Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Rodzice dziela majatkiem - jak przeliczyc


pluszku

Recommended Posts

No dobra. ja się zaopiekuję, bo taka jestem, mimo, że "wyszłam z domu" jak stałam. Poza tym moi rodzice nie mieli i nie maja znacznego majątku. Ale proszę Was, postawcie się w sytuacji, kiedy....opiszę autentyczny przypadek. Starszy brat uczył się, pracował w czasie nauki, był na każde zawołanie. Młodszy się bawił. Przerwy w zabawie miał wynagradzane materialnie. Na koniec tego wszystkiego ten młodszy odziedziczył firmę, którą przez swój tryb zycia rozwalił. Starszy nie dostał nic. Wybudował dom (domek) na działce podarowanej przez teściów. Rodzice zaczeli chorowac. młodszy w sumie ich nie odwiedza, a jeśli już zajedzie, to zgoli z renty. Rodzice nie są w stanie sami zadbać o siebie, bo zaczeli chorowac. Cała okolica psioczy i nakłania starszego, że ma obowiązek opiekowac się matką i ojcem.

Gratuluję rodzin pełnych miłości. Ale postawcie się na chwilę choćby w roli zony starszego.

 

 

Nie wiem czy dobrze odczytałam podteksty ale to Ty jesteś żoną starszego .........mam rację????

 

To na pewno trudna sytuacja i na pewno boli tego który cierpi z powodu tak nierównego traktowania.

W zasadzie miałam się mądrzyć tekstami typu Rodzice decydują sami komu dają majątek, kogo obdarują, ale po głębszym zastanowieniu tez chyba by mnie to bolało...........jestem jedynaczką ten problem mnie nie dotyczy ale zawsze może się zdarzyć że ojciec sprzeda wszystko i kupi O. Dyrektorowi najnowszego Maybacha .............

 

W zasadzie ja nie liczę na nic , jeżeli są jakieś dyskusje o spadku to zawsze powtarzam i powtarzać będę żeby swój majątek zapisali dla swojej jedynej wnuczki .......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 361
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

No dobra. ja się zaopiekuję, bo taka jestem, mimo, że "wyszłam z domu" jak stałam. Poza tym moi rodzice nie mieli i nie maja znacznego majątku. Ale proszę Was, postawcie się w sytuacji, kiedy....opiszę autentyczny przypadek. Starszy brat uczył się, pracował w czasie nauki, był na każde zawołanie. Młodszy się bawił. Przerwy w zabawie miał wynagradzane materialnie. Na koniec tego wszystkiego ten młodszy odziedziczył firmę, którą przez swój tryb zycia rozwalił. Starszy nie dostał nic. Wybudował dom (domek) na działce podarowanej przez teściów. Rodzice zaczeli chorowac. młodszy w sumie ich nie odwiedza, a jeśli już zajedzie, to zgoli z renty. Rodzice nie są w stanie sami zadbać o siebie, bo zaczeli chorowac. Cała okolica psioczy i nakłania starszego, że ma obowiązek opiekowac się matką i ojcem.

Gratuluję rodzin pełnych miłości. Ale postawcie się na chwilę choćby w roli zony starszego.

 

Czy fakt, że brat okazał się kanalią pozwala również być kanalią ?

Stawiam sie w roli żony. I nic. Nie widzę problemu. Przecież to rodzice mojego męża...

Ok- chyba nigdy tego nie pojmę ..

 

Nie pojmiesz, bo nie byłas w takiej sytuacji. Takie wydziedziczone dzieci zmuszone do opieki nad rodzicami nie czują moralnego obowiąxzku tej opieki. Robia to, bo tak wypada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie w zasadzie interesuje tylko kilka pytań.

- Dlaczego rodzice MAJĄ OBOWIĄZEK rozdawać za życia swój majątek swoim dorosłym dzieciom ?

- Dlaczego mają obowiązek swoje dorosłe dzieci utrzymywać, karmić, dawać dach nad głową ?

- Dlaczego mają dokładać cokolwiek do budowy domu prowadzonej przez ich dorosłe dzieci ?

 

 

 

Nie rozumiesz, Nefer, starych, dobrych mieszczańskich zasad.

Może nigdy ich nie spotkałaś

Ja tak. pochodzę z takiej rodziny.

Majątek się zbiera dla dzieci. dzieci zbierają dla swoich dzieci.

Nie mam prawa przepuścić tego, co dostałam. To jest dług, mam go spłacić przyszłym pokoleniom.

Jeżeli mam kilkoro dzieci, mogę podzielić równo, ale wtedy majątek będzie mniejszy. Mogę dać rokującemu lepiej. On go pomnoży. Ale reszta też musi dostać. I reguły musza być jasne. Daję tobie, bo... za opiekę, bo będziesz rozwijał firmę... ale NIGDy .. bo cię bardziej kocham.

 

Tak się rodzą fortuny

Inaczej rodzi się nienawiść.

W mojej rodzinie fortun nie ma. Niemcy i nasi ją obskubali. Ale to co zostało jest przekazywane. I będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak zgodnie z prawem i dobrymi zwyczajami, zachówek Ci się należy.

 

Niestety, nie.

Zachówek się nalezy, jesli sprawy - podziały - są ostateczne. Tu nic takiego nie ma miejsca. To nie spadek, bo potencjalni spadkodawcy żyją.

.

 

"Wymagalność" zachówku jest faktycznie przy schedzie, i o tym pisałem wczesniej.

Nie wnikam w aspekty moralne. Twierdziłem i twierdzę, że każdy ma prawo rozporządzać swoją własnością jak chce.

A zachówek od tej darowizny się należy, tak czy siak i brat o tym fakcie powinien wiedzieć.

Tak więc dla sprawy nie jest istotne czy ojciec dzieli sprawiedliwie, czy nie - bo to jak dzieli i komu, jest jego świętym prawem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. ja się zaopiekuję, bo taka jestem, mimo, że "wyszłam z domu" jak stałam. Poza tym moi rodzice nie mieli i nie maja znacznego majątku. Ale proszę Was, postawcie się w sytuacji, kiedy....opiszę autentyczny przypadek. Starszy brat uczył się, pracował w czasie nauki, był na każde zawołanie. Młodszy się bawił. Przerwy w zabawie miał wynagradzane materialnie. Na koniec tego wszystkiego ten młodszy odziedziczył firmę, którą przez swój tryb zycia rozwalił. Starszy nie dostał nic. Wybudował dom (domek) na działce podarowanej przez teściów. Rodzice zaczeli chorowac. młodszy w sumie ich nie odwiedza, a jeśli już zajedzie, to zgoli z renty. Rodzice nie są w stanie sami zadbać o siebie, bo zaczeli chorowac. Cała okolica psioczy i nakłania starszego, że ma obowiązek opiekowac się matką i ojcem.

Gratuluję rodzin pełnych miłości. Ale postawcie się na chwilę choćby w roli zony starszego.

 

 

 

Nie wiem czy dobrze odczytałam podteksty ale to Ty jesteś żoną starszego .........mam rację????

 

To na pewno trudna sytuacja i na pewno boli tego który cierpi z powodu tak nierównego traktowania.

W zasadzie miałam się mądrzyć tekstami typu Rodzice decydują sami komu dają majątek, kogo obdarują, ale po głębszym zastanowieniu tez chyba by mnie to bolało...........jestem jedynaczką ten problem mnie nie dotyczy ale zawsze może się zdarzyć że ojciec sprzeda wszystko i kupi O. Dyrektorowi najnowszego Maybacha .............

 

W zasadzie ja nie liczę na nic , jeżeli są jakieś dyskusje o spadku to zawsze powtarzam i powtarzać będę żeby swój majątek zapisali dla swojej jedynej wnuczki .......

 

Nie, nie jestem żoną starszego :lol:

Zawodowo pomagam wyprostować ludziom zycie. Tym skrzywdzonym przez los i innych ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie ......skoro oni się Toba opiekowali i nikt im wcześniej za tą opiekę nad tobą nie dał kasy to Ty biorąc z nich dobry przykład tez "za darmo" opiekujesz sie nimi w miarę potrzeb.........

 

Hmmmm... Mozna to i tak rozumiec, ale mierzy sie to miara uczuc, a nie wydanej kasy. Poczucie obowiazku wynika rowniez z obserwacji, jak rodzice postepowali ze swoimi rodzicami. Tak jak wydaje mi sie, ze to, co dostalo sie samemu jako dziecko, oddaje sie swoim dzieciom... A jesli ktos jest z rodziny powiedzmy zdeformowanej, to musi sie sam nauczyc byc porzadnym czlowiekiem, co by moc, jak Neferka napisala, spojrzec w lustro. To nie jest kwestia zadan.

 

Oczywiscie amalfi - znam taka sytuacje, ze facet - mieszkajacy teraz w Stanach ma ojca, ktorego prawie nie zna, bo wiekszosc jego zycia ojciec przesiedzial w wiezieniu. Wyszedl i szuka go po Stanach, bo skarzy go o alimenty... :o :o :o Chlopak byl do tego stopnia zdesperowany, ze zmienil nazwisko. :-? Takie sytuacje tez sa, ale to chyba nie jest norma. :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie w zasadzie interesuje tylko kilka pytań.

- Dlaczego rodzice MAJĄ OBOWIĄZEK rozdawać za życia swój majątek swoim dorosłym dzieciom ?

- Dlaczego mają obowiązek swoje dorosłe dzieci utrzymywać, karmić, dawać dach nad głową ?

- Dlaczego mają dokładać cokolwiek do budowy domu prowadzonej przez ich dorosłe dzieci ?

 

 

 

Nie rozumiesz, Nefer, starych, dobrych mieszczańskich zasad.

Może nigdy ich nie spotkałaś

Ja tak. pochodzę z takiej rodziny.

Majątek się zbiera dla dzieci. dzieci zbierają dla swoich dzieci.

Nie mam prawa przepuścić tego, co dostałam. To jest dług, mam go spłacić przyszłym pokoleniom.

Jeżeli mam kilkoro dzieci, mogę podzielić równo, ale wtedy majątek będzie mniejszy. Mogę dać rokującemu lepiej. On go pomnoży. Ale reszta też musi dostać. I reguły musza być jasne. Daję tobie, bo... za opiekę, bo będziesz rozwijał firmę... ale NIGDy .. bo cię bardziej kocham.

 

Tak się rodzą fortuny

Inaczej rodzi się nienawiść.

W mojej rodzinie fortun nie ma. Niemcy i nasi ją obskubali. Ale to co zostało jest przekazywane. I będzie.

 

Nic dodać nic ująć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też sorry, ale nadal utrzymuję, że sprawy są trudne. W przypadku autora wątku, to tak naprawdę mam wrażenie, że w tej rodzinie dopiero się paskudnie zrobi.

A co do trudnych spraw, to moje zdanie jest takie, że owszem, rodzice maja prawo rozporządzać swoim majątkiem. Tylko nie mają prawa rządać od tego, który nic od nich nie dostał, opieki na starość. Zawodowo przerabiam takie tematy. Dla przykładu: dwóch synów. Rodzice przepisali wszystko jednemu, który sprzedał i prysnął do krajów sprzymierzonych. Drugi został na działce tesciów i teraz ma w perspektywie opiekę nad rodzicami, którzy zachorowali i nic mu nie dali. Wybaczcie, ale to działa w obie strony.

 

 

tu się nie zgadzam ..............to nasz zasrany obowiązek opiekować się na starość rodzicami , czy dostałaś miliony czy nic , a tobą opiekowała się niańka, ona cię utrzymywała kupowała pieluchy kasze, mleko, ubranka czy może obca sąsiadka..............jeszcze na stare lata rodzice mogą podać cię do sadu o alimenty jeżeli nie będą mogli sami się utrzymać ze swojej niskiej emerytury................

 

Ten, ktory nic nie dostal jak sad nakaze to bedzie musial placic alimenty, jak bedzie trzeba, a serca nie ma z kamienia to zaopiekuje sie rodzicami na starosc ale to co czuje to tylko on wie.

 

Paty najechalas na Pluszka, ze zaklada watki, w ktorych narzeka na swoja trudna sytuacje podajac za przyklad siebie - Ta ktora nigdy od rodzicow niczego nie chciala ale na start dostalas mieszkanie choc nie prosilas o to, wedlug mnie zly przyklad. W wieku 18 lat startowalas w zycie z zupelnie innej pozycji, mialas mieszkanie, Pluszku zaczynal od zera. Budujac dom mieszkanie moglas sprzedac albo moglas je zatrzymac jako zabezpieczenie kredytu (bo nie wierze, ze oddalas je rodzica).

Ja w pewnym stopniu rozumie Pluszka, tez dorobienie sie swojego zajelo nam duzo czasu i gdy uslyszalam, ze wszystko ma dostac siostra tak na gotowo podane na tacy to nie poczulam ani zazdrosci ani zlosci tylko ogromny zal, zadalam sobie pytanie "a moze ja nie jestem ich dzieckiem", moze to glupie ale tak sie poczulam w tamtej chwili.

 

 

chyba źle odczytałaś co chciałam napisać, ja siebie nie opisuje jako przykładu jak poradzić sobie w życiu i jak mnie się udało , chodziło mi o to że nawet jak miałam i mam nadal możliwości nie wyciągam łapy do rodziców , a pluszku tak przyglądając się bliżej sytuacji mieszkał u rodziców, nie płacił jak za wynajem,nie robił opłat w całej wysokości tylko dokładał do nich, to tez jest jakas forma pomocy przez Rodziców, ja na czas budowy 1,5 roku jak mieszkałam z moimi to tez wszystkie opłaty dzieliłam na pól i miałam swoje półki w lodówce, sprzątałam wspólne pomieszczenia i swoje przede wszystkim, robiłam wszystko tak jakbym mieszkała sama a prze ten czas zaoszczędziłam ponad 20 tys. jaki wydałabym na wynajem...........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dobrze odczytałam podteksty ale to Ty jesteś żoną starszego .........mam rację????

 

To na pewno trudna sytuacja i na pewno boli tego który cierpi z powodu tak nierównego traktowania.

W zasadzie miałam się mądrzyć tekstami typu Rodzice decydują sami komu dają majątek, kogo obdarują, ale po głębszym zastanowieniu tez chyba by mnie to bolało...........jestem jedynaczką ten problem mnie nie dotyczy ale zawsze może się zdarzyć że ojciec sprzeda wszystko i kupi O. Dyrektorowi najnowszego Maybacha .............

 

W zasadzie ja nie liczę na nic , jeżeli są jakieś dyskusje o spadku to zawsze powtarzam i powtarzać będę żeby swój majątek zapisali dla swojej jedynej wnuczki .......

_________________

 

Jedynak nigdy nie zrozumie problemu, o ktorym pisze Pluszku.

Jest 2 rodzenstwa, razem dorastaja, razem sie bawia, dostaja to samo (milosc, wyksztalceni itd.) i nagle jeden dostaje np. dom, a drugi nie bo juz ma (niewazne, ze na kredyt). Obydwoje maja rodziny, sa ustatkowani, maja dzieci, ten, ktory zostal pominiety zawsze bedzie miec zal i to jak postapili rodzice wplynie na negatywne relacje rodzenstwa.

Rodzice nic nie musza ale jestem zdania, ze albo daja wszystkim dziecia rowno bez wzgledu na to ile ktore dziecko sie dorobilo albo nikomu nic i caly dorobek zycia przepisuja na ojca Rydzyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja na dobranoc opowiem Wam historię mojej najlepszej przyjaciólki.

Mama zmarła jak miala 10 lat. Ojciec poszedł w świat, przeżywać swoją tragedię. NIą i jej siostrą zajęla się siostra matki. Po wielu wieeeeeeeeeelu latach kumpela dostaje telefon z MOPSu, że ojciec umarł i oni jej się pytają czy chce mu osobiście zrobić pogrzeb, czy też oni mają się tym zająć. Oczywiście, pierwszy odruch: paszoł won, nie interesował się całe życie to niech teraz obcy ludzie go chowają. Niemniej jednak na następny dzień, postanawia schowac swój żal do kieszeni i zorganizować ojcu normlaly pogrzeb. Dziś wie, że dobrze zrobiła. Był kiepskim ojcem, ale ona nie jest taka jak on. Jest człowiekiem. Lustro nie pęka na jej widok.

Dobranoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie pojmiesz, bo nie byłas w takiej sytuacji. Takie wydziedziczone dzieci zmuszone do opieki nad rodzicami nie czują moralnego obowiąxzku tej opieki. Robia to, bo tak wypada.

Skąd wiesz ? Nie wiesz jak jest u mnie. Wierz mi - nie wszytko daje sie napisać.

NIe zmienia to faktu, że jak przyjdzie co do czego - nie zawaham się. I nie dla tego, że "wypada".

Dlatego, że jestem człowiekiem. A człowiek różni się od zwirzęcia tym, że posiada uczucia wyższe. Na przykład wybaczanie. Można wybaczyć i nie zapomnieć ,ale to nie ma znaczenia.

 

Jesli kiedykolwiek dojdzie w mojej rodzinie do rozmowy : To co ? Kto sie zajmie rodzicami ? ... wiesz co zrobię ? No właśnie . I nie ma znaczenia za ile.

Bo pomimo, że nie chodzę do kościółka co niedziela bałabym sie, że mógłby mnie Bóg kopnąć w doopę . I nie mogłabym spojrzeć w oczy własnym dzieciom - co chyba bardziej bolesne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasia, ubiegłas mnie w historii na dobranoc :)

Ja Wam też na dobranoc chcę opowiedzieć "bajkę", która opowiediał mi moja kochana babcia Antosia, wydziedziczona jako najmłodsza i najbardziej chorowita. Żyje do dzis i ma 89 lat.

 

Dawno temu, kiedy każde ręce do pracy były skarbem, a każda gęba do wyzywienia ciężarem pewien młody gospodarz załadował na wozek swojego chorego ojca i skierował się w stronę lasu. Towarzyszył mu jego mały synek. Po dwóch godzinach dotarli. Las był gęsty i ciemny. Młody gospodarz wepchnął wózek z ojcem w dół i nie ogladając się za siebie, ciągnąc synka za rękę pośpiesznie odszedł. Wtedy synek zaparł się całym swoim ciałem i zawołał:

- Tato, zabierzmy ten wózek! Bo na czym ja ciebie wywiozę jak zachorujesz?

Młody gospodarz po chwili namysłu zabrał ojca do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie pojmiesz, bo nie byłas w takiej sytuacji. Takie wydziedziczone dzieci zmuszone do opieki nad rodzicami nie czują moralnego obowiąxzku tej opieki. Robia to, bo tak wypada.

Skąd wiesz ? Nie wiesz jak jest u mnie. Wierz mi - nie wszytko daje sie napisać.

NIe zmienia to faktu, że jak przyjdzie co do czego - nie zawaham się. I nie dla tego, że "wypada".

Dlatego, że jestem człowiekiem. A człowiek różni się od zwirzęcia tym, że posiada uczucia wyższe. Na przykład wybaczanie. Można wybaczyć i nie zapomnieć ,ale to nie ma znaczenia.

 

Jesli kiedykolwiek dojdzie w mojej rodzinie do rozmowy : To co ? Kto sie zajmie rodzicami ? ... wiesz co zrobię ? No właśnie . I nie ma znaczenia za ile.

Bo pomimo, że nie chodzę do kościółka co niedziela bałabym sie, że mógłby mnie Bóg kopnąć w doopę . I nie mogłabym spojrzeć w oczy własnym dzieciom - co chyba bardziej bolesne.

 

Napisałaś, że nie pojmiesz, więc ja mam prawo nie wiedzieć. Dlatego napisałam, że to trudne sprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Napisałaś, że nie pojmiesz, więc ja mam prawo nie wiedzieć. Dlatego napisałam, że to trudne sprawy.

Bo nie pojme tego podejścia - pomimo moich doświadczeń.

 

A ja muszę pojmować i czasem rozumiem jak się nasłucham. Rodzice też potrafią być podli. I dzieci, i rodzeństwo. Lubię spojrzeć na problem z wielu stron, bo muszę być obiektywna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Napisałaś, że nie pojmiesz, więc ja mam prawo nie wiedzieć. Dlatego napisałam, że to trudne sprawy.

Bo nie pojme tego podejścia - pomimo moich doświadczeń.

 

A ja muszę pojmować i czasem rozumiem jak się nasłucham. Rodzice też potrafią być podli. I dzieci, i rodzeństwo. Lubię spojrzeć na problem z wielu stron, bo muszę być obiektywna.

I bardzo Ci się chwali :):) Tylko to nie chodzi o to co kto komu kiedy zrobił. Albo jesteśmy jak zwierzęta albo jak ludzie. Jest granica nienawiści. I albo sie odcinamy do końca albo jednak bierzemy pod uwagę kilka drobnych faktów - np. fakt, że w potrzebie trzeba rodzicom pomóc. Nawet jeśli nie byli aniołami. Nie tylko trzeba - to nasz obowiązek wynikający w przepisów prawa.

 

A więc mamy dwa aspekty : emocjonalny i prawny.

 

Nie zmienia to faktu - że jesli mamy dzieci to trzeba pamiętac o wózku. A dzieci wszystko świetnie obserwują i się uczą. Od nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Napisałaś, że nie pojmiesz, więc ja mam prawo nie wiedzieć. Dlatego napisałam, że to trudne sprawy.

Bo nie pojme tego podejścia - pomimo moich doświadczeń.

 

A ja muszę pojmować i czasem rozumiem jak się nasłucham. Rodzice też potrafią być podli. I dzieci, i rodzeństwo. Lubię spojrzeć na problem z wielu stron, bo muszę być obiektywna.

I bardzo Ci się chwali :):) Tylko to nie chodzi o to co kto komu kiedy zrobił. Albo jesteśmy jak zwierzęta albo jak ludzie. Jest granica nienawiści. I albo sie odcinamy do końca albo jednak bierzemy pod uwagę kilka drobnych faktów - np. fakt, że w potrzebie trzeba rodzicom pomóc. Nawet jeśli nie byli aniołami. Nie tylko trzeba - to nasz obowiązek wynikający w przepisów prawa.

 

A więc mamy dwa aspekty : emocjonalny i prawny.

 

Nie zmienia to faktu - że jesli mamy dzieci to trzeba pamiętac o wózku. A dzieci wszystko świetnie obserwują i się uczą. Od nas.

 

Nie mówię o normie, o której Ty mówisz. Mówię o sytuacjach, kiedy z chęcią pomogę pchać wózek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...