Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

@compi - moda pojawiła się ewidentnie, bo w przeciągu tygodnia podobne doniesienia widziałem w kilku miejscach (a wcześniej temat w mediach właściwie nie istniał). To, co w linkowanym artykule jest opisane to jest jednak wyższa szkoła jazdy, dla mnie jakiś niedosiężny kosmos. Tu mamy samodzielne zacieranie "od zera", ja użyłem gotowego półproduktu, jedynie modyfikując jego smak innymi dodatkami, niż producent przewidział.

 

@rewo - no co mam powiedzieć... ;) (cichutko dodam, że trochę podkolorowałem, ani nie wypiliśmy wszystkiego, ani skutki nie były dramatyczne)

 

@Rapczyn - w takim razie cieszę się, że smakowało, dzięki! Lekki smak wynika chyba z tego, że bazowy półprodukt był gatunku "Canadian Blondie", a to właśnie jest podobno lekkie piwo. Dodany do niego kilogram ekstraktu słodowego miał go odrobinę "zaostrzyć". Nic, podejrzewam, że pod koniec wakacji będę nastawiał kolejne, nie wiem jeszcze, jaki gatunek tym razem, zobaczymy :)

 

@KiM - spokojnie, trochę jeszcze zostało :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Zwierzątka nas jednak lubią. Nas i nasz dom. Garną się do nas, usiłują z nami mieszkać, bywa, że nawet samowolnie przybudówki zaczynają budować. W tym roku ponownie postanowiły się do nas sprowadzić szerszenie :)

 

JP238676.jpg

 

Tym razem gadzina została wcześnie zlokalizowana, więc i gniazdo malutkie i o ile dobrze widzę, jeszcze nie zaczerwione. BTW, czy ktoś wie może, gdzie w takim gnieździe przebywa Królowa? Gdzieś wewnątrz, a gniazdo jest wokół niej obudowane? Czy to jest któraś z łażących tamże? Ta po lewo jest taka wyraźnie większa...

Ponieważ od zwalczania szerszeni, to ja już jestem niemal ekspert, to teraz podszedłem do sprawy na pełnym luzie, żadnego czekania na chłodny wieczór, żadnego ubierania się w kufajki z kapturem i goglami narciarskimi, po prostu wziąłem "Gaśnicę", wychyliłem się z okna, wycelowałem, psiknąłem, SPIERDZIELIŁEM do środka, SZYBKO!!!! zamknąłem okno i potem, korzystając z tego, że dzień był w pełni, podziwiałem sobie zza szyby ataki rozwścieczonych bombowców. Niestety nie przyszło mi wtedy do głowy, żeby stać z aparatem w ręku :) Ciekawostka: latały wyraźnie szukając zwady, z żądłami na wierzchu (a w domyśle rozlegało się wyraźnie: "A żądłem chcesz?" - © by "Pingwiny z Madagaskaru") i utrzymując się w pionie trzymały te swoje bolce gotowe do ataku. I o ile u osy czy pszczoły żądło ma mniej więcej średnicę cienkiej, ostrej szpilki, tak tutaj kaliber jest raczej zbliżony do małego gwoździka :D

 

Tak czy tak, gniazdo już w charakterze pustostanu wisi, szerszeni nie ma. Tym razem jeden oprysk wystarczył. Następnego dnia jeszcze ich trochę latało, szukało dziury w całym, ale i te niedobitki w końcu sobie odleciały.

 

Krawężniki c.d. Już wkopane (na podsypce żwirowo-cementowej) i jak widać po niezdjętym sznurku, nawet od biedy równo wyszły, jak sobie skromnie napiszę :lol:

 

JP278680.jpg

 

Na to poszła geowłóknina i... i "coś".

 

JP278684.jpg

 

Owo "coś" jest małą kością niezgody. Ja do sprawy podchodziłem jak normalny facet: skoro sąsiad z jednej strony ma wsypane kamyczki, sąsiad z drugiej strony też ma wsypane kamyczki i w ogóle niemal każda osoba, która ma coś takiego wzdłuż ogrodzenia, ma toto wysypane kamyczkami, to naturalne i oczywiste dla mnie było, że u nas też będą kamyczki. Jak widać jednak na zdjęciu, to nie ja u nas mam decydujący głos w temacie wykończeń :)

Na razie tylko jeden worek wysypany w charakterze testu, bo sąsiadka nas straszy, że korę nam wichry najnormalniej w świecie stamtąd wywieją. Tak więc poczekamy, zobaczymy. Jako opcja jest też rozpatrywane zasypanie tego wiórem drzewnym, zwłaszcza, że wióra drzewnego mamy na podwórku całą, ogromną hałdę (trzeba tylko skądś rębarkę do gałęzi pożyczyć), ale wiór jest niewiele tylko cięższy od kory i nie jestem pewien, czy duża różnica będzie. Cóż, zapewne tak czy tak się na kamyczkach skończy... :)

 

A dla porównania: kolejna część ogrodzenia, czekająca na krawężniki, a póki co w trybie "biodynamicznym":

 

JP278681.jpg

 

 

Kolejna sprawa, która się urodziła niejako przy okazji, to kran ogrodowy od frontu. Kiedy go dawno dawno temu robiłem, miejsce wyjścia rury z domu znajdowało się na wysokości mojego pępka i do głowy mi, kurczę, nie przyszło, że to może być za nisko. Kran służył dzielnie, teraz jednak, kiedy zacząłem tam już równać i podnosić teren wokół tych zrobionych już schodków, okazało się, że jak zrobię tam chodnik, to pod kran się nawet wiadra nie podstawi (chyba, że dziecinne). Cóż.... a bo to pierwsza przesuwana rura u nas w domu?

 

JP278677.jpg

 

Jak widać oryginalne kolano z uszami ścięte (pierwotnie było ustawione bokiem i za pomocą kolanka, mufki i kawałka rurki podniesione ile się dało do góry. Tak jak jest teraz, pod kran wejdzie nawet duże wiadro, będzie dobrze :)

 

I drugi bok schodów. Taaaaa..... Nasz Dziennik nie powinien mieć tytułu "Dom w Lesie". Bardziej adekwatnym tytułem byłoby krótkie: "Aproksymacja". Owo słowo na "A" występuje u nas regularnie, w przeróżnych miejscach i w milionie kontekstów :) Tu... po aproksymowaniu schodów do faktycznego półokręgu, w osi z drzwiami (mniej więcej) przyszedł czas na aproksymowanie bocznej ściany podestu: po pierwsze trzeba ją było aproksymować do pionu, po drugie: do jednej linii z resztą podestu. Niestety, ewidentnie się naszym murarzom szalunek wypchnął... ;)

 

Murek już aproksymowany (w najgrubszym miejscu z 5cm do skucia, dwa wiadra gruzu wyszły):

 

JP278682.jpg

 

 

I wyrównany zaprawą, przy okazji widać kran z już odtworzoną izolacją fundamentu, na tym zdjęciu widać też co było skuwane (u dołu widać nieskute to, co pod ziemię i tak trafi):

 

JP278686.jpg

 

I tyle. Oszlifowałem i pomalowałem też ostatnią zewnętrzną jętkę w lukarnie od frontu, dwa lata temu pominiętą z powodu braku śmiałości do pracy na samym czubku drabiny 3x9 rozstawionej na max. (w tym roku korzystając z balustrady na balkonie rzecz załatwiłem inaczej), ale tego już nawet nie pokazuję, za drobna sprawa :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bajcik - gdyby kamyczki wysypać wprost na glebę, to prędzej, czy później, zależnie od grubości warstwy, chwasty i tak by przez nie przerosły, dodatkowo kamyczki by osiadały w glebie, mieszając się z nią. Geowłóknina stanowi warstwę rozdzielającą, przez którą ani chwasty, ani gleba nie przejdą.

 

Spuszczanie wody na zimę? Oczywiście. Oba krany ogrodowe stanowią osobną instalację wyposażoną w zawór odcinający od zasilania z jednej strony i zawór spustowy do spuszczania wody z drugiej strony. Zawór ten jest zrobiony w piwniczce, z metr niżej od tych kranów. Na zimę po prostu zamykam zasilanie, puszczam wodę w piwnicy i otwieram po kolei krany jako odpowietrzenia, schodzi wszystko do czysta grawitacyjnie :)

 

 

@jendrula - cokół jest klejony na "zwykły" elastyczny klej do gresu. Trzyma się to jak licho, a to, co widać na zdjęciu jest wbrew pozorom dowodem tego :) Po prostu tydzień temu za bardzo się rozpędziłem i przykleiłem tam o jedną płytkę za dużo, wczoraj z powodu przerabiania tego kranu musiałem ją zerwać. Było ciężko, między płytkę a ścianę wbijałem młotkiem starą szpachlę, na koniec zaatakowałem całość szerokim meslem. Płytka odeszła dopiero rujnując siatkę z klejem na styrodurze.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarek a ja twoją żonę trochę rozumiem. Po prostu chce mieć inaczej niż sąsiedzi obok. Taka kobieca natura. A z korą nie powinno się nic dziać nie wywieje jej tak łatwo.

 

Dzięki! :) Założenie było takie, że w sosnowym lesie najbardziej "materiałowo" pasuje sosnowa kora, poza tym kolorystycznie do reszty koncepcji najbardziej mi ona pasuje (a to ważne).

Edytowane przez gaelle
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez zone popieram i kibicuje korze :)

A tak z ciekawosci - czy ten pasek ziemi przed ogrodzeniem jest Wasz? U nas jest skarpa z jednej strony i sasiedzi planuja z tego powodu cofnac ogrodzenie o pol metra do wewnatrz (gdzie jest juz plasko), wiec zastanawiam sie, czy nie wykoncypowac czegos takiego jak Wy ;) Inna opcja to plantowanie (wyrownanie, nadsypanie lub zrobienie 'schodka'), ale jak mam wiecej niz dwa rozwiazania, to wlaczaja mi sie "myslenice"...

 

W walce z szerszeniami punkt dla Ciebie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cenna ci to informacja dla mnie z tym klejem:yes:. Też będę kleił piaskowca, ale nie do xps tylko do bloczków betonowych. W cokole. Czy ten cokół przetrzymał już jakąś zimę? Ja myślę bloczki przesmarować elastycznym szlamem uszczelniającym (ale tylko w strefie cokołowej ten szlam) i kleić jakimś klejem C2S1 najlepiej grubowarstwowo z jednoczesnym fugowaniem metodą buttering - floating. Z tymże kleje do takiego nakładania są przeważnie w kolorach naturalnych tzn. szare.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sopro ma takie kleje barwione.

 

Te cokoły są dopiero co zrobione, ale na kominie klejone identyczną techniką (tylko klej inny, po prostu kupuję jakiś "lepszy elastyczny" jaki tam akurat ma korzystną promocję) wisi już równe dwa lata :) Póki co - zero strat.

 

(a wpis do dziennika będzie. Dzisiaj.)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecany wpis...

Dobra. W pierwszych słowach mojego wpisu śpieszę donieść, że... jest gorąco. I choć co prawda gorąco u nas, w lesie, w permanentnym cieniu ma się tak do upału odczuwanego normalnie, na ulicach miasta, jak... jak zimne piwko wyjęte prosto z lodówki, do lury trzymanej w "temperaturze pokojowej", to jednak temperatury zaczynające się na termometrze od trójki z przodu jakoś słabo motywują do pracy. Cóż...

 

Cokół dokleiłem z przodu do końca, częściowo go też dofugowałem. Częściowo tylko, bo fugi brakło.

 

JP048693.jpg

 

Taką fugę najskuteczniej jednak się lepi palcem. Żadne zrzynki szlaucha ogrodowego nie są tak skuteczne, a ta fuga też skład ma taki, że w przeciwieństwie do typowej glazurniczej, nie przeżera skóry palca na wylot, więc można :) Najlepsza metoda: poziome fugi zgarniam ze szpachelki za pomocą wąskiej kielni do fugowania klinkieru i wyrównuję palcem. Pionowe: w łapie lepię jak z plasteliny wałeczek, po czym go wciskam na swoje miejsce i uklepuję palcem. Na zdjęciu widać, że na dole mi brakło...

 

I schodki z drugiej strony:

 

JP048694.jpg

 

Tu w ogóle bez fugi, na kawałku tylko próbowałem, czy nie dałoby się tego zafugować zaprawą z trasem Sopro (używałem jej do klejenia cegły ręcznie formowanej na murkach w kuchni), bo zostało mi jej półtora worka, a kolor wydawał się podobny. Niestety, jest bardziej żółty...

Rura gazowa co prawda też żółta, więc teoretycznie mogłaby pasować, ale mimo wszystko, chyba jednak zostanę przy oryginalnej fudze.

 

Drugi temat - krawężniki. Położyliśmy kolejny ich fragment, wcześniej jednak, w ramach karczowania ogródka biodynamicznego trzeba było uporać się z drzewkiem-samosiejką. Samosiejka była nieznanego mi gatunku, ale jest to coś po prostu niesamowicie szybko rosnącego. Niestety nie zrobiłem zdjęcia przed ścinką, ale drzewko miało coś koło 4m, a wyrosło w trzy lata! Po drugiej stronie bramy mamy starszego brata tego drzewa, pokażę potem, przy okazji.

 

Drzewko drzewkiem, poszło na opał oraz na pożarcie przez nasze szynszyle, w ziemi zaś został pieniek. Przerastający betonowy murek ogrodzenia oraz liczne kawały gruzu w ziemi - wykarczowanie tradycyjną metodą właściwie nierealne, a na pewno strasznie upierdliwe. Od czego jednak odrobinka inżynierskiego pomyślunku, nasz kochany Pojazd Biodegradowalny, oraz kawałek sznurka (na codzień przytrzymujący przy pojeździe tylne drzwi, żeby nie odpadły oraz klapę bagażnika, żeby się nie otwierał samoistnie na każdym wyboju) :lol:

 

JP048688.jpg

 

Pierwsza próba była nieudana, linka została zerwana z pniaka. Za drugim razem jednak przewiązałem ją pod korzeniami, nasunąłem kapelusz na oczy, poprawiłem okulary na nosie, przylepiłem twarz do przedniej szyby (odsunąwszy wcześniej wunderbauma), zaparłem się nogami w podłogę i jak nie ryknę koniami mechanicznymi spod maski (wszystkimi pięcioma, a co!), jak nie szarpnę, ooooo.... o!

 

JP048690.jpg

 

Pieniek w całej okazałości:

 

JP048691.jpg

 

Średnica w miejscu ścięcia - jakieś 5cm, a więc, tak już serio pisząc, śmiech na sali, ale tego naprawdę nie szło wyrwać metodą zapierania się i ciągnięcia, a wykopanie korzeni w tym gruzie - litooości!

 

Po wykarczowaniu, dalej było już łatwo:

 

JP048695.jpg

 

 

W głębi, mocno od biedy widać nasz balkon, na którym zacząłem już wykańczać czoło. Nie mam dokładniejszego zdjęcia, więc pokażę to w całości innym razem, jak już będzie co pokazać :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... i jeszcze uzupełnienie zaległości:

 

Kora póki co ma się dobrze, ale i nie było jeszcze żadnego gradobicia ani trąby powietrznej. Zobaczymy...

Ten pasek przed ogrodzeniem nie jest nasz, jest to droga gminna, tak więc formalnie rzecz biorąc, te krawężniki są czystą samowolą budowlaną. Cóż, jak się ktoś przyczepi, będziemy się martwić. W końcu, zgodnie z przepisami, mamy obowiązek dbać o "chodnik" przed posesją.

 

@Jędrula - poczytaj sobie specyfikację produktu Sopro KMT+ A i jeszcze jedna uwaga: ten nasz cokół to nie jest piaskowiec, to "sztuczny kamień".

 

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...