Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Niektórzy, tak jak ja, mają cię zasubskrybowanego i nie potrzebują nic wygrzebywać z czeluści forumowych :)

 

A co do lampek to ja na etapie układania elektryki, nie wiedząc jakie ma być docelowe zasilanie, pociągnąłem kabel do lampek schodowych przez strych. Dzięki temu mogłem później zadecydować czy spiąć kable na krótko i mieć 220V czy wstawić tam transformator i mieć 12V. Koniec końców leży on sobie na strychu i transformuje.

 

Lampki mam włączane najprościej na świecie poprzez wyłącznik schodowy. Jak chce wejść albo zejść w nocy to zawsze jest pod ręką. Czasami jest taka jasna noc że nie potrzeba ich nawet używać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Spędziłem ostatnią godzinę na przeglądaniu tego teamtu. Piękna historia od zaczątków marzeń, aż do ich spełnienia :) Miejsce jak dla mnie rajsko urokliwe, a dom jest piekielnie wspaniały. Jutro jeszcze doładniej poprzeglądam ten dziennik, bo jestem bardzo ciekawy jaki jest w tymże domku układ pomieszczeń. Pozdrawiam i gratuluje!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękujemy za wszystkie życzenia świąteczne :)

 

Ponieważ święta już się skończyły, a udało mi się wyżebrać kilka dni urlopu, należało pomyśleć o czymś co pozwoli usprawnić proces trawienia po świątecznym obżarstwie. Roweru nie mam, biegać nie lubię, jedyny sport, jaki uprawiam (podnoszenie kufli) sprzyja raczej hodowaniu bębna niż jego zatracaniu, tak więc cóż zostało... Za jakąś robotę się trzeba było wziąć :(

Szybki rachunek sumienia, odliczenie wszystkich rzeczy ze statusem "a to się potem zrobi" spowodowały u mnie jedynie silną migrenę, czarną rozpacz i głębokie przemyślenia filozoficzne nad nikłością rzeczy doczesnych wobec przemijania (w skrócie: "do usranej śmierci, taka jego mać, tego wszystkiego, [biiip], nie zrobię!!!"). Tak więc w końcu wziąłem się za pierwszą rzecz z brzegu, z tych najbardziej się szczerzących, a realnych do zrobienia "od zaraz": zsyp do brudnej bielizny.

 

O zsypie już kilka razy wspominałem, miał on pozwalać wysyłać brudną odzież z poddaszowej łazienki do pralni drogą krótką i ekspresową, wprost do kosza na pranie stojącego w kotłowni, na pralce. Stosowna dziura w stropie była, do dziś wyglądało to mniej więcej tak:

 

od góry:

 

JP156547.jpg

 

(dziura jest pomiędzy kiblem a bidetem, jest przykryta deklem od wiaderka)

 

I od dołu:

 

JP277216.jpg

 

Zagadka, jak to wykończyć była przez nas wałkowana długo. W tym i tu, w dzienniku. Była rozpatrywana wersja z pokrywką wprost na podłodze, jednak jakoś odwidziała nam się. Następna była wersja z wystającą stamtąd tubą z nierdzewki, jednak tu na przeszkodzie stanęły dwa fakty: po pierwsze firmy pytane o wykonanie stosownej tuby wymieniały kwoty raczej trzycyfrowe, po drugie nierdzewka jakoś średnio nam do łazienki pasowała. Wreszcie zadecydowały dodatki, które żona zaczęła do łazienki kupować, dodatki wiklinowe. Stanęło na tym, że tam między sanitariatami zostanie postawiony wiklinowy kosz na brudy, w którym to koszu zamiast dna będzie dziuuura. Stosowny wiklinowy kosz został już zakupiony, pokażę go przy następnym wpisie, jak już zacznę całość montować. W kotłowni zaś... coś się wymyśli, jakiś kubełkowy zsyp bądź po prostu kawałek rury stosownej średnicy, zobaczymy.

 

Pozostał jednak drobiazg: odcinek pomiędzy koszem a kotłownią. Pranie przelatujące wprost przez dziurę w wylewce, styropianie, żelbetowym stropie i suficie kasetonowym, ot tak po prostu - nie działałoby to zbyt sprawnie. Trzeba było zrobić tam jakiś kanał. I tu właśnie miałem wizję. Wizja przedstawiała niżej podpisanego napierdzielającego młotkiem w arkusz blachy i formującego z tegoż arkusza rurę średnicy idealnie pasującej do otworu w stropie. Wizja wydała mi się na tyle realna, że spróbowałem.

 

Najpierw była próba łączenia blach na zakładkę:

 

JP277213.jpg

 

Na zdjęciu zakładka jedynie sklepana młotkiem, a jeszcze nie zamknięta (jak to zrobić, wymyśliłem dopiero później). Pod blachą szkic tego, co chciałem zrobić. Nie wygląda to może najpiękniej, ale trzymało się kupy i z "prawej" strony wyglądało na tyle czysto, że wydawało się akceptowalne. Zabrałem się więc za właściwą robotę. Zakładki w trakcie formowania:

 

JP277208.jpg

 

I gotowa zakładka (jedna strona):

 

JP277212.jpg

 

I teraz przyszła kolej na coś, co teoretycznie wydawało się proste i bezproblemowe: wziąć tą blachę i zwinąć w rurkę. Tak, wiem, że profesjonaliści formują takie rzeczy na rolkach, ale ja, kurcze, nawet giętarki nie mam, co dopiero rolek. Niemniej wydawało mi się, że to się weźmie i zwinie i będzie ok.

Ech, naiwny... W teorii może i było to proste, ale co zrobić, skoro to wredne blaszydło nijak do teorii nie przystawało. Wcześniej takie fajne, plastyczne, bez problemu się formujące, teraz okazało się sprężynującą bądź gnącą się niespodziewanie i w najmniej oczekiwanym miejscu cholerą.

Wreszcie po długich zmaganiach sprowadzających się do wielokrotnego usiłowania zwijania tej blachy w rurę i doginaniu całości celem uformowania z niej czegoś w miarę okrągłego, uzyskałem wreszcie kształt... no taki:

 

JP277221.jpg

 

Łajza jak widać asystuje mocno. Robienie przez tatę tej rury przeżywa zresztą do tej pory, swoimi zabawkowymi narzędziami cały czas mi tutaj odtwarza poszczególne fazy produkcji :)

Całość z boku - z tej strony wygląda ciut lepiej, a i widać otwory graniczne do cięcia wąsów mocujących całość pod glazurą:

 

JP277218.jpg

 

I tu, proszę wycieczki, doszły nam prawa Murphy'ego. Kiedy rura była w tej fazie, nawet przyszło mi do głowy, żeby ją przymierzyć do dziury. Ale po co, pomyślałem sobie, przecież średnicę dziury znam, blacha była przycięta na długość średnica * 3,14 plus jeszcze kilka cm na zakładki, wszystki się zgadzało, więc średnica musiała być dobra. Cóż, wziąłem młotka, zakładkę zaklepałem i zamknąłem. Po czym całość pod pachę i na drabinę.

 

I co?

 

No a jak sądzicie, co mogło nastąpić dalej, jeśli zrobiło się coś bez przymierzania, wierząc teoretycznym wyliczeniom?

To, co musiało się stać. Oczywiste jest, że okazało się, że Pi wcale nie wynosi 3,14, że wartość 3,14 to jest jakiś szkolny, bzdurny wymysł, który nijak ma się do warunków panujących na budowie. Na budowie, to, panie, takie zakrzywienia czasoprzestrzeni [1] są, że i Pi szlag trafia i jego wartość jest relatywna. U mnie najwyraźniej zmalała, bo teoretycznie wyliczony obwód okazał się być minimalnie za długi. Całość trzeba było rozłączyć, ściąć jedną zakładkę i zrobić ją ponownie, centymetr krócej, wtedy było dopiero OK. Rura weszła na styk, z minimalnym luzem, dzięki czemu dziura w stropie (dość idealnie okrągła dzięki formującemu ją w trakcie wylewania stropu wiaderku po Dysperbicie) odrobinkę poprawiła okrągłość rury. Niestety, tylko odrobinkę, zwłaszcza od góry wyglądało to... no kiepsko.

Próbowałem to formować w dziurze, ale rzecz była beznadziejna. I tu szczęśliwie wróciła do mnie na moment wena. Wena nakazała mi zrobić wypych do rury, dokładnie pasujący do jej wnętrza i dokładnie okrągły. Wypych, który ją wypcha i pozwoli zapiankować w okrągłej postaci. Wypych oczywiście należało wykonać, ale tym razem już nie ryzykowałem wycinania idealnego kółka wyrzynarką "z ręki", w szukanie cyrkla do wyrzynarki nie chciało mi się angażować, wykonałem więc wynalazek. No taką sobie, prościutką tokarkę do wytaczania kółek z drewna. No z tego, co akurat pod ręką w warsztacie się znalazło :D

 

JP277224.jpg

 

Delikatny hardcore, ale działał :)

 

Rura już wstawiona, ustawiona i zastawiona, a potem dodatkowo uformowana klinikami i zapiankowana:

 

JP277226.jpg

 

I od dołu:

 

JP277225.jpg

 

Dół nadal odbiega od okręgu, wypych się jutro przesunie na dół i jeszcze go to może doformuje. Poza tym chcę na to u dołu nasunąć jakieś coś do nakierowywania brudów na kosz na pralce, to też będzie szansa na poprawienie geometrii rury.

Jutro rurę zapłytkuję. I zacznę kombinować z dostosowaniem kosza z wikliny. Trzeba w jego dnie wyciąć dziurę i dorobić tam jakąś rozetę, która osłoni końce wikliny, a jednocześnie "wprowadzi" kosz do rury.

 

A co do samej rury jeszcze - tak, wiem, że blacharze, dekarze i inni blaszani fachowcy zapewne oglądając te zdjęcia płaczą ze śmiechu. Ale oni są fachowcy. Mają wprawę i narzędzia. A ja miałem młotek, dwie deski i dwa ściski stolarskie. I absolutny brak doświadczenia w dziedzinie robienia rur z blachy. Tak więc, biorąc powyższe pod uwagę, z tego, co mi wyszło jestem dumny, jest to rura na miarę moich możliwości! Taka jej budowlana mać! :)

 

J.

 

[1] Czasoprzestrzeń na budowie:

"- Heeenieeek!

- Czeeegooo, , [biiiip!]

- Heniek, no ruszże tu, [biiiip!] dupę!

- Noo?

- Bierz, [biiiip!], łopatę i będziesz kopał rów!

- eeee?

- tak się , [biiiip!] nie dziw, tylko bier i [biiiip!] kop! O tu od tego płota, aż do fajrantu!"

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MSU - no tak.... i tu, w duchu już widzę miny owych mężów i wyobrażam sobie "wyrazy" mamrotane pod nosami pod moim adresem :)

 

@gosiek - dzięki :)

 

@bajcik - ożeszkurachata, wiedziałem! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem jeszcze!!! :mad:

Nic, na szczęście ta rura w suficie kotłowni schowana, więc zawsze się podejdzie :) Pomysł swoją drogą ciekawy. Możnaby taki automatyczny sorter jak do bagaży na lotnisku dodać, sortujący białe/kolorowe. I w razie przepełnienia kosza ramię ładujące kosz (zawartość znaczy) do pralki i uruchamiające ją automagicznie.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znasz serial Jetsonowie z lat 60-ych - tam pani domu miała do pralkę - full wypas, nie dość, że prała, to jeszcze prasowała.... i wypluwała z czeluści poskładane ubrania. Raz wypuściła koszulę bez guzika - pani nawrzeszczała, wrzuciła z powrotem i zaraz dostała koszulę z przyszytym guzikiem :lol2:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...