Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 3,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Pierwszy miał być filtrem wstępnym na farfocle. W tej chwili jest tam wkład sznurkowy 50um, ale chyba go zmienię na zwykły siatkowy, bo ten sznurkowy jest jednym z podejrzanych o dławienie przepływu (pisałem kiedyś, że na poddaszu jest słaby wypływ wody, podejrzewam przede wszystkim reduktor, filtr zaraz po nim). Pod zlewem w kuchni zaś jest filtr dokładny do wody spożywczej. Jego konfiguracja jest różna, zależy od tego, jakie wkłądy gdzieś znajdę w promocji i akurat mi przyjdzie do głowy, żeby je kupić. Wcześniej tam był sznurkowy 10um i PP 1um, obecnie jest to chyba sznurkowy 10um plus węglowy, ale tylko dlatego, że miałem jeszcze wkłady węglowe ze starych zapasów i chciałem je zużyć. Mamy niedawno zbudowany wodociąg, blisko do stacji filtracyjnej i szczerze mówiąc nie wierzę w toksyny w tej wodzie.

 

J.

 

PS: ciekawostkę przy okazji dopiszę "ad acta": nasze rodzinne auto chyba już naprawdę trzeba by zmienić. Jeszcze do niedawna, znajdowałem za wycieraczką wetknięte ulotki autokomisów z obwieszczeniem: "kupię ten samochód!" Wczoraj, niestety, wyjąłem zza wycieraczki inna karteczkę. Ładną, na kredowym papierze, z nagłówkiem: "AUTOZŁOMOWANIE"... :bash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......... PS: ciekawostkę przy okazji dopiszę "ad acta": nasze rodzinne auto chyba już naprawdę trzeba by zmienić. Jeszcze do niedawna, znajdowałem za wycieraczką wetknięte ulotki autokomisów z obwieszczeniem: "kupię ten samochód!" Wczoraj, niestety, wyjąłem zza wycieraczki inna karteczkę. Ładną, na kredowym papierze, z nagłówkiem: "AUTOZŁOMOWANIE"... :bash:

 

Nie ma co się przejmowac czyjąś subiektywna oceną ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Ponieważ mój warsztat jest już częściowo funkcjonalny, mogę sobie wreszcie od czasu do czasu podłubać :) I dzisiejszy wpis o dłubaniu właśnie będzie.

 

Na pierwszy ogień coś, co zapowiadałem daaaawno daaawno temu, sterownik oświetlenia znaczy.

 

Zrobienie go stało się nagle pilne, a to z tego powodu, że tymczasowa automatyka na przekaźnikach bistabilnych okazała się być dość zawodna. Niestety, same przekaźniki, produkowane przez naszą, rodzimą (a mi o tyle bliską, że z moich rodzinnych okolic) firmę F&F, się od czasu do czasu sypały, tak średnio jedna sztuka na kwartał. Póki miałem gwarancję, sukcesywnie odsyłałem, niestety gwarancja się właśnie kończy. I co prawda w pierwszym odruchu chciałem dokupić ze dwie sztuki, ale summa summarum, wydawać ekstra kilkadziesiąt złotych, a zrobić coś, co będzie i bardziej funkcjonalne i niemal darmowe (bo wszystko, co potrzebne miałem w zapasie) i MAM NADZIEJĘ, że bardziej niezawodne- nie wahałem się zbyt długo :)

 

Zatem, Panie i Panowie - oto on! Pierwszy, Prototypowy egzemplarz sterownika:

 

JP128580.jpg

 

i w obudowie, gotowy do zainstalowania:

 

JP128587.jpg

 

Ten konkretny sterownik jest przystosowany do konkretnego zadania, jakim jest obsługa świateł obu holi i klatki schodowej - ma opcję samoczynnego wyłączania światła po ustalonym czasie, wykorzystaną do oświetlenia klatki schodowej, na których permanentnie "nieznani sprawcy" zostawiają włączone światło ;) Teraz nie będzie tak dobrze, minuta i koniec. Chyba, że światło non-stop będzie niezbędne, wtedy wystarczy przytrzymać wciśnięty włącznik przez 3 sekundy.

Drugie usprawnienie to możliwość zgaszenia wszystkich świateł i na dole i na górze (w sensie, że w ciągach komunikacyjnych, tylko je ten sterownik obsługuje) z dowolnego wyłącznika świateł holi, też przez dłuższe jego przytrzymanie - to z kolei się przyda przy nocnej procedurze "idziemy spać", obecnie niezbędna jest rundka po schodach celem pogaszenia świateł :)

 

W porównaniu z tamtym projektem pokazywanym trzy lata temu są jeszcze dwie różnice: jedna to brak możliwości zdalnego sterowania z pilota - jakoś tak uznałem, że w korytarzu chyba możliwość zapalania świateł pilotem będzie mało potrzebna ;) Niemniej, gdybym zmienił zdanie, ścieżki na płytce są, wystarczy wlutować odbiornik IR. Druga różnica, to przekaźniki jako element wykonawczy w dwóch ostatnich sekcjach wynalazku. Obecnie do niczego niepotrzebne, dodałem na wszelki wypadek, tak żeby do końca wykorzystać wolne porty w procku. Może się kiedyś przyda do czegoś, choćby do jakiegoś bardziej zaawansowanego sterowania LEDami podświetlającymi stopnie schodów. Choć szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak one mogłyby być inaczej sterowane, niż obecne automatyczne uruchamianie się po zmroku, ale nie wiem, jakieś "biegające światła naprowadzania" może? ;)

 

 

 

I drugi, osobny rozdział niniejszego wpisu, poświęcę czemuś, co właśnie dojrzewa mi w głowie. Dojrzewa dokładnie od tygodnia - ostatniej soboty poświęciłem ładnych kilka godzin na czyszczenie rynien i koszy dachy z igliwia. Rynny to jeszcze pół biedy, może i jest to upierdliwe, ale dobrze się to robi z drabiny. Kosze natomiast (info dla nieobeznanych z terminologią - kosz to "wewnętrzny" styk dwóch sąsiadujących płaszczyzn dachu) niestety wymagają wchodzenia na dach bądź kombinowania.

Przy dwóch poprzednich razach kosze po prostu pozostały niewyczyszczone, wybrałem tylko tyle, ile mogłem sięgnąć z drabiny kijem. W tym roku jednak (rynny czyszczę raz na rok) musiałem już coś z nimi zrobić, bo w jednym zaczęło mi nawet drzewko rosnąć :lol:

Wyczyściłem je, posługując się czterometrową tyczką z doczepionym na końcu drewnianym "zębem", ale robota jest strasznie upierdliwa. Oczywiste więc, chyba, że jakoś to trzeba usprawnić?

 

Wizje miałem różnorakie, bloczki u szczytu koszy z przerzuconymi przez nie linkami na których byłyby podczepione jakieś zgarniaki, jakiś system zaczepianej o szczyt dachu drabiny do bezpiecznego wchodzenia wzdłuż kosza, aż wreszcie przypomniało mi się to:

 

http://www.geek.com/wp-content/uploads/2012/08/iRobot-Looj-330_angle.jpg

 

 

Niestety, urządzenie jest delikatnie mówiąc drogawe, poza tym z koszem zapchanym zbitym igliwiem nie poradziłoby sobie po prostu. Niemniej idea jest, prawda? :D I tak właśnie od słowa do słowa zaczął się, póki co czysto teoretycznie rodzić projekt czegoś, co będzie jeździć na gumowych gąsienicach (do kupienia gotowe w sklepie dla modelarzy czołgowych, nawet wraz z gotowymi zespołami jezdnymi i napędowymi można), ponieważ jednak same gąsienice na gładkiej blasze i pod górę nie dałyby rady przepychać przed sobą zwałów zbitego igliwia, a i widoczna w tym cudzym rozwiązaniu wirująca szczotka, w przypadku kosza wbijałaby brudy pod dachówkę, u siebie kombinuję nad czymś w rodzaju przenośnika siana w maszynach rolniczych - krążący wzdłuż urządzenia (naokoło niego), ale przeciwbieżnie do gąsienic druciany łańcuch najeżony pazurkami, które by podbierały igliwie sprzed urządzenia i odrzucały je "nasiębiernie, zasięrzutnie" :) Pozostaje jedynie poszukać, czy taki łańcuch da się kupić fabryczny, czy też jedyne wyjście to zakup kilku paczek szprych rowerowych i gięcie tych kilkuset oczek ręcznie :)

Tu mam jeszcze zagwozdkę, czy to wystarczy, znaczy czy same gąsienice wystarczą, żeby czołg się w igliwie wgryzał, czy też na samym przodzie jeszcze zrobić coś w stylu śruby wkręcającej się między blachę a zwał igliwia, śruba taka i wstępnie by igły wzruszała i dodatkowo, wkręcając się "ciągnęła" za sobą całe urządzenie.

Całość mogłaby być sterowana przewodowo, za ten przewód możnaby w razie czego ściągać toto z dachu w razie awarii, odpada też wtedy kwestia akumulatorów i problemów z zasilaniem.

Całość, myślę że do zrobienia i zarzekam się niniejszym, że ja to zrobię, ale całość jest na tyle zaawansowana mechanicznie, że przede wszystkim musi poczekać, aż mój warsztat stanie na nogi także w przeciwległym końcu, tym stolarsko-ślusarskim :)

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sterownik - takie drobne pytanko, czego się trzyma ta frontowa płytka z UI? Czyżby przykręcona jakimiś przedłużkami śrubek?

 

odliściarka - a gdyby tak pokombinować z odkurzaczem? Zminiaturyzowana przyczepa samozbierająca obawiam się że byłaby trudna w budowie i bardziej zawodna od prawdziwej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rewo - wiesz... z jednej strony niby racja, urządzenie potrzebne raz w roku. Ale nawet na jedno czyszczenie w roku, jeśli mogę sobie usprawnić i zmienić w zabawę, to dlaczego nie, zwłaszcza, że ręczne czyszczenie jest ciężką robotą na kilka godzin. Do tego dochodzi sama satysfakcja hobbysty :)

 

Pomijam już zupełnie potencjalny aspekt zarobkowy wynalazku, jeśliby urządzenie się sprawdziło, w końcu z czyszczeniem rynien/koszy nie tylko ja mam problem, a cena tego linkowanego przeze mnie robota (1300zł w polskiej dystrybucji) jest delikatnie mówiąc chora, może dałoby się wdrożyć gdzieś produkcję i po prostu to sprzedawać :) Tu już oczywiście fantazjuję, bo jak znam siebie, nie będzie mi się chciało palcem kiwnąć w tym kierunku, ale kto wie... Zwłaszcza, że teoretycznie jest też możliwy scenariusz, że mój dziennik czytuje również jakiś obrzydliwie bogaty producent, który dojrzy w tym potencjał i zechce projekt kupić za jakieśtam skromne parę złotych ;)

 

@bajcik - między górną a dolną płytką znajdują się nagwintowane wewnątrz mosiężne tuleje dystansowe, obie płytki są do nich przykręcone wkrętami. Tuleje są sześciokątne (miałem gotowe z jakiegoś demontażu) i na pierwszym zdjęciu od biedy jedną widać po prawej stronie płytki.

 

Co do robota - odkurzacz całkowicie odpada. Igliwie w tych koszach stanowi masę nie do ruszenia przez odkurzacz (chyba, że taki o wydajności tornada, z podobną średnicą ssania), głównie z powodu, że takie zleżałe, wielokrotnie przemoczone i dodatkowo sklejone igły przypominają coś na kształt luźno zbitego filcu, głównym problemem jest wzruszenie tego.

Ja nie myślę o przyczepie zbierającej, jedyna funkcją robota byłoby wyrzucenie igliwia z kosza/rynny, dalej już liczę na grawitację :). Właściwie wystarczyłoby, żeby on rzucał to za siebie, jeśliby to robił odpowiednio energicznie, to dalej one by już poleciały po skosie dachu same, ale ze względu na to, że to samo urządzenie mogłoby też czyścić rynny, dobrze byłoby, żeby odrzucanie odbywało się lekko w bok. Do zrobienia.

Tak na upartego, teraz się zastanawiam, że o ile nie uda się znaleźć fabrycznego łańcucha z "pazurkami" (góglam od rana i jedyne, co znajduję, to duże przemysłowe wykonania do kombajnów zbożowych itp., podczas gdy mi potrzebne byłoby coś raczej z automatyki przemysłowej, nie wiem, może z jakiegoś podajnika w maszynie do produkcji słomek, papierosów?), to wyjściem może też być koło z wystającymi zeń po obwodzie pazurkami ze sprężystego drutu, coś a'la koło koparki wielonaczyniowej, tylko może w odrobinkę mniejszej skali :lol:

 

http://www.ppwb.org.pl/wb/78/img/skw13.jpg

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sterownik fajny ale to nie moja bajka i dziedzina. Ja raczej humanista ale taki z technicznym zacięciem z wyjątkiem elektroniki.

 

Co do robota uważam że pomysł jest dobry. I takiego do rynien jesteś w stanie sklecić. Jednak kosz na dachu to wydaje mi się że bez prac ręcznych na wysokościach się nie obejdzie. Zrób gumowe grabie. Długi kij i na końcu z grubej i sztywnej gumy pazurki (nie uszkodzisz dachówek). Myślę że w końcu coś wymyślisz. :)

U nas jeden kosz na dachu ale zero drzew na działce więc problem z liśćmi w rynnach i w koszu jest dla mnie czysto akademicki ale służę pomysłami jak mi coś przyjdzie do głowy do podrzucę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do ręcznego kosza to ja mam drewniane grabie (czterometrowa tyczka z przybitym na końcu drewnianym zębem zrobionym z dużego, 30cm klina do osadzania drzwi/okien) i to wystarcza, najpierw podważa się zawartość kosza wolnym końcem tyczki, a potem ściąga w dół za pomocą tego zęba. Prawda, że proste, jak się o tym mówi? ;) Bo w praktyce to wygląda tak, że ja stojąc na szczycie kilkumetrowej drabiny nie za bardzo mam możliwość szarpać się z tą tyczką, a szarpać momentami nią trzeba, całość jest dość ciężka w dodatku i manewrowanie nią wymaga używania dwóch rąk, w tym momencie cała piramida składająca się z kilkumetrowej drabiny, stojącego na szczycie Jarka.P i braku dodatkowych wolnych rąk do trzymania się czegokolwiek) robi się odrobinkę mało stabilna. A że ja już raz w życiu z drabiny spadłem (w wieku lat czterech, też na budowie, nomen omen), to tyle doświadczeń mi wystarczy, więcej nie chcę. Co z tego, że teraz gips syntetyczny można, dużo lżejszy...

 

Póki co radziłem sobie tak, że kosze czyściłem z okien połaciowych, stojąc w tychże oknach na drabince rozstawionej w domu, a tyczkę wciągając w zasięg rąk z zewnątrz za pomocą linki, ale to z kolei wiele zachodu wymaga i nie do wszystkich koszy sięgam. Takiego robota wystarczyłoby zaś tylko postawić na początku kosza i wio! :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem dziś nosa :) Coś mnie tknęło, zrobiłem zdjęcie jednego z koszy, tak na wszelki wypadek, gdyby dyskusja się rozwinęła, żeby mieć co pokazać :) I masz, jakby telepatia zadziałała :)

 

Tak więc, na początek, zdjęcie jednego z koszy, już po ostatnim czyszczeniu. Przy czym warto zaznaczyć, że ten konkretnie jest akurat bardzo łatwo dostępny, jest niemal w linii z połaciówką. Są gorsze. W tym jeden w zasadzie niedostępny z ziemi wcale...

 

JP148647.jpg

 

Zdjęcie wykonywane z "tele", ukazuje liczne brudy i syfy pozostałe po czyszczeniu, w normalnym oglądzie, z dołu tego nie widać - to po pierwsze.

Myjka by to igliwie na pewno ruszyła, ale po pierwsze musiałbym mieć do dyspozycji czterometrową lancę, po drugie musiałbym po domu, np. po garderobie czy sypialni rozstawiać myjkę, wraz z prowadzącym gdzieś do kranu szlauchem ogrodowym (oj, już widzę minę mojej małżonki :lol:) albo dołączać jeszcze do szlaucha myjki przedłużacz, żeby z dołu starczyło.

Druga sprawa, to fakt, że myjka by po pierwsze lała pod dachówkę i to z impetem powodującym, że z całą pewnością lałoby się poza obróbkę blacharską (jej brzeg jest pod dachówką wywinięty w dwucentymetrowe korytko), no i nie wiem, czy sama wracająca woda by wystarczyła, żeby ściągnąć te igły na dół...

 

 

 

Druga sprawa - grzejnik w garderobie. Wczoraj go wreszcie zamontowałem i podłączyłem. Wcześniej grzejnik stał sobie spokojnie u nas w sypialni, stał na głowie, nieosłoniętym żadnymi kratkami dołem do góry. W czasie montażu szczęśliwie wpadła mi w jego konstrukcję nakrętka, dzięki czemu przekręciwszy go, miałem okazję w czasie wytrząsania nakrętki, odnaleźć też zaginioną parę tygodni temu linijkę "skalówkę", jakieś niedojedzone ciastko i klocka. Wszystko oczywiście powrzucane do grzejnika przez "nieznanych sprawców". Bo ci najbardziej podejrzani, przepytywani na okoliczność, stanowczo twierdzili, że to nie oni ;)

 

Grzejnik miał znaleźć się pod oknem w pomieszczeniu w całości wykończonym gipskartonem na stelażu, w miejscu, gdzie pierwotnie nic takiego nie było planowane (a więc nie było żadnych wsporników wstawionych pod płytę). Rzecz w sumie była prosta, grzejnika nie trzeba było wieszać na ścianie, tylko postawić na podłodze. Specjalne nogi, po stówce za sztukę, chwilka na rozgryzienie instrukcji tłumaczonej najwyraźniej za pomocą gógle-translatora i to chyba jeszcze przez kilka pośrednich języków, następna chwilka na zastanowienie się, jak przeciągnąć montowany w sypialni, dość ciężkawy grzejnik do pomieszczenia obok, bez zarywania sobie kręgosłupa, a jednocześnie bez drapania podłogi i voila, jedziemy :D

 

JP138645.jpg

 

Gotowy, zamontowany grzejnik:

 

JP148650.jpg

 

Nad grzejnikiem widać rząd dziurek - to ślady po pompowaniu pianki PU za gipskarton, pisałem o tym kiedyś, w ten sposób ratuje spieprzoną przez poddaszowców wiatroizolację, która na tej właśnie wysokości zamiast być przyklejona do muru, powiewa sobie wesoło w takt podmuchów wiatru z zewnątrz. Pianka ją dociśnie, mam nadzieję, sklei. Ostatniej zimy to miejsce pod tą połaciówką wychładzało się wg wskazań pirometru do jakichś +7 stopni przy -15 za oknem, zobaczymy, jak będzie tej zimy (oczywiście sprawdzę to przy zakręconym grzejniku).

 

 

Trzecia sprawa: schodki wejściowe do domu, wreszcie skończone, zafugowane, jeszcze tylko im niewielkie kosmetyczne poprawki muszę zrobić i oczywiście obrobić boki.

 

JP148661.jpg

 

Reszta cokołu (od frontu) już też gotowa i nawet zafugowana (@compi - wielkie dzięki za podpowiedź z użyciem twardego pędzla do sczyszczania resztek fugi przy jej nakładaniu):

 

JP148664.jpg

 

I ostatnia sprawa: sterownik :lol: Wszystkich mających go już serdecznie dosyć pragnę uspokoić: to już ostatni raz (mam nadzieję!). Sterownik dziś został zamontowany i od kilku godzin pracuje sobie. Robi to, co miał robić, żadnych uwag, żadnych poprawek. Ja tylko po upojnych kilku godzinach spędzonych przy jego instalacji wspominam, jak daaawno daaawno temu, zamawiając obudowę rozdzielni do tego miejsca zastanawiałem się, czy wziąć mniejszą, dwurzędową (która wtedy mi się wydawała całkowicie wystarczająca), czy większą trzyrzędową. Kupiłem w końcu trzyrzędową, stwierdziwszy, że będę miał w niej duuużo wolnego miejsca, będzie swobodnie, przejrzyście i może cośtam jeszcze się zmieści kiedyś... :bash::bash::bash:

 

[tu miało być zdjęcie przedstawiające ten fragment mojej instalacji, ale nie, nie pokażę! Nie będę potem sam swoich własnych zdjęć oglądał w dziale "największe fuszerki", na portalu http://www.uryna.net specjalizującym się w wyśmiewaniu instalatorskich "potknięć", czy w prześmiewczych wątkach na elektrodzie. Mogę co najwyżej opisowo: wyobraźcie sobie rozdzielnię wypchaną DO PEŁNA od prawej do lewej, z potwornym gąszczem przewodów (do skrzynki wchodzi kilkadziesiąt przewodów YDYp), które co prawda są ułożone w jakimśtam porządku, ale ten porządek jest naprawdę bardzo trudny do dojrzenia na pierwszy rzut oka]

 

 

I na zakończenie jeszcze - ciekawostka, jaka rośnie po sąsiedzku. Dąb "szyszkowy" :lol:

 

JP148666.jpg

 

(tak, wiem, że te szyszki to nie szyszki, tylko coś w stylu galasówek. Tyle, że nigdy jeszcze nie widziałem takich)

 

J.

Edytowane przez Jarek.P
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te szyszki jakieś takie chmielowe, może dębowe mocne Ci rośnie za oknem?

Jeśli faktycznie po stówce za nóżkę pod grzejnik płaciłeś to szkoda, że o takim zamiarze nie pisałeś wcześniej. Są tańsze rozwiązania na emaliowanych elementach. Ma nadzieję, że podana kwota była adekwatna do pierwszego zdjęcia z kapciuszkami i był to żart.

podmurówkę podziwiam i trochę zazdroszczę. Masz z zewnątrz generalnie zakończone chyba wszystko na bryle domu. Efekt bardzo bardzo : ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety, tyle płaciłem. To systemowe nogi od grzejników Kermi, ta stówka i tak wyszła mi po przekonaniu pani w sklepie, że ja jestem conajmniej instalatorem i że co prawda u nich nic jeszcze nie kupowałem, ale jak dostanę rabat jak na instalatora przystało, to może zacznę, bo pierwotna cena była katalogowa, czyli około 120.

Nie miałem pojęcia, że są tańsze rozwiązania, niestety :(

A dla dobicia mnie - możesz konkretniej? O ile taniej można i jak coś takiego wygląda, ew. kto to produkuje?

 

A zdjęcie z kapciuszkami to nie żart, kapciuszki okazały się idealnym sposobem na bezpieczne przeciągnięcie grzejnika po podłodze bez jej rysowania i bez dźwigania grzejnika :)

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zobaczyłem grzejnik w kapciach w zajączki to omało nie spadłem z krzesła. :) Dobrze że nic nie jadłem w tym czasie ;) bo byś mnie miał na sumieniu :p

Schody bajka może nie moja kolorystyka ale u was pasuje do całości. Zapisałem sobie zdjęcie jako wzornik - czeka mnie taka robótka u teściów w domku na wsi tylko schody 2 x szersze. Naszczęście płytki są jednolite bez wzorka.

 

Cokolik bardzo fajny teraz tylko kostka na dół żeby ci deszcz go nie zabrudził ziemią. Chociaż massz myjke więc to nie jest jakiś duży problem.

 

Obok tego drzewka z szyszkami zasadź drzewko butelkowe jak połączysz owoce będziesz miał browara "Dębowe butelkowane" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...