Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Oni tam potrafią całkiem rozsądnych ludzi do słuchawki dać, pamiętam, że jak drążyłem temat zamiany miejscami zacisku fazowego z neutralnym w różnicówce, to dopiero tą drogą dowiedziałem się w wiarygodny sposób,m że jest to kiepski pomysł i dlaczego jest on kiepski. BTW, cały czas mam to niepoprawione.

 

Dlaczego to jest kiepski pomysł?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Chodzi o kolejność rozłączania styków w przypadku zadziałania różnicówki. Jak wytłumaczył mi inżynier Legranda (bo tam się dodzwoniłem), styk N jest rozłączany minimalnie później. Są to jakieś milisekundy, ale są. I jeśli odwrócimy połączenia w różnicówce (co zrobiłem, ponieważ przy taki ustawieniu aparatów trójfazowych jak mam, aż się prosiło, żeby je tak połączyć szyną), przez te milisekundy będziemy mieli w instalacji "brak zera", co niekoniecznie może jej wyjść na zdrowie, zwłaszcza jeśli w tejże instalacji będzie jakiś odbiornik wrażliwy na przepięcia, jak np elektronika sterująca potwornie drogiej kuchni indukcyjnej (na którą za diabła nie mogę namówić żony - tradycjonalistki).

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego N rozłączanego na końcu - a nie pytałeś się może inżyniera czy to tak samo działa w FRach i w przełącznikach sieć-0-agregat?

Na jakimś forum elektrycznym była dyskusja czy stosować 3ki czy 4ki, i wniosek był taki że najlepiej 4ki o ile N jest włączane pierwsze a rozłączane ostatnie.

 

Co do kuchni indukcyjnej - ech, też mam żonę tradycjonalistkę gazowniczkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niechwaląc się używamy od miesiąca indukcji i jest ona: mądra(mysli czasem za nas), cicha( powrównując do czajnika el. średniej klasy), szybka, a nawet megaszybka(szybsza niż np. wspomniany czajnik), czysta(porównując do kuchni gazowej), i estetyczna(porównując jak wcześniej). Z minusów to czasem patelnia niedopieka/niedosmaża na brzegach(naleśniki), ale to raczej brak techniki z naszej strony i słaba patelnia za 30zł, zapewne wyższe rachunki za en.el. i cena jednostkowa sprzętu. Dzisiaj już widzimy, że wypas to byłaby szeroka kuchnia 90cm, aby duże garnki sie nie stykały, albo żeby mieć jedno duże uniwersalne pole i nie myśleć o średnicach i dopasowaniach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi rozdzielniami to ja mogę się tylko schować. Nawet nie ma co pokazywać, mam 20 przełączników, jeden główny. Tylko jeden wyszedł na 3 pole. :) :D

 

Mam pytanie co do tego nadlewania pod płytki w salonie. Jaka to jest warstwa, czym i do jakiej grubości można to robić. Czy to nie odpadnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ktosiek - z opóźnieniem odpowiadam, ale jakoś nie było kiedy, wybacz :)

Nadlałem to wylewką samopoziomującą Kreisela. Tam konkretnie jest warstwa 10mm w salonie i 5mm w holu poddasza, wybrałem wylewkę przeznaczoną do warstw od 2mm do 20. Jest tego mnóstwo odmian, do przeróżnych grubości, widziałem takie od 1mm (strasznie droga), a zaraz obok takie do 60mm, więc można dopasować.

A czym robić? Cóż zapewne fachowcy potrafią wylać równą warstwę z ręki, są tez specjalne plastikowe kolczaste wałki do rozprowadzania wylewek, na pewno ułatwiają robotę. Ja wylewki takiej w życiu wcześniej nie używałem, a wałka nie miałem, więc poradziłem sobie tym, co było pod ręką:

- zrobiłem na wylewanym areale "burty" (w salonie był to styropian, w holu na piętrze kładłem wzdłuż dwa płaskowniki 4mm grube, ponieważ "fabryczna' wylewka nie była równa jak szyba, więc wraz z nierównościami wychodziło mniej więcej te 5mm, które mi były potrzebne)

- wylewkę wymieszaną w wiadrze wiertarką z mieszadłem (tak, wiem, powinno być mieszadło wolnoobrotowe, żeby nie napowietrzać. Nie miałem, starałem się kręcić wolno) wylewałem wprost do celu i rozgarniałem stalową pacą z grubsza.

- następnie długą łatą (deska, niepotrzebny profil CD), zaciągałem wylewkę "na równo", ciągnąc łatę po burtach

 

I tyle, cała filozofia. W przypadku tego holu poddasza, na wylewce pisali, żeby większe przestrzenie wylewać pasami po 50cm, tak tez sobie ustawiałem te płaskowniki, a jak wylewka lekko stężała (dość szybko to następuje), jeden płaskownik wyjmowałem i ustawiałem go do następnego pasa. Potem musiałem tylko dolać w puste miejsca po płaskownikach.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wróćmy na budowę. Tam, cały czas nie możemy ruszyć z ostatnimi grubymi robotami, czekając więc na kasę zajmujemy się pierdołami. Do tego stopnia, że dziś dajmy na to KWIATKI SADZIŁEM!!! :mad::lol2::confused: :sick:

Znaczy te... cebulki. Bo to jest jakieś takie specjalne ustrojstwo, wynalezione, żeby mąż przez zimę myszkując w spiżarni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia nie zeżarł przypadkiem, chowa się toto więc od razu po kupieniu do ziemi, przez zimę zapomina, gdzie się posadziło, a wiosną toto ma wyskoczyć z nienacka i się rzucać.

 

A i drzwi do serwerowni wreszcie zawiozłem. Tym samym, duma moja przestała wreszcie straszyć. Przynajmniej tak bardzo. wewnątrz cały czas bałagan, ale to kiedyś się zrobi.

 

JP024183.jpg

 

A i oświetlenie nocne schodów i okolic skończyłem wreszcie. Tak to wygląda na schodach:

 

JP024199.jpg

 

Steruje tym rzecz jasna zmierzchówka, więc uruchamia się z okazji zmroku, świeci całą noc, a rankiem wyłącza. Zużycie prądu: jakieś 2,6W na wszystkie te lampki razem wzięte (12szt. x 12V x 0,018A), czyli mniej, niż przeciętna ładowarka do komórki. Kolor LEDów - z castingu wyszło nam, że pomarańczowe. I takie są. Mam zdjęcie nocne, ale... delikatnie mówiąc, boję się publikować. Bo klimatycznie wyszło, powiedzmy ;) Zresztą.... niechtam!

 

JP024200.jpg

 

Oczywiście ten efekt to głównie wina balansu bieli w aparacie, który w maliny poszedł, w rzeczywistości nie jest to ani czerwone, ani aż tak intensywne, po prostu bardzo ciepłe oświetlenie stopni. Do niewybijania sobie zębów na schodach jest aż za jasne, do niczego więcej nie jest nam potrzebne.

Te lampki świecą nam nie tylko na schody, ale i na oba korytarze. Przykładowo, korytarz poddasza (w tle - małżonka, która akurat wychynęła sprawdzić, co to za dziwne odgłosy produkuję):

 

JP024205.jpg

 

I korytarz parteru - tu widać tylko jedną lampkę, w dodatku schowaną za tymczasowo zdemontowanymi drzwiami, można za to podziwiać pociągnięte dalej fugowanie tych koszmarnych (pod kątem fugowania) płytek.

 

JP024195.jpg

 

W temacie lampek planuję jeszcze je podpiąć wprost pod akumulator UPSa, poprzez jakiś prościutki układzik, który załączy zasilanie z akumulatora w przypadku braku zasilania sieciowego - ot, taka nowocześniejsza wersja świecy.

 

Co do fugowania zaś - wypróbowałem wyciskacz do kremu i niby fajnie, ale chyba inny wyciskacz, niż mieliśmy jest potrzebny. Ten nasz odciskał z fugi wodę, w rezultacie czego na koniec zawartości strzykawki zostawała w nim twarda, zbita masa, nie do ruszenia tłokiem.

Za to strzałem w dziesiątkę okazała się ta kupiona w Castoramie gąbka "superchłonna". W porównaniu z dotychczasową ona ma bardzo malutkie pory, jest też dość sztywna - jak się ją w wodzie ściśnie, to rozpręża się dość wolno. Tak czy tak do fugowania jest i-de-al-na! Bardzo ładnie zbiera, można nią płytki zatrzeć do niemal czysta już w pierwszym procesie.

 

Za tydzień będziemy kończyć kotłownię - drzwi do garażu i grzejnik przyjadą. Pod grzejnik trzeba było dopłytkować. Dopłytkowałem więc, przy okazji wywołując małą rewolucję wśród mieszkających wraz z nami domowników:

 

JP024190.jpg

 

Brakujące płytki, to po pierwsze podejścia do grzejnika, które zrobię i zapłytkuję, jak już grzejnik przyjedzie i na 100% będę wiedział, czy dobrze te rurki ustawiam, po drugie - płytka narożna, którą wstawię, jak zatnę pod kątem listwę.

 

Co zaś do wspomnianej rewolucji wśród domowników... Cóż - jak jeszcze lato było w pełni, a u nas na dwór nie dawało się wyjść bez zakładania grubej kurtki z długim rękawem i szczelnym kapturem, inaczej komary żywcem chciały pożreć i/lub zaciągnąć w całości do nory, Cronin napisała u nas w dzienniku, że po drugiej stronie Marek komary takie same, a pająki należałoby szczepić przeciw wściekliźnie. Uznałem to wtedy za jawny dowód na to, że "nasze" komary są większe i groźniejsze od "waszych" komarów, bowiem nasze komary nawet pająki przepłoszyły, zostały jedynie jakieś mikre, niepozorne, zastrachane, bojące się wyjść zza szafy.

Otóż nic bardziej mylnego. Te większe, groźniejsze pająki są i u nas, mają się dobrze, tylko że wobec przewagi liczebnej przeciwnika, który nota bene ma się dobrze i bzyka cały czas radośnie w powietrzu, nic a nic się nie przejmując faktem, że nastał już październik (no kurcze, widział ktoś kiedy komara w październiku????!!!!????) zeszły sobie do konspiracji. No i właśnie, przy okazji podkuwania dziury pod rurę do grzejnika, kryjówkę im zdemolowałem. W trakcie kucia w pewnej chwili z kanałów pustaka wychynęło mi coś niewiele mniejszego od tarantuli, przebiegło niemal po meslu i usiłowało się chować w dziurze drugiej rury. Musiały jednak dojść do słusznego skądinąd wniosku, że lokal już spalony, podziać gdzie się nie ma i lepiej zawrzeć ze współlokatorem sojusz, w końcu przeciwnika mamy wspólnego. Wysłały więc poselstwo, w osobie sztuk jeden, ewidentnie najważniejszej ze stada. Wylazł z białą flagą na środek holu i czekał na posła drugiej strony. Szczęśliwie ja się na niego pierwszy natknąłem, nie moja małżonka, która co prawda nie jest blądynką (ą!) i na widok pająka z piskiem na krzesło nie wskakuje, ale ten był... specyficzny, powiedzmy. No taki dużawy trochę.

 

JP014182.jpg

 

Zdjęcie przedstawia posłańca w trakcie negocjacji. Te nie były specjalnie trudne - mają nie leźć przed oczy, nie szwendać się po mieszkaniu, nie wyżerać nic ze spiżarni i nie pakować się do łóżek, poza tym mogą sobie mieszkać. Ale za to much i komarów ma nie być! Dla przypieczętowania sojuszu, poseł od razu został wyekspediowany na front, celem rozgromienia przeciwnika i ostatecznego wypędzenia komarów z obejścia, w ramach nowej współpracy nawet załatwiłem mu desant w słoiku wprost za linię frontu.

 

A już tak poważniej trochę - żeby różne takie tałatajstwo nie pchało się nam do domu przez garaż, wraz z zimowym wiaterkiem jego mać zresztą, korzystając z tego, że ciut za dużo kleju do glazury mi się rozmieszało, dokleiłem pod bramą garażową rządek płytek, tak, żeby brama już się domykała na szczelnie. Na zdjęciu, ponieważ płytki świeże i nie można ich było przygniatać, brama zamknięta z malutką szparą pod, a w szparę wepchnięte tymczasowe uszczelnienie. Przed płytkami - jeszcze zakryte folią odwodnienie liniowe.

 

JP024191.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oświetlenie i pająki macie eleganckie. Jeśli na schody planujesz okładzinę drewnianą i standardowe 6-8cm cokoły to zastanów się czy nie za nisko wykonałeś montaż lampek. Napisz jak mocno Twoja brama dociska gumowy fartuch do podłoża. Nie wiem czy ma to być lekki docisk czy taki co ewidentnie deformuje okrągły przekrój. Nie wiem też jak jest zimą gdy pojawi się tam czasem lód. Czy nie ma obaw co do zniszczenia tego elementu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@compi - te lampki miały być nisko. One obecnie są 20cm od dołu lampki do obecnego stopnia. Stopnie u nas będą dość cienkie, klejone wprost do betonu, chciałbym do tego wręcz użyć trepów 2,5cm grubości. Do tego cokół niechby nawet 8cm i i tak zostaje jeszcze niemal 10cm luzu.

 

A co do bramy - bez płytek brama się domykała niemal do końca, guma ledwie ledwie dotykała wylewki, ale tak, że swobodnie można było pod nią wsunąć kartkę papieru. Płytki wraz z klejem dodały tam równy centymetr, więc liczę na to, że teraz guma będzie się lekko uginać. Gdyby ugięcie było większe, niż lekkie - po konsultacjach z firmą, która to montowała, wiem już, jak się tą bramę reguluje, ustawię sobie.

Zresztą... ten napęd ma "atenuator amperometryczny" (a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu nad inwencją twórczą tłumocza, co tłumoczył instrukcję), więc poradzi sobie tak czy tak i po prostu bramy nie domknie do końca, jeśli coś będzie przeszkadzać.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@compi - te lampki miały być nisko. One obecnie są 20cm od dołu lampki do obecnego stopnia. Stopnie u nas będą dość cienkie, klejone wprost do betonu, chciałbym do tego wręcz użyć trepów 2,5cm grubości. Do tego cokół niechby nawet 8cm i i tak zostaje jeszcze niemal 10cm luzu.

Hey, bedziesz przyklejal stopnie na klej czy pianke ?? Mnie tez czeka montaz samodzielnie na beton, ale myslalem o kolkach co by nie dudnilo przy chodzeniu. Tak czy inaczej czekam na relacje, chyba, ze zrobie wczesniej to napisze :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie mam wrażenie, że trepy na samych kołkach będą dudnić, bo wzniesione nad beton będą się zachowywać jak bęben, podczas gdy klej zwiąże je trwale z żelbetem i o dudnieniu nie będzie mowy.

A czym kleić? Stawiałbym na piankę raczej, jakoś mam do niej zaufanie, najwyżej do tego zastosowania kupię jakąś trochę lepszą.

 

Na moją relację tak czy tak możesz trochę poczekać, bowiem te schody są u nas co prawda w kolejce rzeczy do zrobienia "w pierwszej kolejności", ale ta kolejka dość długa i niestety pełna matek z dzieckiem na ręku, ciężarnych i ZBOWiDowców. A obiecanej mortadeli wciąż jeszcze nie dowieźli...

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko !!! U mnie takich potworów nie widziałam, bo przysięgam wyszłabym zamknęła brame i wystawiła działkę na sprzedaż. Na takiego to już trzeba mieć sądowy nakaz eksmisji, bo jak mu palcem drzwi pokażesz to mało że ci go odgryzie to jeszcze wyjmie dowód z adresem zameldowania i w twarz się roześmieje. Koszmary teraz będę miała.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielkość fugi zdradza małość Kątnika Większego.

Płytki drobne, stąd zapewne efekt tarantuli.

 

O i jak nazywa się ładnie :)

Dobrze wiedzieć, bo skubaniec się nie przedstawił.

Kwadrat płytki widoczny na zdjęciu ma mniej więcej 65x65mm, zatem ów Kątnik (Pan Kątnik) miałby jakieś na oko 4cm wszerz i ze 7cm wzdłuż. W domu mam zdjęcie zrobione mu pionowo od góry, to się go zmierzy dokładnie.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Przeczytałam cały dziennik z wielkim zapałem.. powiem nawet szczerze, że ze śmiechu się popłakałam w niektórych momentach. Podziwiam zapał, jeśli dobrze pójdzie to my na wiosnę będziemy wykańczać dom i przy okazji nas.

Twój dziennik czyta się lekko i nigdy nie chce się skończyć.

 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości

Nektarynka - żona marcopo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za miłe słowa i cóż mogę napisać... może tyle, że nam już owszem, coraz częściej chce się już skończyć :)

 

Również pozdrawiam i również życzę wytrwałości z wykańczaniem Waszego domu. Bo postawienie stanu surowego, to naprawdę mały pikuś jest...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...