Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Tarasu możesz nie robić, ale jeśli zachowasz układ działki, to najbardziej reprezentacyjne okna, najbardziej reprezentacyjnego pokoju będą wychodzić wprost na ogrodzenie. Przy takim układzie naprawdę pomyślałbym o czymś z oknem tarasowym położonym z tyłu domu, patrzącym na resztę podwórka. A może na takiej działce lepiej by się sprawdził dom zbudowany na planie kwadratu?

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Hmm chybaz że można by było postawic dom maksymalnie z tyłu bokiem (tym od salonu) do podwórka teściów:cool: Wtedy miałabym jeszcze podwórko przed drzwiami tarasowymi noo i moze jakiś mały tarasik jednak :cool:

 

 

Kamila&Marcin : piekny domek ale powierzchnia działki jest prawie dwukrotnie wieksza :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kamila&Marcin : piekny domek ale powierzchnia działki jest prawie dwukrotnie wieksza :(

 

Macie działkę 20x35 m.. u nas z przodu jest te 23 m (mamy podwójny garaż) a tył się rozchodzi do około 40m.. i potem znów ciut zwęża.. a długość u nas tylko 5 metrów więcej niżeli u Was..

 

chodziło mi o to, że w takim układzie nawet dom postawiony tak jak nasz to z tyłu macie jeszcze ogromny ogród.. ale tak jak Jarek proponuje wybrałabym taki układ by jednak taras był z tyłu a nie z boku.. u nas nie da rady było postawić domu inaczej niżeli mamy.. wejście od frontu i kalenica równolegle do drogi.

w naszym domu oryginalnie taras miał być z doku, ale mała przeróbka okiem i mamy taras z tyły :)

 

średnia działka prostokątna według mnie jest lepsza niżeli średnia, ale kwadratowa.. w przypadku kwadratu 27x27 miejsca ni z boku ni z tyłu ani z przodu..

Edytowane przez Kamila i Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze cosik dodam.. mam nadzieję, że Jarek mnie nie wywali :)

 

Jeśli zrobilibyście wyjście na taras od tyłu to musiałoby być gdzieś na wysokości tej kanapy "dwójki", bo dalej na prawą są schody ze spocznikiem (który gdzieś wypada na 120-130 cm..

można też zmienić ustawienie kanap i jedną ustawić tyłem do kuchni, drugą na lewej ścianie i naprzeciw kuchni tv (wtedy okno trzeba byłoby zamurować..), ale zamurowując okno zmienia się "symetria" okien..

to takie przemyślenia na szybko..

 

jak coś zapraszam na priv :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojtam ojtam, ja się cieszę, że jeszcze w ogóle ktoś tutaj zagląda :)

 

@obita - jeśli chcesz, to załóż sobie dziennik, czy po prostu gdzieś jakiś wątek w stylu "jak ustawić dom na działce", a ja korzystając z administracyjnych możliwości całą tą dyskusję tam przeniosę.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, w takim razie, żeby w "Domu w Lesie" było więcej domu w lesie, najnowsze wieści z placu boju. Wieści nie za dużo, bo ostatnie dni były w całości pochłonięte przygotowaniami do tego najstraszniejszego dnia w dziecięcym życiu, jakim jest "1 Września" (plus/minus). Ano niestety, latka lecom :(

Dopiero co Wyjątek w wieku dokładnie takim, jak Łajza obecnie [update: nie był w dokładnie takim wieku, był rok młodszy], turlał beczkę po placu budowy, o Łajzie nikomu się nie śniło nawet, a tu masz...

 

Ad Acta jeszcze dopiszę, że również Łajza właśnie zaczął karierę przedszkolaka. Zaczął czysto w swoim stylu: między innymi trzylatkami, po raz pierwszy w życiu odrywanymi od mamusi, często dosłownie i siłą, przy odgłosach histerycznych płaczów, Łajza po prostu biegiem polecał do sali się bawić, trzeba go było wręcz wołać, żeby choć pomachał na do widzenia. Wcześniej żona mu tłumaczyła, że zostanie teraz sam, bez mamy, ale mama wróci, żeby się nie martwił - no wiadomo. Reakcja dziecka: "Dobze, mamo" (w tonacji "oj nie przeszkadzaj w zabawie") :D

 

Ale do rzeczy, wróćmy do Domu w Lesie:

 

Po pierwsze:

 

JP028846.jpg

 

(W garnku perkoce ekstrakt słodowy jasny z glukozą, dołączy zaś do nich za chwilę "Australian Pale Ale")

 

Po drugie:

 

JP038847.jpg

 

(pokrywka nie jest niczym zalana, to gra światła jedynie)

 

Po trzecie - warsztat. Znów przerzuciłem graciarnię w kolejny kąt, celem wykończenia ostatniego już, pozostałego kąta. I wtedy trzeba będzie się zająć warsztatowymi mebelkami. Stół już jest (bez blatu jeszcze, ale zamówi się), teraz czas pomyśleć o jakimś regale. Na zdjęciu poniżej widać w kolejności od dołu:

- wylewka samopoziom na ostatniej części podłogi,

- gres i panele na wcześniej wykańczanym kawałku podłogi,

- przerzucone graty, szparagały i arcyważne rzeczy, na których widok Netbet niedawno stwierdził z zawiścią w głosie: "ja nie mam aż takiego bałaganu". Co prawda nie wiem, dlaczego tego słowa "aż" użył, ale to pomyłka na pewno :)

- i... drzwi. Drzwi nie byle jakie, bowiem prowadzące do piwniczki. Tak, tej piwniczki, w której piwo mieszka. Wejście do piwniczki prowadzi wprost pod schody, więc i drzwi, jak widać musiały się dostosować. Framuga zrobiona z dwóch kompletów framug drewnianych (akurat naddała mi się framuga używana w czasie budowy jako tymczasowa, gdyby nie to, brakujący kawałek pewnie bym sobie dorobił z czegoś), a drzwi to standardowe drzwi "pełne" oberżnięte piłą, z wyciętą "w masie" przylgą i odtworzonym w tym miejscu z jakichś listewek, które pod rękę się nawinęły ramiakiem drzwi. Jak się otworzy drzwi i wie, gdzie patrzeć, widać, że było to przerabiane, ale może kiedyś z nudów wprasuję tam po całości okleinę (mam taśmę z identycznym kolorem), wtedy będą jak fabryczne :)

 

JP018828.jpg

 

Pod ścianą stoi moje stare biurko, przewiezione ze starego mieszkania i dożywające swych dni jako stół warsztatowy zastępczy. Z czasem biurko pójdzie do przetworzenia, a w tym miejscu stanie sobie... może wiertarkofrezarka, może tokarka, a może obrabiarka CNC, nie wiem, na co mnie będzie stać.

 

Po czwarte - balkony. Tak, już też mam tego tematu dosyć i dlatego zajmuję się nim na siłę i z doskoku, ale niestety, papranina jest z tym okrutna. Tyle dobrego, że zostało już tylko zafugować je od czoła i dorobić cokoły na ścianie nad płytą balkonu. Zdjęcie mam mało widowiskowe, z płytą balkonu fotografowaną po zmroku, ale niech tam:

 

JP018826.jpg

 

I tak, jak wcześniej pisałem, nie ma tu żadnego kapinosa, płytki kończą się na aluminiowym obrzeżu. Jako ostateczna bariera zapobiegająca podciekaniu wody pod płytki jest wałek trwale elastycznego uszczelniacza dekarskiego doszczelniający połączenie betonu wylewki z brzegiem styropianu oraz z przykrywającą to miejsce od góry płytką gresu. Spadek jest solidny, woda nie ma prawa stać, a spływająca powinna spływać po sztucznym kamieniu. Zobaczymy...

 

I po piąte wreszcie - domowe zwierzątka. A konkretniej: kuna, niebożę. Dawno o niej nie było, bo i od czasu zamknięcia domu żadnego znaku życia nie dawała, jeśli nie liczyć znalezionego niegdyś ptasiego kościotrupa. Był w tym temacie spokój i był, aż tu nagle bach i sensacja! Zaczęło się od tego, że w pokoju Wyjątka zaczęło sobie podśmiardywać... Tak tak, ja wiem, to może mieć przeróżne wytłumaczenia, ale po pierwsze, Wyjątek ma dopiero niecałe siedem lat, a nie kilkanaście, po drugie - jego pokój przy pierwszych symptomach smrodku został gruntownie przeszukany na okoliczność odłożonych "na później" kanapek z wędliną, serków homogenizowanych i tym podobnych. nic nie znaleźliśmy, a szukaliśmy tym dokładniej, że smród był taki... padlinowy, powiedzmy.

Pojawiał się i znikał, a robił to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo braliśmy już wtedy pod uwagę, że mamy w dachu jakieś zwłoki i to one śmierdzą, ale w trakcie upalnego dnia problem nie istniał, pojawiał się natomiast zwykle w brzydką pogodę. W czasie wakacji rzecz właściwie zanikła całkowicie, aż tu nagle: od nowa i powiedzmy, z nową jakością.

Postanowiłem dokończyć zaczęte niedawno oklejanie szczytu elewacji styropianowymi klinami i przy okazji przyjrzeć się każdej większej szparze. I znalazłem. Dokładnie w narożniku budynku, stanowiącym i narożnik pokoju Wyjątka, u zbiegu krokwi narożnej z normalną pod dachem znajdowała się dziura. Dziura prowadziła do eleganckiej, całkiem sporej komory pod deskowaniem, szczęśliwie od reszty dachu odciętej instalowaną niegdyś z takim mozołem siatką przeciwkunową:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TKd6Z0mHqbI/AAAAAAAADe8/c0QPRsJBfYw/s912/JP011265.jpg

 

Na zdjęciu inne miejsce dachu, ale sens widać. Cóż, pozostaje mi obecnie dziękować sobie za tą robotę, bo wszystko wskazuje na to, że tylko ona nas ochroniła od dołączenia do klubu osób, u których kuna zamieszkała w dachu (ciekawych odsyłam do lektury wątków na muratorze, dopowiem tylko, że są tam odnotowane i przypadki zdzierania i robienia od nowa całego wykończenia poddasza, bo był to jedyny sposób wywalenia gnijącej i śmierdzącej wełny zmienionej przez kunę w połączenie szamba i mięsnego śmietnika).

 

Na ziemi, w bezpośrednim sąsiedztwie owej dziury znalazłem zaś miejsce, gdzie kuna się załatwia. A wygląd jej kupek, to ja w końcu znam :)

 

Zawartości dziury niestety nie udało mi się poznać (chciałem sobie co prawda całkiem niedawno kupić endoskop, ale jakoś nie wyszło. Teraz by się przydał...). Tak na macanego była pusta, jeśli coś w niej było, to trudno, zostało i musi się "wyśmierdzieć" samo (obecnie szczęśliwie nie śmierdzi). Dziura została w całości wypełniona pianką PU, a wlot do niej zaklejony styropianem. I obserwuję. Jak zobaczę, że coś styropian wygryza, przymocuję tam deskę. Jak będzie trzeba, to nawet arkusz blachy. No i zawsze mogę jeszcze kupić wiatrówkę... :lol:

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc o kunie wywołałem wilka z lasu, niestety...

 

Do tego, że nocą po naszym dachu regularnie galopują stada dzików (sądząc po odgłosach) przywykliśmy już dawno. Znaczy, ja przywykłem, bo małżonka moja za każdym razem podrywa się na równe nogi, co gorsza, usiłując podrywać i mnie.

Wczoraj jednak, tuż po położeniu się spać zacząłem słyszeć odgłosy sugerujące, że na dachu mamy nie stado dzików, ale co najmniej słoni i nosorożców, w dodatku toczących ze sobą wojnę. Co było robić, stwierdziłem, że przepłoszę jakoś cholerstwo! Wstałem na równe nogi, otworzyłem połaciówkę i wystawiłem przez nią głowę. Ciemno było, tak, jak tylko może być ciemno w nieoświetlonej okolicy na odludziu, ale mimo to na tle nieba zobaczyłem, w odległości może dwóch metrów od siebie, siedzące na gąsiorze o coś mniej więcej takiego:

 

http://www.werandacountry.pl/images/articles/original/13191_1287557060.jpg

 

Myślicie, że się mnie cholernica bała? Agdzietam, usiłowałem ją spłoszyć, waliłem ręką w dachówki, a ona patrzyła się tylko i po dobrej dłuższej chwili sama sobie poszła. Nie to jednak mój szok wywołało. Gorsze było coś innego: na jedną kunę patrzyłem, a conajmniej jedną słyszałem równocześnie, jak rozrabia pod dachówkami. Zdaje się, że nie mogła stamtąd się wydostać, bo biegała po łatach jak oszalała, nerwowo i dość głośno przy tym gadając (kto miał do czynienia z rozbawioną tchórzofretką, będzie wiedział, o jakich odgłosach mówię), co jakiś czas słyszałem też odgłosy usiłowania podkopywania się.

Cóż, dach mamy w pełnym deskowaniu, więc powinno to być wystarczającą barierą, nie wiem jednak, jak taką kunę znosi leżąca na deskach membrana... Ona co prawda bardzo mocna jest, wierzchnią fakturą przypomina mocny brezent, ale... wiadomo.

 

Dziś rano obszedłem dom wokół i nie znalazłem żadnych szkód w klejonym niedawno styropianie, wszystkie zaklejone przeze mnie dziury są zaklejone nadal. Uniemożliwienie kunie wchodzenia pod dachówkę jest jednak mało realne. Mamy co prawda wróblówki, ale one są dobre na wróble, kuna się przez nie przeciśnie bez problemu. Nie wiem, robić tam jakieś falbanki z blachy? Wstawiane pod każdą dachówkę wokół krawędzi dachu? Nieśmiertelną pianką PU to samo wykonać?

 

Kurczę, nie wiem, czy nie trzeba będzie się wykosztować na jakieś profesjonalne pułapki.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ugotuj trochę więcej "złotego" napoju... ( mniam mniam )

 

... rozlej w małe miseczki... rozstaw to tu to tam....

...rozstaw wieczorem ....

... rano pozbieraj nawalone towarzystwo;) i ....

....pogadaj z "chińczykami" - zrobią z tego: " kurczak w pieciu smakach"

 

... jeszcze zarobisz ;)

 

pozdro

NETbet'kunokur_na_dziko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaak.... Na chwile obecną po obu stronach domu wystawiamy dwie miski z żarciem dla kotów, do których to misek schodzą się koty z całej okolicy (dlatego dwie, daleko od siebie, żeby mniej kłaków i krwi w obejściu zostawało). Nie jestem pewien, czy chcę testować to samo z menelami z całej okolicy w roli kotów.

 

Zaprzyjaźnionego "Chińczyka" mam niedaleko mojej pracy, tak jak on potrafi przyrządzić "ryzia smaziona z kuciakiem", to jeszcze w żadnym chińsko-wietnamskim fastfoodzie nie jadłem! I mniejsza o to, co w roli kuciaka występuje, czy za życia mówiło miau miau, czy gruchu gruchu, ważne, że dobre :)

 

J. (kuna w roli befsztyka na gorącym półmisku, z makaronem sojowym smażonym zamiast ryżu? Czemu nie...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hihi, kup sobie książkę Dreschera REGUŁA PRZETRWANIA i dowiesz się, co robi alkohol ze zwierzakami....:lol2:

 

Taaaak.... Na chwile obecną po obu stronach domu wystawiamy dwie miski z żarciem dla kotów, do których to misek schodzą się koty z całej okolicy (dlatego dwie, daleko od siebie, żeby mniej kłaków i krwi w obejściu zostawało). Nie jestem pewien, czy chcę testować to samo z menelami z całej okolicy w roli kotów.

 

Zaprzyjaźnionego "Chińczyka" mam niedaleko mojej pracy, tak jak on potrafi przyrządzić "ryzia smaziona z kuciakiem", to jeszcze w żadnym chińsko-wietnamskim fastfoodzie nie jadłem! I mniejsza o to, co w roli kuciaka występuje, czy za życia mówiło miau miau, czy gruchu gruchu, ważne, że dobre :)

 

J. (kuna w roli befsztyka na gorącym półmisku, z makaronem sojowym smażonym zamiast ryżu? Czemu nie...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UWAGA SPAMUJE;)

 

Jarek, nie masz czasem sprezyny zewnetrznej do giecia PEXa fi25? Potrzebuje pilnie i chetnie od kogos odkupie. Tak wiem, ze sa na Allegro, ale znajac z autopsji problem pomieszczenie sie ze wszytskimi narzedziami ktore sa juz zbedne po zamknieciu pewnego etapu budowy chetnie kupie od kogos komu zawadza. Bynajmniej nie z uwagi na nizsza cene, place normalna rynkowa stawke ;) A co mi tam ;)

 

 

EDIT:

 

Pewnie to nie popularne co napisze, ale najlepiej bylo by jedna taka kune ubic i zastawic gdzies na chwile w widocznym miejscu...

Moze pozyczyl bys od kogos karabinek pneumatyczny? Na YT jest mnostwo filnikow z "polowan" na szczury, mysle ze kune taka zwyczajna "wiatrowka" tez da rade polozyc...

Edytowane przez Tomasz Antkowiak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety.... Kuna : Jarek.P - 1:0

 

Okazało się, że w okolice pokoju Wyjątka Kuna wcale nie wchodzi przez tą dziurę, którą wypełniłem pianką i zakleiłem styropianem. Owszem, tam może i też wchodziła, ale ma dużo lepsze miejsce:

 

JP078861.jpg

 

Zdjęcie pokazuje zbieg połaci dachowej z połacią okrywającą lukarnę. W głębi jest elegancka dziura prowadząca pod dachówki, a na wierzch deskowania dachu, więc szczęśliwie w dalszym ciągu reszta poszycia dachowego jest bezpieczna, ale nieszczelna wiatroizolacja wystarczy całkowicie, żeby smrodek z kuniej spiżarni przenikał do środka. A jak widać na zdjęciu, ma co przenikać. Ta czarna kupka na dachówkach to... to właśnie kupka. A raczej kilkanaście kupek, może nawet kilkadziesiąt, nie liczyłem...

Niestety, chyba podbitka będzie niezbędna. I to starannie wykonana w takich miejscach. Zapchałbym z chęcią tą dziurę samodzielnie, ale kurczę, jakoś brak mi śmiałości do łażenia po dachu (nachylenie 40 stopni). Nasi dekarze mieli jakąś fajną metodę z podsuwaniem co którejś dachówki do góry, tworząc w ten sposób w dachu coś w stylu stopni do chodzenia, niestety nie potrafię tego zrobić. Albo nie mam siły do wystarczającego uniesienia pasa dachówek tak, żeby znajdującą się niżej można było podsunąć do góry, albo o czymś nie wiem, co jest niezbędne do tej operacji. Nic, będę jeszcze kombinował, bo na podbitkę jakoś nas w tym roku nie stać :(

 

Dla odmiany coś pozytywnego:

Balkon. Zrobiony! :lol2:

 

JP078886.jpg

 

Dla niewidzących różnicy: tam, pomiędzy kamieniami są już fugi :)

Drugi balkon, po drugiej stronie jeszcze czeka, ale za tydzień postaram się skończyć i jego.

 

I drugi żelazny temat z ostatniego czasu: ogrodzenie frontowe, a dokładniej: bunkier przyfurtkowy. Zdecydowaliśmy się jednak nie malować go w panterkę i nie dorabiać od góry stanowiska dla KMu, tylko dostosować do reszty domu. W tym celu zostawiłem w Castoramie jakąśtam zupełnie niedużą część pensji i dzięki temu bunkier w dniu wczorajszym wyglądał tak:

 

JP078855.jpg

 

Dzisiaj ta ściana została skończona, niestety jakoś zapomniałem o zdjęciu. Zrobi się, to pokażę.

Prace kamieniarskie, dla porządku dopiszę, odbywały się zespołowo. To znaczy:

- ja kleiłem

- żona pełniła rolę głównego dobieracza kolejnych kamieni.

- Łajza chodził wokół i zabierał krzyżyki, w kółko pytając, czy to jest apteka, do czego jest klej w wiadrze i czy on pachnie.

- Wyjątek chodził wprzeciwwokół (jak ktoś nie wie, o co chodzi, niech sobie przypomni model układu słonecznego z księżycami, może jeszcze ze dwie komety do środka wrzuci [samochody jeździły], będzie akurat adekwatny obrazek), marudząc, że jak grał w Simsy na komputerze, to mu jakiś duch wyskoczył i on teraz się boi dalej grać i czy ktoś by mógł podejść do jego komputera i sprawdzić, czy ten duch tam dalej jest.

- kot dochodzący szwendał się w pobliżu i dawał do zrozumienia, że micha pusta, a on głodny.

 

Za tydzień zrobimy jeszcze tą ściankę ze skrzynką, ale nie wiem, czy całą, bo to nie takie proste będzie, głównie za sprawą tej skrzynki. Skrzynka jest niezbędna (Jehowici muszą mieć gdzie wrzucać swoje broszurki oświecające) i nie możemy się jej pozbyć nawet tymczasowo, a niestety trzeba. Ta obecna jest formą tymczasową, docelowa ma być przelotowa, a tą trzeba dopiero zrobić. Kupne gotowe nas absolutnie nie zadowalają (z różnych powodów), więc korpus skrzynki chcę zrobić sam (będzie wmurowany, więc fakt jego wyklepania młotkiem i gięcia między dwiema deskami nie powinien nikomu przeszkadzać. Słyszy żona? Ni-ko-mu! Przez beton nawet architekt nie dojrzy, że nierówne! ;) ), jedynie kwestia dokupienia samej klapki na front i drzwiczek na tył. Tylko trzeba znaleźć coś pasującego...

Na tle tej skrzynki przesunięcie w nowe miejsce domofonu to już mały pikuś.

 

I dla równego rachunku wewnętrzna strona bunkra:

 

JP078885.jpg

 

Ściana lewa została pociągnięta tynkiem strukturalnym przez elewacjuszy, miał to być taki trochę większy próbnik koloru, ale tak już zostanie. I szczerze mówiąc, mam ochotę zrobić tak całość ogrodzenia od wewnętrznej strony. Żona protestuje. Mnie wąż syczy w kieszeni na samą myśl obkładania tego betonowego cholerstwa sztucznym kamieniem i od wewnątrz, czyli kłótnia małżeńska jak ta lala gotowa :) Nic, zobaczymy...

 

J.

 

PS:a i zapomniałbym: piwo "Jarkowe" Release 2.0 już zlane na fermentację cichą. Za tydzień będę butelkował :D

 

PS2: @Tomasz - niestety, mam tylko do fi16, więc nie pomogę. co do kuny - tak, myślałem już o tym (oczywiście teoretycznie, bo Kuna pod ochroną i takie tam). Zwłaszcza, że wiatrówkę i tak planuję kiedyś kupić...

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może się z nią, tą Kuną, dogadać?? Da się to jakoś oswoić? Wyznaczyć jakieś miejsce do spania?? Z tego co wiem mając taką bestie w pobliżu nie masz problemów z myszami i kretami. A te ostatnie szczególnie, mogą Inwestorki do szału doprowadzić jak w ogródku zamiast kwiatków rosną kopce...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... myślałem o tym, taka sympatyczna morda w obejściu by fajna była, ale obawiam się, że konflikt interesów by zachodził. Kuna zimą będzie się pchać do ciepła, a więc będzie mieszkać w dachu, będzie włazić pod maskę samochodu (a właśnie, coś mi dziś rano jeden wtrysk zaczął się krztusić...) i obawiam się, że to można wyperswadować tylko siłowo, po dobroci się nie da.

 

Krety szczęśliwie wszystkie siedzą za płotem u sąsiada, w jego wypielęgnowanym trawniku :) (dla nas szczęśliwie, sąsiadka ma na ten temat inne zdanie, zapewne pełne brzydkich wyrazów), a myszy po początkowych bojach jakoś do nas nie wchodzą.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...