Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy tata czyta cytaty Tacyta ?


Recommended Posts

  • 3 months później...
  • Odpowiedzi 287
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

jeden z moich ulubionych fragmentów; do tego rewelacyjnie zagrany w arcydziele Andrzeja Wajdy

 

 

"Borowiecki wyjrzał na świat z okien swojego gabinetu, bo poszarzało nagle i zaczął padać śnieg nadzwyczaj gęstymi płatami i pobielił ściany fabryk i dziedziniec. Spostrzegł Horna stojącego za domkiem szwajcara, przez który było jedyne wyjście z fabryki.

Horn rozmawiał z tą samą kobietą, która mu za coś dziękowała z uniesieniem i chowała jakiś papier za stanik.

- Panie Horn! - krzyknął wychylając przez lufcik głowę.

- Miałem przyjść właśnie do pana - ozwał się Horn zjawiając się po chwili.

- Coś pan radził tej babie? - zapytał surowym dosyć głosem, patrząc w okno.

Horn zawahał się przez mgnienie, rumieniec powlókł jego dziewczęco piękną twarz, a w niebieskich, dobrych oczach zamigotał płomień.

- Kazałem jej iść do adwokata, niechaj wytoczy proces fabryce o odszkodowanie, bo wtedy prawo zmusi ich do zapłacenia.

- Co to pana obchodzi? - zaczął lekko bębnić palcami po szybie i przygryzać usta.

- Co mnie obchodzi? - zamilkł na chwilę. - Bardzo mnie obchodzi wszelka nędza i wszelka niesprawiedliwość, bardzo...

- Czym pan tutaj jesteś? - przerwał mu ostro i usiadł przed długim stołem.

- No, jestem praktykantem kantorowym, pan dyrektor przecież wie najlepiej - odpowiedział zdumiony.

- No to, panie Horn, pan nie skończysz tej praktyki, jak mi się zdaje.

- Wreszcie, to mi jest już wszystko jedno-szepnął dosyć twardo.

- Ale nam nie jest wszystko jedno, nam - fabryce, w której pan jesteś jednym z miliona kółek! Przyjęliśmy pana nie na to, żebyś tutaj produkował się ze swoją filantropią, a tylko, abyś robił. Pan wprowadzasz zamęt, gdzie wszystko polega na najdoskonalszym funkcjonowaniu, na prawidłowości i zgodności.

- Nie jestem maszyną, jestem człowiekiem.

- W domu. W fabryce od pana nie wymaga się egzaminów na człowieczeństwo ani egzaminów na humanitarność, w fabryce potrzebne są pańskie mięśnie i mózg pański i tylko za to płacimy panu - rozdrażniał się coraz bardziej. - Jesteś pan tutaj maszyną taką samą jak my wszyscy, więc pan rób tylko to, co do pana należy. Tutaj nie miejsce do rozanieleń, tutaj...

- Panie Borowiecki! - przerwał mu szybko.

- Panie von Horn! Słuchaj pan, kiedy mówię do pana - zawołał groźnie, zrzucając gniewnie wielkie album próbek na ziemię. - Bucholc przyjął pana na moje zaręczenie, znam pańską rodzinę, pragnę dla pana najlepiej, ale pan jesteś, jak widzę, chory na dziecinną demagogię.

- Jeżeli pan tak nazywasz współczucie zwykłe u ludzi.

- Pan mnie kompromitujesz takimi radami dawanymi wszystkim, mającym jakie bądź pretensje do fabryki. Trzeba było zostać panu adwokatem, byłbyś się wtedy mógł opiekować nieszczęśliwymi i pokrzywdzonymi, ma się rozumieć, za dobrą zapłatą - dorzucił drwiąco, bo jego gniewny nastrój przepadł gdzieś pod wpływem tych dobrych oczów Horna, wpatrzonych w niego. - Zresztą, dajmy tej sprawie spokój. Będziesz pan dłużej w Łodzi, rozpatrzysz się w stosunkach, przyjrzysz się lepiej tym uciśnionym, to pan zrozumiesz, jak trzeba postępować. A weźmiesz pan interes po ojcu, to wtedy przyznasz mi zupełną rację.

- Nie, panie, ja w Łodzi dłużej nie wytrzymam ani interesu po ojcu nie obejmę.

- Cóż pan chcesz robić? - wykrzyknął zdumiony.

- Jeszcze nie wiem. Przyznaję się panu szczerze, chociaż tak ostro, za ostro pan mówi do mnie, ale mniejsza z tym, bo wiem, że pan, jako dyrektor takiej wielkiej drukarni, mówić inaczej nie może.

- Więc pan odchodzisz od nas? tyle zrozumiałem, ale nie wiem dlaczego?

- Dlatego, że już wytrzymać nie mogę w tym podłym chamstwie łódzkim. Pan, jako człowiek pewnej sfery, rozumie mnie chyba. Dlatego, że ja całą duszą nienawidzę zarówno fabryk, jak i wszystkich Bucholców, Rozensztejnów, Entów, całej tej ohydnej, przemysłowej bandy - wybuchnął gwałtownie.

- Ha, ha, ha, pan jesteś wspaniały "fioł", nieporównany! - śmiał się Borowiecki serdecznie.

- To już nic więcej nie powiem - rzekł mocno dotknięty.

- Jak pan chce, a zawsze lepiej głupstw mówić mniej.

- Do widzenia.

- Żegnam pana. Ha, ha, ha, pan masz zdolności aktorskie!

- Panie Borowiecki - zaczął prawie ze łzami w oczach Horn zatrzymując się i chciał coś mówić.

- Co?

Horn skłonił głowę i wyszedł.

- Kapitalny mazgaj - szepnął za nim Borowiecki i także poszedł do suszarni.

Owionęło go suche, rozpalone powietrze."

 

 

>>> http://univ.gda.pl/~literat/ziemia/index.htm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

"Kobiety są jak kwiaty.

 

Poeci układają o nich najpiękniejsze strofy, artyści przedstawiają na swych najlepszych obrazach, a przyjdzie osioł i... zeżre."

 

Mój ojciec - choć nie przyznaje się do autorstwa :) Twierdzi natomiast że przypomina mu się to przy każdej dyskusji o ideach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hm.. o ideach ?

zda mi się, że to u Tuwima widziałem

 

"Kobieta jest jak lilia... subtelny nie ośmieli się jej dotknąć, ale przyjdzie osioł i zeżre"

 

ale wszak

"Kobieta jest jak róża - na to ma kolce, by je owijać płatkami"

 

więc trzeba być ostrożnym...

"Mówią, że ostrożność jest matką powodzenia. To nieprawda, bo gdyby była ostrożnością nie zostałaby matką"

 

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

ubecki śmietnik, skwapliwie pielęgnowany przez radosną twórczość IV RP, śmierdzi w najlepsze :evil:

 

>>> "Będąc Młodą Lekarką" znika z Polskiego Radia

 

"Szumańska wspomina, że nigdy nie miała większej satysfakcji z pracy, jak wtedy, gdy coś zdjęli. "W ten sposób cenzura potwierdzała, że nie zatraciłam pionu i umiałam wyczuć, co się władzy nie spodoba. Do teraz jestem wrażliwa na to, żebym nie zastygła i nie uczestniczyła w pędzie za czymś, co akurat się podoba".

Będąc Młodą Lekarką, chcę się w ten sposób pożegnać z moimi słuchaczami, ponieważ nie podpisałam pisemka, które należało podpisać, aby udowodnić, że się nie jest wielbłądzicą.

Młoda Lekarka urodziła się w roku 1975, rozwijała się w burzliwych czasach "60 minut na godzinę", została - wraz ze swą autorką - wylana z radia w stanie wojennym, powróciła na antenę w czasie kampanii wyborczej przed wyborami z 4 czerwca 1989 r. i odtąd żyła sobie w "Zsypie".

Wszystkim, którzy byli jej wierni, od których otrzymywała listy, telefony i dowody sympatii przez te długie, długie lata - z góry dziękuję.

 

Do nieusłyszenia, Ewa Szumańska"

 

 

Pani Ewo, za lata wzruszeń, śmiechu do łez ostatnich, za wiarę, że nie jestem osamotniony w widzeniu świata - dziękuję.

 

 

 

a tu - wyłącznie dla normalnych - do poczytania >>> starsze oraz nowsze felietony tej niezwykłej kobiety

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...