Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A cóż my wiemy o bliźnich?


Recommended Posts

Przewinęło się ostatnio przez forum parę tematów, w których głównym problemem była ocena takiego czy innego postępowania innych osób. A cóz my wiemy o nich, aby wydawać sądy?

Żyję na tym najlepszym ze swiatów lat już parę i chciałem się z wami podzielić najbardziej zaskakującymi informacjami na temat znanych mi osobiście ludzi i to znanych wydawało mi się dobrze.

 

1. Starszy człowiek - niepijący, niepalący, bardzo porządny i pobożny. Tak było dotąd.

A tu okazuje się, że podczas wojny aktywnie pomagał Niemcom wyłapywać Żydów, sam ich łapał i dostarczał w Niemieckie łapy. Pod koniec wojny otarł się o partyzantkę, aktywnie propagował w okolicy idee kołchozowe. Potem dostał pracę w fabryce, na którą bylo mnóstwo chetnych. Papiery ZBoWiD- owskie załatwił sobie jeszcze w latach sześćdziesiątych a w siedemdziesiątych poszedł juz na emeryturę. Jej wysokość do dzisiaj budzi zazdrość całej wsi, ale przez pięćdziesiąt lat po wojnie nikt słowa nie pisnął o jego przeszłości z Żydami.

 

2. Starszy człowiek, dobry znajomy mojego wuja, myslałem, że wszystko o nim wiem. A teraz dowiaduję się, że to nawet nie Polak, tylko Rosjanin, dezerter z Armii Czerwonej, który w 1944 został we wsi. Potem ktoś załatwił mu papiery na człowieka, który niedawno zginął i tak zostało do dzisiaj. I znów, przez pięćdziesiąt lat nikt na ten temat słowa nie powiedział.

 

3. Trzeci starszy człowiek. Znałem go jako drobnego pijaczka, który nie dość, że na trzeźwo niewyraźnie mówił, to po wypiciu juz tylko mamrotał.

Dzisiaj okazuje się, że to jeden z najbardziej zasłużonych członków AK w regionie podczas wojny. to on był wykonawcą akcji, za które zasługi zbierali dowódcy. jego doświadczenie powodowało, że wychodził cało z wielu wojennych opresji, jednak pod koniec został ciężko ranny. Operowny w szpitalu, natychmiast po operacji musiał być z niego wywieziony, przetrwał ponad 30 km jazdy saniami przez lasy i długie leczenie po stodołach, bo był poszukiwany przez Niemców. Po wojnie aresztowany, skazany na długoletnie więzienie. W 1956 wychodzi na wolność.

 

Te trzy osoby znałem kilkadziesiąt lat. I okazało się, że nic o nich nie wiedziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie chodzi w czyichś butach....

 

 

Można zadać sobie jeszcze jedno pytanie co jest ważniejsze w -nieuchronnym-ocenianiu innych,ich dawna przeszłość ,czy ich dzisiejsze życie.

 

Czy teraz inaczej popatrzysz na człowieka który dzisiaj jest drobnym pijaczkiem ale jego przeszłość, jak piszesz ,była trudna ale chlubna.Wydaje mi się że gdzieś podświadomie znajdziemy dla niego usprawiedliwienie,żałując jednocześnie ,że tak potoczyły się jego losy[/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram sie nie oceniać, choc nie zawsze mi się to udaje. Ale zawsze uważałam, że nie wolno nam drugiego człowieka oceniać, skoro nie jesteśmy w jego skórze. Pomijam oczywiśtości typu morderstwo, choć i tutaj różnie może być.

A już ocenianie kogoś, o kim naprawdę niewiele wiemy - :o :evil: .

 

Reasumując - rację masz, Stasiu.

I dobrze, że rozmawiamy o tym. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sie zgodzę, ale jak zwykle nie do końca ;-)

 

Nie możemy naszych bliźnich potępiać i wyciągać wniosków znyt daleko idących na podstawie niepełnych informacji - to racja. Ale nie mozemy też udawać w imię wszechobecnej tolerancji, że każdą decyzję, każdy czyn i każdą opinię naszych bliźnich uważamy za dobrą. No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań?

 

trzeba odróznić wydawanie opinii o ludziach od wydawania opinii o ich czynach i decyzjach. I jestem dziwnie pewna, że sie Staszku z tym zgodzisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań?

 

:o :o :o :o :o

 

ur. 25 lipca 1943 w Rumi, POLSKA Jest córką urzędniczki z Bremy Eriki z domu Grote i żołnierza Luftwaffe Wilhelma Karla Hermanna z Hanau koło Frankfurtu nad Menem. Przyjechała tu na czołgach a jej tatuś i mamusia byli tu OKUPANTAMI

 

O jakiej traumie piszesz ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sie zgodzę, ale jak zwykle nie do końca

 

Nie możemy naszych bliźnich potępiać i wyciągać wniosków znyt daleko idących na podstawie niepełnych informacji - to racja. Ale nie mozemy też udawać w imię wszechobecnej tolerancji, że każdą decyzję, każdy czyn i każdą opinię naszych bliźnich uważamy za dobrą.

 

oczywiście, bo czym innym jest ocena, a czym innym sądzenie.

Ocena może dotyczyć jakiegoś czynu, jego wydźwięku, konsekwencji czy też sposobu postępowania. Nie wszystko musi się nam podobać. I nawet możemy głośno o tym mówić. Ale nie nam sądzić kogoś nawet po czynach, bo może ktoś jest... po prostu chory i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swojego postepowania. Albo też ma motywy takie, że nam by szczęka opadła, gdybyśmy je znali.

A więc dla mnie ocena, to mniemanie dość ulotne, które dotyczy pojedynczych zjawisk czy czynów, przy czym nie jest ona mocno osadzona. Pod wpływem argumentów jestem gotowy ocenę szybko zmienić. Natomiast osąd, to kategoria raczej całościowa, albo też głębokie przekonanie ale oparte jedynie na pojedynczych zdarzeniach, których waga (znaczenie) jest (nam się tak wydaje) tak duża, że daje nam do tegoż osądu prawo.

Dla mnie jest to kategoria fałszywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę Retro, że zbyt często opieramy nasze sądy o to, co widzimy.

A za mało słuchamy i nie umiemy postawić się w sytuacji tej drugiej strony.

Ale z inteligencją emocjonalną się rodzimy :) Lub nie :) A empatia to wymierające zjawisko.

 

Ja się już nauczyłam, że pomoc mozna uzyskac od tych po których się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak jak i krzywdę.

 

Każdy ma prawo żyć jak chce. I chyba to trzeba zrozumiec na początku. Każdy ma prawo do swoich decyzji. A nasza opinia jest ...mało istotna :)

 

Dodam tylko, że o człowieku nie świadczą jego słowa, a jego czyny. I to po nas zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przecież taka Erika Steinbach - jako młoda dziewczyna musiała sie wyprowadzić z domu rodzinnego, musiałą to być dla niej trauma, zatem nie oceniajmy jej postępowania i jej działań?

 

Tutaj dla mnie wchodzi jeszcze w grę coś zupełnie innego. Ja to zresztą tłumaczę niektórym moim niekumatym znajomym w ten sposób: przed wojną Polska była bardziej katolicka niż kiedyś. I ludzie władzy byli bardziej katoliccy niż dzisiaj. I jako katolicy przetrzegali przykazań. Ale gdy zostawali członkami władzy to kierowali się racjami państwowymi a nie watykańskimi. Przed wojną było nie do pomyslenia, aby tyle zasad kościelnych wprowadzono bez skrępowania do kodeksu karnego. Bo inteligencja, a to byli ludzie u władzy, rozumiała, że wiary nie krzewi się mieczem ani kodeksem karnym. I jak się jest przedstawicielem państwa, to trzeba dbać o państwowe, a nie kościelne. (Tak jak prezydent mojego miasta powiedział biskupowi prosto w oczy: ja tylko na mszy klękam przed ekscelencją. Jak ekscelencja chce działkę na kościół, to rozmawiać mogę tylko siedząc za stołem)

 

Więc tę teoretyczną traumę Eryki mogę nawet jakoś tam przyjąć i policzyć jej na plus. Ale to Eryka złamała zasady i na pomoc aby jej współczuć zawołała całą organizację. I to organizację szkodzącą mojemu krajowi. W tym momencie straciła prawo do mojego współczucia. I mogę ją oceniać tylko jako polityka a nie człowieka.

A tu obowiązują trochę twardsze zasady, bo muszę kierować się nie tylko swoimi poglądami. Dała mi do tego prawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę Retro, że zbyt często opieramy nasze sądy o to, co widzimy.

A za mało słuchamy i nie umiemy postawić się w sytuacji tej drugiej strony.

Ale z inteligencją emocjonalną się rodzimy :) Lub nie :) A empatia to wymierające zjawisko.

 

Ja się już nauczyłam, że pomoc mozna uzyskac od tych po których się tego zupełnie nie spodziewamy. Tak jak i krzywdę.

 

Każdy ma prawo żyć jak chce. I chyba to trzeba zrozumiec na początku. Każdy ma prawo do swoich decyzji. A nasza opinia jest ...mało istotna :)

 

Dodam tylko, że o człowieku nie świadczą jego słowa, a jego czyny. I to po nas zostanie.

 

Zgadzam się. Chociaż nie jestem pewien, czy chociaż czyny po nas zostaną... no, może przez chwilę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspominałem kiedyś że mam kumpla i znajomego.

Chodziło o dzieci z porażeniem mózgowym.

Jeden ma krzyż za życia do dziś chowając dziecko (dziecko - 30 lat) drugi oddał małe do Caritasu-ale zabiera na święta, wakacje...)

Oceniałbym tego drugiego , gdybym u przyjaciela nie poznał prawideł i codzienności przez lata.

To chyba wtedy nabawiłem sie syndromu "nie oceniania nikogo i za nic"

Pozostał mi do dzisiaj i mam to szczęście że wyleczył mnie do oceniania kogokolwiek i za cokolwiek.

I nawet mi z tym dobrze sie żyje i bezkonfliktowo.

Jedynie sąsiad mnie wkurwia.....obok posesji.

Ale to inna bajka i moja na 100% racja w ocenie

:D :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...