Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

No co tak cienko? Więcej chętnych do rozwiązywania zagadki nie ma? Tak to jest licznik. I tak, liczy zwierzątka, ale nie chodzi o kuny :)

Odpowiedź jest możliwa do wydedukowania na podstawie moich wpisów z ostatnich... powiedzmy z ostatniego tygodnia :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No niestety...

 

Wobec niepojawienia się prawidłowej odpowiedzi jury konkursu postanowiło nie przyznawać pierwszego miejsca, a butelkę piwa "Jarkowe" przeznaczoną na nagrodę wytrąbić samemu :lol:

 

Prawidłowa odpowiedź brzmi: psy

Równo tydzień temu pisałem jednozdaniowo, że dorobiłem oświetlenie ścieżki przed domem, a ponieważ oczywiste i zrozumiałe jest, że u mnie takie oświetlenie nie może się uruchamiać jakimśtam wyłącznikiem, oczywiście całość jest sterowana automatycznie zainstalowanym na zewnątrz PIRem (a na dzień blokowana zmierzchówką). I super to działa, fajnie jest, kiedy się po zmroku wjeżdża na podwórko, a na powitanie się światła zapalają, niestety jednak okazywać się zaczęło, że ustrojstwo zapala się również i samoistnie. Wtedy właśnie pojawił się licznik, bo ciekaw byłem, jak często się to zdarza - noc w noc po cztery załączenia, jak licznik pokazał. Podejrzewałem koty (dokarmiamy, więc okoliczne wolnowybiegowe kocury mają nasze podwórko w stałych trasach patrolowych, po ileś razy dziennie sprawdzanych), ale winnym okazał się być duży, buldogopodobny psior, który nas nocami nawiedza. Ogrodzenia niestety nie mamy psoszczelnego...

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i są, ale wymagałoby to dodatkowych kombinacji z mojej strony, szukania, wymieniania, trochę mi się nie chce póki co. Licznik założyłem, bo bałem się, że te lampy zapalają się co chwila, kilka załączeń na noc (zapalają się na mniej, niż minutę) jestem w stanie przeboleć. Zwłaszcza, że kiedyś (..... hehehe) i płot będzie szczelniejszy, więc psisko tak swobodnie nie będzie nam po terenie biegać.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety...

 

Wobec niepojawienia się prawidłowej odpowiedzi jury konkursu postanowiło nie przyznawać pierwszego miejsca, a butelkę piwa "Jarkowe" przeznaczoną na nagrodę wytrąbić samemu :lol:

 

 

 

J.

 

kur!@#$ ... przegapiłem konkurs!

.... a miałem jechać znowu w Twoje okolice... ale teraz "na roboczo":lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Netbet - jakby co, to zapraszam, możesz w garniaku, obiecuję więcej do łopaty i taczki gości nie ganiać :lol:

 

@bajcik - prosto. Do rozdzielni mam dociągniętą linię zasilającą żaróki lamp (już za włącznikiem PIR), bo opcja ręcznego uruchamiania światła przyciskiem z domu też jest. W tym momencie przy każdym załączeniu świateł, obojętnie co je załącza, na tej linii pojawia mi się w domu napięcie. Podłączyłem tam prowizorycznie gniazdko, do tego gniazdka jakiś stary zasilacz "wtyczkowy", a do niego ten licznik. Każde załączenie i wyłączenie światła powoduje podanie na cewkę licznika napięcia, które powoduje popchnięcie licznika o jeden :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kretynizm zwany "zmianą czasu" właśnie nam wisi nad głowami, zima za pasem, pora do świąt choinkowych się szykować. Że co? Za wcześnie? A figa, po hipermarketach już podobno mikołaje z czekolady się zdarzają, nie mogę więc być gorszy!

Problem tylko w tym, że nasza stacjonarna choinka, z takim pietyzmem dwa lata temu sadzona, pokazywana na "świątecznej" fotografii:

 

JP234940.jpg

 

Tak, to ta właśnie choinka, posadzona dwa lata temu, liczyliśmy na to, że do obecnych świąt, to ona z metr wyższa będzie. Niestety... rosła, rosła, aż w zeszłym roku nagle zaczęła od dołu podsychać. I nie mamy pojęcia czemu. Susza wtedy była i ogrodnicza obsada FM pytana w stosownym wątku o radę stwierdziła bardzo autorytatywnie, że ususzyliśmy choinkę. Teraz jednak, specjalista szkółkarski powiedział nam, że świerk kłujący jest bardzo odporny na susze, że on bez wody nawet miesiącami może stać, natomiast bardzo nie lubi zbyt obfitego podlewania, problemem są raczej powodzie, niż susze. Choinka w każdym razie wyglądała coraz gorzej aż w końcu stanęliśmy w tym roku przed obliczem klęski świątecznej. Groziło nam, że Mikołaj, zobaczywszy takie drzewko, nie tylko tokarki w prezencie pod nim nie postawi, ale nawet reniferom się... odprężyć przy nim nie pozwoli. Coś trzeba było z tym pilnie zrobić.

 

Zrobiliśmy. Choinka dostała ostatnią szansę, ale już w rogu działki, pod płotem:

 

20131026_145942.jpg

 

w jej miejsce zaś została wsadzona nowa choinka, dobrana specjalnie z uwzględnieniem manka, które tamta zrobiła, nowa choinka jest taka, jak tamta miała być, plus nawet jeszcze trochę za straty moralne:

 

20131026_150008.jpg

 

Jeszcze wczoraj rano w Łazienkach rosła :lol:

 

Nienienie, spokojnie, rosła w lesie, ale prywatnym, obsianym na sprzedaż. Po prostu zamiast przepłacać w warszawskich centrach ogrodniczych, gdzie taka choinka (ponad 180cm) ze dwie stówy przynajmniej by kosztowała, za cenę dwóch godzin za kierownicą, ok 80 przejechanych kilometrów i jednego zdartego do "mięsa" przedniego zderzaka, mogliśmy kupić takie drzewko za 1/4 sklepowej ceny, przy okazji wysłuchując jeszcze całego wykładu fachowca na tematy z drzewkiem powiązane. Bonus dodatkowy, to gratisowy remont owego zderzaka z OC sprawcy :) (nie, nie cieszę się, niespecjalnie mi się chce to wszystko załatwiać i jeszcze użerać się z cudzym ubezpieczycielem, szczęście jednak w nieszczęściu, że nie ja za to będę płacił).

 

A teraz Wieści z Frontu.

Wojna z Kuną weszła na nowy etap. Kuny brak, tydzień temu się pokazała, od tamtej pory cisza. W pokoju Wyjątka zaś, ponieważ smród utrzymywał się na niezmienionym poziomie, w ruch poszła opisywana tydzień temu "trzecia możliwość". Pokój Wyjątka w obecnej formie:

 

JP269224.jpg

 

I trzy wyniesione na śmietnik ubite pięścią wory 120l każdy, pełne wełny z ocieplenia :bash::bash::bash:

Kuna sobie wchodziła o, tędy:

 

JP269225.jpg

 

Oczywiście wchodziła, jak jeszcze pianki nie było, obecnie przejście jest zapiankowane całą butlą pianki od zewnątrz (to ten kłąb widoczny w głębi, przy styropianie), pianka widoczna pod siatką, to bąbel wyrośnięty tędy jeszcze z wcześniejszego piankowania znalezionej dziury, od drugiej strony pokoju (za "zakrętem" ściany po prawo), tamże po zewnętrznej stronie murłaty, pod krokwią również był kanał dający dostęp do reszty połaci, na szczęście tego kuna nie znalazła.

Poddaszowcom, jak widać brakło siatki "Labitza" (Leduchowskiego znaczy), poratowali się poniewierającą się u mnie siatką ogrodzeniową, w dodatku byle jak ją mocując, kuna sobie poradziła przepychając się pod nią. Dalej, wijąc sobie gniazdko na zimę zmieliła całą wełnę na przestrzeni od krokwi do krokwi, do samego szczytu lukarny, a ponieważ za potrzebą nie chciało się zwierzątku latać na zewnątrz i dupy na deszczu odmrażać, po drugiej stronie lukarny zrobiła sobie kibelek. Zrobiwszy odkrywkę po lewej stronie pokoju zacząłem wyciągać ze skosu wełnę tak oto wyglądającą:

 

JP269223.jpg

 

Dobra wiadomość jest taka, że to wszystko było już mocno wyschnięte, nie było nic świeżego, zatem kuna tam od dawna już nie dociera, piankowanie plus strach na kuny pomogły. Cała ta wełna, już nawet bez roztrząsania, czy czysta czy nieczysta została wypieprzona, ja zaś muszę kupić rolę nowej wełny (i z pół płyty GK) i zaizolować lukarnę od nowa. Zanim to jednak zrobię, pokój ma jeszcze kilka dni kwarantanny, bo niestety nie mam żadnej pewności, czy znalazłem wszystko. Z tej otwartej przestrzeni wygarnięte jest wszyściutko do cna, zostały tam gołe deski, oglądając zaś szczeliny pod krokwiami mam wrażenie, że są wypełnione nieposzarpaną wełną na równo, wyglądałoby więc, że dalej kuna się nie zapuszczała. Jeśli jednak będzie śmierdzieć dalej... cóż, ja też będę pruł dalej. I tak po trochu, po trochu, może całe to poddasze od nowa zrobię, na porządnie? ;) Echhhh.... :bash:

 

Czytający mnie budujący, którzy macie domy w pobliżu lasu - bardzo, bardzo dokładnie zamykajcie drogi dostępu pod deskowanie dachu (o tym, że deskowanie dachu jest koniecznością, nawet nie wspominam). Sami, bądź jeśli mają to robić fachofce, to patrzeć im na ręce i sprawdzać po kilka razy. U mnie niestety tego zabrakło, a skutki, jak widać, są opłakane.

 

Howgh!

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po namyślę stwierdzam jednak (o ile jeszcze nie jest za późno), że jasny garniak to jednak zły pomysł, lepiej czarny, na czarnym gips z GK lepiej widać. No, chociaż granatowy... :lol:

 

A z innej beczki - ja Wam (budującym, a zwłaszcza planującym budowę) dobrze radzę, kupujcie wyposażenie łazienek już teraz, zaraz! Łunija czuwa albowiem i za chwilę już będziemy mieli jeszcze lepiej:

 

http://www.wykop.pl/ramka/1709764/komisja-euro-zajmie-sie-regulacjami-dot-spuszczania-wody-w-toaletach-i-pisuara/

 

Krótko streszczając: obecnie produkowane spłuczki klozetowe zabijają nasza planetę! Zużywając niebotyczne ilości wody powodują susze, śmierć wielu gatunków zwierząt i kryzys ekonomiczny, niedostateczna ilość wody na Marsie to też ich wina!

Na szczęście Łunia Czuwa, Łunia Radzi, Łunia Nigdy Cię Nie Zdradzi!

Nowe, lepsze spłuczki, wykonane zgodnie z dyrektywą łunijnego sajuza będą spłukiwać kible zaledwie 5 litrami wody, a w przyszłości nawet trzema! To jest postęp!

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Nowe, lepsze spłuczki, wykonane zgodnie z dyrektywą łunijnego sajuza będą spłukiwać kible zaledwie 5 litrami wody, a w przyszłości nawet trzema! To jest postęp!

 

J.

Postęp to będzie jak uskutecznią obieg zamknięty. Może nawet dołożyliśmy do niego swoją cegiełkę - patrz rozważania o produkcji 'szambelańskiego" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam w momencie pisania powyższego tekstu chodził po głowie pomysł na całkowite wyeliminowanie zużycia wody w spłuczkach, dzięki wykorzystaniu specjalnych, szczelnych "euroworeczków" (oczywiście "fully recyclable"), po napełnieniu oddawanych w osiedlowych punktach zbiórki odpadów biodegradowalnych (co dwa tygodnie oczywiście!). Pomyśl tylko, jak by to rozruszało gospodarkę, ile nowych miejsc pracy...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja wiem, że są takie toalety, bardziej chodziło mi o zorganizowanie tego, jak na Sajuz przystało: przepisy, regulacje, harmonogram zbiórki euroworeczków i co najważniejsze: specjalna komórka w każdej gminie d/s toaletowych, z kierownikiem, zastępcą kierownika, sekretarką, asystentką, księgową, pracownikiem technicznym, inspektorem sanitarnym, młodszym inspektorem sanitarnym i jeszcze kilkoma szeregowymi pracownikami. Takie oszczędności nie mogą się przecież odbywać byle jak!

 

Z innej beczki - wiecie jaki jest szczyt bezczelności?

Wyobraźcie sobie kunę, którą się zwalcza od paru miesięcy, jak mając wszystko w... pod ogonem, przemaszerowuje sobie jasną nocą po krawędzi okna połaciowego znajdującego się dokładnie nad sypialnianym łóżkiem.

 

http://us.123rf.com/400wm/400/400/yayayoy/yayayoy1205/yayayoy120500009/13629392-wa--ciekli-emotikony.jpg

 

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no...

 

Jarek - chyba JUŻ CZAS na flintę:lol:

 

mnie osobiście by już dawno szlag trafił i nie przebierałbym w środkach... wiem.. wiem... zwierzaczek... malutki.... futerkowy... milusi....

odstrzelił bym "problem"

wszak Ci demoluje dom!

pozdro

NETbet'9mm

 

p.s.

ja mam jakiegoś natrętnego kocura co noc.... na razie suka z min walczy.. jak nie da rady... patrz wyżej:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Netbet, dyskutowaliśmy tu o tym kiedyś... Ja naprawdę nie mam tu żadnych zahamowań, milusi, nie milusi, chroniony czy nie, kijem bym zatłukł i nawet się sekundy nie zawahał. Wiatrówkę zresztą tak czy tak sobie planuję kupić, strzelać umiem (i nie, nie mówię o tym, że na odpustowej strzelnicy udało mi się kwiatka ustrzelić z dwóch metrów, strzelałem z dość dobrych wiatrówek dawno temu często i dużo). Ale, kurcze, jakoś średnio mi się uśmiecha wstawanie dzień w dzień o 4 rano i warowanie na krzesełku przed domem w oczekiwaniu, aż się kuna zjawi, zwłaszcza, że ona teraz tak średnio raz na tydzień się melduje, a po wszystkich moich zabiegach jakaś ostrożniejsza się stała i błyskawicznie spierdziela, jak tylko oknem ruszę, to już nie te czasy, jak otwierałem połaciówkę, a ona na wyciągnięcie ręki sobie siedziała.

 

Niemniej po nocnym akcie bezczelności też podjąłem decyzję, kupuję żywołapkę (taką profesjonalną, na kuny) i będę ją próbował łapać żywcem. A jak już (czy może: o ile...) ją złapię, to wtedy będzie czas się zastanawiać, co z nią dalej począć. W końcu ładne zwierzątko, z futerkiem, ogonkiem, miłym pyszczkiem... myślicie, że taki futerał na stylisku od szpadla by dobrze wyglądał?

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...