Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Pobawiłem się trochę w hydraulika znowu, bo zaległości na mnie czekały.

Po pierwsze: reduktory. Oryginalnie w instalacji zimnej wody było ciśnienie dawane przez wodociągi, a w ciepłej miałem ciśnienie zza reduktora, który założyli kotłownicy dla bezpieczeństwa kotłowni. Skutek był taki, że zimna woda miała sporo wyższe ciśnienie w instalacji niż ciepła i "robocze" położenie baterii jednouchwytowych, tak żeby ciepła z zimną była mieszana pół na pół i dawała na wyjściu wodę optymalną, wychodziło przy pozycji wajchy "na lewo patrz". Co i estetycznie było wątpliwe i rodziło pewne problemy również z samym ustawianiem wody do mycia. Choćby to, że po zbyt mocnym odkręceniu wody zimnej w umywalce (gdzie bateria jest dość wysoka) trzeba było spodnie zmieniać.

Po drugie - centralny filtr do wody. Woda dawana przez Wodociąg Marecki jest dobra w smaku, ale niestety chyba zbyt intensywnie pompowana ze złoża, bo ilasta jest. Osadza się z niej i to w dużych ilościach takie szare błoto. Nie mamy pewności, co prawda, ale podejrzewamy raczej nie jest to kwestia twardości wody i minerałów się z niej wytrącających, wygląda raczej na to, że to błotko leci wraz z wodą. Jeśli podejrzenia są słuszne, zwykły mechaniczny filtr do wody powinien sprawę rozwiązać.

 

Wczoraj udało mi się obie powyższe sprawy powiązać i rozwiązać. Poprzez rozwiązanie, przewiązanie i wywiązanie, a na koniec - dowiązanie.

Po kolei:

 

1) Doprowadzenie wody do zbiornika CWU.

- Przed:

 

JP011256_cr.jpg

 

- Po:

 

JP285023.jpg

 

2) Przyłącze wodociągowe.

- Przed:

 

JP291907.jpg

 

- Po:

 

JP295024.jpg

 

Jak widać, z doprowadzenia wody do zbiornika zniknął reduktor. Przy okazji zawór bezpieczeństwa przekręciłem sobie do góry nogami. Z powodów czysto estetycznych, mam nadzieję, że jego pozycja nie wynikała z nakazów producenta? Wylot wody dawał się bez problemu ustawić w dowolnej pozycji, co świadczyłoby o tym, że zawór tez może pracować dowolnie, ale gdyby było inaczej - dajcie znać. Rapczyn? Nie ukrywam, że liczę tu na Twoje błogosławieństwo (bądź wręcz przeciwnie, jeśli to jednak błąd). Króciec do podłączenia zbiornika wyrównawczego cały czas czeka, widać zresztą po manometrze, że czeka (zdjęcie było robione akurat tuż po starcie grzania wody w zbiorniku, w trakcie tego procesu wskazówka zwykle u mnie przekracza 6barów, a z zaworu bezpieczeństwa ciurkiem leci woda). Zbiornik założę. Jak kupię. Niebawem. Kiedyś...

Przy okazji zakładania tego zbiornika jeszcze zastąpię czymś tą wstawioną tam ocynkowaną rurkę. Jak widac, jest troszkę za długo, wskutek czego pionowa rurka pręży. Niestety użyłem gotowej, 20cm rurki, nie mam jej czym po skróceniu nagwintować. Więc albo wstawię tam 15cm (jak taką uda mi się kupić) przedłużoną jakąś mufką, albo wogóle tą rurkę wywalę, a dołożę tam poprzeczkę zgrzaną z PP.

 

Na drugim komplecie zdjęć mamy z kolei reduktor w nowym, lepszym miejscu. Działa, ładnie stabilizując ciśnienie wody w instalacji, korzystanie z umywalki stało się zauważalnie prostsze. Jedyny niewielki minus tej przeróbki to odczuwalny teraz wpływ odkręcenia wody w innym punkcie na to, jak woda leci z kranu - strumień lekko, ale odczuwalnie wtedy słabnie. Nie jest to jednak minus, który przysłaniałby nam plusy tej przeróbki :)

A i tak, wiem, cokół pod tą instalacją jest brzydki. No jest. Cały czas jest niezafugowany i niedoczyszczony z zachlapań po mieszaniu w tamtym miejscu klejów, zapraw itp. Nie było kiedy po prostu...

 

Kolejna relacja hydrauliczna będzie zapewne niebawem. Bo i ten zbiornik wyrównawczy czeka i recyrkulację trzeba będzie wreszcie napocząć, bo korzystanie z wody w kuchni (kilkanaście metrów rury od zbiornika, w większości DN25) jest dość męczące. Przy pełnym wypływie samej ciepłej i totalnie wystygniętej instalacji na ciepłą wodę trzeba czekać jakieś 45 sekund...

I szczerze mówiąc mocno się tu zastanawiam. Recyrkulację włączę na próbę i zobaczę, jak ona funkcjonuje, ale podejrzewam, że taki długi rurociąg będzie wodę w zbiorniku wychładzał w zastraszającym tempie i czy finansowo nie lepsze będzie doinstalowanie pod blatem małego 5l ogrzewacza pojemnościowego, wstawionego wprost między kran a rurę ciepłej wody. Sens tego byłby taki, że krótkotrwałe pobory wody (a wiec coś, co w kuchni ma miejsce chyba najczęściej) byłyby brane wprost z tego lokalnego zbiorniczka, a więc komfort ciepłej wody "on demand" byłby pełen, a gdyby tejże ciepłej wody było potrzeba więcej, to zanimby te kilka litrów ze zbiorniczka zeszło, akurat rurami doleciałaby ciepła. Zbiornik termostat ma, więc ciepłej wody, która do niego by naleciała po prostu by nie grzał.

Koszt takiego rozwiązania: 250-350zł w zależności od typu ogrzewacza, w porównaniu z kosztem utrzymywanej cały dzień recyrkulacji mógłby się szybko zwrócić. A samą recyrkulację parteru w tym momencie ograniczyłbym tylko do krótkiego odcinka kocioł - parterowa łazienka, co już by takich strat nie generowało.

 

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dobra, wyszło na to, że opiszę jeszcze dzisiaj. Bo i dużo do opisywania nie ma. Jakoś tak mi się usiadło dziś i opisówki do rozdzielni serwerowej zrobiłem:

 

JP035029.jpg

 

Na zdjęciu clipartów nie widać zbyt dokładnie, więc opisowo dodam, że ikonka kotła CO przedstawia trzęsący się z zimna domek owinięty ciepłym szalikiem :)

A tło całej sekcji UPSowej NIE JEST RÓŻOWE!!! To jest bardzo mocno rozbielona czysta czerwień i basta! Nie moja wina, że efektem byłaby pewnie zachwycona dowolna dziewczynka w wieku od 4 do 8 lat (+/-, wiadomo, kobiet o wiek się nie pyta, zwłaszcza, że są i takie, które z różowego nie wyrastają nigdy. Albo, co gorsza, wraca im w... w kwiecie wieku ;) ), ja ten kolor naprawdę osiągałem prostym rozjaśnieniem czystej czerwieni. Nic, trzeba będzie spróbować może z pomarańczowym, tak jak kolor lampki kontrolnej .

 

A, se, kurka, problem budowlany znalazłem...

 

Ta sama serwerownia, ale kawałek (tak ze 25U) wyżej - MDF, rozszyty już na docelowo, jeszcze tylko opisówek mu brakuje. No i krosówek, ale te pojawią się z czasem.

 

JP035030.jpg

 

Puste miejsce na łączówkę bynajmniej nie będzie puste, ono sobie czeka na 10parowy przewód, który mi gdzieś wsiąkł w czeluściach szachtu. Znaczy wiem, gdzie on jest, tylko nie chciało mi się dziś tam po niego wpychać. Zrobi się, później. Tak czy tak, 150parowa przełącznica mi z tego wyszła :) A jak co pamiętliwsi (a wiedzący, o czym piszę) może pamiętają, i tak pierwotnie miejsce było przygotowane na 300 par. I jak będzie trzeba, zawsze można to jeszcze rozbudować!

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko, co jest niskonapięciowe i nie jest ethernetem (ten trafia na patchpanele) ani instalacją stricte alarmową (ta ma swoją przełącznicę, też niemałą i też na Kronach) :)

 

Tu konkretnie są korespondencje do instalacji alarmowej, wszystkich trzech rozdzielni elektrycznych (na potrzeby zabudowywanej tam potem automatyki), czy do skrzynki "wyjściowej" z domu na zewnątrz. Prócz nich - przewody od różnorakich, już istniejących, bądź dopiero przewidywanych czujników, jak choćby wstawiany w dziurę framugi drzwi zewnętrznych mikroswitch wykrywający fakt zamknięcia ich na klucz, a nie tylko na klamkę czy czujka od piecowej "pogodówki"...

 

Wbrew pozorom nie ma tu wogóle tego, do czego te łączówki zostały stworzone - instalacji telefonicznej. Zrezygnowałem z niej całkowicie, jako z czegoś, co jest bez przyszłości. Owszem, dom jest na tyle duży, że jakaś łączność wewnętrzna baaardzo by się czasem przydała

(

- JAAAREEEEK!

- Taaak?

- Kolacjaaa!

- COOOOO?

- KOOLAAACJAAA!!!!

- NIE SŁYSZĘ!!! Kiedy będzie kolacjaaaa?

)

ale do podłączania telefonów zawsze można wykorzystać gniazdka ethernetowe. Zresztą taki interkom też zrobię raczej nie na analogowej centralce, a jako VOIPa, postawiwszy jakiegoś softswitcha w domu.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jarek.

 

Ale ci zazdroszczę 8)

I to z dwóch powodów. Po pierwsze stworzyłeś ciekawą i rozbudowaną instalację elektryczno/informatyczną w domu, a po drugie się na tym znasz (co się rozumie samo przez się, skoro udało ci się ją zbudować). :)

 

Bardzo chętnie podczytuję o twoich dokonaniach w tym temacie (i nie tylko), pisz jak najczęściej :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centralkę chciałbym dać Satelowską Integrę, jeśli tylko budżet pozwoli, to 128WRL, ponieważ ma ona u mnie pełnić całe mnóstwo funkcji dodatkowych i mniejsza (Integra 64) by mi mogła nie starczyć. Zdaje się, że wszystkie integry mają możliwość konfigurowania parametrów R/2R, więc zatynkowanie rezystorów to nie problem. Zwłaszcza, że w razie potrzeby nie ma żadnego problemu z dostaniem się do nich. Miejsca osadzenia puszek są obfotografowane, dostanie się do nich to kwestia wykucia w tynku niewielkiej łatki, do zagipsowania i zamalowania potem bez śladu.

 

Gdzie jest centralka - pierwotnie myślałem o wsadzeniu jej do racka, ale montaż centralki jest raczej pionowy, więc dużo miejsca by tam zajęła i to w sposób mało produktywny (chodzi mi o to, że musiałaby być na jakiejś pionowej płycie, a za nią byłoby mnóstwo niewykorzystanej przestrzeni), z kolei bawić się w jakąś wysuwaną poziomą szufladę - za dużo zachodu. Suma sumarum, miejsce na centralkę jest... gdzieś. Gdzieś w jednym z licznych w domu zakamarków, z przyczyn zrozumiałych pozwolę sobie przemilczeć wszelkie sugestie co do miejsca jej zainstalowania, zwłaszcza, że jest tu duża dowolność. Centralka nie wymaga ogrzewanego wnętrza (bardziej wręcz szkodliwe może dla niej być miejsce przegrzewane (np. niewentylowane poddasze pod blaszanym dachem w lato), przy odrobinie zachodu (i zakupie hermetycznej obudowy) nie musi to być nawet miejsce suche.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni parapet zacząłem robić. Drugą taką samą kobyłę do okna wykuszowego, jak pokazywana tuż przed wigilią z parteru. Zasadniczy proces się niczym nie różni, więc i pokazywać nie ma czego, ja natomiast będę miał mały problem, jak ten parapet zapiankować, bowiem okno jest tak osadzone, że szpara między parapetem a żelbetonem jest minimalna. O wciśnięciu dyszy pistoletu, nawet przedłużonej plastikową rurką można zapomnieć. Zastanawiam się nad trzema opcjami:

- nabździć pianki na żelbeton i na to nasunąć parapet. Pomysł teoretycznie ok, ale obawiam się, że parapet tą piankę po prostu zgarnie w całości, dodatkowo jeszcze nią okno paskudząc. Lepszy byłby jakiś bardziej klejący klej...

- druga opcja to ów klej właśnie. Zamiast pianki nabździć na żelbeton kleju montażowego, nasunąć parapet, a pianką najwyżej, stożkową końcówką powstrzykiwać od brzegu.

- trzecia opcja, to porobić szlifierką w żelbetonie (albo piłą w parapecie od spodu) kanały "dystrybucyjne" do pianki. Na pewno skuteczne by to było, ale trochę już nie chcę robić w częściowo umeblowanym i będącym tymczasowym składem np. ciuchów wszelakich pokoju związanej ze szlifowaniem betonu zadymy. Cięcie tych kanałów w drewnie na tym tle wychodzi czyściej, ale... no nie wiem. Na wszelkie sugestie bądź inne jeszcze pomysły jestem otwarty.

 

Kolejny temat - serwerownia. Jakoś ostatnio mi wróciła do łask :)

I znów, od dołu zaczynając. Najpierw opisówki. No niestety, jak pisałem ostatnio, te, które miały być bladoczerwone, wyszły różowe. A ja na różowy mam alergię. Nie wytrzymałem więc, zmieniłem. Przy okazji lekko dopieszczając grafiki. I tym razem zamiast rozjaśnionego czerwonego dając rozjaśniony pomarańcz. No i niestety... albo ja dupa jestem, nie grafik komputerowy, albo ta rozdzielnia po prostu chce być różowa i koniec. Pdobnie jak i przy doborze kolorów do naszych wnętrz, kiedy to dowolny kolor (prócz może diametralnie różnych, z przyczyn oczywistych nie branych pod uwagę), niezależnie od tego, jak wyglądał na wzorniku, położony na nasze ściany stawał się kolorem żółtym.

I co tu takiej zrobić? Trudno, będzie różowa. Mimo, że to był pomarańcz...

 

JP075055.jpg

 

Podlatujemy teraz kawałek wyżej. A tam... nowość. Strasznie stara co prawda ta nowość, ale na moje potrzeby wystarczy. Póki co, przynajmniej.

 

JP075054.jpg

 

Ech, co ja się naszukałem serwera w obudowie, która się w racku 60cm mieści...

Pytał się mnie niedawno ktoś na priv o szczegóły związane z instalacją racka, chwaląc się jednocześnie, że u niego będzie szafa 80cm. Cóż, pozazdrościć. Ja tą szafę po prostu zdobyłem taką, jaka jest (uratowałem ją od wywiezienia na złom, jakby ktoś pytał), darowanemu koniu się w... w szafę, powiedzmy, nie zagląda, ale faktem jest, że w 60cm upchać serwer jest ciężko.

Że co? Że na ch... cholerę mi w domu serwer w obudowie typu blade, skoro mogłem tam wepchnąć komputerek w zwyczajnej obudowie minitower, albo wręcz za grosze jakiegoś starego biurowego Della kupić, stawiając go na półce po prostu? No tak, mogłem. Switcha też mogłem powiesić na strychu na gwoździu wbitym w podporę od dachu, o rezygnacji z wszelkich switchy na rzecz samego wifi nie wspominając. Ale gdzie wtedy szpan, ja się pytam? Gdzie prestiż?

Wracając do konkretów - jeśliby ktoś chciał iść w moje ślady i też miał do dyspozycji jedynie płytką szafę, to od razu mogę podpowiedzieć, że serwery IBM i HP się nie mieszczą, z Fujitsu tylko ten mój (to jest RX100), jest jeszcze cała gama obudów Supermicro, one dość często się na allegro pojawiają w płytkim wykonaniu.

 

Pod serwerem można dojrzeć drugą listwę zasilania, oklejoną na czerwono - to zasilanie zza UPSa. A pudełko leżące na serwerze zdradza, jaki u nas stoi Access Point. Będący jednocześnie punktem dostępowym do internetu - ponieważ, jak się niestety okazało, mieszkamy w miejscu oddalonym od cywilizacji, bez żadnych szans na jakiegokolwiek normalnego providera internetowego (jeden jedyny się znalazł, który wykombinował, że jak antenę powiesi na kiju przypiętym do słupka od ogrodzenia, to ona tu między tymi drzewami powinna akurat zapewnić sygnał na granicy normy. Przynajmniej, póki na drzewie więcej liści nie wyrośnie, albo ktoś jej z tego kija nie ukradnie. Nie miałem śmiałości jakoś...), internet trzeba było komórkowy dać. Po HSDPA. Szczęśliwie stację bazową obsługującą HSDPA mamy "pod nosem", więc sygnał jest stabilny i bezproblemowy i w sumie nie jest źle. Nie jest to może taki komfortowy dostęp, jak po normalnym "sztywnym" łączu, ale i nie jest źle. Wystarczy się przyzwyczaić do dłuższego, niż normalnie czasu reakcji na kliknięcie w coś na stronie, jak już ruszy, to prędkość ładowania jest ok.

Ten TP-link z pudełka na zdjęciu ma oczywiście zmieniony soft na alternatywny (Gargoyle teraz na nim siedzi), dzięki czemu może dystrybuować internet z wetkniętego weń modemu 3G/USB. I działa niezawodnie. Jedyby problem, to zasięg wifi. I problem ów tkwi nie w access poincie, a w stropie. Gęsto zbrojonym w dwóch warstwach monolicie. O ile na całym poddaszu sygnał mam "excellent", tak na dole spada do "low" a i ten "low" jest nie wszędzie. No niestety, jeśli ktoś z czytających nas jeszcze jest na etapie zastanawiania się, jaki strop wybrać, to ten drobiazg być może jest wart wymienienia, jako jedna z (nielicznych) wad monolitu.

U nas - myślałem kiedyś o wyciągnięciu na dłuższym przewodzie jednej z anten access pointa na dół, niestety w międzyczasie dowiedziałem się, że prawdopodobnie nie jest to najlepszy pomysł, ponieważ w przypadku równoczesnej obsługi dwóch urządzeń wifi, jednego na piętrze, drugiego na parterze, całość byłaby strasznie niestabilna. Szczegóły techniczne, dlaczego by tak było, może pominę, bo to już zbyt duża dygresja by była, jeśli ktoś ciekaw, to zapraszam na priv. W każdym razie, na teraz zostawiłem to tak, jak jest, w przyszłości, jeśli będzie to problemem, może dorzucę drugiego APka na parterze.

 

Dobra, starczy o tym internecie, na zakończenie tematu serwerowni - jeszcze raz MDF, już kompletny, po odnalezieniu brakującego przewodu i z już założonymi klapkami do opisówek. Jak wydrukuję i powtykam w nie opisówki - będzie pięęknie! A jeszcze piękniej - jak omotam te łączówki krosówkami :)

 

JP075062.jpg

 

Przy okazji poszukiwania owego zaginionego przewodu, zrobiłem od razu porządek wewnątrz szachtu. Wygarnąłem wszechobecny gruz, pył, ścinki trytytek, poodkurzałem... normalnie już tylko dywanik tam jakiś rozwinąć i można się wprowadzać :D

Na zakończenie - kwestia dziury wejściowej do czeluści tego szachtu. Dla przypomnienia zdjęcie: stare jak świat, ale jedyne, jakie mam pod ręką, a na którym ową dziurę widać.

 

JP240549.jpg

 

Na zdjęciu jeszcze kłąb kabli z niezaczętej rozdzielni, po nim oczywiście nie ma już śladu, ale dziura była w niezmienionej formie aż do teraz. Drzwiczki do niej nietypowe, trzebaby przez internet zamawiać, nigdy nie było na to czasu, były ważniejsze sprawy. Mi tam ta nora nie przeszkadzała, ale żona co tamtędy przeszła, to mamrotała pod nosem różne wyrazy, aż w końcu któregoś dnia nie wytrzymała i dopasowała tam arkusz styropianu jako tymczasową przesłonę. I znów, ponieważ jak wiadomo, prowizorki są najtrwalsze, wszystko wskazywało na to, że ten arkusz styropianu doczeka tam naszych emerytur, niestety dziś zabierając się za te porządki w szachcie popełniłem błąd taktyczny. Otóż wspomniałem najpierw o możliwości założenia drzwiczek na rozdzielnię. Zaraz potem się z pomysłu wycofując, bo ta rozdzielnia taka ładna i taka wycacana, a tu drzwiami ją zamykać???? Nigdy!

No i tak sobie palnąłem, że możeby tymi drzwiami ten szacht zamknąć? To miał być żart, ale małżonka uczepiła się go, jak... jak ostatniej nadziei. I dopiero wobec moich stanowczych protestów, zaczęła się nerwowo rozglądać szukając jakiegoś wsparcia i... i stało się! Wzrok jej spoczął na panelu, który niegdyś w naszym starym mieszkaniu pełnił funkcję przesłony czegośtam (mniejsza o szczegóły), a który zdemontowany stał obecnie sobie grzecznie w kotłowni. Po czym rzuciła się na niego z okrzykiem, już teraz, zaraz, koło odpinać, kiszkę pompować, gonić, gonić, nic nie było straszne, konieczność podkucia tynku (bo się nie mieściło inaczej) - normalnie byłaby to tragedia, bo pył, bo ubrania się zaraz obok suszą, a tu - sama mesel i młotek złapała, żeby dokuć na równo. I - rozwiązanie tymczasowe numer 2:

 

JP075059.jpg

 

To jest też forma tymczasowa, ale już przyjemniej wygląda, niż ten styropian, a przy okazji - całkiem nieźle pasuje do charakteru wystroju naszego holu. A w każdym razie o wiele lepiej, niż pierwotnie tutaj planowane metalowe, lakierowane na biało drzwiczki. Tak więc, na razie (hehehe) sobie będzie tak jak jest, a kiedyś (hehehe) weźmie się takie ażurowe panele, zrobi przecierankę, dokręci zawiasy i takie sobie rustykalne drzwiczki będą w tym miejscu już na docelowo.

 

J.

 

PS: widoczna na zdjęciu wyżej (tym ukazującym dziurę wejściową do szachtu) RBTka jest cały czas na sprzedaż, jakby ktoś potrzebował. Na zdjęciu jest w formie lekko wybebeszonej, ale oczywiście sprzedawana byłaby kompletna i poskręcana.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale myślisz, że w trakcie nasuwania ta pianka nie zostanie po prostu zgarnięta z parapetu w całości? Tam będzie szczelina mająca w porywach 1-3mm szerokości, a parapet muszę nasuwać "na płask", nie mogę go unieść, bo wcięcia w glifie nie pozwolą. Poza tym przy tych rozmiarach (180x80) ciężkie cholerstwo jest...

 

Chyba że... teraz mi przyszła do głowy jeszcze inna możliwość - wstrzykiwać piankę stożkową dyszą pod parapet od strony okna, po czym go na to nastrzykniętę nasuwać. W ten sposób jestem w stanie go dosunąć niemal do okna, pozostanie jedynie owo ~10cm "niemal", które trzeba będzie już załatwić nasuwając go na piankę leżącą na betonie.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem szczelina między oknem a płasszczyzną mocowania to jedno, a wysokość wcięcia bocznego to drugie. I tak chyba musisz później obrabiać te dwie części ściany po bokach, więc widze to tak ( a nie widzę, hehe), że po wsunięciu parapetu unosisz go od czoła, pianujesz i opuszczasz dobijając długie kliny. Mogę się mylić oczywiście co do ważnych szczegółów. Może wietrłem wykonac rowki prostopadłe do okna? Tak z 6-7 sztuk o średnicy pozwalającej wsunąć grot pistoleros?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@compi - no właśnie w tym sęk, że te podcięcia boczne w glifie robię niemal na styk, tam mam może z milimetr luzu nad parapetem, więc wiele nie podniosę.

Owszem, mogę wyriezać nie milimetr,a pięć, ale nie wiem, czy chcę tą drogą iść, szkoda mi tych glifów psuć...

Nic, coś wykombinuję... :)

 

@Rapczyn - yyyy.... mówisz o hydraulice? Dzięki, ma się dobrze, wyrównane ciśnienia ciepłej i zimnej wody też się sprawdzają. O dziwo bateria termostatyczna w natrysku jakoś lepiej też zaczęła działać. Nie twierdzę, że przy nierównych działała źle, ale teraz jakoś więcej wody na łeb leci, mimo, że jedno z ciśnień zmalało.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :)

 

Piękne postępy piękne ... ilość łączówek prawie ja w szafie TP ;) - ...swoją drogą pierwszy raz widzę te "przykryweczki" na łączówki ... człowiek uczy się całe życie... ;) ... a i ja się muszę pochwalić bo w końcu kupiłem projekt ! ;) Więc klamka zapadła i przynajmniej jedna rozterka mniej.

 

Jako że chyba jesteś najbliżej będę mięć do Ciebie lawinę pytań :) . Dwa pozwolisz zadam już teraz.

 

1) Mam projekt, teraz rozumiem muszę zrobić "adaptację" - czyli wrysować w działkę + przyłącza + ... i tym ma się ponoć zająć jakiś lokalny architekt - możesz podpowiedzieć kto Ci robił i ile to mniej więcej może kosztować ?

 

2) Długo czekałeś na PnB ? Gdzie to się u nas składa ? Wołomin / Radzymin ?

 

A - no i może o ekipę też bym się spytał - i w ogóle tysiąc pytań do... wezmę może któregoś razu sześciopak i Cię nawiedzę :p ;)))

 

Pozdrawiam,

Aleksander.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie :)

 

Jako że chyba jesteś najbliżej będę mięć do Ciebie lawinę pytań :) . Dwa pozwolisz zadam już teraz.

 

1) Mam projekt, teraz rozumiem muszę zrobić "adaptację" - czyli wrysować w działkę + przyłącza + ... i tym ma się ponoć zająć jakiś lokalny architekt - możesz podpowiedzieć kto Ci robił i ile to mniej więcej może kosztować ?

 

2) Długo czekałeś na PnB ? Gdzie to się u nas składa ? Wołomin / Radzymin ?

 

A - no i może o ekipę też bym się spytał - i w ogóle tysiąc pytań do... wezmę może któregoś razu sześciopak i Cię nawiedzę :p ;)))

 

Pozdrawiam,

Aleksander.

 

To ja w zastępstwie Jarka, który dziś za Boba Budowniczego przebrany baluje w przedszkolu z Wyjątkiem :lol2:

 

1) Myśmy mieli projekt od początku indywidualny, co do architekta - kłaniam się :lol: a konsultacje miałam z bardziej uprawnioną znajomą (możemy polecać na priv, jeśli chodzi o pieczątki itp formalności).

 

2) Czekaliśmy ustawowo, nie przekroczono terminu zdaje się 40 dni od złożenia kompletnej dokumentacji, składaliśmy w Radzyminie.

 

3) Nasza ekipa spod Rzeszowa, namiary możemy podać na priv

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...