Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wiesz... tak się głupio składa, że jako absolwent, chwilowo wprost po studiach zarejestrowany w "pośredniaku" dostałem ofertę zatrudnienia jako nauczyciel informatyki w Zespole Szkół Zawodowych :) Obawiam się, że tam nie zostałbym nauczycielem roku. Zwłaszcza, że nie było wtedy ani komórek z kamerą, ani nawet youtuba i zdjęć nauczyciela z koszem na śmieci założonym na głowę nie byłoby gdzie publikować.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku, przepis znakomity :)

 

Nie masz jeszcze jakiegoś przebiegłego dekalogu na podstępne przekonanie krzepkiego 14latka, że przekopanie łopatą około 6 arów to

a) wyjątkowy zaszczyt

b) z powodzeniem zastępuje dowolne ćwiczenia fizyczne

 

Bo na razie łypie na mnie podejrzliwie i nie docenia mojej propozycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku, przepis znakomity :)

 

Nie masz jeszcze jakiegoś przebiegłego dekalogu na podstępne przekonanie krzepkiego 14latka, że przekopanie łopatą około 6 arów to

a) wyjątkowy zaszczyt

b) z powodzeniem zastępuje dowolne ćwiczenia fizyczne

 

Bo na razie łypie na mnie podejrzliwie i nie docenia mojej propozycji.

Może zakop gdzieś stówę, pozwól mu ją znaleźć i powiedz, że podobno jest tego jeszcze trochę na działce. Nie nie, żartowałem. To nie jest dobry sposób na wychowanie potomka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł z zakopaniem czegoś jest całkiem niegłupi. O ile narkotyki mogą go niespecjanie ruszyć, to może stówa - choć po drobne może się nie chcieć schylić, w każdym razie podsunęliście mi drodzy Panowie świetny pomysł :)

 

Na przerwanie podziemnego kabla do WIFI już się nie nabierze, bo za stary na te numery. Ale lekka modyfikacja punktu a) w przepisie Jarka. Twardy dysk, twardy dysk, to jest myśl. Zaaaakopać. Najlepiej w częściach :) :) Łał, ile pieczeni można w ten sposób upiec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zrozumieliśmy się, donos miał być do "służb" :)

Kabel do wifi - nie, ale przecież ten internet do wifi się w domu skądś bierze, prawda? Jeśli nie z sieci komórkowej, to może...

 

Ewentualnie na domowym routerku zrobić blokadę na adres fejsbuka, po czym powiedzieć, że klucz do fejsa jest w ogródku zakopany :)

 

A tak całkiem na serio - jeśli proste: "trzeba ogródek skopać, tam jest szpadel" nie wystarcza, to może faktycznie wprowadzić metodę coś-za-coś? Albo złośliwą ("szlaban na komputer, póki ogródek się nie przekopie") albo perswazyjną ("ktoś musi to zrobić, jeśli tobie się nie chce, skopię go ja, trochę mi z tym zejdzie, bo siły mam mniej od ciebie. A ponieważ się nie rozdwoję, to obiadu, kolacji dziś ani jutro nie ma, bo nie będzie miał kto ugotować").

 

J.

 

PS: tak, wiem, to tylko w teorii jest takie proste. Ale ja teoretyk, póki co, a jedyna praktyka jaką posiadam, to wspomnienia z czasów, kiedy sam miałem naście lat :) Ale to inne czasy były...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie nie załapałam :)

Co przypomina mi historię ciotkowego ogrodu, w którym ponoć uciekający przed wojną zakopali skrzyneczkę z kosztownościami. Po dziś dzień, w owym ogrodzie pojawiają się dołki kompostowe, głębokie na dwa metry i szerokie na dwa. I tak co roku, odkąd moi rodzice sięgają pamięcią. Zostało na oko jeszcze z pół hektara nieskompostowanego :) Żeby się te klejnoty wcześniej nie rozłożyły ...

 

Żeby to u nas był tylko ogródek, to litości bym nie miała. Pokazała palcem stąd do dotąd. I biedak kopałby zalewając się potem. Ale to ugór pobudowlany, sama glina, która w słońcu twardnieje na kamień. Chwasty z korzeniami na kilometer, wybujałe jeżyny, a gdzieniegdzie kamień, drut i cholera wie co jeszcze. A że bywamy tam raz na ruski rok, to sprawa się komplikuje. Dlatego musi być ideologia dorobiona. Bo o dziedzictwie nie mam mu co ćmić, ma jeszcze rodzeństwo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie nie załapałam :)

Co przypomina mi historię ciotkowego ogrodu, w którym ponoć uciekający przed wojną zakopali skrzyneczkę z kosztownościami. Po dziś dzień, w owym ogrodzie pojawiają się dołki kompostowe, głębokie na dwa metry i szerokie na dwa. I tak co roku, odkąd moi rodzice sięgają pamięcią. Zostało na oko jeszcze z pół hektara nieskompostowanego :) Żeby się te klejnoty wcześniej nie rozłożyły ...

 

Żeby to u nas był tylko ogródek, to litości bym nie miała. Pokazała palcem stąd do dotąd. I biedak kopałby zalewając się potem. Ale to ugór pobudowlany, sama glina, która w słońcu twardnieje na kamień. Chwasty z korzeniami na kilometer, wybujałe jeżyny, a gdzieniegdzie kamień, drut i cholera wie co jeszcze. A że bywamy tam raz na ruski rok, to sprawa się komplikuje. Dlatego musi być ideologia dorobiona. Bo o dziedzictwie nie mam mu co ćmić, ma jeszcze rodzeństwo :)

 

 

Wypozycz glebogryzarke i wmowisz mlodemu ze to jak skuter czy inny motorek tylko fajniejsze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypozycz glebogryzarke i wmowisz mlodemu ze to jak skuter czy inny motorek tylko fajniejsze ;)

 

To faktycznie może być dobry pomysł. Czy takiej glebogryzarki nie trafi szlag w zetknięciu z zeschniętą gliną? Bo niestety za dużo tam rzeczy i za wąsko, żeby konia z pługiem wpuścić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za każdym razem zadziwiacie mnie kolego Jarosławie swoją pomysłowością :bye:

 

Oj ten pomysł powstał całkowicie samoistnie :)

Po pierwszej próbie zbierania tych wiórów po prostu magnesem (co wydawało się oczywiste, a magnetyczny kątownik akurat był pod ręką po spawaniu), mało mnie szlag nagły nie trafił, kiedy potem usiłowałem obrać tenże magnes z opiłków. Tak sobie siedziałem i obskubywałem te trociny całkiem, jak Kopciuszek (tylko kląłem zupełnie jak nie Kopciuszek), a ponieważ zajęcie nudne było, zacząłem dumać nad magnesem z wyłącznikiem. I wydumałem :)

A Wyjątek? Wyjątek sam się napatoczył.

 

O innej rzeczy natomiast zapomniałem wczoraj napisać. Moja szlifierka kątowa, castoramowej marki MacAllister, jedyne elektronarzędzie MacAllistera, z którego jestem zadowolony - przedwczoraj wzięło i zdechło. Tak zupełnie samo i właściwie bez powodu, ot przecinałem ostatnie kawałki płaskownika na wąsy, nawet już przeciąłem i właśnie puszczałem wyłącznik, kiedy z wnętrza szlifierki rozległo się krótkie "chrrrup" i stanęła w miejscu, ale jakoś tak gwałtownie. Zdziwiony podniosłem urządzenie, przekonany byłem, że tarcza się poluzowała, poruszyłem więc nią palcem - nic, siedzi sztywno. Zakręciłem - obraca się lekko, bez oporów. Wcisnąłem więc wyłącznik...

- chrrrup, bzzzzzzzzzzz!!!! - powiedziała szlifierka i oczywiście ani drgnęła.

- o [biiip]! - powiedział niżej podpisany i ponownie spróbował pokręcić tarczą ręcznie, kręciła się bez problemu, żadnych zacięć, normalnie. Znów więc wcisnąłem wyłącznik.

- bzzzzzzzzz!!! - odpowiedź brzmiała jak poprzednio, tyle, że bez "chrup", za to "bzzzzz" brzmiało już czysto obraźliwie.

- ożesz ty [biiip] [biiip] [biiip] [biiip] i [biiip] w [biiip]..... - pogadałem sobie tak dłuższą chwilę, w prostym, ogólnobudowlanym języku tłumacząc szlifierce niuanse jej pochodzenia społecznego, prowadzenia się, co sądzę o niej i tej jej tarczy zakichanej i do czego się nadaje jej rękojeść.

Niestety pojedynek na spojrzenia przegrałem sromotnie, im bardziej na nią patrzyłem z marsem na czole tym bardziej ona nie działała.

 

Cóż było robić, śrubokręt, chwilka pastwienia się nad urządzeniem i przyczynę miałem na dłoni - łożysko. A raczej dwie połówki łożyska oraz garść kulek.

Cóż. Telefon, serwis castoramy - tak, zrobią, zajmie im to ze dwa tygodnie (a robota????), trudno powiedzieć, za ile, ale wymiana łożyska to coś koło 50 złotych. Cena wydawała się akceptowalna, czas naprawy (wynikający z wysyłania do serwisu centralnego i z powrotem) już absolutnie nie.

Nowa szlifierka? W końcu to nie jest jakieś szczególnie drogie narzędzie... Niestety, też nie. Przyzwyczaiłem sie do tej, z wyłącznikiem w rękojeści, miękkim startem, regulacją obrotów i mocą powyżej kilowata - jak sobie sprawdziłem przez internet, szlifierki z takimi parametrami, owszem, są już drogie. I dokładnie takich, jak ta za bardzo akurat nie ma w dodatku, nawet MacAllister aktualnie sprzedaje jakiś okrojony, oszczędnościowy model jedynie.

 

I tu właśnie przyszło zbawienie. Po pierwsze, przyjrzałem się bliżej samemu łożysku, które w pierwszej chwili wydało mi się trwale związane z kawałkiem korpusu. Nie było trwale związane, dało się wydłubać. A ruchoma część z dużymi oporami, ale przy użyciu delikatnej perswazji (imadło, młotek) dała się zdjąć z ośki wirnika. Całość okazała się być najzwyklejszym w świecie łożyskiem kulkowym, tyle, że w stanie destrukcji.

 

I tu, proszę wycieczki, w powieści niniejszej pojawił się Wybawiciel. Konkretnie, wybawicielem pośrednio okazał się nasz samochód biodegradowalny, na który ciągle tu psioczę i narzekam.

Nienienie, nie użyłem szczątków tego samochodu na przeszczepy, nie zacząłem też spawów na płocie szlifować Fabią w zastępstwie szlifierki. Po prostu zadzwoniłem do obsługującego skodzinę mechanika z pytaniem, czy by takiego łożyska nie miał w warsztacie i czy by mnie nie poratował. I tu właśnie zwróciły się te dziesiątki i setki napraw i ciężkie tysiące złotych zostawione u tegoż mechanika (tak, przesadzam trochę, ale to dla oddania emocji) - nie spławił, nie rzucił krótko "niestety, nie mam" i nie odłożył słuchawki, tylko przejął się chłopina, zapisał wymiary, poleciał szukać, nie znalazł, stwierdził, że poszuka jeszcze dokładniej i oddzwoni, po dziesięciu minutach faktycznie oddzwonił z informacją, że on nie ma, ale znalazł mi sklep z łożyskami i częściami maszyn, w Ząbkach, całkiem niedaleko ode mnie, adres, telefon podał, spytał się, kiedy wpadnę do niego, bo już chyba ze dwa tygodnie, jak mnie nie było, a jego pracownicy już tęsknią. Cóż, podziękowałem, obiecałem, że zjawię się niedługo, bo też już tęsknię, wykonując następny telefon potwierdziłem, że łożyska są, zapakowałem Łajzę z Wyjątkiem do auta (w końcu w ramach urlopu mam się dziećmi opiekować, trzeba im jakieś wakacyjne rozrywki zapewniać!) i pojechaliśmy do sklepu z łożyskami. Ale się cieszyli! ;)

 

Żeby nie przedłużać - łożysko kupiłem sobie takie z górnej półki, pyłoszczelne, za całe 10zł. Zwykłe by kosztowało złotych 5. Szlifierka działa, jak nowa i już nie jest taka harda, grzeczniutka się stała i współpracująca. A skoda ma u mnie plusa. TYLKO NIECH TEN PLUS NIE PRZESŁONI JEJ MINUSÓW LICZNYCH!!!!!!1111

.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie przedłużać - łożysko kupiłem sobie takie z górnej półki, pyłoszczelne, za całe 10zł. Zwykłe by kosztowało złotych 5. Szlifierka działa, jak nowa i już nie jest taka harda, grzeczniutka się stała i współpracująca. A skoda ma u mnie plusa. TYLKO NIECH TEN PLUS NIE PRZESŁONI JEJ MINUSÓW LICZNYCH!!!!!!1111

.

 

Spisales numer i wziales sobie jakies na zapas ?:) Jakie kupiles ?:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łożysko numer 607 katalogowo, ale sklep posługiwał się rozmiarami. Z tego rozmiaru były zwykle, albo "lepsze", również pyłoszczelne (podejrzewam, że to pył wykończył tamto - koszyk niemalże zniknął), wziąłem to droższe. Na zapas nie brałem, skoro fabryczne wytrzymało pięć lat ciężkich robót, to nowe, lepsze, mam nadzieję, że wytrzyma ze dwa razy tyle, przez ten czas ów zapas i tak bym zgubił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwazniejsze ze dziala :)

 

Przy okazji "remontu" mozna bylo obejrzec drugie podparcie walu i tez je profilaktycznie wymienic. Generalnie fabryczne lozysko to byl najtanszy smiec, stad jak sadze wykonczyly go raczej obroty, wibracje, pyl rowniez, ale przedewszytskim jego "wrodzona" gownianosc :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...