Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Tylko na podłoże, na płytkę w wyjątkowych przypadkach jedynie (płytki docinane, nadziewane na króćce podejść wodociągowych itp.). Jedyna sytuacja, w której klej nanosisz na płytkę _i_ na podłoże, to klejenie płytek na zewnątrz.

Gumowiec? Żaden gumowiec, gumowcem, to się kostkę układa brukową, do glazury to własna łapa wystarczy - dopychasz dłonią, w wyjątkowych przypadkach dostukujesz piąchą, ale też z czuciem, nie jak zomowiec.

Poziomica natomiast to narzędzie niezbędne i w zasadzie do ciągłego stosowania. Na ścianie sprawdzasz pion i poziom co jakiś czas, na podłodze kładąc poziomicę na płytce, sprawdzasz, czy leży w tej samej płaszczyźnie, co reszta podłogi. Przydają się dwie: duża i mała - mała jest wygodniejsza do sprawdzania pojedyńczych płytek (super są takie zupełnie malutkie, 15-20cm, ale kupując sprawdź w sklepie, najlepiej kładąc ją na dużej, drogiej poziomicy, czy na pewno dobrze wskazuje), a długą sprawdzasz większy areał, czy trzyma linię i płaszczyznę.

Glazurnicy stosują tutaj też dynks składający się z gumy majtkowej z uchwytami na końcach - uchwyty zaczepia się za rogi płytek w rogach pomieszczenia, a resztę płytek klei "do sznurka" - wypisz wymaluj, jak murowanie do sznurka z cegły, jeśli wiesz, o czym mówię. Nawet sobie taki dynks kupiłem, ale jakoś mnie to nie przekonuje, wolę poziomicę.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę podrzucić mały offtopic :D

Mianowicie - poszukuję zdjęć lamp wykonanych z gołych żarówek i oprawek ...

I po wpisaniu w google magicznego zwrotu : gołe mleczne żarówki na kablach,

na piątej stronie wyników, między innymi równie ciekawymi obrazkami, pojawiło się zdjęcie Jarka :jawdrop:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę podrzucić mały offtopic :D

Mianowicie - poszukuję zdjęć lamp wykonanych z gołych żarówek i oprawek ...

I po wpisaniu w google magicznego zwrotu : gołe mleczne żarówki na kablach,

na piątej stronie wyników, między innymi równie ciekawymi obrazkami, pojawiło się zdjęcie Jarka :jawdrop:

 

U mnie ,,lampy" wykonane są... z tapety papierowej :lol2: trochę pracy i od świąt nie wiszą nam gołe żarówki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pistolety do malowania ścian, to zemsta szatana jest, nawet nie próbuj.

 

Nie, nigdy nie próbowałem (tak po prawdzie, to próbowałem, raz, dawno temu, ale to był stary PRLowski wynalazek podłączany do odkurzacza, więc nie wiem, czy się liczy), ale naczytałem się na ten temat swego czasu. Tani, mały = totalna porażka, przez ten czas, jaki spędzisz na dobieraniu gęstości farby, przepychaniu jak się zatka w czasie roboty, a potem na myciu urządzenia, dawno byś obleciał malowanie wałkiem.

 

Do przyjęcia są podobno takie duże agregaty malarskie, ale to z kolei sobie kosztuje nieźle no i pozostaje wciąż czas potrzebny na mycie urządzenia. Tak więc, jeśli planujesz oblecenie całego domu od góry do dołu jednym kolorem jednej farby, a masz możliwość pożyczenia agregatu malarskiego, to może i warto taki pomysł rozpatrzyć, jeśli nie - kup lepiej dobry kij profi do wałka, to się szybciej "zwróci".

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojrzałem właśnie do wycieczki do US. Owoc owego dojrzenia wygląda następująco:

 

VZM-1.jpg

 

Zdjęcie tego nie oddaje (zwłaszcza, że robione "komurkom"), ale jest to duuuże dzieło. Około 200 stron samych załączonych faktur, niemal w każdej do odliczenia jedynie niektóre pozycje... Dla oddania skali przedsięwzięcia miałem ochotę zrobić zdjęcie faktur rozsypanych na podłodze w bezładny stos, przeszło mi jednak na samą myśl, że musiałbym je powtórnie potem ułożyć. O nieeeee!!!!

 

W sumie przygotowanie tego dzieła zajęło mi około roku czasu. Oczywiście nie był to rok ciągłej pracy, uchowaj Boże, zabierałem się do tego z rzadka i z najwyższą niechęcią, gdyby chcieć to policzyć w dupogodzinach, to pewnie rzecz byłaby do załatwienia w tydzień, ale byłby to tydzień morderczego przerzucania papierków, powarkiwania na własne dzieci i żonę, totalnego olewania obowiązków służbowych (nie to, żebym.... ech, dobra, nic nie piszę, bo mój Dziennik dużo ludzi czyta, w tym i życzliwe osoby zapewne też się znajdą. Znaczy podpisujące się "życzliwy"), o budowie nie wspominając nawet, bo i tak robota mi jakoś ostatnio słabo idzie.

 

Tak czy tak... kwota VATu do zwrotu jest taka, że na kominek starczy. I to nawet taki superduper. Ewentualnie na mniej superduper, ale za to jeszcze okładziny na schody za to będą :)

Co prawda przez jakiś czas żyłem w przeświadczeniu, że kwota owa starczy i na superduperkominek i na okładziny schodów i jeszcze zostanie, niestety jednak wczoraj owo przeświadczenie wzięło i spadło na pysk. Konkretnie, wzięło ono i sobie zmalało o jakieś 8 tysięcy zł, w momencie, kiedy jeszcze raz sprawdzając wszystko od początku zobaczyłem, że w jednej pozycji kwotę VAT za dość duże, liczone w tysiącach złotych zakupy wpisałem bez przecinka. I w ten sposób ze stu dwudziestu złotych zrobiło mi się dwanaście tysięcy zł VATu ekstra...

Echhhh, a już z małżonką zdążyliśmy te pieniądze wydać niemalże...

 

Teraz zostaje tylko tą powieść wyd... TFU! zanieść do US, złożyć, poczekać cierpliwie na wezwanie, stawić się, wyjaśnić nieuniknione przy takim ogromie dokumentacji pomyłki i rozbieżności między tym co mi się wydaje, że można odliczyć, a tym co postanowi w tej sprawie US. Potem jeszcze chwilkę poczekać na kasę i przy odrobinie szczęścia kolejną zimę będziemy już spędzać przy kominku :)

 

Jednego jestem ciekaw: czy przejdzie mi odliczenie siatki ogrodzeniowej drobnooczkowej. Normalnie na odliczenie siatki nie ma szans, choćby dlatego, że nie wchodzi ona w bryłę budynku, niemniej u mnie siatka ta jak najbardziej weszła "w bryłę", o czym mówi napisane wprost na fakturze moje oświadczenie, w którym oświadczam, że siatka owa została wykorzystana do wykonania zabezpieczeń przeciw ptakom i gryzoniom połaci dachu (dla zorientowanych w niuansach mojej budowy: tak, dobrze pamiętacie, robiłem te zabezpieczenia z siatki Leduchowskiego, w paru miejscach jednak mam też ogrodzeniówkę z oczkiem 1,5cm, jak tamtej brakło trzeba było sobie jakoś radzić.)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee to jednak dobrze mieć znajomości w US.. tzn moja ciocia ma:) zaniosła moje wszystkie faktury, Pani z US zaznaczyła każdą pozycję, która nadaje się do zwrotu i tym sposobem w jedno popołudnie zrobiłam VZM.. oczywiście nie są to wszystkie nasze wydatki poniesione na budowę, bo jeszcze nadal wydajemy kasę, ale chciałam się rozliczyć jeszcze w 2011 roku, by na coś tą kasę jeszcze przeznaczyć a potem jeszcze po zakończeniu jeszcze raz się rozliczyć..

 

Tym sposobem US zasponsorował nam kuchnię (meble) wraz ze sprzętem agd (płyta, piekarnik, mikrofala, zmywarka).

 

aaa trzeba się liczyć, że US na rozpatrzenie wniosku ma 6 miesięcy.. tzn najpóźniej do 6 miesięcy można otrzymać kasę.. ja otrzymałam po 3 miesiącach, ale to tez z uwagi na znajomości..

 

Pozdrawiam

K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebije Was.. w tamtym roku pit złożony i na następny dzień kasa na koncie:)

 

wszystko zależy kiedy się składa, bo jak mają natężenie np końcem kwietnia, to muszą zrobić to co ma krótszy termin czyli pity.. ja składałam VZM 15 grudnia i było już w styczniu rozpatrzone, ale czekało na klepnięcie "góry"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... nie wypada mi wobec czytającej ten dziennik małżonki opisywać zalety biurewien ze stołecznych U.S. ;), ale byłem w swoim raz (nie, nie po to, zresztą i tak taiego ładnego garnituru nie mam. Po tamto drugie też nie!) i... i powiedzmy, że nie było źle. Miło, kompetentnie, sprawnie, naprawdę coś się zmieniło.

 

Zreszt, nawet jeśli w twoim US do obsługi petentów są wypchnięte biurewny mówiące basem i z pypciami na nosie... zawsze jeszcze pozostaje Ci opcja druga z reklamy :rotfl:

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosna przyjszła :D

 

Wszystko się zielenić zaczyna, spod ziemi wyłazić, pąków dostawać, zarówno na zewnątrz domu:

 

JP245605.jpg

 

(nawiasem mówiąc - te pajęczynki wokół pąków to aby nie jakiś straszny szkodnik?)

 

Jak i wewnątrz...

 

JP195597.jpg

 

Jak widać, naszej więźbie po dwóch latach od ścięcia przypomniało się, że wiosna idzie, znaczy czas do życia wracać, igły nowe wypuszczać, szyszki zawiązywać, rosnąć, rosnąć... Ech, byleby tylko jej w gałęzie to poszło, te się zawsze jakoś zagospodaruje, np. w sypialni będzie gdzie ciuchy odwieszać. Bo jak w górę pójdzie, to tragedia :( Ma ktoś pomysł, jak czubek ściąć, żeby toto w górę nie rosło?

 

(na wszelki wypadek dodam: tak, wiem, że to tylko żywica)

 

Za tydzień mam nadzieję, że już da się pokazać wyłażące akurat spod ziemi różności, które na jesieni małżonka przed domem sadziła, wtykając w nią zupełnie dobre i apetycznie wyglądające cebulki.

 

 

A w domu... łazienka. Ta druga. Idzie powoli, jeśli wytrzymam psychicznie i fizycznie i dam radę utrzymać to strrraszliwie niesamowite tempo prac, to jakoś tak na zimę być może da się już z niej skorzystać. No najdalej do końca roku...

 

Ścianę jedną zapłytkowałem a i to nie całkiem:

 

JP255611.jpg

 

W samym skosie jeszcze nieskończone, bo u zbiegu sufitu z półką trzeba było coś wkleić do zamknięcia ostrza tego zbiegu, żeby tam takiej nory nie robić. Kawałek znalezionego na ulicy "suporka" okazał się po delikatnym docięciu idealny:

 

JP255612.jpg

 

A z drugiej strony - półki. O i tu jest prawdziwa zgroza, czasochłonne jest toto straszliwie i wcale się nie dziwię glazurnikom, że za takie finfidluszki liczą sobie kasę ekstra, albo za metr bieżący krawędzi, albo za metr kwadratowy półki, albo jedno i drugie naraz.

U siebie - zacząłem od zabudowania rur z zaworami odcinającymi. W ostatnim "roboczym" wpisie pokazywałem zdjęcie, na którym było te rury widać. Zasłoniłem je dociętym kawałkiem GK, umocowanym nowatorską metodą - po prowizorycznym ustawieniu i delikatnym połapaniu wkrętami - powierciłem w płycie ileś otworków i przez nie wpompowałem za płytę (między nią a rury) piankę PU. Po godzinie - okazało się, że pianki było może ciutkę za dużo...

 

JP245609.jpg

 

Ale po jej wycięciu nożem, wydłubaniu pazurami i dognieceniu resztek trzonkiem młotka było już całkiem znośnie:

 

JP255616.jpg

 

Same półki zaś - tu jednak zdecydowałem się robić bez listew narożnikowych, ze szlifowanymi krawędziami - raz, że po doświadczeniach z docinanym po łuku gresem z salonu, trochę nabrałem więcej wiary w to, że ślifiera z diamentową tarczą może wszystko, zwłaszcza prowadzona tak pewnymi, prawie wcale się nie trzęsącymi dłońmi, jak moje :D

 

JP255613.jpg

 

Wygląda, jak myślę, ok, cięcie tych skosów na stacjonarnym kombajnie z wodnym chłodzeniem zapewne dałoby czystszą krawędź cięcia, ale kurcze, trochę nie stać mnie na zakup narzędzia za 1k zł, z kolei wypożyczanie przy takiej robocie od weekendu do weekendu też nie ma sensu. Zwłaszcza, że czystość cięcia tych moich krawędzi ciętych maszynką i szlifowanych z ręki chyba nie jest taka najgorsza. I zwłaszcza, że - co zawodowi glazurnicy stale powtarzają, jak im się w czasie pracy jakieś niedoskonałości palcem pokazuje - to się, panie, fugą pokryje i będzie git! :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...