Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

@compi - pomysł z podgięciem rogów blichówki podoba mi się, dzięki. A może... zamiast podginać, lepiej zeszlifować na okrągło? W ten sposób nadal będę miał do dyspozycji dwie jej strony.

To, że lepiej zostawić do zeszlifowania, niż poprawiać pincet razy, sam zdążyłem już odkryć, sęk w tym jednak, że zeszlifować można to, co wypukłe. To co wklęsłe - trochę trudniej.

 

Te gotowe masy finiszowe - Jezusie, jakie toto drogie... Wiadro 27kg za ~80PLN????

Z fugowaniem oczywiście, cały hol czeka bez fug na skończenie tego sufitu.

 

A co do pierwszych nocek w nowym domu - myślałby kto, że to powinno być jakieś uroczyste, rano pierwszy sen na nowym miejscu obowiązkowo do zapamiętania i tak dalej...

...Ech...

Moja pierwsza noc "na nowym" wyglądała mniej więcej w ten sposób, że skończywszy cośtam (nie pamiętam co, można sprawdzić w dzienniku, jak komuś bardzo zależy), resztką sił się umyłem, po czym po prostu padłem. A następnego dnia "rano" (skoro hejnał) zdołałem się obudzić, absolutnie nie pamiętając, co mi się śniło i nie zwracając żadnej uwagi na to, że to pierwsza noc w nowym domu była, bo raz, że za bardzo zmęczony się obudziłem, dwa - całkowicie byłem pochłonięty kontemplowaniem bardzo wyraziście odczuwanego podstawowego kryterium życia w wieku po czterdziestce, znaczy, że jak się człowiek budzi i nic go nie boli, to znaczy, że nie żyje. Ja wtedy żyłem... ;)

 

Ale to już niedługo. Jeszcze tylko skończyć hol na parterze, skończyć podłogę w salonie, zrobić kuchnię, zrobić belki na suficie w kuchni, pomalować spiżarnię, zrobić podłogę w spiżarni, zabudowac rure kanalizy w spiżarni, pomalować hol na piętrze, zrobić balustradę, zrobić schody, doczyścić i pomalować jętki w gościnnym, zrobić podłogę w gościnnym, powiesić grzejnik w sypialni, skończyć podłogę w sypialni, zrobić izolację balkonów, zrobić wylewki balkonów, zrobić posadzki na balkonach...

 

A potem już tylko czekać na marzenie moje największe: emeryturę.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Ale to już niedługo. Jeszcze tylko skończyć hol na parterze, skończyć podłogę w salonie, zrobić kuchnię, zrobić belki na suficie w kuchni, pomalować spiżarnię, zrobić podłogę w spiżarni, zabudowac rure kanalizy w spiżarni, pomalować hol na piętrze, zrobić balustradę, zrobić schody, doczyścić i pomalować jeki w gościnnym, zrobić podłogę w gościnnym, powiesić grzejnik w sypialni, skończyć podłogę w sypialni, zrobić izolację balkonów, zrobić wylewki balkonów, zrobić posadzki na balkonach...

 

...zrobić podłogę w warsztacie, obsadzić parapety w warsztacie, zrobić podłogę w piwnicy, pomalować piwnicę, pomalować kotłownię, dokleić cokoły i wyfugować podłogę w kotłowni, pomalować garaż, zrobić podłogę w garażu, zamontować oświetlenie w garażu, zrobić parapety w obu oknach wykuszowych, kupić i wstawić drzwi między garażem w kotłownią przed zimą, kupić i zamontować brakujące trzy grzejniki, kupić i założyć klapę ze schodami na strych, zrobić podłogę na strychu, obić płytami ściany strychu, zrobić sufit podwieszony w kotłowni, wymurować murki z cegieł w kuchni i w kotłowni, kupić i obudować kominek, zrobić okładziny na ścianie kominowej w salonie, zamontować wszystkie wanny itp i wykafelkować dwie pozostałe łazienki na piętrze, wstawić resztę ościeżnic wewnętrznych i część drzwi, zamówić resztę drzwi wewnętrznych, upolować pozostałe klamki zanim przestaną je produkować, zamontować oświetlenie zewnętrzne, wymurować poprawkę schodów ganku do kotłowni, wykafelkować taras i dwa ganki zewnętrzne, przykleić parapety zewnętrzne, przykleić okładzinę kominów oraz elementy okładziny na elewacji, dopilnować zrobienia tynku zewnętrznego, pogonić ogrodzenie i potem do emerytury malować i montować na nim sztachety... ;-)

Edytowane przez gaelle
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty to, żona, potrafisz pocieszyć... :oops:

 

J.

 

Polecam się ;-) ...ja mogę jeszcze więcej powymieniać, chociażby wszelkie prace brukarsko-ogrodowe - podjazd, ścieżki, opaska, odwodnienie deszczowe, murowany grill zewnętrzny, otoczenie studni, oczko wodne ze strumykiem w obiegu zamkniętym ;-) okładziny na ogrodzeniu, nie mówiąc o sadzeniu drzew, krzewów i innych roślin... ;-) No i kogut na dachu śmietnika ;-)

Edytowane przez gaelle
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając wpis Twojej żony Jarku, stwierdzam że nie powinieneś tak o tej emeryturze marzyć. Wygląda, że tylko w pracy odpoczniesz.

Rogi blichty podegnij, wypróbuj, a potem jak nie teges to szlifuj. W drugą stronę nie da chyba rady. Masy finiszowe są może drogie, ale ile plusów! Są wydajniejsze, nie tracisz nadwyżek, pracujesz szybciej, poza tym takie wiadro po shetrocku to na budowie skarb. Mocniejszych nikt chyba nie produkuje. Dopiero nieuwaga podczas tłuczenia młotkiem, aby klej odbić może je zniszczyć. Poza tym shetrocka nie gruntuję wcale tylko odpylam.Trzyma się mocno nawet pod lateksowymi elegantami Beckersa. Cekol się rozwarstwia, osypuje podczas szlifu i w ogóle daleko mu do prawdziwej masy finiszowej.

Wczorajsza noc nie była zbyt spokojna. Obudził mnie hałas lejącej się wody. Okazało się, że podczas mocnej ulewy z rynny do podstawionej beczki wali woda. Potem wściekłem się bo psisko przestraszyło sie burzy i zaczęło drapać nowiuśkie drzwi. Na szczęście okazuje się, że okładzina Hormanna jest twardsza od pazurów. Niedługo póżniej usłyszałem huk za oknem. To ostatnie paczki styro poddały się wiatrowi i zrzuciły z siebie drewnianą belkę z ponad dwóch metrów na glebę. Wszystko to grubo po północy, więc tym razem nie pospałem spokojnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ktosiek - dzięki za zaufanie :)

 

@compi - cóż, trudno, sufit już zaciągnięty, a na kolejne konstrukcje (sufit w kotłowni i zabudowa rury i parę pierdółek) czeka napoczęty worek finisza i napoczęty worek Cekolu (bo mam nadzieję, że kładzenie jednego na drugie to nie jest błąd w sztuce?), więc raczej zostanę przy nich.

 

A co do nocy spędzanych na budowie, to podzielę się inną historią. Którejś kolejnej naszej spędzanej na budowie nocy położyliśmy się już spać w pokoju na poddaszu, bardzo późno, jak to my (przed północkiem to dla nas raczej środek dnia jeszcze). Światło zgaszone, a ponieważ innych źródeł światła w okolicy niet, ciemność panuje absolutna. Cisza panuje też właściwie absolutna.

I nagle, wśród tejże nocnej ciszy, głos się rozchodzi:

- puk! - wyraźnie, gdzieś z dołu.

- słyszałeś? - żona wystraszona pyta.

- tak - odpowiadam - pewnie gdzieś coś krzywo postawionego się obsunęło, choćby ta sterta pustych opakowań w warsztacie.

Nic, usiłujemy zasypiać dalej. Nie było nam jednak dane, bowiem za chwilę z dołu rozległo się znów, dyskretne, ale wyraźnie słyszalne:

- chrrrup! - wypisz wymaluj, jakby ktoś wlazł na coś trzeszczącego.

- Jarek, tam ktoś jest! - żona zdenerwowana łapie mnie za ramię.

- niemożliwe, nie wszedłby do zamkniętego mieszkania bezszelestnie,to na pewno coś innego, choćby mysz - odparłem, ale oczywiście stanąłem na wysokości zadania, poprawiłem olstro u boku, nasunąłem głębiej na czoło me wierne sombrero i podzwaniając ostrogami ruszyłem z latarką w garści na dół, ścigany jeszcze na odchodnym wystraszonym szeptem:

- tylko uważaj na siebie!

Szybka inspekcja parteru dała to, co wiedziałem - nikogo obcego, żadnych bladych ani czerwonych twarzy. Wróciłem na górę i mamrocąc pod nosem różne wyrazy pod kątem leśnych czworonogów wprowadzających się do ludzkiego domostwa i tego, co tez specjalnie dla miłych gości zostanie kupione i wystawione na talerzykach położyłem się spać po raz kolejny. Oczy już mi się zamykały, kiedy...:

- chrupchrrrrrup,pukpukchrrrup! - tym razem bardziej zdecydowanie i wyraźnie szyderczo w tonacji. Tu już nie zdzierżyłem. Chrzaniąc śpiące dzieci, chrzaniąc możliwość spłoszenia tego, czy owego, zakrzyknąłem ogólnobudowlane zaklęcie pomagające niezawodnie na wszystkie bolączki (to na K), dla lepszego efektu połączone z zaklęciami pomocniczymi rozwijającymi nić mocy w stronę matki zaklęcia, jej profesji, profesji jej pozostałych dzieci i jeszcze parę takich, po czym znów zszedłem na dół, ale tym razem zapalając po drodze wszystkie światła i robiąc drobiazgowe śledztwo połączone z przegarnianiem nogą stert, w których mogłyby się chować myszy szczury i tym podobne. Kiedy okładałem kopniakami w kuchni wór ze śmieciami, znów rozległo się:

- chrrrupchruuupchruuup! - tym razem pod samym moim nosem.

 

 

I co się okazało?

 

 

Myszy? Szczury? Złodzieje?

 

Nie. Żona.

 

Małżonka moja ma kuchenny zwyczaj używania do różnych celów spożywczych przegotowanej i przestudzonej wody. Normalnie, w kuchni taka woda stoi sobie w dzbanku, na budowie jednak z braku dzbanka małżonka moja kochana tuż przed pójściem spać gorącą wodę z czajnika wlała celem przestudzenia do plastikowej butelki PET, po czym butelkę zakręciła. W miarę stygnięcia wody, stygło też i powietrze wypełniające resztę objętości butelki i jak to powietrze, stygnąc kurczyło się. A wraz z nim butelka...

Ech, żona, że ja wtedy z tą butelką w garści na górę nie wróciłem... :evil:

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedobrze, niedobrze...

 

Skończył nam się lipcopad, siąpień już w połowie, wjesień się zacznie lada moment, a te bydlaki jak żarły, tak żrą!

Kiedy w 97r po wielkich powodziach siedziałem służbowo we Wrocławiu (robiliśmy tam tymczasową łączność telefoniczną na łączach radiowych), tamtejsza plaga komarów popowodziowych była mniej więcej taka, jak u nas teraz w Markach i wtedy mówiło się o klęsce żywiołowej, a państwo jakieś opryski ufundowało. Ale cóż, Marki to nie Wrocław, a Dom w Lesie też do Ostrowa Tumskiego mało przystaje. Zresztą nie wiem nawet, czy problem dotyczy całych Marek, czy nasza pobagienna ich część jest tą plagą dotknięta szczególnie.

Trudno, przeboleję (i przedrapię), sęk w tym jednak, że te krwiożercze bestie choróbska przenoszą. I nie, nie chodzi mi o jakieśtam malarie, jakieśtam aidsy i inne takie, są gorsze rzeczy. Takie zupełnie nieznane nauce.

 

I niestety... Jedną z pierwszych ofiar takiej nowej jednostki chorobowej stała się moja małżonka. Lekarze jeszcze nie wiedzą, co jej jest, spierają się, czy jest to bażancia grypa, czy kunia grypa, ale rokowanie są, niestety, kiepskie.

Objawy mają charakter głównie neurologiczny - osoba zarażona staje się niezdolna do normalnego funkcjonowania, bowiem wszystkie zasoby systemowe są zajęte przez jeden proces, poza tym funkcjonują jedynie najbardziej niskopoziomowe funkcje życiowe.

W przypadku mojej małżonki objawy owe wyglądają tak:

 

JP133755.jpg

 

JP143768.jpg

 

JP143769.jpg

 

Na trzecim zdjęciu w tle widać młodszą latorośl, wychylającą się z wózka w trakcie bezskutecznego nawoływania: "Maaamaaa! Maaamaaa!" A mama nic...

 

I nie, ja sobie nie robię żartów, stan naprawdę jest poważny. Trwa to już trzeci dzień, w trakcie którego żona moja wstawszy o godzinie szóstej (normalnie nie wstaje przed dziewiątą) idzie oglądać wzornik z kolorami, przed położeniem się spać ogląda wzornik, położywszy się, obok męża usiłującego cośtam czytać na laptopie, domaga się szukania w internecie przykładów zastosowania wzornika w naturze, od wzornika nie ma ważniejszej rzeczy, nosi go wszędzie ze sobą, bo a nóż gdzieś będzie inaczej światło padać, kiedy gdzieś jedziemy samochodem, każe się zatrzymywać, bo ona musi porównać i tak non stop... I tak, jak już pisałem, trzeci dzień już, w zasadzie gdzie by się nie spojrzało, można prędzej czy później zastać żonę na klęczkach przed wzornikiem, ze wzrokiem wbitym w dal i absolutnym brakiem kontaktu ze światem zewnętrznym...

 

Cóż robić... Pomóc się nie da (w obliczu zagrożenia zabrania wzornika żona warczy i toczy pianę), za robotę się trzeba było brać. Choćby za takie gniazdka zewnętrzne. Dotychczas istniejące jedynie w formie kabli wystających ze styropianu. A ponieważ temat "jak zamocować gniazdko na styropianowej elewacji" na FM pojawia się regularnie i wzbudza spore emocje, pozwoliłem sobie rzecz udokumentować trochę dokładniej. Nie, nie jako przepis na jedynie słuszną metodę, po prostu by pokazać, jak to zrobiłem u nas.

 

Ano, zasadnicza baza konstrukcji, to poniewierający się na budowie stempel poszalunkowy. Pocięty Teksaską Masakrą na odcinki stosownej długości: grubość styropianu 150mm minus głębokość puszki 63mm. A następnie powiercony wzdłużnie, oraz ewentualnie faza na szczycie otworu do wpuszczenia łba kołka wraz z podkładką:

 

JP143764.jpg

 

Taki oto szczyt techniki należy wstawić w wyciętą w styropianie aż do gołej ściany dziurę o średnicy ciut większej, niż puszka. Dziurę warto ciąć tak, żeby przewód szedł po jej brzegu, nie na środku. Potem wiercimy w ścianie dziury pod kołki, wiercimy już przez ten drewniany dystans (oczywiście potrzebne stosownie długie wiertło). Dystans już po zamocowaniu kołkami "szybki montaż" (dałem kołki 16cm):

 

JP143765.jpg

 

A na koniec - wiadomo: Pianka PU przez cienką rurkę zastrzyknięta między dystans a styropian (napsikałem tez pianki w dziurę przed wepchnięciem tam tego kołka), dalej znów na piankę wpychamy puszkę i przykręcamy jej denko drewnowkrętami do kołka. Ponieważ tworzywo puszki jest dość wiotkie, podkładki tu są jak najbardziej wskazane:

 

JP143766.jpg

 

I "nie chwalący się", tego gniazdka chyba żaden gniazdkowy dekonstruktor ze ściany nie wyrwie :)

 

 

 

Drugi temat elektryczny - oświetlenie "nocne" schodów. Rzecz dość popularna, gotowe lampki można kupić niemal wszędzie, mają one jednak dwie istotne wady: cenę i wygląd. Pierwsza wada - cena... cóż. Może 60-80zł za lampkę to nie jest jakoś strrrasznie dużo, kiedy jednak ma się takich lampek do kupienia kilkanaście, a kiedy, jak się okazuje, można takie lampki mieć za mniej więcej 1/4 ich ceny, rzecz zaczyna być interesująca, prawda? Druga wada - wygląd jest rzeczą dyskusyjną. Mi tam się one podobały, w sprawie wystroju wnętrz jednak decydujący głos ma u nas małżonka, a ona zarządziła, że hol ma być rustykalno-prowansalski i żadnych lampek techno ma nie być. A tychże lampek w stylu innym, niż nowoczesny po prostu nie ma.

Znaleźliśmy jednak lampki dokładnie takie, jak trzeba, w dodatku wystrojem idealnie pasujące do już zakupionych kinkietów , produkowane jako oczka do gipskartonów. Pierwszy pomysł: kupujemy takie oczka i zamiast halogenów montujemy do wnętrza LEDy. Drugi pomysł: po co przepłacać za gotowe żarówki LED (od 10zł za badziew straszliwy, do kilkudziesięciu złotych za coś porządnego), jak można kupić worek LEDów typu "flux" (~50groszy za sztukę w hurcie, na jedną żarówkę potrzebne są trzy LEDy) i żarówki wykonać samemu. I tak też zostało to zrobione. Proces powstawania "żarówek" może jeszcze pokażę, póki co: wersje prototypowe w różnych kolorach, żeby wybrać ten najlepszy:

 

JP123748.jpg

 

Od góry:

- 3x biały ciepły, który okazał się być zielonkawym,

- 2x biały mniej ciepły (ale nie "zimny", tych nie brałem pod uwagę) plus jedna pomarańczowa

- 1x biały mniej ciepły plus 2x pomarańczowa

- 3 x pomarańczowa

 

I jak zdecydowaliśmy, docelowo zostaną użyte te pomarańczowe. To ma być nocne oświetlenie ciągów komunikacyjnych (klatka schodowa i oba hole), takie, żeby sobie zębów nie powybijać w czasie nocnej wycieczki do lodówk... khem! do toalety, od tego nie musi być widno, ważniejsze wręcz jest to, żeby nie raziło w oczy, to ma być bżdżące, dyskretne światełko, pomarańczowe LEDy te warunki spełniały chyba najlepiej.

 

Tym samym, piwniczna rozdzielnia do sterowania oświetleniem wzbogaciła się o kolejny element, jakim jest zasilacz do LEDów, a ja kolejnych siwych włosów od dumania, jaki to człowiek był nieprzewidujący, zastanawiając się kiedyśtam, dawno temu, na diabła mi w tej piwnicy taka wielka rozdzielnia 3x14 modułów i jakie to szczęście, że jednak jej nie wymieniłem na mniejszą.

 

JP143775.jpg

 

Te bistabilne F&Fy widoczne na zdjęciu, to prowizorka. Docelowo tam pójdzie mój sterownik, jego projekt pokazywałem dawno temu, tylko czasu, krucabomba, nie ma...

 

CDN w następnym poście, bo ten już za kobylasty będzie

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wspominany ciąg dalszy poprzedniego postu:

 

Dalej o oświetleniu będzie. Tym razem o epopei już całej, na jaką wyrosła nasza rampa świetlna z holu. W poprzednim odcinku było widać, że konstrukcja już ukończona, zaszpachlowana, zaciągnięta gipsem. Teraz, przez ostatni weekend zdołałem to doszlifować, zagruntować i pomalować. I wreszcie przyszedł czas na samą rampę.

 

I tu mała retrospekcja. Zastanawiałem się kiedyś i w tym dzienniku i w osobnym wątku na "wymianie doświadczeń", jak zrobić półkę świetlną o przekroju ćwiartki walca. Z gipskartonów typowo robią wszyscy płaskie półki, u nas żona wymyśliła, że ma być inaczej. I rób, człowieku... ;)

 

Poszukiwania gotowych rozwiązań przyniosły szybki sukces: jest cały system, sama bazowa zabudowa bez systemowych opraw i i finfidluszków nawet dała orientacyjną cenę naszej rampy coś tak między 3 a 4 TYSIĄCE PLN... Zwątpiłem, szukam dalej.

Wyginać po takim małym promieniu gipskarton, nawet ten do gięcia - kłopotliwe. I choć, co prawda, jeden z grupowiczów przysłał mi na priv cały, sążnisty opis, jak to zrobić, było to na tyle skomplikowane, że nie odważyłem się. Wtedy jakoś jednak ktoś, gdzieś rzucił nam pomysł: styropian!

I to był strzał w dziesiątkę. Szukając producentów różności ze styropianu, przez krótki moment rozważałem użycie styropianowych osłon na rury dużej średnicy, pociętych wzdłuż na ćwiartki walca, kiedy w internecie udało mi się trafić na cudotwórców. Prawdziwych magików, którzy ze styropianu są w stanie na zamówienie zrobić absolutnie wszystko, dowolnego kształtu, pod jednym jedynym warunkiem, że będzie to kształt "ciągniony" (czyli dowolny kształt w przekroju, produkowany w formie sztangi), dosłownie na zasadzie "pan se siądzie, pan se narysuje przekrój, pan nam przyśle, a my go wycenimy i wyprodukujemy w przeciągu doby". Nie podaję nazwy firmy, żeby kryptoreklamy nie uprawiać, bo głupio by mi było potem, jako moderatorowi, swój własny post kasować, ale jeśli ktoś potrzebuje, to pisać na priv, podam namiary, bo naprawdę, w ciągu całej mojej budowlanej przygody, z mało której firmy i jej usług byłem tak zadowolony, jak z tej.

 

Wracając do tematu, kiedy już się okazało,że można zamówić profil, jaki tylko chcemy, wymagania rzecz jasna poszły w górę, wymysliliśmy sobie nie tylko fikuśną rampę, ale w niej od razu podcięcie na taśmę LED, a nad nią wklęsły "odbłyśnik".

Firma zrobiła, zamówienie przyszło kurierem zapakowane tak, że w trakcie rozpakowywania mnie mało szlag nie trafił. To nie była paczka, to była raczej łamigłówka, jedna z tych, które w sklepach czasem można dostać, typu dwa klocki drewna spięte łańcuszkiem z przetyczką, całość należy rozpiąć nie używając siły, ani narzędzi, a jedynie głowy. Przedstawiciel firmy ostrzegał co prawda, że elementy są zapakowane w ich negatywy, ale nie powiedział, że nalezy to rozumieć dosłownie, że są one cięte z wnętrza styropianowego bloku i że wraz z tym blokiem, w całości przyjdą. Dla przykładu: wklęsłe "odbłyśniki" wraz z opakowaniem:

 

JP123739.jpg

 

I samo opakowanie, porozłamywanie w trakcie wyłuskiwania właściwego produktu, wcześniej był to niemal monolit. Widać to zresztą w lewej, nierozpakowanej części na zdjęciu powyżej. Zagadką dla mnie pozostaje, jak jest to cięte.

 

JP123744.jpg

 

Elementy wklęsłe po przyklejeniu na suficie:

 

JP123745.jpg

 

I sama rampa już po zmontowaniu, przed szpachlowaniem. Reszta zabudowy sufitu jeszcze przed malowaniem, stąd widoczne łaty.

 

JP143757.jpg

 

Samo szpachlowanie styropianu jest dla mnie wciąż zagadką. W firmie produkującej te cudeńka zdradzili mi, że sztukatorzy malują styropian przy pomocy pędzla gipsem rozrobionym do konsystencji płynnej, a potem szlifują. Tak też zrobiłem z tymi elementami wklęsłymi, ale coś jest nie tak. Albo ja nie umiem, albo o czymś nie wiem. Gips zrobiony na płynnie zostawiał na styropianie jedynie siwy osad, gips rozrobiony do konsystencji śmietany z kolei robił grube smugi, które tym trudniej się szlifowało (na wklęsłym...). Suma sumarum - właściwą rampę po prostu zaciągnąłem gipsem na bardzo cienko przy pomocy szpachelki. Po wyschnięciu i pomalowaniu jest ok, gładko i biało:

 

JP143771.jpg

 

Następny wpis, mam nadzieję, pokaże już, jak toto świeci... :D

 

Ostatnie, drobne już w zasadzie sprawy warte pokazania, to:

- "podest" przy wyjściu na taras. Oczywiście docięty szlifierką "z reki" w gresie, z tego gresu, to ja już, panie, wszystko wytnem :) W tle - firankozasłonki "tymczasowe".

 

JP143770.jpg

 

Zabudowa rury w spiżarni, która również otrzymała wreszcie kolor (jedynie słuszny) na ścianach, a dziś może jeszcze zdołam jej zrobić podłogę. Co do tej zabudowy jeszcze - jako wygłuszenie rury wykorzystałem sobie kawałki styropianowych "negatywów", jakie przyszły wraz z rampą. Negatywy, trochę pianki PU (kurcze, tej pianki, to w tym domu jest już niemal drugie tyle, co betonu...) i szafa gra! :) Znaczy... nie gra. Milczy!

 

JP153779.jpg

 

I sufit nad wejściem do kotłowni. Wspominałem niegdyś, że budowlańcom się nie wstawiło tam nadproża, zignorowawszy projekt zrobili tylko nadproże jako belkę w przejściu w ścianie nośnej, podczas gdy drzwi miały być względem niej cofnięte (choćby po to, by hol nie przypominał nam biurowcowego korytarza z rzędem drzwi, każde malowane z paskiem doklamkowym i tabliczką z godzinami przyjęć). Nie był to problem, framugę wstawiłem cofniętą, a ponad nią będzie dostępny z kotłowni pawlacz. A sufit - dorobi się. Z GK. Tyle tylko, że z uwagi na ten pawlacz jakoś nie miałem odwagi zrobić tam kostrukcji z normalnych profili do GK, wykorzystałem do tego kantówkę 5x5cm, jaka mi została z poszycia dachu.

Oj, łatwiej się z profili konstrukcję rzeźbi, łatwiej. Zwłaszcza, że ta kantówka trochę popaczona już była... Ale wyszło:

 

JP143776.jpg

 

Od spodu pójdzie płyta GK, od góry "dno" z OSB, czy płyty meblowej, czy czegośtam, co pod ręką będzie i szlus :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to cię pocieszy to po drugiej stronie Piłsudskiego komary żrą tak samo a nawet bardziej, a pająki powinny być trzymane na łańcuchach i szczepione p-ko wściekliźnie. Wiem bo po weekendowej walce z chaszczami (czy haszczami? sama nie wiem) jest 1 : 0 dla robactwa. Jarku czy możesz mi napisać jak wygląda sprawa z kanalizacją, jej zakładaniem, opłatami? bo rozumiem że wy też nie byliście uwzględnieni w pierwotnym projekcie i się dołączaliście? może być oczywiście na priv. jeśli znajdziesz czas :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bajcik - w tej chwili są po prostu włączone non stop. Jak sobie policzyłem, wszystkie docelowe takie punkty świetlne będą pobierać mniej więcej tyle prądu, co ładowarka do komórki, więc nie jest to problem.

Lada moment jednak dorzucę tam zmierzchówkę i wtedy LEDy będą w dzień się wygaszały. A kiedyśtam, kiedy zacznę wreszcie rzeźbić sterownik do oświetlenia, być może i w nim uwzględnię sterowanie poziomem świecenia tych lampek, tak, żeby w nocy te lampki ledwie bździły, a rozjaśniały się do pełnej jasności wtedy, gdy ktoś po korytarzu/schodach zacznie się kręcić (sterowałyby tym czujki od instalacji alarmowej, są tak ustawione, że akurat wyłapywałyby co trzeba).

 

@cronin - to paradoksalnie, pająków u nas jak na lekarstwo. Znaczy, owszem, zdarzają się pojedyncze sztuki, ale małe toto jakieś takie, zestrachane, za szafy się chowa, jak nic, komarów się boją...

A co do kanalizacji - rzecz jest cały czas "w toku". Znaczy - wedle ostatnich ustaleń (sprzed dobrych dwóch miesięcy) mamy sobie tą kanalizację sami sfinansować, po czym spróbować ubiegać się o jej refinansowanie. I jeden z moich sąsiadów zajmuje się tą sprawą, usiłując uzyskać z tego coś więcej ponad zapewnienia i gdybania. CO jednak na chwile obecna mu się udało - nie wiem, dość dawno już z nim nie rozmawiałem.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiałam czy jest sens uderzać do wodociągów już teraz (żeby nas uwzględnili w planach kanalizacyjnych, bo robią teraz w okolicy), pisałeś coś o zbyt małym przekroju rury do której mielibyście się podłączać i że musielibyście robić przepompownie (bądź coś zastępczo :) )ale chyba nie ma to sensu i tak trzeba będzie walczyć z nimi przy budowie .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...