T i A 06.11.2010 23:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Listopada 2010 Wyrazy współczucia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RJjr 07.11.2010 07:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2010 Wyrazy współczucia przeczytałem historię Twojej mamy i chyba bym całą służbę zdrowia pozabijał, w dzikim kraju nam przyszło żyć.Wiem co to bezradność w takich sytuacjach dlatego trzymaj się chłopie i powodzenia w życiu!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.11.2010 10:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Listopada 2010 (edytowane) Cóż, dziękuję za wszystkie kondolencje, słowa wsparcia i otuchy. Nigdy jeszcze nie przeżyłem tragedii jaką jest niespodziewana śmierć bliskiej osoby i nawet nie myślałem, jak ważne i wspierające duchowo wtedy się stają takie gesty, jak czyjeś kondolencje, czy słowa wsparcia. Dziękuję Wam. Mamę zawsze będę pamiętał i pisząc kolejne odcinki Dziennika zawsze chyba będę myślał o tym, jak Ona by odebrała to, co napisałem, z jakimi uwagami i pytaniami zadzwoniła, ale cóż... los bywa okrutny, służba zdrowia bywa, jak się okazuje, jeszcze okrutniejsza od losu, zrobić z tym nic nie jestem w stanie, trzeba jakoś żyć dalej. I dalej budować nasz Dom w Lesie... A dom... no buduje się. I w zasadzie, mógłbym napisać, że historia kołem się toczy, ponieważ znów bardzo ważny etap budowy z konieczności odbył się bez naszego nadzoru. Sam dom (w sensie murów i więźby) był budowany przy jedynie weekendowych wizytacjach, ponieważ Zły Kapitalista przetrzymywał mnie siłą na delegacji w Krakowie, a teraz też: robiło się poddasze, w założeniach miałem mieć w tym czasie urlop, siedzieć wraz z nimi i na bieżąco wyjaśniać wątpliwości, jak również dorabiać instalacje mające się schować w skosach. A ponieważ nie wyszło... to również i tu nie wszystko jest zrobione zgodnie z naszymi planami. Nie ma (a przynajmniej jeszcze nie stwierdziliśmy) jakichś poważniejszych rozbieżności, ale jakichś drobiazgów trochę się uzbierało. Zwłaszcza, że poddasze mamy bardzo skomplikowane. W zasadzie... nie wiem, czy jest gdzieś miejsce, gdzie cała, nieprzycinana płyta GK weszła. Poddaszowcy zresztą również wypowiedzieli coś, co przewija nam się od samego początku i chyba gdzieś trzeba będzie ową sentencję uwiecznić, może w formie wymalowanego na frontonie hasła, może jakoś w herbie zawrzeć... Mianowicie: powiedzieli, że ten dom to jest jak trzy normalne. Mówili nam to murarze, mówili dekarze, to samo powtórzyli tynkarze, a teraz oni... Coś w tym musi być Bo faktycznie, przeciętny sufit przeciętnego pokoju na poddaszu wygląda bowiem u nas tak: http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ67TFI1OI/AAAAAAAADjE/nxmJ34FDcaI/JP041388.jpg http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ67ztNrNI/AAAAAAAADjI/_0m15CCb2Dc/JP041395.jpg Od strony poddasza (tego nieużytkowego już) wygląda to równie ciekawie: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ6_jNJLAI/AAAAAAAADjM/51i94-k5cyI/JP041402.jpg Na widocznych legarach ma się znaleźć podłoga z desek (poszalunkowych, to ma być strych, nie salon) i też w założeniach miałem tą podłogę ubić jeszcze przed wyszpachlowaniem przykręconych od spodu płyt, niestety nie dało się i teraz zostaje mi tylko ich przykręcanie na wkręty, ponieważ w wyniku walenia w te legary młotkiem, szpachla z sufitów w dużej mierze chybaby się na podłodze znalazła... Albo.. główna łazienka: http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ663yjq9I/AAAAAAAADi8/Ib8kqcMUn7U/JP041383.jpg I ta sama łazienka z drugiej strony: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ67CSAeaI/AAAAAAAADjA/AAb5DW7pKqY/JP041384.jpg I jeszcze jedna rzecz do pokazania: zabudowa skosu w pokoju Wyjątka: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNZ66sRaHQI/AAAAAAAADi4/NElDIsscMc4/JP041382.jpg Jej kształt był tłumaczony przez telefon. Właściwie nie wyszło najgorzej, choć góra wnęk miała być odcięta na poziomie skosów, a nie wyżej, ale to nie jest wielki problem, przerobię sam, albo zostanie tak jak jest - nie wiem jeszcze. I tak zresztą jest więcej niż pewne, że Wyjątek sobie w tych wnękach zrobi garaż dla swoich stu pięćdziesięciu samochodzików. Wielopoziomowy. J. Edytowane 7 Listopada 2010 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 11.11.2010 22:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Listopada 2010 I poddasze skończone. Zdjęcia jakieś pokażę może jutro, póki co - malownicza hałda ścinków z płyt GK, profili i diabli wiedzą, czego jeszcze, która wyrosła nam obok domu: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNxU4oTj3mI/AAAAAAAADjk/EfH0x0QMUTY/JP111477.jpg Coś z tą hałdą trzeba będzie zrobić. Albo zamówić po raz kolejny (który to już?...) kontener, albo poczekać do wiosny, niech gips się zlasuje, wypłucze, a na wiosnę sam karton się grabiami do worków zbierze Szczerze mówiąc ten ostatni pomysł bardzo mi się podoba (a moja małżonka czytając te słowa pewnie ryknie wielkim głosem, że NIE ZGADZA SIĘ!!!!), wyczytałem go gdzieś w necie i choć mam co prawda wątpliwości co do tego, czy faktycznie gips się tak ładnie i tak całkowicie zdegeneruje, ale chętnie bym to sprawdził. Sam też wreszcie zacząłem coś na budowie robić, bo ostatnio jakoś nie szło. Pojechalim dziś "świętować" na budowę z całą rodziną. Świętowanie było różne. Jedni się wylegiwali na styropianie: http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNxU42NsbNI/AAAAAAAADjo/k8bUKCd5hkA/JP111485.jpg Inni w tym czasie cięzko pracowali nad przerobieniem podejścia do grzejnika planowanego pierwotnie jako większy i dolnozasilany: http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNxU4z060XI/AAAAAAAADjs/50SGkcLN5H4/JP111496.jpg Na odrobinę mniejszy i bocznozasilany, ale za to pięęękny, aluminiowy: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNxU5jTgSxI/AAAAAAAADj0/FJCAh9dRPqM/s640/JP111522.jpg Ten grzejnik to aluminiowy KFA, wymyśliliśmy sobie takie w salonie i takie będą, ale szczerze mówiąc nie polecam, bo od samego początku tylko problemy z nimi. Jedno żeberko z wadą fabryczną, reklamowane, wymienione na nowe, drugie żeberko z uszkodzonym gwintem, nie można było szczelnie korka wkręcić, wiesza się je w dość kłopotliwy sposób (poziomowanie jest niemal niemożliwe, po prostu trzeba wywiercić idealnie położone i idealnie poziome otwory w ścianie) no i jeszcze to przerabianie podejść i wynikające z tego sztukowania PEXów. Ech, trzeba było zostać przy pierwotnie planowanych blaszakach... Rozpędziwszy się dziś, machnąłem sobie jeszcze gipskarton na tej przybudowanej w kotłowni ślepej ściance, której stelażem się już kiedyś chwaliłem. Była też to pierwsza konstrukcja z GK, jaką zrobiłem w życiu. Póki co... stoi. Jak widać. Jutro ją może okafelkuję. http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TNxU9T2-RhI/AAAAAAAADj4/mcT7Ce13nVU/s640/JP111524.jpg J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
eLTeeS 12.11.2010 08:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2010 (edytowane) Popłakałam się. Opisałeś to z taką miłością, że widać jaka to była cudowna kobieta. Wyrazy współczucia ;( O polskiej służbie zdrowia lepiej nie pisać, bo to JEDNA WIELKA PORAŻKA ! ___________________________________________________________ A domek coraz bardziej robi się domkiem i pięknie Super wyszły te pułki w łazience Edytowane 12 Listopada 2010 przez eLTeeS Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 12.11.2010 22:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2010 @eLTees - dziękuję. Zgadzam się, Mama była cudowną kobietą i bardzo nam jej wszystkim brakuje. Ochłonąwszy z emocji i przekopawszy się przez całe mnóstwo medycznych materiałów dostępnych w necie, wiem już, że owe miesiące życia, o których pisałem, też raczej nie były możliwe, stan Mamy był po prostu wynikiem zarówno owej żółtaczki jak i zaawansowania nowotworu i jedno z drugim po prostu musiało się skończyć tak a nie inaczej, niemniej o to, jak mama została potraktowana mam żal i będę go miał, bo takiego chamstwa, jakim wykazał się pan ordynator z tomaszowskiego szpitala (oraz niektórzy jego koledzy) wybaczyć ani zrozumieć po prostu nie jestem w stanie. A wracając do spraw budowlanych - obiecałem, ale skleroza, wybaczcie, sierotka Marysia zapomniała koszycz... tego... aparata. Tak więc poddasza dziś nie będzie, będzie za to wykafelkowana ślepa ścianka w kotłowni. Sfotografowana "komurom": http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN2zVj6st2I/AAAAAAAADj8/rpLAaVqW8J8/s640/12112010028.jpg Od dołu zostawione miejsce na cokół oraz na drzwiczki rewizyjne (za ścianką jest pion kanalizacyjny, a w tymże pionie jak należy wstawiłem kształtkę z rewizją, która oby nigdy do niczego nie była potrzebna, ale lepiej mieć i nigdy nie użyć, niż kiedyśtam burzyć ściany i rozkuwac wylewki z powodu, że kotek wpadł do kibla (no dobra... pluszowy) i się zaklinował w rurze Od góry widać nieskończone jeszcze miejsce - klej mi wyszedł, nie chciało mi się dla dwóch płytek rozrabiać nowego, i tak jutro będę kontynuował ścianę obok, to dokleję i te brakujące. Na ścianie obok widać przymocowane już do ściany tymczasowe łaty wspierające płytki ponad cokołem, widać nawet poziomicę, która przy ich mocowaniu była niezbędna. A i przy okazji, skoro już na zdjęciu tak malowniczo widać kotłownię - z powodu małości miejsca forumowy guru d/s CO, który mi tą kotłownię robił namówił mnie na rezygnację z naczynia wzbiorczego od CWU, twierdząc, że niezbędne nie jest, najwyżej w czasie grzania zawór bezpieczeństwa będzie popuszczał. Miałem duże wątpliwości i dla ich uspokojenia poprosiłem o wystawienie króćca do ewentualnego dodania tego naczynia. I całe szczęście, bo bez naczynia jest do d... - każde intensywniejsze grzanie CWU wiąże się z dość szokującym dla nieprzygotowanych (a wiedzących na co patrzą) widokiem manometru od CWU ze wskazówką poza skalą i całkiem pokaźnymi ilościami wody schodzącymi przez zawór bezpieczeństwa. Dodatkowo, jak mi serwisant Junkersa przy "first comissionning" mówił, taka praca jest niezdrowa dla samego zaworu bezpieczeństwa, który zarośnie kamieniem, będzie coraz gorzej trzymał i w końcu może zacząć popuszczać i przy normalnym ciśnieniu. Tak więc naczynie dorobię. Brak miejsca brakiem miejsca, gdzieś to naczynie jeszcze upchnę, to i tak kotłownia jest, nie ściana "kominkowo-telewizyjna" w salonie, a przynajmniej będzie lepiej. A jak już zrobię tą ścianę (mam nadzieję, jutro), zafuguję, doczyszczę, to na tej ścianie powieszę zlew gospodarczy (póki co będzie to zlew "saute", bez docelowo mającego się tu znaleźć blatu gospodarczo-pralniczego), a nad zlewem zostanie podłączona bateria. I ta bateria... nie, nic póki co nie napiszę, powiem tylko tyle, że będzie to oprócz pełnowymiarowego racka serwerowego kolejna rzecz raczej niespotykana w normalnych domach mieszkalnych J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.11.2010 20:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2010 (edytowane) I kolejny dzień spędzony na budowie, wreszcie na nowo czuję, że coś w tym temacie robię Obiecane zdjęcia poddasza mało brakowało, a znów by się odwlekły, aparat najwyraźniej coś wzięło i przeklło, bo wczoraj zapomniałem go zabrać na budowę, dziś natomiast zapomniałem go zabrać z budowy. Ale nie będzie przeklinacz jeden z drugim pluł mi w twarz! Wróciłem się, aparat zabrałem! O! Pokazywany wczesniej pokój Wyjątka z miejscem na garaż wielopoziomowy dla jego samochodzików, już po wyszpachlowaniu: http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7n41LfkoI/AAAAAAAADkM/t7xE1aSifXM/JP131532.jpg I sufit pokoju Wyjątka. Taki sobie prosty suficik, szara codzienność gipskartoniarzy: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7n44Qhm8I/AAAAAAAADkQ/4l5imVPXnpw/JP131533.jpg Na zdjęciu widać dość dobrze rzecz, która jest potencjalną zagwozdką. Mianowicie - miejsce styku ściany z tynkiem mineralnym oraz gipskartonów zaciągniętych szpachlą gipsową na gładko. Nasz tynk co prawda ma fakturę baardzo drobną, ale jest spora szansa, że jednak różnicę będzie widać. I powstaje pytanie: co z tym zrobić: - nic, przyzwyczaić się - całe poddasze zaciągnąć gładzią gipsową - pionowe płaszczyzny zaciągnąć "gładzią" cementowo-wapienną. Mi osobiście najbardziej podoba się opcja pierwsza, więc chyba po prostu jeden pokój się pomaluje na próbę i zobaczymy, jak to wychodzi. Jak nie będzie raziło - zostanie. Nasza sypialnia: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7oEW4D_-I/AAAAAAAADkY/FHlVatDPkIQ/JP131536.jpg A w niej - fuszerka. Gipskartoniarzom muszę oddać sprawiedliwość - fuszerkę ich szef sam mi pokazał, obiecał, że coś z nią zrobi. http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7oEYwFhgI/AAAAAAAADkc/MQ9wrLO2ZE4/JP131537.jpg Tyle z zaległości. Ja zaś... po pierwsze poszalałem sobie dziś z pianką poliuretanową. Robiąc takie oto cuda i dziwy na ścianach, wszędzie tam, gdzie rury od CO z niej wystają: http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7n4jREqRI/AAAAAAAADkA/4TyfUMJf3aQ/s640/JP131526.jpg Tu akurat pokazuję przypadek ekstremalny - rury spory odcinek, a i pianka mi się "troszeczkę" obsunęła na podłogę ale przy innym grzejniku, tym pokazywanym dwa wpisy temu, już nawet wstępnie zarzuciłem część dziury zaprawą: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7oEU9rZBI/AAAAAAAADkg/vQ8mXPplN4U/s640/JP131539.jpg Po zapiankowaniu tych wszystkich grzejników miałem wrażenie, że pianki w butli jest już końcóweczka. A ponieważ mam złe doświadczenia z zostawianiem końcóweczki pianki nakręconej na pistolet (nie wdając się w szczegóły, po poprzednim razie trzeba było nowy pistolet kupić), postanowiłem ją wypiankować do imentu. Miejsce się znalazło: przestrzeń za rurami CO pod rozdzielaczem - wylewka tam nie dotarła, była tam pustka aż się prosząca o wprowadzenie się tam jakichś dzikich lokatorów, stwierdziłem, że miejsce dla resztek pianki będzie jak znalazł. No więc wpsikałem tam piankę ile jej jeszcze w butli było, na pistolet nakręciłem czyścik i poszedłem kleić glazurę. Po kilku godzinach przechodząc przez korytarz, rzuciłem od niechcenia okiem w szacht.... rzuciłem jeszcze raz..... podszedłem bliżej, przyklęknąłem i... i oto, co ujrzałem: http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7oRlBSPpI/AAAAAAAADks/0jrmoEUVCrA/JP131541.jpg Nie można powiedzieć, osiągnąłem, co chciałem. Pianka wypełniła puste przestrzenie. Wszystkie dostępne. Całe szczęście, że do zaworu RTL nie doszła. Pianka PU wypełniająca w nadmiarze miejsca piankowane to ogólnie jakieś moje fatum jest. Począwszy od daaawnych czasów, kiedy jako świeżo upieczony pracownik mojego pracodawcy (dwie reinkarnacje owego pracodawcy temu) byłem w delegacji na śląsku, jako połączenie inżyniera, który miał dokonać uruchomienia takich superdupernowoczesnych szaf telekomunikacyjnych, z biurokratą, który miał się zająć formalnościami związanymi z odbiorem tych że szaf od podwykonawcy je stawiającego oraz ich przekazaniem naszemu narodowemu operatorowi telekomunikacyjnemu, który je od mojego pracodawcy kupił. Nie wdając się w zbędne szczegóły: do każdej takiej szafy wchodziły z ziemi całe pęki kabli. Miejsce ich wprowadzenia powinno być uszczelnione. A nie było. Podwykonawca dał d... Ponieważ już wyjechali, a nam się spieszyło, po prostu kupiłem kilka butli pianki poliuretanowej, takiej wysokoprężnej i postanowiłem te dziury zapiankować za nich. Był to wtedy mój pierwszy kontakt z pianką w życiu, nie wiedziałem, że to cholerstwo aż tak bardzo puchnie. Piankowało się jak złoto, na przepust kablowy wychodziła mi akurat cała butla pianki. Objechałem wszystkie szafy w rejonie i poszedłem spać do hotelu. A następnego dnia, ledwie się pokazałem w miejscowej tepsie, trafiłem w sam środek wielkiej chryi: - co wy za idiotów w tej waszej firmie podwykonawczej macie???!!!??? - a co się stało? - wie pan, jak oni te przepusty popiankowali? Widział pan? Coś mnie tknęło. Na końcu języka już miałem, że to ja je piankowałem, ale w język się szczęśliwie ugryzłem i znów się pytam, co się stało. - co się stało? Tyle piany nawalili, że na drzwi aż weszła, w ogóle ich nie można otworzyć, trzeba wyrywać! Pianka tak spuchła, że z przepustów kablowych wyrosła sobie w dość ciasnej, tunelowatej komorze niewiele szerszej od samego przepustu na dobre 30-40cm do góry, sklejając przy okazji dość skutecznie drzwi wraz z dolnym ryglem NIe przyznałem sie, że to ja, poszło na podwykonawców, oni już stamtąd i tak się wynieśli, a ja tam jeszcze miałem trochę siedzieć, nie mogłem podważać własnego autorytetu w oczach klienta [CDN] J. Edytowane 15 Listopada 2010 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.11.2010 20:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2010 (edytowane) I w osobnym odcinku Poradnik Początkującego Glazurnika Amatora. Choć, nie wiem, czy nie należałoby zacząć od poradnika początkującego egzorcysty. Bowiem licho jakieś mieszka w domu i psoci. Poprzedniego dnia zapłytkowałem ślepą ściankę i umocowałem już łatę startową na ścianie przyległej. Pisałem o tym wczoraj. I nawet zdjecie pokazałem. Na zdjęciu widać listwę startową, widać też leżącą na owej listwie poziomicę. Libelki poziomicy nie widać, więc szanowni czytelnicy muszą mi uwierzyć na słowo, ale to naprawdę było poziomo, po to przecież tą poziomicę tam kładłem, ona nie tylko "tak sobie leży", przede wszystkim miała potwierdzać poziom. I to było poziome! BYŁO!!!Dziś, po uporaniu się z pianką rozrobiłem wiadro kleju i hajda płytkować. Od przeciwnego końca ściany, niż ten stykający się z już obecnymi płytkami zacząłem, bo ta ściana kończy się otworem drzwiowym i zależało mi, żeby to tam wyszła cała płytka. Zacząłem więc od drzwi i jadę płytka za płytką. Gdzieś tak w połowie rzędu przypomniała mi się stara prawda glazurnicza, mówiąca, że pierwszy rząd płytek należy sprawdzać tyle razy, ile tych rzędów będzie ponad nim. Biorę więc poziomicę, przykładam, patrzę... - co jest, [biiiip]? - spytałem grzecznie. I zakląłem szpetnie. Rząd nie dość, że nie jest poziomy, to jeszcze jak wyciągnąłem do niego linię w stronę zapłytkowanej już ściany, wychodzi mi, że fugi się miną z dobre pół centymetra.... Co się stało - za cholerę nie wiem. Listwa startowa była mocowana wprost do ściany trzema długimi kołkami szybkiego montażu, więc opuścić się nie miała raczej szans. Wczoraj była pozioma, była na dobrej wysokości. Dziś, jeden jej bok znalazł się kilka mm niżej. I niech mi to ktoś wytłumaczy... Oczywiście ten już położony rządek płytek trzeba było zerwać, listwę umocować od nowa i zacząć zabawę od zera. Tyle dziś zrobiłem: http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TN7oRmGraRI/AAAAAAAADkw/NY6_BDC57Ko/JP131543.jpg Po lewo widać prowizorycznie póki co wstawione drzwiczki rewizyjne (pisałem o nich wczoraj). Na środku ściany brak dwóch płytek, ponieważ w ostatniej chwili przesuwałem wyjście kanalizy do pralki - jakoś tak mnie tknęło, że chyba mi się za nisko zrobiło. Było na 45cm. Oczywiście można wywinąć w pętlę na plecach pralki samą rurę wylotową, ale jak już robić, to dobrze. Telefon do żony, żona sprawdziła w necie, wynik: 45cm to za nisko, powinno być minimum 70. Powinno być - jest. I tylko te dwie płytki wkleję następnym razem. J. Edytowane 13 Listopada 2010 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amstrong89 13.11.2010 21:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2010 witamJa bym dał naczynie przeponowe. Ile masz na manometrze?Woda kapie powyżej 6atm chyba? Ja mam zamontowane naczynie przeponowe i zawór bezpieczeństwa i nic nie kapie. Takie duże wzrosty ciśnienia mogą rozszczelnić instalację. Sprawdź jakie tam jest ciśnienie i dobierz odpowiednie naczynie przeponowe i to powinno wystarczyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 13.11.2010 22:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Listopada 2010 witam Ja bym dał naczynie przeponowe. Ile masz na manometrze?Woda kapie powyżej 6atm chyba? Ja mam zamontowane naczynie przeponowe i zawór bezpieczeństwa i nic nie kapie. Takie duże wzrosty ciśnienia mogą rozszczelnić instalację. Sprawdź jakie tam jest ciśnienie i dobierz odpowiednie naczynie przeponowe i to powinno wystarczyć. Normalnie na manometrze jest 3,5 bara, natomiast w momencie intensywnego grzania wzrasta trochę ponad 6barów. Zawór otwiera się chyba przy sześciu właśnie. Naczynie oczywiście dobiorę, ale póki co zastanawia mnie tu jedna dziwna sprawa - w trakcie występowania tego zjawiska (ponad 6barów na manometrze) otwarcie kranu ciepłej wody w umywalce pobliskiej łazienki nie skutkuje żadnym "strzałem" wody wyrównującej ciśnienie, woda zaczyna płynąć najzupełniej normalnie, tak jakby ten wzrost ciśnienia nie przenosił się przez zbiornik CWU na dalszą część instalacji, a miał miejsce jedynie między reduktorem zasilającym CWU a samym zbiornikiem (tam, na tym odcinku jest ten zawór bezpieczeństwa z manometrem, o którym mowa). Nie wiem, albo zbiornik stanowi tak dobry bufor, albo prawo Pascala ma swoje wyjątki. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
navi 14.11.2010 11:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2010 [...] Naczynie oczywiście dobiorę, ale póki co zastanawia mnie tu jedna dziwna sprawa - w trakcie występowania tego zjawiska (ponad 6barów na manometrze) otwarcie kranu ciepłej wody w umywalce pobliskiej łazienki nie skutkuje żadnym "strzałem" wody wyrównującej ciśnienie, woda zaczyna płynąć najzupełniej normalnie, tak jakby ten wzrost ciśnienia nie przenosił się przez zbiornik CWU na dalszą część instalacji, a miał miejsce jedynie między reduktorem zasilającym CWU a samym zbiornikiem (tam, na tym odcinku jest ten zawór bezpieczeństwa z manometrem, o którym mowa). Nie wiem, albo zbiornik stanowi tak dobry bufor, albo prawo Pascala ma swoje wyjątki. J. Może to być "sprawka" (jak masz) zaworu trójdrożnego termostatycznego do podmieszania z zimna wodą na wyjściu zbiornika CWU. Wg mnie masz trochę nie prawidłowo zamontowany ten RTL ale z tego co widzę to tak robią wszyscy. Zawór jest połączony z rozdzielaczem wiec głowica będzie regulować powrót na podstawie uśrednionej temp. powrotów całego rozdzielacza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bajcik 14.11.2010 12:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2010 I ta bateria... nie, nic póki co nie napiszę, powiem tylko tyle, że będzie to oprócz pełnowymiarowego racka serwerowego kolejna rzecz raczej niespotykana w normalnych domach mieszkalnych Dobrze że się budujesz pierwszy, To znowu będzie szansa coś ciekawego podpatrzeć. Racka też mocno rozważam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 14.11.2010 13:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2010 @navi - zaworu mieszającego nie mam, podejrzewam raczej, że sam 150l zbiornik pełni rolę , wybaczcie elektroniczne skojarzenia, kondensatora filtrującego, stąd brak zauważalnego ciśnienia w kranie łazienki. Z drugiej strony jednak - Pascal się w grobie przewraca... Nie wiem, tak czy tak zbiornik wyrównawczy założyć trzeba! A co do RTLa - on z jednej strony w tym rozdzielaczu jest dokładnie w pomieszczeniu, którego podłogówkę ma regulować, ale z drugiej - masz rację, że jego temperatura będzie średnią temperaturą belki powrotnej i panującej w szachcie rozdzielacza. Wynieść tego RTLa poza szacht nawet nie bardzo było miejsce, a czy dałoby się to zrobić dobrze w samym szachcie? Nie wiem, nie przykręcać go wprost do belki, a przez jakiś dystans izolujący termicznie? @bajcik - a ładnie to tak na cudzych błędach się uczyć? J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
navi 14.11.2010 20:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Listopada 2010 Ja bym narazie to zostawił, wszystko zależy od temp. powrotu z tych grzejników. Gdzieś widziałem na zdjęciu, że był wstawiony kawałek rurki pex przed rozdzielaczem ale tam powrót był na górnej belce i było trochę więcej miejsca. PS Też jestem ciekawy zlewu. Racka też mam 2,2m - piekielnie ciężkie żelastwo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RAPczyn 17.11.2010 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2010 Co do naczynia w.p. --> http://reflex.pl/zalaczniki/refix%202010.pdf wychodzi jakieś 12l. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 17.11.2010 21:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Listopada 2010 (edytowane) @RAPczyn - dzięki za radę i za tego PDFa, przyda się. Mam jednak od razu całą listę pytań dodatkowych 1) - z tabel ze str 9 tego pdfa wynika mi, że przy zbiorniku 150l i ciśnieniu 3bary pojemność ma być 8l a przy 4barach - 18l. Stąd przy moim 3,5bara średnia 12l - tak to wyliczyłeś? Dać 12l i będzie dobrze, czy lepiej ciut większy, 18l? Zwłaszcza, że nie będzie zainstalowany wprost na przepływie, a odrobinkę od niego odsunięty, o co zresztą będę pytał już poniżej? 2) - króciec do tego naczynia jak pewnie pamiętasz (i jak widać od biedy na zdjęciu powyżej) jest tuż nad dolotem wody do zbiornika. Stwierdziłem jednak, że chyba nie chcę zapychać osprzętem tej resztki ściany, która została obok kotła, naczynie umieściłbym najchętniej pod kotłem, w luce zostawionej obok zbiornika, a do króćca podłączył go trochę dłuższym odcinkiem rury. Czy takie podłączenie naczynia jest dopuszczalne? Ono byłoby poniżej lustra wody w zbiorniku i z przynajmniej półmetrową (a może i dłuższą) rurą między naczyniem a króćcem. Niby jest przeponowe, więc nie powinno to mieć znaczenia, wydaje mi się, ale... 3) i ciąg dalszy dywagacji instalacyjnych: taki typowy zbiornik z przyłączem u dołu, a wentylem u góry - czy można go zainstalować odwrotnie? Do góry "nogami"? 4) i ostatnie: jakie ciśnienie początkowe w naczyniu ustawić? 3,3 bara? One fabrycznie są napompowane bardziej czy mniej? Jeśli bardziej, to nie problem, wystarczy spuścić, ale mniej - trzebaby dopompować, producent twierdzi, że azotem, a z konieczności musiałbym to zrobić azotem "technicznym", o mniej więcej 70% czystości, zanieczyszczonym tlenem, dwutlenkiem węgla i innymi takimi... J. Edytowane 17 Listopada 2010 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amstrong89 18.11.2010 15:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2010 Ja bym dał 18l ze względu na duże ciśnienie w wodociągach i lepiej zawsze mieć zapas niż wymieniać na większe. Naczynie przeponowe należy ustawić wentylkiem do góry głównie ze względu na to że łatwiej jest dopompować powietrze do zbiornika.Tak na zdrowy rozum to chyba nie ma znaczenia. Ja osobiście mam zilmeta naczynko pojemność 10L. Sprzedawca powiedział ze należy co dwa lata sprawdzić ciśnienie pompką samochodową i w razie spadku dopompować(najlepiej czystym azotem) ale jak mało brakuje to i pompką i te atmosferyczne można dać . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aadamuss24 18.11.2010 16:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Listopada 2010 Witam. Nie ma znaczenia na jakiej wysokości podłączysz naczynie. Ciśnienie wewnątrz doregulujesz jeśli przy podgrzewie cwu zacznie kapać z zaworu, jeśli nie zostawisz jak jest. 12 czy 18 zależy jakie się zmieści pozdra adam P.S. co do śmierci Mamy, szczerze współczuję. Kilka lat temu miałem podobną sytuacje. Na plus tego wszystkiego jest to, że to była krótka choroba a nie lata cierpienia przy użyci środków chemicznych. Paradoksalnie im kto wcześniej się dowie o chorobie i ma więcej pieniędzy tym dłużej cierpi. Część rodzin później żałuje takiej walki za wszelką cenę aby utrzymać przy życiu/wegetacji osobę chorą. Powodzenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RAPczyn 19.11.2010 09:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2010 1.) Tak jak pokazuje przykład na stronie 9. Dla temperatur 10/60stC w tym wypadku na reduktorze mamy ustawione 3,5 bara, więc łapiemy się do lewej tabelki - ciśnienie wstępne w naczyniu 3bary i zawór bezpieczeństwa 6bar - dla zbiornika o pojemności do 150l. Zbiornik + rury będą miały trochę więcej niż 150l dlatego 12l. 2) Może być, na schematach naczynia są przy dolnym przyłączu. 3) Raczej przyłączem w dół tak by balon z wodą nie wisiał bo w skrajnych przypadkach może się urwać a gwarancja może tego nie obejmować (w zależności od producenta). 4) W pdf producent twierdzi iż fabrycznie DE na 4bary. Azot 70 vol. się nada w razie "W". amstrong89 - tam jest zainstalowany reduktor ciśnienia (3,5bara). Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
T0MII 19.11.2010 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Listopada 2010 Jarku naczynie powinno mieć poduszkę powietrzną na górze. Przepony w takich zbiornikach potrafią po kilku latach się zniszczyć i montaż w ten sposób pozwala na dalszą pracę instalacji bez konieczności wymiany przepony. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.