Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

A ja dorzucę apropos gniazdek mocowanych na elewacji

Już to kiedyś gdzieś opisywałem. Ja wsadziłem w ciut większą dziurę puszkę i po prostu wypsikałem pianką.

Jak zaczęła wypychać puszke kilka razy musiałem ją docisnąć dzieki czemu pianka jest jakby zbita i twardsza.

Zaręczam wytrzymałość - dziś szarpałem przedłużaczem (myślałem że zaczepił o kępę trawy) a on sie zwyczajnie skończył :)

i co - wyrwałem prawie gniazdko z jednej strony tą żabkę - puszka nienaruszona :)

a unikamy tak popularne i lubiane mostki termiczne :) choć drewno i tak najlepszym wyjściem ...

 

a jakbyś sie nudził z chęcią (pewnie nie tylko ja) przeczytam ten opis tworzenia ledów schodowych :D

 

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

@Manieq - podstawą moich (i innych) żarówek LED są diody. Typu Flux są potrzebne, bo nie świecą punktowo, tylko szeroką wiązką. Jak wspominałem wcześniej, można je kupić za grosze. Ot, choćby źródło moich diod - przy zakupie woreczka 50 sztuk, cena wychodzi 45 groszy za sztukę. Dane sprzedawcy wymaskowałem, ale jak ktoś ciekaw, to znajdzie bez problemu sam.

 

Allegro.JPG

 

Trzy takie diody połączone szeregowo wraz z opornikiem 150 omów dają żarówkę "podstawową" z jasnością rzędu 10 kandeli, zestawy te można oczywiście dowolnie zwielokratniać. Do mojego zastosowania jednak takie 10cd to aż za dużo, swoje lampki będę jeszcze ściemniał.

Połączyć to oczywiście można na pająka i w oprawkę do halogenów wkleić choćby gluegunem, czy tylko wepchnąć w podstawkę do żarówki G10, będzie się trzymać.

 

Ja jednak tu trochę sobie zaszalałem. Zrobiłem porządny projekt płytki:

 

LEDy.JPG

 

Sama płytka powielona razy kilkanaście w trakcie transferu na laminat (urządzenie transferujące home-made, domorośli elektronicy z pewnością wiedzą o co chodzi, pozostałym niech wystarczy wytłumaczenie, że jest to magiczne i wielce skomplikowane urządzenie high-end do produkcji płytek drukowanych ;) obudowa urządzenia w stanie częściowego rozpadu, bo... bo tak.):

 

JP173830.jpg

 

Zasadniczy proces tworzenia płytki/płytek. Tu znów mamy zaprzęgnięty do kuwety na kółkach wysokosprawny mieszalnik laboratoryjny (liczne fragmenty programatora z wiekowej pralki Polar PS663BIO plus podstawa z plexi, całość zrobiona ponad 20 lat temu, a cały czas ma się dobrze i działa bezawaryjnie):

 

JP053702.jpg

 

Gotowa płytka już po powierceniu i częściowym pocięciu:

 

JP173831.jpg

 

i na razie tyle, żarówki już zrobione mam wywiezione na budowę, a z domu piszę teraz i nie mam jak sfotografować produktu finalnego. Ale pokażę go, może nawet jutro wieczorem.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaki spadek masz na tych parapetach zewnętrznych? troszkę płasko wyglądają :)

Nie ryzykowałabym z szerszeniami przy dzieciach, one lubią sie bawić dziwnymi rzeczami (dzieci nie szerszenie :) )

 

Kurcze, też tak właśnie teraz patrzę na te zdjęcia i faktycznie... Jak wygrzebałem w internecie, spadek parapetu zewn. powinien być 5%, czyli na 20cm powinien być centymetr zwisu.

Parapety kleili fachowcy, ja je wszystkiego oglądałem dziś przez godzinę, opędzając się przy tym od komarów i nie zwróciłem uwagi. Nic, zwrócę jutro.

Ech, fachowcy, fachowcy...

 

@manieq - no pobawiłem się, ale tak naprawde sa to trzy LEdy z opornikiem i dolutowanymi po drugiej stronie dwoma ciut grubszymi drucikami służącymi za nózki do podstawki pod halogen G10. Na pająku polutowane i poklejone gluegunem będzie dokładnie tak samo działać :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do parapetów - sprawdziłem dziś, spadek jest żyleta, na 20cm zwis jest "na palec". Mój palec jest bardziej pianistyczny, niż łopaciarski, więc będzie to jakieś 1,5cm, czyli dobre 7%

 

A co do LEDów - dobra, ciąg dalszy:

 

Żarówka "LEDówka" w całej okazałości, już zmontowana:

 

JP183833.jpg

 

I pod innym kątem, z widocznymi nogami:

 

JP183836.jpg

 

Wetknięta w podstawkę, w miejsce halogena (tak, wiem, nieostre):

 

JP183832.jpg

 

I sama lampka, na gotowo:

 

JP183838.jpg

 

I tyle. Szerszenie mają się dobrze i coś knują. Knucie ma postać knuta wiszącego u dołu gniazda. Nie mam pojęcia co to, ale kłębią się na tym knucie mimo zmroku, a całe gniazdo huczy złowrogo.

No kurcze, żeby nie żona, to bym tam kamerę postawił wraz z jakimś oświetlaczem i transmisję online uruchomił ;)

A elewacja... elewację by się najwyżej na wiosnę zrobiło. Ile by więcej czasu na dumanie nad kolorami było?...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gniazdo wygląda wypaśnie...

Rzeczywiście jak tego (pozbywanie się) nigdy nie robiłeś, to niech zrobi to ktoś pewniejszy...

Może pomoże rada: do odciecia gniazda użyć długiego noża, szpadla,

a ostatnio widziałem, że tynkarze maja taka płaska "łapatę" do czyszczenia posadzek po robocie... moze sięnada...

Całe gniazdo najlepiej zwalić do wora, zatruć albo zgnieść...

Napewno we dwie osoby łatwiej...

Przed robotę ograniczyc przestrzeń dziłania gniazda i pozbyć się gapów:)

 

Dodam, że szkoda tak pięknego tworu, bo na zdjeciach wyglada fajnie a w rzeczywistość:)

Może by tak lakierem w sprayu potraktować towarzystwo... i taki lampion został by na pomiątkę:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygra-a-ałem te wojne.

 

Bo nie będzie szerszeń pluł nam w twarz.

I dzieci nam... szerszenił, powiedzmy.

 

A konkretnie - trochę się, kurcze, bałem tego likwidowania gniazda w wykonaniu elewacjuszy. Obawy były wywołane czymś, co dosadnie możnaby określić, jako "o, tu mi kaktus wyrośnie, jak im się to uda, żaden się z rusztowania nie spierdzieli, a szerszenie ich nie zeźrą żywcem."

"Gaśnica na szerszenie" kupiona w Leroju, nawałnica i ochłodzenie zafundowane przez pogodę, przebranie dla zmylenia przeciwnika za "ziomala" (polarowy dresik, kaptur na głowę) i po problemie. Kiedy odjeżdżaliśmy z budowy, latały ostatnie niedobitki jedynie.

Swoją drogą... instrukcja "gaśnicy" mówi o opryskiwaniu gniazda przez pięć do siedmiu sekund. Niestety, skubańce mają bardzo sprawne siły wczesnego reagowania, dałem radę opryskiwać jedynie 2-3 sekundy, a potem ledwie zdążyłem zamknąć okno, za którym się rozpętał Armageddon istny. Ale potem jeszcze dwie kolejne ofensywy im zrobiłem ;)

 

Swoją drogą - wspominany wczoraj knut okazał się być zaczątkiem drugiej kondygnacji gniazda - na istniejącym i widocznym na zdjęciu plastrze zaczęły nadbudowywać drugi. Bardzo chętnie bym to gniazdo odciął w całości i zostawił na pamiątkę, nie wiem jednak, co z trucizną, czy ona się jakoś zdegraduje z czasem, albo czy da się ją zneutralizować bez zniszczenia gniazda. No i co z szanownymi zwłokami lokatorów, zwłaszcza czerwi? W mrowisko całość na jakiś czas wsadzić, czy jak?

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I z ostatniej chwili - żona mi zdrowieje. Nie, wzornika jeszcze nie oddała, ale już się porusza bez niego, więcej nawet - wie, jakich kolorów nie chce! Tak więc, jest nadzieja....

Oto te niechciane kolory, próbnie położone na śmietniku naszym:

 

JP193864.jpg

 

Dachówka to po prostu nasza dachówka, a na dachówce spoczywa próbka sztucznego kamienia, który będzie tworzył dodatki na naszych elewacjach.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jarku,

Twój dziennik inspiruje mnie już od dawna, ale dotychczas się tu nie ujawniałem. Są jednak na świecie takie pytania, na które tylko Ty znasz odpowiedź :) Dlatego muszę Cię trochę pomęczyć. Sprawa jest trochę poza aktualnymi wydarzeniami na Twojej budowie - ale mam nadzieję, że znajdziesz chwilę, żeby o tym napisać.

 

Ostatnie dni spędziłem na wertowaniu Twoich wpisów "kabelkowych".. i nie znalazłem odpowiedzi na jedno ważne dla mnie pytanie. A mianowicie: jak dokładnie funkcjonuje podschodowa sterownia oświetlenia? Jakie jest połączenie tej sterowni z rozdzielnią główną? Ze strzępów informacji i własnych domysłów rozumiem, ze w sterowni kończą się wszystkie przewody z opraw oświetleniowych (parter i piętro) i włączników (oprócz tych, które nie są przewidziane do sterowania) oraz pętle dla przyszłego sterowania po RS485.. czy dochodzą też do niej wszystkie linie zasilające oświetlenie z RG? Niby to ma sens ale coś mało przewodów jest na fotkach i stąd moje wątpliwości.

 

A z dodatkowych spraw... jakie masz zabezpieczenie przedlicznikowe? Czy przy tylu oddzielnie zabezpieczonych obwodach nie obawiasz się o selektywność? Chodzi mi o sytuację, gdy żaden z poszczególnych obwodów nie będzie obciążony na tyle, żeby wyrzucić jego dedykowane zabezpieczenie, ale łącznie suma tych obciążeń będzie włączać zabezpieczenie przedlicznikowe?

 

PZDR

Michał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A witam, witam i już odpowiadam:

 

Zacznę może od końca. Mój ZE do przydzielonej mocy dobiera bezpieczniki zalicznikowe, przedlicznikowe są po prostu... duże. U mnie są to topikowe 50A :)

 

Zalicznikowy zaś mam w warunkach narzucony 25A. Żeby zapewnić selektywność, obwodowe w tym momencie nie mogą być większe, niż 16A, a żeby tą selektywność sobie poprawić (u mnie jest to o tyle istotne, że bezpieczniki zalicznikowe mam w ulicy na płocie sąsiada, 50m od mojego domu, więc mała przebieżka "w razie czego" jest), dałem tam bezpiecznik D25.

A dalej - każdy obwód jest osobny, więc wzajemnie na swoją selektywność nijak nie wpływają. Tych obwodów zresztą u mnie nie ma znów tak strasznie dużo, powiedziałbym , że mam ten podział zrobiony dość zdroworozsądkowo, na muratorze zdarza się oglądać o wiele większe hardcory (każdy pokój z osobnym obwodem gniazdek, osobnym światła itp.). Łączna suma obciążeń - tutaj od tego jest przydział mocy. Mam typowe 13kW i to mi wystarczy. Nie wyobrażam sobie szczerze mówiąc sytuacji, w której brałbym z sieci taką moc naraz.

 

Teraz oświetlenie - nie wszystko jest u mnie realizowane przez jakieś magiczne sterowniki. Przyjąłem sobie, że wszystkie "proste" punkty oświetleniowe, typu łazienka, spiżarnia, pokoje dziecinne itp., gdzie włączanie światła da się zrealizować jednym przyciskiem, najwyżej dwoma (w układzie schodowym) i nie ma żadnych powodów, żeby to sterować jakoś bardziej wymyślnie, zrobiłem w sposób całkowicie klasyczny. Natomiast salon, kuchnię (połączoną z salonem), oba hole z klatką schodową, naszą sypialnię oraz oświetlenie zewnętrzne + garaż - o, to są właśnie te strefy, gdzie sterowanie oświetleniem jest troszeczkę bardziej przybajerzone.

Rozdzielnie oświetleniowa, którą od czasu do czasu pokazuję, to tylko i wyłącznie sterowanie oświetleniem kuchnia+salon oraz hole plus schody. Podobna, ale o wiele mniejsza rozdzielnia od sterowania oświetleniem sypialni będzie na strychu (póki co jest tam sama pucha), a oświetlenie zewnętrzne i garaż będzie sterowane z rozdzielni głównej.

 

Zamotane to wszystko, więc może jeszcze raz, tym razem od strony zasilania: rozdzielnia główna zawiera bezpieczniki obwodowe. Wszystkie. Wszystkie obwody (z jednym małym wyjątkiem: obwodem "gwarantowanym" zza UPSa, który będzie miał swój bezpiecznik w serwerowni) mają tam swoje bezpieczniki. Z tej rozdzielni wychodzą również dwa przewody (zabezpieczone stosownymi bezpiecznikami) do podrozdzielni w piwnicy, w tej podrozdzielni jednak nie ma już bezpieczników (jedyny wyjątek, to bezpiecznik zasilacza 12V), a same przekaźniki sterowania oświetleniem. Kolejny przewód zasilający idzie sobie z rozdzielni głównej na strych do podrozdzielni oświetlenia sypialni, gdzie również znajdzie się kilka przekaźników bistabilnych. A w resztkach wolnych miejsc w rozdzielni głównej upchnę przekaźniki oświetlenia zewn. plus garaż.

 

I tyle z planów na teraz. Na "jutro" przewiduję zastąpienie przekaźników bistabilnych sterownikiem własnej roboty, o którym niegdyś pisałem, a dzięki któremu zrealizuję trochę bardziej ciekawe sterowanie oświetleniem (możliwość zapalania/gaszenia świateł pilotem RTV, gaszenie jednym przyciskiem wszystkich świateł strefy itp.). A na "pojutrze" mam wrzucone pod tynk coś koło 200m przewodu YTDY pod magistralę RS485, dzięki której będzie można już sterować wszystkimi punktami świetlnymi, choćby zdalnie spoza domu (po co? A choćby po to, żeby się nie zastanawiać w drodze na wakacje, czy się aby na pewno zgasiło światło w kiblu - tu zakładam optymistycznie, że kiedyś jeszcze doczekam wakacji innych, niż w spodenkach roboczych i ze szpachelką w garści). Magistrala przelatuje sobie kolejno przez wszystkie puszki wyłączników oświetlenia i jeszcze przez kilka newralgicznych miejsc domu, a zaczyna się i kończy w serwerowni, tam bowiem będzie do niej dobudowana infrastruktura.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdzielnie oświetleniowa, którą od czasu do czasu pokazuję, to tylko i wyłącznie sterowanie oświetleniem kuchnia+salon oraz hole plus schody. Podobna, ale o wiele mniejsza rozdzielnia od sterowania oświetleniem sypialni będzie na strychu (póki co jest tam sama pucha), a oświetlenie zewnętrzne i garaż będzie sterowane z rozdzielni głównej.

Tak tak.. to wszystko wiem, starałem się czytać uważnie i te informacje już mi się wchłonęły w synapsy :) Pytałem bardziej o to co łączy sterownię oświetlenia z rozdzielnią główną.. bo tego własnie nie mogłem się doczytać. Widocznie jest to tak oczywista oczywistość, że moje pytania zahaczają o niedorzeczność :)

 

Kolejny przewód zasilający idzie sobie z rozdzielni głównej na strych do podrozdzielni oświetlenia sypialni, gdzie również znajdzie się kilka przekaźników bistabilnych. A w resztkach wolnych miejsc w rozdzielni głównej upchnę przekaźniki oświetlenia zewn. plus garaż.

O! I chyba to jest właśnie odpowiedź. Czyli do sterowni oświetlenia sypialni biegnie przewód zasilający od bezpiecznika zamontowanego w RG na pozycji B2 (rozpiska: strona 29 dziennika :)) i tam też napotyka zakończenia przewodów oświetleniowych sypialni i zakończenia pstryczków elektryczków. Na razie pstryczki wyzwalają przerzutniki a "jutro" będą generować stany wejściowe dla blackboxa, który w procesie "kontrolowanego miszungu" da odpowiednie stany na wyjściach i wysteruje konkretne wyjścia fazowe. Tak to zrozumiałem.

 

Magistrala przelatuje sobie kolejno przez wszystkie puszki wyłączników oświetlenia i jeszcze przez kilka newralgicznych miejsc domu, a zaczyna się i kończy w serwerowni, tam bowiem będzie do niej dobudowana infrastruktura.

Pętle skrętki "magistralowej" kończą się w serwerowni? hmm.. to co to za skrętki widoczne na fotkach sterowni oświetlenia parteru?

 

Krucabomba... jesteś pewien, że "pojutrze" będziesz dokładnie pamiętał co i jak, który przewód którędy biegnie i jakie miałeś wobec niego plany? :) Coś mi się wydaje, że same fotki nie wystarczą. Prosi się dokładna dokumentacja powykonawcza :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W serwerowni skrętki, powiadasz... Hmmm... Może pokażę, jak to wygląda z drugiej strony. Oto przeciętny zestaw puszek do wyłączników oświetlenia (w tym konkretnym przypadku są to wyłączniki przy wejściu do sypialni):

 

JP233895.jpg

 

Jak widać, mamy tu trzy rodzaje przewodów:

- normalne Dy (rozerżnięty YDy) są "na teraz". Nimi podłączam wejścia przekaźników bistabilnych, czy w przypadku "zwyczajnego" oświetlenia - normalnie do nich walę wyłącznik.

- Cienka biała pętla to magistrala pod RS485. Pisałem o niej, nie będę się powtarzał, to jest właśnie to. Ona również przechodzi przez rozdzielnie oświetleniowe, niemniej zaczyna się w serwerowni. Sterować tą szyną będzie komputer, normalny pecet, nie chcę się (przynajmniej póki co) bawić w żadne przemysłowe sterowniki.

- i przewód małosygnałowy (to nie jest skrętka, to sześcioparowy YTKSY). Dołożony jest do paru miejsc, takich, z których może być potrzeba sterowania czymś więcej, ewentualnie wyciągnięcia z takiego miejsca jakiegoś domofonu, czy konsoli alarmu. Krótko mówiąc, jest to przewód "na wsiakij słuczaj". W podrozdzielni zakończą się one na łączówkach Krone i po prostu sobie będą. Być może nigdy się nie przydadzą, ale jakbym ich nie zrobił, to potrzebne byłyby zapewne już zaraz po zatynkowaniu ścian i wtedy bym mógł już sobie tylko pluć w brodę.

 

Jeśli uważnie obejrzysz zdjęcia tej podrozdzielni spod schodów, znajdziesz tam też dwa przewody "korespondencyjne": YDY4x1,5 do rozdzielni głównej i małosygnałowy (znów 6x2x0,5) do serwerowni - wszystko również pod ewentualne rozbudowy i modyfikacje. Oraz cieniutki peszel przechodzący przez ścianę do salonu, gdzie będzie wystawał "za szafą", a posłuży do przeciągnięcia tam "oczka" od sterowania oświetleniem z pilota.

 

A czy "pojutrze" będę pamiętał, co do czego i dlaczego? Tak. Po pierwsze każdy przewód jest dokładnie opisany na końcach pisakiem, jeśli się rozdziela na żyły, to na istotne żyły nakładam opisówki i tego dość mocno pilnuję. A niezależnie od tego, w czasie robót na bieżąco jest tworzona dokumentacja powykonawcza. Ot, choćby dokumentacja podrozdzielni spod schodów, proszę bardzo:

 

JP233896.jpg

 

;)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzimy z żoną i przychówkiem cały tydzień na budowie, albowiem wakacje mam. Taak, proszę wycieczki tydzień urlopu, baczność! WYPOCZYNKOWEGO, Spocznij! dostałem...

 

Ale żeby nie zanudzać opowieściami, jak to się opalam z piwkiem w garści na leżaku, podziwiając w błogim nieróbstwie zachody słońca i tak dalej, może przejdę od razu do bieżących efektów owego błogiego nieróbstwa.

Do instalacji jeszcze wracając - tak mnie podkręciła niedawna rozmowa z kolegą Shamanem n/t podrozdzielni oświetleniowych, że postanowiłem machnąć ostatnią, brakującą i tymczasem spełnić wreszcie marzenie mojej małżonki - żeby mogła wreszcie uruchomić oświetlenie w sypialni. Zrobiłem. Tak, o tyle o ile, żeby tylko się dało podstawowe źródła światła odpalić:

 

JP243901.jpg

 

I tak, nie będę po raz pincetny przypominał, że to tymczasowe, że docelowo sterownik i tak dalej.

A owe źródła światła - lampę w wykuszu już kiedyś pokazywałem, teraz pora na oświetlenie zasadniczej części sypialni:

 

JP253929.jpg

 

I żeby klimatu dworcowego dopełnić - dworcowy zegar:

 

JP253931.jpg

 

O tym zegarze już kiedyś pisałem, był on planowany do powieszenia pod widoczną na zdjęciu belką. Niestety, fabryczne mocowanie zegara jest takie, że nijak się nie da, a małżonka słyszeć nie chciała o obcięciu tego wspornika, suma sumarum więc - jest tak, jak na załączonym obrazku.

Sama sypialnia zaś - panelizowała się:

 

JP243899.jpg

 

Skończyłem też pudło wsporcze do grzejnika. Tak to wygląda w stanie docelowym (uważni dopatrzą się doszpachlowanych i niedomalowanych jeszcze narożników):

 

JP243897.jpg

 

Z ciekawostek jeszcze - bliska skończenia zabudowa rury kanalizacyjnej w spiżarni, która w międzyczasie się pomalowała, zagresowała na podłodze i zacokołowała. Zaciąganie gipskartonów idzie mi coraz lepiej i jak dziś stwierdziłem, jeszcze ze dwa sufity i może z jedna ślepa ściana i będę już fachura ;)

 

JP243925.jpg

 

Żona natomiast postawiła sobie za punkt honoru doprowadzić schody do stanu... no może nie docelowego, bo ani okładzin, ani balustrad, ale choć nadlewki i resztki tynku z nich wreszcie pousuwać. I pracuje dzielnie, mesłem i młotkiem, o młotowiertarce nie chcąc słyszeć, efekty jednak ma znakomite:

 

JP243907.jpg

 

I najważniejsza sprawa, zostawiona na koniec:elewacje. Wreszcie. Dom nasz, dla nas przynajmniej jest bardzo ładny, niemniej dotychczasowy kolor elewacji, typowy dla budujących odcień "Smutno mi Boże" trochę nam się przejadł. Póki co, nadal go oglądamy, struktura docelowa jednak już dziś przyjechała, panowie od struktury siedzą natomiast u nas od zeszłego tygodnia i robią przygotowania. A Wyjątek, na krok ich nie odstępuje, gęba mu się nie zamyka, stoi przy ich od rana do popołudnia i nawija non stop. Panowie, delikatnie przeze mnie podpytywani na okoliczność, czy aby im dziecko nie przeszkadza, odpowiadali mi, że nie, broń Boże, że jak gada, to komary odstrasza i że w sumie,to on nie gada non stop, że czasem robi krótkie przerwy.

Być może jednak elewacjusze znaleźli sposób na uciszenie Wyjątka na dłużej. A być może Wyjątek sam taki łakomy, nie wiem. W każdym razie, żona zaniepokojona faktem, że Wyjątka ani nie widać, ani co dziwniejsze nie słychać od jakiegoś czasu, poszła go szukać. I znalazła dzieciątko siedzące w swoim namiocie i zajadające cichcem w najlepsze wielki kawał obsuszanej kiełbasy.

- A co ty jesz? - zakrzyknęła zszokowana,

- kiełbasę - logiczne odpowiedzi na zadawane pytania, to Wyjątka specjalność.

- A skąd ją masz? - żona cały czas w szoku,

- od panów - z rozbrajającą szczerością odparł.

- Cooo???? Zeżarłeś im kiełbasę????

- Ale oni mi pozwolili!

- Pytałeś?

- No tak, pytałem - odparło dziecko z całkowitym spokojem, dalej konsumując w najlepsze.

 

Elewacjusze pytani na tą okoliczność jedynie się śmieli i mówili, że niech mu na zdrowie idzie, a oni najwyżej się do naszej lodówki podłączą. Znając Wyjątka, on zapewne pytał, już z tą kiełbasą w brudnej (a raczej CZARRRRNEJ) łapie, tuż przy równie brudnej buzi. To co mieli powiedzieć? "Nie, to nasze śniadanie, odłóż to synku na miejsce, otrzep tylko z piachu"?

Ale równie prawdopodobne jest to, że sami mu dali, ostatkiem silnej woli powstrzymując się przed popełnieniem morderstwa i wykorzystując kiełbasę w roli knebla...

 

A co do samych przygotowań. Parapety się robią, zdjęcia nie mam co prawda, ale parapety jak parapety. Kominy za to! Wreszcie!

 

JP243923.jpg

 

JP243924.jpg

 

I na koniec - gniazdo pamiętnych szerszeni. Martwe. Knut widoczny.

 

JP243908.jpg

 

Chcę je wyciąć w całości i zachować. Trucizny tylko trochę się obawiam, muszę sprawdzić, czy ona wietrzeje bądź się jakoś degeneruje. No i ewentualne zwłoki wewnątrz. Czerwie zdaje się były(by) w tych dziurach, widać, że nie ma. Ale królowa? Czy może coś innego, głębiej? Zna się ktoś na tym? Podpowie?

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po urlopie. Wypoczynkowym. W życiu chyba tak wypoczęty nie byłem...

 

Ale efekty przynajmniej są. Różnorakie. O efektach za moment, póki co ponarzekam sobie tutaj na własne dziecko. A niech gówniarz poczyta sobie za parę lat (bo dziennik niniejszy awansował już dawno do roli Kroniki Rodzinnej, głównie za sprawą absolutnego braku jakichkolwiek innych przejawów życia rodzinnego, niż "a ostatnio na budowie to..."), ile problemów sprawiał.

Z jednej strony ja mu się nie dziwię. Czterolatek bez towarzystwa do zabawy, mama się od niego opędza jak może, tata odzywa się do dziecka właściwie tylko trzema zwrotami: "zostaw to!", "nie dotykaj tego!" i "idź stąd!", to dziecko kota z nudów dostaje i robi co może...

Ale z drugiej strony:

1) mieszali panowie elewacyjni klej mieszadłem na wiertarce. W kubełku, dodając wody. Smarowali potem tym klejem parapety. Spodobało się Wyjątkowi, więc też mieszał. W kubełku, dolewając wody, zamiast kleju używając jakiegoś czarnego błota, a w roli mieszarki - swojej zabawkowej wkrętarki. Następnie tak otrzymanym klejem również smarował każdą płaszczyznę w zasięgu ręki (schodek przy tarasie, leżący na tarasie nowokupiony styropian i pewnie jeszcze parę innych miejsc, które dopiero odkryjemy). A potem z tymi czarnymi, umazanymi po łokcie łapami, przemaszerował przez pół domu, opierając się co i rusz o nowopomalowane ściany.

 

2) Doczyściła żona gres w holu na parterze z pozostałości po gipskartonach na suficie. Gres z gatunku wrednych, nie gładki, tylko z piaskową ostrą fakturą, tarła to na kolanach szczotką, klnąc przy tym na czym świat stoi na tego złego wykonawcę, co robiąc rampę na suficie nie osłonił wystarczająco podłogi, niedobry taki. W związku z tym, kiedy wczoraj przechodząc przez hol, zobaczyłem porozsypywany na podłodze gips, w pierwszej chwili wpadłem sobie w panikę, Jezus Maria, brałem gips 15 minut temu, musiało mi się rozsypać, żona mi głowę urwie! Ale potem przyszły wątpliwości - owszem, mam już swoje lata, ale do Parkinsona jeszcze daleko, łapy mi się nie trzęsą, nadal więcej jestem w stanie wypić, niż rozlać, a tego gipsu jakoś dużo i ścieżka usypana z niego gdzieś prowadzi, gdzie nic nie robiłem. Poszedłem więc tą ścieżką. Na końcu odkrywając Wyjątka mieszającego w najlepsze w kubełku gips z wodą, piachem, błotem i nie wiem, czym jeszcze, bo wszystko wylądowało w worze na śmieci, wraz ze wspominaną wcześniej wkrętarką wyrzuconą w ramach kary.

BTW - chodziło potem za mną dziecię i rzewnymi łzami płacząc wygłaszało płomienne epopeje, cytuję z pamięci przykład, bo tego było dużo:

- ale Tato, jak tak można dzieckowi wkrętarkę wyrzucić, jak się dziecko chce nauczyć fugę mieszać, to czym ma to robić? Czy ty od razu potrafiłeś mieszać?

 

Gdzieśtam w holu na piętrze, jakiś przenoszony ciężar uszkodził tynk na ścianie. Podkułem, wyrównałem i zostawiłem do przeschnięcia, planując to potem przeszlifować i dopieścić. Pół godziny później, przechodząc obok tego miejsca zobaczyłem na środku łaty odcisk palca:

 

JP283985.jpg

 

Zdjęcie nie oddaje skali, ale jest to palec. Mały, dziecięcy. I zostanie tak, jako memento. Zastanawiam się jeszcze, czy przy tym jakoś daty nie wyrzeźbić.

 

3) o fugach glazurniczych zaczerpywanych garścią z worków i rozsypywanych gdzie się da już pisałem. O tym, że poszukiwanie jakiegokolwiek narzędzia czy materiału, czy czegokolwiek najlepiej zacząć od spytania Wyjątka, czy brał, też już pisałem. Najlepiej od razu też dopytać, co z tym robił i w którym miejscu, po co się dwa razy denerwować, jak można raz a dobrze...

 

4) Wie ktoś, czy plastelinę rozsmarowaną na ścianie wystarczy zamalować, czy najpierw lepiej zmyć benzyną? (a wynalazcę plasteliny to bym najchętniej tam za kudły ściągnął i tymi kudłami tą ścianę pucował! Na temat Dziadka, który wnuczkowi tą plastelinę kupił nic nie napiszę, bo to mój ojciec w końcu...)

 

Echhh... na domiar złego rośnie już nowe pokolenie. Póki co nadal niechodzące, ale tak POTWORNIE ciekawskie i tak cwane i tak sprawne fizycznie, że nie wiem, co to będzie, jak podrośnie. Przewiduję nieustający koszmar.

 

JP273941.jpg

 

Zdjęcie nie jest pozowane, był to krótki moment uchwycony między Najszczęśliwszą Chwilą Niemowlęcia Po Ucieczce Z Kojca a dokonaną zaraz potem Pacyfikacją.

Dodatkowo, skubańca teraz nawet na moment nie można spuścić z oka, bowiem dziecko się nauczyło wychodzić z więzów i szelek wszelakich, robi to piorunem, a widok dziecka stojącego na nogach na blacie stolika do karmienia nie należy do tych upragnionych. Typowe wózkowe pasy pięciopunktowe zajmują mu może z 20 sekund, zebranie ich na ciaśniej dodatkowym karabinkiem przedłuża ten czas o pojedyncze sekundy, pasa biodrowego montowanego w stolikach do karmienia nawet nie zauważa, a z szelek takich zakładanych na ramiona i spinanych na plecach, czyli czegoś, co miało być remedium i dawać 100% pewności, że się nie uwolni, też nam się nauczył wyzwalać, normalnie Houdini nowy rośnie. Rozpatrywałem już pomysły owijania go folią streczową, od szyi do stóp i sadzania takiego kabana na styropianie, ale żona protestuje, nie wiem, czemu... Jak nic, boi się, że dziecię też da radę.

 

 

Ale zostawmy rodzinę, budowa czeka. Na budowie - właśnie robi się elewacja. Dziś zaczęli nakładanie struktury (kolor - oczywiście zły! Żona - zła!). Równolegle mają być klejone opaski ze sztucznego kamienia nad niektórymi oknami i podcieniami, więc małżonka cały wczorajszy dzień układała owe opaski, dobierając kamienie:

 

JP283973.jpg

 

Kominy już skończone, czekają jedynie na zaimpregnowanie:

 

JP283955.jpg

 

A przy okazji, korzystając z konstrukcji wzniesionej przez elewacjuszy, pozwiedzałem sobie własny dach, gospodarskim okiem oglądając go z bliska, a przy okazji utrwalając różne jego szczegóły. Oraz panoramy:

 

Nasz las. Wraz ze składem desek poszalunkowych (plany co do nich mam rozliczne, aż nie wiem, czy ich nie braknie). W głębi, za płotem, dalszy ciąg lasu, stanowiący prywatną własność, formalnie grunt budowlany - praktycznie: nieużytek z powodu absolutnego braku możliwości dojazdu i dociągnięcia mediów (wokół grunty prywatne oraz coś, co wg planów gminnych będzie kieeeedyśtam ulicą, ale pod tą ulicę nie są nawet wykupione grunty i nic nie wskazuje na to, żeby ktokolwiek miał się tym zajmować w najbliższym czasie. Działki wokół mają dojazdy z innych stron, a ta plomba została). Las ewidentnie czeka na nas, dokupimy go sobie zaraz po wygraniu w totka, otrzymaniu spadku po Cioci z Ameryki, ewentualnie, jak któryś z tych regularnie do mnie trafiających maili z informacją o wygranym 1 mld USD, albo o umierającej emerytce z Kanady, która chce rozdać swój Wielki Majątek Braciom w Wierze i prosi o niezwłoczny kontakt, się sprawdzi. Oto i ów las:

 

JP283962.jpg

 

JP283963.jpg

 

Widok na komin kotłowni, w głębi - sąsiad z działką zagospodarowaną "na cacy". Łapa na pierwszym planie - moja własna, a pod nią - szczyt dachu, na którym wg pierwotnych planów miał być wiatrowskaz z kogutem. Plany niestety runęły, ponieważ nie ma żadnej sensownej możliwości zamontowania takiego koguta w takim miejscu. A szkoda...

 

JP283965.jpg

 

I front działki. Wraz ze śmietnikiem, póki co pokrytym próbkami tynku na elewację, a z tej perspektywy przynajmniej wyglądającym, jak coś małego i delikatnego, a nie jak bunkier pepanc stojący przed domem. Docelowo śmietnik jest do porośnięcia jakimś pnącym zielskiem i/lub obklejenia sztucznym kamieniem.

 

JP283967.jpg

 

I czwarta strona świata - koniec lasu i widok na łąkę. W głębi - stolyca.Widoczna w oddali linia zabudowy jest mniej więcej granicą Wawy.

 

JP283970.jpg

 

Ale wróćmy z tego dworu, bo komary źrą i wejdźmy do środka. Tam, zapanelowało się ostatnie panelowe pomieszczenie na poddaszu. Bez podłogi jest tam jeszcze tylko hol (ale to już lada chwila) i łazienki (te jeszcze poczekają). Tym ostatnim pomieszczeniem był pokój gościnny i dwie rzeczy chciałem tu pokazać. Po pierwsze folia przekładkowa pod panele - chyba takiej nie ma nikt :)

 

JP263936.jpg

 

Nie, nie zwariowałem i nie mam za dużo kasy do wydania. Po prostu folia paroizolacyjna mi się skończyła, a tej podłogówkowej zostało mi się z robienia podłogówki jeszcze ponad pół rolki. Wykorzystałem więc. Efekt blików świetlnych na ścianie był tak cudny, że zastanawiałem się przez moment nad zostawieniem takiej podłogi jako docelowej :)

 

Druga sprawa - styk paneli z drzwiami balkonowymi. Listwa krańcowa przyklejona na sztywno do drzwi balkonowych (trwale elastycznym klejem silikonowym), panele zaś, żeby coś je dociskało do góry listwy i żeby z czasem, jak podkład siądzie, szpara się nie tworzyła - dociskane do listwy przekładką z... z instrukcji montażu paneli Classen :)

 

JP263933.jpg

 

I stan końcowy, już zalistwowany. W gniazdku - Niezbędnik Domu w Lesie, bez którego egzystencja tutaj jest niestety niemożliwa. Pod grzejnikiem - łata z gipsu. "Potem się zamaluje" (i tak już czwarty miesiąc)...

 

JP283948.jpg

 

W naszej sypialni też poszedłem za ciosem i na wzniesionej mozolnie konstrukcji powiesiłem grzejnik. Wisi, gipskarton też nie popękał nigdzie, całość wygląda (póki co przynajmniej) na stabilną:

 

JP273946.jpg

 

Z drobiazgów jeszcze - podobnie, jak w wejściu do kotłowni na dole, tak i w wejściu do łazienki na górze nadproża drzwi murarze wstawili nie tam, gdzie powinni. W rezultacie - będziemy mieli pawlacze. Na górze zrobiłem ten sufit z gipskartonu na klasycznym metalowym stelażu (na dole robiłem to z drewna i nie mam dobrych wspomnień), nieskromnie sobie napiszę, że wprawę z gipskartonami mam już naprawdę coraz większą. Na zdjęciach - stan zaraz po zaciągnięciu finiszem:

 

JP283949.jpg

 

JP283950.jpg

 

Kolejny drobiazg - wentylacja spiżarni. Z komina wychodzą nam w kuchni dwie dziury obok siebie: jedna ma być do okapu, druga po przedłużeniu miała załatwić spiżarnię. Dziury te na górze wychodzą na przeciwległe strony komina, wskutek czego, jak testowałem świeczką, zawszem jak jeden kanał ciągnie, tak drugi dmucha. Albo na odwrót. Cóż, teraz im będzie trudniej:

 

JP283979.jpg

 

Pajęczyna widoczna na zdjęciu - cóż... żyjemy w zgodzie z naturą ;)

 

I ostatni drobiazg - ostatnia z podrozdzielni. Tym razem serwerowniowa, "dzieląca" zasilanie serwerowni, oraz "gwarantowane" zza UPSa. Za panelem - tymczasowy skład przydasi, docelowo będą tam stały akumulatory do UPSa.

 

JP283984.jpg

 

I tyle. Zdaje się, że będzie to najdłuższy wpis w historii tego dziennika.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

YES, YES, YES - że sobie tak klasyka zacytuję ;)

 

Mamy już pół elewacji! Alleluja!

 

Ściana południowa, "tarasowa", a jako dodatek do zdjęcia - Wyjątek w praktycznym nakryciu głowy, aktualnie zdejmowanym chyba tylko do spania.

 

JP293988.jpg

 

I ściana wschodnia. Wraz z oknami od garażu:

 

JP293990.jpg

 

Oczywiście w kilka minut po naciągnięciu struktury na jedną ze ścian, co się na świeżej strukturze pojawiło? Ano "łapka". Taka akurat rozmiaru na 4,5 roku... :bash:

 

Reszta struktury - planowana jest na dziś. Ale nie wiem, kurcze. Prognozy pogody co prawda zapowiadają opady dopiero na jutro, ale... ja tam mam lepszą pogodynkę, lokalną - na ulicy niedaleko mnie tworzy się ogromne rozlewisko, takie o rozmiarach stawu hodowlanego średniej wielkości. Rozlewisko się tworzy za każdym razem, jak solidniej popada. A ponieważ czyni ono ulicę całkowicie nieprzejezdną (terenówki dają radę, służbowym Fokusem "w dieslu" też przejechałem, ale już bulgocąc rurą wydechową zanurzoną w wodzie - bardzo ciekawy odgłos, swoją drogą, prywatnym nie ryzykuję), kilka dni od jego utworzenia, gmina wysyła tam ekipę z pompami. Jak dotąd, ze stuprocentową pewnością, tego samego dnia, którego rozlewisko odpompują, spada kolejna ulewa. Do tej pory nie było żadnego wyjątku od tej reguły, więc jest ona wiarygodna.

No i niestety, dziś jadąc do pracy, widziałem, że pompują. I niebo faktycznie jakieś takie zaciągnięte....

 

 

 

Po pracy wczoraj, korzystając z rusztowań elewacjuszy, doposażyłem jętkę w lukarnie w praktyczny grzebyczek dla ptaszków. Za późno tylko wpadłem niestety na pomysł wzięcia szlifierki i naostrzenia drutów grzebyczka, bo tępe takie jakieś... ;)

 

JP293994.jpg

 

I na koniec jeszcze zabudowa rury w spiżarni. Już ze statusem finito i jednym tylko "ale" - drzwiczki do rewizji trzeba wkleić. Do pełnego "oddania" tego pomieszczenia brak jedynie parapetu i kratki wentylacyjnej.

 

JP293995.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...