Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

@compi - no fakt, że wypełnienia można kupić i takie po stówie, ale to jak ktoś bardzo musi. Jak nie musi... ja kupiłem wypełnienia specjalne do pomieszczeń wilgotnych za całe 15 PLN/m2. Kupując najtańsze GK, tnąc je i malując zaoszczędziłbym może z połowę tej kwoty, pytanie tylko, czy to już by nie był przerost formy nad treścią? Bo mam wrażenie, że w tym momencie wchodzimy już w poziom oszczędności, w którym samo pierdzielenie się z cięciem, malowaniem i transportowaniem płyt GK nie równoważy zysku.

 

J. (w sumie... gdyby pociąć na kwadraty wszystkie liczne kartony, jakie się mi zostały, pociągnąć je białą sufitówką... :D)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypełnienia można kupić i po 8 zł za płytę i to mineralne jest firma w Puławach, która sprzedaje je odzyskiwane z Francji i regenerowane u nich. Trzy swoje sklepy w tych płytach robiłem jakieś grosze mi wyszły za metr kompletnego sufitu ze wszystkim płaciłem 21 złotych jeszcze mi wycinali go na wymiar a robiłem tego ponad 250 metrów. Jarek nie opłaca się montować do tego opraw oświetleniowych kompletny panel wchodzący w otwór 60x60 lub 60x30 kosztuje ok 70 zł ma 4 świetlówki i starter tylko podpinasz pod kabelki to wszystko. Dobierz sobie tylko dobrą barwę świetlówek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wczoraj odkryłem, że za ten sufit to ja jeszcze mocno przepłaciłem :)

Kupowałem jego komponenty w Platformie i było dla mnie bardzo tanio, ale wczoraj w leroju odkryłem, że też mają to cudo, profile są troszkę tańsze, ale za to panele można kupić za grosze, najtańsze (choć fakt, że potworny badziew) były już po 9zł. Takie porównywalne z moimi kosztowały bodajże 12pln za płytę. Więc na moim suficie jestem całe 30zł w plecy. Dwanaście piw!!!!

 

A co do oświetlenia - jak pisałem wyżej, zastanawialiśmy się tam własnie nad oprawą rastrową, taką po prostu wstawianą zamiast jednej płyty. Niestety w sklepach dostępne są tylko takie ze świetlówkami na wierzchu, przysłoniętymi jedynie takim ażurowym odbłyśnikiem, nie podobało nam się to za bardzo. Szukaliśmy oprawy rastrowej w całości przesłoniętej mleczną szybą, tak, żeby uzyskać efekt świecącego gładkiego panela na suficie, niestety nigdzie nie mogłem czegoś takiego znaleźć.

 

Suma sumarum... oświetlenie tam będzie zupełnie inne, dość mocno nawiązujące do kotłowniowego charakteru kotłowni, oprawa już kupiona, zainstaluję, to pokażę. I nie, nie będzie to lampa piwniczna z kagańcem ;)

 

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Gdzieś, ktoś, kiedyś, w jakimś Dzienniku Budowy wyśmiał tezę, że po przeprowadzce, jak już się w domu mieszka, to się ma więcej czasu, żeby coś zrobić, że prawda jest dokładnie odwrotna. Nie pamiętam już, kto to napisał, ale zaprawdę, powiadam Wam, wiedział, co pisze!

 

Tempo prac spadło dramatycznie i to nawet nie z braku czasu, chęci głównie brakuje. Po moim Dzienniku zresztą to też widać, kiedyś Dziennik po każdym weekendzie uzupełniałem na bieżąco, jeszcze w niedzielę wieczorem, a teraz? Środa już, a relacji z postępów jak nie było, tak nie ma...

 

Lampa w kotłowni w każdym razie wciąż nie podłączona, więc jeszcze jej nie pokażę, ale za to pod sufitem pojawiło się coś innego: suszarka na pranie. O, proszę bardzo, nawet od razu z testowym obciążeniem:

 

JP264380.jpg

 

A dla technicznych czytaczy tego dziennika zagadka: jak ta suszarka jest powieszona? Kasetony tego sufitu nośności nie mają żadnej, sam stelaż też jest zbyt słaby na powieszenie prania, które może ważyć wraz z wodą i z parędziesiąt kilo, a robiąc mocowanie wprost do sufitu "właściwego" należało zachować możliwość wstawienia tam kasetonu, który montuje się od góry ;)

 

Rozwiązanie zagadki później, a póki co - pójdźmy na salony. W których to salonach podłoga WRESZCIE się robi. Do tej pory cała część salonowa naszego salonu miała gołą, pylącą i ścierającą się miejscami wylewkę, co przy mieszkaniu już na stałe dołujące było trochę. Zwłaszcza, jak nasz młodszy upierał się, że on nigdzie indziej, tylko właśnie po tym betonie musi raczkować. Od teraz w każdym razie ten czas, to już historia, bowiem podłoga w salonie właśnie się robi!

 

JP244374.jpg

 

Udało nam się kupić bardzo fajną jednolamelową deskę trójwarstwową, wierzchnie drewno to Doussie, kolorystyka jest jak stworzona dla nas. Niestety, drewno, jak to drewno - ściemnieje, ale mam nadzieję, że nie zrobi się "heba-nowe". Pod deską sa płyty XPS, a pod nimi - grrrruuuuba folia budowlana, końcówka z rolki, która się została z robienia izolacji poziomej.

No i jak widać na zdjęciu - w każdym porządnym domu powinien być porządny ważący 20kg akumulator luzem (szary prostopadłościan na pierwszym planie), bowiem nigdy nie wiadomo, kiedy i do czego się przyda! :) U nas o kwestię styku chodziło. Komune tam wprowadziłem, Wolność, Równość i Braterstwo, wszyscy mieli mieć nawet nie według zasług, a po prostu równo i basta. A deska co? A g..no! Wyżej se siędę i tak se będę siedziała podniesiona o dobrych 5mm względem gresu i to akurat w samym przejściu, a wy się potykajcie, jak wam przeszkadza!

Cóż było robić? Powiedziano w klasyce filmu polskiego: "z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał!", tekst zawsze mi się podobał, więc skorzystałem z porady. O ten akumulator co prawda też się można potknąć, ale to już przynajmniej będzie potknięcie w imię słusznej sprawy. No i zauważyć łatwiej. Z czasem może się na nim jakąś serwetkę położy, paprotkę w doniczce?...

 

A tak bardziej serio - jedynym problemem technicznym przy tej desce okazała się właśnie owa kwestia styku z płytkami. Granica jest w kształcie esa-floresa, opisywałem kiedyś perypetie związane z docinaniem po łuku dość kruchego gresu, co miało być robione waterjetem przez specjalistyczną firmę, a zostało w końcu zrobione prowadzoną "z ręki" szlifierką kątową w sposób skrajnie odległy od specjalistyczności, ale niewiele mniej skuteczny.

Teraz trzeba było z tym łukiem ożenić resztę podłogi. Korek w roli dylatacji odrzuciłem dość szybko, on by był idealny przy parkiecie, ale deska trójwarstwowa jest podłogą pływającą, marne były szanse zatem. Zwłaszcza, że takie są fajne listwy do wykonywania takich łączeń... Jedyne związane z listwami "ale", to fakt, że te przeznaczone do gięcia są wąziutkie. I jeśli uwzględnić fakt, że deska musiała mieć zostawioną dylatację celem umożliwienia jej pracy, wychodziło, że ona pod listwę się będzie chować jedynie na 5-7mm, zatem trzeba ją przycinać idealnie i bez żadnych zadziorów.

Pierwsza próba z wykorzystaniem wyrzynarki i posiadanego noża "czyste cięcie" - tragedia. Nóż miał owo "czyste cięcie" zaimplementowane w taki sposób, że w twardym materiale robił się mocno nadsterowny, a dodatkowo ten konkretny materiał strzępił wcale nie gorzej od noża standardowego. Co było robić? Samochód, Castorama i szukamy nowego noża. Wybór padł na nóż "odwrotny" i dość drobnozębny, dodatkowo taki raczej z wyższej półki. I różnica - jak widać, kolosalna:

 

JP234359.jpg

 

Lewy nóż, to owo "czyste cięcie". On na zdjęciu wygląda, jak standardowy, ale standardowy nie jest. Jest dość gruby i zęby ma nie rozchylane na zewnątrz, a tak ostrzone, że krawędzie tnące mają naprzemiennie do wewnątrz niejako. Efekty przy tym materiale - jak na zdjęciu. Nóż "odwrotny" po prawej natomiast - co prawda strasznie narowisty, trzeba bardzo pewnie trzymać wyrzynarkę, bo bardzo usiłuje się rzucać, ale przy odrobinie starań - tnie pięknie i bez najmniejszej nawet szczerby.

 

I kwestia samej listwy. Te, w wykonaniu do gięcia są dwojakie: z przekrojem w kształcie litery T przystosowane do wklejania oraz takie, w których to T ma u dołu jeszcze grzebień do zakotwiczenia pod gresem. I te właśnie byłyby dla nas idealne, gdyby podłoga była robiona w odwrotnej kolejności. Niestety gres już mamy... Nastawialiśmy się na te listwy w kształcie litery "T", ale te, jak się okazało, tylko aluminium, mosiądz, albo z laminatem "dębowym". A tuż obok, te wklejane pod terakotę - wzorów do wyboru do koloru. Co było robić? Kupiłem te pod glazurę, języczki im poskracałem, po czym złapałem za moją wierną felcownicę i proszę, jaki patent: :D

 

JP244377.jpg

 

A tak to wygląda na podłodze:

 

JP244376.jpg

 

Całość póki co tak sobie leży (stąd ten akumulator - tam akurat nie wiedzieć czemu, podłoga miała tendencje do wstawania), ale jak już całość zrobię, chcę całą tą krawędź unieść na klinach i listwę na całej długości pociągnąć klejem silikonowym - ona będzie przyklejona do gresu na sztywno, a panele będą miały możliwość pracy.

 

I na koniec - rozwiązanie zagadki suszarkowej. Jak pisałem, nie można było jej powiesić wprost na kasetonach, bo te być może utrzymałyby kiść baloników na szpilce, ale niewiele więcej. Stelaż od tych kasetonów - owszem, jest dość solidny, ale chyba nie aż tak, żeby na nim pranie wieszać. Oczywisty pomysł, jaki się nasuwa, to mocować przez te kasetony wprost do sufitu, na jakichś wysięgnikach. Super, ale jak to zrobić zachowując w tym miejscu kaseton, który w stelaż się wkłada od góry?

 

Wymyśliłem coś takiego:

 

JP234355_1.jpg

 

Do sufitu jest mocowana kobyłka z kantówki 5x5cm. Grzbiet kobyłki (kobyłka jest do góry kopytami, więc przez grzbiet mam na myśli dolną powierzchnię :) ) jest jakieś 5cm - wystarczająco miejsca do włożenia kasetonu i manewrowania nim. A suszarka? A wisi sobie pod kobyłką. Przykręcona do niej długachnymi (12cm) wkrętami do drewna poprzez dystanse cięte z aluminiowej rurki. Ich długość jest dokładnie taka, że suszarka wygląda na przykręconą do kasetonu, podczas gdy w rzeczywistości kaseton się na niej co najwyżej delikatnie opiera :)

Na koniec, wspominana już kiedyś ciekawostka: na ostatnim zdjęciu widać fragment komunikatu nabazgranego sprajem na suficie właściwym. Komunikat ów brzmi "Nie tynk.". Do kogo komunikat był adresowany - chyba wiadomo :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No toć pisałem pięć wpisów na krzyż temu... Wytłuszczonymi wołami nawet :)

 

Co do noży - ja teorię znam, ale te moje noże "czyste cięcie" do tej pory mi wystarczały, robiły naprawdę czyste cięcie, z tą deską się tylko tak jakoś znielubiły.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakość wg mnie bardzo dobra. Zamki świetnie spasowane, idealnie się składają, na obu końcach deski w środkowej warstwie mają nie sosnę, a buczynę, dzięki czemu te skrajne zamki są bardzo solidne. Same panele też bez wad, na tą powierzchnię, którą ułożyłem (ciut więcej, niż na zdjęciu powyżej) trafił mi się jeden panel z odcieniem wyraźnie odbiegającym od reszty (odstawiony na bok, do użycia gdzieś pod meblem) oraz jeden z czymś, co wygląda albo na jakąś bliznę na drewnie, albo naprawdę perfekcyjnie zrobioną wstawkę po sęku, po prostu w strukturze drewna jest delikatnie się odróżniająca kolorem łatka. Cała reszta desek bez zarzutu.

 

Barlinka nigdy nie układałem, więc trudno mi porównywać, ale dużo na ich temat negatywnych opinii można znaleźć, więc tu bym uważał.

W dotychczasowym mieszkaniu miałem Baltic Wood i tu Tarkett wydaje mi się lepszy, ale ten BW, który miałem, to był pozagatunek, który dzięki uprzejmości jednego pana magazyniera (delikatnie wspomożonej flaszeczką 0,75l) selekcjonowałem sobie z niepaczkowanej sterty przeznaczonej na przemiał i dzięki czemu co prawda miałem w całym mieszkaniu drewnianą podłogę w cenie najtańszych laminowanych paneli z hipermarketowej promocji, ale z układaniem było trochę roboty i moja opinia może nie być obiektywna.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, szukając opinii n/t dowolnego produktu w necie można znaleźć rzesze zajadłych wrogów i zwolenników, sęk w tym jednak, że w przypadku Barlinka przeciwnicy jakoś wyraźnie przeważają. Niemniej, mając możliwość kupna ich desek za taką cenę, jak piszesz, nie zastanawiałbym się, tylko brał. Najwyżej zakładając na wszelki wypadek trochę więcej naddatku na straty i dobieranie.

A jeśli masz taką możliwość, to rozpakuj jedną paczkę i ułóż na podłodze w sklepie, zobacz, jak łapią zamki, czy przy ułożeniu czterech (lub więcej) paneli w cegiełkę wszystko bangla i nigdzie nie robią się szpary.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za pomysł ze sprawdzenie desek w sklepie... napewno sprawdzę...

 

Ostatnio w casto była promocja na Barlinek deska miała 10mm - była coś ok. 65zł/m2...

(przynajmniej oni tak wmawiali, bo nigdzie na opakowaniu nie było napisane, że barlinek).

Orginalny Barlinek ma 14-15mm... więc złe opinie skąś się wzieły...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę, normalnie nie mogę, muszę się wyżalić...

 

Kuchni nam się zachciało, a konkretnie jej zabudowy. Oczywiście o zamawianiu kuchni w wypaśnym "Salonie Mebli Kuchennych" od początku nie było mowy, nie tylko bliski wykończenia (głównie finansowego) stan ogólny na to nie pozwala, ale przede wszystkim własne ambicje.

 

Żeby nie przedłużać... projekt zabudowy machnęła żona, ja to rozpisałem na poszczególne korpusy, te na formatki, całość złożyłem w zgrabną tabelkę i w formie zamówienia wysłałem do firmy usługowo tnącej płyty meblowe. Nazwę firmy... przemilczę. Jeszcze. Tyle tylko napiszę, że jest to jeden z lokalnych potentatów w branży.

Firmy takie działają zwykle w ten sposób, że zamówienie takie ładują w specjalny program, który formatki składa tak, żeby się je dało wykroić z płyty - znaczy nie tylko, żeby ich jak najwięcej na płytę weszło, ale i żeby piła dała radę to ciąć potem. Klient natomiast płaci za całe wykorzystane płyty (a więc nie tylko za formatki, ale i za odpad), do tego jest doliczany koszt samego cięcia (od sztuki formatki), oklejania oraz za usługi nietypowe.

I super, tyle teoria.

 

Praktyka zaś:

1) zamawiam jedynie część kuchni (mniejsza o powody), z mojej tabelki wynika mi, że łączna powierzchnia formatek wynosi około 15m2, zatem spodziewam się, że wraz z odpadem będzie pewnie z 18 metrów.

2) dostaję fakturę z wyceną. Powierzchnia płyty, jaka wyszła z programu: ponad 23 m2! Do moich 15m2 dochodzi zatem 50% strat! Kwota ogólna na fakturze (łącznie z oklejaniem, elementami nietypowymi itp.): 977zł

3) Robię raban przez telefon, pan tłumaczy, że to tak wychodzi, ja nie wierzę, on przysyła mi faksem wyliczony sposób rozkroju. Z tego widzę, że szokująca wysokość strat bierze się stąd, że mądry program rozpisał moje zamówienie na trzy całe, ładnie upakowane formatkami płyty oraz czwartą, na której są trzy małe formatki, reszta płyty na śmietnik...

4) Modyfikuję zamówienie tak, żeby się zmieściło w tych trzech płytach.

5) Przed chwilą dostałem nową wycenę. Całkowita ilość płyty spadła do 17,3m2, zatem da się. Patrze zatem na kwotę końcową....

 

 

i....

 

 

.... i cycki mnie opadli na stół, a stucna scęka się obtłukła o podłogę.

 

Nowa, lepsza cena: 1085zł 91gr

 

Odesłałem do nich maila z grzeczną prośbą o wyjaśnienie tego fenomenu, wg którego za mniej mam zapłacić więcej. Nawet bez wskazywania widniejących na nowej fakturze cudów, typu niezamawiane wiercenie gniazd pod zawiasy, czy elementy nietypowe, które nagle się rozmnożyły ponad miarę. Od odpowiedzi zależy, czy podam tu nazwę tej firmy, czy też litościwie to przemilczę.

 

BTW, czy ktoś ze zorientowanych w temacie lokalesów mógłby podzielić się namiarami na stolarnię wykonującą takie usługi, jak cięcie płyt laminowanych wg zamówienia? Taką, która panuje nad tym, co robią, ewentualnie poświęcającą ciutkę więcej uwagi zamówieniom składanym przez szaraczków?

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW, czy ktoś ze zorientowanych w temacie lokalesów mógłby podzielić się namiarami na stolarnię wykonującą takie usługi, jak cięcie płyt laminowanych wg zamówienia? Taką, która panuje nad tym, co robią, ewentualnie poświęcającą ciutkę więcej uwagi zamówieniom składanym przez szaraczków?

 

Witam. Ja kiedyś (kilka lat temu) zamawiałem formatki na kuchnię, szafy itp. w firmie Versal na ul. Odlewniczej i było wszystko ok. i niedrogo, ale to było dawno i nie wiem czy oni tam jeszcze działają i czy się tym wogóle zajmują. Nawet oklejali fajnie obrzeża pcv jak ktoś chciał. Jeśli potrzebujesz tylko formatki to spróbuj zwyczajnie w Casto lub Leroyu choćby dla porównania cen - chyba, że nie mają tam odpowiedniego koloru. Jak coś to mam jeszcze kolegę co ma małą stolarnię pod Wawą - może by się podjął. PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy mi na stolarni, co i tnie i okleja, bo nie będę paskudził sobie kuchni meblami z obrzeżami . W Leroju/Castoramie zamówić oczywiście można, ale jakość formatek ciętych przez ich piły... no nie jest ta sama już.

Niemniej za namiary dzięki, spróbuję.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...