Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

tygodnik remontowy szeregowca


amalfi

Recommended Posts

No, za 15 letniego to decyduje rodzic a potem rodzic się męczy, żeby dzieć nie skręcił w niewłaściwą stronę :) A przynajmniej ja tak podeszłam do tematu, bo od nadmiaru wolności to w głowach się przewraca. Obowiązek najpierw (czyli sensowny zawód) a potem przyjemności (czyli wybór). Ciekawe, co z tego mi wyjdzie ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

No, za 15 letniego to decyduje rodzic a potem rodzic się męczy, żeby dzieć nie skręcił w niewłaściwą stronę :) A przynajmniej ja tak podeszłam do tematu, bo od nadmiaru wolności to w głowach się przewraca. Obowiązek najpierw (czyli sensowny zawód) a potem przyjemności (czyli wybór). Ciekawe, co z tego mi wyjdzie ;)

 

Może trafiłaś w gust dziecia i wyjdzie dobrze. Tu raczej nie chodzi o wolność, a o predyspozycje i jednak zainteresowania, bo każdy jakoweś posiada. Na razie też nie wiem, co z tego wyjdzie. U moich znajomych bywa różnie. Namawiane na jakieś studia dzieci po pierwszym roku wymiękają, albo bywa i tak, że same wybierają, a potem jak nie ma pracy, to mają pretensje, że nie zostały zmuszone. Nie ma reguły. Bywa też i tak, że kończą dobre studia, ale nie mają na siebie pomysłu, albo kończą jakieś kiepskie, ale mają zmysł do interesów i świetnie sobie radzą. Jest też tak, że w okolicach matur i pierwszej sesji sporo młodych trafia do psychiatry albo psychologa, bo jak mówią, nie mogą sprostać wymaganiom rodziców (z takimi miewam do czynienia zawodowo). Trzeba więc wyważyć wszystko łącznie z charakterem dziecka, bo jak mówi mój kolega psychiatra, im bardziej przygnie się gałązkę, z tym większą siłą się odbije. Jedno jest pewne, że nie przeżyjemy życia za dzieci i czasem muszą się uczyć na swoich błędach. My też przez to przeszliśmy.

Edytowane przez amalfi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście masz rację. Dla mnie jednak problem "leży" w innym miejscu. Każdy (również dorosły) ma naturalną skłonność do lenistwa i ułatwiania sobie życia. Lecz o ile dorosły - też nie każdy - jest w stanie poświęcić tu i teraz w imię lepszego jutra, o tyle dziecko niekoniecznie, szczególnie gdy rodzice zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa. Jemu się w głowie nie mieści, że za złe wybory będzie kiedyś może musiało przeżyć za tysiąc złotych od 1 do 1. Przecież mama daje to i da... A jak nie da, to winien jest zły świat i rodzice, że nie przypilnowali. Dlatego dzieci z tzw dobrych domów albo idą w ślady rodziców (przymuszone najczęściej) albo schodzą na złą drogę. A jeżeli idą własną drogą, to z reguły później, jako starsze i zdolne do określenia siebie.

A ten psycholog to, mam wrażenie, ma inne podłoże. Czasem rodzice zmuszają dziecko do wysiłku nie dla jego dobra ale w imię udowadniania miłości ("moja królewna kiedyś będzie profesorem..") lub podniesienia ego rodzica "moja krew.." :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się zgadza, ale każdy ma również naturalną skłonność do stawania okoniem na każdy przymus (my dorośli też). Taka ludzka natura. Dlatego tak trudno o złoty środek jak spowodować, aby dziecko robiąc coś, nie miało poczucia, że robi to wyłącznie na polecenie i jest przymuszane.

Jak ktoś ma zbuntowanego dzieciaka, to pocieszające jest to, że takie dzieci są bardzo upierdliwe dla rodzica, ale lepiej rokują na przyszłość od tych potulnych, które swoje i tak muszą odreagować i robią to później, jak już powinny być ustatkowane. ;)

 

My to już wiemy, że dobry fach to podstawa przeżycia, ale dzieciom się wydaje, że zmienią świat i zdobędą wszystko.

Przypomniał mi się przykład dwóch moich koleżanek. Jedna jest dentystką zmuszoną do zawodu przez praktycznych rodziców i jakoś tam prowadzi swój gabinet, jest dobrym lekarzem, ale mówi, że jest nieszczęśliwa, bo nie cierpi grzebania w paszczach. Jej marzeniem było zostanie muzykiem, ale oczywiście rodzice wybili jej to z głowy. Swoje plany przeniosła na syna, którego katowała szkołą muzyczną przez lata. Jak dorósł, zbuntował się i stwierdził, że jego miłością jest matematyka. Rzucił szkołę muzyczną i studiuje matematykę. Matka już się pogodziła, a nawet przyznała, że chciała mu zrobić taką samą krzywdę, jak zrobiono jej. :D

Inna znajoma (lekarka) zmusiła córkę do studiowania medycyny. Po pierwszym semestrze dziewczyna rzuciła studia, wyjechała do innego miasta, znalazła pracę i obecnie studiuje zaocznie jakieś zarządzanie czy coś w tym rodzaju. Więc czasem nie jest tak prosto niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiesz, mnie w pewnym sensie też przymusili :)

Jak byłam w wieku przedszkolnym, to często chorowałam i opiekowała się mną ciocia-babcia. I ona założyła, że będę lekarzem. Ciocia miała silną osobowość i nie dopuszczała innej opcji. Po prostu musiałam to przyjąć jako pewnik. Potem, w wieku wyborów moja mama była przeciw. Że za ciężka praca, że ja za mało zdolna (!). Jednym słowem podcinała mi skrzydła, jak mogła. Pomagała jej moja wychowawczyni, która widziała mnie na polibudzie (klasa mat-fiz). Ale ciocia robotę wykonała rzetelnie- nigdy mi nie przyszło na myśl, że mogłabym być kimś innym :) Problem nie tkwi w predyspozycjach, zdolnościach (przecież większość z nas jest średnia, z Gausa to wynika) ale w akceptacji. W każdym zawodzie można znaleźć coś ciekawego, jak się poszuka.

 

Co chwila wyrzuca mnie z forum. Statystyki wejść podciągają?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i podnoszą statystyki, bo mam wrażenie, że forum ledwo dycha ostatnio.

 

Czyli ciocia miała nosa. :)

 

Jest dokładnie tak jak mówisz, że każdy zawód może dać satysfakcję jak się poszuka swojego miejsca. Nie wszyscy muszą być lekarzami. Ja na przykład bardzo ubolewam nad tym, że obecnie dużo studiujących medycynę jest motywowana tylko przyszłą pewną pracą, a nie jak kiedyś tak zwanym powołaniem (patetycznie brzmi, ale nie przychodzi mi do głowy inne słowo). Nie wiem, czy masz podobne obserwacje, że młodzi lekarze od razu chcieliby zarabiać nie wiadomo ile, brak im pokory itp. Nie wszyscy oczywiście, nie chcę uogólniać, ale różnią się od tych, których pamiętam sprzed dwudziestu laty. A może ja się zestarzałam i tak mi się wydaje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zestarzałaś się :lol2:

 

1. Bardzo trudno się dostać. 2. bardzo trudne studia. 3. bardzo duża odpowiedzialność. 4. późniejsze wejście w dorosłość (specjalizacja).

Jeżeli człowiek dużo z siebie daje, to chce więcej dostać. Jak inwestuje, to chce mieć zwrot inwestycji.

Powołanie... powołaniem się rachunków nie zapłaci. Jakoś nikt nie chce lekarzowi za darmo domu postawić czy samochodu dać, żeby do pacjentów jeździł. Wręcz odwrotnie, każdy uważa, że lekarz jest bogaty, więc można więcej na nim zarobić :)

A że chcą szybciej? Wszyscy młodzi chcą szybciej. Jeżeli informatyk chce dostać na wejściu 3 tyś, to dlaczego nie lekarz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i tak jest, ale inne tematy rozmów młodych lekarzy (mam paru w rodzinie) pamiętam sprzed lat. niż teraz. Jednak chyba jest tak samo w każdej dziedzinie. To znak czasów, amerykanizacja czy inny konsumpcjonizm. Idealistów coraz mniej, bo obecnie ideałami jak mówisz rachunków nie zapłacisz, a o godziwą pracę coraz trudniej.

 

A z innej beczki, to myślę o wydlużeniu domu o pół metra, aby powiększyć łazienkę, bo wydaje mi się, że 2 m szerokości to trochę mało. Jak po jednej i drugiej ścianie da się jakieś sprzęty, to przejście chyba będzie za ciasne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytając Waszą rozmowę pierwszy raz miałam wrażenie że trochę to komplikujecie, jednak dochodzę do wniosku że wszystko zależy od środowiska w jakim ten młody człowiek się wychowuje, pochodzę z rodziny górniczej, pierwsza w rodzinie ukończyłam studia, baaa pierwsza ukończyłam szkołę średnią. Radości było co niemiara :) studia skończyłam jako dorosły człowiek, mając już 7 letnią córkę, nikt mnie nie namawiał, nikt tego nie oczekiwał ode mnie. Było już oczywiste że moja córka pójdzie na studia, ale tylko dlatego że od zawsze bardzo dobrze się uczyła, jednak nigdy nie wywierałam na niej presji, miała różne pomysły i były rozmowy na ten temat, zawsze poznawała moje zdanie i myślę że rozsądnie wybrała, połączyła zainteresowania z możliwością zarobkowania na tym, przynajmniej w moim odczuciu. Myślę że trzeba naszym dzieciom dać szansę, zgadzam się że powinniśmy im pozwolić popełniać własne błędy i nie naciskać na ich wybory a już uważam za karygodne aby za nich wybierać, można naszym dzieciom tylko wskazywać drogę. Jestem dumna z tego co osiągnęłam ( chociaż pracuję w sieciówce) jestem też bardzo dumna z córki i wiem że sobie poradzi bo mimo że akceptuję wszystkie jej decyzje to zawsze jestem obok aby upadki były jak najmniej bolesne :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Juskra, a jakie studia córka wybrała, jeśli można zapytać?

Niestety, taka kolej rzeczy, że każdy musi przejść przez kolejne etapy. Czy to błędne decyzje, czy zawody miłosne. I nawet najtroskliwszy i najbardziej zapobiegliwy rodzic tego nie zmieni.

Wśród moich znajomych i ich dzieci bywaly różne sytuacje. Od spektakularnych sukcesów po porażki typu zawarte po kryjomu małżeństwo najlepszej uczennicy w szkole z kryminalistą i obecne życie na granicy nędzy z dwójką małych dzieci (mąż znowu w więzieniu).

Każdy dzieciak też jest inny i jeden potrzebuje, aby nim kierować, a drugi na to nie pozwoli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie masz rację, mam tylko jedną córkę, syn męża ma dopiero 12 lat i jeszcze wszystko przed nim albo przed nami :) bo mamy częsty z nim kontakt:) w moim środowisku jakoś nie słychać o takich "skandalach"

Moja jedynaczka nie miała lekko, mama miała "zawirowania życiowe", jest samodzielna, zarabia na swoje wydatki pomagając mężowi w firmie, studiuje na UŚ "Doradztwo filozoficzne i coaching" jak wspomniałam zabrakło jej punktów na psychologię, zdecydowanie skupia się na coachingu niż na filozofii :) ja wyszłam z założenia że to dziedzina życia która mi przyszłość :) co myślisz?

Edytowane przez Juskra
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do łazienki - zmierzyłam. Kibelek odstaje od ściany na 75 cm. U mnie. Zlew zależy od zlewu ale też z 70 można dać. Jak są naprzeciw to dadzą 140. Zostaje 70... nie za dużo. Ale nie wiem, jakie sprzęty przewidujesz. Taka wanna w wersji wypas to może zająć duuużo miejsca ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie masz rację, mam tylko jedną córkę, syn męża ma dopiero 12 lat i jeszcze wszystko przed nim albo przed nami :) bo mamy częsty z nim kontakt:) w moim środowisku jakoś nie słychać o takich "skandalach"

Moja jedynaczka nie miała lekko, mama miała "zawirowania życiowe", jest samodzielna, zarabia na swoje wydatki pomagając mężowi w firmie, studiuje na UŚ "Doradztwo filozoficzne i coaching" jak wspomniałam zabrakło jej punktów na psychologię, zdecydowanie skupia się na coachingu niż na filozofii :) ja wyszłam z założenia że to dziedzina życia która mi przyszłość :) co myślisz?

 

Filozofia, to wiadomo, że przyszłości nie zapewni, ale szkolenia owszem. W korporacjach na przykład. Szczerze mówiąc nie słyszałam nigdy o takim kierunku, czyli o takim połączeniu.

W każdym środowisku są skandale, tylko ludzie nie zawsze o tym mówią. ;) Środowisko to za dużo powiedziane. Znam dużo ludzi i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do łazienki - zmierzyłam. Kibelek odstaje od ściany na 75 cm. U mnie. Zlew zależy od zlewu ale też z 70 można dać. Jak są naprzeciw to dadzą 140. Zostaje 70... nie za dużo. Ale nie wiem, jakie sprzęty przewidujesz. Taka wanna w wersji wypas to może zająć duuużo miejsca ;)

 

No własnie chcę mieć normalną wannę, ale wydaje mi się, że i tak to będzie za wąsko. Bo po jednej stronie ma być wanna i kabina, a po drugiej umywalka, kibel i bidet. Jak zostanie w środku nawet te 80 cm, to szłu nie ma. Tak mnie ostatnio olśniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psycholodzy pracują teraz na wolontariacie więc nie ma co żałować. Nasze państwo za takie fanaberie nie lubi płacić. Kołczing to na razie niewiadoma. Był modny ale czy nadal będzie? Chyba nikt nie odpowie na to pytanie. Na przykład tu http://alexbarszczewski.natemat.pl/112473,coaching-kolczing-czy-kolejna-banka-na-rynku Na pewno ten facet z jednym ma rację - kołcz musi mieć doswiadczenia osobiste i biznesowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie chcę mieć normalną wannę, ale wydaje mi się, że i tak to będzie za wąsko. Bo po jednej stronie ma być wanna i kabina, a po drugiej umywalka, kibel i bidet. Jak zostanie w środku nawet te 80 cm, to szłu nie ma. Tak mnie ostatnio olśniło.

Wanna i kabina są szersze. Zajmą z 90 co najmniej. Plus 70 po drugiej stroni. Chyba poszerz ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

też wyszłam z tego założenia, w mojej firmie dział rekrutacji i szkoleń jest bardzo duży i większość dużych firm przeprowadza już szkolenia we własnym zakresie więc praca powinna dla niej się znaleźć :)

 

Jak będzie miała pomysł na rozwój, to zawsze znajdzie. Moim zdaniem dobrze jest się zainteresować jedną dziedziną i się w niej wyspecjalizować. Czyli być takim specem od czegoś i tym się zajmować, aby z tym być kojarzonym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...