Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Wiosna przyszła.

A wraz z wiosną, nasze leśne kury zaczęły się kokosić.

 

JP042562_cr.jpg

 

Tu akurat mamy koguta, nie kurę, kury to on akurat bardzo mocno szukał, nadając cały czas te swoje zewy godowe, mi osobiście kojarzące się najbardziej z dźwiękiem powstającym przy wyciąganiu łapką gwoździ z mokrej deski. Usiłowałem w pewnym momencie mu odpowiadać, naśladując te dźwięki paszczowo, reakcja owszem, była, taka jakaś nerwowa:

 

JP042571_cr.jpg

 

Przygiął się skubaniec do ziemi i zaczął się rozglądać, szukając wroga. A tu wroga niet Wokół tylko resztki zimowych wron, jak na przykład ta, udająca, że jest orzeł:

 

JP042581_cr.jpg

 

Albo takie coś, za diabła nie wiem, co to. Zachowywało się trochę, jak dzięcioł, ale kolory się nie zgadzają

 

JP042567_cr.jpg

JP042576_cr.jpg

 

Tyle z tematu "kącik młodego przyrodnika" (w końcu "Dom w Lesie" zobowiązuje...), wróćmy do budowlanki.

 

Płytki się płytkowały, dziś akurat wokół przyszłego brodzika. Zanim jednak zaczęły się płytkować płytki, pojawiłą się na ścianie folia w płynie:

 

JP042582.jpg

 

Nawet fajna sprawa. Co prawda, tak naprawdę, nie wiem, na ile faktycznie niezbędna przy całkowicie szczelnej glazurze i niemal szczelnej fudze, która w dodatku po zaimpregnowaniu stanie się prawie całkiem szczelna, ale dla siebie w końcu robię, posmarowałem. Na systemową uszczelkę narożnikową jedynie pożałowałem. A nawet nie pożałowałem, bo majątku nie kosztuje, a najzwyczajniej w świecie zapomniałem jej kupić. trudno, narożnik jest pomalowany grubiej, będzie dobrze. Musi!

W oknie zwracam uwagę na podpórkę górnego rzędu glazury nad oknem, na czas jej klejenia. Rozwiązałem problem po inżyniersku, za pomocą rzeczy dostępnych bez wychodzenia z łazienki :)

 

Kąt brodzikowy łazienki, już w niemal całej okazałości, z brakującymi jedynie dekorami i dnem brodzika wstawionym póki co "na chwilę":

 

JP042593.jpg

 

Brodzik jest specyficzny i bardzo nietypowy, co można dojrzeć póki co jedynie analizując kształt wyżłobień na podstawie, w całej okazałości pokażę go, jak już będzie co pokazywać. Na muratorowych dziennikach, w "inspirkach" i tym podobnych w każdym razie takiego brodzika jeszcze nie widziałem. Stanowi on nasze prywatne szaleństwo, które odkryliśmy całkiem przypadkiem na Bartyckiej i zgodnym chórem orzekliśmy, że to jest własnie to, co chcemy.

A i a'propos poprzedniego wpisu do dziennia - ależ oczywiście, że okazało się to, co tam prognozowałem, odnośnie wymiarów brodzika. Przypomnę pokrótce:

 

Wolne miejsce zostawione przy bambusach to w większości niedokończona zabudowa stelaża kiblowego. Dokończę ją, jak już wstawię brodzik i będę NA PEWNO wiedział, dokąd ten brodzik sięga. Póki co, dysponuję co prawda jego wymiarami, ale wiadomo: potem się okaże, że "no przecież zawsze się podaje wymiar bez tego wyoblenia"

 

I kurcze, jakbym wyprorokował. Razem z wyobleniem jest nie 850, a 860...

 

Obróbka glifu okiennego. O ile łatwiej glazurą, niż tynkiem, eeecchhh...

 

JP042594.jpg

 

I na koniec jeszcze - kanalizacja again. brodzik, jak nietrudno zauważyć, ma odpływ z lewej strony. U nas zaś podprowadzenie kanalizy jest z prawej. Taki drobny problemik, nic, czego by się nie dało rozwiazać przy pomocy szlifierki kątowej i młotowiertarki z dłutem:

 

JP042597.jpg

 

Na zdjęciu przy okazji widać oryginalny syfon tego brodzika. Syfon, który absolutnie mnie nie przekonuje, głównie za sprawą tej niezbyt szerokiej karbowanej rury, do której za cholerę nie będzie można się dostać, żeby ją przetkać, jakby co. W związku z tym, syfon ten pójdzie na allegro, albo gdzieś, a ja tam kupię coś innego.

Mamy co prawda kupiony syfon brodzikowy MacAlpine, czyli taki syfonowy mercedes, ustrzelony na wyprzedaży za pół ceny, ale jest on zamykany (tajemniczy system "clic-clac") i to jest główna przyczyna, dla której go tam chyba nie dam. Nadepnąć go niechcący w czasie kąpieli będzie łatwo, a skutki będą szybkie (brodzik jest płyciuteńki) i dość dramatyczne (w tej łazience nie ma kratki w podłodze). Nie chcę.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ja nawet nie rozpatruję tego w kategorii można/nie można, na zdrowy chłopski rozum mi wychodzi, że taki patent to bardzo głupi pomysł jest.

Nawet ta MacAlpina jest tak zrobiona, że od góry można ją rozbebeszyć całkiem, dostając się wprost do wlotu rury i w razie potrzeby tamtędy można choćby i wprowadzić sprężynę. Tu, gdyby się toto kiedyś na amen zatkało, mógłbym jedynie siąść i płakać. Albo zastanawiać się, co będzie prostszym wyjściem: demontaż i wyrwanie całego brodzilka z posad, żeby go podnieść, czy skucie podłogi, rozwalenie wylewki przed brodzikiem i sięgnięcie tam od spodu. I to drugie wychodzi mi co prawda na rozwiązanie i prostsze i tańsze, ale żeby nie stawać nigdy przed koniecznościa takiego wyboru, po prostu wymienię ten syfon na inny.

 

Jaki? Nie wiem. Przejadę się do Castoramy, coś znajdę. Coś w pełni serwisowalnego od góry i bez żadnych systemów Clic-clac i tym podobnych.

 

Jak zamocuję brodzik? Prawdopodobnie na piankę. Znaczy pianką wypełnię przestrzeń pod nim, a mocowanie będzie bardziej za pośrednictwem obmurowującej go wokół glazury. Żadnych blaszek producent nie przewidział w każdym razie.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z odpływem zmierzam do tego, że ładny zwykły z gwintami lub karbami znajdziesz już za 40-60zł. Taki z połączeniem kulowym to grubo powyżej stówki. Np Viega ma taki http://www.viega.pl/xchg/pl-pl/hs.xsl/1539.htm Tu taniej masz u Kwaska za około 40 dychy, ale nie wiem czy to na rurę fi 50http://www.budujesz.pl/syfon-brodzikowy-speed-czyszczony-z-gory-chrom-19238-akces-15617/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O widzisz, jaki fajny syfon mi znalazłeś, dzięki :)

 

Sądząc po zdjęciu, ten króciec ma średnicę po byku, spokojnie ze 40, nie wiem nawet, czy nie 50. Jaka by nie była - dostosuję się. Do syfonu podejdę i tak sztywną rurą fi50 i najwyżej redukcją zakończę, jak będzie potrzebna. Ważna w tym wszystkim jest dla mnie jedynie możliwość wsunięcia w kanał od góry sprężyny, żeby w razie problemów można było jakoś działać. Inaczej, niż rozkuwając posadzkę i wykonując w podłodze pięknej łazienki sztolnię pod brodzik.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz mały przerywnik będzie i ...ekhhhmmmm... ...inspiracja?

W końcu żony są od inspiracji i kolorystyki, wyposażenia i "ostatniego szlifu",czyż nie? Tadam!

 

http://www.gkasiainvest.com/jasnyswiat//img/products/29/9_max.jpg

 

Ten mianowicie zając już do nas jedzie ;)

No co, Wielkanoc za pasem, Alicja w Krainie Czarów na topie no i uczcić by nasze spotkanie sprzed dwóch lat z pierwszym zwierzątkiem działkowym, które sumiennie poobgryzało nam wówczas wszystkie młode, świeżo przesadzone z lasu brzózki trzeba by w końcu.

To będzie Zając Niepowtarzalny, który będzie nam od tej pory przyświecał wieczorową porą, a faktu, że świeci nie należy łączyć z niedawną awarią pewnej elektrowni jądrowej ;) No, czyż nie jest uroczy? ;) W końcu w lesie pasuje, może nawet lepiej, niż jelonek na rykowisku ;)

 

>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rence mnie opadli... :jawdrop:

 

Nic, żona, dokupię ze dwa krasnale, muchomora zrobimy z metalowej miednicy, studnię z żurawiem zbuduję (z desek szalunkowych oczywiście [1]), bociana plastikowego gdzieś się dostawi i będzie pięknie :lol:

Tylko... tak się jeszcze zastanawiam... bo ten zając świeci źle. Nie jest trędi. I przerobić trzeba. I tu mam własnie zagwozdkę, czy po prostu mu w... w kałdun, powiedzmy, wepchać niebieską żarówkę, czy też ślepia przewiercić i niebieskie LEDy w nie powstawiać? Albo żółte ;)

 

J.

 

[1] - BTW, ile to już rzeczy ja planuję z tych desek szalunkowych zrobić... nie wiem, czy ich starczy na to wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jarku,

Moja Pinezka podrzuciła mi niedawno namiar na Twój dziennik, tłumacząc, że zajefajnie piszesz ... i muszę (cholera, który to już raz :() przyznać, że ma rację :)

Trochę mi zajęło, aby go przeczytać ...ale było warto. Pozdrawiam też przy okazji Twoją Piękniejszą Połowę, która akurat przed moim tu przybyciem znów się odezwała :) Swoją drogą, miło było czytać jak zaczęła Ci kibicować postem, napisanym w czerwcu 2009 r.

Ja tu jeszcze się powbijam jeśli można...

 

PS. Opis klejenia dekorów rozbawił chyba każdego Czytelnika. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszło już do nas to... to coś, co zamówiła moja małżonka i czym się nie omieszkała pochwalić tutaj, kilka postów wcześniej :)

W ogrodzie jeszcze nie wystawione, nie chcieliśmy kuny i sąsiadów straszyć na darmo, ale w międzyczasie zdołaliśmy rozszyfrować, skąd u mojej małżonki, normalnie nieprzepadającej za durnostojkami, a na ogrodowe stworki-potworki wręcz mającej alergię, taki zakup.

Ano, zając ten i prezentowaną pozycją i kolorem przypomina bowiem bardzo naszego domowego zwierzaka. Zwierzaka, którego już od ładnych paru lat nie ma, pewnego dnia zepsuł się bowiem biedak i zakończył życie smutno, jednak wspominany jest cały czas ciepło, jako idealne zwierzę domowe. Zdjęcie z domowego archiwum:

 

DSCF0049.jpg

 

Wracając do tematów budowlanych - dzień dzisiejszy upłynął mi pod znakiem upadania na łeb. Różnych rzeczy.

Zaczęło się niewinnie. Polakierowałem finiszowo parapety, po czym poszedłem kończyć łazienkę. Wiedząc już na 100%, dokąd sięgnie brodzik, mogłem wreszcie skończyć stelaż zabudowy kibla:

 

JP092599.jpg

 

Przy okazji gipsokartonowania (jak należy, od frontu podwójną warstwą), oczywiście, ukryłem wewnątrz zabudowy kolejny skarb dla ewentualnych remontujących toto kiedyś potomnych: butelkę po piwie "Łomża Wyborowa" wraz z kapslem ;)

Stelaż już w zabudowie:

 

JP092601.jpg

 

I na gotowo, bez fug, nadal też brak dekora (nie kupiłem jeszcze):

 

JP092608.jpg

 

I dotąd było fajnie. Potem jednak zacząłem robić okienko. Może najpierw fotka poglądowa:

 

JP092610.jpg

 

Lewy glif zrobiłem tydzień temu. Dziś wykleiłem prawy i chciałem sufit zrobić. Posmarowałem jednak płytkę klejem, przyklejam do sufitu, ustawiłem, wszystko fajnie, już chce się odwracać, a płytka mi po chwili... SRRRU! Ledwie złapać zdążyłem. Przegarnąłem klej, kleję drugi raz, tym razem kontrolując przyczepność, to samo. Wykonałem jakąś dziką konstrukcję wsporczą ze styropianu, zaklinowałem ją między płytką a parapetem, listwę dodatkowo złapałem przylepcem, trzyma się, pięknie, odchodzę więc, nie oddycham za głłęboko, zająłem się czym innym, niech tylko "zassie" i będzie git.

Za godzine podchodzę, zdejmuję styropian, oglądam płytkę.... %$@#@#%%^^$!!!!!!!! KRZYWOOOOOO!!!!!!!!

Jak szanowna wycieczka widzi na zdjęciu, na suficie glifu płytki w związku z tym nie ma! Leży na parapecie, do góry dnem! Nie, nie jest potłuczona!

 

(małżonka w trakcie pokazywania jej zdjęć i opisywania "z pasją", co się stało, spytała jedynie nieśmiało:

- ale przykleisz ją tam jeszcze kiedyś?... )

 

Przeciwległa ściana łazienki, trzeba było skończyć płytki wokół drzwi. I oczywiście też usiłowały na łeb spadać. Trzeba było podpierać różnymi dziwnymi konstrukcjami, niestety słabo widocznymi na zdjęciu, tyle napiszę, że ze ścinków płytek wbitych w piankę między futryną (tymczasową, do usunięcia, ta łazienka w czasie budowy pełniła funkcję łazienki, drzwi były potrzebne, to zrobiłem) a ścianą.

 

JP092613.jpg

 

Przy okazji płytkowania sufitowych wyżyn, schyliłem się w pewnym momencie nad kubełkiem z klejem. I co? I telefon. Z kieszeni. Na łeb. Prosto w ten klej...

 

Tu będzie dygresja. Specjalnie dla wszystkich:

- po pierwsze okularników, zwłaszcza tych wyposażonych w najnowocześniejsze superanckie niezniszczalne szkła nieprzepuszczające UV, IR, VR i diabli wiedzą czego jeszcze, z powłokami antyrefleksyjnymi, antyparnymi, antybrudowymi i... i pewnie jeszcze paroma innymi, każda jedna z nich za "wystarczy dopłacić tylko 99PLN" (za każde szkło, "a i jeszcze wtedy pan otrzyma ściereczkę do czyszczenia okularów gratis")

- po drugie - posiadaczy superduper, wszystkomających i wszystkoumiejących telefonów, z MP3, WMA, GPS, ABS, SDS, ABW, ZHP i ZChN

No więc... posiadacze wyżej wymienionych! Jeśli planujecie budowę domu. A na budowie planujecie robić coś więcej, niż stanie z założonymi rękami, najlepiej w bezpiecznej odległości, bo lakierki się pobrudzą i krawacik przekrzywi. To zostawcie wyżej wymienione gadżety w domu, a na budowę zabierajcie stare, zniszczone okulary i stary telefon, co nim się nawet dzieci nie chcą bawić, bo zbyt obciachowy. Piszę to ja, który w zeszłym sezonie zarżnął na budowie całkiem jeszcze dobre okulary ze szkłami Transitions oraz zupełnie dobrą Nokię E51, a w obecnym sezonie na okulary co prawda już uważa (i zmienia konsekwentnie na te stare, choć mają już tak matowe szkła, że w słoneczny dzień cały czas mgłę w nich widać), na nowy telefon też uważać się stara, ale jak widać po wyżej opisanej sytuacji, samo uważanie nie zawsze wystarcza.

 

Skończywszy łazienkę, zająłem się wykańczaniem kolejnych glifów (swoją drogą... od ilu to już wpisów w dzienniku mam stały, do znudzenia powtarzany zestaw prac: parapety, łazienka i glify? :) ). Tamte glify zafilcowane już na pięknie, więc robię kolejne. Dziś chciałem osadzić narożnik na nadprożu. I spadał na łeb co i rusz, za cholerę się nie chciał trzymać. Jak to, nawiasem mówiąc, zawodowcy robią? Widziałem u moich tynkarzy, że na gipsowe placki, ja też na gipsowe placki i spadało wszystko w cholerę. Nie taki gips? "Budowlany" Nidy kupiłem...

 

Na zdjęciu narożnik osadzony wreszcie przy pomocy "workaroundu" wykonanego z tego, co było pod ręką, znaczy z ołówka stolarskiego:

 

JP092612.jpg

 

I na zakończenie dzisiejszego, długawego trochę odcinka, specjalna wzmianka n/t bohatera dnia - mojej starej wiertarki. Kupionej jeszcze za młodu od jednej turystki, która przyjechała sobie do Polszy z paroma ogromnymi pasiastymi torbami. Była to wiertarka marki "Pan, eto oryginalnyj Bosch jest!". Kupiona... eeee..... PONAD DWADZIEŚCIA LAT TEMU??????? Jezusie Nazareński, to ja już taki stary jestem???????!!!!!!??????

No dobra, trudno! W każdym razie służyła mi dłuuugo i dobrze. I choć jak na towar niepewnego pochodzenia, okazała się być sprzętem nie do zdarcia, na tej budowie już trochę się kończyć zaczęła, a dzisiaj mi w końcu wzięła i zdechła. Nie było to co prawda nic, czemu by stare dobre WD40 i kawałek drobnego papieru ściernego nie poradziły, ale muszę chyba jej nowe szczotki kupić. Bo nowej wiertarki nie będę kupował i basta!

 

Oto i bohaterka, tu akurat w roli mieszadła do kleju:

 

JP092614.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ślicznie - jako że temat stelażowy dopiero przede mną dopytuje bardziej doświadczonego w branży kolegę: czy można muszlę wieszać na stelażu bez zabudowy czy trzeba kawał płyty dać jako podkładka między ceramiką a stelażem? Chcę po zamknięciu domu założyć sobie chociaż jeden kibelek zamiast toitoiki.

Jakie profile stosujesz na obudowę kibelków? Normalne CW/UW?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpośrednio na stelażu możeby i się dało, ale szczerze mówiąc trochę bym się bał. Kiedy wieszałem umywalkę "budowlaną", pomiędzy nią a stelaż dałem po prostu deskę. Przy kiblu mógłby to być kawał płyty GK, a jeśli jeszcze nie masz, to może kupiona w Castoramie docięta na wymiar sklejka?

 

Ta obudowa powstała w całości z wykorzystaniem śmietnika po wykańczaniu poddasza, tak więc są tam chyba ze cztery różne rodzaje profili, ale generalnie jest zrobiony z CD i z UD i chyba na podłodze jest kawałek UW

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Święty święcić...

 

W ramach święcenia pojechałem dziś na budowę z rodziną. Raczej celem pochwalenia się, co zrobiłem i tak dalej, ale przy okazji małżonka opiniowała wysokość powieszenia żyrandola oraz umiejscowienie kinkietów. A jak już zaopiniowała, to... no cóż... mi i tak, jeśli chodzi o sposób świętowania świąt religijnych, zawsze było bliżej do protestantyzmu, niż do naszej religii narodowej, złapałem więc za wiertarę, kinkiety z rozpędu powiesiłem, żyrandol skróciłem.

 

I oto nasz saluun wraz z jadalnią i wszystkie aktualne źródła światła w tymże wnętrzu:

 

JP102622.jpg

 

Żyrandol i kinkiety w głębi, bliżej pierwszego planu żarówa, która już niedługo stanie się wiszącą lampą nad stołem jadalniowym.

U dołu zdjęcia zaś widzimy malowniczy bałagan. Milion pudełek i pudełeczek, z budowlanymi przydasiami, po budowlanych przydasiach, tudzież z różnościami przekazywanymi nam już powoli zewsząd na zasadzie "to wam się może na nowym domu przyda".

 

Żona natomiast... firanki zakładała :)

Podobno tymczasowe, żeby przez gołe okna tak z lasu wnętrza nie było widać, ale wiadomo... kobieta plus nowe okna równa się pożar :lol:

 

I proszę, niech mi tu czytelniczki nie kręcą głowami, że nie prawda. Prawda, prawda. O, proszę bardzo, okno kuchenne na dowód:

 

JP102620.jpg

 

Prawda, że pięknie? ;)

Co prawda te dania Knorra robiące za podpórki do zazdrostki stanowią moje budowlane zaplecze kulinarne i prędzej czy później będę chciał je zjeść, nie wiem, czy jakiejś rodzinnej kłótni przy tym nie wywołując, echhh....

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kobieta plus nowe okna równa się pożar :lol:

(...) Co prawda te dania Knorra robiące za podpórki do zazdrostki stanowią moje budowlane zaplecze kulinarne i prędzej czy później będę chciał je zjeść, nie wiem, czy jakiejś rodzinnej kłótni przy tym nie wywołując, echhh...

 

Docelowo i tak mają być żaluzje drewniane :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...