Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Za podziw i uznanie piękne dzięki :)

A co do cięcia bloczków w pasy, to szczerze mówiąc zdążyłem już o tym zapomnieć, ale czytam właśnie twój Dziennik Budowy. I wiesz co?... Wierzę już w te pasy z bloczka, bez dodatkowego udowadniania zdjęciami. Centymetrowe, półcentymetrowe, nie ma problemu, zrobisz. Nie takie rzeczy robiłeś. Szacun i niskie pokłony, jestem pod wrażeniem twojej budowy :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

@Jędruśki - dzięki za miłe słowa, ano budujemy sobie, a pisać - piszę, bo lubię :) Tak więc na ciągi dalsze oczywiście można liczyć.

 

@Manieq82 - swoją drogą ciekawe... jak gada zdemontujesz i będziesz miał chęci i wolną chwile, może zrób mu sekcję? Myślę, że po ostrożnym rozpiłowaniu plastikowej obudowy wzdłuż, dałoby się to otworzyć. Kontaktron powinien być szklany, zapewne będzie ułożony wzdłuż tego wałeczka, wyprowadzenia ma osiowo, więc górne będzie zakręcać o 180 stopni. Jeśli uda ci się samego kontaktronu nie pęknąć, to pod silną lupą powinieneś dojrzeć, czy styki są sklejone, czy przyczyna jest inna.

Ewentualnie odłóż gdzieś na półkę, będziemy mieszkać w miarę niedaleko, może kiedyś się uda zmontować jakieś forumowomuratorowe lokalne piwko, wtedy sobie to od Ciebie wezmę i się pobawię. To też lubię...

 

 

A wracając do dziennika:

Echhh... wszystko przez.... no.... no przez tą panią, co to mi wszystko w domu chowa i przez którą czasem się muszę wracać w pół drogi, no jak jej tam... no... ta... skleroza, o!

 

Planowałem dziś skończyć kontaktrony od alarmu. Bardzo planowałem, z własnych zapasów elektronicznych wyciągnąłem oporniki do 2EOL, potrzebne narzędzia naszykowałem, wszystko perfekt po prostu, po przyjeździe na budowę jednak co się okazało? Ano sierota boża kontaktrony w domu zostawiła

:bash:

 

Nic, skleroza sklerozą, za jakąś robotę jednak trzeba się zabrać. Rozejrzenie się gospodarskim okiem za robotą wokół obejścia wywołało jedynie gwałtowną depresję, więc szybko uciekłem do środka domu, a tam mnie oświeciło: szacht instalacyjny! A w nim: drabinki kablowe. Zrobić!

 

Na szczęście to przywiozłem na budowę już wcześniej, więc teraz jedynie sprawdziłem, czy na pewno mam wszystko, co potrzebne:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TB0nhXlitTI/AAAAAAAADOc/8uJN2puu2zo/s640/JP190210.jpg

 

I poszedłem po narzędzia. W międzyczasie przyszedł do mnie Wyjątek, mijając się z nim w drzwiach nawet słyszałem jego okrzyk:

- oooo, Taaataa, jakie fajne toly!!!

Szczerze mówiąc nawet nie zwróciłem na to uwagi, Wyjątek co i rusz coś odkrywa, i zwykle jest to coś nierozerwalnie związanego z motoryzacją (czasami w sposób skrajnie nieprawdopodobny do skojarzenia przez normalnego, znaczy dorosłego człowieka), więc i tu nie zdziwiło mnie to, zwłaszcza, że owymi torami mogło być cokolwiek, od światłocienia na posadzce począwszy.

Nie było mnie... może z 5 minut, no ile może trwać wyciągnięcie z auta skrzynki z narzędziami, uzbrojenie wiertarki i przyniesienie z baraku poziomicy. Kiedy jednak wróciłem, oczy me ujrzały... tory:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TB0nhxvvvVI/AAAAAAAADOg/DQV_M5wfC6Y/s800/JP190212.jpg

 

Tory i mosty i diabli wiedzą, co jeszcze, same tory też jakieś dziwne, bo ciężarówki po nich jeździły, ale sprawca był wielce z siebie dumy i bardzo protestował, jak zacząłem mu te tory rozkradać. Zabawę jednak niestety musiałem popsuć, ponieważ tory, znaczy TFU! wsporniki były mi niezbędnie potrzebne celem przymocowania do ściany i zmienienia mojego szachtu instalacyjnego w coś, co każdemu specjaliście od drutów wszelkiego rodzaju wyda się piękne, a co chyba w mało którym domu jednorodzinnym występuje :D

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TB0njbPFA9I/AAAAAAAADOo/yZ-vF8DRiRg/s800/JP190217.jpg

 

Na zdjęciu szacht jest w widoku z dołu pionowo do góry. Drabinki oczywiście jeszcze puste, docelowo... chyba będą pełniuśkie. W każdym razie tak mi wychodzi z oglądu stosów kabli wystających ze wszystkich ścian szachtu i póki co poodciąganych na zewnątrz i na boki. Białe po prawo to rura od odkurzacza centralnego, muszę ją jeszcze jakoś dociągnąć do góry, mijając po drodze rury wodociągowe i wyjść do gniazdka odkurzaczowego w ścianie (na poddaszu będzie jedno. Starczy). A pomarańczowe, to lampa warsztatowa, na razie tak sobie wisi, żebym widział, co robię, siedząc tam w tym szachcie.

Na tym zdjęciu on (ten szacht) wygląda... no może nie jak komnata pałacowa, ale jak łazienka w bloku wg gomułkowskich standardów to już spokojnie, tymczasem w ścianach tam jest 130x45cm, mieszczę się tam mimo swej informatycznej postury z trudem, zwłaszcza odkąd jest wypełniony rurami itp,. Za to wysokości ma coś z 8-9m, przez obie kondygnacje aż do dachu :) Tu na zdjęciu tej wysokości może nie widać, bo widok się kończy na ścianie rur i nadproży mających docelowo podpierać racka serwerowego, ale szacht sobie idzie dalej. Do samego końca.

 

Dalszy ciąg prac - jakoś pod koniec przyszłego tygodnia. I mam nadzieję, że wtedy nie zapomnę o tych nieszczęsnych kontaktronach... :bash:

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hi, super budowa, gratuluje pomyslu, i zycze wytrwalosci,

 

zaraz zaprosze swoja zone i pokaze ze nie bylem najgorszy z kablami, (a niestety mocno krzyczala)

 

projekty fajne pouruchamiane,

 

najbardzie podoba mi sie serwerownia, cos podobnego chcialem u siebie odpalic ale pozostalo skromne RACK 15U, skromny linuxik na compaqu 45 watt z bajerami, 1GBIT na lan + macierz raid5 ;-) - mam nadzieje ze u ciebie to pojdzie z grubej rury, 2 serwery , macierz + upsy

 

mam nadzieje ze:

- o systemie wizualizacji nie zapomniales : kamery ip itd

- swiche na telewizje sat + 2 kable tv i 2 kable sieciowe na lan do tunerka + sharik domowy ;-)

- system alarmowy z czujkami + czujki wody, ppoz itp oczywiscie centrala z wyjsciem na lan

- system UPS na caly domek dla uzytkownikow PC

- projektor z ekranem tez by ci sie przydal (oczywiscie winda)

- wifi na zewnatrz - do zrobienia

 

nie widzialem rolet w oknach ale polecam system sterowani roletami do okien z centralnym zalacznikiem + zegar astronomiczny z programatorem do opuszczania i podnoszenia

 

a pozatym jeszcze raz zycze wytrwalosci

 

zdrovko

toor

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@toor - dzięki :)

 

Co do przewodów - no właśnie w tym sęk, że jak się okazuje, u mnie tych przewodów jest MAŁO Tynkarze twierdzili, że o wiele więcej widywali. Myślę, że u mnie jest co najwyżej nienormalnie dużo okablowania teletechnicznego. Przewodów telekomunikacyjnych mogłem zorganizować dużo za psie pieniądze, więc pchałem ich bez opamiętania gdzie się tylko dało, na zasadzie "może kiedyś się przyda". Jak to teraz rozszyję w szafie na kronach, powinno fajnie wyglądać :)

 

Rack 42U - też pierwotnie myślałem o mniejszym, ale taki się z demobilu trafił, to wziąłem. Początkowo targany wątpliwościami, po co mi taka krowa, co ja tam wepcham, ale potem, jak ruszyła lawina możliwości, to skończyło się w końcu na tym, że np. całe oprzyrządowanie do TV wyleciało (w projekcie) z racka na strych, bo w racku już by zbyt ciasno było (nie chcę go mieć pełnego, musi w nim być luz na potrzeby serwisowe).

 

Co do serwerów - no nie, aż takich ambicji nie mam. Waham się pomiędzy jakimś tanim rackowym serwerem z demobilu (na allegro tego skolko ugodno, w cenie do 500zł można naprawdę fajną maszynkę kupić, jedyny problem dla mnie to mały wybór rackowych serwerów mieszczących się w racku 60cm głębokim, ale są i takie), a jakimś maleństwem zoptymalizowanym pod kątem niskiego poboru prądu. Serwer rackowy kusi, bo wiadomo, prestiż inny od razu robi w szafie :D ale nie znalazłem póki co żadnego z zasilaczem mniejszym niż 200W, więc miałbym w szafie coś, co żre nonstop sto parędziesiąt watów prądu i tu właśnie mam wątpliwości, czy "kul and profeszynal look" jest wart wpuszczania weń 50zł na miesiąc. Mocno tutaj się zastanawiam nad kupnem takiego serwera dla samej obudowy, wybebeszeniu go i zabudowaniu w nim od podstaw komputerka zoptymalizowanego energetycznie.

RAID? Może z dwoma dyskami, ale niekoniecznie. Dyski nie są obecnie znów aż tak awaryjne, a ważne rzeczy i tak się backupuje.

 

Co do reszty:

- o kamerach myślę, ale okablowanie do nich wrzucę w poddasze dopiero przed robieniem podbitki. I zapewne dłuższy czas będzie to tylko okablowanie.

- okablowanie TVSat jest oczywiście zrobione, wszędzie, gdzie przewiduję możliwość odbioru TV są dociągnięte dwa koncentryki, a do "ściany AV" w salonie aż cztery :). Oczywiście w każde to miejsce dochodzą jeszcze dwie skrętki, a do wspomnianej ściany również cztery. Jedna z nich może być wykorzystana do splittera, to już będzie tylko kwestia skrosowania gniazdka w szafie.

- system UPS - oczywiście, ale nie wiem, czy będzie dostępny dla domowników. Mam zdobycznego dużego UPSa z demobilu, oryginalne aku miał martwe, ale mam też dwa telekomunikacyjne duże akumulatory do niego, z kalkulacji mi wychodzi, że powinien być w stanie utrzymywać 1kW przez minimum godzinę. Podtrzymywać będzie wszystko to, co ważne (alarm, automatykę pieca, switch, wspomniany serwer, jakieś "wyjście na świat", awaryjne oświetlenie LED w holu i na schodach i myślę, że starczy. Gdyby mi jednak kiedyś przyszło do głowy podtrzymywać nim jeszcze jakieś gniazdka w domu, będzie to tylko kwestia przepięcia przewodów w rozdzielni, nie ma problemu.

- projektor z ekranem - nie przewidywałem i póki co nie planuję. Nie jestem kinodomowym maniakiem, telewizję oglądam dość rzadko, żona podobnie i po prostu nie odczuwamy potrzeby. Gdyby nam się zmieniło - dorobi się. Rura między stronami salonu jest położona w podłodze na wsiakij słuczaj, więc nie będzie to specjalnie kłopotliwe.

- wifi oczywiście, że będzie, jestem wierny kablom co prawda, ale wifi swoją drogą, APek już zresztą w szafce stoi i czeka, kwestia tylko późniejszego przetestowania, czy stojąc w racku (rack ma szklane drzwi i nie ma ścianek bocznych, więc nie powinien ekranować zbyt mocno) obejmie zasięgiem cały dom i najbliższe okolice (wokół domu, nie mam ambicji zostania lokalnym providerem), czy też trzeba mu będzie powyciągać anteny, np. jedną niżej na parter, a drugą pod sam dach.

- rolet zewnętrznych nie będzie, nie podobają nam się i nie lubimy. Jedyne, co chcę zrobić, to okablowanie do okien połaciowych, może tam kiedyś się siłowniki pozakłada, może rolety wewnętrzne będą z napędem i wtedy automatyczne sterowanie (pogodowe, "słoneczne") jak najbardziej się dorobi.

 

Za życzenia wytrwałości dzięki, przyda się :) Marzę tylko o emeryturze, bo obecnie mi, kurcze, czasu nie starcza...

 

J. (a było iść do pracy w resorcie, np. do "zabeśpieczenia łączności operacyjnej", już bym był emerytem... )

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, dzisiaj, to było ciężko. Kuuupa roboty!

 

Pobudka - 3:30.

Alarm w domu robiłem.

Z fachowcem od poddaszy miałem pogadać, co, gdzie, za ile i dlaczego tak drogo, niestety w ostatniej chwili odwołał wizytę.

Z fachowcem od balustrad balkonowych - j.w., tyle, że nie odwołał, był, było miło.

Drzwi zewnętrzne od bocznego "gospodarczego" wejścia trzeba było pomóc zainstalować (producent z powodu braków kadrowych zatrudnił mnie tymczasowo jako pomocnika, dając za to upust w cenie).

Drzwi potem musiałem odebrać, sprawdzić, zapłacić

Alarm dalej robić.

 

A i zapomniałbym jeszcze o drobiazgu, który przy okazji tych wszystkich prac wyszedł niejako przy okazji: z moich planów życiowych widocznych w sygnaturce, dzisiaj rano zrealizowało się przy niejakim udziale mojej małżonki kolejne 100% normy (dając tym samym wynik 200%) w zakresie jednej z wymienionych w sygnaturce pozycji. I nie, nie mówię tu o drzewie ;)

 

A teraz szczegóły, przynajmniej te budowlane:

 

O ustaleniach nie ma co pisać, wyjdą w praniu. Nie były to pierwsze ustalenia odnośnie cen i terminów, jakie z fachowcami czyniłem, zapewne nie były one też ostatnie, tyle się przez ten budowlany rok z okładem nauczyłem, że... że nie ma się co zbytnio do takich ustaleń przywiązywać. Bo różnie bywa. Ot choćby wspominany niedawno balustradziarz meteoropata... ten trzeci raz też nie zadzwonił, nie wiem, może dlatego, że ostatnio i był upał i deszcze padały zaraz potem?

Miałem co prawda wielką ochotę nie dzwonić do niego również i jakby kiedyś się zgłosił, że on z tymi balustradami, co u niego zamawiałem, mieć dziką radość z możliwości powiedzenia mu "a nie dziękuję, my już mamy", ale w końcu ulitowaliśmy się nad nim, zadzwoniłem i powiedziałem, że ja już dziękuję. Nie protestował.

 

Alarm... jak to alarm. Konsekwentnie o nim nie piszę zbyt wiele, ale teraz nie moge się powstrzymać przed pokazaniem dwóch pięknych puszeczek:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUJtH70c4I/AAAAAAAADPE/Zq8lxU4o2aI/s640/JP250249.jpg

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUJtAkCGCI/AAAAAAAADPI/hqMKy9oxQeQ/s800/JP250253.jpg

 

Prawda, że malownicze? Docelowo mają być zatynkowane, więc trzeba się nimi nacieszyć, póki widać. W tej drugiej, pod taśmą izolacyjną są oporniki od 2E0L, niestety nie sfotografowałem ich przed zaizolowaniem.

 

I jeszcze kontaktrony, bo ktoś mnie pytał ostatnio na priv:

 

Strona ruchoma:

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUJtNvlMxI/AAAAAAAADPM/o9c6HFvcBNg/s640/JP250263.jpg

 

Strona nieruchoma:

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUJtYsct2I/AAAAAAAADPQ/qDi3FpQWwSg/s640/JP250266.jpg

 

No i drzwi, ostatnie brakujące z zewnętrznych. Drzwi, co do których żona miała wizję, dokładnie wiedziała, jakie one mają być i tylko jeden z nimi był problem: nikt nie produkował nic nawet mniej więcej takiego. Po jakichś straszliwych poszukiwaniach dopiero została znaleziona firma "Drewienko", która w zasadzie jest w stanie zrobić wszystko, co da się zrobić z drewna. Generalnie specjalizują się w odtwarzaniu stolarki w budynkach zabytkowych, ale byli otwarci na współpracę, cenowo też w zasadzie nie odbiegali od innych producentów drzwi zewnętrznych, no może odrobinkę drożsi byli.

W każdym razie, żeby nie przedłużać: drzwi już są:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUL1o4gMqI/AAAAAAAADPU/WKtgB7Jvun0/s800/JP250270.jpg

 

I zbliżenie na same drzwi (w bulaju szyba jest typu "reflex", odbija się w nim dach sąsiada):

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUL12Kp7_I/AAAAAAAADPc/D2Fp-3iiDl8/s640/JP250257.jpg

 

I wreszcie bulaj, główna przyczyna problemów ze znalezieniem takich drzwi. Odbija się w nim większa częśc domu sąsiada, ale z bliska widać też, że prześwieca z wnętrza budynku stylowy żyrandol, wzór zastrzeżony, model "Budowa Classic":

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCUL1txLPiI/AAAAAAAADPY/l1yJ0lq5Huc/s800/JP250259.jpg

 

Z drzwi generalnie jestem zadowolony. Mniej natomiast z organizacji pracy w samej firmie. Fakt przysłania z drzwiami jednego fachowca dużo tu mówi o tym, o co mi chodzi, ale o to akurat nie mam żalu, właściciel pytał mnie grzecznie, czy ktoś pomoże w montażu, bo ma taką sytuację, że nie ma kogo wysłać, zgodziłem się pomagać sam, nie ma sprawy.

Ale:

- drzwi miały miec bolce antywyważeniowe. Super. Tylko, że zamiast bolców zwykle przez nich instalowanych chciano mi dać jakąś nowość, którą im wcisnął nowy producent. Z niejasnych powodów nie zainstalowano ich od razu, tylko miały być montowane już na miejscu. Fachowiec osadził bolce w skrzydle drzwi, po czym... po czym okazało się naraz kilka rzeczy:

- tych bolców, a raczej współpracujących z nimi tulei w tej futrynie, przy tym systemie otwierania osadzić się nie da.

- zamontowane bolce bez tulei w futrynie uniemożliwiają zamknięcie drzwi.

- zamontowanych bolców bez zniszczenia drzwi zdemontować się nie da, ponieważ są montowane na wcisk, a mają na obwodzie samozakleszczające się pazurki.

 

Szczęście w nieszczęściu - montażysta dziury pod te bolce wiercił o wiele głębsze niż potrzebne i dzięki temu bolce po prostu zostały w całości wbite wgłąb skrzydła, jako oryginalne wzmocnienie jego konstrukcji. A normalne już bolce przyjadą do mnie nowe i zostaną zamontowane ekstra. I dobra, niemniej jednak jakiś niesmak pozostaje...

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś alarmu ciąg dalszy.

Co tu dużo pisać...

 

Zaległe z wczoraj oporniki od 2E0L:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCZcqi18S1I/AAAAAAAADSo/wqBYoCNIXNA/s800/JP260304.jpg

 

Zorientowanym w temacie i biegłym w kocie paskowym od razu się tłumaczę, że tak, wiem, że standard mówi o opornikach 1,1k, tu zaś są 2,2k. Dlaczego? Ano dlatego, że oporników 2,2kohma mam jeszcze z dawnych zapasów tak z 1/3 puszki od orzeszków Felix, 1,1k zaś jedyne, jakie mam, to SMD, a wybaczcie, lutować SMD w terenowych warunkach, nie do płytki, tylko do przewodów... no jeszcze aż tak mnie nie pogięło :-x (niezorientowanym o czym piszę tłumaczę, że opornik normalny to taki, jak na zdjęciu, on ma ok. 6mm długości, SMD zaś jest odrobinę jedynie większy od łepka od szpilki, jest to prostopadłościan o wymiarach 2 x 1,25 x 0,5mm i nie ma drucianych końcówek). A współczesne centralki i tak pozwalają na ustawienie wartości rezystancji w zakresie do 15k, więc co za problem?

 

Miałem natomiast dziś na budowie wizytację. Wizytował nas wielgachny czarny (z nielicznymi białymi dodatkami) kocur, wielkością, miną i ogólnym wyglądem sprawiał wrażenie dość dobrej kopii Pratchettowego Greebo (niewiedzącym, o co chodzi mogę jedynie napisać, że o kocura, którego się pół wsi bało, a pozostałe pół przynajmniej schodziło mu z drogi). Kocisko całkowicie nieświadome faktu, że obserwuję go zza szyb kolejnych okien, obeszło całą działkę, bardzo uważnie kontrolując stosy drewna (w nich mieszkają myszy i szczury), a jeden ze stosów na moich oczach kociszcze sobie "oznaczyło". Niestety, kiedy się ujawniłem chcąc go poczęstować kawałkiem słodkiej bułki, nafukał na mnie i zwiał, przeskakując przez półtorametrową bramę ot tak sobie, z marszu.

 

W każdym razie ochrona obwodowa jest już właściwie skończona, przy następnej wizycie chyba skończę drabinki kablowe i zacznę już na nich układać przewody.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i zapomniałbym jeszcze o drobiazgu, który przy okazji tych wszystkich prac wyszedł niejako przy okazji: z moich planów życiowych widocznych w sygnaturce, dzisiaj rano zrealizowało się przy niejakim udziale mojej małżonki kolejne 100% normy (dając tym samym wynik 200%) w zakresie jednej z wymienionych w sygnaturce pozycji. I nie, nie mówię tu o drzewie ;)

 

późno jest ale chyba dobrze rozumuję

Więc CONGRATULATION :) :)

i pozdrów szanowną małżonkę :)

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te nasze balkony, to ani chybi murarz przeklął...

 

Taka klątwa murarza, to niestety nie w kij dmuchał, groźniejsza była chyba jedynie klątwa sklepowej z mięsnego, z dawnych, dawnych czasów (w "odległej galaktyce" of course).

 

No bo sami zobaczcie: trzeba do nich dorobić balustrady.

- pierwszy ślusarz proponuje cenę, która byłaby usprawiedliwiona chyba tylko w przypadku, gdyby wszelkie kute różyczki, tulipanki i toczone gałki były w cenie balkonu zawarte, a z każdej tralki by ręcznie kute żelazne listki wyrastały, a na frontowej balustradzie jeszcze w prezencie od firmy godło Jarków P. zostało ręcznie w stali wyrobione, stal oczywiście przekuta z tych lemieszy, co to je pradziadek z kos wykuł, które to kosy zostały z lemieszy wykute na wezwanie Naczelnika.

- drugi ślusarz już był umówiony, już nawet obmiary zrobił, za produkcję balustrad miał się zabierać, próbnie wygięte tralki do oceny podrzucić, niestety jednego tygodnia nawalił, bo deszcz za mocno padał, drugiego tygodnia nawalił, bo słońce za mocno świeciło, trzeciego tygodnia nie wiem, dlaczego nawalił, bo nie pytałem, z początkiem czwartego sam mu podziękowałem.

- trzeci ślusarz okazał się być starym znajomym, co to nam kiedyś ogrodzenie robił (rozkradzione potem przez menelstwo mareckie), cenę zaoferował bardzo atrakcyjną, też już wszystko było ugadane, dziś się okazało, że wspomniane mareckie menelstwo ukradło mu w nocy rolki od giętarki i niestety bramę nam zrobi, furtkę zrobi, ale giętych balustrad balkonowych nie jest w stanie, bo za cenę paru jaboli wypitych przez menela za kasę uzyskaną za te rolki na złomie, maszyna warta jakieś tysiące złotych sama stała się złomem....

 

No sami powiedzcie, czy to nie jest klątwa?

Się, cholera, zdenerwuję, się zawezmę i sam te balustrady zrobię. Z tych resztek stempli co zostały i z desek, o!

 

A nad godłem zresztą całkiem poważnie mówiąc trzeba się będzie zastanowić. Kiepski w heraldyce jestem, nie znam symboliki, ale chodzi mi po głowie jakiś kuni łeb na czerwonym polu położon, a pod nim młotek złamany, ten radziecki, pamiętny, skrzyżowan z wiertłem SDS+ fi6mm, tym właśnie, co tu mu wczesną wiosną cześć oddawałem.

 

A z bardziej przyziemnych rzeczy - zgodnie z deklaracjami, zabrałem się za drabinkę kablową. Kilka wpisów temu było widać jej początek w widoku z dołu go góry, teraz mogę pokazać koniec, w widoku z góry (ze strychu) na dół:

 

JP280353.jpg

 

Do ukończenia tej drabinki jeszcze muszę zamocować ogryzek drabiny wyprowadzający przewody do rozdzielni (będzie ustawiona prostopadle do tej drabiny, warto byłoby więc do niej przewody podprowadzić jak się należy, jak już profesjonalną trasę kablową robię) i na samym strychu zamocować jeszcze wąską, drabinkę (widoczną zresztą na zdjęciu, leży luzem na drewnianej belce) na przewody TVSat do multiswitcha, który będzie właśnie na strychu. Mam nadzieję zrobić to jutro i w tym momencie będzie już można zacząć upinać na drabinkach przewody.

O i to będzie ciekawa robota...

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I drabinki, przynajmniej te wewnątrz szachtu zrobione:

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCphenqOPfI/AAAAAAAADSo/4fw6QE5i9zg/s640/JP290371.jpg

 

Następny etap - upinanie na drabinkach przewodów:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCpV-uuN7yI/AAAAAAAADSo/jPkxvu-zkog/s640/JP290381.jpg

 

I na tyle mi czasu starczyło:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TCpV-pVI6EI/AAAAAAAADSo/xfp7zWP7ubU/s640/JP290378.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, dłuuugo się nasz Dziennik (nie mylić z "Naszym Dziennikiem") odleżał odłogiem. Jednak takie świeżo ulęgnięte dziecię, to strraszna rewolucja w domu jest. Na pewno wszyscy panowie, którzy mieli okazje zostać ojcami mi tu przyznają rację, że na nic wtedy nie ma czasu i generalnie okropnie się napracować trzeba, nie wysypia się człowiek w nocy, bo co i rusz jest budzony, poprostu skandaliczną niesprawiedliwością jest fakt, że tacierzyńskiego jest tylko tydzień, powinno być minimum pół roku, a najlepiej to cały rok, o!

 

Ech, gdyby tacierzyńskiego było choć pół roku... to ja bym i poddasze samodzielnie zrobił!

 

Cośtam w temacie budowy się jednak udało posunąć. Np drabinki kablowe. Wypełniają się z wolna:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdTsVpFaI/AAAAAAAADSo/ZH5d6nVnOhw/s640/JP070435.jpg

 

Ten gąszcz u dołu zdjęcia to 35 przewodów, docelowo będzie ich tam około pięćdziesięciu. I oczywiście będą uporządkowane, na razie są zsunięte na bok, żeby nie przeszkadzały przy wchodzeniu do szachtu. Mam cichą nadzieję, że jutro temat drabinek kablowych i układania na nich przewodów uda mi się zamknąć.

 

W międzyczasie przyjechali wreszcie dekarze. Też dłuuugo im zeszło, umawiałem sie z nimi tak coś ze dwa miesiące, ale wreszcie się udało. Przywieźli ze sobą taką cud maszynę, na której Wyjątek od razu usiłował sobie palce prostować:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdov6b8nI/AAAAAAAADSo/oXoZ28JsHng/s800/JP070446.jpg

 

Gdyby ktoś był ciekaw, to kłębek przewodów w łapce Wyjątka jest jego najukochańszą zabawką na budowie, a jest to ukręcona kiedyś przez Tatę na poczekaniu ze ścinków przewodów "wiertarka". I mimo, że do wiertarki nie jest to już podobne w najmniejszym stopniu (pierwotnie było, słowo daję!), jej rolę pełni dzielnie nadal.

 

Wracając do dekarzy - zainstalowali rury spustowe do rynien:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdTsJiMuI/AAAAAAAADSo/_zcRfhnt4rs/s640/JP070439.jpg

 

Poinstalowali kominki wentylacyjne do kanalizacji (zdjęć brak, może zrobię jutro).

I najważniejsze: zaczęli instalować okna połaciowe. I tutaj mam cały fotoreportaż:

 

Na początku była... dziura w poszyciu wycięta za pomocą "Teksaskiej Masakry". Po prawo na deskach widać prowadzone przeze mnie jeszcze zimą wielce skomplikowane wyliczenia długości przewodów do docięcia i wciągnięcia w peszel.

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdT4atw6I/AAAAAAAADSo/Z56p9aIcBBA/s800/JP070440.jpg

 

Wiekopomna chwiła - pierwsza dziura w dachu:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdUKhTcHI/AAAAAAAADSo/Fa0hD7CwZ4c/s640/JP070441.jpg

 

Dziura w całej okazałości. Za dziurą - zadek jednego z dekarzy. Chwilę po zrobieniu niniejszego zdjęcia, jego koledzy w barwnych słowach opisali mu, ogólnobudowlanym językiem się posługując, który jego fragment opublikowany "na Muratorze" będzie.

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdobCLwRI/AAAAAAAADSo/ib3hV8bCGIc/s800/JP070443.jpg

 

I dziura pod połaciówkę w widoku od zewnątrz, wraz z właścicielem widocznego na poprzednim zdjęciu zadka:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdolWei0I/AAAAAAAADSo/MJwikka3bz4/s640/JP070451.jpg

 

A już zupełnie przy okazji - po pierwsze objawili się tynkarze celem wykończenia glifów okiennych:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSnmFG4MnI/AAAAAAAADSo/05KUYoyIObE/s640/JP030428.jpg

 

Niżej podpisany natomiast przy okazji innych prac, zapiankował wyjścia odkurzacza centralnego. Na zdjęciu - konstrukcja antywypuczeniowa na czas tężenia pianki

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDSdTra7FEI/AAAAAAAADSo/VdKD4gzPX8k/s800/JP070437.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, jeszcze się nie zdarzyło tak, żeby zaplanowany zakres robót udało się bez pudła zrealizować.

Dziś w związku z powyższym też niestety nie udało mi się zamknąć tematu szachtu, niemniej jednak są już ułożone wszystkie przewody elektryczne oraz cała teletechnika z parteru. Tak to mniej więcej wygląda na drabince:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8dStAuXI/AAAAAAAADSo/U3KIe_vdeQY/s640/JP080456.jpg

 

To, co wystaje, wejdzie sobie od dołu do rozdzielni, a grube czarne stanowi WLZkę, czyli Wewnętrzną Linię Zasilającą, po ludzku mówiąc - gruby i czarny kabel, który z półtora roku temu w trudzie i znoju wkopywałem w ulicy od tablicy licznikowej do przyszłego jeszcze wtedy domu. Grube i czarne oczywiście docelowo też w rozdzielni wyląduje.

 

Drabinka w zbliżeniu - a pisałem gdzieś wcześniej, że będą prawie pełne? W tle - Główna Szyna Wyrównawcza.

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8dspaofI/AAAAAAAADSo/60u1WmuwdbQ/s640/JP080461.jpg

 

Jeszcze niejako przy okazji, korzystając z faktu, że na budowie byli Panowie Dekarzowie i mieli oni baaardzo dłuuugą drabinę, skorzystałem sobie z tejże drabiny i zainstalowałem na frontowej lukarnie taką ozdóbkę:

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8vSr3QBI/AAAAAAAADSo/s8taKVmy6Us/s800/JP080502.jpg

 

I jak już przy dekarzach jesteśmy...

Kominki wentylacyjne - zrobione! Niepodłączone tylko, ale to nie problem, "sam se podłącze", mogę to zrobić albo na odwal się, wpychając koniec tej słoniowej... powiedzmy trąby w koniec rury wentylującej kanalizę, tylko że wtedy całość będzie wystawała z ocieplenia, a trąba będzie wykonywała zwrot o 180 stopni (na zdjęciu nie widać, ale będzie, uwierzcie), albo na porządnie, dydoląc wystający króciec spod dachówki i podłączając trąbę na krócej.

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8oNjtPsI/AAAAAAAADSo/sQfibIkCufQ/s640/JP080482.jpg

 

Obróbki blacharskie - prawie zrobione.

Okna połaciowe - prawie zrobione.

 

O "prawie" za moment, teraz zdjęcia!

 

Nasza sypialnia, dotychczas mroczna (no... powiedzmy, półmroczna), a teraz - sami zobaczcie, ile życia nabrała:

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8dhATL8I/AAAAAAAADSo/ZVvxaI4OhB8/s800/JP080469.jpg

 

Okno w pokoju Wyjątka, z widokiem na... no, z normalnym w naszym domu widokiem:

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8doeeqiI/AAAAAAAADSo/3L9rvnDrNL0/s640/JP080468.jpg

 

I z zewnątrz: okno naszej garderoby:

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8oFpDd5I/AAAAAAAADSo/EpdSuIeVERc/s800/JP080486.jpg

 

I cała zachodnia elewacja, przy okazji można sobie popodziwiać obróbki blacharskie przykrywające wykusze.

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8oeEPFDI/AAAAAAAADSo/KFrSaEjUrbQ/s800/JP080487.jpg

 

I ponieważ kończy się limit zdjęć w jednym poście (TFU!), na tym zakończę część pozytywną dzisiejszego wpisu, za chwilę część negatywna.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Część negatywna - groźnie to brzmi, ale chodzi po prostu o wszystko to, czego z różnych przyczyn zrobić się nie udało.

 

Okna połaciowe - z nimi był cały cyrk. Małżonka moja projektując ten dom założyła wszystkie połaciówki na tych samych wysokościach, tak dobranych, żeby sama była w stanie przez te okna zobaczyć coś więcej niż "błękit nieba" naprzemiennie z "gwiaździstym firmamentem". Zamachy na te wysokości robili jej po kolei wszyscy, od murarzy począwszy, poprzez cieśli (nieważne, że to ci sami, co murarze, fuchę inną robili i okna też usiłowali paprać), na poddaszowcu marudzącym, że "tak to się dobrze gipskartonów nie położy" skończywszy. Pilnowała, nie popuszczała, nie było mowy, żeby to zmienić.

Aż wreszcie przyszli dekarze... i stwierdzili krótko: okno musi być po całej dachówce, dachówki nie tniemy, bo (i tu straszliwa wizja deszczu zacinającego do środka domu, śniegu padającego na niemowlęcy kojec, specjalisty reklamacjusza od producenta okien, który na wizji lokalnej pada trupem na widok tak straszliwej fuszerki, jaką byłoby docinanie dachówki pod oknem), krótko mówiąc tak, jak wypadnie szczyt rzędu dachówek, tak będzie okno. Ewentualnie całą dachówkę wyżej lub całą niżej.

Żona rozmawiając o tym z nimi wczoraj w końcu zostawiła im "wzorzec metra" w postaci narysowanej ołówkiem na krokwi swojej linii wzroku. I mieli się starać. Ale niestety... prawa Murphy'ego sa święte, dachówki oczywiście musiały się tak wrednie ustawić, że okno wyszło z dobrych kilkanaście centymetrów wyżej niż zakładana wysokość, na skutek czego ja przez otwarte okno wyglądam swobodnie, mogę o jego krawędź nawet brodę oprzeć,małżonka zaś, po tej narysowanej linii wzroku oceniając (nie było jej dzisiaj na budowie) - przez otwarte okno od biedy wyjrzy, przez zamknięte zaś... jedynie pod warunkiem zaopatrzenia się w praktyczne i wygodne obuwie domowe. Na minimum 8-centymetrowych obcasach, wskazane wyższe :lol:

Rządek niżej zaś niestety okien opuścić się już nie udało, ponieważ wtedy w tych pomieszczeniach, gdzie ściankę kolankową mamy wyższą, okno by już właziło w ścianę.

 

Tutaj też wyszła nam fuszerka, zorientowane osoby powinny na nią same zwrócić uwagę na zdjęciach ukazujących okna od wewnątrz w poście wyżej.

Krokiew. Nad oknem. Kończy się na... na oknie właśnie. Pierwotnie był tam poziomy wymian i mieli go przesunąć do góry, ale jakoś tak wyszło, że zamiast go przesunąć, po prostu chlasnęli piłą.

Na ich usprawiedliwienie mogę napisać, że demontażu tego wymianu trochę sobie nie wyobrażam, on był zabity do krokwi 30cm gwoździorami, ale z drugiej strony, gdyby nie kierbud, który akurat wpadł i od razu palcem to pokazał, pewnie by to tak zostało... Nic, wpadną do nas po raz trzeci kończyć robotę, to zamontują nowe wymiany, wyżej.

 

Kolejna fuszerka wyszła już nie z winy dekarzy, a trochę naszej (okno zaprojektowane "na styk" w ryzykownym miejscu), trochę murarzo-cieśli. Okienko w naszej malutkiej przysypialnianej łazience. Zaprojektowane w miejscu trudnym, bo tuż przy położonej w pomieszczeniu obok lukarnie, niemniej w projekcie się to mieściło. Niestety, więźba dachowa jest zrobiona jedynie częściowo wg projektu, a w sporej mierze wg fantazji i "doświadczenia zawodowego" cieśli i czasami to wychodzi. No i tu właśnie wyszło....

Oto widok, jaki się był ukazał po wycięciu w poszyciu dziury pod okno. Dziura mas wymiary i położenie planowanego okna:

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8diTs7UI/AAAAAAAADSo/wKC12PO7kDM/s640/JP080477.jpg

 

Zwracam uwagę, proszę wycieczki na prawy górny narożnik, widać w nim zakończenie obróbki kosza na styku połaci lukarny z połacią dachu. Okno możnaby tam założyć, ale owa rynna by wypadała niemal na jego środku, blokując możliwość jego otwierania, a w czasie deszczu lejąc wprost na okno masy wody ze sporej części dachu. Dodatkowo, nie widać na zdjęciu, ale po usunięciu dachówek okazało się, że gdyby nawet tą blachę jakoś przerobić (w zasadzie nierealne, ale gdyby, teoretycznie), to i tak byłoby źle, bo okno otwierając się waliłoby wprost w rynnę lukarny.

I teraz mamy zagwozdke. Jutro muszę zadzwonić do firmy, w której poszycie dachu zamawialiśmy, do firmy, do której od kilku miesięcy bałem się odezwać, ponieważ pół roku magazynowali nasze okna, na różne sposoby namawiając nas do ich zabrania (okna zakupione jesienią, montowane miały być wczesną wiosną, przeleżały do wczoraj) i spróbować ich przekonać do wymienienia nam tego okna na takie wąziutkie, półmetrowej szerokości.

Nic, spróbuję. W najgorszym wypadku to nadmiarowe okno na Allegro wystawię...

 

Kolejne żale - tu już nie chodzi o niczyją fuszerkę, raczej o niemiecki pomyślunek. Okno wyłazowe na dach. Potrzebne będzie z rzadka, niemniej jednak być musi. I jest:

 

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8oHc05KI/AAAAAAAADSo/0HDWCJwOYcI/s640/JP080484.jpg

 

Zamykane jest jakąś idiotyczną, proszącą się o złamanie od samego patrzenia plastikową wajchą - to po pierwsze.

Po drugie - nie ma żadnej sprężyny wspomagającej otwieranie, niby nie jest ciężkie, ale dzięki zawiasom umieszczonym u szczytu skrzydła trochę nieporęczne w otwieraniu. Otwiera się je tak: stojąc przodem do okna zwalniamy idiotyczną wajchę po czym pchamy ile się da okno do góry. Jak już się skończy zakres ruchu, trzeba się obrócić o 180 stopni, cały czas trzymając otwarte okno nad głową. Przydałaby się jakaś blokada w pośredniej pozycji, ale gdzie tam, kija od szczotki można sobie podstawić...

Tak więc obracamy się, okno cały czas usiłuje nam dać w łeb, a my otwieramy je dalej, stawiając na sztorc. I tu nie wiem, być może ono jest za wysoko, ale mi brakło zasięgu, żeby je otworzyć pchając za wajchę, pchaniem za samo okno (za szybę) nie mogłem go w pełni rozewrzeć, wskutek czego blokada otwarcia (będąca idiotycznym nożycowym wspornikiem) nie chciała zaskoczyć.

 

Na koniec - okno w zasadniczej łazience poddasza, położone między dwiema lukarnami. Dekarsko również rzecz bardzo trudna i potencjalnie niebezpieczna. Zamontować się udało, jak okno sobie poradzi z niechybnie zalegającym w takim miejscu śniegiem - zobaczymy

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TDY8ujOFGYI/AAAAAAAADSo/Qua3PaCHCeY/s800/JP080493.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...