Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

  • 2 weeks później...

I znów musiałem swój dziennik gdzieś w czeluściach forum szukać, czas go wyciągnąć choć trochę na światło dzienne.

Z zaległości:

- ogrodzenie. Sztachety skończone już dawno, obecnie prezentuje się to tak:

Od wewnątrz:

 

JP170160.jpg

 

Prócz sztachet widać również bez, który rośnie jak głupi, jakieś hortensje, czy cośtam, które nie rosną jak głupie, a kwitną małżonce mojej na złość jedynie symbolicznie (a u sąsiadki dwa domy dalej w tym samym czasie gałęzie hortensji z tego samego źródła uginają się do ziemi pod ciężarem kwiatów. Małżonka za każdym razem mijając dom sąsiadki warczy pod nosem :lol:), mnóstwo innego ziela, nieznamsię, a w głębi widać furtkę do śmietnika.

 

Od zewnątrz:

 

JP170161.jpg

 

Tu w zasadzie nie ma co komentować. Dachówki pokazywałem, sztachety pokazywałem, teraz najwyżej można zobaczyć, jak to wygląda już ukończone. Do pełni szczęścia brakuje jedynie czap na słupkach betonowych (temat otwarty, ale chyba też dachówka, żeby być konsekwentnym już) oraz oklejenia samych słupków sztucznym kamieniem.

Sztuczny kamień póki co znów zacząłem kleić na bunkrze przyfurtkowym:

 

JP170162.jpg

 

Dużo nie przykleiłem, bo burza przyszła, ale przy okazji mogę się pochwalić furtką śmietnikową zewnętrzną (znaczy sztachetami na niej, bo furtka to w zeszłym roku jeszcze...) no i winobluszczem, który nam cały bunkier niesamowicie wręcz w tym roku zaczął porastać. To co widać na zdjęciu to nie jest odnóżka, która z ziemi sobie weszła do szczytu. To jest ODNOGA, która po drugiej stronie wyrosła, a tu aż do ziemi się zwiesiła. Druga strona na dowód:

 

JP170163.jpg

 

Prócz winobluszczu mamy tutaj skrzynkę z okołoogrodzeniowymi instalacjami i nowe, świeżo wykute instalacje:

- do przycisku otwierania furtki od wewnątrz (bardzo ważna sprawa, planującym instalację zalecam zapisać to sobie gdzieś ku pamięci!)

- do nowej lokalizacji panela wideodomofonu, stara niestety nie sprawdziła się, na ekranie było widać najczęściej samo ramię albo ucho, zależnie od wzrostu gościa.

- (nieistniejąca jeszcze, ku pamięci zapisuję) przewód do skrzynki na listy celem sygnalizowania w domu, że w skrzynce coś siedzi.

 

 

Dobra, teraz będą dwie dygresje.

DYGRESJA 1: Winobluszcz. W jednym z zaprzyjaźnionych Dzienników Budowy odbyła się niedawno duża dyskusja na temat wad i zaletów (;)) porastającej ściany zieleniny. Nasz winobluszcz na murku już pokazywałem, a teraz czas na ten, który puściliśmy po pustej ścianie domu:

 

JP170165.jpg

 

Na dole zieje folia kubełkowa osłaniająca cały czas niezrobiony cokół, a wyżej mamy trójklapowca: krzaki sadzone w zeszłym roku, w tym roku na wiosnę oraz malutki, dosadzony jakoś latem. Wszystkie prócz ostatniego tak żwawo wystartowały do góry i rosną sobie jak widać :)

 

DYGRESJA 2: wspominałem o burzy. Ta, która mnie od sztucznego kamienia oderwała to była burza symboliczna, ale kilka dni temu mieliśmy tu prawdziwą. Wyładowania waliły w bezpośrednim otoczeniu, lało jak z cebra, wiało jak... jak nie wiem, no fajnie było :) Nawet kot dochodzący przyleciał ze stanowczym postanowieniem przeczekania burzy u nas w domu. Domowa elektronika przeszła chrzest bojowy w momencie, kiedy pier... no walnęło gdzieś w bezpośrednim naszym otoczeniu. W dom raczej nie, bo żadnych śladów na dachu nie ma, drzewa też wszystkie całe, ale błysk z hukiem nastąpiły równocześnie. Od jednego zrobiło się przeraźliwie jasno, od drugiego w uszach dzwoniło dłuższą chwilę. Przeżyłem raz trafienie pioruna w budynek, w którym się znajdowałem, efekty dźwiękowo-wizualne były takie same, więc myślę, że teraz też było to gdzieś tuż tuż. I teraz bilans strat:

- domowy sprzęt RTV, komputery - bez strat .

- moje wynalazki, sterowniki oświetlenia, recyrkulacji itp - nawet nie drgnęły, jakby nic się nie stało :)

- serwer domowy też żyje, ale zrestartował się. Po restarcie zaś nie obudził się rejestrator monitoringu, trzeba go było reinstalować.

- za to zmarł całkowicie i nieodwołalnie wideodomofon, urządzenie marki Abaxo (made in China of course)

- oraz jak dwa dni temu odkryłem, uszkodził mi się zasilacz warsztatowy, również chiński. Nie wiem, czy to miało coś wspólnego z burzą, bo w jej czasie był wyłączony (ale nie z gniazdka), ale zepsuł się akurat teraz, więc traktuję to jako osobiście odniesioną potwarz ze strony techniki z PRC :mad:

WNIOSEK: nie ufać chińszczyźnie, wideodomofon zrobić samemu :D

 

Koniec dygresji, wracam do zaległości. Do jednej, duuużej zaległości, jaką jest ostatnia łazienka, nasza przysypialniana. Również już skończona z dokładnością do pierdółek (jakieś fugi do poprawki, glif okna do pomalowania, skos też przydałoby się domalować, bo się pobrudził, no i umeblowanie jest jeszcze niekompletne). Aktualnie wygląda to tak:

 

Widok z "tronu" w stronę natrysku:

 

JP170170.jpg

 

Sam natrysk, a raczej panel prysznicowy:

 

JP170171.jpg

 

(tu dwa słowa tłumaczenia: nie wiem, czemu na zdjęciach te płytki wychodzą tak, jakby były układane w cały świat, z przesunięciami i w ogóle. taki efekt jest tylko na zmniejszonych zdjęciach, jak się je ogląda w pełnym rozmiarze już jest ok, ale na wszelki wypadek wolę się zastrzec, te płytki może nie są idealnie położone, ale bez przesady u licha! :) )

Co do samego panela - te osławione bicze wodne, toto ma swoich gorących wielbicieli, nachwalić się ludzie nie mogą. Może. Dla mnie to może nie istnieć. Skorzystałem raz, żadna rewelacja. Prysznic z góry plus słuchawka do mycia "precyzyjnego", nic więcej od natrysku nie wymagam.

Słup drewniany jest zabezpieczony lazurą, planuję go jeszcze polakierować lakierem uretanowym no i przede wszystkim, tam będzie krótka ścianka szklana osłaniająca ten słup od bezpośredniego działania wody. Póki co ścianki jeszcze nie ma, kąpiemy się tak, jak jest.

 

Odpływ:

JP170172.jpg

 

Świetna sprawa. Kupiliśmy taki dość budżetowy, z plastikowym korpusem, niskim przepływem, okazał się całkowicie wystarczający, woda spływa na bieżąco, ile by się jej nie lało. Spadek 2cm/m też jest wystarczający, wszystko spływa, nic się nie spiętrza. Same płytki mamy tez na tyle chropowate, że świetnie się na mokrych boso stoi, żadnego ryzyka wybicia zębów. Teoretycznie planujemy tam jeszcze greting z teku, ale to pieśń przyszłości (a raczej kwestia kupienia jednej-dwóch desek z teku do pocięcia na listwy bądź gotowych listew) i być może zostanie tak, jak jest.

 

I na koniec łazienkowego reportażu widok w drugą stronę, od natrysku na tron:

 

JP170173.jpg

 

W kącie za umywalką wstydliwie poupychana sterta gratów, w większości do wyniesienia (tam stoi pryzma glazury, która się naddała), reszta będzie schowana do mebla, jak już tam stanie. Tron jak tron, jaki jest - każdy widzi, a obok tronu wylot bidetty, jeszcze bez słuchawki.

 

I tyle. Zapewne do kolejnego wpisu nasz Dziennik znów się z miesiąc albo dwa odleży, ale co robić, u nas już powoli pobudowlana stagnacja zapanowuje, coraz mniej się robi, nie wszystko z tego, co się robi mogę i chcę pokazywać, no co robić, taki już los każdego dziennika budowy. Wielu z nas w jakimśtam momencie po prostu kończy opowieść, ja jakoś nie mam silnej woli, żeby tak zrobić, trochę się od tej pisaniny uzależniłem :) W każdym razie na pewno jeszcze będzie relacja z robienia bramy, z płytkowania tarasu, garażu, oklejania cokołów... parę odcinków jeszcze powinno być.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Kolejne wyciąganie Dziennika z niebytu...

 

O czym by tu... a, o zwierzątkach dawno nie było.

Nie jestem pewien, czy już o tym nie wspominałem (jeśli tak, to wybaczcie, sklerozę mam, opowiadanie po 10x tych samych historii to moja specjalność ;)), ale wiele wskazuje na to, że mieliśmy znowu kunę. Nie, raczej nie tamtą, tamta za duża cwaniara była, to musiała być jakaś nowa, niedoświadczona jeszcze w bojach, bowiem przegrała (by nie rzec, poległa) zanim się dobrze zorientować zdążyłem. Otóż, po tamtej kunie zostały nam powtykane w różne miejsca dachu jajka faszerowane. One leżały tam od miesięcy, więc i szczerze mówiąc bałem się do tych jajek dotykać i nie wadziły mi w niczym, o prostu one sobie tam były, ja o tym wiedziałem, z takim oto status quo sobie mieszkaliśmy.

Jakoś tak wczesnym latem coś nam zaczęło tupać po dachu nocą. Nieśmiało dość, ale jednak odgłosy były znajome. Tyle, że potupało, potupało, wszystkiego ze dwie noce, po czym znikło. Na dobre. A jak za jakiś miesiąc odkryłem, jajka też znikły. Oba.

Cóż...

 

Na jesieni nowe wyłożyć, czy jak? :lol:

 

 

Inne zwierzątko - lisek. Przychodzi regularnie i kontroluje zawartość kociej miski. Określam ją mianem "kocia", bo teoretycznie ona jest wystawiana dla kota dochodzącego, ale korzystają z niej trzy koty, stado srok i gawronów, ostatnio lis... Jak to określić bardziej trafnie? Miska ogólnoprzyrodnicza?

Zdjęć niet, bo lisek dość nerwowy, jego wizyty trwają sekundy, ale co mnie zaskoczyło, to wygląd tego liska. Jest to lis bez wątpienia, ale jakiś taki wysokopodwoziowy. Lisy znane mi ze zdjęć zwykle jakoś tak przy ziemi biegały, ten zaś - ogon lisa, morda lisa, a nóżki jak sarenka.

 

No i ostatnie zwierzątko, o jakim chciałem napisać - Panie i Panowie, oto Reksio:

 

20140901_165803.jpg

 

Reksio mieszka w parterowej łazience, ma norkę za (wciąż niezabudowanymi) rurami i jest bardzo towarzyski, jak ktoś korzysta, to Reksio zawsze wyjdzie, popatrzy... Tylko wstydliwy trochę, dlatego jedyne zdjęcie Reksia takie jakieś... słabe, komórką robione, w kącie za rurami, ciężko było lepiej. Usiłowałem z niego wycisnąć coś, ale grafik komputerowy ze mnie żaden, tyle tylko zdołałem.

(tak nawiasem mówiąc, arachnofob u nas by chyba nie dał rady :) )

 

Druga rzecz, o której dawno już nic nie pisałem, to druciki i sterowniki :lol:

Ale do drucików zaraz dojdę, najpierw wstęp:

Wspominałem już o oklejaniu sztucznym kamieniem okolic furtki wejściowej. Wspominałem. Dawno temu wspominałem, ale i robi się to nam jakoś strasznie mozolnie, głównie za sprawą regularności podejść do sprawy: jeden dzień roboczy (czyli jakieś 4 godzinki) na mniej więcej miesiąc. W ramach tychże prac jednak trzeba było też uporządkować kwestie pocztowe: wywalić skrzynkę tymczasową:

 

JP078855_opis.jpg

 

a w jej miejsce zamontować od początku planowaną skrzynkę przelotową (info dla blokersów: taką, do której się wrzuca listy po jednej stronie płota, a wyciąga po drugiej stronie płota). Skrzynkę zakupiliśmy i zamontowałem ją, przy czym stwierdziłem od razu (a tak naprawdę, to jeszcze przed montażem - różnica drobna, ale istotna ze względu na kolejność prac), że obfitość winobluszczu od wewnętrznej strony ogrodzenia (patrz zdjęcie cztery posty wyżej) mocno utrudnia sprawdzanie, co jest w skrzynce. Coś z tym trzeba było zrobić... Aż się prosiło do sprawy zaprząc elektronikę.

Kombinowałem pierwotnie z jakimiś fotokomórkami reagującymi na wetknięcie czegoś w szczelinę, ale żeby to dobrze działało, trzebaby takich barier zrobić kilka, w końcu do skrzynki bywa, że są wtykane małe kwitki, niekoniecznie środkiem szpary. Myślałem o trzech takich barierach, myślałem o jednej, zamontowanej wzdłużnie, aż w końcu przyszło oświecenie :D

Żadne bariery, żadne fotokomórki, po prostu dwa wyłączniki krańcowe: jeden zainstalowany na klapce wrzutowej do listów, drugi na drzwiczkach do ich wyciągania. I algorytm: otwarcie klapki wywołuje alarm "list przyszedł" wizualizowany na monitorku alarmu domowego (możliwe wszelakie inne rodzaje sygnalizacji, łącznie z wyskakującą chorągiewką, kwestia tylko dorobienia tejże), otwarcie drzwiczek opróżniania skrzynki ów alarm kasuje.

Krańcówkę na drzwiczkach opróżniania mam na zdjęciu:

 

20140824_120540.jpg

 

Ciężko się rozeznać, może łatwiej będzie, jak pokażę elementy składowe:

 

20140824_113736.jpg

 

Krańcówka, wyfrezowane w mosiądzu trzymanko (autorskie określenie Wyjątka sprzed lat, zostało u nas w domu w użyciu). Płytka na nóżkach mikrowyłącznika również powstała metodą odręcznego frezowania miedzi na laminacie .

 

Skrzynkę na moment zostawmy, wróćmy do samej furtki. Owe cztery posty wyżej wspominałem również o przesuwaniu bramofonu w nowe miejsce i o przycisku do otwierania furtki od wewnątrz. Potrzebny był, latanie do furtki z kluczami, tudzież otwieranie jej gwoździem (metodą ciągnięcia główką dyżurnego gwoździa za widoczny od wewnętrznej strony język rygla) męczące było (a funkcjonowaliśmy tak dwa lata z powodu wrodzonego masochizmu rzecz jasna). wiadomo zatem było, że trzeba dorobić przy furtce przycisk do otwierania tejże.

Ale zaraz zaraz. Przycisk? tak po prostu? Tak zwyczajnie? Bez procesora? Bez sterownika? Jakże to tak????? :bash::bash::bash:

 

Sami rozumiecie, prawda?

Prawda, że dla wszystkich jest to oczywiste, że to nie mógł być tak po prostu przycisk???? NO PRAWDA????

 

Dobra, do rzeczy: prosty przycisk oczywiście też otwierałby furtkę. Ale otwierałby ją tylko dopóty, dopóki byłby wciśnięty, wymagana byłaby pewna synchronizacja czynności (a w praktyce: dwie ręce wolne, jedna wciska, druga ciągnie furtkę). Druga sprawa: rygiel elektromagnetyczny zasilany z domofonu prądem stałym jest w zasadzie bezszelestny, o fakcie otwarcia furtki zawiadamia jedynie cichutkie kliknięcie, co bywało regularną przyczyną problemów. Szybko co prawda nauczyliśmy się rzucać przez domofon komendę "proszę wchodzić!" i dopiero naciskać przycisk otwierania, ale i tak zdarzały się problemy, bywało, że (zwłaszcza zimą, w czasie zamieci, zawiei, burzy śnieżnej i gradobicia) trzeba było wychodzić z domu i furtkę otwierać ręcznie, bo ktoś nie załapał, że już trzeba pchać, a potem już było za późno.

Podsumowując, potrzebne było zatem coś, co po pierwsze podtrzyma proces otwierania zamka furtki przez kilka-kilkanaście sekund, po drugie jakoś będzie sygnalizować ten fakt, choćby znanym ze starych domofonów "brzęczeniem" rygla.

Cóż zatem: mamy potrzebę zrobienia "czegoś", co będzie brzęczeć przez kilka sekund ryglem , mamy też zapotrzebowanie na urządzenie, które będzie czuwać nad skrzynką na listy. Oto i ono:

 

JP070203.jpg

(etykieta z plamą, bo trochę za mocno kleju pod spód nawaliłem i przesiąkło, trudno, to ma działać, a nie być ładne)

I bez obudowy:

 

JP070205.jpg

 

Osoby obeznane z elektroniką uprasza się o zwrócenie uwagi na ilość elementów przeciwzakłóceniowych (wszystkie wyprowadzenia "dalekie" na transoptorach, zasilanie przez dławik obstawiony dobrymi kondensatorami, diody przeciwprzepięciowe, kondensatory filtrujące...) Z dumą (i wrodzoną skromnością) to podkreślam, bowiem po ostatnim niemal bezpośrednim trafieniu pioruna w okolice naszego domu, kiedy to komputery nam się poresetowały, chiński wideodomofon szlag trafił (jak się potem okazało, zarówno kamerę, jak i monitor), a wszystkie moje sterowniki (a trochę już ich w domu mam) nawet nie przerwały normalnej pracy :)

 

I tyle. Na zakończenie jeszcze nasze ogrodzenie,a raczej jego część furtkowa:

 

JP070192.jpg

 

Lewa strona świeżo klejona, jeszcze nie zafugowana, niemniej widać front nowej skrzynki na listy. Od biedy widać też nowe miejsce na domofon, konsolka teraz będzie wpuszczona w ścianę, będzie też bardziej na wprost osoby stojącej "u wrót", dzięki czemu na monitorku będzie widać osobę, a nie jej ucho, jak dotychczas.

Skrzynka z bliska:

 

JP070193.jpg

 

(to niebieskie to taśma malarska, po zafugowaniu odkleję)

 

I miejsce na domofon, mozolnie wycięte w sztucznym kamieniu:

 

JP070196.jpg

 

 

EDIT: ach i zapomniałbym: właśnie w TV emitują najnowszą reklamę Leroja, tą w której pani, przed jakąś grupą wsparcia typu AA, z wyraźnym skrępowaniem opowiada (z pamięci cytuję)

"- Rok temu zamiast zrobić podłogę, na momencik przykryłam ją dywanikiem". Tyle napiszę, że ujęła nas oboje z żoną ta reklama :lol:

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarku przypomnij czy jajka trujące były:rolleyes:

 

 

yyyyy.... zapomniałem. ;)

 

Brama i wnętrze - oczywiście dziękuję, ale nie wyolbrzymiajmy, to tylko furtka :)

Brama jest obok i bramę wstydliwie wykadrowuję, albowiem jest to obecnie brak bramy (antybrama?) połączony z ogromnym składem kompostu (od zeszłego roku "zamiast wywieźć, na chwilę go odkładałam przy płocie"), absolutnym brakiem podjazdu do garażu i ogólną degrengoladą.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej :)

Pozdrawiam po przerwie.

Z wielości nowych wpisów, wyłoniłam informację (no, baba przecież... ) o słabo rosnącej hortensji. Pewnie to wiecie, ale napiszę na wszelki wypadek, że hortensja lubi kwaśną glebę i zapewnienie jej tego może się przyczynić do poprawy wyglądu w sposób znaczny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej :)

 

Teraz są pewnie mieszanki w ogrodniczym, które wspomagają proces zakwaszania gleby, ale za czasów głębokiej komuny, mój tata po prostu rozsypywał fusy z kawy mielonej :) Takie przyjemne z pożytecznym... Gleba w lesie jest kwaśna, to fakt, więc może to też kwestia nasłonecznienia. Hortensje zdaje się lubią stanowiska półcieniste.

Pamiętam, że w przypadku drzew owocowych zamiast kawy sypaliśmy zmieloną (potłuczoną) skorupkę jajka (żeby odkwasić). No i nawóz z pokrzyw. Dobry w ogóle. Niestety, nie wiem jak go wykonać :bash:

Edytowane przez hesperius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady, ale kurczę, problem jest.... my oboje z małżonką niekawowi kompletnie jesteśmy. No nie pijemy i tyle... Co najwyżej dla odwiedzających nas z rzadka gości mamy jakąś dyżurną rozpuszczałkę, ale z niej trudno o fusach mówić.

Nic, pozostaje ten ocet. Albo kwasek cytrynowy ;)

 

 

A z innej beczki:

Ustrojstwo do nadzorowania skrzynki na listy oraz rygla furtkowego już zamontowane w ogrodzeniu:

 

20140914_184547.jpg

 

Brakuje jeszcze przycisku otwierania furtki od wewnątrz, a to z powodu, że, kurczę, nie ma ładnych przycisków mozliwych do zamontowania na/w murze, które byłyby wodoodporne, z IP minimum 44. Właściwie jedyne, co można kupić, to stary, nieśmiertelny Ospel, model z pewnością znany dobrze każdemu, a delikatnie mówiąc, nie o takim designie marzymy.

 

http://www.leroymerlin.pl/files/media/image/738/1521738/product/przycisk-dzwonkowy-lambda-ospel,main.jpg

 

Zostają przyciski przemysłowe, do których trzebaby wykombinować jakąś wtynkową obudowę:

 

http://media.conrad.com/medias/global/ce/7000_7999/7000/7010/7018/701855_BB_00_FB.EPS_1000.jpg

 

Najprostsze byłoby pójście na łatwiznę i danie przemysłowego gotowca, tylko małżonka na samo wspomnienie Rejtana robi

 

http://www.nowyelektronik.pl/opisy/80003.jpg

 

Z drugiej strony - skombinować jakąś ładną, pasującą do "kamiennego" muru metalową rozetkę i albo przerobić ją na przycisk, albo dołączyć elektrodę i niech działa na dotyk :)

 

Nic, tu jeszcze będziemy kombinować, póki co cieszymy się powiadamianiem n/t faktu, że do skrzynki listowej ktoś nam coś wrzucił. Na powyższym zdjęciu widać zresztą ten stan na wskaźniku kontrolnym, natomiast docelowo, dla użytkownika w domu wygląda to tak (zdjęcie robione komórką, nie złapała poprawnie ostrości, niestety):

 

20140914_210735.jpg

 

(i tak, wiem, przecinek jest w złym miejscu, przeoczenie).

Napis pojawia się po podniesieniu klapki na listy od frontu, a znika po otwarciu drzwiczek od podwórka. Dodatkowo układ sygnalizuje stan "awaryjny", jeśli któraś strona pozostaje otwarta dłużej, niż 30 sekund, można też stan "list w skrzynce" skasować zdalnie :)

 

Na zakończenie jeszcze zdjęcie częściowo zafugowanej okolicy furtkowej, z już zamontowanym (ale jeszcze nie wytartym ze śladów fugi) domofonem:

 

20140914_184632-EFFECTS.jpg

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....yyyy, no tak, a co? Informuje, segreguje wedle ważności, ulotki reklamowe wypycha z powrotem na ulicę, zaś pachnącą korespondencję adresowaną do mnie chowa pod podwójnym dnem skrzynki ;)

 

 

A na poważnie - monitorek jest manipulatorem od alarmu, wisi sobie tam, gdzie zwykle manipulatory od alarmu zwykły wisieć, informacja na nim jest wyświetlana niejako przy okazji innych zadań. A skrzynkę obsługuje mój własny wynalazek, do alarmu jedynie przekazuje info do wyświetlenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....yyyy, no tak, a co? Informuje, segreguje wedle ważności, ulotki reklamowe wypycha z powrotem na ulicę, zaś pachnącą korespondencję adresowaną do mnie chowa pod podwójnym dnem skrzynki ;)

 

 

A na poważnie - monitorek jest manipulatorem od alarmu, wisi sobie tam, gdzie zwykle manipulatory od alarmu zwykły wisieć, informacja na nim jest wyświetlana niejako przy okazji innych zadań. A skrzynkę obsługuje mój własny wynalazek, do alarmu jedynie przekazuje info do wyświetlenia.

 

 

...to ty jednak korba - sory - lutownica jesteś...

 

NETbet

 

p.s.

ja to mam listonosza - Boguś - trąbi jak jest pod domem:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... zważywszy na godziny pracy listonoszy, głośno musiałby trąbić. Bardzo głośno :lol:

Zresztą, "na starym mieszkaniu" to ja miałem listonosza, co jak miał paczkę, to potrafił telefonem zadzwonić i spytać, czy ma ją wieźć, czy awizo wrzucić, ewentualnie może przesyłkę u sąsiada zostawić. Tutaj.... to już przerabialismy i ginięcie przesyłek w tajemniczych okolicznościach (wg trackingu dochodziła do lokalnej sortowni i tam kamień w wodę) i przesyłki, które po dwa trzy tygodnie szły sobie do nas i regularnie ginące nowe (nieaktywowane jeszcze) karty kredytowe, które bank przesyłał po kilka razy i w końcu musiał wysłać kurierem, żeby doszły... Ot, uroki mieszkania na przedmieściach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...