Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Pocieszyłem Cię, powiadasz?... Cóż, za to tyś mnie własnie dobił :( (odnośnie BasH'a)

 

... życzę wytrwałości z wykańczaniem Waszego domu. Bo postawienie stanu surowego, to naprawdę mały pikuś jest...J.

 

No to jest 1:1. Powoli zaczynam ogarniać myślą i kieszenią elementy wykańczające i wygląda to trochę przerażająco... Ale spokojnie, może nie na gotowo, mam nadzieję, że za rok o tej porze będę mieszkał i wykańczał co nie wykończone...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No to jest 1:1. Powoli zaczynam ogarniać myślą i kieszenią elementy wykańczające i wygląda to trochę przerażająco... Ale spokojnie, może nie na gotowo, mam nadzieję, że za rok o tej porze będę mieszkał i wykańczał co nie wykończone...

 

Cóż mogę napisać... Pamiętasz o zasadniczej zasadzie (czy też raczej zasadzce): wszelkie kalkulacje mnóż przez dwa, dopiero wtedy będą prawdziwe? U nas, w przypadku wykończeniówki ta zasada sprawdziła się właściwie w pełni, zarówno w odniesieniu do czasu, jak i do kosztów.

 

Jednego tylko nie rozumiem. Inne stare prawidło budujących mówi, że wykończenie pochłania drugie tyle kasy, co stan surowy. I też zgoda, u nas mniej więcej to tak wychodzi. Ale kurcze, ile rzeczy ja sam odwaliłem??? Jakby to wyszło, gdyby za to wszystko trzeba było opłacić jeszcze robciznę? Mamy co prawda w domu parę finansowych szaleństw (typu ten sztuczny kamień na kominach), ale dla równowagi mamy też całkiem sporo rzeczy z najniższej półki, więc trudno tu zwalać winę na "a bo my takie drogie materiały używamy". Łazienek w trawertynie nie mamy w każdym razie...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla tego gdy czytam wątki o zamknięciu budowy w 200 tysiącach to oczy przecieram i nie wierzę. To się może udać właśnie do stanu surowego zamkniętego, no może developerskiego, ale nie do zamieszkania. Całe szczęście, że surowy to kawał widocznej roboty i entuzjazm u niektórych nie słabnie bo inaczej.... Przy wykończeniach nieraz już trzeba iść na spory kompromis, bo można tę budowę wymarzonego domku z czasem znienawidzić. Najlepsze jest to, że praktycznie roboty przy nim i wokół nigdy nie zabraknie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla tego gdy czytam wątki o zamknięciu budowy w 200 tysiącach to oczy przecieram i nie wierzę. To się może udać właśnie do stanu surowego zamkniętego, no może developerskiego, ale nie do zamieszkania. Całe szczęście, że surowy to kawał widocznej roboty i entuzjazm u niektórych nie słabnie bo inaczej.... Przy wykończeniach nieraz już trzeba iść na spory kompromis, bo można tę budowę wymarzonego domku z czasem znienawidzić. Najlepsze jest to, że praktycznie roboty przy nim i wokół nigdy nie zabraknie.

 

To moze sie udac do stanu pod klucz prosze mi wierzyc. Kwestia odpowiedniego projektu domu (najlepiej do 100 m2), braku wykuszy, lukarni, balkonow, garazu i wiele pracy wlasnej i okazuje sie ze sie da.

 

Tak czy inaczej podpisuje sie obiema rekami i nogami pod tym, iz koszt budowy trzeba lepiej zalozyc wiekszy. U mnie koszt wzrosl o jakies 20% i glownie dlatego, iz ostatecznie wybralismy drozsze konkretne rozwiazania, co nie zmienia faktu, iz podczas planowania na dany etap nikt nie chcial nawet kalkulowac wzrostu kosztow :)

 

Pozdrawiam i zycze powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To moze sie udac do stanu pod klucz prosze mi wierzyc. Kwestia odpowiedniego projektu domu (najlepiej do 100 m2), braku wykuszy, lukarni, balkonow, garazu i wiele pracy wlasnej i okazuje sie ze sie da.

 

Tak czy inaczej podpisuje sie obiema rekami i nogami pod tym, iz koszt budowy trzeba lepiej zalozyc wiekszy. U mnie koszt wzrosl o jakies 20% i glownie dlatego, iz ostatecznie wybralismy drozsze konkretne rozwiazania, co nie zmienia faktu, iz podczas planowania na dany etap nikt nie chcial nawet kalkulowac wzrostu kosztow :)

 

Pozdrawiam i zycze powodzenia.

 

Zapomniałeś dodać ''...i opanowania trudnej sztuki kompromisów...''

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od powietrza, głodu, ognia i taśmy teflonowej

Zachowaj nas Panie!

 

Była północ.

Fugowałem resztę glazury w kotłowni, w tym miejsca, które na to czekały od miesięcy ("potem się zafuguje"). Dzieciaki już dawno spały, żona gdzieś poszła, w kotłowni siedziałem sam, na klęczkach, pogwizdując sobie pod nosem i kompletnie nie zwracając uwagi na to, co mogłoby się czaić za plecami...

Nałożyłem kolejną porcję fugi na styk ściana/podłoga, gdzie miałem niezafugowany cokół, ściągam gumą i ściągając przemieszczam się coraz głębiej w kąt pod umywalką. Tam wreszcie ciągnę gumą kolejną porcję fugi po cokole, z konieczności zawadzając i o zafugowane już wyżej płytki, kiedy nagle... Płynie! Jezus Maria, fuga spływa po ścianie!!!

 

Bodajże równo rok temu instalowałem sobie baterię "chirurgiczną" w kotłowni, relacjonowałem to zresztą tu w dzienniku. Niestety, nie pamiętam powodu, dla którego do uszczelnienia połączenia mimośrodu z przedłużką, zamiast jak należy pakuł nakręconych na gówno z masłem, użyłem taśmy teflonowej. W każdym razie, ponieważ przedłużka króciutka (15mm), gwint wewnętrzny miała bardzo krótki, a ponieważ właściwe położenie mimośrodu było przy gwincie niedokręconym do oporu, musiałem tam nawalić teflonu bardzo grubo, być może jeszcze próbowałem wtedy dokręcić ten mimośród do właściwej pozycji "siłom". Tak czy tak, przedłużka pękła. Nie mam pojęcia, kiedy się to stało, raczej na pewno nie wtedy, bo nie było tam podłogi, na betonie mokre byłoby widać wyraźnie, poza tym przez rok ciurkania wody... raczej byśmy tam już mogli pieczarki hodować na podłodze, a ze ścian by boczniak wyrastał. Podejrzewam po różnych objawach towarzyszących, że stało się to całkiem niedawno.

 

Późno wczoraj było, jak to odkryłem (w zasadzie, było to już dzisiaj), więc jedynie upewniłem się, że to nic trywialnego typu uszczelka i poszedłem spać. Całą noc męczyły mnie koszmary, w których a to skuwałem glazurę ze ściany, żeby zgrzać nowe kolanko z uszami, a to posadzkę skuwam w połowie domu, żeby żaby, ryby i Jozina z Bazin ze styropianu podłogowego wygonić, w rezultacie dziś rano, skoro hejnał z francuzem w kieszeni i żabą do rur w garści dobrałem się do baterii, zlokalizowałem usterkę i...

 

...i co?

 

I wyrwałem chwasta !

 

JP094255.JPG

 

A nowego tym razem wstawiłem jak należy, na pakuły.

 

Ogólnie, weekend ten upłynął pod znakiem: wykańczamy kotłownię. Nie to, żeby kotłownia była najważniejszym wnętrzem w domu i elementem blokującym nam przeprowadzkę, ale kiedyś trzeba było, więc czemu nie teraz?

Choćby taki sufit. Czy raczej jego brak. W kotłowni pod sufitem idzie sobie rura kanalizacyjna (wanna w głównej łazience na poddaszu), więc od początku zakładany tam był sufit podwieszany. Planowałem pierwotnie gipskarton, oczywiście "temi rencami". I im dłużej planowałem, tym bardziej mi się tego robić nie chciało. Płyta GK waży trochę ponad 30kg, a format ma przy tym mało wygodny do dźwigania, samemu nad głową... no powiedzmy, że trzymać to dwoma rękami i głową, trzecią ręką przykręcać wkręty, a czwartą ręką podawać sobie te wkręty - no trudno trochę. Z chętnych do pracy pomocników, jeden co prawda po drabinie lata już jak stary, ale ciężko się z nim poza tym dogadać, bowiem opanował póki co jedynie dwa słowa: mama (oznacza to absolutnie każdą osobę, która ma coś do jedzenia i może to dać) oraz niam-niam (oznacza to coś, co można zjeść/wypić), drugi zaś nawet z drabiny do sufitu nie sięgnie, poza tym zwykle własną wizję kolejności robót ma i lubi ją wprowadzać w życie bez uprzedzenia. Pożyczać dla 10m2 sufitu stojaka montażowego nie kalkulowało się, a robić wzorem innych budujących stojak home made - to właśnie miałem na uwadze, ale tak jakoś weny nie było.

 

I wtedy... objawienie spadło. Na moją małżonkę kochaną! Ot tak po prostu,któregoś dnia zagaiła, że może sufit kasetonowy? Ja - że nie, że to na pewno drogie jest, że ma być GK. Ona uparcie, żeby sprawdzić. No więc ja, westchnąwszy ciężko, dla świętego spokoju odpaliłem gógla i szukam. Szukam szukam i ku zdumieniu swemu znalazłem jedną ofertę, drugą, trzecią.... kurcze, to tanie, jak barszcz jest!

A montaż tego to czysta bajka, składa się to prościutko i szybciutko i gdyby nie to, że nasz sufit musi z technologicznych przyczyn mieć uskok, byłoby już wszystko skończone. A i tak, owoc jednego wieczora przyjemnej robótki wygląda, jak widać:

 

JP094218.jpg

 

Docelowy sufit tworzą płyty z prasowanej wełny mineralnej, je się tam po prostu wkłada :D

A przy tym cały czas mamy zachowaną pełną serwisowalność, za taki sufit można w każdej chwili zajrzeć, przeciągnąć sobie jakieś kable... Echhh, jak jeszcze gdzieś w domu kiedyś wykonam ślepą podłogę techniczną, to już będę się całkiem czuł jak w pracy! ;)

 

Razem z elementami tego sufitu, jednym transportem przyjechały (wreszcie) widoczne na powyższym zdjęciu drzwi garaż/kotłownia. Drzwi o tyle ważne, że garaż (nieogrzewany) jest jedną z istotnych dróg, jaką nam ciepło z domu spierdziela. Drzwi oczywiście miały być ocieplone. I tu własnie był problem, bo jak się okazuje, trochę trudno takie kupić. Przynajmniej, póki ktoś się chce poruszać w zakresie rozsądnych cen za drzwi jakby nie patrzeć do mało reprezentacyjnego miejsca.

Kiedyś znalazłem fajne, niedrogie drzwi dokładnie takie, jak trzeba ("gospodarcze" się nazywały, ocieplone) na allegro, niestety wtedy nie kupiłem, a potem - kamień w wodę. Teraz szukamy - nie ma. No nie ma i koniec. Jeśli są, to nieocieplone tylko. Żona w desperacji chciała kupować drzwi "antywłamaniowe" takie jak do mieszkań w bloku się kupuje, bo jest po hipermarketach sporo niskobudżetowych chińczyków, ich antywłamaniowość jest co prawda mocno wątpliwa (gdzieś na youtube jest film pokazujący, jak ktoś pokonuje takie antywłamaniowe drzwi za pomocą otwieracza do konserw, w dodatku o ile dobrze pamiętam, włamywacz był nieletni), ale ocieplone zwykle są. Tyle, że chińczycy, niestety, mają dziwny gust i ciężko było znaleźć takie drzwi, które byłyby tanie, a nie wyglądały przy tym, jak wrota od zakrystii barokowego kościoła. Kiedy wreszcie udawało nam się znaleźć takie, to albo cenę miały wyżej tysiąca, albo interesujący nas rozmiar już był sprzedany.

Wreszcie cudem prawdziwym znalazłem drzwi w Platformie. Blaszane proste drzwi, bez żadnych zdobień, ocieplone pianką, półframuga w komplecie, w dodatku cena na poziomie tanich drzwi wewnętrznych. Zamówiłem natychmiast, upewniwszy się jedynie co do tego ocieplenia, bo tylko to mnie interesowało w sumie. A kiedy teraz przyjechały, okazało się, że kupiłem niemalże złotą rybkę. Znaczy... życzeń nie spełniają (choć w sumie, może spróbować by trzeba?), ale nie są to jakieśtam blaszane drzwi. Jest to "surówka" drzwi antywłamaniowych produkcji drzwiowej wyższej półki: Hörmann (widzisz, Ciotka? Nawet umlauciora wstawiłem!), przeznaczona do oklejenia warstwą wykończeniową. Ocieplone, proste, gładkie, jedynie okucia musimy dokupić. No i warstwę wykończeniową jednak damy, kotłownia, nie kotłownia, dlaczego mają blaszane drzwi straszyć? Z jednej strony, odkotłowniowej będzie okleina drewnopodobna (już kupiona, za całe 30PLN), a z drugiej, jak wymyśliliśmy, pomalujemy je farbą tablicową, będzie świetne miejsce do zapisywania Ważnych Spraw Do załatwienia, żeby je mieć przed oczami wyjeżdżając z domu.

 

Oto i drzwi w całej, niewykończonej żadnymi okleinami okazałości:

 

JP094212.jpg

 

Prócz drzwi widać tam i niżej podpisanego w trakcie wykonywania Bardzo Ważnego Zadania. Glif garażowy trzeba było okleić tak jak i ściany w garażu styropianem. Boczne powierzchnie kleiłem normalnie klejem do styropianu, ale sufit poszedł na piankę PU.

Jak się klei do sufitu styropian na piankę? Prosto:

- popsikać,

- przyłożyć,

- podeprzeć dowolną częścią ciała,

- stać i podpierać, póki nie złapie:

 

JP094210.jpg

 

Glif w trakcie tworzenia z drugiej strony, widać elementy domowej automatyki, tu akurat fragment instalacji "a-czy-ja-zamknąłem-drzwi-do-garażu?". W powietrzu wisi też tymczasowy kabel od sondy temperaturowej pogodówki. Docelowy ma iść przez kros w serwerowni, a ten jeszcze nie zrobiony, więc póki co tak sobie wisi prowizora:

 

JP094257.jpg

 

W tle natomiast widać niedawne miejsce, w którym mieszkały pająki-mutanty (w dziurze w ścianie), obecnie mamy tam piękny grzejnik czyniący kotłownię najcieplejszym pomieszczeniem w całym domu, co daje się odczuć zwłaszcza odkąd te drzwi garażowe się pojawiły. Kotłownia ma być jednocześnie pralnią, więc przyda się.

 

JP094219.jpg

 

I na koniec jeszcze malutka robótka murarska - podest naokoło domowej wersji Hydrozagadki: węzła wodociągowo-hydroforowego. Docelowo będzie zapłytkowane, ale pod płytkami coś musiało być. I jest. Szmata jest szmatą tymczasową, schnie po zacieraniu wczorajszych fug na czysto..

 

JP094221.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieee, ja wielokrotnie tu na forum deklarowany miłośnik pakuł jestem. I szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, dlaczego akurat tą złączkę wkręciłem na teflon, to rok temu było i po prostu nie pamiętam, jedyne co mi się we łbie majaczy, to że miałem jakieś problemy z jej ustawieniem w odpowiedniej pozycji, ale w czym mi miał ten teflon pomóc?.... Równie prawdopodobne jest, że mi w moim idealnie utrzymywanym porządku na polu boju gdzieś pakuły wcięło, albo gówno z masłem się skończyło.

Starość nie radość, Panie, skleroza...

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...taaa...teflon to jest dobry na patelni ....

duzo masz takich połączeń tasiemkowych?... jak puścił jeden, to prawem serii polecą.... nie żebym krakał..

 

Hehe też nie do końca bo przyklejony jest klejem z azbestem.

 

My używamy pasty i sznurka teflonowego, a pakuły wozimy tak na wszelki wypadek i nie pamiętam kiedy ostatnio używaliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech i zapomniałem zupełnie o ważnej sprawie: znów w tym roku nam coś nad głowami latało. I znów w kwietniu, tak jak poprzednio:

 

Zumi%252520-%252520Jasnog%2525C3%2525B3rska.JPG

 

Stoi jeszcze barakowóz, widać hałdę odpadów gipskartonowych - kwiecień, jak nic!

Kwiecień - tradycyjnym miesiącem lotów śpiegowskich.

Chyba kupię wiatrówkę...

Co mi będą... po moim niebie latać!

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda jak by ten las wyrósł tam specjalnie dla ciebie!

 

Wiesz, nie pomyślałem o tym, ale w sumie to masz rację. Jak nam kiedyś wyszło z liczenia słojów na ściętym drzewie, ten las ma około czterdziestu lat i jest moim rówieśnikiem. On rósł razem ze mną! I co z tego, że działo się to w czasach, kiedy ja niespecjalnie nawet wiedziałem, że jest taka miejscowość, jak "Marki", a najbardziej na świecie to chciałem być albo kosmonautą, albo panem, co naprawia telewizory (nie mogłem się zdecydować co lepsze, kosmonauta - fajna rzecz, ale np. takiej lutownicy nie miał, o torbie pełnej lamp na wymianę nie wspominając). Już wtedy byliśmy sobie przeznaczeni! :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale macie las, na pewno chcecie te drzewa ;)

A co do dachu, to się nie dziwię opinii poddaszowców. Aż sam poszukam, czy u mnie latali też "szpigi", ale w lubelskie to żadko zaglądają, ostatnio była mapa z 3 lata wstecz.

No i mam pytanie o osprzęt do rozdzielni, firma Doepke, może być????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No luudzie, zupełnie nie rozumiem waszych obiekcji ;)

Fakt, nie jest to dach typu stodoła, ale i specjalnie nie odbiega od średniej choćby w mojej okolicy. Ot, proszę, choćby tylko z mojego najbliższego sąsiedztwa, są co prawda dwa takie domy:

 

stodo%2525C5%252582y.JPG

 

Ale większość (dla porządku - stawiane niedaleko "czworaki" pomijam, a osiedle deweloperskie z ilomaś identycznymi domkami traktuję jako jedno) wygląda, jak poniżej:

 

antystodo%2525C5%252582y.JPG

 

Tak więc owszem, dach mamy skomplikowany, nie przeczę, ale z drugiej strony - w zasadzie nie odbiegamy od lokalnej średniej.

 

Co do rozdzielni - o takiej firmie nic nie wiem, ale ja inżynier, nie insztalator, w dodatku więc mogę się nie znać. Ale rozdzielnia to w sumie tylko puszka, jeśli wygląd Ci pasuje, to bierz.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, tak to jest, jak się odpisuje z dziećmi na głowie. Pytałeś o osprzęt, nie o rozdzielnię. Tak czy tak o takiej firmie pierwsze słyszę. Nie jestem instalatorem, więc nie mam superorientacji w rynku i tym, co na nim aktualnie jest, więc to że nie słyszałem, to żaden argument niby, ale...

 

Gógiel mówi, że to firma niemiecka, ale kto ich tam wie? Tenże sam gógiel mówi np., że Bemko to firma polska, a osprzęt Bemko de facto jest małymi chińskimi łapkami za miskę ryżu składany i obawiam się, że z tym może być podobnie. Szczerze mówiąc nie testowałbym wynalazków na sobie. Wiele nie zaoszczędzisz, a ryzyko jest.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Manieq - te kołki znam i być może też się nimi będę podpierał, sęk w tym jednak, że u nas z wysokościami stopni jest problem, dlatego same trepy będą cieniutkie (2,5cm) i nie chcę między nimi a betonem żadnych dystansów, mają leżeć przyklejone wprost na betonie.

 

Ale wróćmy do rzeczy. Niedawno jeden z internetowych serwisów podawał niusa na miarę moich ulubionych czasopism, tzn "Faktu" i "Superexpresu" o młodziutkiej wietnamce, która zastosowała sobie jakąś ziołową kurację przeciwalergiczną i w kilka dni postarzała się wizualnie o 40 lat. O szczegółach można poczytać tutaj, ja natomiast chciałbym naszym tabloidom przekazać, że naprawdę nie trzeba takich newsów aż w Wietnamie szukać, nasze, proszę dziennikarzy, nasze trzeba popierać! Nasze, dobre bo polskie!

 

O, proszę bardzo, młodziutki (mniejsza o to, że 40letni) przykładny mąż i ojciec, pracowicie zajmujący się wykańczaniem domu, w przeciągu dwóch godzin postarzał się o kilkadziesiąt lat! A wszystko w wyniku kuracji gipsowej. Prosze bardzo:

 

Przed:

 

JP094210.jpg

 

Po:

 

JP164316.jpg

 

Jak sami widzicie, po co sensacji szukać gdzieś na końcu świata? U nas, u nas wystarczy! Za prawa do publikacji policzę też na pewno taniej, niż zagramaniczny serwis... ;)

 

A tak na serio - to malutki kawałek sufitu był, gładź na nim machnąłem, trzeba było dotrzeć...

 

Dobra, starczy śmichów-chichów, pora na powody do płaczu. Ta pęknięta złączka, o której pisałem przed tygodniem... No niestety, trochę z niej wody musiało popłynąć. I musiało się to wydarzyć teraz i na szczęście zostało szybko wykryte, dlatego nie ma tragedii, ale, niestety powodów do radości też nie ma: na jednej ścianie kotłowni, na półmetrowym odcinku pojawił się wapienny wykwit od zawilgocenia. Tydzień temu jeszcze go nie było (na 100%), stąd wniosek, że zalanie jest świeże, wykwit się też nie powiększa, a po wysuszeniu świecącym wprost w ścianę przez kilka godzin 500W halogenem zbladło mu się i nie sprawia wrażenia, żeby miał zarastać prawdziwkami, ale nie zmienia to faktu, że pod wylewką mamy w tej chwili mokro...

Ta mokrość, niezasilana świeżymi dostawami wody kiedyś sobie w końcu wyschnie, ale problem jest :( Może nie jest to problem na miarę zdarzających się zalań typu ileś metrów sześciennych wody z pękniętej rury na dom poszło, ale też boli.

 

Sufit w kotłowni - zrobiony! Ten system kasetonowy to po prostu rewelka! Cenowo wychodzi na podobnym poziomie, jak GK, a o ile mniej pierdzielenia, o ile czystsza robota, czasu ile się zaoszczędza! No i kable sobie można potem w takim suficie ciągnąć...

 

JP164341.jpg

 

Uskok w suficie jest technologiczny, sufit nie mógł być prosto z uwagi na wymagane miejsce nad kotłem CO, gdyby nie to, rzecz byłaby jeszcze prostsza w montażu, nie trzebaby rzeźbić nitowanych wsporników, które widać na zdjęciu i które trochę psują czystość konstrukcji. Oczywiście docelowo tam będzie jakieś porządne oświetlenie, prawdopodobnie panele rastrowe, albo reflektorki, żarówka na kablu to ficzer tymczasowy.

Widoczna na zdjęciu jedna niewłożona na miejsce płyta, to zaczątek instalacji suszarki do wieszania prania. Tamże właśnie pod sufitem będzie sobie wisieć i musiałem podumać nad tym, jak ją zamocować.

 

I kolejna rzecz: podest "pod wiadro" na przyłączu wodociągowym - już tylko zafugować zostało. No i doczyścić płytki ze wszystkich śladów po mieszaniu w tamtym miejscu mieszadłem zapraw, klejów i tym podobnych...

 

JP164347.jpg

 

Ostatnia sprawa na dziś - glif drzwi garaż/kotłownia. Ponieważ garaż jest od wewnątrz w styropianie, to i glif zrobiłem ze styropianu, z siatką zaciągnięta klejem. Kiedyś pewnie pójdą na to płytki. Kiedyś...

W każdym razie od zainstalowania tych drzwi widać, ile ciepła nam spierdzielało z domu przez garaż. Obecnie w domu jest ciepło, a w garażu jest lodówa! W zasadzie panuje tam temperatura niewiele wższa, niż na zewnątrz, co zresztą widac po tym, jak mi wysychał klej położony na narożniku już późnym wieczorem (temperatura na zewnątrz -1, w garażu - tak na oko z 5-8 stopni) . Następnego dnia on już oczywiście był związany, ale cały czas mokry!:

 

JP164348.jpg

 

I tyle na dziś. My w każdym razie od piątku mieszkamy już "na stałe" :lol2:

 

My, Towarzysze Już Mieszkający pozdrawiamy Was Wszystkich, Towarzyszy Budujących i Wykańczających!

 

JP164317.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...