926 roku

 

Bunt uwiądł

 

w ramionach miłujących uwięziony mówię

 

mowa się rytmicznie tka

 

jeden wyraz drugiemu rówien

 

WIECZNOŚCI CHCĘ

 

B B

E E

Z Z

 

 

D D

N N

A A

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Poniedzielski

 

(...)– By człek człekowi był ptakiem

Jeśli „coś” ma do człeka człek

człek ptak, do ptaka-brata

to nim doń przyjdzie z tym

– niech sobie z tym polata

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka Osiecka

 

Ja nie chcę spać, ja nie chcę umierać,

chcę tylko wędrować po pastwiskach nieba,

białozielone obłoki zbierać,

nie chcę nic więcej, nie chcę nic mniej.

 

Są jeszcze brzegi na których nie byłam,

są jeszcze śniegi, których nie wyśniłam.

Są pocałunki na które czekam,

listy z daleka, drogi pod wiatr.

 

Ja nie chcę spać, ja nie chcę umierać,

chcę tylko wędrować po pastwiskach nieba,

białozielone obłoki zbierać,

niczego więcej mi nie potrzeba.

 

Bo chociaż nie ma tam brzegu mojego,

śniegów i nieba, nieba zielonego,

noc mnie nie nuży, dzień się nie dłuży,

być wciąż w podróży, w drodze pod wiatr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Moody Blues

 

Nights in white satin

 

 

 

 

 

Nights in white satin never reaching the end

Letters I've written never meaning to send

Beauty I'd always missed with these eyes before

Just what the truth is I can't say any more

Cause I love you

Yes I love you

Oh how I love you

 

Gazing at people some hand in hand

Just what I'm going through they can't understand

Some try to tell me thoughts they cannot defend

Just what you want to be you'll be in the end

And I love you

Yes I love you

Oh how I love you, oh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnieszka Osiecka

 

JEŻELI JEST

 

Na naszą słabość i biedę,

niemotę serc i dusz.

Na to, że nas nie zabiorą

do lepszych gór i mórz.

Na czarnych myśli tłok,

na oczy pełne łez

lekarstwem miłość bywa.

Jeżeli miłość jest,

jeżeli jest możliwa.

 

Na ludzką podłość i małość,

na oschły Boży chłód.

Na to, że nic się nie stało,

a zdarzyć miał się cud.

Na szary mysi strach,

bliźniego wrogi gest,

ratunkiem miłość bywa.

Jeżeli miłość jest,

jeżeli jest możliwa.

 

Tu kukły ludźmi się bawią,

tu igra z nami czas.

Tu wielkie młyny nas trawią

i pył zostaje z nas.

Na to, że z pyłu pył

i za początkiem kres

ratunkiem miłość bywa.

Jeżeli miłość jest,

jeżeli jest możliwa.

 

Na krajów nędzę i smutek,

na okazałość państw,

policję, kłamstwo i nudę,

potęgę małych draństw.

Na nocny serca ból,

że człowiek żył jak pies

ratunkiem miłość bywa.

Jeżeli miłość jest,

jeżeli miłość jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CHWILA

 

Znów zawiał wiatr

I porwał w świat

Liście

Po których w dal

Jesiennych barw

Szliśmy

Zabrał nam czerwień

Złoto i sepię

Pejzaż poszarzał

Niedorzecznie

 

Na skraju dróg

Stajemy znów

Milcząc

Dłoń ściska dłoń

A w oczach szkło

Błyszczy

Co nam się ziści

Nie ma już liści

Zostały tylko

Srebrne myśli

 

Obudź się na chwilę

Obudź się na chwilę

Obudź się na chwilę

Zanim krew się zmieni w rdzę

Obudź się na chwilę

Pomyśl jeszcze ile

W księżycowym pyle

Wielkich planów małych szczęść

 

Znów zawiał wiatr

I porwał w świat

Liście

Po których w dal

Jesiennych barw

Szliśmy

Zabrał nam zieleń

Szum drzew i szelest

Pozostał lasu

Nagi szkielet

 

 

JESIENNY STEP

 

Konie pędzą po stepie

Jak biel po zieleni

Krew w nich chluszcze

Jak fala rozwarta nad skałą

Może chce wessać w siebie

Twardą ziemię całą

A koń szlaki stepowe

Wśród wczesnej jesieni

 

Jeszcze leci przez niebo

Dniem ciągniona chmura

Ptaków zwarty bumerang

W ciepłe kraje wraca

I wiatr, który wciąż skrzydła

Tych ptaków obraca

Zagrzebuje się w drzewach

 

A trawa ponura

Robi się na jesieni

Stepowej, niezżęta

Niepotrzebna nikomu

I nikt nie pamięta

Kto jej źdźbła ruchome

Przedeptał w pośpiechu

 

Może jeszcze powróci

Lub w dal odpłynie

Jak ta woda co skręci

Koła w białym młynie

I odejdzie w życia

Zanurzyć się grzechu

 

 

M. Bajor śpiew

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala...

 

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala

Czy ten , co mówić o tym nie pozwala?

 

Czy ten żył za mnie, co nie zna mej winy,

Czy ów, co nawet zna owej przyczyny?

 

Jaka różnica między oskarżeniem,

Zniesieniem, klątwa, albo przewinieniem? -

I jak te rzeczy do siebie się mają,

I czy sądzący, ucząc się jej, zna ją?

I czy sumienie może jąć się za nic,

Bezorganicznym będąc, bo bez granic,

Czymś, co jak magnes odpycha lub styka?...

A cnoty treść - co? - galwanoplastyka?...

A jawą co wtedy będzie - a praktyka

Czym?..

tu - odpowiedź - w pukaniu stolika!!

 

C.K. NORWID

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanisław Barańczak

 

GARDEN PARTY

 

„Pomarańcza, jak widzę, z Malty – wyśmienita!”

Norwid

 

„Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska? ...Banaczek? ...

 

Czy to czeskie nazwisko? A, polskie! To znaczy,

 

pan z Polski? jakże miło. Państwo przyjechali

 

całą rodziną? dawno?” , „No nie, wybacz, Sally,

 

zamęczasz pytaniami, a trzeba, po pierwsze,

 

zaprowadzić do stołu – proszę, tu krakersy,

 

potato chips, sałatka – pan sobie naleje

 

sam, prawda? Witaj Henry –”, „I co też się dzieje

 

ostatnio w Polsce? Co porabia Wa..., no, ten z wąsami,

 

zna go pan osobiście? Nie? Widzę czasami

 

w dzienniku demonstracje – choć czy można wierzyć

 

tej naszej telewizji, koszmar, prawda? jeży

 

się włos od wszystkich tych reklam – cenzury –

 

Europejczycy słusznie twierdzą, że kultury

 

nam brakuje-”, „Cześć, jestem Sam. Mówi mi Billy,

 

że pan z Polski - znam Polskę, widziałem dwa filmy

 

z Papieżem – ten wasz Papież nic nie wie o świecie,

 

straszny konserwatysta-”, „A jak pańskie dzieci?

 

Mówią już po angielsku? Czy chodzą do dobrej

 

szkoły?”, „Te szkoły publiczne to problem

 

numer jeden, niestety –”, „Nie zgadzam się, Sammy,

 

szkoły są lepsze, jeśli rodzice, my sami,

 

dbamy o to -”, „Tak, ale budżet federalny –”,

 

„Hej, wy tam, skończcie wreszcie, co to za fatalny

 

obyczaj – dyskutować czy winie, zakąsce

 

na poważne tematy -”, „Więc? co słychać w Polsce?”

 

(z tomu „Atlantyda”, 1986)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Nina Simone

 

Don't let me be misunderstood

 

Baby you understand me now

If sometimes you see I'm mad

Doncha know that no one alive can always be an angel?

When everything goes wrong you see some bad

 

Well I'm just a soul whose intentions are good

Oh Lord, please don't let me be misunderstood

 

Ya know sometimes baby I'm so carefree

with a joy that's hard to hide

Then sometimes it seems again that all I have is worry

And then you burn to see my other side

 

But I'm just a soul whose intentions are good

Oh Lord, please don't let me be misunderstood

 

If I seem edgy

I want you to know

I never meant to take it out only you

Life has its problems

and I get more than my share

but that's me one thing I never mean to do

 

cause I love you

Oh baby

I'm just human

Don't you know I have faults like anyone?

 

Sometimes I find myself alone regretting

some little fooling thing

some simple thing that I've done

 

I'm just a soul whose intentions are good

Oh Lord, please don't let me be misunderstood

 

I try so hard

So don't let me be misunderstood

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

AGNIESZKA OSIECKA

 

Jeszcze zima

 

Jeszcze zima, ptaki chudną,

chudym ptakom głosu brak.

W krótkie popołudnia grudnia

w białej chmurze milczy ptak.

Jeszcze zima, dym się włóczy,

w wielkiej biedzie żyje kot

i po cichu nuci, mruczy:

kiedy wróci trzmiela lot...

 

Pod śniegiem świat pochylony,

siwieje mrozu brew.

To pora zmierzchów czerwonych,

to pora czarnych drzew.

A wiatr w kominie śpi, bo ciemno.

A ja? Co ja? Co będzie ze mną?

 

Jeszcze oczy ci rozjaśnia

moje słowo i mój gest.

Jeszcze świecę ci jak gwiazda,

ale to już nie tak jest.

Jeszcze tyle trzeba przebyć

niewesołych, bladych zim.

Czy nam zimy wynagrodzi

letnich ognisk wonny dym?

 

Pod śniegiem świat pochylony,

siwieje mrozu brew.

To pora zmierzchów czerwonych,

to pora czarnych drzew.

A wiatr w kominie śpi, bo ciemno.

A ja? Co ja? Co będzie ze mną?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wisława Szymborska

 

Labirynt

 

- a teraz kilka kroków

od ściany do ściany,

tymi schodkami w górę,

czy tamtymi w dół,

a potem trochę w lewo,

jeżeli nie w prawo,

od muru w głębi muru

do siódmego progu,

skądkolwiek, dokądkolwiek

aż do skrzyżowania,

gdzie się zbiegają,

żeby się rozbiegnąć

twoje nadzieje, pomyłki,

porażki,

próby, zamiary i nowe nadzieje.

 

Droga za drogą,

ale bez odwrotu.

Dostępne tylko to,

co masz przed sobą,

a tam, jak na pociechę,

zakręt za zakrętem,

zdumienie za zdumieniem,

za widokiem widok.

Możesz wybierać

gdzie być albo nie być,

przeskoczyć, zboczyć

byle nie przeoczyć.

 

Więc tędy albo tędy,

chyba że tamtędy,

na wyczucie, przeczucie,

na rozum, na przełaj,

na chybił trafił,

na splątane skróty.

Przez któreś z rzędu rzędy

korytarzy, bram,

prędko, bo w czasie

niewiele masz czasu,

z miejsca na miejsce

do wielu jeszcze otwartych,

gdzie ciemność i rozterka

ale prześwit, zachwyt,

gdzie radość, choć nieradość

nieomal opodal,

a gdzie indziej, gdzieniegdzie,

ówdzie i gdzie bądź

szczęście w nieszczęściu

jak w nawiasie nawias,

i zgoda na to wszystko

i raptem urwisko,

urwisko, ale mostek,

mostek, ale chwiejny,

chwiejny, ale jedyny,

bo drugiego nie ma.

 

Gdzieś stąd musi być wyjście,

to więcej niż pewne.

Ale nie ty go szukasz,

to ono cię szuka,

to ono od początku

w pogoni za tobą,

a ten labirynt

to nic innego jak tylko,

jak tylko twoja, dopóki się da,

twoja, dopóki twoja,

ucieczka, ucieczka -

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Wisława Szymborska

 

Pytania zadawane sobie

 

Co treścią jest uśmiechu

i podania ręki?

Czy nigdy w powitaniach

nie jesteś daleka,

tak jak bywa daleki

człowiek od człowieka,

gdy wyda sąd niechętny

pierwszego wejrzenia?

Czy każdą dolę ludzką

otwierasz jak książkę,

nie w czcionce,

nie w jej kroju

szukając wzruszenia?

Czy na pewno, czy wszystko

odczytujesz z ludzi?

Wymijające słowo

dałaś w odpowiedzi,

pstry żart w miejsce szczerości -

jak obliczysz straty?

Niezniszczone przyjaźnie,

lodowate światy.

Czy wiesz, że przyjaźń trzeba

współtworzyć jak miłość?

Ktoś w tym surowym trudzie

nie dotrzymał kroku.

A czy w błędach przyjaciół

twej winy nie było?

Ktoś żalił się i radził.

Ile łez obeschło

zanim przyszłaś na pomoc?

Współodpowiedzialna

za szczęście tysiącleci -

czy nie lekceważysz

pojedyńczej minuty

łzy i skurczu twarzy?

Czy nigdy nie wymijasz

cudzego wysiłku?

Stała szklanka na stole

i nikt jej nie spostrzegł,

aż dopiero gdy spadła

nieuważnym potrącona ruchem.

 

Czy w ludziach wobec ludzi

wszystko jest najprostsze?

 

(1954)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
  • 3 months później...

Ks. Jan Twardowski

"Spotkanie"

 

Ta jedna chwila dziwnego olśnienia

kiedy ktoś nagle wydaje się piękny

bliski od razu jak dom

kasztan w parku

łza w pocałunku

taki swój na co dzień

jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku

 

ta jedna chwila co spada jak ogień

nie chciej zatrzymać

rozejdą się drogi-

samotność łączy ciała

a dusze cierpienie

ta jedna chwila nie potrzeba więcej

to co raz tylko -

zostanie najdłużej

 

Co się spotkało a potem rozeszło

co było razem by biec w różne strony

szczęście co nagle rozdarło się w środku

chociaż żegnając kocha się najdłużej

bliscy co potem wydają się obcy

i mówią sobie wszystko się skończyło

Nie martw się o nic, bo szpak zamyślony

I smutna ziemia w niewidzialnych rękach

orzeszek grabu z skrzydełkiem zielonym

żyrafa co szyją wypatrzy najdalej

wiedzą jak serce nie zabite sercem

koniec - to kłamczuch w świecie nieskończonym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Jest melodia, a jakże >>> mały fragment "Aniołka"

 

Tu jest cały "Aniołek"

http://lo5.ids.bielsko.pl/~tadonai/mp3_muzyka/agata_budzynska-pioseneczka.mp3

 

 

----------

Za spokój mego snu.

Za kruchoœć twoich ršk.

Za mroku ukojenie.

Za to, że mogę znów,

a może pierwszy raz

za rękę iœć z marzeniem.

 

To tak jak gdybym cały œwiat,

jak kamyk trzymał w dłoni

i wierzył, że przed wiatrem i od zła,

Twój uœmiech mnie obroni.

 

Tyle już dni odeszło w zapomnienie,

tyle już słów przebrzmiało i milczenie

skryło gniewu czas,

a Twoja miłoœć przy mnie trwa

i uczy mnie pokory.

 

I nikt nie zdoła zabrać już mojego uniesienia,

bo skrzydła były dane mi i sens Twego imienia.

 

Za spokój mego snu.

Za kruchoœć Twoich ršk.

Za mroku ukojenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Jak dla mnie Osmy cud swiata.

Mistrzostwo :p :p :p

 

Waters Roger

 

 

It's A Miracle

 

Miraculous you call it babe

You ain't seen nothing yet

They've got Pepsi in the Andes

They've got

McDonalds in Tibet

Yosemite's been turned into

A golf course for the Japs

The Dead Sea is alive with rap

Between the Tigris and Euphrates

There's a leisure centre now

They've got all kinds of sports

They've got Bermuda shorts

They had sex in Pennsylvania

A Brazilian grew a tree

A doctor in Manhattan

Saved a dying man for free

It's a miracle

Another Miracle

By the grace of God Almighty

And the pressures of the marketplace

The human race has civilized itself

It's a miracle

We've got warehouses of butter

We've got oceans of wine

We've got famine when we need it

Got designer crime

We've got Mercedes

We've got Porsche

Ferrari and Rolls Royce

We've got choice

She said meet me

In the Garden of Gethsemene my dear

The Lord said Peter I can see

Your house from here

An honest family man

Finally reaped what he had sown

A farmer in Ohio has just repaid a loan

It's a miracle

Another miracle

By the grace of God Almighty

And the pressures of the marketplace

The human race has civilized itself

It's a miracle

We cover in our shelters

With our hands over our ears

Lloyd-Webber's awful stuff

Runs for years and years and years

An earthquake hits the theatre

But the operetta lingers

Then the piano lid comes down

And breaks his fucking fingers

It's a miracle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...