Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kredyt we frankach szwajcarskich?Czy warto?


urbit

Recommended Posts

Gość karotka

Radziłam się osób, które zaledwie 2,5 roku temu wzięły kredyt w CHF i psioczą na czym świat stoi. Kredyt w CHF 2,5 roku temu wyglądał równie atrakcyjnie jak obecnie ten za 1,8% (to oprocentowanie funkcjonuje o ile masz wkład własny= 60% inwestycji), choć miał wyższe orocentowanie - pow. 4 %.

Obecnie osoby te są stratne na kursie walutowym. W ciągu 2,5 roku waluta wzrosła względem złotego z 2,30 do 3,01 PLN. Przy dużych sumach i ich odsetkach daje to duże kwoty do spłacenia. Znajoma pani dyrektor banku PKO równiez odradziła mi branie kredytu w CHF. Przestrzegła, że nawet pomimo wpłat wyprzedzających (przy ratach malejących) za kilka lat można stanąć wobec nieprzyjemnej informacji że.... kredyt wcale się nie zmniejszył :cry: , a wine ponosi kurs walut. To autentyczne przypadki!

Poza tym już na wejściu tracisz pieniądze: kredyt udzielany w CHF, a wypłacany w PLN jest liczony przez bank do wypłaty po kursie zakupu (tańszym), a spłacasz po kursie sprzedaży (droższym). Efekt jest taki że przy różnicy 10 groszy na kwocie 70000 PLN tracisz jakieś 3000 zł.

 

Wszyscy (oprócz doradcy bankowego) doradzali mi wziąść kredyt w PLN z opcja stałego oprocentowania na czas określony (maksimum 10 lat).

Odsetki - owszem wysokie, ale śpię spokojnie i nie szukam codziennie kursu walut z wypiekami na twarzy. Nie ponosze też ryzyka w razie inflacji i wzrostu stóp procentowych. Tracę tylko wtedy kiedy stopy opadają, a waluta jest coraz mocniejsza. Ale to nam w przeciągu najbliższych lat nie grozi.

Myśle, że generalnie jest tak: dziś odsetki w CHF są niskie, ale oddasz bankowi to samo (może nawet z nawiązką) co zapłaciłbyś w PLN. TO PRZECIEŻ CAŁE 25 LAT SPŁATY!!! - kawał życia :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 50
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zgadzam sie z Karotka w 100% Ja poszedlem jeszcze dalej: wzialem stale oprocentowanie na cale 20 lat. Moge z tabeli podac ile zaplace na poczatku kazdego miesiaca az do 2022 roku. A ze inflacja nie spi, teraz moze byc mi tylko lepiej. 8) Gdyby zas stopy procentowe jeszcze bardziej spadly (malo prawdopodobne, ale gdyby...), to mozna u konkurencji wziac kredyt konsolidacyjny lub zrefinansowac calosc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.

Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej. Zauwazmy, ze przy ratach stalych (a w szczegolnosci przy dluugich kredytach) przez kilka pierwszych lat splacamy praktycznie same odsetki. Nie ma sensu wtedy splacac wczesniej kredytu - bo i tak odsetki juz zaplacilismy. Ja mam zamiar pozbyc sie ciezaru jak najszybciej. W razie draki moge wziac inny kredyt na splate tego kredytu lub po prostu przejsc na raty stale.

Teraz o walutach. Podejrzewam, ze banki niezle nas robia w konia udzielajac kredytow denominowanych. Przeciez waluta w tym kredycie jest czysto wirtualna. Czyli tak: bank daje niski procent, bo wie, ze waluta i tak bedzie rosnac, czyli odbije sobie na rosnacym kursie. A odbije sobie tym bardziej, ze zaplacimy kapital przy ciagle rosnacych kursach. Do tego doliczamy roznice kurs/kupno i wszystko jasne. Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).

Taka ja to widze.

Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...

Pozdrawiam

MIrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że każdy ma swoją filozofię (oraz sytuację) i wg niej postępuje.

Nie rozumiem jednak zdania:

Nie ma sensu wtedy splacac wczesniej kredytu - bo i tak odsetki juz zaplacilismy.

 

Odsetki płacimy co miesiąc od tego, co pożyczyliśmy. Nie mniej nie więcej i to nie zależy od rodzaju rat.

 

pozdrawiam

Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.

 

Nie mam pojecia co to jest kredyt "panstwowy". Kredyt bierze sie z banku, a bank jest niezaleznym podmiotem gospodarczym, niezaleznie od tego czyja jest wlasnoscia. Zauwaz skad "nadaje" (na lewooo patrz!). Panstwo tutaj doplaca do niektorych kredytow, ale zeby uzyskac doplate, trzeba miec tak niskie dochody, ze gdybym ja tak malo zarabial, nigdy nie porwalbym sie na budowe. A w banku jest tak, jak wszedzie: chcac wziac kredyt, musisz bankowi udowodnic, ze tak wlasciwie to go nie potrzebujesz: masz jakies tam i stabilne dochody, widoki na przyszlosc, zdrowie i zabezpieczenie :wink:

Generalnie ze splacaniem jakiegokolwiek kredytu nie ma co sie spieszyc. Po co sie zylowac? Po to bralem kredyt, zeby miec troche komfortu. To ten komfort nie bycia splukanym po inwestycji kupujesz biorac kredyt. Dodaj do tego, ze jesli zaplacisz od razu, to z wlasnej kieszeni, a jesli splacasz kredyt, to panstwo placi razem z toba (przez ulgi w podatku) i masz swoja odpowiedz.

 

Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej.

 

Tak jest z kazdym kredytem. Bilbo juz na to odpowiedzial, nie bede powtarzal.

 

Znam niechec Polakow do "zycia na kredyt". Tez to mialem. Powoli oduczam sie, bo widze, ze to jest na dluzsza mete korzystniejsze.

 

Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).

Taka ja to widze.

 

Tak jest z kazda waluta. To sie nazywa inflacja. Dlatego kredyty o stalej racie sa troche drozsze, bo wiadomo, ze wartosc realna raty bedzie malec z czasem. Powtorze: tylko Japonia ma ujemna inflacje (czyli, z grubsza mowiac, deflacje) przez dlugi juz czas.

 

Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...

 

Nie spodziewaj sie gwaltownych zmian. Po pierwsze, Polska nie od razu wejdzie do strefy euro, wiec kwestie kursowe pozostana. Po drugie, banki konsoliduja sie w ponadnarodowe konglomeraty, wiec ostrej walki konkurencyjnej nie ma co oczekiwac.

 

Tak przy okazji mam jeszcze jedno pytanie: czy Wy bierzecie kredyt, czy tez otwieracie linie kredytowa? Tu u nas juz chyba zaden bank nie daje kredytu, tj nie podpisuje umowy na konkretna kwote, wyplacona i splacana przez dany czas, z danym zabezpieczeniem. Praktycznie zawsze jest to linia kredytowa, tj mozliwosc podjecia pieniedzy z banku do okreslonej kwoty pod dane zabezpieczenie przez jakis czas. Np moj bank otwiera linie kredytowe na 30 lat. To znaczy, ze teoretycznie w tym czasie moge znowu podjac to, co juz splacilem. Oczywiscie, wtedy cofam sie w postepie splacania, ale jakas inwestycje (np remont) mozna z tego pokryc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość karotka
Witajcie!

Doki - czy wziales kredyt "panstwowy"? Moim zdaniem, jesli ktos ma zamiar splacac kredyt przez 20 lat, to warto go wziac. Ma on 2 wady: jest dlugi (przez to drogi) i praktycznie nie mozna go wczesniej splacic (chyba ze sie odda to, co panstwo doplacilo). Jak sie ktos nie spieszy - jest OK.

 

Nie mam pojecia co to jest kredyt "panstwowy". Kredyt bierze sie z banku, a bank jest niezaleznym podmiotem gospodarczym, niezaleznie od tego czyja jest wlasnoscia. Zauwaz skad "nadaje" (na lewooo patrz!). Panstwo tutaj doplaca do niektorych kredytow, ale zeby uzyskac doplate, trzeba miec tak niskie dochody, ze gdybym ja tak malo zarabial, nigdy nie porwalbym sie na budowe. A w banku jest tak, jak wszedzie: chcac wziac kredyt, musisz bankowi udowodnic, ze tak wlasciwie to go nie potrzebujesz: masz jakies tam i stabilne dochody, widoki na przyszlosc, zdrowie i zabezpieczenie :wink:

Generalnie ze splacaniem jakiegokolwiek kredytu nie ma co sie spieszyc. Po co sie zylowac? Po to bralem kredyt, zeby miec troche komfortu. To ten komfort nie bycia splukanym po inwestycji kupujesz biorac kredyt. Dodaj do tego, ze jesli zaplacisz od razu, to z wlasnej kieszeni, a jesli splacasz kredyt, to panstwo placi razem z toba (przez ulgi w podatku) i masz swoja odpowiedz.

 

Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi. Ja wybieram raty malejace, bo uwazam sie sa bardziej "sprawiedliwe". Place tyle odsetek, na ile czasu bank pozyczal mi pieniadze. Nie place nic wiecej.

 

Tak jest z kazdym kredytem. Bilbo juz na to odpowiedzial, nie bede powtarzal.

 

Znam niechec Polakow do "zycia na kredyt". Tez to mialem. Powoli oduczam sie, bo widze, ze to jest na dluzsza mete korzystniejsze.

 

Jak patrze na kursy walut w przeciagu ostatnich lat to widze tylko wzrosty (pomijam dolara, ktory pewnie niedlugo podrozeje). Czyli mozna to uznac za pewnik. Zakladajac nawet niewielki wzrost kursu i tak zaplacimy wiecej w walucie niz w zlotowkach (podpieram sie moimi wyliczeniami z poprzedniego watku).

Taka ja to widze.

 

Tak jest z kazda waluta. To sie nazywa inflacja. Dlatego kredyty o stalej racie sa troche drozsze, bo wiadomo, ze wartosc realna raty bedzie malec z czasem. Powtorze: tylko Japonia ma ujemna inflacje (czyli, z grubsza mowiac, deflacje) przez dlugi juz czas.

 

Mysle ze trzeba przeczekac nieszczesny okres wejscia do Unii i potem sie zobaczy - albo wóz, albo ...

 

Nie spodziewaj sie gwaltownych zmian. Po pierwsze, Polska nie od razu wejdzie do strefy euro, wiec kwestie kursowe pozostana. Po drugie, banki konsoliduja sie w ponadnarodowe konglomeraty, wiec ostrej walki konkurencyjnej nie ma co oczekiwac.

 

Tak przy okazji mam jeszcze jedno pytanie: czy Wy bierzecie kredyt, czy tez otwieracie linie kredytowa? Tu u nas juz chyba zaden bank nie daje kredytu, tj nie podpisuje umowy na konkretna kwote, wyplacona i splacana przez dany czas, z danym zabezpieczeniem. Praktycznie zawsze jest to linia kredytowa, tj mozliwosc podjecia pieniedzy z banku do okreslonej kwoty pod dane zabezpieczenie przez jakis czas. Np moj bank otwiera linie kredytowe na 30 lat. To znaczy, ze teoretycznie w tym czasie moge znowu podjac to, co juz splacilem. Oczywiscie, wtedy cofam sie w postepie splacania, ale jakas inwestycje (np remont) mozna z tego pokryc.[Ja biorę kredyt budowlano-hipoteczny, oprócz tego mam kredyt odnawialny w tym samym banku/quote]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".

Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.

Kredyt "panstwowy" to kredyt udzielany na 6.5% - staly procent. Oczywiscie udzialaja go banki a pozniej rozliczaja sie z panstwem. Klient otrzymuje 6.5% i koniec.

Obawiam sie jednak, ze w przyszlosci jak znajdziemy jeszcze kilka dziur w budzecie to nasze kochane PANSTWO moze jedna ustawa zmienic nam warunki. Kto zagwarantuje ze tak nie bedzie?

Oczywiscie ze kwestie kursowe zostana - ciekawe ile zlotowka straci w maju?

Czy ze splacaniem kredytu nie ma sie co spieszyc? Kredyt na 25 lat jest koniec koncow ok. 2 razy drozszy niz ten na 15 lat. Przeciez odsetki naliczaja sie o 10 lat dluzej! To musi kosztowac i kiedys trzeba to bedzie splacic!

Kazdy wybiera taki kredyt aby jeszcze spokojnie zyc. Zgadzam sie, ze nie ma sie co zylowac.

Odnosnie rat malejacych vs. stalych. Otoz nadwyzka forsy o ktorej pisze Bilbo (gdy splacamy stale a nie malejace) zostaje nam w kieszeni przez okolo 1/3 czasu splaty kredytu. Po tym czasie do przodu jest ten, kto wybral raty malejace. Ja wole przez 2/3 czasu splacac mniej niz przez 1/3 wiecej. Kwestia wyboru.

Pozdrawiam

MIrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".

Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.

 

Nie masz racji, Mirku. Stale raty sa takie, a nie inne, bo skladaja sie z odsetek od sumy, ktora jeszcze pozostala do splacenia PLUS jakas czesc tej sumy. Te dwie czesci sa dobrane w funkcji sumy kredytu, oprocentowania i czasu splaty tak, ze rata pozostaje stala. Pierwsza rata istotnie sklada sie z prawie samych odsetek, pozniej ten stosunek odwraca sie. Ale w kazdej chwili placisz tylko NALEZNE odsetki. Mozna powiedziec, ze przy stalych ratach splacasz kredyt na poczatku wolno, a potem coraz szybciej. Przy ratach malejacych splacasz kredyt w stalym tempie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK, Doki, Przyznaje Ci racje!

To byl blad w moim rozumowaniu - nie jestem specem od rat stalych.

Ja promuje malejace, bo wyznaje dla mnie liczy sie koncowa kwota do zaplacenia (coz z tego ze bede placil rate mniejsza o 200 PLN, skoro bede ja placil 10 lat dluzej!!!).

Gdyby oprocentowanie w PLN spadlo do poziomu ok. 3% to zysk z rat malejacych bylby zdecydowanie mniejszy - wtedy nie ma sie co zastanawiac i trzeba brac stale raty.

Poki co pomyslcie: jak "fajnie" jest placic co miesiac nizsza rate!

To dziala budujaco!

Pozdrawiam

MIrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bilbo-"Odsetki placimy co miesiac od tego, co pozyczylismy...".

Tak jest przy ratach malejacych. Przy ratach stalych tak nie jest - najpierw placimy wiekszosc odsetek - pozniej kapital. Sam Wiesz ze tak jest.

 

już chciałem prostować, ale Doki mnie uprzedził. I to w jakim stylu! :-) Nic dodać nic ująć.

 

Ja promuje malejace, bo wyznaje dla mnie liczy sie koncowa kwota do zaplacenia (coz z tego ze bede placil rate mniejsza o 200 PLN, skoro bede ja placil 10 lat dluzej!!!).

 

Promuj więc kredyty na lat 15 a nie 25. A jeszcze lepszy rezultat uzyskasz promując kredyty na lat 5 lub też nie branie kredytów (w tej sytuacji suma zapłaconych odsetek jest najniższa)

 

Bilbo - kazdy ma swoja filozofie, grunt aby rozumiec co sie robi

 

To byl blad w moim rozumowaniu - nie jestem specem od rat stalych.

 

W tym rzecz. Postaraj się najpierw zrozumieć istotę rzeczy.

 

Owszem były u nas parę lat temu takie kredyty [Doki, słuchaj :-) bo dla Ciebie, mieszkającego w normalnym kraju (w którym nota bene urodziła się moja mama i niestety 'wyjechała' w wieku lat 5 do naszej cudownej i pięknej ojczyzny) może być ciekawe] i chyba wciąż są z nimi nieprzyjemne skojarzenia. Oprocentowanie wynosiło ponad 20% a raty rozpisywano tak - nazwać by je trzeba rosnącymi, że były na początku malutkie (łatwo było uzyskać zdolność kredytową i uwierzyć, że stać nas na taki kredyt). Jednak! taka pierwsza rata nie pokrywała nawet należnych odsetek. Zadłużenie więc de facto rosło, a wraz z nim również raty. Założenie było takie, że w raz z nastawaniem 'lepszych czasów' nasze pensje bedą rosnąć, a oprocentowanie kredytów maleć. Tylko dzięki takiemu założeniu symulacja kredytu uzyskiwała zbieżność do zera w zakładanym terminie.

 

Co do linii kredytowej

Doki - tak u Was jest ??? ale super !!! i na ile procent (na dodatek w tak miłym jak stałe oprocentowaniu) ???

Ja mam linie kredytowe w kontach osobistych. Ale po pierwsze na sumy nie pozwalające na budowę domu, i których zabezpieczeniem jestem ja i moje dochody a nie np. hipoteka na dom. A po drugie na 15% i 19,5%, gdy tymczasem hipoteczny jest na ok. 6,6%. Niestety z umową, harmonogramem spłat i mnóstwem innych głupot.

 

pozdrawiam

Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zeby Wam narobic smaku. :wink:

 

Kredyty hipoteczne o stalej stopie oprocentowania, wedlug notowan belgijskiej organizacji konsumenckiej:

 

1. Na 10 lat: 4,75% przy ratach stalych (czyli € 260 miesiecznie na kazde € 25000 pozyczone) przy pozyczaniu do 80% wartosci inwestycji. 4,9% (€ 268) jesli pozyczasz 100% i 5,5% (€ 269), jesli pozyczasz do 120%. Kredyty o ratach malejacych sa minimalnie (o ok 0,05%) tansze.

2. Na 15 lat: odpowiednio 5,35% (€ 200); 5,5% (€ 202,5); 6,1% (€ 210)

3. Na 20 lat: odpowiednio 5,55% (€ 170); 5,7% (€ 173); 6,3% (€ 181)

 

Ale: ze stopa zmienna co roku, raty malejace: do 60% wartosci inwestycji stopa wynosi 3,2%, a do 100% wartosci- 3,45%. Stopa moze sie maksymalnie zmienic (w gore lub w dol) o 3%.

 

Niestety, do tego trzeba doliczyc ubezpieczenie na zycie kredytobiorcy, ktore w razie przedwczesnego zgonu splaca reszte kredytu od razu. Powiedzmy z grubsza, ze mlody, zdrowy czlowiek dostanie ubezpieczenie (w tym samym banku co kredyt) za ok € 500 rocznie od kazdych pozyczonych € 100000 i ta skladka pozostaje stala przez caly okres ubezpieczenia. Na szczescie skladka ubezpieczenia tez jest odliczana od podatku od dochodow osobistych. No i notariusz, ustanowienie hipoteki, te sprawy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Bilbo - oczywiscie ze promuje kredyty jak najkrotsze - 15 lat gora. Wiem ze jestes zwolennikiem kredytow dlugich, tylko kto je splaci?

Nie chcialbym zostawiac moim dzieciom takiego spadku.

Doki - a na ile w Belgii sa oprocentowane kredyty o zmiennej stopie?

MIrek

 

Po pierwsze: jaki spadek? Jak pisalem, w chwili Twojej smierci reszta kredytu splaca sie automatycznie z ubezpieczenia. A bez takiego ubezpieczenia nikt ci kredytu nie da.

 

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na rok: patrz wyzej.

 

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na 3 lata: od 3.75% (60% kwoty inwestycji) do 4.68% (100% kwoty inwestycji). Okres splaty: minimum 8 lat, raty malejace (tu one nazywaja sie: "kredyt ze stala splata kapitalu")

Maksymalne mozliwe podwyzszenie stopy kredytu: o 2 lub 3 % w kazdym 3- letnim okresie.

 

Stopy kredytow ze stopa zmienna raz na 5 lat: od 4.1% (60% kwoty inwestycji) do 5.4% (125% kwoty inwestycji). Tu raty stale.

 

Kredyt na 10 lat: od 4.67% do 5.4%

 

Kredyt ze stopa stala przez 10 lat, a nastepnie zmieniana co 5 lat: od 4.65% (60%- jw.) do 6.05% (125%- jw.)

 

Tabela przykladowych stop procentowych (po niderlandzku i francusku): na http://www.defa.be

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Doki - byc moze w Belgii nikt takiego kredytu nie udzieli, ale w Polsce - tak. Ja nie mialem takiego warunku przy podpisywaniu umowy o kredyt, mimo ze 80% dochodow w mojej rodzinie dostarczam ja.

Koszt ubezpieczenia to ok. 100 PLN na miesiac, co nie jest bez znaczenia (policzmy ile to % :-) ).

Ja wzialem kredyt na 15 lat i mam prywatne ubezpieczenie NW (ktore w razie czego spokojnie splaci moj kredyt), ale bankowi nic do tego. Mam nadzieje, ze przezyje jeszcze 15 lat pomijajac NW.

100 PLN x 12 x 15 lat = 18000 PLN. Daje do myslenia.

Warto poszukac banku, ktory tego nie wymaga.

Pozdrawiam

Mirek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mirku,

 

ale jest druga sprawa: strona fiskalna. Zarowno odsetki od kredytu hipotecznego, jak i skladke na ubezpieczenie mozna, pod pewnymi warunkami, odliczyc od podstawy wymiaru podatku od dochodow osobistych.

Skoro porywasz sie na budowe domu, to znaczy, ze masz dochody, i to niemale. Pamietaj, ze w Europie tylko bodajze Dania i Finlandia maja bardziej skandaliczny ucisk fiskalny niz Belgia. Polska przy Belgii to moze nie raj podatkowy, ale cos kolo tego. Skoro odliczasz skladke, to ona realnie maleje- co najmniej o 30%.

 

Dlatego jesli zrobimy eksperyment myslowy: zalozmy ze i Ty, i ja, trafilismy szostke w totolotka i mamy z gorka dosc kasy, by splacic kredyt za jednym zamachem. Co ty robisz? Niesiesz kase do banku, oddajesz im co ich i wolny od obciazen idziesz do domu. A ja: kupuje udzialy w agresywnym funduszu inwestycyjnym, ktory z zysku splaca mi kredyt, a na koncu nadal mam udzialy w funduszu, a ja spokojnie kasuje ulge w podatku. Ale na pewno nie splacam od razu: to wyrzucanie pieniedzy w bloto. Daje do myslenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie takie samo zdanie jak Doki.

Jeżeli ktoś daje Ci pieniądze na 3,5% czy choćby i 7%, to należy to potraktować jak 'prezent'. Wiele osób chciałoby dostać gotówkę na % jak w kredycie hipotecznym i najchętniej nie oddawać wcale - tylko płacić od tego odsetki. Jest wiele sposobów, by pieniądze w prosty sposób przynosiły więcej niż 7% rocznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

Tutaj wchodzimy juz w bardziej zawile operacje finansowe, ktorych wiekszosc zwyklych ludzi nie robi.

Dzis albo korzystamy ze starej "duzej" ulgi podatkowej, albo odpisujemy odsetki kredytu od podatku. Mam watpliwosci, czy oplaca sie placic wieksze odsetki tylko po to, aby odpisac je sobie od podatku (i to chyba tylko ich 19%). No i to dopiero po zakonczeniu iwestycji. Lepsze jednak to niz nic.

Czy w Polsce mozna odpisac skladke na ubezpieczenie na zycie?

Jesli tak, to sie zaraz ubezpiecze, ale chyba jednak nie.

Pozostaje takze kwestia poczucia tzw. bezpieczenstwa. Twoj agresywny fundusz wcale nie musi przyniesc spodziewanych zyskow - a ja bede mial splacony kredyt.

Mozliwosci jest pewnie wiele.

Pozdrawiam

MIrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam samochód w Euro i w ciągu 22 miesięcy rata skoczyła mi z 1830pln na 2360pln.

Z drugiej strony ciągle tak skakać (miejmy nadzieje) nie będzie.

Ale "bo to wiesz, jak nie wiesz?"

Ryzyko walutowe jest faktem.

I moim zdaniem nie warto go podejmować dla oszczędności rzędu 3,3% rocznie, bo to nie jest dużo. Wystarczy 5% w roku skok kursu, by po całej tej oszczędności pozostały jedynie długi.

 

pozdrawiam

Robert

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie wziełam w walucie, tylko w PLN bo nie chciałam martwić się o te kursy, bo tego po prostu nie ogarniam.

Odniosę się jeszcze do tych ubezpieczeń na zycie.

W Polsce prywatne ubezpieczneia na zycie nie dają ulg w podatku.

Banki też nie wszystkie o to proszą, widocznie wystarczy im hipoteka.

Co więcej, ja ostatnio sama chciałam scedować polisy na zycie na bank i bank mi ODMÓWIŁ. Panie w PKO BP po prostu nie chciały głowy sobie zawracać.

I mam z tym problem. Uposażonymi zastępczymi z naszych polis są dzieci, mocno jeszcze nieletnie (10 i 3 lata). W momencie, gdyby razem nam się cos stało (odpukać...) bedzie kłopot z wykorzystaniem tych pieniędzy (zgoda sądu itp) Obawiam się, że zanim sprawa pieniędzy zostanie załatwiona, bank zlicytuje dom.

Nie ma po prostu osoby, która bylaby w stanie się energicznie tym zająć. Rodzice raczej niezaradni i nie poradzą sobie z tym wszystkim.

Ale bank nie chciał. Zastanawiam się co zrobić, może coś doradzicie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...