Jarek.P 28.12.2012 17:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Grudnia 2012 Dobra, ta pralka w kształcie znanej seksbomby, która kusi do grzechu i deprawuje, przekonała mnie. Dorzucę tam ten kabel. Może nawet dwudziestoparowy?.... J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
finlandia 12.01.2013 20:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Wybaczcie że Wam taki OT zrobię, ale właśnie sobie poprzeglądałem z grubsza ten dziennik (w interesujących mnie kwestiach) i chociaż zostawię ślad że byłem - całkiem oryginalny wykusz jak na polskie warunki - jest zaznaczony, ale nie jest jakimś wielkim kątem w domu i już nie przeszkadzam, pozadrawiam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 12.01.2013 20:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 A dziękuję, przekażę żonie, która wykusz wymyśliła Jako użytkownik zaś mogę dopowiedzieć, że bardzo fajnie się na takim szerokachnym parapecie siedzi, położyć zresztą też się można J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
finlandia 12.01.2013 21:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 No właśnie tak mi się skojarzył. Duży, jednolity parapet. Takie wykusze kojarzą mi się ze standardem angielskim (ale nie ich parapecie to nawet kwiatki się nie mieszczą). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rewo66 12.01.2013 22:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Jarosławie a gdzie nastepny odcinek z orurowania zsypu. Jestem niezmiernie zawiedziony Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 12.01.2013 22:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Stycznia 2013 Oj będzie... tylko robić się nie chce, od tamtej pory palcem nie kiwnąłem przy tej rurze, dopiero dziś to zafugowałem w trudzie i znoju. Zrobię, to pokażę... Niestety, znów mnie wysyłają do tej cudnej krainy mlekiem (wielbłądzim) i miodem płynącej i to tym razem na trzy tygodnie, więc jak się do skończenia tego nie zbiorę teraz, na dniach, to niewykluczone, że rzecz się odwlecze. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sepior 24.01.2013 23:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Stycznia 2013 (edytowane) Jarku, a może orurowanie zsypu warto zrobić tak jak na załączonym zdjęciu, tylko nie wiem czy to nie będzie dobra wymówka dla twoich najmłodszych członków rodziny, że do takiego kosza to za żadne cukierki nie wrzucą ubrań Edytowane 24 Stycznia 2013 przez Sepior Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 25.01.2013 06:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2013 Hehe, suuuper Dzieci... trudno powiedzieć Wyjątek akurat przeżywa wielkie fascynacje Bentenem, Herofactorami i tym podobnymi więc może by się przyjęło, a możeby przestał do tej łazienki nawet wchodzić, z nim nigdy nic nie wiadomo. Młodszy Łajza natomiast zapewne wlazłby do takiego rekina wraz z głową i wołał na nas od drugiego końca: "Jestem w lyyybieee!!!" "Lyyybaaa" z wymową wypisz wymaluj jak Rico z "Pingwinów z Madagaskaru". Rico i Łajza ogólnie mają ze sobą wiele wspólnego. http://www.youtube.com/watch?v=xhZnPVZrSHs Jednemu i drugiemu w paszczy mieści się wszystko, mówią mało zrozumiale, zainteresowania zbliżone... Łajza musi jedynie jeszcze popracować nad bardziej kontrolowanym "zwracaniem" J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MusiSieUdac 25.01.2013 08:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2013 Uśmiałam się Ach co my byśmy bez dziecioków robili... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
netbet 25.01.2013 16:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Stycznia 2013 Niestety, znów mnie wysyłają do tej cudnej krainy mlekiem (wielbłądzim) i miodem płynącej i to tym razem na trzy tygodnie, więc jak ..... ... tak więc znuff pozostaje podrzucić kilka słów "ku pokrzepieniu" : - piwo - piwo ze schabowym - piwo ze schabowym i ziemniaczkami - piwo ze schabowym i ziemniaczkami i kopierkiem - piwo - piwo z golonką - piwo z golonką w piwie - piwo z golonką w piwie i na deser.... browarek .... chcesz jeszcze cos o śledziach? jest pewna zbieżność miedzy pingwinem, a śledziem i ...... mimo wszytko - współczuję pozdro NETbet'perełka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 27.01.2013 09:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Stycznia 2013 ... tak więc znuff pozostaje podrzucić kilka słów "ku pokrzepieniu" : J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 28.01.2013 10:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 Z Ostatniej Chwili / Breaking News / Przerywające Wiadomości: Zdjęcie przedstawia nasz taras. U dołu mamy "wczorajsze" ślady kota, obok w miarę świeże łapki wrony bądź jakiejś innej kraczącej cholery. W głębi zdjęcia stare, mocno już zasypane ślady prawdopodobnie również kota. I to wszystko jest jasne. Niech ktoś obeznany jednak mi powie, co to mogą być za ślady pazurów widoczne pomiędzy nowym a starym kotem? Bo z oceny szerokości i rozstawu między pazurami, mnie wychodzi, że musiał to być, kurrrrka, pterodaktyl. J. PS: a przypominam, że są to już drugie Tajemnicze i Niewyjaśnione ślady odnotowane w naszym Dzienniku. Pierwsze opisywałem 19 grudnia 2009, post nr 185. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 28.01.2013 11:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 (edytowane) a może bażant? Edytowane 28 Stycznia 2013 przez Gosiek33 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 28.01.2013 11:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 Doszkoliłam się u mnie na śniegu też był podobny ślad Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 28.01.2013 11:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 Heh, nie pomyślałem o tym, że to może być ślad nie łapy, a końcówek lotek skrzydła... w tym momencie może to być zarówno bażant (których u nas jak wróbli), jak i ta wrona, której ślady piesze widać w jedną stronę, nie ma natomiast odchodzących, więc mogła stamtąd wystartować i tylko w locie zawadzić czubkiem skrzydła o glebę. J. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rewo66 28.01.2013 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 To są ślady kuny w locie Polowała na kota albo kraczącą cholerę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 28.01.2013 11:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 (edytowane) Znaczy, tym, podwoziem zaryła? Czy lotki od podwieszanych rakiet Kuna-Powietrze zawadziły? J. Edytowane 28 Stycznia 2013 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gosiek33 28.01.2013 12:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Stycznia 2013 To są ślady kuny w locie Polowała na kota albo kraczącą cholerę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rewo66 29.01.2013 11:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Stycznia 2013 Znaczy, tym, podwoziem zaryła? Czy lotki od podwieszanych rakiet Kuna-Powietrze zawadziły? J. Raczej to drugie i inny typ rakiet podwieszanych : powietrze - kot lub powietrze - wrona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jarek.P 02.02.2013 22:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2013 (edytowane) Niech jej tam będzie, póki co tak czy tak kuna się gdzieś wyniosła, za to mamy koty patrolowe, regularnie nam dozorujące obejście. Fakt, nie bezinteresownie, w charakterze żołdu dostają wszystko to, czego Łajza nie doje (a dużo tego...), plus jeszcze od czasu do czasu bonus po porządkach w lodówce, ale niech im tam będzie na zdrowie Ze spraw bieżących.... kurcze, jakoś straciłem wenę do łazienki i tego zsypu do brudów, z takim rozmachem zaczętego. Jest prawie skończony, do szczęścia brakuje mu tylko przerobienia zawiasu klapy, wykończenia dołu i dodania dwóch metalowych kryz na wlocie i wylocie rury. Póki co wygląda to tak: I póki co tak to będzie wyglądać dalej. Używać się jeszcze nie da. Skończę jak wrócę od Arabów... Przerwały mi tą robotę różne rzeczy. A to sylwester niespodzianie przyszedł, a to urodziny moje... W międzyczasie zaliczyliśmy jeszcze poważną awarię naszego głównego węzła komunikacyjnego, awarię, którą zmogłem, ale wymagała niskopoziomowego przeładowania softu w urządzeniu. Na zdjęciu: rozbebeszony router, wykonany "na kolanie" interfejs umożliwiający podłączenie się do ustrojstwa i laptop wyświetlający na ekranie dokładnie to, co w każdym szanującym się filmie akcji widać na ekranie komputerowego hakiera w trakcie wykonywania jakichś tajemniczych hakierskich działań. Niestety, nie pomyślałem w porę i nie ustawiłem czarnego tła i zielonej czcionki, niestety, musicie mi wybaczyć to drobne niedopatrzenie Ale. pomijając ten drobiazg, bynajmniej się przez cały miesiąc nie byczyłem. Znaczy, nie bardzo Trochę sobie podłubałem, zrobiwszy z połowę ocieplenia stropu na strychu (zdjęcia brak, nie chce mi się tam łazić teraz, kiedy indziej pokażę), podziałałem też mocno w temacie "security". Tu szczegółami się z przyczyn oczywistych nie będę chwalił, pozwolę sobie jednak przypomnieć coś, co już kiedyś pisałem. Nie ładnie się powtarzać, ale zrobię to. Zrobię, bo warto! Opisywałem jakiś czas temu swe doświadczenia służbowe związane z Halą Ludową we Wrocławiu. Budowlą, która powstała właściwie równe sto lat temu, zaprojektowana i zbudowana w czasach, kiedy prąd owszem był używany już dość powszechnie, jednak w porównaniu z obecnymi czasami ówczesne zapotrzebowanie na instalacje strukturalne było właściwie żadne. Ot jakieś oświetlenie tu i tam i właściwie nic więcej. Mimo to, ówczesny konstruktor wpadł na pomysł zrobienia przepustów kablowych w KAŻDYM żebrze budowli, nawet w miejscach, które wtedy musiały się wydawać całkowicie nieprawdopodobnymi do prowadzenia jakichkolwiek kabli. Jednak zaprojektowali, zrobili i po stu latach niejaki Jarek.P mógł je wykorzystać i dzięki temu, w okolicach Hali Ludowej ludzie mogli mieć czynne telefony mimo kompletnie utopionej po powodzi sieci kablowej tepsy. Dobra, opowieść przypomniana i podejrzewam, że jeszcze z parę razy ją tu przytoczę. Bo przypomina mi się ona za każdym razem, jak odkrywam w kolejnym miejscu brak peszla, przewodu położonego "a bo się może kiedyś przyda", bądź choć dziury w ścianie. Musiałem przeciągnąć przewód. Z szachtu instalacyjnego w zabudowę gipskartonową. Z powodów co prawda przewidzianych pierwotnie, ale w złym miejscu, więc przewód trzeba było położyć od nowa. Trudno zdarza się. Ale jeeezuuuu, co ja się przy tym ukląłem i umęczyłem. Przebicie z szachtu w stosowne miejsce - super, zrobi się. Tylko, jak co do czego przyszło, okazało się, że: - ściana do przebicia: 25cm plus tynk. - szerokość szachtu wewnątrz (a tylko od wewnątrz mogłem to wykonać): 48cm - długość mojej młotowiertarki: 37cm No i sami widzicie: między przeciwległą ścianą a wiertarką zostaje 11cm na wiertło. A potrzebne minimum 25... Zrobiłem to. Zacząłem wiercić 10cm wiertłem z ukosa, potem rozwaliłem tą dziurę na szeroko meslem i młotkiem, a na koniec wjechałem tam 30cm wiertłem z ukosa. Wszystko to, całym sobą będąc wciśniętym do wnętrza szachtu, z gruzem i pyłem z tego kucia sypiącym się prosto na głowę. Zrobiłem. Po czym odkryłem, że była to ta prostsza część roboty.... Druga część polegała na przepchnięciu przez tą dziurę przewodu tak, żeby jego drugi koniec wychynął przez otwór w GK, znajdujący się może ze 20cm od tej dziury w ścianie, niestety totalnie nie w osi, w dodatku ta dziura "wlotowa" z szachtu też była położona tak, że nie mogłem do niej wygodnie sięgnąć. Oj, cuda i cudeńka tu wypróbowywałem. I macałem przetkniętym przez dziurę końcem druta "na ślepo" i wetkniętą z jednej strony małą szmatkę na nitce próbowałem z drugiej zassać odkurzaczem i zastanawiałem się całkiem poważnie nad wycieczką do zoologicznego celem zakupienia Naprowadzanego Serkiem Uniwersalnego Pomocnika Kablarza i po doklejeniu mu plasterkiem linki do tylnego interfejsu wpuszczeniu zwierzątka w jedną dziurę, a wabienia w drugiej. Wreszcie to, co mi pomogło, to była entropia Wziąłem mianowicie duuużo dość elastycznego przewodu i ile wlezie wepchnąłem go przez dziurę z jednej strony. Wpadłem po prostu na genialny (tak sobie skromnie napiszę) pomysł, że jeśli się do tej dziury wpierdzieli kilkanaście metrów kabla, to nie ma cudów, choć jedna pętla po prostu musi się ukazać w dziurze z drugiej strony. I to było to, ukazała się, złapałem haczykiem, wyciągnąłem i wtedy już byłem w domu Sposób zapisuję ku pamięci, a wszelkim innym budującym, zwłaszcza z licznymi wizjami własnych instalacji i instalacyjnych udziwnień wytłuszczonym drukiem doradzam: Robić Przepusty!!! Ile wlezie!!!! Nie ważne, czy potrzebne, czy nie, robić wszędzie. Z kibla do salonu, z kuchni do wiatrołapu, ze strychu do piwnicy, nie ma, że nie potrzeba! Bo jak nie potrzeba, to nie będzie przeszkadzał, można go zatkać, nawet zatynkować. A jak będzie potrzebny? To będzie. Przy okazji tych instalacji "security", machnąłem jeszcze skrzynkę do sterownika recyrkulacji wody. Sterownik pewnie kiedyśtam zrobię (na emeryturze?), póki co parter jest sterowany z kotła, poddasze natomiast, mające osobną pompkę recyrkulacji podłączyłem po prostu pod obwód oświetlenia łazienki, pompka się uruchamia wraz z łazienkowym oświetleniem. I zainteresowanym mogę napisać, że się to sprawdza Przy totalnie wystudzonej instalacji, od wejścia do łazienki ciepła woda "pod kranem" pojawia się po jakichś 20-30 sekundach - sporo, jeśli wchodzimy do łazienki tylko umyć ręce, ale w większości przypadków wchodzi się tam jednak przecież po coś więcej A ręce myje dopiero później. A wtedy te sekundy już są wystarczające, ma się ciepłą wodę od razu po odkręceniu kranu. Skrzynka wewnątrz szachtu, sfotografowana z wejścia do niego: Przy okazji widać w całej okazałości szerokość szachtu Tam się wchodzi (no dobra... wpełza i to z mozołem, przy wejściu są zawężające jeszcze to wszystko liczne rury, widać je z boku). Widać też zasilacz do LEDów we wnęce łazienki na poddaszu. LED jeszcze nie założone, ale zasilanie już mają, więc pewnie niedługo je zrobię... No i epopeja z ostatnich dni. Małżonka wymarzyła sobie Półkę Do Spiżarni. Półka miała być pierwotnie czysto użytkową półką, po prostu dechą na wspornikach, jej funkcje miały być czysto magazynowe. Niestety jednak, potem włączył się małżonce zmysł wnętrzarski i zaczęła kombinować. No i summa summarum, otrzymałem wreszcie kartkę z naszkicowanym odręcznie meblem w stylu późnego rokokoko... No i co było robić? Z braku funkcjonującego warsztatu (biedny miś), trzeba było zrobić tymczasowy warsztat w holu i zabrać się za robotę: Oczywiście robota odbywała się przy asyście. Asysta łapała za każde odłożone nieopatrznie narzędzie, zabierała noże, dziabała śrubokrętami, piłowała piłą, bądź po prostu wykradała śrubki z pudełka, wszystko to przy akompaniamencie miliona pytań i okrzyków typu "Tata, jeśtem źłodziejem!" W końcowej fazie produkcji oczywiście dołączył się Wyjątek i dalej rozrabiali już obaj: Produkt finalny, już zagospodarowany, brak jeszcze tylko wypełnienia witryny (nie, nie będzie szyby, ma być miedziana siatka w plaster miodu). Acha i zwracam uwagę na serduszko. To tak z okazji nadchodzących Walentynek J. Edytowane 2 Lutego 2013 przez Jarek.P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.