Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

@ktosiek - aż odkopałem oryginał zdjęcia (to, co dałem na forum, jest jego wycinkiem), żeby sprawdzić, tam faktycznie jest litera "W". Tyle, że nie ja ją nabazgrałem i zielonego pojęcia nie mam, po co ona tam jest i co oznacza, więcej powiem: do przeczytania twojego postu nie wiedziałem nawet o jej istnieniu :o

Tak czy tak, w tym pomieszczeniu jest i WC i prysznic, pralka będzie w kotłowni/gospodarczym.

 

@BasH - no, kurcze, zapomniało mi się. Taśmę mam i teoretycznie mógłbym to jeszcze zdjąć i podkleić, ale tak się teraz zastanawiam, czy warto. To w końcu nie będzie ścianka działowa, którą trzeba wygłuszyć, tylko zabudowa stelaży w łazience, tak czy tak na sztywno związana z resztą za pośrednictwem wyklejonych płytek, więc poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale mam wrażenie, że dać ta taśma nie da nic, a wręcz może zaszkodzić, wprowadzając dodatkową swobodę między zabudową a murem, ich styk będzie wobec tego swobodniej pracował, tym bardziej pękając znajdujące się tam fugi (tak, wiem, w takim miejscu można a nawet trzeba silikonowe dać). Tak więc, nie jestem pewien, czy będę tam te taśmy dawał.

 

Edit: trochę w biegu pisze i nie myślę. Dopiero po wysłaniu posta dotarło do mnie, o jakiej piance i jakiej dylatacji mówisz. Chodzi ci oczywiście o tą podłogową, a ja myślałem o tej samoprzylepnej, co pod profilem U powinna się znaleźć. Ta podłogowa oczywiście była, jak najbardziej. Akurat na tamtym kawałku wzięła i mi się wyciągła przy doczyszczaniu tego. Swoją rolę już spełniła, więc nie płaczę po niej.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edit: trochę w biegu pisze i nie myślę. Dopiero po wysłaniu posta dotarło do mnie, o jakiej piance i jakiej dylatacji mówisz. Chodzi ci oczywiście o tą podłogową, a ja myślałem o tej samoprzylepnej, co pod profilem U powinna się znaleźć. Ta podłogowa oczywiście była, jak najbardziej. Akurat na tamtym kawałku wzięła i mi się wyciągła przy doczyszczaniu tego. Swoją rolę już spełniła, więc nie płaczę po niej.J.

Tak dokładnie ją wyczyściłeś, że nie dojrzałem ani śladu na wyjętym fragmencie wylewki ani po obcięciu na nieruszanych wylewkach. Po obczytaniu kilkuset Twoich postów nie sądziłem, abyś mógł coś przeoczyć, ale chciałem się upewnić. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie jest zrobione pod takim kątem, że szpary po niej nie widać, natomiast sama pianka była ustawiona po prostu na sztorc i najnormalniej w świecie wyciągnęła mi się. Zresztą nawet żadnej siły to nie wymagało, płyta wylewki musiała się lekko skurczyć, bo pianka mi po prostu "sama wylazła".

 

Na dowód, że pianka była:

 

JP299899_cr.jpg

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

A na budowie wiosna, panie majster. Śniegu już ani śladu, pięknie dzięki temu widać cały śmietnik w pełnej okazałości, znów się okazało, że teren wokół domu oprócz normalnych u nas "resztek" desek jest zasłany papierkami, pustymi butelkami i strzępami styropianu. A ponieważ jesienią było to wszystko wyzbierane, a przez zimę nikt nic nie rozrzucał, jest to jawnym dowodem na to, że te śmieci rozmnażają się samoistnie! I basta!

 

Z prac okołobudowlanych: położyłem trzecią, finiszową warstwę lakierobejcy na parapetach. Za tydzień je zamontuję:

 

JP122314.jpg

 

Po drugie: zabrałem się za dotynkowywanie glifów naokoło wstawionych futryn. I, jak już tu kiedyś pisałem, znów chylę czoła przed tynkarzami. Trudne to, kurcze, jest... Na zdjęciu: glif po wstępnym zaciągnięciu, jeszcze nie wyrównany. Za glifem widać pokój Wyjątka wraz z widocznym w głębi garażem na jego samochodziki.

 

JP122316.jpg

 

I wreszcie, opędziwszy te drobiazgi, zabrałem się ponownie za łazienkę na parterze. Na pierwszy ogień poszło dokończenie stelaża pod zabudowę GK:

 

JP122311.jpg

 

A kiedy tylko się z tym uporałem, na powrót zająłem się lokalną łazienkową hydrauliką. Konkretnie: spłuczka kiblową. Pisałem kiedyś o naszym tymczasowym kiblu, wyposażonym w jedyną w swoim rodzaju redundantną spłuczkę powieszoną na spłuczce stelażowej:

 

JP122309.jpg

 

Kibelek jeszcze chwilę tam postoi (choć będzie to już krótka chwila), ale na spłuczkę przyszła już kryska. Przy okazji - pochwalę się ciekawostką: spłuczka była kupiona w promocji, miała być "tania i dobra", niestety była tylko tania, nie odbijał w niej przycisk do spłukiwania. Naprawiłem babola metodą gospodarczą, po prostu dociążając nieopadającą część spustu tym, co było pod ręką. I spłuczka działała niezawodnie:

 

JP122310.jpg

 

Zdjąwszy starą spłuczkę, zmontowawszy nową spłuczkę w stelażu, zająłem się wielką epopeją: kompletnym przerobieniem instalacji hydraulicznej. A wszystko przez żonę!

Przypominam, że moja małżonka jest architektem, a nasz dom jest jej projektem. W związku z czym, nic w tym domu nie jest i nie może być proste. W innych domach są normalne łazienki, w nich normalne umywalki, obok kible i wszystko jest OK. U nas tak prosto być nie może, bowiem wszystkim musi rządzić oś! :D

Nie wiecie, o co chodzi? Już tłumaczę. Jak się stanie w drzwiach do łazienki, to na wprost ma się umywalkę. A nad nią lustro. I to wszytko musi być w osi. Drzwi w osi, umywalka w osi, bateria na umywalce w osi, kanaliza pod umywalką w osi, lustro nad umywalką tez w osi. Tak, żeby wchodząc do łazienki można było sobie od razu "dzieńdobry" powiedzieć. I już się boję kleić tam płytki, bo rzecz jasna też mają być w osi...

I super, tak to było w projekcie i robiąc kiedyśtam hydraulikę, zrobiłem podejście do umywalki "na wprost drzwi". Stawiając kiedyśtrochępóźniejtam stelaż nośny do umywalki, również wstawiłem go "w osi".

A teraz, jak przyszło co do czego, zaczęły się jaja :)

Po pierwsze - okazało się, że wybrana umywalka, model asymetryczny, ma również asymetryczny montaż. I zamontowana na symetrycznie ustawionym zawiesiu jest przesunięta w bok w sposób dramatycznie psujący całą koncepcję (baczność!) OSI (spocznij!). Trzeba było wywiercić w stelażu nowe dziury i umieścić śruby mocujące w nowych dziurach.

Po drugie - w ślad za mocowaną nietypowo umywalką trzeba było przesunąć przyłącza wody i syfon ((bo wszystko rzecz jasna też ma być w osi, to będzie widoczne, żadne "a to się rurką na skos podejdzie" nie wchodzą w grę).

Po trzecie - małżonka kompletując armaturę do tej łazienki, zażyczyła sobie także i tutaj dodatkowe ustrojstwo o nazwie bidetta. Podtynkowe. Nieplanowane wcześniej i w związku z tym nie mające swoich doprowadzeń. Trzeba je dorobić.

Po czwarte - skoro już i tak mam tam walczyć ze zgrzewarką, postanowiłem dołączyć spłuczkę kiblową na sztywno. Bezpieczniej będzie. Stare oczko zasilające kibel w związku z tym zostało zaczopowane.

 

Całość prac, i tych wykonanych i tych planowanych - na zdjęciu:

 

JP122323_opisy.jpg

 

Widać przesunięte śruby do mocowania umywalki, widać nową instalację, nie widać bidetty (bo jeszcze nie przyszła) i w związku z tym jej przyłącza nie są jeszcze kompletne, bo nie chcę robić w ciemno. Nieskończone jest tez prawe podejście do umywalki, bo kształtki mi brakło.

 

W trakcie robienia tej hydrauliki mało mnie szlag nie trafił. I na szczęście na budowie sam byłem, bez rodziny, bowiem, gdyby Wyjątek był pod ręką, to niechybnie jego by też coś trafiło. Może też szlag, może coś innego, nie wiem.

Do wykonania tej instalacji zużywałem resztki rurek poniewierających się po domu od czasów robienia hydrauliki, Wyjątek się tymi rurkami namiętnie bawił. Dziś, robię sobie hydraulikę w najlepsze, biorę kolejną rurkę... już ją przy zgrzewarce trzymałem, juz miałem do niej kolanko dogrzewać, ale kurcze, coś mnie tknęło (ani chybi duch tego zaginionego budowlańca, co po nim ciuchy zostały). Zajrzałem do tej rurki. A w niej: powciskane jeden za drugim ścinki izolacji z przewodów...

Echhhh... gdybym tego nie zauważył, fajnie by było :) Woda by przez bidettę leciała, ale głównie ciepła, a zimna ledwie ledwie... ;)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i na śmierć zapomniałem o najważniejszym zdjęciu.

Zdjęciu przedstawiającym opisywaną . Zdjęciu robionym z pozycji aparatu "na osi", a ukazującym miejsce na umywalkę w osi (już po przeróbkach), kanalizację w osi i lustro (póki co w roli lustra lusterko zastępcze), rzecz jasna też w osi. Lustro docelowe jest wyrysowane ołówkiem na ścianie (oczywiście będzie wyżej, ołówkiem zaznaczyłem jego dół oraz początki boków).

 

JP122322.jpg

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, wszystko wskazuje na to, że kanalizację będziemy mieli :) Taką z prawdziwego zdarzenia, a nawet bardziej, niż z prawdziwego.

Nie będzie to bowiem tradycyjna, normalna kanalizacja składająca się z wielgachnych rur ułożonych ze spadkiem, a kończących się gdzieśtam, tak to kanalizację za króla ćwieczka robiono, a tera to je, panie, cywylyzacja! Kanalizacja będzie ciśnieniowa! Różności zwykle płynące kanalizacją nie będą samodzielnie do Wisły płynąć, tylko będą je pompy pompować, tak u nas, Panie Dzieju, będzie!

Zamiast wielgachnej rury będzie cieniutka rura, niewiele grubsza od wodociągowej (magistrala w ulicy ma 75mm), a zamiast studzienki rewizyjnej będzie przepompownia ścieków. I tu własnie, przy tej przepompowni zaczynają się schody...

 

Kanalizacja powstaje jako projekt łunijny, za kasę Nowogo Jewropejskogo Sajuza. Tylko, niestety, w czasie kiedy powstawał projekt tejże kanalizacji, w moich okolicach jedynie zające z bażantami się ganiały (znaczy... nadal się ganiają, ale zwracam uwagę na słowo "jedynie", ono tu jest kluczowe, powiedzmy). I, panowie projektanci nie pomyśleli, nieboraczki. No bo kto by pomyślał, że jak jest wielki, pusty obszar, własnie przekwalifikowany (wtedy) na tereny budowlane, z uchwalonym planem w dodatku, to za moment nie będzie to już wielki, pusty obszar, tylko wielkie, pełne osiedle.

W związku z czym po pierwsze musimy znów wespół wzespół z sąsiadami sfinansować budowę rury kanalizacyjnej w naszej ulicy, po drugie każdy z nas musi sobie postawić na własnej działce stację pompującą. Kosztującą wraz z całą niezbędną otoczką jakieś 8-9 tysięcy złotych... I po trzecie wreszcie: składać ofiary, modły zanosić i robić co się da, żeby gmina, a raczej pan dyrektor instytucji, której gmina oddała kanalizację we władanie, w łaskawości swej raczył nam przy okazji przekazywania tejże instalacji choć część kasy zwrócić. Podobno jest to możliwe, są nawet precedensy, niemniej jak nam powiedziano, "jest to decyzja Pana Dyrektora".

Nic, będziemy mieć nadzieję. Bowiem 9 tysięcy PLN za stację pompującą plus pewnie ze 3 tysiące PLN za rurociąg i przyłącze, a wszystko to nieplanowane i spadające na głowę w końcowym etapie wykańczania domu - no sami rozumiecie...

 

W najgorszym przypadku, tak sobie kombinuję, że nie będę stawiał tej stacji pompującej za 9tys, wybuduję samo przyłącze z zaworem zwrotnym i zasuwą, kończące się we wkopanym obok szamba kręgu betonowym, a ścieki będę pompował z istniejącego szamba wprost do tej rury ciśnieniowej za pomocą pompy "szambowej" możliwej do kupienia za 200PLN. Z sondowania tematu wyszło mi, że powinna dać radę wbić fekalia w ten rurociąg, nawet ze sporym zapasem ciśnienia (w kanalizacji ciśnieniowej wg kierownika robót jest ciśnienie 0,2 bara, co daje 2m słupa wody, podczas gdy taka pompa "szambowa" wg opisów producentów pompuje do wysokości od 6 do nawet 12 metrów, zależnie od mocy).

W wersji rozwojowej może nawet pompa będzie w tym wspomnianym kręgu betonowym, tylko że zrobionym na szczelnie, do pompy będzie dodany wyłącznik pływakowy (a obok drugi włączający alarm przepełnienia, w razie gdyby pompę szlag trafił) i całość będzie działać w pełni automatycznie, a szambo po wypłukaniu i wysypaniu wapnem będzie na deszczówkę :)

Tak czy tak, zrefinansują, czy nie, trzeba płacić i kanalizację robić, bo tu nie ma właściwie opcji do wyboru, albo zrobimy teraz, albo szambowóz będzie u nas stałym gościem już na zawsze...

 

 

 

 

I druga zupełnie osobna sprawa - muszę wreszcie opisać ad acta pewne magiczne własności mojej żony, mają one bowiem bardzo duży i ciągły wpływ na naszą budowę.

Małżonka moja bowiem ma pewną specyficzną... nie wiem, jak to określić, cechę, właściwość, czy może po prostu chronicznego pecha. Jeśli tylko coś jej się podoba, coś postanowi kupować, używać, to jest więcej jak pewne, że albo właśnie kończy się produkcja tegoż czegoś, albo lada moment producent podejmie taką decyzję. Jest to pewne jak amen w pacierzu, potwierdzane tak często, że już się nawet nie dziwimy, po prostu traktujemy to jak naturalną kolej rzeczy. Dotyczy to wszelakich dziedzin życia, nie tylko budowlanki, od ulubionych serków począwszy (zasmakował? Najdalej za miesiąc będzie nie do kupienia), przez wszelkie inne produkty spożywcze, kosmetyki, a na... na artykułach budowlanych skończywszy.

 

Epopeję z dobieraniem kolorów pamiętają czytelnicy? Pamiętają. I tak, wiem, wszystkie wybrane kolory były po prostu żółte, ale one czymśtam się różniły, któryś był brzoskwiniowy, któryś miodowy, ja tam nie wiem, nie znam się, ja tu malować przyszłem ;)

Tak czy tak, nie wszystkie wnętrza są jeszcze pomalowane, ale oglądanie kolorów zaczyna się nam od nowa, bowiem w międzyczasie producent przestał produkować tamtą paletę...

 

Baterie do głównej łazienki - wybraliśmy (znaczy żona wybrała, ja stwierdziłem gdzieś w przelocie między książką a komputerem, że, cytuję: "może być", koniec cytatu :) ) całą serię, ładną, krajowego producenta. Teraz zamawiamy wyposażenie łazienek i co się okazuje? Nie ma, finito, zakończono produkcję tego modelu.

 

Płytki do kuchni, model produkowany od lat, spodobał się jeszcze mi w stanie kawalerskim, jak wykańczałem obecne mieszkanie. Podoba mi się nadal, co ważniejsze, spodobał się i żonie. Wspólnie stwierdzamy, że takie płytki chcemy mieć i w nowym domu, a ponieważ są cały czas produkowane, nie będzie problemu. Agdzieeetam, jak co do czego przyszło, okazało się, że płytki, owszem są produkowane, bo udany model, dużą popularnością się cieszy, ale producent w ramach dbania o świeżość oferty dekory zmienił. Z naprawdę ładnych i klimatycznych na odpustowe...

 

W tym momencie zwątpiłem, byłem gotów zgodzić się na te odpustowe dekory, zastanawiałem się nad zupełnie innymi płytkami, ale żona się zawzięła. Nie wiem, ile hurtowni obdzwoniła, ale w końcu znalazła. Jedną jedyną gdzieś na śląsku, która wygarnęła gdzieś spod regałów ostatnie kilka sztuk tych starych dekorów, nie mając ich nawet oficjalnie na stanie magazynowym, w związku z czym na fakturze mieliśmy ileś pozycji różnych zupełnie innych płytek (jak nam powiedziano - przy okazji sobie remanent zrobili i rozbieżności wyprostowali) i jedynie sumaryczna ilość oraz cena się zgadzały.

 

Ponieważ jeszcze trochę zakupów przed nami, poważnie zastanawiamy się nad przejściem do konspiracji. Wybrawszy jakiś towar, umówiony znak sobie jedynie cichcem przekażemy, po czym będziemy głośno wyrzekać, jakie to brzydkie i do niczego nie pasujące i że my decydujemy się na ten obok. Nie wiem, może pomoże...

 

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to farciarz z ciebie że będziesz mieć kanalizację, powinieneś burmistrza W. w pięty całować, przecież to jego największa zasługa podczas całej pięćdziesięcioletniej kadencji :) co z tego że nieprzemyślana i kosztuje kilkakrotnie więcej niż mogłaby (bo szambo też już zrobiłeś prawda?)

A co do wykańczania, pociesz się że będziesz miał same UNIKATY możliwe że nawet na żółtych tablicach :) Jakbyś chciał potem opchnąć dom z wyposażeniem na allegro to hoho, - kolekcjonerzy by się pozabijali :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@cronin - tak, z tej kanalizy też się cieszę, ale kurcze, czemu tak z zaskoczenia??? :(

Już kupując działkę wiedzieliśmy, że kiedyśtam kanalizacja będzie, oglądaliśmy projekty wstępne, ale wszędzie się mówiło, że to może kiedyśtam, że to tylko na papierze, że może za kilka lat... Aż tu nagle jak nie dupnie, jak nie przyjadą kopary, jak nie rozryją ulicy...

I też bym nie wiedział, co to jest, gdyby nie moje techniczne zboczenie, gdyby mnie nie zaintrygowała rura, którą wkopują, bo wyglądała mi wypisz wymaluj jak układana w gruncie osłona do światłowodu, więc zacząłem dzwonić po urzędach i pytać, zakładając że może stał się cud i narodowy operator telekomunikacyjny sieć w mojej okolicy rozbudowywuje. A jak się okazało, to nie multimedia, tylko kanalizacja. Różnica w sumie niewielka, ale jednak.

 

Mało tego - do tej rury, która w drodze własnym kosztem i własnymi staraniami musimy wraz z sąsiadami zorganizować, potrzebny jest projekt. Jak dwa lata temu robiliśmy w tej drodze wodociąg, też potrzebny był projekt. I mógł to spokojnie być jeden i ten sam projekt, za jedną cenę, zwłaszcza, że jak się okazuje, wszyscy naokoło, od robiącego projekt projektanta począwszy, poprzez same wodociągi, a na wykonawcy naszego odcinka skończywszy, o tej kanalizacji wiedzieli, ona wtedy była już na etapie dopinania na ostatni guzik. Mógł się któryś choć zająknąć, żebyśmy od razu wrysowali kanalizację, przyda się, to nie. Teraz trzeba będzie projekt robić od nowa. I od nowa kasę wykładać...

 

 

A co do sprzedaży domu na Allegro - Nie! Co prawda jest tam nawet stosowna kategoria: Pozostałe › Dziwactwa i tam podkategorie: Umiarkowanie osobliwe, Wyjątkowo kuriozalne i Zupełnie Odjechane, ale nie sprzedam! Raz, że mi się ten dom podoba, dwa że gdybym miał budować drugi, to chybabym psychicznie nie dał rady, a trzy - drugiego racka serwerowego już nie zorganizuję, a z tym się nie rozstanę! Oczywiście mógłbym go zdemontować, ale co bym wtedy przyszłemu właścicielowi powiedział, że na co ta wnęka po racku, w dodatku z dziurą w podłodze? Pokoik dla teściowej? ;)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo o pieniądze obywateli to dbają urzędnicy ale skarbówki. Nawet nie warto się denerwować bo psuje to całą przyjemność posiadania kanalizacji ;)

A jak już się urządzicie i zamieszkacie i rozsiądziecie wieczorem ze szklaneczkami w rękach, gdy dzieci wreszcie będą spały, to popatrzysz na te z trudem zdobyte ostatnie unikatowe egzemplarze i tylko błogo się uśmiechniesz - aż do pierwszego remontu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

No i do mnie zawita kanalizacja. Podobnie jak u Ciebie, projekt robili kiedyś tam. Wszystko było jeszcze wtedy na rodziców, więc w planie jest tylko jedno podłączenie, do działki przy drodze, a ja się buduję na dalszej :D. Do tego doszło "kargulostwo" , że oni nie chcą puścić swoją drogą, chociaż w planie jest tak jak byk. No i niech stracę, będą kopać działką brata i moją, ale wszystko załatwione, nie muszę nawet projektów robić. Kierownik robót tylko jakieś zmiany naniósł.

No i u mnie będą grubsze rury. Będzie grawitacyjnie, a miało też być z pompami. Koszt to 1500zł. Też z gminy, dofinansowanie z "ejropejskiego sojuza" ;) w lipcu odbiór instalacji. Na szczęście nie zrobiłem jeszcze szamba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam przyszłego sąsiada : )

Na wstępie mego postu chylę klawiaturę przed Waszym dziennikiem - gratuluję lekkości pióra i poczucia humoru. Będziemy budować się niedaleko i w ramach maniakalnego zainteresowania tematem budowlanym oraz daleko postępującą monotematycznością zainteresowań z kręgu pustaków ceramicznych, elewacji i dachówek straszyliśmy w rejonach bliskich Marek oglądając powstające i ukończone już domostwa. Wasz dach jest rewelacyjny, wygląda bardzo malowniczo w otoczeniu drzew : )) Wpadła nam również w oko miedziana dachówka sąsiada - bardziej chyba pasująca do naszej niestety niezalesionej działki.

Pisz proszę dalej, przyszli inwestorzy czytają : D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m&m niewielki m05b - dzięki za miłe słowa i oczywiście również witam przyszłego sąsiada :)

Znaleźliście nasz dom jakoś "celowo", czy przypadkowo nań trafiliście, stwierdzając, że "o, to ten gargamel z tego dziennika, co go ostatnio czytaliśmy"? :D

Pisał dalej oczywiście będę, mam z tego radochę nie mniejszą od samego budowania, ale dużo już do końca nie zostało...

 

@navi - tym samym "elixem", co ściany,, tynkarze zostawili mi trzy worki i czwartego połowę. Wydawało się to straszliwą ilością, ale wspomniana połowa już się zużyła na różne poprawki, a na te dwa pionowe i niedokończone w dodatku glify poszła mi niemal 1/3 worka, więc nie wiem, czy mało nie będzie...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m&m niewielki m05b

Znaleźliście nasz dom jakoś "celowo", czy przypadkowo nań trafiliście, stwierdzając, że "o, to ten gargamel z tego dziennika, co go ostatnio czytaliśmy"? :D

Spokojnie, nie prowadzimy działalności gospodarczej z szarej strefy pt. "Namierz łosia, co pisze na forum" :D Czytam Muratora, bo poniekąd lubię słowo pisane. Wasz dom zlokalizowaliśmy łącząc spacer rodzinny z namiętnością budowlaną : ) Przyznam się w sekrecie, że tak, jak alkoholik tłumaczy konieczność picia, tak my sprzedajemy niczemu nieświadomemu dziecięciu tekst: "Dziś jest sobota więc pojedziemy na spacer do Marek - las, powietrze... dzieci tam nie ma, ale jak nie będziesz marudzić, to potem skoczymy do M1 na lody :D"

Zazdroszczę szybkiego końca... my dopiero startujemy... : )

Edytowane przez m&m niewielki m05b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...