Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Glosny sasiad z gory


Jarek.K

Recommended Posts

Witam, mam podobny problem z dżwiękami dochodzącymi z klatki schodowej. prosze o podpowiedź jak można wygłuszyć drzwi wejściowe do mieszkania, słyszałem że są jakieś maty które przybija sie na drzwi. czy ktos słyszał o takich matach i gdzie tego szukać?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 71
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wygląda na zdjęciu jakby otwór wasz wentylacyjny był w jednym pionie z bezpośrednim sąsiadem obawiam się że jest to błąd budowlany lub sąsiedzi nielegalnie wkuli się do waszego pionu wentylacyjnego bo do swojego podłączyli np. podgrzewacz wody przepływowy lub jeżeli mieszkanie macie po kimś u was jest bład co do lokalizacji właściwego pionu wentylacyjnego . Też mieszkam w takim SILOSIE DLA LUDZI z lat 80-tych także napatrzyłem się na rózne cuda niewidy. Bezpośredni sąsiedzi powinni być podpięci do sąsiadujących ze sobą w ścianie pionów aby nie przenosić chałasów oraz nie powodować wdmuchiwania powietrza z sąsiadujących ze sobą pomieszczeń

Trochę się mylisz, ale to też wszystko zależy... Na zdjęciu widać, i owszem, prześwit powyżej, ale niekoniecznie musi on być na wysokości upierdliwego sąsiada. Przepisy p-poż odnośnie wentylacji grawitacyjnej w wielokondygnacyjnych budynkach mieszkalnych dopuszczają użycie tego samego kanału dla _wentylacji_ przez kilka odrębnych pomieszczeń, ale obowiązują pewne zasady - przede wszystkim musi być znaczna różnica poziomów tych pomieszczeń, czyli co kilka pięter (niestety nie pamiętam ile konkretnie) można robić otwór w tym samym szybie. No i przede wszystkim dotyczy to tylko i wyłącznie wentylacji.

 

Na upierdliwych i hałaśliwych sąsiadów kiedyś ktoś podawał sposób z użyciem zestawu nagłaśniającego ;) Konkretnie chodziło o dźwięk o b. niskiej częstotliwości - takie dudnienie. Zdaje się, że w ok. 25 Hz dźwięk jest już słyszalny, ale jego zlokalizowanie jest niemożliwe ;) Przy odpowiednim natężeniu można skutecznie uprzykrzyć życie całemu blokowi :stereo: i co najlepsze - nikt nie dojdzie, kto konkretnie to robi :evil:

 

My też przerabialiśmy głośne sąsiedztwo, w dodatku drzwi wejściowe wykonane były z dykty (mieszkanie wynajmowane, więc nic z tym zrobić nie szło). Na szczęście teraz jesteśmy już na swoim, gdzie nikt nam nie przeszkadza i mamy pełnię komfortu ciszy i spokoju :)

W bloku zawsze był problem - a już w blokach z wielkiej płyty to rezonans jest taki fantastyczny, że słychać było u sąsiadów każdą jedną potrzebę fizjologiczną :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trochę to dziwne... jest różnica między imprezowiczami za ścianą a słyszeniem jak łóżko skrzypi... ale niezależnie od wrażliwości autora wątku, co do wentylacji, to mi się wydaje, że do tego samego komina wentylacyjnego mogą być podpięte mieszkania co drugie piętro, więc przez ścianę/sufit słyszysz sąsiada bezpośrednio obok/nad a przez kanał wentylacyjny słyszysz tego dwa piętra wyżej i już nigdy nie jest cicho :-( jeśli jesteście podpięci co każde piętro spróbuj wyjaśnić to w spóldzielni/we wspólnocie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam podobny problem z dżwiękami dochodzącymi z klatki schodowej. prosze o podpowiedź jak można wygłuszyć drzwi wejściowe do mieszkania, słyszałem że są jakieś maty które przybija sie na drzwi. czy ktos słyszał o takich matach i gdzie tego szukać?

 

Maty do tapicerki drzwi nabędziesz między innymi w Leroy Merlin na dziale metalowym. Mata taka niewiele wygłusza jest to raczej ozdoba drzwi (kawałej skayu i 2 cm miękkiej pianki poliuretanowej nie jest w stanie znacznie zablokować dźwięki z korytarza). Najlepszym rozwiązanem jest tzw. pustka powietrzna czyli montuje się po prostu drugie drzwi koło tych co są ( na zewnątrz lub wewnątrz zależy jak masz zamontowane obecne). Może wynaleziono jakieś nowsze technologie ale jak jakiś czas temu zajmowałem się budowlanką stosowano tylko tapicerkę drzwi (sam mam taką więc wiem że lipa u mnie to tylko ozdba) i pustką powietrzną ( czyli drugie drzwi). Jak znajdziesz coś nowszego to daj znać. Jak będziesz przypadkiem montował drugie drzwi to staraj się montować takie otwierane do środka przepisy p.poż. jeżeli otwierane na zewnątrz ( mogą być obiekcje administracji) to takie z przeszkleniem abyś nikogo nie zabił drzwiami na korytarzu (np. zbiegającego dzieciaka)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Witam,

czy w bloku czy w domku zawsze zmożna znaleźć jakiegoś "upierdliwego sąsiada". Mieszkałam na wsi w domku jednorodzinnym przez 4 lata i to był najgorszy czas w moim życiu. Codziennie musiałam zasłaniać zasłony bo niby przypadkiem sąsiad wychodził z psem na dwór (śmieszne bo ten pies zazwyczaj i tak biegał na dworze) i gapił się w nasze okna. Poza tym cokolwiek robiłam na działce to zaraz zgraja sąsiadów stała przy płocie i wziapiała się. Nawet jak węgiel mi przywozili na zimę to było to sensacją bo "Nowa kupiła wyngiel". Cały czas byłam obserwowana. Długo by opowiadać. Sprzedałam dom i kupiłam ponownie mieszkanie w bloku. Nikt tu nie imprezuje ale :

1. palenie tytoniu na klatce i w windzie,

2. malowanie przez młodzież różnych obrazków na klatce i w windzie,

3. sikanie w windzie,

4. chodzenie na obcasach o 6 rano (kobieta zakłada szpilki chyba jak tylko wstaje z łóżka i łazi w nich aż do wyjścia do pracy)

5. rzucanie petów gdzie popadnie

Kilka razy zwracałam uwagę jak ktoś wchodził do klatki z zapalonym petem i szedł prosto do windy ale niewiele to poskutkowało. Sama palę ale do głowy nigdy by mi nie przyszlo aby zaśmierdzać klatkę, windę czy wyrzucać niedopałki przez okno. Wstyd znajomych zaprosić bo jak wsiada się do windy to oczom ukazują się męskie i damskie narządy płciowe wyrysowane przez rzekomo grzeczne dzieci mieszkansców bloku i ich przyjaciół. Żygać się chce jak to tego dojdzie jeszcze kałuża moczu na tak niewielkiej przestrzeni w windzie.

Już rano jestem poddenerwowana bo kobieta galopuje po mieszkaniu w szpilkach przez pół godziny a zaczyna o 5.30. Mogłabym wstawać o 6.00 do pracy ale jestem zmuszona o 5.30 tak jak z pewnością inni sąsiedzi. A najgorzej wkurza mnie to, że nikt z sąsiadów nie reaguje na to wszystko i tylko pogadają między sobą przez minutę w windzie i na tym się kończy. Spółdzielnia też się tym nie przejmuje. Jak dojdą jeszcze balangi i rozbijanie okien na klatce to zmykam stąd.... może najlepiej na jakieś pustkowie ;)

A może ktoś z was posiadałby takie abc życia w sąsiedztwie aby można to było wrzucić do skrzynek wszystkich sąsiadów lub wywiesić na tablicy informacyjnej? Może coś takiego by pomogło.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SylwiaK: IMO najlepszym wyjściem jest budowanie nowego domu w okolicy, w której powstają inne nowe domy. Niestety, taka zastała wiocha ma tę wadę, że ludzie są ciekawi, co może przerodzić się w ciekawskość i w efekcie co najmniej wzburzyć krew w nowych mieszkańcach.

Jak się chce mieć święty spokój, to najlepiej budować właśnie na peryferiach, gdzie jest względnie sensowna komunikacja (nie polecam środka lasu ;)). My tak się usadowiliśmy i jesteśmy zadowoleni - cisza, spokój, nikt nie zawadza i nie wtrąca swoich "użytecznych" uwag ;) Co prawda "nie ma róży bez ognia" ;), bo dojazd do roboty znacznie się wydłużył, ale święty spokój droższy piniendzy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martinezio - jeśli zdjęcie prezentowane przy Twoich wpisach to Twoje nowe lokum to gratuluję ślicznego domu :) Jest bardzo sympatyczny, nie za duży i nie za mały a przy tym w miłych i spokojnych barwach.

Niestety przez najbliższe lata będę mieszkać w bloku, bo mój mąż jak na razie nie chce słyszeć o budowie. Wystraszył się gdy naszym znajomym spalił się nowy dom do którego mieli się wprowadzić. W efekcie został im kredyt 300 tys. do spłaty a PZU nie chce wypłacić kasy co było do przewidzenia. Nadal mieszkają we trójkę w kawalerce i nie stać ich na nową budowę.

Ale ja nie kapituluję :) Na razie szukam powoli działki w atrakcyjnej okolicy....

Edytowane przez SylwiaK.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich

Ja mam podobny problem sąsiadka z góry upija sie i całe noce wyzywa i męża sąsiada trzaska drzwiami i takie tam mam 2 małych dzieci starszy ma 4 lata i w nocy sie budzi płacze wzywałem policje składałem pisałem skargi do spółdzielni nic nie pomaga sąsiadka jak jest trzeźwa to tak jak by jej nie było jak pijana to wytrzyma nie można Moją żonę to jakoś strasznie nie denerwuje (w blokach się wychowała  )a ja już nie wytrzymuje jak słyszę ta kobite to szału dostaje nawet jak nie krzyczy to się denerwuje że zaraz zacznie

Na szczęście mamy juz uzbrojona i ogrodzoną działkę kupiony projekt i jak wszystko dobrze pójdzie od marca ruszam z budową domu mam nadzieje jeszcze trochę wytrzymam bo domu nie buduje się w kilka miesięcy chce postawić stan surowy i sprzedać mieszkanie  żeby wykończyć myślę e ze do 2 lat się uporam tylko czy tyle wytrzymam ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martinezio - jeśli zdjęcie prezentowane przy Twoich wpisach to Twoje nowe lokum to gratuluję ślicznego domu :) Jest bardzo sympatyczny, nie za duży i nie za mały a przy tym w miłych i spokojnych barwach.

Niestety przez najbliższe lata będę mieszkać w bloku, bo mój mąż jak na razie nie chce słyszeć o budowie. Wystraszył się gdy naszym znajomym spalił się nowy dom do którego mieli się wprowadzić. W efekcie został im kredyt 300 tys. do spłaty a PZU nie chce wypłacić kasy co było do przewidzenia. Nadal mieszkają we trójkę w kawalerce i nie stać ich na nową budowę.

Ale ja nie kapituluję :) Na razie szukam powoli działki w atrakcyjnej okolicy....

Tak, to moje i mojej rodzinki nowe lokum, które obecnie wykańczamy powolutku. Wprowadzaliśmy się na goły beton, dosłownie. Na szybciora były tylko robione podstawowe pokoje i sekcja sanitarna, że się tak wyrażę, aby można było jako tako egzystować, a resztę dłubaliśmy i dłubiemy po malutku. Nie byliśmy w stanie dłużej wytrzymać na wynajętym. Przeprowadzkę zorganizowaliśmy w wakacje, dzięki czemu udało się dzieci sprzedać na dłużej do babci na wakacje. Bardzo to pomogło, bo nie byliśmy od nich uzależnieni. Trochę urlopów poszło, reszta wieczorami i jakoś przetrwaliśmy najgorszy okres i zbliżamy się do końca - właśnie kończę drugą łazienkę i będzie można odpocząć do cieplejszych dni.

 

Życzę Wam też dużo samozaparcia i ducha walki :) No i przede wszystkim powodzenia w poszukiwaniach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się dołaczę..

 

Nie wiem, jakaś "dziwna" jestem, bo przeszkadza mi:

 

- trzaskanie drzwiami wejsciowymi u sasiadów o każdej porze dnia i nocy, zwłaszcza upierdliwe rano lub pózno wieczorem - "bo przeciez ja już wstałem lub jeszcze nie śpię..", to nic , ze inni mogą jeszcze wypoczywać..,

-hodowanie habazi na balkonie nade mną i fura obesłych i kolorowych płatków., łodyg na balkonie i wieczne sprzatanie, a przy tym zabarwione na czerwono okna PCV !, ----jak to ktos kiedyś mądrze i fajnie napisał - "..nie po to brałem kredyt i bede go spłacał do konca życia, zeby dziecko na balkon wyjsc nie mogło, usiąśc sobie na kocyku..." bo na głowe sie sypie i pieron wie co na tym balkonie jest.., było, bedzie - robale z kwiatuszków, troszkę ziemi, zgnilizny..."

- wszystko słyszalne ściany, piony kanalizacyjne, czy co tam jeszcze jest - się walą na skrzypiącym łóżku - kiebut, kiebut, kiebut - słychać, pierdzą w wannie - słychać - sorry za wulgaryzmy, ale inaczej sie nie da..,

- mycie garów po 22.00 w taki sposób, ze głowa odpada i nie sposób położyc sie spać. Po co delikatnie to robić, przeciez mozna pierdyknąc garem o podłogę, kran, powrzucac gary na dno szafki i git..,

-jest małe dziecko, sie drze w środku nocy, a podrzemy sie i my-to o rodzicach..

Żeby nie było tez mam , miałam małe dziecko i to jest zrozumiałe, ze trzeba sie z ty,m liczyć, ale po co do jasnej cholery nawoływac sie z jednego konca mieszkania na drugi-.., mozna ciszej, delikatniej..[,

-a zrobimy sobie mały remoncik ok. 23, przeciez nikt nie usłyszy, jak bede listewki w pokoju przybijał, delikatnie.., po cichutku.., albo pani na maszynie trzaska garderobę do 24, no przeciez "wolnoć Tomku w swoim domku" - nie, przeciez nie słychać, pralka bębni, tylko sie pion trzesie, ale co z tego ze 23 godzina, a cały dzien pani domu byla na miejscu, spac nie moze , to se pranie wstawi..tez nic nie słychać!?

 

Nie wiem, czy wszystko, pewnie nie...jeszcze cos zaraz mi sie przypomni.. ;)

 

I gdyby nie to, żem w bloku z wielkiej płyty wychowana, to byłoby do zrozumienia, ale mieszkałam w takim bloku, bylo spokojniej, teraz od 5 lat mieszkamy w bloku z lat 90, nie wiem, moze on tez z wilekiej płyty, chociaz wydawalo mi siei, jak je budowali, ze z pustaków?, ale , cholera głosniej, glosniej, po stokroc glosniej niz w tamtym starym!!??

 

Ludzie, którzy ze mną w klatce mieszkają UWAZAJĄ sie za kulturalnych, bo: biegają do koscioła 2 razy w tygodniu, pracują w szkole, urzedzie..., studia w kazdym badz razie ukonczone..

Dzieci sa i jak to dzieci rózna, ale niby tez WYCHOWANE!!

 

No i ja , z dzieckiem, mezem , wszytsko rozumiejąca ( moze sie nie da tego odczuc w tym , co napisalam powyzej, ale rozumiejąca, a raczej wyrozumiala), i żeby nie było do kosciola chodzaca, ale widac roznice w chodzeniu a chodzeniu.... ;)); naprawde czy tak trudno jest sie domyślic, uszanowac drugiego......

 

Po co tak walic tymi drzwiami, ze czlowiekoi szklanka ze stolu spada, przeciez sa klamki, na Milosc Boska!! ;)), kwiatki - ok, ale u siebie w pokoiku, a nie sypiace sie na balkon sasiada., troszke ciszej, delikatniej...

 

Nie wiem, BURACTWO w tym naszym społeczenstwie i tyle!! A kto sie bardziej za wyksztalconego i na poziomie uwaza, tym faktycznie jest mniej kulturalny .

Pytanie, czy tacy ludzie zdaja sobie z tego sprawe ir obią to na złość?, czy raczej nie zdaja soebie sprawy z tego, na zasadzie, zawsze tak robiłem/am i nikt mi uwagi nie zwracał..?

 

POzdrawiam wszystkich, którzy mają "miłych" sąsiadów i zycze jak najszybszego uwolnieniea sie od hołoty!!

I jak Martinezio wybudowania sobie w cichym zakatku domeczku ..., co tez zamierzamy uczynic na wiosnę, bo jak tak dalej pojdzie, to ja bede strzepkiem nerwow w wieku lat 40!

 

POwodzenia!/B]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months później...

Tak jak napisałaś to jest po części buractwo a po części ludzie nie domyślają się że to może przeszkadzać sąsiadom.

Mi najlepiej podobaja się kilkunastominutowe pożegnania moich sąsiadów ze znajomymi na klatce schodowej a najlepsze są takie rozmowy przygłuchawej staruszki, jak by nie można było pożegnać się i wycałować w mieszkaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do hałasów to hitem sezonu są dźwięki które generuje pani która sprząta klatkę schodową. Mianowicie wygląda to tak JEBUT miotłą w ścianę następnie JEBUT w balustradę jest to akcja na pierwszym stopniu przy zamiataniu oczywiście razy 50 bo tyle około stopni (schodów) mamy na klatce schodowej. Nastepnie powtórka z rozrywki przy myciu schodów szmatą załozoną na ta samą sławną miotłę. Po zsumowaniu dochodzimy do około 100 JEBUT w ścianę i 100 JEBUT w balustradę to są oczywiście wyliczenia czysto matematyczne bo życie przynosi niespodzianki pani nie zawsze trafi twardą częścią miotły w ścianę lub balustradę co może powodować nie lada stres u lokatora bo może pani ma wałaśnie udar, zawał a może zadławiła się gumą do żucia lub sztuczną szczęką i co robić udać że się nie słyszy czy wyjść i kobiecie udzielić pierwszej pomocy. Taka pani po zamieceniu schodów i umyciu jest spocona jak nie wiem co a tu jeszcze zawracacze dupy chcą żeby omiotła pajęczyny przecież one jej nie przeszkadzają bo i tak jest schylona a pająk to przecież stworzenie boże i też chce jeść do marketu przecież nie pójdzie. W związku z tym nikt mi nie powie że sprzątanie to lekka praca i że przy tym nie zużywają sie narzędzia ( bo ile takich JEBUT jest w stanie wytrzymać najtańsza chińska miotła) chociaż jakby pani miała posprzątać tak jak my w wojsku 25 lat temu te schody to mielibyśmy na klatce nowego lokatora musiała by chyba zamieszkać. Któregoś dnia tak z ciekawości zapytałem pani czy nie męczy jej takie stukanie, odpowiedziała mi że jest do tego czasem zmuszona bo są lokatorzy którzy jak nie słyszą zamiatania schodów wydzwaniają do administracji że schody nie są sprzątane. Tak więc trzeba być człowiekiem i zrozumieć drugiego tylko grzecznie poprosiłem aby na moim piętrze darowała sobie efekty dźwiękowe. Stwierdziła że jak nie zapomni to jak najbardziej ale jak się zapomni to prosi o wybaczenie kestia przyzwyczajenia a jak wiemy przyzwyczajenie drugą naturą. Edytowane przez ronin 007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi najlepiej podobaja się kilkunastominutowe pożegnania moich sąsiadów ze znajomymi na klatce schodowej

Tez to znam z autopsji!!

 

Któregoś dnia tak z ciekawości zapytałem pani czy nie męczy jej takie stukanie, odpowiedziała mi że jest do tego czasem zmuszona bo są lokatorzy którzy jak nie słyszą zamiatania schodów wydzwaniają do administracji że schody nie są sprzątane.

Ale hicior!! ;) No bomba!!! Że tez ja wczesniej na to nie wpadłam!!

Ale i tak macie lepiej, bo szmata idzie w ruch!! U nas jest tylko "jebut "i zmiatanie wszystkich syfów z 4 pietra na dół,ale na sucho!! ;)

 

 

tylko u nas cisza jak makiem zasial....

no nie wiem

po prostu zwyczajnie ktos albo sie nadaje do zycia w bloku,albo nie

 

Czyzby to jakiś mój sąsiad pisał??!! ;))

Czy chodzisz w klapkach-szpilkach w lecie o 6 rano do pracy??To jest dopiero czaD!!!

Bo tak jakoś odniosłam wrażenie, że masz coś na sumieniu z tych wypisanych przeze mnie rzeczy w poście poprzednim i dziwisz się, że "nawiedzona jakaś, jak takie rzeczy mogą przeszkadzać????!!!Prezciez to blok i wolno wszytsko wszystkim!"

 

Jak ja lubię, jak ktoś czyta "ze zrozumieniem"!!!!

 

 

Może zacznę od początku:

 

- oczywiście zdaje sobie sprawę, że jak ja słyszę sąsiada , to i on mnie!!!Ale staram sie, zeby te odgłosy nie były uciązliwe wtedy, kiedy byc nie powinny--tez chodze do pracy w "hałasliwych" butach, ale schodze po ludzku!!

- nie robie remoncików po 22,"bo moze niktkomu nie bedzie przeszkadzal;o, jak 20 minut pobij emłotkiem..

 

I nie bede dalej odnosila sie juz do tego , co napisałam wczesneij.

 

Konkluzja jest jedna:

 

Jak ktos jest myslacy to wie, co mozna , a czego nie !!!

A ze wiekszosc raczej nie grzeszy wiedza o zasadach savoir-vivre'u, to lepiej jest kogos zwyzywac od zacofanych i nawiedzonych, nie nadajacych sie do zycia w bloku!!!!

 

 

 

 

 

I pisze tutaj o sytuacji, kiedy zwrocilam uwage sasiadom z góry, jak mieli w zwyczaju walic o roznych porach nocy w rury kaloryferowe, a moje malutkie dziecko akurat spało pod ch sypialnią..raz tak sie przestraszylo w srodku nocy, ze ryczalo potem, nie mogllismy go uspokoic

 

Wiec zwracamy grzecznie sasiadom uwagę--ze przestraszyli nam dziecko, ze prosilibysmy zeby uwazali i nie stukali w te kaloryfery, bo to strasznie slychac.., na co oni"..ze my to chyba z lasu, ze to blok i oni nie beda na paluszkach chodzili....i takie tam dyrdymaly!!

 

Wiec pewnie nie nadaję sie do zycia w bloku!!!Jezeli mnie nie miesci sie w glowie takie postepowanie i zero skruchy i przeprosin zze strony sąsiadów!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą sąsiadką w szpilkach chodzaca po domu to może nie do końca tak bo normalna kobieta ganiajaca cały dzień w szpilkach jeszcze miała by ochotę i zdrowie śmigać w nich po domu. Może to partner popindala w domu w szpilkach zanim ona wyjdzie do pracy i dlatego ten temat jest taki u nich drażliwy. A co chłopinie też się coś od życia należy czemu ma całe życie chodzić w gumofilcach przecież w szpileczce to nóżka tak ładnie wyglada nawet jak niegolona.

 

Jakiś czas temu w czasie skakania po kanałach telewizyjnych w trakcie reklam zatrzymałem sie na filmie dokumentalnym o zmianach w Rosji. Był tam poruszany temat porządku publicznego spodobało mi sie jedno zdanie narratora << za czasów Stalina w dużych blokach mieszkalnych mieszkający tam emeryci mieli obowiązek codziennie siedzieć kilka godzin na korytarzu i obserwować kto do kogo przychodzi i nasłuchiwać jak zachowują się ludzie oraz obowiązek meldować odpowiednim władzom>>. Tak po głębszym zastanowieniu po modyfikacji coś w tym stylu na jakiś czas przydało by sie u nas bo polacy jak nie mają wspólnego wroga w postaci władzy to nie potrafią sie zachować . Zaraz na pewno będą głosy że to zamach na wolność. Ale jak tak sie napatrzę czasem na ten burdel w Polsce który jest wynikiem tej wolności że policjant przyjeżdzający na interwencję do napier.......cego na ful muzą sąsiada mówi że nic nie może zrobić bo nie ma godziny 22:00 tylko może współczuć to aż chce się krzyknąć Stalin Wróć, a ja pana policjanta poinformowałem co może zrobić bo po prostu był nieuświadomiony że może dużo zrobić albo miał to wszystko głeboko w D....IE.

Edytowane przez ronin 007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sie odniosę do początkowego wpisu. Rozumiem, że częste balangi, darcie gęby bez potrzeby, bieganie w szpilkach po panelach są bardzo uciążliwe. Ale autor wątku mówi o przewracaniu się na łóżku, zwykłych rozmowach itp. Zastanawiam się, co ci sąsiedzi są winni, że kanały wentylacyjne są felerne. Mają nie przewracać się na łóżku, nie odzywać do siebie, czy nie korzystać z toalety? Oni normalnie żyją. Dlaczego pretensje skierowane są pod ich adresem?

 

Jak mieszkałam w bloku, miałam odwrotną sytuację. Sąsiadkę pod podłogą, która jak tylko pojawiłam się w mieszkaniu, przybiegała z pretensjami, że mnie słyszy. Zaprowadziłam ją kiedyś do sąsiadów, którzy mieszkali pod nią i którzy potwierdzili, że też ją słyszą jak łazi, spuszcza wode i takie tam. Nic to nie dało. Najlepsze było to, że w moim mieszkaniu bywałam 2 razy w tygodniu, bo mieszkałam wtedy poza miastem i nawet jak mnie nie było, sasiadka wzywała policję, że u mnie jest balanga. Najprawdopodobniej jej się w końcu "na mózg rzuciło", więc uważajcie. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie wiec ja o tym

bo o ile jestem w stanie zrozumiec pewne pretensje,to wymienianie chociazby pierdzenia w wannie,jest chyba lekka przesada....

 

Czytając takie narzekania na wszystko i wszystkich, mam wrażenie, że to narzekający są despotyczni, kłótliwi, oczekujący, że wszyscy będą żyć pod ich dyktando, czyli jednym słowem uciążliwi. Zawsze jak słyszę takie marudzenie, że ktoś sobie pierdzi we własnej wannie, a mnie to przeszkadza, to mówię: weźmy takie Bieszczady. Jest tam tyle wolnej przestrzeni, bezludnych połaci dziewiczej przyrody bez ludzi. Troche odwagi i masz święty spokój. ;)

 

To myślenie typu:

- wszyscy się walą, ja uprawiam seks

- wszyscy pierdzą, ja puszczam delikatne bąki

- wszystkie małe dzieci ryczą, a moje by nie ryczało, ale przez tamte nie może spać...itd. :D

Edytowane przez amalfi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzie napisalam o jakims nawiedzeniu?

czy aby nie zbyt impulsywnie reagujesz na moj post?

do Twojej wadomosci-nie mieszkam w bloku,ale zdarzylo mi sie mieszkac obok pana,ktory mial szczekajacego glosno o roznych porach psa

mnie to przeszkadzalo,drugiemu sasiadowi nie!

wnioski?

 

Wniosek jest taki że sąsiad bez psa był głuchy i mu zwisało że pies szczeka czy nie

To że ja za ścianą mam przygłuchawą sąsiadkę to nie znaczy że mogę puszczać muzę na full bo może przeszkadzać to innemu sąsiadowi temu z dołu, jak chce posłuchać sobie coś głośniej to jest taki wynalazek jak słuchawki.

Psy też miałem w sumie przez przeszło 15 lat ale były uczone że w domu się nie szczeka nie dało sie uniknąć szczeknięcia psa bo robią to one mimowolnie przez sen jak coś im sie śni. Chodzi o ukrócenie takich sytuacji jak zdarzały się w naszym bloku że ludzie wypuszczali psy na balkon a niech sobie psina poszczeka bo sam miałem takiego kumpla, ja osobiście uświadamiałem go że takie ujadanie mieszańca owczarka niemieckiego na balkonie może sie źle skończyć jak nie dla niego to dla psa . Aż w końcu ktoś niewinną psinę otruł.

Edytowane przez ronin 007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając takie narzekania na wszystko i wszystkich, mam wrażenie, że to narzekający są despotyczni, kłótliwi, oczekujący, że wszyscy będą żyć pod ich dyktando, czyli jednym słowem uciążliwi. . :D

 

Tu nie masz do końca racji bo tym co chałasują jeżeli doświadczyli by chwili ciszy w domu to usłyszeli by takie czy inne dźwięki które wydobywają sie od tych narzekających a które by im przeszkadzały. Tylko w domu w którym masz trójkę dzieci to nigdy nie doświadczasz czegoś takiego jak cisza bo zawsze ktoś krzyczy, śmieje się itp. itd a człowiek pada na twarz i od razu śpi. Moja żona nieraz opowiada jak w nocy grzmiało, padało czy coś w tym stylu a ja nic nie słyszałem. Chodzi o zwykły szacunek do innych ludzi, jak np. moje dziecko najdzie czasem na skakanie na skakance i nie da sobie tego wyperswadować ma to robić na dywanie i dodatkowo na dwóch kocach bo ma tłumaczone że tam na dole też ktoś mieszka jak najdzie je na rozmowę na korytarzu gdzie stereo jest po prostu niesamowite to ma to robić półgłosem bo może to i na pewno przeszkadza innym.

Edytowane przez ronin 007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się Anika. Ja bym jeszcze do wrażliwości dodała naturę ludzką. Mnie przeszkadzają następujące odgłosy: wiertarka, piskliwy głos ciętego metalu, śpiew Patrycji Markowskiej i kilku innych.

 

Absolutnie mi nie przeszkadza wycie ani szczekanie psa, walenie przez sąsiada drzwiczkami od pieca, odgłosy ruchliwej ulicy z rana itd.....

 

Do tego wszystkiego dodam przyzwyczajenia. Wychowałam się w domu odległym o 200 m od kolei. Do tego podobno (tak twierdził sąsiad, ja się nie znam, więc zaznaczam, że to nie moje słowa aby nie wyjść na głupka) mieszkaliśmy w rejonie, gdzie startujące z Warszawy samoloty lecące na południe akurat mniej więcej nad naszymi głowami przekraczały jakąś prędkość (barierę dźwięku?) i powodowało to uderzenie takiej siły, że dom się dosłownie trząsł, a szyby dzwoniły. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, a koleżanki, które do mnie przyjeżdżały, zrywały się nocami na równe nogi i jeszcze długo potem miały stany lękowe. ;)

 

Jeszcze zapytam. Chodzicie do klubów, knajp, dyskotek? Niedawno w Kielcach była jakaś akcja, aby lokale zamykać o 22.00. Anika, nie wiem, czy pamiętasz. Podniósł się wielki szum, że jak to, że ludzie muszą gdzieś sie bawić. Nad knajpami mieszkają też ludzie. No i co? Kto chce mieszkać w centrum miasta, to musi sie pogodzić z całym jego "dobrodziejstwem". Komu przeszkadza normalna egzystencja sąsiadów, to powinien sie wyprowadzić na odludzie, albo jak moja kuzynka wybudować dom w znacznej odległości od linii zabudowy. Pamiętam jak mówiła, że jej by pasowało, jakby tak po obrysie ogrodzenia wszystko z zewnątrz odpadło i ona została sama. Wybudowała domek na końcu działki i ma upragniony spokój.

 

Dodam jeszcze, że cały czas mówię o normalnym życiu, nie patologii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak,w takim razie mamy miliony gluchych mieszkancow blokow w kraju,ktorym nic nie przeszkadza(podkreslam ponownie,ze nie mowie tu o patologicznych sytuacjach),a juz ci co placa po 5 tys z metra,a za polowe tego mogliby miec swoj dom,to juz sa chyba glusi jak pien!

 

Tak jak piszesz jest to sprawa indywidualnej wrazliwości i nie chodzi tu o głuchotę. Ja mieszkamw bloku koło lotniska gdzie lądują jedne z największych samolotów transportowych na świecie i średnio co pół godziny coś startuje lub ląduje i wcale mi to nie przeszkadza a jak byś zapytał(a) czy coś przed chwilą przeleciało nam nad głowami podejrzewam że nie był bym pewien, ale ujadający pies za ścianą jest mnie w stanie nieźle zdrzaźnić.

Edytowane przez ronin 007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...