Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

i taką doświadczoną szkodnicę komuś podrzuciłeś?=a może bidulka czekała na opłatek pod sprawdzonym gościnnym dachem? gratuluję cierpliwości

 

 

@netbet - no żesz kuuuu....na w galarecie, że ja na to wcześniej nie wpadłem!!!!! :lol2:

 

J.

 

 

http://www.cosgan.de/images/midi/frech/c041.gif

Edytowane przez GraMar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ale klatkę zostawiasz na prawdopodobnych kolegów?

 

:cool:

 

W tym linku http://www.polskiwilk.org.pl/kuny jest opis zasiedlania zwolnionego terytorium:

"Aby pozbyć się kuny z domu, nie ma sensu zabijać niepożądanego lokatora (jest to zresztą zabronione prawem), gdyż opustoszałe terytorium zostanie szybko odkryte przez inną kunę, a ślady zapachowe pozostawione przez "naszą" kamionkę, wskażą intruzowi wszelkie dogodne przejścia i ukrycia w naszym domu. W kilka tygodni można się spodziewać kolejnego zasiedlenia. Jedynym skutecznym sposobem jest porządne uszczelnienie budynku. Aby dowiedzieć się, które miejsca należy uszczelnić, trzeba poznać drogi, jakimi kuna dostaje się do jego wnętrza. Trzeba pamiętać, że kuna potrafi wdrapywać się pionowo w górę po ścianie i przeciskać się przez zaskakująco wąskie szczeliny. Należy obejść cały dom i sprawdzić, czy na ziemi przy ścianach domu, lub na murze nie widać śladów łap, zadrapań po pazurach, zabrudzeń, odchodów, wskazujących stałe ścieżki kamionki. W pobliżu takich śladów powinny znajdować się też otwory, którymi kuna wchodzi do domu np. wyszczerbienia w drzwiach, szczeliny w murze, w podsufitce, pod dachówkami. Jeśli nic takiego nie znaleźliśmy, trzeba rozsypać wokół zewnętrznych ścian cienką warstwę piasku (lekko go namoczyć), a na strychu np. mąki, na której dobrze widoczne są ślady. Jeśli trop się urywa tuż przy murze i nie widać otworu, jakim zwierzę przedostało się do domu, dodatkowo w tym miejscu można wieczorem rozsypać mąkę. Nazajutrz na ścianie powinny być odbite ślady prowadzące do tajnego przejścia. Jeśli już wiemy, którędy kuna dostaje się do domu, trzeba w ciągu dnia przygotować materiały do uszczelnienia znalezionych otworów, zawczasu je dopasować, oraz zainstalować źródło światła. Następnie należy odczekać 2-3 godziny po zmroku i szczelnie zatkać otwory wejściowe. Aby mieć pewność, że kuna opuściła kryjówkę trzeba wcześniej rozsypać na gruncie pod otworami mąkę i sprawdzić w nocy czy są tam świeże tropy wychodzące. Nie wolno prac uszczelniających robić za dnia, bo uwięzimy kunę i skażemy ją na powolną śmierć głodową, a domowników na bardzo przykre dźwięki i zapachy (umierająca kuna schowa się w najmniej dostępny zakątek domu). Z tych samych powodów nie wolno też zatykać otworów, jeśli wiemy, że nasza kamionka ma młode, które jeszcze nie wychodzą na polowanie. Trzeba cierpliwie poczekać aż młode dorosną. Po zatkaniu otworów należy regularnie sprawdzać, czy nie ma tam nowych szczelin, bo kamionka może starać się odzyskać dostęp do utraconego schronienia.

 

W odróżnieniu od budynku, czy garażu, nie da się kunie odciąć dostępu do samochodu stojącego w nocy na ulicy lub parkingu. Dlatego konstruktorzy od dawna pracują nad różnymi urządzeniami odstraszającymi kuny od pojazdów. Podobne urządzenia można stosować w budynkach zasiedlonych przez te zwierzęta. Mają one różną skuteczność, opierają się zwykle na emitowaniu dźwięków o różnych częstotliwościach. Żeby mieć przegląd dostępnych urządzeń, wystarczy w wyszukiwarce internetowej wystukać hasło "odstraszanie kun".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opłatek to na nią czekał, właśnie na dachu i to aż w dwóch miejscach. Szczęśliwie dla niej najpierw jednak się klatką zainteresowała, bo opłatki były takie więcej.... ostateczne, powiedzmy.

Wywiezienie "za morze" było właśnie celowe, specjalista (producent klatki) twierdził w poradniku, że trzeba ją wywozić daleko (kilkanaście kilometrów przynajmniej), bo wróci. Pomyślałem sobie, że wisły nie przepłynie, a po moście przejść się nie odważy.

Nic, w lasku bielańskim będzie jej dobrze :lol:

A klatka? Klatka zostanie...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:no: oj, to chyba tylko pojedynek, bo okoliczne terytorium bogate jest w zwierza. Mam 200m do rezerwatu, na drodze często przesiadują zające doprowadzając psy przy bramach do piany na pysku z bezsilności, całą zimę za siatką nocami ryją dziki, do bażantów i ich blaszanych wrzasków już się przyzwyczaiłam /blaszanych-bo to dźwięk metalowej puszki rzuconej po schodach :D/.

Zbieraj na etolę :p

 

 

Pierwsza Wojna Kunicka zakończona - gratulacje!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do bażantów i ich blaszanych wrzasków już się przyzwyczaiłam /blaszanych-bo to dźwięk metalowej puszki rzuconej po schodach /.

 

Nie zgadzam się! :)

Dla mnie to od zarania istnienia tego dziennika jest dźwięk wyciągania gwoździa z mokrej deski szalunkowej :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, tak, też to w ten sposób odbieram :)

 

Jeszcze ciekawostkę znalazłem:

 

Dorosłe kuny żyją zwykle pojedynczo, zajmując własne terytoria, które znakują odchodami, moczem i wydzielinami gruczołów przyodbytowych. Ich terytoria mają wielkość kilku do kilkudziesięciu km2, terytoria samców są większe od tych, które zajmują samice.

 

Czyli, jeśli to należy rozumieć wprost, wychodzi na to, że jedyną kunę w Markach wywiozłem :)

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tych zwierzów aż 6 u siebie mialem.

A jak harcowały w nocy.

Skubane łaziły 5 metrów ode mnie na stercie drzewa w sali. Ale to w starym budynku nieużytkowym.

W więźbie wieszarowej pomiędzy belkami stropowymi a krokwiami sobie spały, sieczka tam jest.

Do auta ojca też się dobrały.

Jakoś same z siebie się wyniosły.

Tak mi się wydaje....:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uchwyt, uchwyt... A widziałeś, jaka cholernica upasiona? Spokojnie by starczyła nie na szpadel, ale nawet na futrzanego getra na jedną nogę! Albo na mufkę.

Tak czy tak życie jej darowałem, m.in. dlatego, że jak już ją miałem w klatce, to jej wywiezienie było najprostsze i najbezpieczniejsze. Wszelakie inne rozpatrywane scenariusze wymagałyby ryzykownych faz pośrednich.

 

Swoją drogą... ta kuna jakoś klatki wewnątrz nie zdemolowała w najmniejszym stopniu. Co zatem złapało się poprzednio? Diabeł tasmański????

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...