Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Firanki to i ja chyba powieszę pomimo surówki w środku. Ptaki cholibka mi sie o okna rozbijają. Najpierw był to pełzacz, takie małe coś z dzióbkiem jak koliber, a wczoraj niestety poległ dzięcioł. Ładny był, nieduży i jeszcze kilka dni temu dzielnie łomotał szkodniki. Mam wyrzuty sumienia i jakoś tak przykro.... Duże okno plus drugie obok, ale prostopadle ustawione i chyba ptaszyska głupieją. Może jakies pomysły macie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na czym polega filcowanie tynku c-w ? Jak to się robi ?

 

Specjalna paca, wyklejona od spodu filcem. Macza się ją w wiaderku z wodą i zaciera nią tynk, normalnie, kolistymi ruchami z niewielkim dociskiem. Wierzch tynku taka paca lekko ściera, a tym, co zbierze i co się na niej zmiesza z wchłoniętą przez filc wodą, są zaciągane wszelkie skazy na tynku, tym samym można go w ten sposób dopieścić na gładziutko. Dodatkowo, jak mi kiedyś tynkarze tłumaczyli, filcowanie wyciąga z wierzchniej warstwy wapno, co jakośtam ma pozytywny wpływ na końcowy wygląd wierzchniej warstwy.

 

@BasH - :rotfl:

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafiło mi się dziś trochę nadprogramowego czasu wolnego, więc wykorzystałem do pokończenia paru spraw.

Choćby nasz Vietnamese Dream:

 

JP142624.jpg

 

Jak widać, dekory już w komplecie. Oczywiście, nie ma tak dobrze, żeby niczego nie brakło w ostatniej chwili, tu trafiło na listwę narożnikową, dorzucę ją (wraz z brakującym paskiem docinków) w sobotę. Widać również drugie podejście do sufitu w glifie okiennym. Tym razem jest prosto. A przynajmniej było, jak to zostawiałem...

 

Z drugiej strony łazienki dokończyłem ścianę. I dałem radę!

 

JP142626.jpg

 

Niby nie ma się czym chwalić, ściana jak ściana? Etam. Ściana może jak ściana, ale widoczny na zdjęciu pomocnik... I jego wrodzony talent do stania dokładnie w tym miejscu, na które się chce przejść samemu, zabierania do zabawy akurat tego, co jest niezbędnie potrzebne, a "przed momentem tutaj leżało" i tysiące pytań na temat każdej czynności, jaką się wykonuje, albo co gorsza, jakiej się nie wykonuje, a wg Wyjątka powinno. Jeeeezuuuuu....

 

Na poddaszu małżonka dokańczała malowanie garaży Wyjątka. Na zdjęciu - w/w w trakcie odbioru prac:

 

JP142628.jpg

 

U dołu zdjęcia widać parapety :)

 

I jak już przy malowaniu jesteśmy - najwyższy czas dokończyć malowanie poddasza. A żeby to zrobić - co trzeba zrobić najpierw? No co? Taaak! Kolor trzeba dobrać! :lol:

 

JP142632.jpg

 

I podłogi. Najwyższy czas już na nie. Oto próbka tego, co będzie w pokojach poddasza:

 

JP142629.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś był dzień F. Jak Fugi...

 

Tak, dziś. Nie wczoraj. Albowiem z różnych i mało budowlanych przyczyn w ten weekend sobotę zamieniliśmy z niedzielą miejscami, w sobotę był coniedzielny obiad u teściowej, ogólne lenistwo i niedzielne nicnierobienie, dziś natomiast była typowa robocza sobota na budowie.

 

Generalnie, po fugowaniu rąk nie czuję, w życiu się tyle jeszcze gąbką niczego nie natarłem...

 

Zacząłem od uzupełnienia brakującego narożnika, a potem dałem mu chwilę na stężenie, przez ten czas zafugowawszy tak z połowę podłogi w kotłowni, Nie całą, bo niestety, ja tam muszę chodzić jakoś. A jak tylko to zrobiłem, zapaciałem piękną łazienkę ciemnooliwkową paciają:

 

JP172757.jpg

 

Paciaja była firmy Sopro.

Wcześniej się posługiwałem Atlasem, wg jego instrukcji obsługi, fugę się ściąga dwie godziny od nałożenia. Przy Sopro szczerze mówiąc nie wiem, jak jest, nie chciało mi się czytać, bo te literki takie malutkie były i tak ich tam było dużo... no po prostu założyłem z góry, że jest tak samo. I nie jestem pewien, czy to było dobre założenie, ale kiedy po tych dwóch godzinach (a mniej więcej tyle mi zajęło zapacianie fugą całości) zacząłem fugę gąbkować, mało mnie szlag nie trafił. To już nie było tak, jak przy Atlasie, który po tych dwóch godzinach wystarczyło gąbką lekko przejechać i się pięknie ściągał. Tu trzeba było TRZEĆ!!!

 

I dotarłem, ale, jak pisałem, ręce mnie w tej chwili w zasadzie odpadli (i nie, proszę nie wnikać, czym niniejszy tekst piszę, współczesna technika daje tu wiele możliwości), a jakie jutro będę miał zakwasy, mogę tylko podejrzewać...

 

Łazienka po dotarciu na czysto:

 

JP172767.jpg

 

I zbliżenie na właściwie już skończone okno, brakuje tylko parapetu (w związku z czym i fuga pod listwą niepouzupełniana, to nie jest fuszerka):

 

JP172772.jpg

 

Oczywiście między glazurę a okno pójdzie silikon. Albo akryl, nie wiem jeszcze, co będzie lepsze do kontaktu z drewnem.

 

Na koniec roboty,w zasadzie padając na pysk, stwierdziłem, że w nagrodę przymierzę sobie przycisk. Do spłuczki.

 

Tadaaam!:

 

JP172783.jpg

 

Na zdjęciu można się dopatrzeć pękniętej płytki. Pękło się jej przy wycinaniu dziury na gównociąg, a ponieważ to i tak się w całości schowa pod kiblem, stwierdziłem, że chrzanię, nie będę wycinał nowej, przykleiłem taką pękniętą. Pod listwą narożnikową również nie ma fugi, będzie silikon w kolorze fugi.

Przycisk póki co jeszcze dziewiczy, nie wymermolony paluchami, pięknie się w nim wszystko odbija. Na zdjęciu powyżej odbija się konkretnie podejście wody do natrysku, a na zdjęciu poniżej - niżej podpisany :)

 

JP172787.jpg

 

I tyle na dziś, bo naprawdę mnie ręce odpadli, a bez rąk się trochę jednak ciężko pisze. W klawisze trudno trafić, literówek dużo, no trudno jest...

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więcej tego nie rób i nie machaj całości. Leć fragmentami. Zafuguj pacą gumową i gdy zobaczysz, że się robi suchy nalot na płytkach przemywaj. Gdybyś to samo co dzisiaj zrobił z Mapei Ultracolor(bez plusa) już byś raczej tej fugi normalnie niedoszorował. Ciesz się, że to nie chropowata podłoga imitująca drewno. Byłoby na prawdę kiepsko. Resztki fugi powinieneś domyć wodą z octem lub samym octem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie niezauważenie przeleciał nam przedwczoraj dość ważny jubileusz. Konkretnie: druga rocznica "Dnia W", inaczej zwanego "pierwszym wbiciem szpadla". W intencji budowy rzecz jasna, bo wcześniej szpadle były w nasz grunt wbijane nieraz, a to amatorskie badania hydrogeologoczne robilim, a to drzewka sadzilim... no kopało się trochę.

 

Równo dwa lata temu jednak na naszą budowę wjechał ten oto szaleniec:

 

3842_Pocz%C4%85tek%20budowy.jpg

 

A zaraz potem się zaczęło:

 

4194_Szalunki%20%C5%82aw.jpg

 

5424_Budowa.jpg

 

6144_Budowa.jpg

 

6332_Stan%20surowy%20zadeskowany.jpg

 

7310_Dach.jpg

 

JP159508.jpg

 

JP049954.jpg

 

JP050938.jpg

 

A wszystko zaczęło się od marzeń. Przelewanych najpierw na papier (i mniejsza o to, że wirtualny), potem... wizualizowanych jak się tylko dało :)

 

7657_Makieta.jpg

 

I szczerze mówiąc sam sobie nie wierzę, że to już, stoi i w zasadzie ostatnie tygodnie (no dobra... miesiące) odliczamy przed przeprowadzką. Przez te dwa lata wydarzyło się u nas bardzo dużo, prócz samej budowy skumulowało się całe mnóstwo rzeczy wielkich i ważnych, zarówno radosnych (narodziny drugiego dziecka), jak i smutnych (śmierć mojej Mamy), ogromne mnóstwo drobiazgów może nie tak grubego kalibru, ale również dokładających się do całokształtu, pokrótce mogę wymienić sprawy takie, jak choroby dzieci, zwolnienie mnie z pracy w wyniku "redukcji etatów" przez pracodawcę, u którego przepracowałem kilkanaście lat (i nieważne, że po miesiącu zostałem przyjęty z powrotem, niesmak pozostał), czy choćby niekończące się problemy a to z kredytem, a to z samochodem.

Generalnie mówiąc - wszyscy chyba budujący znają stare przysłowie, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela, a trzeci dla siebie. Może to i prawda, bo jest całe mnóstwo rzeczy, które, gdybym miał tą budowę zacząć od nowa, zrobiłbym inaczej. Ale, kurcze, sęk w tym, że drugi raz już bym chyba nie dał rady. O trzecim nie wspominając.

 

W każdym razie, z widniejącego pod każdym moim postem motta "Zasadzić dom, spłodzić drzewo i wybudować syna... czy jakoś tak..." zrealizowane jest wszystko i to w minimum 200%.

Drzewo zasadzone. Całe mnóstwo drzew. W tym trzy przed domem. Więc 300% normy jak obszył jest!

Dom zbudowany. I każda jedna ekipa, która przy jego powstawaniu uczestniczyła, powtarzała (niezależnie od pozostałych): "panie, ten dom, to jak trzy normalne". Mówili tak murarze, cieśle, dekarze, tynkarze, styropianiarze i na koniec poddaszowcy. Również jakby nie patrzeć 300% normy!

Synowie... no kurcze, dwaj są. I mają być dwaj! Trzeciego pokoju dziecinnego nie przewidzieliśmy!

 

I na tym zakończę podsumowanie, a wszystkim czytelnikom naszego Dziennika, życzę Wesołych Świąt, Smacznego Jajka i żeby wam noworobione instalacje nigdy śmigusa-dyngusa nie zrobiły :)

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...