retrofood 07.03.2009 09:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Przewinęło się ostatnio przez forum parę tematów, w których głównym problemem była ocena takiego czy innego postępowania innych osób. A cóz my wiemy o nich, aby wydawać sądy?Żyję na tym najlepszym ze swiatów lat już parę i chciałem się z wami podzielić najbardziej zaskakującymi informacjami na temat znanych mi osobiście ludzi i to znanych wydawało mi się dobrze. 1. Starszy człowiek - niepijący, niepalący, bardzo porządny i pobożny. Tak było dotąd. A tu okazuje się, że podczas wojny aktywnie pomagał Niemcom wyłapywać Żydów, sam ich łapał i dostarczał w Niemieckie łapy. Pod koniec wojny otarł się o partyzantkę, aktywnie propagował w okolicy idee kołchozowe. Potem dostał pracę w fabryce, na którą bylo mnóstwo chetnych. Papiery ZBoWiD- owskie załatwił sobie jeszcze w latach sześćdziesiątych a w siedemdziesiątych poszedł juz na emeryturę. Jej wysokość do dzisiaj budzi zazdrość całej wsi, ale przez pięćdziesiąt lat po wojnie nikt słowa nie pisnął o jego przeszłości z Żydami. 2. Starszy człowiek, dobry znajomy mojego wuja, myslałem, że wszystko o nim wiem. A teraz dowiaduję się, że to nawet nie Polak, tylko Rosjanin, dezerter z Armii Czerwonej, który w 1944 został we wsi. Potem ktoś załatwił mu papiery na człowieka, który niedawno zginął i tak zostało do dzisiaj. I znów, przez pięćdziesiąt lat nikt na ten temat słowa nie powiedział. 3. Trzeci starszy człowiek. Znałem go jako drobnego pijaczka, który nie dość, że na trzeźwo niewyraźnie mówił, to po wypiciu juz tylko mamrotał. Dzisiaj okazuje się, że to jeden z najbardziej zasłużonych członków AK w regionie podczas wojny. to on był wykonawcą akcji, za które zasługi zbierali dowódcy. jego doświadczenie powodowało, że wychodził cało z wielu wojennych opresji, jednak pod koniec został ciężko ranny. Operowny w szpitalu, natychmiast po operacji musiał być z niego wywieziony, przetrwał ponad 30 km jazdy saniami przez lasy i długie leczenie po stodołach, bo był poszukiwany przez Niemców. Po wojnie aresztowany, skazany na długoletnie więzienie. W 1956 wychodzi na wolność. Te trzy osoby znałem kilkadziesiąt lat. I okazało się, że nic o nich nie wiedziałem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chef Paul 07.03.2009 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 ... hmmm ... powyższe budzi refleksję. Na usta cisną się pytania: Czy chcemy wiedzieć więcej ?Czy może wystarczy nam to jacy są dzisiaj ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.03.2009 11:26 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 a ja myslę, że po prostu więcej pokory w sądzeniu innych, bo guzik o nich wiemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 07.03.2009 12:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Nikt nie chodzi w czyichś butach.... Można zadać sobie jeszcze jedno pytanie co jest ważniejsze w -nieuchronnym-ocenianiu innych,ich dawna przeszłość ,czy ich dzisiejsze życie. Czy teraz inaczej popatrzysz na człowieka który dzisiaj jest drobnym pijaczkiem ale jego przeszłość, jak piszesz ,była trudna ale chlubna.Wydaje mi się że gdzieś podświadomie znajdziemy dla niego usprawiedliwienie,żałując jednocześnie ,że tak potoczyły się jego losy[/b] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 07.03.2009 14:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Staram sie nie oceniać, choc nie zawsze mi się to udaje. Ale zawsze uważałam, że nie wolno nam drugiego człowieka oceniać, skoro nie jesteśmy w jego skórze. Pomijam oczywiśtości typu morderstwo, choć i tutaj różnie może być. A już ocenianie kogoś, o kim naprawdę niewiele wiemy - . Reasumując - rację masz, Stasiu. I dobrze, że rozmawiamy o tym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 07.03.2009 15:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 retrofood a jestes pewien, ze kcesz byc taki dobry? Ty sie lepiej zastanow. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.03.2009 16:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 retrofood a jestes pewien, ze kcesz byc taki dobry? Ty sie lepiej zastanow. aaaaa... we... w czym??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 07.03.2009 17:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 No czy warto nie oceniac innych/bliznich. A tak w ogole ten moj poprzedni post to byl zart. Chyba nie udany. Zgadzam sie z Toba, bo jakby inaczej. Tym razem tez madrze gadasz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 07.03.2009 17:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 A ja sie zgodzę, ale jak zwykle nie do końca Nie możemy naszych bliźnich potępiać i wyciągać wniosków znyt daleko idących na podstawie niepełnych informacji - to racja. Ale nie mozemy też udawać w imię wszechobecnej tolerancji, że każdą decyzję, każdy czyn i każdą opinię naszych bliźnich uważamy za dobrą. No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań? trzeba odróznić wydawanie opinii o ludziach od wydawania opinii o ich czynach i decyzjach. I jestem dziwnie pewna, że sie Staszku z tym zgodzisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Fenix999 07.03.2009 18:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań? ur. 25 lipca 1943 w Rumi, POLSKA Jest córką urzędniczki z Bremy Eriki z domu Grote i żołnierza Luftwaffe Wilhelma Karla Hermanna z Hanau koło Frankfurtu nad Menem. Przyjechała tu na czołgach a jej tatuś i mamusia byli tu OKUPANTAMI O jakiej traumie piszesz ?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 07.03.2009 18:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Oni byli okupantami, a ona była dzieckiem. Ale chyba niezbyt zrozumiałeś sens mojej wypowiedzi i przyczynę, dla której wyciagnłam właśnie tę postać, prawda? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.03.2009 18:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 A ja sie zgodzę, ale jak zwykle nie do końca Nie możemy naszych bliźnich potępiać i wyciągać wniosków znyt daleko idących na podstawie niepełnych informacji - to racja. Ale nie mozemy też udawać w imię wszechobecnej tolerancji, że każdą decyzję, każdy czyn i każdą opinię naszych bliźnich uważamy za dobrą. oczywiście, bo czym innym jest ocena, a czym innym sądzenie. Ocena może dotyczyć jakiegoś czynu, jego wydźwięku, konsekwencji czy też sposobu postępowania. Nie wszystko musi się nam podobać. I nawet możemy głośno o tym mówić. Ale nie nam sądzić kogoś nawet po czynach, bo może ktoś jest... po prostu chory i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojego postepowania. Albo też ma motywy takie, że nam by szczęka opadła, gdybyśmy je znali. A więc dla mnie ocena, to mniemanie dość ulotne, które dotyczy pojedynczych zjawisk czy czynów, przy czym nie jest ona mocno osadzona. Pod wpływem argumentów jestem gotowy ocenę szybko zmienić. Natomiast osąd, to kategoria raczej całościowa, albo też głębokie przekonanie ale oparte jedynie na pojedynczych zdarzeniach, których waga (znaczenie) jest (nam się tak wydaje) tak duża, że daje nam do tegoż osądu prawo. Dla mnie jest to kategoria fałszywa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 07.03.2009 18:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 No właśnie, ale zwróć uwagę,jak wiele osób nadużywa tej argumentacji, nie pozwalając na negatywną ocenę jakichś czynów czy zachowań, bo ta ocena rzutuje na człowieka, a przecież czlowieka nie można...i tak dalej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 07.03.2009 18:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Ja myślę Retro, że zbyt często opieramy nasze sądy o to, co widzimy. A za mało słuchamy i nie umiemy postawić się w sytuacji tej drugiej strony. Ale z inteligencją emocjonalną się rodzimy Lub nie A empatia to wymierające zjawisko. Ja się już nauczyłam, że pomoc mozna uzyskac od tych po których się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak jak i krzywdę. Każdy ma prawo żyć jak chce. I chyba to trzeba zrozumiec na początku. Każdy ma prawo do swoich decyzji. A nasza opinia jest ...mało istotna Dodam tylko, że o człowieku nie świadczą jego słowa, a jego czyny. I to po nas zostanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.03.2009 18:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań? Tutaj dla mnie wchodzi jeszcze w grę coś zupełnie innego. Ja to zresztą tłumaczę niektórym moim niekumatym znajomym w ten sposób: przed wojną Polska była bardziej katolicka niż kiedyś. I ludzie władzy byli bardziej katoliccy niż dzisiaj. I jako katolicy przetrzegali przykazań. Ale gdy zostawali członkami władzy to kierowali się racjami państwowymi a nie watykańskimi. Przed wojną było nie do pomyslenia, aby tyle zasad kościelnych wprowadzono bez skrępowania do kodeksu karnego. Bo inteligencja, a to byli ludzie u władzy, rozumiała, że wiary nie krzewi się mieczem ani kodeksem karnym. I jak się jest przedstawicielem państwa, to trzeba dbać o państwowe, a nie kościelne. (Tak jak prezydent mojego miasta powiedział biskupowi prosto w oczy: ja tylko na mszy klękam przed ekscelencją. Jak ekscelencja chce działkę na kościół, to rozmawiać mogę tylko siedząc za stołem) Więc tę teoretyczną traumę Eryki mogę nawet jakoś tam przyjąć i policzyć jej na plus. Ale to Eryka złamała zasady i na pomoc aby jej współczuć zawołała całą organizację. I to organizację szkodzącą mojemu krajowi. W tym momencie straciła prawo do mojego współczucia. I mogę ją oceniać tylko jako polityka a nie człowieka. A tu obowiązują trochę twardsze zasady, bo muszę kierować się nie tylko swoimi poglądami. Dała mi do tego prawo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.03.2009 18:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Ja myślę Retro, że zbyt często opieramy nasze sądy o to, co widzimy. A za mało słuchamy i nie umiemy postawić się w sytuacji tej drugiej strony. Ale z inteligencją emocjonalną się rodzimy Lub nie A empatia to wymierające zjawisko. Ja się już nauczyłam, że pomoc mozna uzyskac od tych po których się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak jak i krzywdę. Każdy ma prawo żyć jak chce. I chyba to trzeba zrozumiec na początku. Każdy ma prawo do swoich decyzji. A nasza opinia jest ...mało istotna Dodam tylko, że o człowieku nie świadczą jego słowa, a jego czyny. I to po nas zostanie. Zgadzam się. Chociaż nie jestem pewien, czy chociaż czyny po nas zostaną... no, może przez chwilę... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 07.03.2009 19:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2009 Czyny świadczą o nas. A zostaniemy w ludzkiech sercach. Lub nie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 08.03.2009 21:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2009 "Nic nie jest takie, jakim się wydaje..." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 08.03.2009 21:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2009 Wspominałem kiedyś że mam kumpla i znajomego. Chodziło o dzieci z porażeniem mózgowym. Jeden ma krzyż za życia do dziś chowając dziecko (dziecko - 30 lat) drugi oddał małe do Caritasu-ale zabiera na święta, wakacje...) Oceniałbym tego drugiego , gdybym u przyjaciela nie poznał prawideł i codzienności przez lata. To chyba wtedy nabawiłem sie syndromu "nie oceniania nikogo i za nic" Pozostał mi do dzisiaj i mam to szczęście że wyleczył mnie do oceniania kogokolwiek i za cokolwiek. I nawet mi z tym dobrze sie żyje i bezkonfliktowo. Jedynie sąsiad mnie wkurwia.....obok posesji. Ale to inna bajka i moja na 100% racja w ocenie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.