Gagata 11.01.2010 16:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2010 Jarek.P Uprzejmie donoszę, że wiem kim jest teraz Wasz Uszatek. Jest jednym z wrocławskich (a właściwie podwrocławskich) architektów. Niestety dane mi było z nim pracować. To z całą pewnością był ON. O BOŻE Wszystko się zgadza... Tylko, że dla nas był on "Zezowatym". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 11.01.2010 17:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2010 Jarek.P Uprzejmie donoszę, że wiem kim jest teraz Wasz Uszatek. Jest jednym z wrocławskich (a właściwie podwrocławskich) architektów. Niestety dane mi było z nim pracować. To z całą pewnością był ON. O BOŻE Wszystko się zgadza... Tylko, że dla nas był on "Zezowatym". No nie, ten nasz, to był "Uszatek", bez dwóch zdań Co prawda istnieje możliwość, że któryś z wdzięcznych klientów w nagłym przypływie emocji, metodą ciągnięcia za uszy mu zeza dorobił, ale to by chyba zostawiło inne ślady no i uszy by jeszcze większe były Swoją drogą... małżonka moja, też architekt, przytaczała kiedyś branżowy dowcip, że jak architekt nie wie, co narysować, to rysuje kółko. Jak wyglądały w takim razie projekty tego "zezowatego"?... W sumie nie wiem, co bardziej stresujące by dla mnie było "O BOŻE" nad umową kredytową tuż przed ostatecznym podpisem, czy "O BOŻE" nad projektem tuż przed zatwierdzeniem J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gagata 11.01.2010 17:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2010 On robił nam rysunek "formalny" wg moich projektów (musiałam - miałam "zmianę sposobu użytkowania" i konieczność złożenia projektu z pieczątkami). Zrobił nie tak jak chciałam i w dodatku na ostatnią chwilę. Powiedział, że to nie szkodzi, że jest inaczej bo to się POTEM poprawi Następnie siedziałam w starostwie pół dnia (przed zamknięciem biura w ostatni dzień bo nazajutrz musielibyśmy już cała procedurę zaczynać od nowa..) numerując za niego strony ręcznie w czterech egzemplarzach projektu, każdy grubości encyklopedii!! Bo on to przegapił..... Już nie wnikając w szczegóły finansowe..... wprowadzał tak histeryczną atmosferę, że przy czwartym z nim spotkaniu ja dostawałam bóli żołądka z nerwów (nie wiadomo o co) a mężowi nóż się otwierał w kieszeni na jego widok i od razu warczał. Potem, kiedy widziałam pocztę od niego w komputerze to potrafiłam trzymać ją nie otwartą 3 dni bo mi się niedobrze robiło na samą myśl czytania co też napisał tym razem. Takie przedsięwzięcia i tak są trudne z natury. Z nim wszystko było tak z cztery razy bardziej stresujące (i dłuższe). Ileż on czarnych wizji nasnuł przed nami... to powinno być karalne. Nigdy więcej (z nim). Howgh. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.01.2010 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 I wreszcie zacząłem elektrykę! Zanim jednak zacząłem, przygód trochę było. Zaczęło się od samego wjazdu na działkę. No ciężko było. Znaczy oczywiście, wjechałem w końcu, kto miał wjechać, jak nie ja ze swoim wiernym służbowym Focusem, który już i za walec drogowy robił i za spychacz, a za pojazd terenowy to dość często mu się zdarza Tyle że trwało to dość, długo, smród palonego sprzęgła rozchodził się wyraźnie, no i bez pomocy łopaty się nie obyło, bo zaspa na wjeździe tym razem samym rozpędem nie dała się rozepchnąć, a jak już w niej stanąłem, to oczywiście mogiła. Wewnątrz rzuciłem się w wir pracy. Praca jak praca, póki co nawet metra kabla jeszcze nie położyłem, bawiłem się jedynie w dzięcioła murowego i dziury w zupełnie nowych ścianach robiłem: http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0zVYYDqQlI/AAAAAAAACfc/XNPPY1IT9Rg/s640/8004_Puszki.jpg http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0zVYutPQ8I/AAAAAAAACfg/bWjachw9mTk/s800/8007_Puszki.jpg Robienie tych dziur było odrobinkę nerwowe za sprawą złośliwości przedmiotów martwych. No wyobraźcie sobie: wiercę koronką dziurę, w pewnym momencie odsuwam ją od ściany i przechylam w dół, żeby wytrząsnąć z niej gruz, a tu: brzdęk, wiertło prowadzące wypadło. Nic, widać śrubka, którą to wiertło jest mocowane się poluzowała, myślę sobie, wiertło na miejsce, śrubkę dokręcam kombinerkami, wiercę dalej. Przy kolejnej dziurze znów: wysypuję z koronki gruz, brzdęk, turluturluturlu, wiertło nie dość, że znów wypadło, to jeszcze złośliwie się potoczyło pod jakąś deskę. Pomamrotałem sobie pod nosem różne wyrazy, wiertło odnalazłem, przykręciłem mocniej. Kolejna dziura ok, zdążyłem się ucieszyć, że problem z głowy, niestety przy następnej... co? Ano: brzdęk! Tu już wygłosiłem dłuższą przemowę, której zasadniczym tematem było złe prowadzenie się owego wiertła, pospołu z jego śrubką, pochodzenie ich rodziców, krzywość kręgosłupa moralnego i tym podobne, no wiadomo, jak to na budowie. Tym razem śrubkę dociągnąłem żabką do rur (była pod ręką). Brzdęk! Turluturluturlu plim - tym razem wpadło bydlę gdzieś pod rury i się jeszcze szczerzyć stamtąd próbowało. Złapałem z pasją, wcisnąłem na miejsce, jak nie ścisnę żabką, jak nie przekrrrrrręcę... ...Skręciłem mendzie jednej kark! Znaczy, ja... ja nie chciałem, samo mi tak wyszło, można powiedzieć, że zbrodnię w afekcie popełniłem, tak czy tak, ze śrubki została się jedynie wystająca z koronki szyja, zaś łeb... jak to łeb, poturlał się gdzieś. Dalsza praca wyglądała tak, że przy każdej nowej dziurze wkładałem wiertło w jego gniazdo luźno, zaczynałem wiercić, a jak już koronka się wgryzła w mur, to sobie wiertło mogło wylatać, ona się już sama prowadziła. A w domu, po umyciu całości w benzynie, wiertło wziąłem i wkleiłem w koronkę na stałe, używając do tego takiej trochę lepszej wersji Poxipolu, reklamowanej na etykiecie jako "klej do spawania metali na zimno" Pomijając reklamowe bzdety jest to jakiś normalny dwuskładnikowiec, tyle, że z trochę wyższej półki, zachowujący dodatkowo pewną elastyczność (więc przy wibracjach nie powinien się wykruszyć), a przy tym wiążący się z metalami jak... jak nie wiem. Być może, gdybym używał tej koronki w sposób zgodny z zaleceniami, tzn bez udaru, wiertło prowadzące by się tak nie luzowało, ale z udarem naprawdę szło mi o wiele szybciej, pół parteru już obleciałem i ani jeden ząb się nie wyłamał. A dla czytających ten dziennik osób nietechnicznych, żeby było wiadomo, o czym piszę, ta koronka wygląda tak: http://www.decoexpert.pl/images/fotoooo/YT_4402_1561_4af3f1fc8b5bc.jpg Przy okazji, ponieważ musiałem naprodukować opału do kozy i rozmienić trochę desek na drobne, w momencie, kiedy już miałem wyciągniętą piłę łańcuchową, wykonałem jeszcze jeden dobry uczynek. Uczynek ów był wynikiem wizji, jaką miałem już kilka razy. Wizja owa następowała za każdym razem, kiedy potknąwszy się o rozciągnięte po podłodze rury od hydrauliki, mamrocąc pod nosem różne wyrazy od nowa ustawiałem je na styropianowych podkładkach utrzymujących je w docelowej pozycji. Zasadniczym tematem owych wizji była banda rechocących złowrogo tynkarzy, którzy potknąwszy się o owe rurki, jeszcze z kopa im dokładają, rozstawiają na nich rusztowania, wiadra z zaprawą, tudzież celowo skaczą po nich obunóż. Rechocąc przy tym złowrogo. W trosce o to, żeby owe wizje nie zmieniły się w koszmary nocne i nie wywołały moczenia nocnego, a co gorsza, żeby się nie urzeczywistniły, wykonałem coś takiego: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0zVXyXehoI/AAAAAAAACfU/s7nfqCSYXNQ/s576/8001_Zabezpieczenia%20rur.jpg http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S0zVYAlkKUI/AAAAAAAACfY/nSFb3zlyT1M/s576/8003_Zabezpieczenia%20rur.jpg I tyle. W sobotę zaczynam kablować! J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
manieq82 13.01.2010 19:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 hmm wiesz tak przypomniałem sobie moja walkę i tak podpowiem nie wiem jak tobie ale mi cholernie ciężko to sżło to wiercenie znaczy się też mam taką koronkę widiową i przeklinałem ją ja swoje wietło zgubiłem na początku, później się zorientowałem jak mi wyrywało wiertarę z rąk - Kurcze czegoś mi tu brakuje Uważam że do ceramiki lepsza by była koronka diamentowa, cos w ta deseń http://www.blutech.nazwa.pl/glazurnik_sklep/images/product_images/info_images/146_0.jpg ta widiowa jak czasami przebiłem się przez warstwę ceramiki potrafiła mi wiertarę zatrzymać jak jakiś ząbek zahaczył o kolejną ściankę (mam nadzieję że imaginujesz o co mi chodzi) w każdym bądź razie zrobiłem większa połowę męcząc się tym - robota nie jest łatwa rozpierdzielił mnie tynkarz "E panie po co to tak, i tak Pan nie będzie obsadzał tych puszek, my je idealnie obsadzimy bo musimy je zlicować z tynkiem" Więc reszta byłą po prostu szerokim przecinakiem robiony kwadratowy otwór i wsadzone puszki trzymały się na kablach chłopaki je cacuśnie równo w poziomie i z licem ściany poustawiali ot taka mała dygresja z racji doświadczenia w tej materii Pozdrawiam PS. a czym kolega kabelki montował będzie? Ceramika niewdzięczna jest oj bardzo Ja całość opierdzieliłem pistoletem na klej w takich laseczkach - szybko szło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.01.2010 20:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 Ale w tym sęk, że tą widiową, pomijając rozwiązane już mam nadzieję problemy z wiertłem, pracuje mi się bardzo dobrze, dziury wycina jak burza. Diamentowa zaś po pierwsze byłaby sporo droższa (no i musiałbym ją ekstra kupić, tą miałem), po drugie przy niej już na 100% bez udaru by trzeba było pracować i obawiam się, że nie byłaby szybsza. Wywalanie dziur na puszki szerokim dłutem - to tez by chyba szybciej nie szło, a byłoby na pewno mniej eleganckie Piszesz, że ta widiowa Ci się kleszczyła - a jaką wiertarkę do jej napędu miałeś? Bo u mnie za konia pociągowego pracuje młotowiertarka 750W i ta koronka owszem regularnie mi w wiertarce powoduje, że sprzęgło terkoce (właśnie głównie na takich przeskokach na kolejną wewnętrzną ściankę pustaka), ale trwa to chwilę zaledwie (poniżej sekundy), ponieważ mimo wysprzęglonego sprzęgła cały czas pracuje udar i on wystarczy, żeby zakleszczenie pokonać. Do mocowania przewodów mam już kupionych 500szt. klipsów, a jak zabraknie, będe dokupował kolejne paczki. Kleju nie lubię, bo jest niepewny. On jest dobry do doraźnego pomocowania kabla, u mnie one by musiały wytrzymać do wiosny, obawiam się, że dużo by się poodklejało. Ceramika niewdzięczna? A to małpa jedna, to w takim razie nawet się na nią oglądać nie będę, klipsy będę w spoiny między pustakami walił Mam dom z U220, z porządnymi pionowymi spoinami, w nich spokojnie te klipsy się będą trzymać. A jak w jakimś miejscu będą się buntować - o wtedy poratuję się klejem Poza klipsami będę stosował jeszcze podpatrzone u jednego profesjonalisty sposoby z wykorzystaniem istniejących "okoliczności przyrody": - jak jest załom muru, to nie przeginać przewodu na narożniku, tylko machnąć tam dziurę po skosie - i kabel nie będzie narażony na uszkodzenie i mocowanie będzie tam "samoistne". - jak jest układ ścian w kształcie litery T i lecimy przewodem pod daszkiem tego T, to zamiast wiercić przez nóżkę od T, co się wydaje oczywiste, ale ma same wady (przy samym daszku nie wywiercisz, musisz się choć kilka cm odsunąć i w tym momencie masz problem z jego dobrym pozałamywaniem w narożnikach, a tynkarz i tak pewnie będzie go dodatkowo dobijał młotkiem), przewiercić się przez daszek na jego drugą stronę i za kawałem spowrotem, już po drugiej stronie nóżki, w ten sposób znów - kabel jest czysto ułożony i przy okazji zamocowany Z dokładnie tego samego powodu nad dziurami pod puszki widocznymi na moich zdjęciach są otworki - to wiercone na skos otwory przez ścianę prowadzące "wgłąb" puszki. Tym prostym sposobem mamy zamocowany kabel, wstępnie zamocowaną puszkę i dodatkowy plus - kabel wychodzi nam z głębi puszki, nie przeszkadza przy jej mocowaniu. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
manieq82 13.01.2010 21:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 no widzisz ja bez udaru dawałem a sprzęt mam 1050 W B&D taki całkiem całkiem i często stawała jak nie stawał szła jak burza to fakt a kupiłem taki szeroki przecinak n 5 cm jak przyłożyłem to były tylko 4 tyrknięcia i dziura gotowa a z tym skracaniem przewodu to jak najbardziej dobra metoda ja w jednym miejscu ściachałem kawał rogu - szło duuużo kabelków obok siebie co do kleju - to fakt aura Ci nie sprzyja U mnie na samych spoinach bym nie dał rady - za dużo pejęczyny było i zostało wiaderko USM różnych rodzai - całkiem dobry patent powodzenia bo idą mrozy ucha ucha - tu imaginuję sobie ciebie prostującego zmarznięty przewód 3x2.5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.01.2010 21:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 B&D 1050W? To zdaje się nie młotowiertarka, tylko klasyczna wiertarka z udarem typu pierdziawka? To nieee, sprzęt dobry, ale nie do takich robót. Ja tam wyznaję zasadę, że do ściany bez SDSa podchodzić nielzja Młotowiertarka może mieć nawet mniejszą moc, ale moment obrotowy ma większy i pracuje się nią zupełnie inaczej, nawet przy wyłączonym udarze. A co do temperatur - cała nadzieja w kozie. I tak najpierw parter będę robił, piętro potem, mam nadzieję, że te mrozy jak co roku tak koło lutego ustąpią, będzie przez jakiś czas normalna wiosna, a przed drugim atakiem zimy zdążę. I w rozwijadle też nadzieje pokładam, po to właśnie je zrobiłem, żeby nie wyciągać kabla ze środka szpuli i go potem pracowicie nie prostować, tylko ładnie i równo go rozwijać. Co prawda rozwijadło obciążone dwoma szpulami kabla (razem 30kg) trochę się gibie, nie wiem, czy nie będę musiał do tej pięknej konstrukcji dobić paru desek wzmacniających, czyniąc ją tym samym jeszcze piękniejszą, ale przydać się przyda. A uchwyty USM to właśnie moje klipsy J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
manieq82 13.01.2010 22:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 majne udarus brutus KD1001K http://www.majsterkowicz.com/images/KD1001K2.jpg 3.5J uderzenia to chyba nie tak źle jak ją kupiłem to dopiero poznałem co to udar :0 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Saskja 13.01.2010 22:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Stycznia 2010 Rewelacja! Ja tu wpadam, żeby się urechotac po pachy i od razu wszystko normalnieje trochę "brzdęk! Tu już wygłosiłem dłuższą przemowę, której zasadniczym tematem było złe prowadzenie się owego wiertła, pospołu z jego śrubką, pochodzenie ich rodziców, krzywość kręgosłupa moralnego i tym podobne, no wiadomo, jak to na budowie. Tym razem śrubkę dociągnąłem żabką do rur (była pod ręką). Brzdęk! Turluturluturlu plim - tym razem wpadło bydlę gdzieś pod rury i się jeszcze szczerzyć stamtąd próbowało. " albo: "Zasadniczym tematem owych wizji była banda rechocących złowrogo tynkarzy, którzy potknąwszy się o owe rurki, jeszcze z kopa im dokładają, rozstawiają na nich rusztowania, wiadra z zaprawą, tudzież celowo skaczą po nich obunóż. Rechocąc przy tym złowrogo. W trosce o to, żeby owe wizje nie zmieniły się w koszmary nocne i nie wywołały moczenia nocnego..." i tak dalej... Ty weź się nie znęcaj Rechotanie może i dobre jest na płuca, ale nie mogę o tej porze wszystkich pobudzic. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 14.01.2010 07:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2010 majne udarus brutus KD1001K [...] 3.5J uderzenia to chyba nie tak źle jak ją kupiłem to dopiero poznałem co to udar :0 UUUppps (a raczej łuuups), nie no, szacun, ja przepraszam za wszelkie insynuacje, że masz jakąśtam pierdziawkę Choć jakim cudem toto Ci się w ścianie kleszczyło - za diabła nie wiem, na mój gust takie bydle powinno się cały czas obracać, najwyżej w skrajnym przypadku zakleszczenia dokonując drobnej korekty tego, który fragment wiertarki stanowi obrotowy wirnik, a który nieruchomy stojan Dobra, tyle o wiertarkach, bo żona mi tu za plecami stoi i komentarze na temat facetów chwalących się swoimi wiertarkami i ich wielkością mi tu robi... Ech, te baby... Saskja - no co ja poradzę, ja tylko prawdę i samą prawdę opisuję J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaelle 14.01.2010 11:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2010 Dobra, tyle o wiertarkach, bo żona mi tu za plecami stoi i komentarze na temat facetów chwalących się swoimi wiertarkami i ich wielkością mi tu robi... Ech, te baby... J. WRRRRRRR!!!!!!! Nawet hasło odnalazłam i się zalogowałam, żeby zawarczeć, o! Baby! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 14.01.2010 12:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Stycznia 2010 WRRRRRRR!!!!!!! Nawet hasło odnalazłam i się zalogowałam, żeby zawarczeć, o! Baby! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 16.01.2010 18:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Stycznia 2010 Wymarzłem dziś solidnie, w związku z czym nie zrobiłem też wiele. Ale dzisiejszy odcinek Dziennika zacznę od Pięknych Okoliczności Przyrody. Może nie całkiem na temat, ale mogą inni w swoich dziennikach budowy przepisy kulinarne zamieszczać? Mogą! To i ja mogę sobie na małą dygresję pozwolić, o! http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1Hxt08xsPI/AAAAAAAAChE/BOKQInNfhQU/s720/8023_Zima....jpg http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1HxuOYggpI/AAAAAAAAChI/9mTVRYl5Rwg/s720/8026_Zima....jpg http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1HxuptXLQI/AAAAAAAAChQ/Gwu9J_UKvOY/s720/8033_Zima....jpg http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1Hxvl9JWsI/AAAAAAAAChc/OZ6NRdlpZRI/s720/8046_Zima....jpg http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1HxuchRXII/AAAAAAAAChM/fspYop1ejx4/s512/8032_Zima....jpg I przyroda ożywiona. Mało wyraźna, ponieważ z zaskoczenia, z daleka i jak widać, nerwy puściły Ponieważ na zdjęciu ciężko się dopatrzeć, dopiszę, że był to piękny samiec bażanta. http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1H8QLi3mII/AAAAAAAACho/NROmzRtlrzU/s512/8041_Zima...kadr.jpg http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1H8QoljMhI/AAAAAAAAChs/EeLIMenAobQ/s720/8043_Zima...kadr.jpg I właściwe prace. Pierwsze metry przewodów: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1HxvysFsVI/AAAAAAAAChg/TPlFBcn41VE/s512/8060_Elektryka.jpg Pomieszczenie na zdjęciu to piwniczka pod schodami. Po lewo widać od biedy rozwijadło do kabla, które niestety się nie sprawdza. Po pierwsze, mimo wypchania rur od wewnątrz kijem od szczotki okazało się za wiotkie, trzeba było dobić kilka usztywniających desek. Po drugie, szpule z kablem ustawione w ten sposób mają tendencję do rozłażenia się na boki. Muszę im dorobić albo drewniane boczki albo obciąć całą poprzeczkę, a szpule nakładać w osi pionowej, dokładając pod nie coś w rodzaju tacki zbitej z kilku desek. I instalacja oświetleniowa w moim warsztacie: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S1HxwCw0eCI/AAAAAAAAChk/sS0BNIv40V4/s720/8061_Elektryka.jpg Pod sufitem widać jedną z nielicznych puszek połączeniowych, jakie się w mojej instalacji pojawią. Generalnie robię bezpuszkowo, ale postanowiłem się tez trochę zdrowym rozsądkiem przy tym kierować: jeśli gdzieś ma mi wypaść z pięć kabli do upchnięcia w jednej puszce 63mm i na to wszystko jeszcze wyłącznik czy gniazdko, to chyba jednak prościej dać w tej okolicy puszkę połączeniową, prawda? Przewody mocuję jak już wcześniej pisałem na klipsy. Wbrew obawom kol. mańka mocuje się bardzo fajnie, fug jest wystarczająca ilość, w wierconych w nich otworach klipsy siedzą pewnie. Nieuniknione odstające farfocle podoklejam jak już się ciepło zrobi za pomocą kleju z glueguna. Na koniec będzie strasznie. W domu nam zaczęło straszyć. Zaczęło się, kiedy siedziałem w tej piwniczce. Wierciłem otworki pod klipsy i w pewnej chwili wyłączając wiertarkę usłyszałem, że coś mi szeleści gdzieś w domu. Zastanowiło mnie to, ale zignorowałem, w takim wielkim, pustym domu w dodatku stojącym w lesie i tak co chwila coś dziwnego słychać. Po chwili jednak znów: wiercę, wyłączam wiertarkę i odkładając ją słyszę: - szurszurszurszur... - takie szybciutkie, cichutkie. - JEZUS MARIA, MYYYYYSZZZ!!!! - wrzasnąłem pełnym głosem, podciągając do góry nogawki spodenek roboczych i wskakując na stolik No nie, nie, spokojnie, ja nie blądynka (blĄdynka! nie mylić z blondynką, to nie ma nic wspólnego z kolorem włosów ), scena co prawda wyglądała dość podobnie, ale: 1) zamiast "Jezus Maria" rozległo się coś innego. Mniejsza o to, co 2) zawrzaśnięte zostało to szeptem, żeby biednej myszki nie spłoszyć 3) skok został wykonany, ale nie na stolik, a na schody, celem wybiegnięcia z piwniczki i jak najszybszego poszukania myszy, która było wyraźnie słychać, że szeleściła czymś w pomieszczeniu przylegającym. Tam jest taka nieuprzątnięta hałda śmieci, trochę folii tam jest i byłem przekonany, że to tam. 4) zamiast nogawek spodenek złapałem po drodze łoma (stał akurat pod ręką), na wypadek, gdyby to nie była mysz, a kuna. I co? Ano... nic. Śladu myszy nie ma. Wróciłem do pracy, za chwilę znów odkładam wiertarkę i znów: szurszurszur... Wtedy dopiero skojarzyłem i znalazłem przyczynę: kabel wiertarki był wetknięty w przedłużacz, a całość ciągana za wiertarką zaczepiła o przechodzącą w przejściu (już do holu, a więc jedne drzwi dalej) folię fundamentową. Jak odkładałem wiertarkę, kabel się luzował i folia sprężynując przeciągała jego kawałek po sobie Drugie zdarzenie jednak jest dla mnie niewytłumaczalne. Mam w domu kanalizację. Podłączoną do szamba. Póki co nieużywaną. Znaczy się jest jeden kibel, ale stoi sobie zalany płynem do spryskiwacza i czeka na faktyczną konieczność użycia, z drobiazgami latam pod drzewko. Na poddaszu wszystkie dojścia są zaślepione, główny pion kanalizacji kończy się niemal w szczycie poddasza otwartą rurą, potem tam będzie dachówka wentylacyjna, póki co rura się kończy pod dachem. I tak tam pełny przewiew jest, więc nic nie waniajet. I teraz do rzeczy: robiłem instalacje już w warsztacie, pomieszczenie gospodarcze miałem tuż obok siebie, a w nim ten pion kanalizacyjny. I w tymże pionie usłyszałem w pewnym momencie taki charakterystyczny odgłos zlatującej wody. I tu bohater niniejszej opowieści stoczył sam ze sobą krótki dialog wewnętrzny: - oho, jakiś sąsiad wyżej skorzystał... - zaraz zaraz... jaki sąsiad? Jakie "wyżej"???? To nie było przesłyszenie, odgłos zlatującego kanalizacją czegoś słyszałem wyraźnie. Wyraźnie też dochodziło to z tej rury, nie z zewnątrz, bo tak też sobie to w pierwszej chwili usiłowałem tłumaczyć, że pewnie gałąź po dachu zjechała. Dach jednak jest obecnie w takim stanie, że żeby po nim zjechać gałąź musiałaby być dość ciężka i być wyposażona w sanki. Albo narty. Bez tego po prostu by utknęła w śniegu. Poza tym, ja tego głosu nie słyszałem z góry. Jedyne, co mi do głowy przychodzi, to że skraplająca się na wewnętrznych ściankach rury od pionu i na niej zamarzająca para z szamba osiągnęła taką grubość, że się oberwała i zsunęła na dół. Wydumane to trochę, ale jedyne, co mi przychodzi do głowy, w każdym razie wrażenie było... ciekawe J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
manieq82 17.01.2010 03:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 a może taka kuna zjechała .... na sankach po rurze znaczy się albo ta wcześniej wspomniana mysz lub coś innego gryzoniowo wkurzającego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 17.01.2010 11:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 a może taka kuna zjechała .... na sankach po rurze znaczy się albo ta wcześniej wspomniana mysz lub coś innego gryzoniowo wkurzającego Obstawiam jednak ten obmarzający na rurze i obrywający się pod własnym ciężarem szron, o żywinie też co prawda myślałem, ale mam wrażenie, że taka zjeżdżająca rurą kuna by narobiła o wiele większego łomotu. Choć nie przeczę: idea kuny wlatującej w przykanalik i przekonującej się, że jedyna możliwa dalsza droga prowadzi wprost do betonowego szamba bez wyjścia... no jakiś taki sadystyczny rechot we mnie to wywołuje J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
myszonik 17.01.2010 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Witajcie Jarku. ja jako nowicjusz w temacie budowa (klamka zapadła w tym tygodniu, a plany już, że ho, ho) na razie podglądam zafacynowana dzienniki, a Twój skłonił mnie do zalogowania na forum. Świetnie piszesz, świetnie się Ciebie czyta, a działka piękna i nie wątpię, że powstanie na niej piękny dom. Czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy i podglądam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zuznka 17.01.2010 15:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Dwa powody mnie tu przygnały: pierwszy to przyznaję się bez bicia - zazdrość pięknych drzew drugi - kibicowanie szybkiej i efektownej budowie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
PeZet 17.01.2010 17:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Rewelacyjny dziennik! I w końcu znalazłem, tu, u Ciebie, zdjęcie Głównej Szyny Uziemiającej! W całym necie tego nie ma. Czekam z niecierpliwością na fotki, jak się podpina kabel ziemny w rozdzielnicy. Zamieść, proszę. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 17.01.2010 21:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Stycznia 2010 Myszonik i Zuz@anka - dziękuję za pochwały Te drzewa robią piękne wrażenie i nadają działce klimat, to fakt, ale tak naprawdę, nie oszukujmy się, to zarażone przypłaszczkiem granatkiem, karłowate i rosochate kurduple Schną sobie niestety w okolicy (cały las jest zarażony) po kilka na sezon, więc i nasze się nie ostoją, liczymy się z tym, że trzeba je będzie stopniowo usuwać. Nic, będziemy dosadzać nowe A co do "planów, że ho ho" Myszonika - tak, pamiętam ten etap Pisałem o naszych początkach, przypomnę tutaj tylko, że pierwotna koncepcja naszego domu miała mieć nawet wieżę z dodatkową kondygnacją i metalowym kurkiem na szczycie. A i jeszcze schody jak u Carringtonów Ani się obejrzycie, jak będziecie wspominać owe plany z uśmiechem, stojąc na własnym. Ciąg dalszy dziennika... na pewno nastąpi, ale może być teraz przerwa troszkę dłuższa niż zwykle, niestety Zły Kapitalistyczny Pracodawca - Wyzyskiwacz znów mnie w delegację wysyła do Krakowa, w związku ze Strasznie Pilną Robotą, a w weekend do rodziców jadę, w kolejny tydzień znów Kraków i w ten sposób najbliższy termin kolejnych robót to weekend za dwa tygodnie PeZet - w całym necie nie ma zdjęcia GSU w wydaniu domkowo-jednorodzinnym, bo i nie wiem, czy wiele takich domów jest, które sa wyposażone w taką szynę z prawdziwego zdarzenia. Na ile się orientuję, taka GSU zwykle ma formę prostego zacisku łączącego bednarkę z drutem miedzianym wprowadzonym do rozdzielni, a połączenia wyrównawcze, jeśli w ogóle są, to mają postać co najwyżej normalnych przewodów instalacyjnych łączonych z resztą instalacji. Ja u siebie to robię w wersji full-wypas, bo po pierwsze jako inżynier telekomunikant "ziemię" darzę wielkim uczuciem, po drugie stykając się z tematyką porządnych uziemień w wydaniach profesjonalnych, patrzę na to z odrobiną zawodowego zboczenia Jak się podpina kabel ziemny w rozdzielnicy - na pewno to sfotografuję i na pewno zamieszczę, ale nie będzie to szybko, uzbrajanie rozdzielnicy to temat na przełom wiosny/lata, nie wcześniej, a być może później. Wyglądać to jednak będzie prosto - tenże ziemny kabel u mnie wystaje z chudziaka, z arota, przez którego jest wprowadzony do budynku, dalej podejdzie sobie pionowo do rozdzielni, wejdzie do niej zapewne od dołu. Dalej już go pozbawię izolacji i oddzielę przewód ochronny. Ten pójdzie wprost do szyny ochronnej (do której będzie też wpięty przewód LGY 16mm2 z głównej szyny uziemiającej), a reszta wsadzona w ochronnego cienkiego peszla pójdzie bokiem rozdzielni do góry, do pierwszego rzędu i tam zostanie wpięta wprost do odłącznika p/poż. A dalej - jak to w rozdzielni Z nietypowych, niestandardowych rzeczy - chcę zamontować dodatkowy odłącznik do odłączania zasilania domu na czas wyjazdów czy dłuższych (niż powiedzmy doba) nieobecności, sprzed tego wyłącznika będą tylko wyciągnięte obwody, które zasilanie mieć muszą: lodówka, alarm, piec CO, "serwerownia" itp. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.