Gosiek33 04.08.2014 17:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2014 Jarku spojrzyj tu #6177 - czy poznajesz te ślady Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 04.08.2014 17:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Sierpnia 2014 Odpowiadam u Ciebie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 17.08.2014 20:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2014 (edytowane) I znów musiałem swój dziennik gdzieś w czeluściach forum szukać, czas go wyciągnąć choć trochę na światło dzienne. Z zaległości: - ogrodzenie. Sztachety skończone już dawno, obecnie prezentuje się to tak: Od wewnątrz: Prócz sztachet widać również bez, który rośnie jak głupi, jakieś hortensje, czy cośtam, które nie rosną jak głupie, a kwitną małżonce mojej na złość jedynie symbolicznie (a u sąsiadki dwa domy dalej w tym samym czasie gałęzie hortensji z tego samego źródła uginają się do ziemi pod ciężarem kwiatów. Małżonka za każdym razem mijając dom sąsiadki warczy pod nosem ), mnóstwo innego ziela, nieznamsię, a w głębi widać furtkę do śmietnika. Od zewnątrz: Tu w zasadzie nie ma co komentować. Dachówki pokazywałem, sztachety pokazywałem, teraz najwyżej można zobaczyć, jak to wygląda już ukończone. Do pełni szczęścia brakuje jedynie czap na słupkach betonowych (temat otwarty, ale chyba też dachówka, żeby być konsekwentnym już) oraz oklejenia samych słupków sztucznym kamieniem. Sztuczny kamień póki co znów zacząłem kleić na bunkrze przyfurtkowym: Dużo nie przykleiłem, bo burza przyszła, ale przy okazji mogę się pochwalić furtką śmietnikową zewnętrzną (znaczy sztachetami na niej, bo furtka to w zeszłym roku jeszcze...) no i winobluszczem, który nam cały bunkier niesamowicie wręcz w tym roku zaczął porastać. To co widać na zdjęciu to nie jest odnóżka, która z ziemi sobie weszła do szczytu. To jest ODNOGA, która po drugiej stronie wyrosła, a tu aż do ziemi się zwiesiła. Druga strona na dowód: Prócz winobluszczu mamy tutaj skrzynkę z okołoogrodzeniowymi instalacjami i nowe, świeżo wykute instalacje: - do przycisku otwierania furtki od wewnątrz (bardzo ważna sprawa, planującym instalację zalecam zapisać to sobie gdzieś ku pamięci!) - do nowej lokalizacji panela wideodomofonu, stara niestety nie sprawdziła się, na ekranie było widać najczęściej samo ramię albo ucho, zależnie od wzrostu gościa. - (nieistniejąca jeszcze, ku pamięci zapisuję) przewód do skrzynki na listy celem sygnalizowania w domu, że w skrzynce coś siedzi. Dobra, teraz będą dwie dygresje. DYGRESJA 1: Winobluszcz. W jednym z zaprzyjaźnionych Dzienników Budowy odbyła się niedawno duża dyskusja na temat wad i zaletów () porastającej ściany zieleniny. Nasz winobluszcz na murku już pokazywałem, a teraz czas na ten, który puściliśmy po pustej ścianie domu: Na dole zieje folia kubełkowa osłaniająca cały czas niezrobiony cokół, a wyżej mamy trójklapowca: krzaki sadzone w zeszłym roku, w tym roku na wiosnę oraz malutki, dosadzony jakoś latem. Wszystkie prócz ostatniego tak żwawo wystartowały do góry i rosną sobie jak widać DYGRESJA 2: wspominałem o burzy. Ta, która mnie od sztucznego kamienia oderwała to była burza symboliczna, ale kilka dni temu mieliśmy tu prawdziwą. Wyładowania waliły w bezpośrednim otoczeniu, lało jak z cebra, wiało jak... jak nie wiem, no fajnie było Nawet kot dochodzący przyleciał ze stanowczym postanowieniem przeczekania burzy u nas w domu. Domowa elektronika przeszła chrzest bojowy w momencie, kiedy pier... no walnęło gdzieś w bezpośrednim naszym otoczeniu. W dom raczej nie, bo żadnych śladów na dachu nie ma, drzewa też wszystkie całe, ale błysk z hukiem nastąpiły równocześnie. Od jednego zrobiło się przeraźliwie jasno, od drugiego w uszach dzwoniło dłuższą chwilę. Przeżyłem raz trafienie pioruna w budynek, w którym się znajdowałem, efekty dźwiękowo-wizualne były takie same, więc myślę, że teraz też było to gdzieś tuż tuż. I teraz bilans strat: - domowy sprzęt RTV, komputery - bez strat . - moje wynalazki, sterowniki oświetlenia, recyrkulacji itp - nawet nie drgnęły, jakby nic się nie stało - serwer domowy też żyje, ale zrestartował się. Po restarcie zaś nie obudził się rejestrator monitoringu, trzeba go było reinstalować. - za to zmarł całkowicie i nieodwołalnie wideodomofon, urządzenie marki Abaxo (made in China of course) - oraz jak dwa dni temu odkryłem, uszkodził mi się zasilacz warsztatowy, również chiński. Nie wiem, czy to miało coś wspólnego z burzą, bo w jej czasie był wyłączony (ale nie z gniazdka), ale zepsuł się akurat teraz, więc traktuję to jako osobiście odniesioną potwarz ze strony techniki z PRC WNIOSEK: nie ufać chińszczyźnie, wideodomofon zrobić samemu Koniec dygresji, wracam do zaległości. Do jednej, duuużej zaległości, jaką jest ostatnia łazienka, nasza przysypialniana. Również już skończona z dokładnością do pierdółek (jakieś fugi do poprawki, glif okna do pomalowania, skos też przydałoby się domalować, bo się pobrudził, no i umeblowanie jest jeszcze niekompletne). Aktualnie wygląda to tak: Widok z "tronu" w stronę natrysku: Sam natrysk, a raczej panel prysznicowy: (tu dwa słowa tłumaczenia: nie wiem, czemu na zdjęciach te płytki wychodzą tak, jakby były układane w cały świat, z przesunięciami i w ogóle. taki efekt jest tylko na zmniejszonych zdjęciach, jak się je ogląda w pełnym rozmiarze już jest ok, ale na wszelki wypadek wolę się zastrzec, te płytki może nie są idealnie położone, ale bez przesady u licha! ) Co do samego panela - te osławione bicze wodne, toto ma swoich gorących wielbicieli, nachwalić się ludzie nie mogą. Może. Dla mnie to może nie istnieć. Skorzystałem raz, żadna rewelacja. Prysznic z góry plus słuchawka do mycia "precyzyjnego", nic więcej od natrysku nie wymagam. Słup drewniany jest zabezpieczony lazurą, planuję go jeszcze polakierować lakierem uretanowym no i przede wszystkim, tam będzie krótka ścianka szklana osłaniająca ten słup od bezpośredniego działania wody. Póki co ścianki jeszcze nie ma, kąpiemy się tak, jak jest. Odpływ: Świetna sprawa. Kupiliśmy taki dość budżetowy, z plastikowym korpusem, niskim przepływem, okazał się całkowicie wystarczający, woda spływa na bieżąco, ile by się jej nie lało. Spadek 2cm/m też jest wystarczający, wszystko spływa, nic się nie spiętrza. Same płytki mamy tez na tyle chropowate, że świetnie się na mokrych boso stoi, żadnego ryzyka wybicia zębów. Teoretycznie planujemy tam jeszcze greting z teku, ale to pieśń przyszłości (a raczej kwestia kupienia jednej-dwóch desek z teku do pocięcia na listwy bądź gotowych listew) i być może zostanie tak, jak jest. I na koniec łazienkowego reportażu widok w drugą stronę, od natrysku na tron: W kącie za umywalką wstydliwie poupychana sterta gratów, w większości do wyniesienia (tam stoi pryzma glazury, która się naddała), reszta będzie schowana do mebla, jak już tam stanie. Tron jak tron, jaki jest - każdy widzi, a obok tronu wylot bidetty, jeszcze bez słuchawki. I tyle. Zapewne do kolejnego wpisu nasz Dziennik znów się z miesiąc albo dwa odleży, ale co robić, u nas już powoli pobudowlana stagnacja zapanowuje, coraz mniej się robi, nie wszystko z tego, co się robi mogę i chcę pokazywać, no co robić, taki już los każdego dziennika budowy. Wielu z nas w jakimśtam momencie po prostu kończy opowieść, ja jakoś nie mam silnej woli, żeby tak zrobić, trochę się od tej pisaniny uzależniłem W każdym razie na pewno jeszcze będzie relacja z robienia bramy, z płytkowania tarasu, garażu, oklejania cokołów... parę odcinków jeszcze powinno być. Edytowane 17 Sierpnia 2014 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aiki 17.08.2014 20:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2014 Pisz Pan, pisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 17.08.2014 21:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2014 Hortensje urosną a tak z ciekawości po co ręcznik przy tronie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 17.08.2014 21:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Sierpnia 2014 No wiesz... nigdy nie wiadomo, kiedy ręcznik się przyda A na serio - było to jedyne miejsce, w którym dało się zainstalować taki pałąk, żeby ręcznik rozwiesić w całości. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.09.2014 18:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2014 (edytowane) Kolejne wyciąganie Dziennika z niebytu... O czym by tu... a, o zwierzątkach dawno nie było. Nie jestem pewien, czy już o tym nie wspominałem (jeśli tak, to wybaczcie, sklerozę mam, opowiadanie po 10x tych samych historii to moja specjalność ), ale wiele wskazuje na to, że mieliśmy znowu kunę. Nie, raczej nie tamtą, tamta za duża cwaniara była, to musiała być jakaś nowa, niedoświadczona jeszcze w bojach, bowiem przegrała (by nie rzec, poległa) zanim się dobrze zorientować zdążyłem. Otóż, po tamtej kunie zostały nam powtykane w różne miejsca dachu jajka faszerowane. One leżały tam od miesięcy, więc i szczerze mówiąc bałem się do tych jajek dotykać i nie wadziły mi w niczym, o prostu one sobie tam były, ja o tym wiedziałem, z takim oto status quo sobie mieszkaliśmy. Jakoś tak wczesnym latem coś nam zaczęło tupać po dachu nocą. Nieśmiało dość, ale jednak odgłosy były znajome. Tyle, że potupało, potupało, wszystkiego ze dwie noce, po czym znikło. Na dobre. A jak za jakiś miesiąc odkryłem, jajka też znikły. Oba. Cóż... Na jesieni nowe wyłożyć, czy jak? Inne zwierzątko - lisek. Przychodzi regularnie i kontroluje zawartość kociej miski. Określam ją mianem "kocia", bo teoretycznie ona jest wystawiana dla kota dochodzącego, ale korzystają z niej trzy koty, stado srok i gawronów, ostatnio lis... Jak to określić bardziej trafnie? Miska ogólnoprzyrodnicza? Zdjęć niet, bo lisek dość nerwowy, jego wizyty trwają sekundy, ale co mnie zaskoczyło, to wygląd tego liska. Jest to lis bez wątpienia, ale jakiś taki wysokopodwoziowy. Lisy znane mi ze zdjęć zwykle jakoś tak przy ziemi biegały, ten zaś - ogon lisa, morda lisa, a nóżki jak sarenka. No i ostatnie zwierzątko, o jakim chciałem napisać - Panie i Panowie, oto Reksio: Reksio mieszka w parterowej łazience, ma norkę za (wciąż niezabudowanymi) rurami i jest bardzo towarzyski, jak ktoś korzysta, to Reksio zawsze wyjdzie, popatrzy... Tylko wstydliwy trochę, dlatego jedyne zdjęcie Reksia takie jakieś... słabe, komórką robione, w kącie za rurami, ciężko było lepiej. Usiłowałem z niego wycisnąć coś, ale grafik komputerowy ze mnie żaden, tyle tylko zdołałem. (tak nawiasem mówiąc, arachnofob u nas by chyba nie dał rady ) Druga rzecz, o której dawno już nic nie pisałem, to druciki i sterowniki Ale do drucików zaraz dojdę, najpierw wstęp: Wspominałem już o oklejaniu sztucznym kamieniem okolic furtki wejściowej. Wspominałem. Dawno temu wspominałem, ale i robi się to nam jakoś strasznie mozolnie, głównie za sprawą regularności podejść do sprawy: jeden dzień roboczy (czyli jakieś 4 godzinki) na mniej więcej miesiąc. W ramach tychże prac jednak trzeba było też uporządkować kwestie pocztowe: wywalić skrzynkę tymczasową: a w jej miejsce zamontować od początku planowaną skrzynkę przelotową (info dla blokersów: taką, do której się wrzuca listy po jednej stronie płota, a wyciąga po drugiej stronie płota). Skrzynkę zakupiliśmy i zamontowałem ją, przy czym stwierdziłem od razu (a tak naprawdę, to jeszcze przed montażem - różnica drobna, ale istotna ze względu na kolejność prac), że obfitość winobluszczu od wewnętrznej strony ogrodzenia (patrz zdjęcie cztery posty wyżej) mocno utrudnia sprawdzanie, co jest w skrzynce. Coś z tym trzeba było zrobić... Aż się prosiło do sprawy zaprząc elektronikę. Kombinowałem pierwotnie z jakimiś fotokomórkami reagującymi na wetknięcie czegoś w szczelinę, ale żeby to dobrze działało, trzebaby takich barier zrobić kilka, w końcu do skrzynki bywa, że są wtykane małe kwitki, niekoniecznie środkiem szpary. Myślałem o trzech takich barierach, myślałem o jednej, zamontowanej wzdłużnie, aż w końcu przyszło oświecenie Żadne bariery, żadne fotokomórki, po prostu dwa wyłączniki krańcowe: jeden zainstalowany na klapce wrzutowej do listów, drugi na drzwiczkach do ich wyciągania. I algorytm: otwarcie klapki wywołuje alarm "list przyszedł" wizualizowany na monitorku alarmu domowego (możliwe wszelakie inne rodzaje sygnalizacji, łącznie z wyskakującą chorągiewką, kwestia tylko dorobienia tejże), otwarcie drzwiczek opróżniania skrzynki ów alarm kasuje. Krańcówkę na drzwiczkach opróżniania mam na zdjęciu: Ciężko się rozeznać, może łatwiej będzie, jak pokażę elementy składowe: Krańcówka, wyfrezowane w mosiądzu trzymanko (autorskie określenie Wyjątka sprzed lat, zostało u nas w domu w użyciu). Płytka na nóżkach mikrowyłącznika również powstała metodą odręcznego frezowania miedzi na laminacie . Skrzynkę na moment zostawmy, wróćmy do samej furtki. Owe cztery posty wyżej wspominałem również o przesuwaniu bramofonu w nowe miejsce i o przycisku do otwierania furtki od wewnątrz. Potrzebny był, latanie do furtki z kluczami, tudzież otwieranie jej gwoździem (metodą ciągnięcia główką dyżurnego gwoździa za widoczny od wewnętrznej strony język rygla) męczące było (a funkcjonowaliśmy tak dwa lata z powodu wrodzonego masochizmu rzecz jasna). wiadomo zatem było, że trzeba dorobić przy furtce przycisk do otwierania tejże. Ale zaraz zaraz. Przycisk? tak po prostu? Tak zwyczajnie? Bez procesora? Bez sterownika? Jakże to tak????? :bash: Sami rozumiecie, prawda? Prawda, że dla wszystkich jest to oczywiste, że to nie mógł być tak po prostu przycisk???? NO PRAWDA???? Dobra, do rzeczy: prosty przycisk oczywiście też otwierałby furtkę. Ale otwierałby ją tylko dopóty, dopóki byłby wciśnięty, wymagana byłaby pewna synchronizacja czynności (a w praktyce: dwie ręce wolne, jedna wciska, druga ciągnie furtkę). Druga sprawa: rygiel elektromagnetyczny zasilany z domofonu prądem stałym jest w zasadzie bezszelestny, o fakcie otwarcia furtki zawiadamia jedynie cichutkie kliknięcie, co bywało regularną przyczyną problemów. Szybko co prawda nauczyliśmy się rzucać przez domofon komendę "proszę wchodzić!" i dopiero naciskać przycisk otwierania, ale i tak zdarzały się problemy, bywało, że (zwłaszcza zimą, w czasie zamieci, zawiei, burzy śnieżnej i gradobicia) trzeba było wychodzić z domu i furtkę otwierać ręcznie, bo ktoś nie załapał, że już trzeba pchać, a potem już było za późno. Podsumowując, potrzebne było zatem coś, co po pierwsze podtrzyma proces otwierania zamka furtki przez kilka-kilkanaście sekund, po drugie jakoś będzie sygnalizować ten fakt, choćby znanym ze starych domofonów "brzęczeniem" rygla. Cóż zatem: mamy potrzebę zrobienia "czegoś", co będzie brzęczeć przez kilka sekund ryglem , mamy też zapotrzebowanie na urządzenie, które będzie czuwać nad skrzynką na listy. Oto i ono: (etykieta z plamą, bo trochę za mocno kleju pod spód nawaliłem i przesiąkło, trudno, to ma działać, a nie być ładne) I bez obudowy: Osoby obeznane z elektroniką uprasza się o zwrócenie uwagi na ilość elementów przeciwzakłóceniowych (wszystkie wyprowadzenia "dalekie" na transoptorach, zasilanie przez dławik obstawiony dobrymi kondensatorami, diody przeciwprzepięciowe, kondensatory filtrujące...) Z dumą (i wrodzoną skromnością) to podkreślam, bowiem po ostatnim niemal bezpośrednim trafieniu pioruna w okolice naszego domu, kiedy to komputery nam się poresetowały, chiński wideodomofon szlag trafił (jak się potem okazało, zarówno kamerę, jak i monitor), a wszystkie moje sterowniki (a trochę już ich w domu mam) nawet nie przerwały normalnej pracy I tyle. Na zakończenie jeszcze nasze ogrodzenie,a raczej jego część furtkowa: Lewa strona świeżo klejona, jeszcze nie zafugowana, niemniej widać front nowej skrzynki na listy. Od biedy widać też nowe miejsce na domofon, konsolka teraz będzie wpuszczona w ścianę, będzie też bardziej na wprost osoby stojącej "u wrót", dzięki czemu na monitorku będzie widać osobę, a nie jej ucho, jak dotychczas. Skrzynka z bliska: (to niebieskie to taśma malarska, po zafugowaniu odkleję) I miejsce na domofon, mozolnie wycięte w sztucznym kamieniu: EDIT: ach i zapomniałbym: właśnie w TV emitują najnowszą reklamę Leroja, tą w której pani, przed jakąś grupą wsparcia typu AA, z wyraźnym skrępowaniem opowiada (z pamięci cytuję) "- Rok temu zamiast zrobić podłogę, na momencik przykryłam ją dywanikiem". Tyle napiszę, że ujęła nas oboje z żoną ta reklama Edytowane 18 Września 2015 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 07.09.2014 20:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2014 Jarku przypomnij czy jajka trujące były:rolleyes: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 07.09.2014 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2014 Z wrażeni nie pochwaliłam bramy i jej wnętrza Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.09.2014 20:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2014 (edytowane) Jarku przypomnij czy jajka trujące były:rolleyes: yyyyy.... zapomniałem. Brama i wnętrze - oczywiście dziękuję, ale nie wyolbrzymiajmy, to tylko furtka Brama jest obok i bramę wstydliwie wykadrowuję, albowiem jest to obecnie brak bramy (antybrama?) połączony z ogromnym składem kompostu (od zeszłego roku "zamiast wywieźć, na chwilę go odkładałam przy płocie"), absolutnym brakiem podjazdu do garażu i ogólną degrengoladą. Edytowane 7 Września 2014 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hesperius 11.09.2014 21:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Września 2014 Hej Pozdrawiam po przerwie. Z wielości nowych wpisów, wyłoniłam informację (no, baba przecież... ) o słabo rosnącej hortensji. Pewnie to wiecie, ale napiszę na wszelki wypadek, że hortensja lubi kwaśną glebę i zapewnienie jej tego może się przyczynić do poprawy wyglądu w sposób znaczny Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 12.09.2014 07:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 Ok, dzięki. Choć w lesie... ja tam się nie znam, ale zdaje się, że w iglastym lesie kwaśna gleba powinna być z defaultu? Jak zakwasza się glebę? Odkwasza to wiem, ale zakwasić? Rozumiem, że podlewanie octem nie jest dobrym pomysłem? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hesperius 12.09.2014 16:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 (edytowane) Hej Teraz są pewnie mieszanki w ogrodniczym, które wspomagają proces zakwaszania gleby, ale za czasów głębokiej komuny, mój tata po prostu rozsypywał fusy z kawy mielonej Takie przyjemne z pożytecznym... Gleba w lesie jest kwaśna, to fakt, więc może to też kwestia nasłonecznienia. Hortensje zdaje się lubią stanowiska półcieniste. Pamiętam, że w przypadku drzew owocowych zamiast kawy sypaliśmy zmieloną (potłuczoną) skorupkę jajka (żeby odkwasić). No i nawóz z pokrzyw. Dobry w ogóle. Niestety, nie wiem jak go wykonać Edytowane 13 Września 2014 przez hesperius Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.09.2014 09:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 (edytowane) Dzięki za rady, ale kurczę, problem jest.... my oboje z małżonką niekawowi kompletnie jesteśmy. No nie pijemy i tyle... Co najwyżej dla odwiedzających nas z rzadka gości mamy jakąś dyżurną rozpuszczałkę, ale z niej trudno o fusach mówić. Nic, pozostaje ten ocet. Albo kwasek cytrynowy A z innej beczki: Ustrojstwo do nadzorowania skrzynki na listy oraz rygla furtkowego już zamontowane w ogrodzeniu: Brakuje jeszcze przycisku otwierania furtki od wewnątrz, a to z powodu, że, kurczę, nie ma ładnych przycisków mozliwych do zamontowania na/w murze, które byłyby wodoodporne, z IP minimum 44. Właściwie jedyne, co można kupić, to stary, nieśmiertelny Ospel, model z pewnością znany dobrze każdemu, a delikatnie mówiąc, nie o takim designie marzymy. http://www.leroymerlin.pl/files/media/image/738/1521738/product/przycisk-dzwonkowy-lambda-ospel,main.jpg Zostają przyciski przemysłowe, do których trzebaby wykombinować jakąś wtynkową obudowę: http://media.conrad.com/medias/global/ce/7000_7999/7000/7010/7018/701855_BB_00_FB.EPS_1000.jpg Najprostsze byłoby pójście na łatwiznę i danie przemysłowego gotowca, tylko małżonka na samo wspomnienie Rejtana robi http://www.nowyelektronik.pl/opisy/80003.jpg Z drugiej strony - skombinować jakąś ładną, pasującą do "kamiennego" muru metalową rozetkę i albo przerobić ją na przycisk, albo dołączyć elektrodę i niech działa na dotyk Nic, tu jeszcze będziemy kombinować, póki co cieszymy się powiadamianiem n/t faktu, że do skrzynki listowej ktoś nam coś wrzucił. Na powyższym zdjęciu widać zresztą ten stan na wskaźniku kontrolnym, natomiast docelowo, dla użytkownika w domu wygląda to tak (zdjęcie robione komórką, nie złapała poprawnie ostrości, niestety): (i tak, wiem, przecinek jest w złym miejscu, przeoczenie). Napis pojawia się po podniesieniu klapki na listy od frontu, a znika po otwarciu drzwiczek od podwórka. Dodatkowo układ sygnalizuje stan "awaryjny", jeśli któraś strona pozostaje otwarta dłużej, niż 30 sekund, można też stan "list w skrzynce" skasować zdalnie Na zakończenie jeszcze zdjęcie częściowo zafugowanej okolicy furtkowej, z już zamontowanym (ale jeszcze nie wytartym ze śladów fugi) domofonem: Edytowane 17 Września 2015 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 15.09.2014 14:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 bardzo gustownie wyszło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netbet 15.09.2014 16:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 (edytowane) czy ja dobrze zrozumiałem:twoja skrzynka na listy informuje Cię że ma coś na pokładzie?????na jakimś monitorku?????gdzieś w domu??? NETbet'trzykable Edytowane 17 Września 2015 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.09.2014 16:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 ....yyyy, no tak, a co? Informuje, segreguje wedle ważności, ulotki reklamowe wypycha z powrotem na ulicę, zaś pachnącą korespondencję adresowaną do mnie chowa pod podwójnym dnem skrzynki A na poważnie - monitorek jest manipulatorem od alarmu, wisi sobie tam, gdzie zwykle manipulatory od alarmu zwykły wisieć, informacja na nim jest wyświetlana niejako przy okazji innych zadań. A skrzynkę obsługuje mój własny wynalazek, do alarmu jedynie przekazuje info do wyświetlenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netbet 15.09.2014 18:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 ....yyyy, no tak, a co? Informuje, segreguje wedle ważności, ulotki reklamowe wypycha z powrotem na ulicę, zaś pachnącą korespondencję adresowaną do mnie chowa pod podwójnym dnem skrzynki A na poważnie - monitorek jest manipulatorem od alarmu, wisi sobie tam, gdzie zwykle manipulatory od alarmu zwykły wisieć, informacja na nim jest wyświetlana niejako przy okazji innych zadań. A skrzynkę obsługuje mój własny wynalazek, do alarmu jedynie przekazuje info do wyświetlenia. ...to ty jednak korba - sory - lutownica jesteś... NETbet p.s. ja to mam listonosza - Boguś - trąbi jak jest pod domem:D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cronin 15.09.2014 18:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 Ciekawe co robi z rachunkami Albo z listonoszem Mam skojarzenia pratchetowskie Ps. zobaczyłam Reksia i ten tego .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.09.2014 18:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Września 2014 Wiesz... zważywszy na godziny pracy listonoszy, głośno musiałby trąbić. Bardzo głośno Zresztą, "na starym mieszkaniu" to ja miałem listonosza, co jak miał paczkę, to potrafił telefonem zadzwonić i spytać, czy ma ją wieźć, czy awizo wrzucić, ewentualnie może przesyłkę u sąsiada zostawić. Tutaj.... to już przerabialismy i ginięcie przesyłek w tajemniczych okolicznościach (wg trackingu dochodziła do lokalnej sortowni i tam kamień w wodę) i przesyłki, które po dwa trzy tygodnie szły sobie do nas i regularnie ginące nowe (nieaktywowane jeszcze) karty kredytowe, które bank przesyłał po kilka razy i w końcu musiał wysłać kurierem, żeby doszły... Ot, uroki mieszkania na przedmieściach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.