marnajola 05.12.2011 07:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Grudnia 2011 Przepis powiadasz? Weźmisz czarno kure... Nie, może nie tak. Składniki: - jedne drzwi pełne gładkie, w kolorze okleiny, jaki się podoba - jedno Allegro. Najlepiej to stare, normalne, sprzed ostatnich przemian, ale w ostateczności i to nowe idiotyczne się nada. - odrobinka kasy na koncie. Bierzesz Allegro, w wyszukiwarkę wpisujesz "bulaj" i szukasz. Modele okrętowe kosztujące po 800-1000zł możesz pominąć, to, co Ciebie interesuje nie powinno być droższe, niż sto kilkadziesiąt PLN. Wybierasz pasujący Ci wielkością i wyglądem model, zamawiasz, płacisz, kupujesz. Dobrze jest kupując bulaj od razu sprawdzić, czy sprzedawca nie ma też w asortymencie metalowych tulei wentylacyjnych, pasujących wyglądem do bulaja, warto zamówić za jednym zamachem, jeśli drzwi mają być łazienkowe. A potem już prosto - się bierze wyrzynarkę, się chechła dziurę na bulaj w drzwiach, się przykręca bulaj i już J. kłaniam sie nisko i dziekuje bardzo!!bede wierna podgladaczka :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 06.12.2011 11:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2011 (edytowane) Zacząłem montaż balustrady wewnętrznej. Kiedyś w końcu trzeba, zwłaszcza że raptem przedwczoraj najmłodsza gadzina wypuszczona z zagrody przez Wyjątka (w pokoju gadziny, niezależnie od drzwi, jest zamontowana drewniana bramka uniemożliwiająca mu samodzielne wyjście, Wyjątek stamtąd wybiegał i nie zamknął jej za sobą) rzecz jasna polazła w szkodę i została przechwycona może z pół metra od przepaści. Na początek zdjęcie poglądowe, przedstawiające jednocześnie początek prac: U góry widzimy czarną dziurę będącą wyjściem na strych, pod nią - zapas styropianu, który przydawał się do różnych rzeczy, a docelowo ma nam doizolować strop nad poddaszem (od strony strychu). A na pierwszym planie schody. Póki co w nowoczesnym designie wzorowanym na supermodnych obecnie loftach. Krawędzie stopni trzeba tylko stalowym kątownikiem wzmocnić, może nawet takim ryflowanym?... A na poważnie - i trepy i podstopnice będą. Kiedyś. Na razie jest beton, zaciągnięty unigruntem, żeby nie pylił i tak jeszcze chwilę sobie pobędzie. Pierwsze słupki - zamontowane. Mało mnie przy tym szlag zresztą nie trafił. No bo tak: przykręcam trzymanko, przykręcam drugie trzymanko (określenie "trzymanko" jest autorskim wynalazkiem Wyjątka, oznacza wszelkiego rodzaju uchwyty i dynksy do trzymania i w naszym domu przyjęło się bez pudła, jako czasem najlepiej oddające funkcję przedmiotu. Tak, jak np. w tym przypadku). Wstawiam w nie słupki, schodzę z drabiny, żeby popodziwiać, patrzę na słupki z boku i co widzę? Ano "pięć po dwunastej". Jeden słupek pionowo w górę, a drugi - wskazówkę minutową udaje i twierdzi, że północ to już, Panie, pięć minut będzie, jak minęła. Taka jej mać! Tak bardzo krzywo otynkowane to czoło stropu jest... Tak, Panie Hubercie, Wasza fuszerka. To czoło było dotynkowywane w ramach dodatkowej roboty razem z glifami okiennymi, no i niestety. Tak się tynk zaciągnął... Może nie jest to straszna tragedia, bo docelowo to czoło i tak jest od góry do zasłonięcia drewnianą dechą, choćby z powodu widocznego na zdjęciu poziomego pęknięcia tynku uwidaczniającego granicę między litym stropem, a oddzieloną odeń styropianem wylewką, ale żeby pionowo zamocować trzymanko słupka, musiałem tynk podkuć i podrównać gipsem. Stąd widoczna na zdjęciu biała łata wokół trzymanka. Mocowanie pochwytu i zakręt, a przy okazji facjata niżdej podpisanego i dość ciekawie wyglądająca panorama na hol poddasza (Jezusie, jaki on tu wyszedł wielgachny): Nie mamy jeszcze tylko pomysłu na wypełnienie przestrzeni między słupkami. Ja chciałem poziome (równoległe do pochwytu znaczy) płaskie elementy a'la deska tam pomontować, ale małżonka się nie zgadza mówiąc, że dzieci się będą po tym, jak po szczeblach wspinać, siadać na poręczy i rzucać się głową naprzód. Może i racja (zwłaszcza jak się pomyśli, co obecnie potrafi wyczyniać najmłodsza gadzina), ale z drugiej strony, jak sobie przypomnę własne doświadczenia z balustrada u dziadków w dzieciństwie (kiedy to ulubiona drogą wchodzenia na piętro była zewnętrzna strona balustrady - bodajże "Zorro" wtedy w TV leciało), nie przypuszczam, żeby brak szczebli był tu jakąś istotną przeszkodą, jedyne, co mogłoby faktycznie przeszkodzić we włażeniu na balustradę byłby nie wiem, drut kolczasty? Pod napięciem?... Żona optuje za gęstym ustawieniem pionowych słupków. Bardzo gęstym. Mogłoby byc, tylko kwestia mocowania dołu tych słupków. Potrzebna byłaby i tak jakaś poprzeczka między słupkami i do niej potem... Trzecia opcja - wypełnienia ze szkła bezpiecznego, mrożonego. Też ciekawe, ale chyba najdroższe. Nic, pomyślimy. Póki co się sznurek zaplecie J. PS. i gdzie te czasy, kiedy po jednej spędzonej na budowie sobocie raportowałem zrobienie np. hydrauliki na połowie piętra. Teraz po całym tygodniu, jedyne, czym się mogę pochwalić, to trzy umocowane słupki na krzyż. Echhhhh, lenistwo... Edytowane 6 Grudnia 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
compi 06.12.2011 11:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2011 Z tym sznurkiem.... W Waszej mieścinie przy samej Starówce znam fajne piętrowe mieszkanie, gdzie poręcze są jak najbardziej drewniane, ale wypełnienie już sznurowane. Wygląda super. Na priv daj maila to podeślę kilka fotek. Wypełnienie widziałem też kiedyś z blachy perforowanej. Tylko ranty były jakoś specjalnie obrabiane. Normalnie są dość ostre. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaelle 06.12.2011 16:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Grudnia 2011 (edytowane) Z tym sznurkiem.... W Waszej mieścinie przy samej Starówce znam fajne piętrowe mieszkanie, gdzie poręcze są jak najbardziej drewniane, ale wypełnienie już sznurowane. Wygląda super. Na priv daj maila to podeślę kilka fotek. Wypełnienie widziałem też kiedyś z blachy perforowanej. Tylko ranty były jakoś specjalnie obrabiane. Normalnie są dość ostre. Blacha perforowana to był jeden z moich pomysłów na tymczasowe wypełnienie (dopóki nie uzbieramy na dymne szkło - dymne, a nie mrożone, Jarek jak zawsze jednym uchem słucha ), kolejnym jest też siatka zgrzewana typu "siatka budowlana" raczej Leduchowskiego niż rabitza, oprawiona w drewniane ramki, tudzież właśnie upleciona własnoręcznie makrama http://www.metalzbyt.com.pl/katalog/big/1263889972.jpg inspirka będzie http://www.budnet.pl/zdjecia/GRAFIKA5duze.jpg Edytowane 7 Grudnia 2011 przez gaelle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.12.2011 13:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 .... yyyy..... tego... znaczy... chciałem coś powiedzieć, ale mi "głos" odjęło... J. (z wizją własnej żony pracowicie dziergającej na tamborku coś w tym stylu...) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
compi 07.12.2011 13:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 Weź to potem wypierz i niech się rozciągnie..... ; ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kamila i Marcin 07.12.2011 13:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 Witam A może jakieś zdjęcia z kuchni?? bardzo mnie interesuje efekt końcowy.. schody niczego sobie:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaelle 07.12.2011 13:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 .... yyyy..... tego... znaczy... chciałem coś powiedzieć, ale mi "głos" odjęło... J. (z wizją własnej żony pracowicie dziergającej na tamborku coś w tym stylu...) Wbrew pozorom to jest w całości z drutu, powlekanego PVC - jedna z międzynarodowych fabryk (jej oddział w Indiach) takie już robi, na Europę też Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.12.2011 13:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 Będzie efekt końcowy, to będą i zdjęcia Póki co mam zmontowany sam dolny ciąg szafek, bez szuflad, innych wypełnień, frontów i blatu, więc wygląda to mało atrakcyjnie, ale ok, może coś pokażę w tygodniu. Blat już zamówiony, będzie dopiero tuż przed świętami, fronty będą... nie wiem kiedy. Kiedyś. Raczej prędzej, niż później, bo kuchnia bez frontów taka jakaś... mało użyteczna jest I nie, montaż kuchni nie zabiera AŻ TAK STRASZNIE DUŻO CZASU, to, co na razie jest zrobione, gdyby przeliczyć na roboczogodziny, to może ze cztery wieczory mi zajęło (przeciętny korpus zajmuje godzinkę i to wraz z piwem w czasie pracy), po prostu nie ma siły/czasu/chęcidoroboty, równolegle zajmuję się i innymi sprawami (ta balustrada choćby). J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 07.12.2011 13:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 Wbrew pozorom to jest w całości z drutu, powlekanego PVC - jedna z międzynarodowych fabryk (jej oddział w Indiach) takie już robi, na Europę też Kochanie, drut powlekany PVC mam i to w kilku grubościach nawet. Zielony ciemny, w ładnym, naturalnym odcieniu. Narzędzia - szczypce okrągłe masz własne, obcinaczki boczne Ci pożyczę. Szczypce płaskie też się znajdą. Toooo... kiedy zaczynasz? J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kamila i Marcin 07.12.2011 13:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 Toooo... kiedy zaczynasz? hihihihihi.. padłam ze śmiechu.. wyczekałam już tyle czasu to i jeszcze troszkę poczekam.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
compi 07.12.2011 14:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 To by było dopiero dzierganie na drutach, hahaha! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
brombel123 07.12.2011 21:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Grudnia 2011 2 tygodnie... przewaznie w czasie pracy. Tyle zajelo mi przeczytanie tego dziennika i musze przyznac ze nie zaluje ani jednej przeczytanej strony Widze ze tempo dziennika odrobine spadlo po tym jak sie wprowadziliscie do wymarzonego gniazdka, jednak mam ogromna nadzieje ze powyzszy nie zaginie w forumowych czelusciach. Gratuluje domu, nowo nabytych sprawnosci harcerskich, checi do zdobywania kolejnych i przede wszystkim wiedzy elektro-instalatorskiej bo ta robi ogromne wrazenie. POZDRAWIAM i kibicuje dalej!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.12.2011 10:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2011 (edytowane) @brombel - ano spadło, spadło.... dzięki za miłe słowa @cronin - pozwoliłem sobie usunąć Twój anons. Cel szczytny, dlatego nie robiłem tego od razu, trochę powisiał, ale mimo wszystko... to chyba nie to miejsce. A żeby choć trochę nasz Dziennik z czeluści muratorowych wydobyć, odrobinka newsów. Tylko odrobinka, bo leń, który u nas zapanował, trzyma mocno, ale cośtam się jednak dzieje. Może nie wszystko z tego pokazuję, bo jak już parę razy deklarowałem, nasz Dziennik Budowy jest Dziennikiem Budowy, a nie Dziennikiem "Zobaczcie, jak się pięknie urządziliśmy", ale trochę spraw stricte budowlanych jeszcze nam zostało. Tak na jakiś rok (lekko licząc) pisaniny? No może trochę rzadszej jedynie? Do rzeczy jednak. Balustrada na schodach - robi się. Nie mam zdjęć, więc nie pokażę, ale jest już się czego trzymać, brakuje jedynie ostatecznego montażu (obecny jest prowizoryczny), jednego słupka i wypełnień. Te będą prowizoryczne z materiałów "będących pod ręką" (nie, nie będą to deski poszalunkowe. Ale niemal...), docelowo - jeszcze się wahamy, czy szkło klejone "bezpieczne", w formie dymnych tafli montowanych wprost do słupków, czy blacha perforowana w drewnianych ramach. Inne schody natomiast się pojawiły. O, takie: W rogu zdjęcia załapał się narożnik balustrady, widać na nim prowizoryczny montaż A same schody strychowe - bardzo fajne, jeśli się ma mało miejsca. Poza tym - rację miał ktoś tutaj komentujący kiedyś moje schodowostrychowe dywagacje, że im większa dziura tym lepiej. Nasza dziura jest malutka (60x90), bo szkoda było podłogi i miejsca na rozkładanie standardowych schodów strychowych też za bardzo nie było, stąd takie a nie inne rozwiązanie, jednak wnoszenie przez tą dziurkę większych pak na strych jest dość kłopotliwe, bądź wręcz niemożliwe. Standardową pakę styropianu np. musiałem rozpakować i wnieść po trochu, inaczej się nie dało. Ciężary - chyba trzeba będzie bloczek założyć na strychowej jętce i wciągać (jedna osoba ze strychu ciągnie, druga od dołu pilotuje), bo nieść przed sobą i potem jeszcze przepychać do góry przez dziurę - zgroza. Ale ten bloczek... teraz na to wpadłem, pomysł myślę, że wart jest rozpatrzenia. Same schody - bardzo fajne. Rozkładają się bardzo lekko, trochę się jedynie trzeba naszarpać z samym początkiem rozsuwania schodów po otwarciu klapy: Wbrew pozorom i obawom, po odblokowaniu klapy nie wali się to na łeb, klapa otwiera się bardzo lekko, schody nie spierdzielają się w dół "całym sobą", jedynym problemem jest rozpoczęcie ich rozsuwania - trzeba je zaczepić kijem i pociągnąć najpierw do siebie (bardziej w poziomie, niż w dół), jednocześnie przytrzymując czymś klapę, bo idzie ze schodami i uniemożliwia. Natomiast, jeśli istnieje gdzieś konkurs na najbardziej abstrakcyjną i niezrozumiałą instrukcję montażu, to ja poproszę o namiary, wyślę tam instrukcję montażu tych schodów jako mocnego kandydata do pierwszego miejsca. Jestem techniczny i zwykle mechanizmy rozumiem intuicyjnie, tu jednak miałem problemy, instrukcja je tylko wzmagała, zamiast rozwiewać. Przykładowo: Wysokość pomieszczenia u mnie: 2,70m. Proszę mi na podstawie instrukcji określić, jak ustawić widoczny u dołu skanu element. Nie, nie ma NIGDZIE w instrukcji definicji, ile wynosi typowe, przyjęte przez producenta "H". Zrobiłem to po prostu doświadczalnie, jak natomiast rozumieć instrukcję, co miał na myśli jej autor - nie wiem. I jak już przy marudzeniu jestem... zlew kucheny. Dawno dawno temu, za górami, za lasami, a przynajmniej po drugiej stronie stolycy, jako młody, pełen sił i energii kawaler do wzięcia urządzałem swoje pierwsze WŁASNE mieszkanie. M.in. kuchnię. Co prawda ówcześni znajomi nadziwić się nie mogli, po co mi kuchnia, sugerowali zakup takiego kombajnu: szafka z zamontowaną minilodówką, dwupalnikową płytą i małym zlewem, wszystko zwarte i kompaktowe, jako coś co w zupełności wystarczy do chłodzenia piwa i przyrządzania zupek chińskich, ale ja chciałem mieć mieszkanie przyszłościowe, z prawdziwą kuchnią, więc ją zrobiłem. Kuchnię pełną gębą. W niej, nie wdając się w nieistotne opisy był porządny zlew, produkcji potentata zlewowego: Deante. Dobra, sprawdzona firma, dobry, porządny zlew, w komplecie dobry porządny syfon. Z "automatycznymi" korkami. Teraz... również kupiliśmy zlew Deante. Bo był akurat taki, jak żona chciała, poza tym uznaliśmy, że dobra, sprawdzona firma, czemu nie. No i zlew jest ok, ale syfon... Jezuuusie, nawet chińskie hipermarketowe badziewie noname, z dolnego poziomu regału, gdzie wstydliwie hipermarkety upychają najtańsze i najgorsze produkty, nawet to robi lepsze wrażenie. I nawet nie chodzi mi o badziewne rurki z cieniutkiego plastiku, o uszczelki, które naciągałem na rury z duszą na ramieniu, czy pęknie, czy nie pęknie. Ale same koszyki - zgrrrooza! Na wygląd całkiem podobne do tych starych, sprzed dziesięciu lat: Ale: - blacha, z której jest to wytłoczone, tak na oko połowę cieńsza. - uchwyt do wyciągania - w starym był elegancki chromowany. Tu - jakieś aluminiowe kretyństwo wyglądające na półprodukt przed oddaniem do galwanizacji. - bolec prowadzący, Tu - jak widać, plastik. Jak myślicie, z czego był ten bolec w starym? - i najlepsze. Śruba ściągająca kosz korka z samym syfonem pod zlewem. W starym: porządny kawał mosiądzu. Tu... Mam zamiar napisać maila na infolinię Deante i spytać ich, czy kupiłem jakąś podróbę, czy też tak wygląda Nowa, Lepsza Jakość Produktu w wydaniu Deante. Sama instalacja pod zlewem - pozwoliłem sobie wsadzić instrukcję montazu syfonu w... w buty, powiedzmy i zrobiłem to po swojemu. Dzięki czemu syfonu nie mam na środku szafki, tylko pod ścianą, a do szafki można wsadzić coś jeszcze. Kwestia dorzucenia do interesu dwóch rurek kanalizacyjnych i kolanka ekstra to była. Na zdjęciu widać też dołożoną instalację hydrauliczną. Ot, parę rurek dzięki którym oryginalne wężyki akurat sięgają, gdzie powinny, bez zbędnego i usterkogennego przedłużania. I to tyle na razie. Następny wpis... będzie. Kiedyś. J. Edytowane 15 Grudnia 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kamila i Marcin 15.12.2011 10:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2011 Jeśli można zapytać ile takie cudo z pierwszego zdjęcia kosztuje (czyt. schody strychowe), są boskie.. może będzie mnie na nie stać Jeśli chodzi o "korek" do syfonu.. my kupiliśmy najtańszy zlew na allegro i syfon jest w ciut lepszym stanie, tzn bolec nie jest z plastiku i ta dziura gdzie wchodzi ten bolec także w lepszym wykonaniu, tylko problem był z uchwytem do wyciągania.. tzn po jakimś czasie po prostu się połamał bo był z plastiku.. poza tym zlew niczego sobie.. nie pamiętam firmy.. może faktycznie ten nowy zlew to jakiś "ekologiczny".. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
brunet wieczorową 15.12.2011 11:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2011 (...) Tak wogóle, to nie wiem, czy to z wiekiem przychodzi, czy ja po prostu jako dziecię, które najpiękniejsze lata dzieciństwa spędziło w bliskiej okolicy czegoś w rodzaju wysypiska śmieci (potraficie sobie wyobrazić piękniejszy poligon do zabaw?), mam to we krwi, a żona się ode mnie zaraziła, ale jak dziś wychodziliśmy z domu i po drodze trzeba było o śmietnik zawadzić celem wyrzucenia domowych śmieci, to małżonka z góry stwierdziła, że idzie ze mną, bo może jeszcze coś ciekawego wynieśli, a ja tylko zacząłem się głośno zastanawiać, czy taki kijek z metalowym hakiem na końcu by się nam nie przydał (...) Zastanawiałem się swego czasu nad sobą czy aby ze mną wszystko w porządku… Wyszło mi, że jednak nie w porządku, więc zaprzestałem przywożenia starych mebli ze śmietnika na budowę (chociaż przydają się i to bardzo). Jednak widzę, że moja skłonność nie jest odosobnionym przypadkiem… Bardzo ciekawy dziennik – będę stałym gościem. Pozdrawiam, BWP Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 15.12.2011 11:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Grudnia 2011 @Kamila i Marcin - te schody nie są niestety tanie, cenowo wychodzą mniej więcej dwa razy drożej od drewnianych typowców, ale i nie sa to jakies powalające na kolana kwoty, te nasze kosztowały nas 560zł. Szukając w necie znajdywałem i taniej, ale koszt wysyłki i tak rzecz wyrównywał, te nasze były zamówione lokalnie. No, chyba, że chcesz schodowego Mercedesa - identycznie wyglądające schody, ale produkcji Fakro kosztują coś pod 1,5k PLN. Zapewne ich montaż jest w mniejszym stopniu łamigłówką, wierzchnia "licowa" płyta klapy też pewnie jest z czegoś porządniejszego, niż meblowa "plecówka" z HDFu, ale cóż... cena powala. Co do zlewu - jak pisałem, spytam o to samego producenta. Może sam syfon mi w sklepie podrzucili jakiś lewy? On niby miał na wrzuconej do worka kartce napis, że jest to "syfon uniwersalny Deante", ale może on jest "do Deante", a nie produkcji Deante? W tym moim starym zlewie, cała armatura kanalizacyjna była z porządnego szarego plastiku (PP), to obecne to jest taki badziewne białe tworzywo, dokładnie jak w syfonach noname. @brunet wieczorową - cóż... wstydziłem się pisać, z czego będą te tymczasowe wypełnienia w balustradzie schodowej, ale jak tak, to napiszę. Ano z takich fajnych, sosnowych ażurowych drzwi od szafy garderobianej, które ktoś na osiedlowy śmietnik (przy starym mieszkaniu) wystawił Ech, będzie mi/nam chyba brakowało... W naszej nowej okolicy, gdyby nawet chciał chodzić po śmietnikach, to się nie da, bo same przydomowe Natomiast jednej rzeczy nie mogę odżałować i co sobie przypomnę, to chce mi się WYĆ! No wyobraź sobie (do kolegi bruneta to kieruję, bo on rozumie) najpierw tytułem wprowadzenia: wielki warsztat, w którym chcesz spędzić resztę życia na majsterkowaniu, warsztat bez żadnych mebli, bez stołu warsztatowego, bez niczego. A potem taki widok: śmietnik, a przy nim dwa duże i bardzo solidne stoły "konferencyjne": gruby i solidny blat na mocnym stalowym stelażu, stacjonarnym, nie żadne składane gówna. U mnie jedno z drugim rozjechało się o mniej więcej rok, jak te stoły ktoś na śmietnik wystawił, jeszcze nawet fundamentów nie miałem. Ale do dziś żałuję... J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 19.12.2011 22:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2011 (edytowane) Jest taki jeden temat, którego już daaawno tutaj nie poruszałem. Temat za którym niewątpliwie spora część czytających mnie osób tęskni i ze smutkiem i zadumą każdy kolejny wpis kwituje wzruszeniem ramion i cichym: "cóż... i znów nic o serwerowni nie napisał..." taaaa.... Akurat tak się dobrze składa, że jakaś infekcja mnie powaliła,więc zamiast pracować ciężko i wracać do domu wieczorami, siedzę w tymże domu i dogorywam w łóżku. A ponieważ takie dogorywanie, to w gruncie rzeczy strasznie nudne zajęcie, od czasu do czasu z nudów się zwlekam z wyra i coś robię. I w ten właśnie sposób powstało dziś coś, dzięki czemu możemy od teraz mareckiemu ZE i ich planowym bądź nieplanowym "wyłączeniom" powiedzieć, że Oni mogą Panu majstrowi skoczyć tam, gdzie Pan może Pana majstra w... w ten... w wężyk pocałować. Testów jeszcze nie robiłem, ale przy obciążeniu składającym się z pieca, alarmu i może jeszcze oświetlenia awaryjnego (same LEDy w ciągach komunikacyjnych) na parę godzin powinno starczyć. Tak więc, Panie i Panowie, oto nasza Stacja Podtrzymania Zasilania! Zabudowana rzecz jasna w serwerowni: Na prawo stary, uratowany z demobilu UPS, wyglądający co prawda jak zabytek klasy... w sumie nawet nie wiem, jak w dziedzinie IT klasy zabytków grupować, ale powiedzmy, że jest to mniej więcej zabytek klasy późne 486 / wczesne Pentium. Zabytek ów ma jednak jak dla mnie dwie wielkie zalety: - absolutny brak wybredności, jeśli chodzi o typ i pojemność podłączonych doń akumulatorów. Kilkakrotnie większe niż przewidziane przez producenta po prostu kilkakrotnie dłużej się ładują i tyle. Nowoczesny UPS już by się tak łatwo nie dał oszukać, albo takie sztuczki (z podstawieniem większych akumulatorów) nie byłyby możliwe, albo trzeba by je ładować zewnętrzną ładowarką. - sinusoidalny kształt napięcia na wyjściu. Znaczy bez ryzyka mogą na nim pracować pompy obiegowe i tym podobne. Popularne obecnie UPSy najczęściej produkują trapez zamiast sinusa. Sprzętowi komputerowemu to rybka, on sobie to i tak prostuje, ale pompa obiegowa pracując na trapezie grzeje się dwa razy mocniej, co niekoniecznie jej wychodzi na zdrowie. A (wracając do zdjęcia) na lewo - magazyn energii proszę państwa. Magazyn ma postać dwóch akumulatorów telekomunikacyjnych, 48Ah każdy, akumulatory co prawda stare, ale jak to mówią, "jare". Nad szczegółami instalacji nie będę się rozwodził, kto ciekaw niuansów, niech pyta na priv, dodam może tylko, że na zdjęciu można się od biedy dopatrzyć rurek wychodzących z akumulatorów (prawy górny narożnik każdego z nich) - rurki owe są połączone razem i schodzą sobie... póki co na dno szachtu, docelowo - nie wiem. To jest coś, co odróżnia akumulator telekomunikacyjny od samochodowego: w samochodowym wyziewy elektrolitu podczas ładowania po prostu uchodzą pod maskę, a tam już robią co chcą. W nowoczesnych "bezobsługowych" akumulatorach niby nie jest to problem, tych wyziewów jest naprawdę mało, ale przy telekomunikacyjnych, stojących zwykle w dość hermetycznie zamkniętych szafach, wraz z elektroniką wartą często tyle, że samochód przy tym to mały pikuś jest, nawet te śladowe wyziewy muszą być odprowadzane poza szafę. I to właśnie owe rurki robią. U mnie... Póki co też są odprowadzane poza szafę. A ściślej mówiąc - pod szafę Jeszcze się zastanowię, co z tym zrobić. Może gdzieś w dnie szachtu pod chudziaka wpuszczę?... W każdym razie moja serwerownia powoli, powoli, ale nabiera życia. Jej dolna część, poświęcona sprawom energetycznym wygląda obecnie tak: I tak już będzie wyglądać. Mniej więcej, bo jeszcze kosmetyczne zmiany czekają: opisówki na rozdzielni, z półki te rdzawe nacieki trzeba usunąć (w poprzednim mieszkaniu stała na balkonie dość długo, co prawda zafoliowana, ale... ), a samą półkę muszę podnieść o jedno "U" wyżej, żeby mi dwie zaślepki pod nią weszły (nie będzie wtedy straszyć tam dziura) jeszcze jedna listwa gniazdek przybędzie no i wtyczek ciut więcej. Widoczny na zdjęciu licznik to tymczasowa kontrola poboru prądu przez switcha - tak sobie sprawdzam, ile mnie te fanaberie co miesiąc będą kosztować. Póki co nie ma szaleństw: AP - 24W, switch - 18W i jałowa praca UPSa (który zdaje się jeszcze cały czas coś w akumulatory pompuje, więc to może się obniżyć jeszcze) - 28W. Góra szafy to już ścisłe IT. Tu jeszcze ubogo, ale już dość ładnie: Osoby znające się na rzeczy proszone są o nieparskanie śmiechem przy oglądaniu tego zdjęcia. Tak, zdaję sobie z tego sprawę, że ten kul i trędi, ful wypas słicz ma raptem dwa porty aktywne (dwa! po prawej gigabit się też świeci) i spokojnie możnaby te porty przepiąć wprost do stojącego na półce ruterka. No możnaby. Ale gdzie wtedy szpan, ja się pytam? Co ma wtedy w tej szafie zza przyciemnianej szyby lampkami mądrze mrugać? A drugi argument, już ciut na poważniej - dwa aktywne porty to są teraz. Docelowo będzie ich... no ciut więcej, niż dwa. I z całą pewnością więcej, niż cztery dostępne na routerku. A'propos routerka - Cisco widoczne na zdjęciu pełni póki co rolę wymyślnej zaślepki do racka, nawet nie jest podłączony. Po prostu - mam, to wstawiłem. Zabawka dla zorientowanej osoby fajna, a może kiedyś się do czegoś przyda?... I jeszcze, jak już o lampkach migających mądrze przez przyciemnianą szybę mowa: Na koniec - balustrada, zaległe zdjęcia: Montaż już w zasadzie docelowy, ale cały czas nieskończony. Na pierwszym zdjęciu widać, że nosek zakańczający pochwyt ma jaśniejszy kolor, niż reszta. Tak jest, ponieważ na nim jest tylko jedna warstwa lakierobejcy. Się doszlifuje styk, doszpachluje, wtedy się polakieruje po całości finiszowo. U góry zdjęcia widać wspominane wpis temu tymczasowe wypełnienie ze znalezionych na śmietniku drzwi garderobianych. Brak też cały czas słupków w biegu schodów, a to dlatego, że cały czas trwa małżeńska "kłótnia", ile tych słupków ma tam po drodze jeszcze być, czy jeden pośrodku biegu (wersja moja), czy dwa (wersja małżonki). Obie wersje mają swe zady i walety, od estetycznych począwszy, poprzez użytkowe, montażowe, na ekonomicznych skończywszy. A jak Wy sądzicie? J. Edytowane 19 Grudnia 2011 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
compi 19.12.2011 22:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2011 Balustrada i poręcze miodzio. Opowiem się za jedną opcją. Na pierwszym zdjęciu widac wyraźnie, że tam brakuje dwóch słupków, a na drugim, że jednego. Ja bym zostawił tak jak jest ; ). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 19.12.2011 23:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Grudnia 2011 Opowiem się za jedną opcją. Na pierwszym zdjęciu widac wyraźnie, że tam brakuje dwóch słupków, a na drugim, że jednego. Toś nam, kurrrrr....cze pomógł... Ja bym zostawił tak jak jest ; ) To ja odpowiem, że jestem za, a nawet przeciw! J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.