Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Bardzo fajna ta giętarka, zawsze wydawało mi się, że to coś bardziej zaawansowanego, a to wygląda na coś, co samemu... ten tego...

A swoją drogą, to by było już kolejne pożyteczne urządzenie, jakie można zrobić z samochodowego podnośnika hydraulicznego i paru kawałków złomu :)

 

@Aasia_ - wiesz, zgiąć ten profil w łuk pewnie bym w końcu dał radę, ale jak zgiąć małżonkę... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajna ta giętarka, zawsze wydawało mi się, że to coś bardziej zaawansowanego, a to wygląda na coś, co samemu... ten tego...

 

 

Bo tak wlasnie jest. Z tym tylko ze na jedna brame nie warto sie wg mnie babrac. Lepiej poszukac w okolicy juz gotowego narzedzia i w drodze handlu wymiennego uzyskac do niego krotkotrwaly dostep.

 

Sprobuj zapytac np tutaj:

 

http://www.kute.com.pl/kontakt.php

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz, zgiąć ten profil w łuk pewnie bym w końcu dał radę, ale jak zgiąć małżonkę... :lol:

 

pierwszy z brzegu link :p

http://www.wprost.pl/ar/62467/Giecie-kobiet/

Swoją droga, dosyć z budlowlaną powiązany...

 

Co do bramy - koniecznie opisuj wszystkie kroki, problemy, pomysły, bo pewno niejeden czytelnik chce taką bramę suwaną skonstruować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bajcik - link bardzo ciekawy, dzięki :)

 

Z bieżących ciekawostek zaś - z ostrożnym optymizmem sygnalizuję, że od momentu zainstalowania stracha na kuny, kuna pokazała się raz, na moment i od tamtej pory ani śladu po niej. Może jeszcze poczekam kolejne dwa tygodnie, zanim obwieszczę, że udało mi się wyprodukować skuteczny odstraszacz kun (i ewentualnych chętnych zaproszę do kontaktu na priv ;) ), ale ostrożnym optymizmem mogę sobie humor poprawić, a co.

 

Druga sprawa: degustacja drugiej edycji piwa "Jarkowego" się odbyła :) Pierwsze jednak smakowało mi bardziej. Druga edycja wyszła bardziej "wytrawna" w smaku, w typie niemieckich piw, z wyraźną goryczką, a ja za takimi mniej przepadam. Ale nie ma problemu, wypije się :) A potem zrobi trzecią edycję :stirthepot:

 

Trzecia edy... Tfu! sprawa trzecia: był dekarz. Pokazał wreszcie, jak się podsuwa dachówki, więc może ten dach sam doczyszczę i przywrócę tym samym Wyjątkowi pokój do użytku (bo śmierdzi dużo mniej, ale jednak śmierdzi), niestety podał też cenę robocizny za wykonanie podbitki. No i cóż, podbitki chyba w tym roku jednak nie zrobimy, ponieważ spodziewałem się ceny robocizny rzędu 3 tysięcy, a nie dokładnie dwóch razy tyle... Jakby ktoś z lokalesów miał namiary na sprawdzonego speca od podbitek, będę wdzięczny za podrzucenie.

 

No i jeszcze drobiazgi: oświetlenie ścieżki przed domem na zewnątrz, w pełnym automacie, uruchamiające się od czujnika ruchu, tylko po zmroku - o tym nawet nie warto pisać :)

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ostatniej chwili:

 

Kunie, biedactwu, chyba deszcz dupę nad ranem zmoczył, bo przyszła do nas posiedzieć w suchym pod dachówkami, tyle, że trzymała się przeciwnej strony domu, niż strach na kuny jest zainstalowany. Kurczę, zrobić drugi?

Noszę się z planami kupna żywołapki, ale jakoś mi jeszcze nieśpieszno, bo to i koszt dodatkowy i potem trzeba jeździć z tą złapaną kuną, wywozić daleko... niechcemisie...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj a myślisz, że co było dla mnie inspiracją? Ta zabawka właśnie :)

Swoją wersję zrobię, ale z tym łańcuchem zrobionym z obroży od buldoga będzie bardziej profesjonalna :)

 

Swoją drogą... przed chwilą pisałem o kunie. Teraz widzę w powiadomieniach: o, bajcik odpisał, na pewno w temacie kuny. Otwieram, czytam: "Kiedyś omawiany był temat zautomatyzowanego czyszczenia kosza na dachu.". Pierwsza moja myśl: "co on się z kuną na łby tenteges??? Chce, żebym kuny nie wywoził, tylko nią rynny czyścił????"

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj a myślisz, że co było dla mnie inspiracją? Ta zabawka właśnie :)

Swoją wersję zrobię, ale z tym łańcuchem zrobionym z obroży od buldoga będzie bardziej profesjonalna :)

 

Swoją drogą... przed chwilą pisałem o kunie. Teraz widzę w powiadomieniach: o, bajcik odpisał, na pewno w temacie kuny. Otwieram, czytam: "Kiedyś omawiany był temat zautomatyzowanego czyszczenia kosza na dachu.". Pierwsza moja myśl: "co on się z kuną na łby tenteges??? Chce, żebym kuny nie wywoził, tylko nią rynny czyścił????"

 

J.

Jarek - no musisz tą cyberkunę jednak zrobić - dwa problemy za jednym zamachem rozwiążesz :yes:

Edytowane przez Jarek.P
Poprawiłem literówkę w cytacie z mojego postu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do automatyzcacji ten cyber właśnie potrzebny. Najlepiej bezprzewodowo z opcją trybu sterowania pilotem, a na co dzień sterowanie centralką od alarmu czy co tam w racku trzymasz.

Druga opcja, gdyby żywołapka okazała się zbyt efektywna to kuna-zombie, uznająca jednak twoją władzę... Mógłbyś nakręcić remake 'Świt żywych kun" z elementami "Teksańskiej masakry piłą....- ehm, elektryczną"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powiem swoje zadanie spełniła służyła wiernie przez 2 lata budowy w ekstremalnych warunkach w mrozy w upały. Ale niestety aku już trzymają krótko a i sama wkrętarka wydaje odgłosy agonalne. Trzeba się rozejrzeć za następczynią i teraz już nie ustapię ani na krok.

 

A ja tam już Makity nie kupię. Po roku w sumie lekkiego używania ma straaaaszne luzy na łożysku. Wiertarka za ponad 600pln :( Japońska Makita made in China :(

 

W temacie tokarki, to mojemu znajomemu niedawno na Allegro udało się upolować kompaktową, ale bardzo masywną tokarkę (jakieś 200kg) do stali. Zapłacił 2500pln. Rok produkcji 1965. Wygląda może niezbyt okazale bo cała oblazła z farby, ale mechanicznie bez zarzutu. Też rozglądam się za czymś takim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z bieżących ciekawostek zaś - z ostrożnym optymizmem sygnalizuję, że od momentu zainstalowania stracha na kuny, kuna pokazała się raz, na moment i od tamtej pory ani śladu po niej.

 

To teraz tylko czekaj jak Ci się szczury pokażą ;) U mnie po eksmisji kuny po miesiącu musiałem zabrać się za szczury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O używanej tokarce myślałem już, bo tak jak napisałeś, czasami w cenie takiej, jak ta pokazywana przeze mnie nówka, można trafić stare dobre tokarki "wszystkomające" i o słusznych rozmiarach, ale takie rozwiązanie ma jedną poważną wadę: ja zbyt małe doświadczenie w pracy z tokarką mam, żeby kupując używaną maszynę stwierdzić ot tak po oględzinach, że z nią jest wszystko na pewno ok, a w takiej tokarce mającej tyle lat co ja, różnie może być... Jeśli większość życia stała sobie na zapleczu warsztatu dziadka-majsterklepki, to spoko, ale jeśli to fabryczna tokarka eksploatowana dzień w dzień po ileś godzin przez całe lata, a potem dojeżdżana jeszcze przez jakiegoś prywaciarza, wreszcie trafiła na Allegro jako "Niemiec do kościoła i z powrotem tylko jeździł, płakał jak sprzedawał", potem będzie mi toczyła wałki w jajko, a gwinty robiła jedyne w swoim rodzaju (nigdy dwa razy takie same), to co ja z nią zrobię? Mam się dodatkowo bujać z wymianą łożysk, regeneracją łoża? Dziękuję, właśnie sobie taką "nówkę sztukę" drukarkę na allegro kupiłem...

Zresztą, po prawdzie, mi taka duża tokarka nie jest potrzebna, to małe ustrojstwo wystarczy.

 

 

A z innej beczki - każde dziecko ma taki okres, kiedy wymyśla (samo!), kim będzie, kiedy już dorośnie. Zaczęło się to właśnie u Wyjątka. Tak w ogóle, to on będzie elektronikiem (a ja nie powiem, miło mi to słyszeć było [Ale bardziej miło byłoby, gdyby przyszedł to obwieścić tak z godzinę później i dał się cholernik wyspać w sobotę! :mad:]), ale zastanawia się jeszcze, bo chciałby też być tajnym agentem :)

Miejmy nadzieję tylko, że nie następnym Agentem Tomkiem... :bash:

 

W każdym razie, Wyjątek Wyjątkiem, siedem lat ma dopiero (niecałe), wersji "kim będę, jak dorosnę" usłyszymy pewnie jeszcze pincet. Ja jednak mam już swoje lata. I może w moim przypadku już troszeczkę za późno na mówienie kim chciałbym być jak dorosnę (zwłaszcza, że jak chyba wspominałem kiedyś, odkąd w wieku około 2-3 lat prąd mnie kopnął, zawsze wiedziałem i głośno obwieszczałem, że będę elektronikiem), ale po dzisiejszym dniu z całą stanowczością i przekonaniem mogę powiedzieć, że nie będę dekarzem. Jeeezuuuuu, co za okrrropna praca! Nawet nie chodzi o to, że wysoko, bo wysokości ja się specjalnie nie boję, już bardziej ziemi (bo to ziemia łamie kości, nie wysokość), ale na takim dachu jest potwornie niewygodnie po prostu, albo się stoi i uważa na każdy ruch i każdy krok, albo się klęczy kolanami wbitymi w dziurę po zdjętych dachówkach, łydki w tym momencie na sztorc sterczą, oparte o kant niższego pasa dachówek. Można jeszcze usiąść, nawet całkiem wygodnie, ale wtedy miejsce pracy ma się za plecami. :bash:

 

 

O co chodzi? O kunę, rzecz jasna. Tą, o której pisałem, że przeprowadzać się zaczęła na drugą stronę domu, nad naszą sypialnię.

Na dziś zaplanowałem inspekcję przestrzeni pod dachówkami nad pokojem Wyjątka. Nasz dekarz wpadł ostatnio, pokazał wreszcie, jak się podsuwa dachówki (dla zainteresowanych: zafiksowałem się na słowie "podsuwa" i dlatego sam nie mogłem wykombinować wcześniej, a tymczasem bliższe prawdzie byłoby "obraca w bok pod sąsiednią"), więc stwierdziłem, że spróbuję.

Najpierw jednak wykonałem gospodarską rundę wokół domu i od strony naszej sypialni będąc usłyszałem, że łazi zwierzątko. Spać biedactwo nie mogło ani chybi, było to ok 12 w południe, dla kuny to środek nocy. Łaziła pod dachówkami, usłyszawszy mnie spierdzieliła gdzieś poszyciem, to jednak wystarczyło, żebym zmienił plany i drabinę przystawił wpierw od tej strony. I cóż... dobrze zrobiłem. Oto, co me oczy ujrzały po zdjęciu dachówek:

 

20131019_140919.jpg

 

I tak na długości niemal dwóch metrów, dokładnie nad ścianą kolankową, tam, gdzie pod deskowaniem zaczyna się wnętrze domu. Wnętrze szczęśliwie odcięte metalową siatką (trochę ją widać na tym zdjęciu), ale jak nam ma za gipskartonami nie hulać wiatr??? Cóż, dziury już załatane (szczęśliwie pół roli membrany się zostało), trutka w tym miejscu wyłożona, a ja właśnie zacząłem robić drugiego stracha na kuny do zainstalowania po tej stronie dachu. Jak będzie trzeba, to zrobię jeszcze dwa kolejne i będzie po jednym na każdej połaci!

 

Przeniósłszy się na stronę Wyjątka stwierdziłem najpierw, że u niego membrana jest pod dachówkami cała i czysta. Co mnie zmartwiło, bo spodziewałem się, że będzie dziurawa, zasrana i że to będzie przyczyna smrodu. Po drugie, w tym kącie pod skosem lukarny, który kiedyś pokazywałem znalazłem stare resztki po kunie (zaschnięte już na amen i nieśmierdzące) oraz wywleczone w wnętrza domu kawałki wełny. Znaczy właziła... Wiem, którędy właziła, zatkałem tą dziurę jeszcze od spodu, z pokoju Wyjątka, teraz dodatkowo zalałem całą tą dziurę pianką i od zewnątrz. Jednak, widząc dokładniej, gdzie się mogła kierować, zrobiłem jeszcze jedną odkrywkę, w gipskartonie skosu lukarny:

 

JP199118.jpg

 

Tak, to jest właśnie pokój Wyjątka w obecnej formie. Nowa odkrywka to ta po lewej, po prawej stare, już nawet częściowo zakryte. Wyjątek cały czas na wygnaniu...

 

W tejże odkrywce w każdym razie znalazłem coś dziwnego: po pierwsze, miejsce, w którym mogła wchodzić, z niedokładnie zamontowaną siatką przeciwkunową (poddaszowcy... :mad:). Nad tym miejscem cała wełna aż do szczytu lukarny nie miała konsystencji ciągłej, jak to wełna, tylko stanowiła poszarpane strzępy, które nawet nie wypełniały przestrzeni, począwszy od połowy skosu aż do szczytu, była tam niczym nieocieplona pustka (a licznik od gazu się kręci...). Oto owe strzępy wygarnięte stamtąd w całości:

 

JP199120.jpg

 

Tak, wiem, wyglądają nieciekawie i super by było stwierdzić, że tu właśnie kuna sobie szykowała gniazdko, znalazłem, wyczyszczę, zatkam, zagipsuję, pomaluję i będzie git. Nie daje mi jednak spokoju jedna rzecz: te strzępy nie śmierdzą! Nie mam więc tak naprawdę żadnej gwarancji, czy wyprodukowała to faktycznie kuna, czy może panowie specjaliści od poddasza w tym akurat miejscu zapakowali wszystkie zmiotki z cięcia wełny. W sumie, jak się teraz okazuje, byli to specjaliści wybitni (czego bym po nich nie odsłonił, okazuje się być spieprzone), więc czemu nie?

Trzecia możliwość jest taka, że owszem, to kuna zmieliła, ale łaziła srać gdzieś głębiej i że muszę pruć skosy dalej, żeby znaleźć, gdzie miała kibel. Albo po prostu czekać, aż się wyśmierdzi samo. Już i tak jest dużo lepiej, niż na początku całej akcji...

 

Na zakończenie, przedstawiam wkład Wyjątka w akcję przeciwkunową. W końcu to Wyjątek jest swego pokoju pozbawiony, więc jest żywotnie zainteresowany. Panie i Panowie, oto "Taki Specjalny Robot Do Walki Z Kuną", wszelkie prawa zastrzeżone:

 

20131019_212337.jpg

 

Detale projektu trochę trudno ogarnąć, tyle wiem, że na lewej górnej ćwiartce jest centrum zarządzania, w tym czymś, co wygląda jak paszcza jest sterownia i tam siedzi Wyjątek osobiście (po prawo w "paszczy"), dłuuugimi rękami obsługuje jakieś wajchy. Robot ma w kończynie wyrzutnię trutki na kuny, a na torsie specjalny taśmociąg do przeniesienia złapanej kuny do klatki. W wolnych miejscach kartki są jeszcze wariacje w temacie, ale tego już nie objaśnię, wybaczcie...

Tyle dodam jeszcze, że robiłem temu rysunkowi zdjęcie komórką, z lenistwa po prostu, komórka jednak mnie powaliła na kolana: obrysowała ramką łeb robota i wyświetliła komunikat: "detekcja mrugnięcia". No faktycznie, lewe oczko robotu się takie jakieś kaprawe wyjszło... ;)

 

J.

 

PS: zapomniałbym. @Zielonysmok - szczury, to ja już miałem. Większość wytrułem, jeden się utopił w wiadrze, a jednego wyniosłem w skopanym uprzednio worku na mróz -20 i z sadystyczną satysfakcją zostawiłem. Opisywałem to, znajdziesz gdzieś w czeluściach dziennika (zima 2009/2010)

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol:

Licznik - tak (stary telekomunikacyjny, takie liczniki dawno dawno temu, za czasów elektromechanicznych central telefonicznych, zliczały "impulsy". W tepsie był specjalny pan fotograf, który raz w miesiącu robił zdjęcie całej ściany takich liczników, a biurewny w biurze potem pracowicie ze zdjęcia sczytywały stan licznika.).

Kuna - nie. Nie chodzi o kunę :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...