Jarek.P 14.05.2011 08:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2011 Tak tak, strasz mnie dalej... J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 14.05.2011 09:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2011 Z czasem będziesz na tarasie siedział i piwko popijał, a Wyjątek robotą się będzie parał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cronin 14.05.2011 14:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2011 Brawo Wyjątek ! a Tatuś niech nie zasiada na laurach tylko ćwiczy zdolność przewidywania. Jeszcze jedna rzecz mi się nasunęła. Jarek może ty podawaj dokładnie czym malujecie lub jaki konkretnie model montujecie, tak w ramach ostrzeżenia, że to zaraz wycofają z produkcji lub ulepszą...... dla wykańczających się na tym forum będzie to bardzo pomocne dla podejmowania decyzji Buziaki dla biednego Wyjątka, podobno lody później pomagają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 14.05.2011 21:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2011 (edytowane) Dekory do jednej z pozostałych łazienek przyszli. Kurierem. Niby nic szczególnie zdumiewającego w tym fakcie nie ma, ale piszę, bo chciałem pokazać, jak przyszli. Znaczy, w czym. Ano w taki oto piękny, fioletowy kawałek makatki albo dywanika (trudno powiedzieć) owinięte były: Z wieści budowlanych zaś - ciągnąłem dalej sprawę sufitu w holu. Stelaż już skończony, pora na gipskartonienie: W prawym rogu można się dopatrzeć rury od DGP. I tu, proszę wycieczki się na moment zatrzymamy, zanim czujna forumowa krytyka mnie zeżre za tą rurę. Mocno się zastanawiałem, czy nie powinna tam być rura z izolacją termiczną. Więcej napiszę, nawet chciałem tam dać taką rurę, wychodząc z założenia, że to tylko dwa i pół metra, nie zbankrutuję. Ale: - po pierwsze: w Castoramie jak raz takie rury wzięli i wyszli. Były tylko zwykłe rury Spiro. - po drugie: doteoryzowywowywując się w temacie DGP znalazłem dwa internetowe poradniki. Jeden nakazywał prowadzenie wszystkich rur jako izolowanych, argumentację załatwiając słowem "należy", drugi zaś... drugi napisał konkretnie: rura idzie przez nieogrzewane poddasze itp. - izolować! Bo straty! Jeśli zaś przechodzi w zabudowie przez ogrzewane wnętrza - nie izolować, bo nie ma po co. I stwierdziłem, że racja. Bo gdzie mi niby to ciepło z rury zwieje? Do wnętrza, które i tak ma być tą DGP ogrzewane? No trudno, niech sobie zwiewa. Nawet mu może w związku z tym zwiewaniem jakieś rozetki wentylacyjne do tej przestrzeni zabudowanej pod sufitem dorzucę. A rampa świetlna - w końcu zostanie chyba zrobiona ze styropianowych kształtek klejonych wprost do gipskartonu. A kształtki sam se wytnę, kupiwszy styropianową rurę odpowiedniej średnicy. Dalej - jakieś ostatnie przeróbki instalacji elektrycznej robiłem. Jak np kinkiet "nocny" nad łóżkiem, który sobie zażyczyła młodsza latorośl. Sam widziałem, jak palcem pokazywał na ściane i tłumaczył nam, że tu w tym miejscu on bardzo prosi o jakąś lampkę do czytania książek w łóżku. Brzmiało to co prawda jakoś tak: "adadadababagagaga!", ale oboje z małżonką nie mieliśmy wątpliwości. Zrobiłem więc dziecku, niech się cieszy, istniejące w ścianach okablowanie szczęśliwie pozwoliło na taką przeróbkę. Wyłącznik na dwuklawiszowy tylko muszę zmienić, obecnie istniejąca sekcja bowiem wyłącza światło centralne. Druga przeróbka elektryczna to punkt świetlny w garderobie młodszej latorośli. Kiedy dom był projektowany, latorośl miała być wg założeń dziewczynką, więc dostała garderóbkę przy pokoju. Z dziewczynką co prawda nie wyszło, ale garderoba jak jest, to nie zlikwidujemy jej przecież. Niestety jednak, kiedy poddaszowcy robili w niej sufit, ja akurat towarzyszyłem mojej Mamie w jej ostatnich chwilach, więc siłą rzeczy budowa i prace na niej pozostawały bez opieki. Grubsze rzeczy jakośtam mimo sytuacji były ustalane, drobiazgi jednak panowie robili tak, jak im się wydawało, że będzie dobrze, a niestety nie zawsze trafiali. Nie, nie mam pretensji, to byli poddaszowcy, nie wróżbici w końcu. I ten punkt świetlny własnie też, spuścili z sufitu, podczas, gdy miał to być kinkiet. Musiałem więc zrobić w gipskartonie odkrywkę, żeby sięgnąwszy ręką w głębiny zabudowy wywlec kabel z "sufitu", w następnym rzucie wyciągnę go na ścianę i wrzucę w bruzdę. Odkrywka jest razy dwa, bo za pierwszym razem w profil mi się trafiło. Tak, wiem, są wykrywacze metalu, mam, ale był na parterze. Strrrrrasznie daleko... Stolarnia - finiszowe lakierowanie kolejnych framug: I nieszczęsne fugi w wiatrołapie. Fugi, które nazywają się "Cocoa". Tylko, że to, kurka wodna, jest chyba jakiś PRLowski erzatz cocoazastępczy rumuńskiej produkcji, z czasów apogeum kryzysu. W każdym razie wg naklejki na worku i wg wzornika w sklepie miał być to taki kasztanowy brąz, a wyszło jakieś różowe GÓWNO!!!! Środkowa płytka jest obwiedzina impregnatem, bo liczyłem na to, że pod nim fuga ściemnieje. Niestety, stała się tylko intensywniej różowa. Chyba będziemy ją skrobać... I ostatni news na dziś - małżonka złapała dziś za wałek i zaczęła malować naszą sypialnię. Na nowy, jedynie słuszny kolor. Pierwotnie co prawda sypialnia miała być zielona, nawet próbki były na ścianach. Ale żona tak chodziła, tak płakała, że no jak to, jak można mieć w domu wnętrze w takim kolorze... no takim... nie żółtym, że w końcu jest: J. Edytowane 14 Maja 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaelle 15.05.2011 00:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2011 (edytowane) Ale żona tak chodziła, tak płakała, że no jak to, jak można mieć w domu wnętrze w takim kolorze... no takim... nie żółtym Już nie powiem, kto tu najbardziej płakał, że zielony za chłodny będzie, że za smutny, że za ciemno się zrobi... etc., etc. Kolor nazywa się "Dalia", a na wzorniku oraz kupionych i wypróbowanych na ścianie próbkach wpadał raczej w beżowo-różowawy... Co ja poradzę, że na naszych ścianach każdy kolor robi się żółty a serio, to on taki bardziej biszkoptowy jest Edytowane 15 Maja 2011 przez gaelle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 15.05.2011 04:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2011 Jarku fugi nie zrywaj, zastosuj renowator: Renowatora w sklepach nie znalazłam, glazurnicy i sprzedawcy glazur podzielali zdanie męskiej części forumowiczów, że nic się nie da zrobić aby płytek nie uszkodzić, ale w hydrocentrum trafiłam przypadkiem na coś podobnego http://foto0.m.onet.pl/_m/28467ee8055ecaee4f109c320b9411d0,12,19,0.jpg od razu w różnych kolorach. Klockiem szlifierskim robię lekkie wgłębienie w fudze, smaruję tą mazią, po wyschnięciu wycieram, następnego dnia impregnuję i efekt super http://foto1.m.onet.pl/_m/ffece2e9d542178bc77a18a56d9a8d41,12,19,0.jpg idealnie do podłogi pasuje http://forum.muratordom.pl/showthread.php?76684-Jak-zmieni%C4%87-kolor-fug Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.05.2011 17:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Maja 2011 @Gosiek - dzięki za poradę, nawet nie wiedziałem, że takie cudo istnieje. Tu jednak... szczerze mówiąc składam się jednak ku podskrobaniu istniejącej fugi. Nie muszę jej skrobać głęboko, bo nowa nie będzie miała totalnie innego koloru, a jedynie ciut ciemniejszy, poza tym mam narzędzie (Dremel i specjalny frez do ceramiki), dzięki któremu da się to zrobić w miarę szybko i bezstresowo. Acha, a'propos narzędzi - dziś kupiłem sobie kolejną zabawkę, specjalnie do szlifowania jętek. Szlifierkę typu Delta. I przy okazji zadumałem się na moment, która to moja szlifierka już będzie?... z szybkiego rachunku wychodzi mi, że piąta (kątowa, taśmowa, mimośrodowa, dremel i obecna delta). I to licząc same cały czas używane, bo gdyby brać pod uwagę również i te "historyczne", to byłaby dziewiąta Cóż, różne hobby mają ludzie. Jedni zbierają znaczki, inni chodzą na... na mecze, powiedzmy A ja mam swój warsztat J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawlo111 16.05.2011 05:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2011 Jeszcze jak byś się podzielił wrażeniami z urzytkowania tych szlifierek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 16.05.2011 08:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2011 Ojej, to spora epistoła będzie, każda z nich jest inna i służy do czegoś innego. Kątową, po wcześniejszych doświadczeniach z małym gówienkiem marki noname kupiłem MacAllistera 125mm, z miękkim startem, regulacją obrotów i wygodną rękojeścią (choć tu mi dużo bardziej pasuje określenie wymyślone przez Wyjątka: "trzymanko") i ten model jest rewelacyjny, szczerze polecam. Służy do cięcia, tnie wszystko, od stali począwszy, na betonie skończywszy (tarcza diamentowa niezbędna, korundowe przy betonie nikną w oczach). Taśmową mam kupioną w Lidlu i bardzo ją sobie chwalę (i ogólnie, szczerze polecam narzędzia Parkside z Lidla - są tanie, a nie ustępują jakością średniopółkowym markowym). Szlifierka zasadniczo służy do "grubego" szlifowania drewna. Ta moja co prawda miała okazję szlifować również nierówno pomalowany sufit (z zaciekami z farby niestarannie roztartej wałkiem), ale nie powinno się, ona jest do drewna. Mimośrodową kupiłem celem zastąpienia nią starej oscylacyjnej, która się moralnie zużyła. Marki Macallister, również mogę spokojnie polecić. Służy do szlifowania drewnianych płaszczyzn (parapety!!!), jest skuteczniejsza od zwykłej oscylacyjnej, choć wymaga też i odrobiny wprawy, zwłaszcza przy zaczynaniu szlifowania - przy niewprawnym rozpoczęciu pracy robi "kółka". Dremel to... to dremel. Jest do wszystkiego, można nim wiercić, szlifować, piłować absolutnie wszystko, byle małe, ponieważ narzędzie jest do robót precyzyjnych. Z ciekawych prac - grawerowałem nim np pamiątkowy napis w boku szklanego kufla do piwa (prezent na "roczek" dla synka kolegi). Przy założeniu odpowiedniego freza, przypuszczam, że dziury w zębach też by się tym dało rozwiercać do zaplombowania Wrażenia z użytkowania - szczerze mówiąc, gdybym miał drugi raz taką multiszlifierkę kupować, kupiłbym nie Dremela a Proxxona. Są bardzo zbliżone funkcjami, ale mam wrażenie, że Proxxon ma lepszy stosunek staranności wykonania do marketingu, a z całą pewnością ma więcej i lepszych jakościowo dostępnych akcesoriów, zwłaszcza na polskim rynku. Mój dremel ma już ładnych parę lat i kończą mu się już łożyska, więc niedługo pewnie się rozejrzę za następcą i pewnie będzie to Proxxon. Wreszcie Delta - kupiłem sobie Skilla, wrażeń póki co brak, bo jeszcze nie zdążyłem go wypróbować, ale jak to delta - jest to szlifierka mimośrodowa zrobiona tak, żeby dało się nią szlifować trudnodostępne miejsca - narożniki wewnętrzne itp. U mnie okazała się ta szlifierka niezbędna do dokładnego doszlifowania jętek, zwłaszcza u zbiegu ze skosami dachu (dwie połacie skośnego sufitu schodzące się w trójkąt, a w samym zbiegu wystająca drewniana jętka). J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawlo111 16.05.2011 15:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2011 Ja posiadam tylko Szlifierke kątową Boscha niebieską z regulacją obrotów - polecam wyjątkowo twarda chlastała blaszki po 30-40mm.Może budowa będzie okazją do nabycia jeszcze jednej, innego typu ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bajcik 17.05.2011 11:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2011 Ja posiadam tylko Szlifierke kątową Boscha niebieską z regulacją obrotów - polecam wyjątkowo twarda chlastała blaszki po 30-40mm. Może budowa będzie okazją do nabycia jeszcze jednej, innego typu ? 30-40mm ... grubości? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pawlo111 17.05.2011 15:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2011 30-40mm ... grubości? Szlifierka 125mm średnicy - oczywiście nie przy pracy ciągłej ale większą nie dałem rady podejść. A palnika acetylowotlenowego nie posiadam ani plazmy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 19.05.2011 18:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2011 (edytowane) Dziś dla odmiany będzie kilka słów n/t balkonu. Ale nie, nie balkonu w naszym nowym domu, w lesie. Chodzi mi akurat o balkon nasz bieżący, w naszym obecnym mieszkaniu. Balkon ten przez lata całe był jedynym sposobem realizowania ogrodniczych zapędów mojej żony i jedynym miejscem do posiedzenia sobie wieczorami (ciepłymi rzecz jasna) na świeżym powietrzu bez szeroko rozumianego "wychodzenia z domu". Mieliśmy na nim dwa fotele ogrodowe, planowaliśmy malutki prowansalski stoliczek, na grillu (elektrycznym!) robiliśmy sobie kiełbaski na gorąco... no fajnie było. Balkon w czasach swej świetności wyglądał mniej więcej tak: czy też innego sezonu, wraz ze świeżo zasadzonymi surfiniami oraz dumną wykonawczynią po pracy: Ponieważ osiedle nasze położone jest na totalnym wygwizdowie, w sezonie toczone były wieczne boje z jaskółkami (jeżykami w zasadzie) o to, czy będziemy mieli ptasie gniazdo pod sufitem i zasraną w związku z tym ścianę i posadzkę, czy też nie. Boje były wieloetapowe i pełne niespodzianek, ale generalnie wygrywaliśmy. Co prawda jedno, dość już zaawansowane gniazdo musiałem skuć szpachelką, a pozostałości zczyścić szczotką drucianą, ale de facto byłem górą! Potem przyszła budowa. Balkon stał się przechowalnią materiałów budowlanych zbyt cennych, żeby je zostawić na placu, stał na nim tez rozmontowany rack serwerowy i mnóstwo innych rzeczy, jak się bardzo chciało, można było nań wejść, ale nie więcej niż jedna osoba naraz a i to raczej stojąc na jednej nodze: Ptaki wtedy balkon omijały szerokim łukiem, zdesperowane nawet podlatywały, ale zawracały z wrzaskiem na sam widok wnętrza. Balkon wyglądał tak, że ewentualnie mogły się na nim kocić koty, być może się zresztą jakieś kociły, trudno było stwierdzić. Obecnie... obecnie balkon spowrotem wraca do łask, opróżniony z większości gratów, z powrotem stał się atrakcyjny... no nie, jaskółki jeszcze się nie odważyły, ale taki parapetovy osranec już czemu nie, nie taki wybredny w końcu, byle doniczka z resztkami suchych badyli sprzed dwóch lat mu, jak się okazuje, do szczęścia wystarczy: Zniosła małpa jedna... I teraz przylatuje i patrzy się wzrokiem miłosiernym, wdzięcznie przechylając łepek i całą sobą stanowiąc ucieleśnienie macierzyństwa i pokojowych zamiarów. Siedzi na misce od satelity, posrywając wprost na jej czaszę i grucha z cicha, jakby pytając, czy może, tłumacząc, że to są jej dzieci, nie niepokojmy jej... Kurcze, czy z gołębich jaj da się zrobić jajecznicę? Parapetovym Osrancom mówimy: NIE! J. Edytowane 19 Maja 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
RAPczyn 19.05.2011 18:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Maja 2011 Stanowcze NIE. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
compi 20.05.2011 05:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2011 W moim obecnym mieszkaniu problem gołębi urósł do rangi konfliktu międzynarodowego. Na wszelki wypadek nie zamieszczę zdjęcia naszego balkonu, jest pora śniadaniowa. Żona gdy się zabiera się do sprzątania tego guano ubiera się jak pracownicy w Fukushimie i nie do końca jestem przekonany czy to jest wystarczające zabezpieczenie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 21.05.2011 22:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2011 (edytowane) Wykańczanie domu to ciężkie zajęcie jest... I nie, nie chodzi mi nawet o to, że narobić się trzeba. Znaczy, to też, ale narobienie się to sama przyjemność w sumie. Gorsza jest logistyka. Wybieranie, dopasowywanie, szukanie, kombinowanie... Dziś na przykład, zamiast siedzieć skoro hejnał na budowie i robić, robić, robić, to kupę czasu spędziliśmy na bezproduktywnej, jak się okazało, wycieczce za drzwiami wewnętrznymi. Bo nie ma. Najnormalniej w świecie nie ma drzwi wewnętrznych, które pogodziłyby w sobie wszystkie nasze założenia, zawsze coś jest nie tak, a to okleina, a to cena, a to wygląd. Jeśli o drzwiach mowa, to odkryliśmy dziś inne jajo. W sumie nie wiem nawet, przez kogo zafundowane, czy murarze tak wymurowali, czy tynkarzom się za dużo narzuciło, ale jedne drzwi się nie mieszczą. Za cholerę. I to tak, że nie ma właściwie żadnej możliwości ruchu. Drzwi (do głównej łazienki na poddaszu) muszą wejść w takie oto miejsce: http://izoforum.pl/izorysik/images/izorysik_e92ced59b1315e6b0394aebf789f9e53_2011-05-21_23:24:17.jpg No i nie wchodzą. Powinien być przynajmniej centymetr luzu montażowego na piankę, tymczasem o całe 2cm jest za ciasno. Oczywiście, pierwsze co się nasuwa, to podkuć. Taki mądry to ja też byłem, tu jednak nie takie proste. Jeśli podkuję z prawej, to wjadą mi zawiasy w ścianę. Jeśli podkuje z lewej, to przylga od drzwi mi o ścianę będzie zawadzać. Wyjścia póki co widzę trzy: a) - dać drzwi 70cm zamiast planowanych 80cm, otwór zmniejszyć przymurowywując cokolwiek. b) - podkuć z lewej i kupić drzwi bezprzylgowe, w całości chowające się w futrynie. Jakieś wyjście by to było... c) - podkuć po równo z prawej i z lewej po centymetrze i stwierdzić, że "jakoś to będzie". W sumie też wyjście... Z innych salomonowych decyzji - fugi w wiatrołapie. Wspominałem o nich ostatnio, że kolor okazał się nie taki. W międzyczasie obejrzeliśmy jeszcze raz wzornik w sklepie i wszystko wskazuje na to, że zła fuga była w paczce. To, co nam wyszło nie ma nic wspólnego z kolorem jaki powinien być, natomiast jest identyczne, jak kolor z sąsiedniego numerka na wzorniku. Kupiliśmy NA PEWNO dobry, jestem tego na 100% pewien, na paczce pisało "Cocoa" (fuga marki "Weber", niniejszym nie polecam!), więc zostaje błąd pakowacza, albo jakiś dowcipas w sklepie, bo zdaje się, że te naklejki da się odkleić. Tak czy tak, zdecydowaliśmy się jednak na wymianę fug. Ten renowator... szczerze mówiąc obawiałem się jego trwałości, w narażonym na ścieranie wiatrołapie. Fug w nim dużo nie ma, skrobanie mechaniczne szybko idzie, już ze 2/3 wyskrobane. O, proszę: Zdjęcie wyszło, jak z reklamówki Dremela, ale nie, nie płacą mi. Gdyby chcieli - jestem otwarty na propozycję. Gdyby konkurencja Dremela chciała, żebym ich też zareklamował - też jestem otwarty na propozycje. Ja generalnie jestem otwarty na propozycje Jak już o Dremelu mowa - pobawiłem się nim w domu, dorabiając ramki do gniazdek salonowego kącika AV. Bo niestety, poniewczasie dopiero się dowiedziałem, że ramek x6 nie sposób kupić, większość systemów takich nie przewiduje, w tym nasz, niestety. Gdybym wiedział wcześniej - zrobiłoby się te gniazdka jakoś inaczej, a ponieważ dowiedziałem się "po ptokach", trzeba było kombinować. Ale od czego jest dremel, tym razem na statywie i z założoną tarczą do cięcia, zdjęć z procesu cięcia niet, efekty już na ścianie, są to dwie ramki x3, z podciętymi bokami i złożone w jedno: Widać, że nie jest idealnie. Na stole schodziły się pięknie, tu - jedna wichruje i w rezultacie dół odstaje. Jeszcze z tym pokombinuje, może je skleję razem, może inaczej poustawiam gniazdka, żeby nic nie prężyło, a może nie zrobię nic, bo te gniazdka i tak się sprzętem potem zastawi i nie będzie ich widać. Zobaczymy... Framuga drzwi do naszej sypialni, już na swoim miejscu: I największa epopeja na dziś - podłoga w łazience na parterze. I to nie byle jaka podłoga, a z paskiem ogrzewania elektrycznego żeby na stare lata wychodząc boso spod natrysku na zimne kafelki reumatyzmu nie dostać. Maty grzejnej raptem metr kwadratowy wyszedł, mocy to ma 170W, ile będzie ciepła w podłodze dawać - się zobaczy. Początki prac - osadzona puszka do "telewizorka" będącego termostatem od tejże podłogówki i jej sterownikiem. Biała puszka obok to normalne gniazdko, w które będzie włączona grzałka elektryczna wsadzona do grzejnika - kolejna fanaberia, mająca na celu z kolei umożliwienie suszenia ręcznika na grzejniku również i w lato. W podłodze peszel do termoelementu i krótszy peszel do przewodów zasilających. Mata w trakcie rozkładania, przymierzania i kombinowania: I sama podłoga, już niemal skończona: J. A i jeszcze jedno, dygresja mało budowlana będzie, ale muszę, po prostu muszę: radio budowlane, od jakiegoś czasu na "Trójkę" ustawione, mile mnie dziś zaskoczyło. Przypomniało mi bowiem utwór z czasów mojej młodości. Coś, czego słuchałem namietnie, nagrawszy sobie na kaseciaka całą płytę wprost z radia i o czym zdążyłem już dokładnie zapomnieć. A tu proszę, jak nowe i cały czas takie ładne, jak było: ART OF NOISE: MOMENTS IN LOVE (teledysk strrrasznie romantyczny i słodziutki i och i ach, ale to nie o niego mi chodzi, muzyki słuchać!) J. Edytowane 21 Maja 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 28.05.2011 22:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Maja 2011 Krótko dziś będzie, bo raz, że późno, a dwa, że sobie palca wskazującego dziś wybiłem, czy nadwyrężyłem, czy inna cholera i ciężko mi się trochę pisze. Ale o jednym napisać trzeba. Te cholerrrne Prawa Murphy'ego! Przewija się to nazwisko w tym dzienniku regularnie i ja chyba kiedyś przysiądę i spróbuję je wszystkie zebrać do kupy i przedstawić w zgrabnej formie, przyda się. Choćby jako zbiór ostrzeżeń. Dzisiejszy dzień był spod znaku takiego oto prawa: "Wyliczona ilość potrzebnego materiału NA PEWNO okaże się za mała. Jedyny dopuszczalny wyjątek wystąpi wtedy, gdy materiału kupimy z naprawdę dużym zapasem, wtedy jednak zostanie nam go gigantyczna ilość, bowiem NA PEWNO okaże się, że już pierwotnie wyliczona ilość była zbyt duża." I Ilustracje, przedstawiające oba człony twierdzenia za jednym zamachem. Sypialnię żona moja malowała. Zaczęła dwa tygodnie temu, a dziś kończyła. Przy pomocy farby, która była kupiona w ilości: na tą sypialnię i jeszcze trochę, żeby nie brakło. Sypialnia została pomalowana: A farby kupionej "z niewielkim zapasem" zostało pół wiadra. Orzekliśmy więc, że pomalujemy jeszcze garderobę, akurat te pół wiaderka powinno starczyć. Taaaa..... I jak znam życie, to na mur beton okaże się, że ten kolor i ta paleta właśnie wyszli. I już ich nie będzie, bo teraz są nowe, lepsze. BTW - górne zdjęcie przedstawia widok na wejście do sypialni, fotografowane mniej więcej z miejsca widocznego na fotografii sprzed dwóch tygodni, pokazującej postępy w malowaniu. Widać też najnowszy zakup: drabinkę. Taką malutką. Trzycześciową. Tu widać dwie części, drabina złożona do kupy wraz z trzecią pozwala na wygodne czyszczenie rynien znajdujących się 4-4,20m nad ziemią. A przebudowana w jedną, długą sztangę ma niemal 6 metrów długości, co pozwoli na sięgnięcie w każdy punkt elewacji. Choćby w celu, żeby podbitkę zrobić. Kiedyśtam... A póki co kolce przeciw pticom na zewnętrzne jętki trzeba będzie nabić. Parterowa łazienka zbliża się do końca, dziś zrobiłem cokoły i uzupełniłem brakujące płytki naokoło wyprowadzeń grzejnika i okołogrzejnikowopodłogówkowej elektryki. Zeszło się z tym trochę, dlatego w sumie nic więcej nie zrobiłem, ale i w tej łazience tak właściwie zostało tylko zafugowanie podłogi z cokołami, zainstalowanie i podłączenie umywalki, szyba do brodzika, drzwi wejściowe i już, można się kąpać! Na zdjęciu rurki grzejnikowe, gniazdko (z prawej) i puszka z oprzewodowaniem do podłogówki (z lewej), termoelement już w peszel wepchnięty. A i zapomniałbym - glifa w drzwiach sypialnianych zrobiłem (na zdjęciu - jeszcze dość świeży, zaciągnięty póki co "na ostro"). Już trochę szybciej niż tego wcześniejszego, co prawda z glifowego sufitu też mi odparzało się i odpadało, trzeba było po troszku nakładać, ale mimo to - jakoś w dużej części od razu się udało. W świeżutki glif rzecz jasna Wyjątek zaraz wsadził łapę, a zaraz potem wytytłał o niego kurtkę. Ech... budowa plus czterolatek równa się pożar. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
TINEK 29.05.2011 11:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2011 Witam Miło się czyta i fajnie ogląda postępy prac - gratuluję Jak coś przybywa to oko cieszy, u mnie akurat poddaszowcy działają także wiem, jak fajnie, jak w końcu pokoje widać Jak byś te kolce na pticy namierzył w necie, to proszę, zapodaj linka, też potrzebuję pozdrawiam i miłej niedzieli życzę dla całej rodzinki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 29.05.2011 19:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Maja 2011 Fajne i niedrogie kolce są do kupienia w Brico Depot. W odcinkach po mniej więcej 20cm, za 8zł o ile dobrze pamiętam. Co prawda kolce takie jakieś wiotkie i nienaostrzone ale usiąść bydle już nie usiądzie. A w necie - o dziwo nie ma tego w ogóle na allegro, jedynie ogłoszenia firm montujących, ale góglem, na hasło "kolce przeciw ptakom" można znaleźć mnóstwo producentów. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aasia_ 07.06.2011 19:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2011 (edytowane) Śledzę od dawna ... Po cichutku - ale poczułam się opuszczona, i ta frustracja tak we mnie narasta, że aż musiałam się odezwać. Co dalej? (To jakby ktoś teściowej odciął Klan na przykład, albo mężowi Ligę Mistrzów ) Edytowane 7 Czerwca 2011 przez Aasia_ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.