Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Jak krew z nosa...

 

To chyba najlepiej ilustruje tempo powstawania centralnej łazienki.

W sobotę zaciągnąwszy ścianę nadwannową folią w płynie, oczekując na jej wyschnięcie zająłem się ścianą przeciwną. Tamże na pierwszy ogień poszła umywalka. Rury - oczywiście nie w tym miejscu. Znaczy owszem, były tam, gdzie trzeba, ale nie były centralnie w osi zakupionej umywalki (ogromna krowa ze skrzydłami, całość jest metrowej szerokości), a że syfon ma być widoczny i ma to być zrobione "ładnie" - trzeba było przesuwać. No, ale co to za problem, młotowiertarka, mesel, potem zgrzewarka, flaszka z acetonem, się zrobiło. Potem zatynkowało i nawet jakieś płytki wokół jeszcze przykleiłem:

 

JP015683.jpg

 

Łatę po przesuwanych rurach widać, niestety nie zrobiłem zdjęcia samym rurom, jak jeszcze były na wierzchu, a szkoda, bo łącznie z podłączeniem recyrkulacji wyszedł tam dość ciekawy labiryncik :)

 

Natomiast na zdjęciu widać w planie ogólnym to, o czym napisze teraz - ano, zrobiwszy to, co w tym miejscu dało się zrobić, chciałem się zabrać dalej za robienie półek. Podocinałem i doszlifowałem sobie płytki, rozrobiłem kolejną porcję kleju i dalej kleić. Przykleiłem płytki czołowe, zaczynam kleić wnękę i... im bardziej kleję, tym gorzej to wygląda. Ni cholery mi się płytki nie schodziły, starania nic nie dawały, prośby tym bardziej, ogólnobudowlane zaklęcia (te na "k..."), zwykle tak skuteczne, tu nie pomagały ani trochę.

Cóż, wreszcie westchnąwszy ciężko i pomodliwszy się jeszcze chwilę do Bogini Wszelkich Budowlańców, zrobiłem to, od czego powinienem w zasadzie zacząć. Znaczy, po zerwaniu świeżo przyklejonych płytek z czoła, przyłożyłem tam kątownik. O i wtedy, to dopiero zacząłem się modlić żarliwie i z zaangażowaniem, wszystko w intencji poddaszowców, którzy ten słupek z półkami wykonywali. I tak jakby odrobinkę im się całość przekosiła:

 

JP015681.jpg

 

Cóż, słupka od nowa nie postawię. Trzeba będzie jakoś wymanewrować glazurą. Równanie klejem przy takich wycinankach łowickich chyba nie wchodzi w grę, trzeba będzie chyba ciąć po skosie krawędzie. Żeby było ciekawiej, ta płaszczyzna nie jest po prostu pod kątem ostrym do sąsiedniej, ona jest delikatnie skręcona (im wyżej się kątownik przykłada, tym jest równiej).

 

Wczoraj za to zapłytkowałem już ścianę nad wanną. Choć w sumie nie wiem po co - sama folia w płynie tak fajnie tam wyglądała. Oryginalnie, ciekawie...

 

JP015680.jpg

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Oj nie powiem Ci z pamięci, co to za producent, wybrałem sobie coś ze średniej półki cenowej w Leroju - mieli tego całą rodzinę łącznie z firmowymi fartuchami. W domu jak będę, to sprawdzę i dopiszę.

Ona ma czarne wiaderko, nakładana na ścianę jest błękitna, zielenieje w czasie schnięcia.

 

Dawanie tego na każda ścianę nie ma sensu, folią maluję tylko te ściany, po których bezpośrednio się będzie woda lała, czyli wokół wanny.

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W parterowej łazience na ścianę smarowaną folią dałem najzwyklejszy klej i jest "okej", w każdym razie płytka zrywana przy oknie (cośtam nie wyszło, wymieniałem ją) odeszła wraz z fragmentami tej folii.

 

W tej łazience jednak dodatkowo przeleciałem tą ścianę po zafoliowaniu jeszcze gruntem. Akurat miałem w nadmiarze, nie żałowałem więc. Ta folia tworzy na ścianie strukturę nie gładką, a taką... może określenie "ostrą" będzie przesadzone, ale to jest dość chropowate (nakładałem wałkiem malarskim, uczciwe dwie warstwy), klej się tego ładnie czepia.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to jakiś pomysł i gdybym rzecz zauważył od razu, pewnie bym tak zrobił. Teraz... trochę mi szkoda tego, co już tam jest przyklejone. Tak więc chyba jednak spróbuję doszlifować te płytki po skosie. Faktu, że podłoga półek nie ma kąta prostego nikt i tak nie zauważy (prócz może mojej małżonki, która gołym okiem widzi odchyłki już od jednego stopnia kątowego), gorzej, że trochę brzydsze (bo cięte) krawędzie u dołu półek będą. No ale trudno, nie jest to też jakiś straszliwy wizualny kwas.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

@Kamila i Marcin - dzięki za życzenia :)

 

@Pawlo111 - oj jestem jestem, nie pisałem, bo i nie było o czym za bardzo, wiadomo: święta, "po świętach" - jest to okres na pewno miły, ale jakoś mało budowlany zwykle. Ale spokojna głowa, roboty u nas jeszcze tyle, że pisaniny będzie na dłuuugo... ;)

Drugi dom, powiadasz? Zastanawiam się nad tym od czasu do czasu, absolutnie nie jako nad realną możliwością (budować kolejnego domu nie dałbym rady ani fizycznie ani psychicznie, ani finansowo), ale po prostu, co zrobiłbym (zrobilibyśmy) inaczej, gdyby można było zacząć totalnie od zera, ale z obecną wiedzą i doświadczeniem. I jest to dość ciekawe zagadnienie...

 

A do realiów wracając - jakiekolwiek prace udało mi się popchnąć dopiero w miniony weekend, rzecz jasna była to dalej centralna łazienka. Tamże dopłytkowałem parę płaszczyzn (zdjęć brak, jakoś nie było jak "ująć") oraz wykonałem podbudowę do oparcia wanny.

 

Oto i ona, jeszcze w formie surowej, na zdjęciu stelaż nośny, wersja 2.0:

 

JP155700.jpg

 

Wersja 1.0 stelaża była pokazywana parę wpisów temu, niestety, jak przyszło co do czego, okazało się, że jest minimalnie za niska (co może nie byłoby problemem, po prostu dołożyłoby się warstwę GK), przede wszystkim jednak nie uwzględnia dość istotnej sprawy, o której w czasie wykonywania wersji pierwotnej po prostu nie pomyślałem: wanna u nas będzie odsunięta od ściany, między nią a ścianą znajdzie się 10cm półka. Z powodów estetycznych półka nie może być równo z górną krawędzią wanny, wanna ma się na niej opierać swoim brzegiem. Zatem, między ścianą a wanną tworzy się rynna. Do tej rynny w czasie kąpieli leje się woda. I co z tą wodą dalej?

 

Pisałem już o tym zagadnieniu, jakoś tak z miesiąc temu, były tu wtedy wałkowane różne pomysły, jako ten ostateczny został wybrany dodatkowy odpływ wykonany na wierzchu tej półki. Tylko, żeby odpływ działał, półka musi mieć spadek. I o ten spadek właśnie się rozeszło - naprawde prościej mi było stelaż rozpieprzyć i zrobić od nowa, wymieniając mu nogi na innej długości, niż równać ten spadek płytami GK i klejem. Brrrr!!!!

 

Jeszcze ciekawostka: tuż przy dolnej krawędzi zdjęcia załapał się odpływ kanalizy (wskazuje go dolny koniec poziomicy opartej o ścianę). Odpływ wygląda sobie z dziury w stropie (rura odpływowa idzie sobie nad sufitem kasetonowym w kotłowni), a razem z odpływem przechodzi przez ową dziurę kawałek peszla. Po cóż ten peszel? Ano, stanowi on fragment "drogi kablowej" służącej do podpięcia oświetlenia półki (widocznej w zabudowie GK skosu) do wyłącznika włączającego oświetlenie łazienki. Droga ta jest dość specyficzna, używając nomenklatury autonawigacjowej możnaby ją określić jako "trasa optymalna". "Trasą szybką" byłoby przeciągnięcie przewodu w zabudowie skosu, najkrótszą drogą po suficie i dalej do wyłącznika, niestety trasa ta jest nierealna z powodu faktu, że należałoby o tym pomyśleć na etapie robienia elektryki, a najpóźniej przed poddaszowcami, niestety w tamtym okresie jakoś pomyślenie o tym nie wyszło, a teraz jest trochę za późno.

Zatem trasa optymalna będzie wiodła:

- wnęka,

- pod zabudową ścianki kolankowej (widoczny odkręcony fragment płyty GK) w dół pod wannę,

- pod wanną do peszla,

- peszlem przeskakujemy piętro niżej do kotłowni,

- tamże pod sufitem kasetonowym lecimy do szachtu instalacyjnego

- szachtem po drabince kablowej z powrotem na poddasze, wprost do wyłącznika oświetlenia łazienki. Proste, prawda? ;)

 

Stelaż już na gotowo, zagipskartoniony:

 

JP155706.jpg

 

Przy okazji - pomny wcześniejszych doświadczeń, teraz już nie skręcałem pchłami płaszczyzn, na które potem idzie płyta, tylko użyłem nitów zrywalnych, dzięki czemu wszystko jest płasko i bezproblemowo.

 

I już po nałożeniu izolacji przeciwwodnej, zrobiłem to może nie tak ładnie, jak na filmach instruktażowych, ale [mam nadzieję] równie szczelnie:

 

JP155707.jpg

 

Tu, nie przedrze się nawet kropelka!!! Słyszy kropelka??? Jedna z drugą??? Nie przedrze się!!!

 

JP155709.jpg

 

Płytki na to pójdą już za tydzień. Potem fuga. A następnie... osadzę wannę :lol:

 

I na koniec jeszcze dwie ciekawostki.

Jedna z tematyki glazurniczej - nie tak dawno temu pisałem tu o narzędziach glazurniczych, tamże napisałem coś takiego, że miałem kiedyś zamiar kupic sobie przecinarkę stolikową do glazury, ale zrezygnowałem z tego po naczytaniu się opinii, że nic poniżej kombajnu za 1000zł nie ma sensu kupować, że te stolikowe za 100-200zł są nic nie warte, że strzępią dokładnie tak samo, jak ręczna przecinarka "z kółkiem". Cóż, na kombajn za 1000zł mnie nie stać, uznałem więc, że nie warto.

Teraz jednak, w obliczu walki z tymi pytkami docinanymi po skosie, stwierdziłem, że a co mi tam, zaryzykuję. Kupię, sprawdzę, przynajmniej będę wiedział. No i kupiłem, Dedrę za całe 120zł i szczerze mówiac, jestem bardziej, niż zadowolony. To może i jest szajs w porównaniu z tym wartym dziesięć razy tyle kombajnem, ale do precyzyjnego cięcia płytek jest naprawdę O WIELE!!!! lepszy od ręcznej przecinarki czy prowadzonego z ręki flexa. Ręczna maszynka jest niezastąpiona do szybkiego przecięcia po prostej, bez specjalnej dbałości o krawędź, bo po prostu się bierze, się tnie i już, ale wszystkie cięcia trudne - ta stolikowa jest do nich super! Strzępienie? Szczerze mówiąc nie zauważam, krawędź cięcia jest idealna albo co najwyżej niemal idealna, kwestia jedynie pewnego prowadzenia płytki po prostej i dbania o wodę chłodzącą, żeby nie było za mało.

 

Oto i ona, bohaterka:

 

JP155710.jpg

 

A na blacie - dowód możliwości maszyny: ścięty po długości płytki (36cm!) ośmiomilimetrowy pasek. Ten pasek to był odpad i fakt, że odcięty jest w całości jest jedynie ciekawostką, ale załóżmy, że gdzieś takiego paska bym potrzebował. Niech ktoś weźmie i niech spróbuje wyciąć taki pasek metodami tradycyjnymi...

Druga wielka zaleta tej maszyny to fakt cięcia na mokro - koniec z kłębami unoszącego się spod flexa i lecącego potem na cały (zamieszkały już) dom wrednego pyłu.

Wady póki co mogę wymienić dwie: jedna, to fakt, że ta maszyna jest na wodę i niestety, tą wodą trochę chlapie, przy pracy podłoga wokół maszyny zaraz robi się mokra. Druga, trochę poważniejsza, to narowistość tej maszyny. Płytkę prowadzi się ręcznie (tu zapewne tkwi podstawowa różnica w stosunku do kombajnu za 1kzł - tam płytka jest nieruchoma, po prowadnicach zaś jeździ sam zespół tnący) i nawet mimo prowadnicy (straszny badziew nawiasem mówiąc) łatwo nią zwinklować (wtedy robią się odpryski), dodatkowo, zwłaszcza przy cięciu pod kątem (mówię o kącie względem płaszczyzny, przy płytkach schodzących się do narożnika) bardzo łatwo oberwać sam rożek ciętej płytki, przy końcu cięcia trzeba bardzo uważać, dlatego też do samych półek jeszcze się nie zabieram, wolę najpierw poćwiczyć, wprawy nabrać.

 

Druga ciekawostka ma charakter mniej budowlany, a bardziej rodzinny - nasz młodszy bąbel i jego Wielkie Odkrycie z wczoraj: strych! i schody na strych! Zdjęcie może i wygląda na pozowane, ale uwierzcie, nie było. Dzieciak ujrzawszy te schody w stanie opuszczonym rzucił się na nie z dzikim okrzykiem radości, odciągany od nich darł się wniebogłosy, a potem leciał do nich, jak się go tylko choć na moment z oczu straciło. Zdjęcia zrobione za którymśtam kolejnym podejściem:

 

JP155703.jpg

 

JP155704.jpg

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż się boję co będzie u nas, mój syn też wszędzie chce wchodzić..

 

Łazieneczka piękna.. też mamy taką piłę stolikową (tzn teść ma) i muszę przyznać, że bardzo fajnie się na niej kafle tnie.. flexa do ręki nie wezmę, ale na takiej pile kafle cięłam... poza tym fajnie się na niej tnie panele:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panele??? Znaczy po wymianie tarczy, mam nadzieję? Bo diamentową...pewnie by się dało, ale na sucho by paliło (i tarczy trochę szkoda) a na mokro... panele i mokro to nie jest dobra para.

 

A flex? Co Ty chcesz od flexa, jeśli tylko ma osłony i wszystko jak trzeba, to bezpieczniej się nim pracuje, jak tym stolikowym wynalazkiem :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stolik też pięknie tnie, tyle że trzeba mieć tarczę z drobnym zębem. Pisałem kiedyś w dzienniku, że do tego stolika i cięcia na mokro najlepiej mieć gumowe gatki (tak chlapie) :)

 

ps. Jaką folię w płynie polecacie? Przeznaczenie - ściany i styk półki w prysznicu (wstawiane drzwi prysznicowe).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem kiedyś w dzienniku, że do tego stolika i cięcia na mokro najlepiej mieć gumowe gatki (tak chlapie) :)

 

ps. Jaką folię w płynie polecacie? Przeznaczenie - ściany i styk półki w prysznicu (wstawiane drzwi prysznicowe).

 

Akurat w Castoramie w weekend się Wyjątek zachwycał pierwszy raz w życiu widzianymi spodenkami "Woderami", byłyby akurat ;)

 

Folia - a kup, co będzie w "twoim" sklepie z najkorzystniejszą ceną. Na styk ze ścianą, narożniki itp - koniecznie cerata.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...