malgosia0023 29.03.2009 19:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Marca 2009 Ja rodziców zapytałam wprost o spadek.Zrobiłam to po wypaku koleżanki która straciła dzieci i męża.Wtedy dotarło do mnie że nigdy nic nie wiadomo.I niestety rodzice nie zdążyli podzielić majątkiiem bo tata zmarł. Poszedł do pracy i już nie wrócił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 29.03.2009 21:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Marca 2009 Ja rodziców zapytałam wprost o spadek.Zrobiłam to po wypaku koleżanki która straciła dzieci i męża.Wtedy dotarło do mnie że nigdy nic nie wiadomo.I niestety rodzice nie zdążyli podzielić majątkiiem bo tata zmarł. Poszedł do pracy i już nie wrócił Po smierci mojego ojca, matka sie wściekła, że nie zdążyli załatwić spraw prawnie. A było pogmatwane okrutnie, bo w latach siedemdziesiątych połowa ziemi została sprzedana, tyle, że "na czarno" bo wtedy nie mozna tego było przeprowadzić notarialnie. I cały czas rodzice figurowali jako własciciele tego, co od dawna posiadali inni. A u bliższych i dalszych sąsiadów obserwowaliśmy jak wyglądają zabagnione sprawy, gdzie właściciele nie zyją od wojny, a żyje już trzecie pokolenie spadkobierców, które ciągle ma ułamkowe prawa w stylu 3/32 części do czegoś tam. Makabra. Dlatego niedługo po śmierci ojca, matka zebrała nas wszystkich (mam dwie siostry), pojechaliśmy do sądu i w dwie godziny sprawa była załatwiona. My - tzn. ja i siostry zrzekliśmy się spadku po ojcu i całość przejęła matka, która dopiero po tym werdykcie sądu mogła zawrzeć umowy z tymi ludźmi - nabywcami z lat siedemdziesiątych. A co do reszty, która pozostała, spisała testament, który w obecności sióstr dała mi na przechowanie i już. A W TESTAMENCIE NIE MAM ZAPISANE NIC!!! Od tego dnia temat testamentu stał się w naszej rodzinie zupełnie normalny i przestano uważać to słowo za jakieś niby tabu. Przeciwnie, matka przy kazdej okazji przypomina bliższym i dalszym znajomym o konieczności porządkowania prawnego tych spraw, bo w kazdym następnym pokoleniu ich uprzadkowanie jest kosztowniejsze i bardziej kłopotliwe. Ja wiem o przypadku, kiedy ludzie mieli pół hektara lasu, oboje zmarli dawno, ich troje dzieci też już nie zyje, a z dzieci tych trojga żyje siedem osób. Ale było ich chyba dziesięcioro, tamte zmarłe tez mają spadkobierców. Spróbujcie teraz zebrać tą siódemkę i spadkobierców pozostałej trójki, czyli wszystkich zyjących spadkobierców aby ustalić podział majątku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mcmagda 29.03.2009 22:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Marca 2009 Ja się w tym nie orientuję to bym się chciała dopytać: - mam z mężem intercyzę - to jakoś wpływa? Powinniśmy spisać testamety na siebie, czy tak czy owak małożonek dostaje wszystko? A co będzie jak się pojawią dzieci? - ja mam brata i mąż ma brata i myślę, że wszyscy zakładamy, że po śmierci rodzców (ciężko się te słowa pisze) dziedziczymy po 50% ich majątku - czy możemy się mylić? - nikt nie myślał o spisywaniu testamentu, bo to jest tak oczywiste, że taka jest wolą i idea, ale po tych wpisach to trochę się zdezorientowałam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 30.03.2009 07:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Powiem Wam dlaczego mnie naszło.Wspominam tego przyjaciela który nie miał odwagi pytać mamy gdy była zdrowa, a gdy zachorowała tym bardziej nie miał odwagi.Bo mieszkanie i tak dostał, ale ponosił dodatkowe koszty.Musiał kierować sprawy do sądu, sądy orzekały że to jego - ale za wszystko płacił, niestety. A to pisał Retro, to może być inaczej katastrofalne.Moja sąsiadka obok ma podobnie.Chyba ze trzy pokolenia spadkobierców nieuregulowane.Nie trzymała kwitków od płaconych podatków i nie może sie starać nawet przez zasiedziałość. A tu państwo wywłaszcza pod autostradę. I teraz uwaga w związku z tym, że nie ma właściciela gruntu z którym można załatwiać procedury, prawo orzekło przepadek gruntu na rzecz Skarbu Pastwa Wydaje się nieprawdopodobne, ale prawdziwe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 30.03.2009 08:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 , które ciągle ma ułamkowe prawa w stylu 3/32 części do czegoś tam. . No. Mój mąż zrzekał sie swego czasu na ciotkę jakichś 3/512 majątku po dziadku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 30.03.2009 12:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Korci mnie zadać Wam pytanie : co robicie, kiedy dnia pewnego przychodzą dzieci do Was, w wieku stosownym i pytają " a tatuś/mamusia kiedy to wreszcie podzielą ojcowiznę i dadzą nam - co nam się należy ?" Radośnie zaczniecie dzielić i rozdawać mając świadomość w jakich układach i koneksjach rodzinnych dzieci dorosłe się już znajdują i jakich mają współmałżonków tudzież jakie są ich rodziny ??? Bo tak brać, każdy chętnie, a mnie bardzo ciekawi dawanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 30.03.2009 13:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Myślę, że nie chodzi o to, żeby brać, ale o to, żeby za życia uzmysłowić ludziom, żeby pewnie sprawy uporządkowali czyli po prostu spisali testamenty. A co, komu itp tego przecież nikt wiedzieć nie musi. Wystarczy, że rodzice/teściowie/dziadkowie powiedzą: już się tym zająłem; testament jest. I tyle. Moja mama będzie w niedługim czasie uczestniczyć w sprawie spadkowej. Sprawa będzie prosta. "Kuzyn" podobno mówił "przepiszę wszystko na...".Nie zdążył. Zmarł na atak serca. A gadanie to nie papier. I teraz ci, którzy dziedziczą muszą się bawić w sprawę spadkową. Jedni mieszkają 500km od, drudzy 3000km od. I zrobiło się problematycznie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
patusia 30.03.2009 13:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Moi rodzice postanowili że przepiszą dom na siostrę, która na poddaszu zrobiła sobie mieszkanie, i najwięcej włożyła w dom pieniędzy. Ja wkrótce pójdę "na swoje", i absolutnie nie mam nic przeciwko. Taka dziwna sytuacja jest u mojej babci.Dom był babci i dziadka. Z dziadkami cały czas mieszkał wujek, który opiekował się nimi i zajmował się domem. Reszta rodzeństwa mieszka osobno. Dom nie został przepisany na wujka, i teraz kiedy dziadzio umarł to jak się nie mylę pół domu ma babcia plus jeszcze połowa z połowy dziadka, a ta pozostała ćwiartka należy do piątki rodzeństwa (w tym wujek i moja mama). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 30.03.2009 13:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Jarkotowa Ty masz rację, że strasznie dużo ludzi żyje w przekonaniu, że śmierć do nich przyjdzie w ostatniej kolejności. Człowiekowi trudno za życia szykować się do trumiennej przeprowadzki a jeszcze trudniej rozstawać się z dobrami doczesnymi. A jeszcze trudniej, kiedy się wie, w czyje ręce trafi to, co nam zajęło całe czasem życie.Najgorzej, kiedy jedno z nas zostaje, drugiego już braknie, obce ręce ciągnąć zaczynają w swoją stronę.. a tu jeszcze dzieci mówią, że trzeba puścić, bo i tak czy siak i nam w końcu wieko opadnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jarkotowa 30.03.2009 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Ja mam nadzieję, że moi rodzice "załatwią" wszystko za życia. Sami się użerali ze spadkami, sądami, spłacaniem, darowiznami i mam nadzieję, że takie doświadczenie uświadomiło im, że takich spraw nie można odkładać.W najbliższym czasie szykuje się znów sprawa spadkowa. Przy tej okazji napomknę rodzicom o uporządkowaniu swoich spraw, bo ja nie mam ochoty na ciąganie się po sądach. Rodzice wiedzą, że nic od nich nie chcę więc powinni spokojnie pojeść do tematu.Ale tak jak mówisz ziaba, jak zobaczą w czyje ręce mogą iść ich dobra to mogą wyjść z założenia "wy się potem będziecie martwić". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 30.03.2009 14:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Ja mam nadzieję, że moi rodzice "załatwią" wszystko za życia. Sami się użerali ze spadkami, sądami, spłacaniem, darowiznami i mam nadzieję, że takie doświadczenie uświadomiło im, że takich spraw nie można odkładać. ". ok ...a TY ? przecież Ty/On/My mozemy za kilka miesiecy przejść na drugą stronę ....macie spisane dyspozycje ? ja przyznam sie ,że nie ......chociaż nasi Rodzice i Teście już dawno zalatwili swoje prawy spadkowe i jesteśmy spokojni .....ale my -Mlodzi ? Neferka rozumiem ,że juz spisala Testament ....a reszta ? zapytałam męża o to .....odpowiedzial co sie martwsz - dzieci podzielą sie po polowie myslicie ,że tak jest w rzeczywistości ? brrrrr......aż strach sie bać myślec .... jak to ugryźć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Badija 30.03.2009 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Można potraktować prawo (darowiznę, testament) jak narzędzia, czyli bez emocji. Kochamy się, lubimy, itp, ale umrze każdy na pewno. Pozostaje jedynie kwestia czasu. Używamy narzędzi do budowania domu, używajmy więc także narzędzi prawnych. Nasi rodzice dorosłe życie spędzili za komuny, gdzie nie było wiedzy a i prawo było zorganizowane w taki sposób, żeby na państwo przechodziło jak najwięcej nieruchomości. Ale teraz już można świadomie zorganizować się, także prawnie. I piszę o nas, forumowiczach, bo rodzice i tak przecież zrobią jak będą chcieli i często nie rozumieją w ogóle o co chodzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 30.03.2009 15:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Po dłuższym zastanowieniu się, lepiej pewnych rzeczy już nie widzieć. Krew nagła by mnie zalała, jak bym po podziale widziała dzieci skaczące sobie do oczu z powodu kawałka ściany czy garści chwastów. Nieświadomość pewnych spraw jest o wiele zdrowsza.Nawet w trumnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Badija 30.03.2009 15:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Ziaba, ale stawiając ich przed sobą i rozmawiając otwarcie, że dom przepiszesz na syna (dajmy na to) a działkę na córkę, żeby poTwojej śmierci nie było awantury. Bo tak uznałaś, Twój majątek, Ty podjęłaś decyzję, chyba że im nie odpowiada, to możesz jeszcze oddać dla schroniska dla kotów. W każdej z tych nieruchomości zachowujesz 1/18 (dajmy na to) udziału, żeby nie mogli nic zrobić bez Twojej zgody, ale żeby nie był to realny udział w majątku. I tyla. Wtedy jest szansa, że sobie nawzajem do oczu nie skoczą, może Tobie będą próbowali ale jakoś nie widzę, żeby chcieli oddać na schronisko dla kotów... Więc sprawa jest załatwiona, a o dom syn inaczej dba, bo wie że to jego, a córka inaczej traktuje działkę, bo to jej. Po kiego czekać z tym, aż do zejścia, gdzy dzieci w międzyczasie do szcześdziesiątki dobiją. Zresztą jest to jedyny sposób, żeby faktycznie rozporządzić swoim majątkiem, bo po śmierci wchodzą przepisy o dziedziczeniu testamentowym/beztestamentowym i o tym, co ma być z Twoim majątkiem decyduje ustawodawca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 30.03.2009 15:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Żyję na tym świecie wystarczająco długo, żeby nie być świadkiem różnych sytuacji. I nawet takich, które wołały o pomstę do nieba. Przykład ? jedno z dzieci wujostwa , poczuło się mocno nieszczęśliwe po podziale i użyło wszelkich chwytów, żeby własnego ojca zawlec przed komisję orzekającą o sprawności umysłowej.Trudno zrozumieć prawo w naszym kraju, gdzie normalny MUSI udowodnić, że nie jest wariatem.Kolejna bajka : podzielone rodzeństwo - podzielone testamentem. Następna : matka podzieliła za żywota swego. Synowie tak ją szarpali, żeby zmieniła zdanie i proporcje dzielenia, że nóż sie w kieszeni otwierał. Zawsze się odezwie głos mówiący : a on/a dostał/a więcej, a to żmij/a.Zwłaszcza, kiedy jest mocne wspomaganie ze strony obcej ( czytaj wspólmałżonka/żony) - którzy nic nie dostali lub dostali niesprawiedliwie. Mam takie wesołe egzemplarze po rodzinie . Dzielą cudze z taką ochotą i z takim prawniczym zacięciem , bez drgnienia powieki ..aż strach się bać. Zdrowia życzę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agatka77 30.03.2009 16:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Przykład ? jedno z dzieci wujostwa , poczuło się mocno nieszczęśliwe po podziale i użyło wszelkich chwytów, żeby własnego ojca zawlec przed komisję orzekającą o sprawności umysłowej. Trudno zrozumieć prawo w naszym kraju, gdzie normalny MUSI udowodnić, że nie jest wariatem. Kolejna bajka : podzielone rodzeństwo - podzielone testamentem. Następna : matka podzieliła za żywota swego. Synowie tak ją szarpali, żeby zmieniła zdanie i proporcje dzielenia, że nóż sie w kieszeni otwierał. . No tak niestety też bywa, ale to chyba nie jest problem czy dzielić czy nie. Problem leży w stosunku dzieci do własnych rodziców i do siebie nawzajem. Nie wyobrażam sobie kwestionować decyzji rodziców co do ich własnego majątku. Ani kłócić się o pieniądze z własną siostrą. Pieniądze mają to do siebie że zawsze je można zarobić a na czyste sumienie nie ma innego sposobu jak po prostu je mieć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 30.03.2009 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Trochę złe podejście do problemu. Bez względu na to, czy będzie testament, czy nie, to w skrajnych przypadkach i tak dojdzie do waśni. Ale rozdysponowanie własnego majątku „zawczasu” ma niezaprzeczalną zaletę – mamy na to wpływ własny, a nie ustawowy. Mamy również narzędzia zastraszenia przyszłych spadkobierców, od „będę Cię straszyć po śmierci”, do „ jak się nie uspokoisz, to zamiast majątku po mnie, dostaniesz długi, bo obciążę hipotekę i pojadę w podróż dookoła świata”. Może i niepoważne, ale niezwykle skuteczne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 30.03.2009 16:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Przykład ? jedno z dzieci wujostwa , poczuło się mocno nieszczęśliwe po podziale i użyło wszelkich chwytów, żeby własnego ojca zawlec przed komisję orzekającą o sprawności umysłowej. Trudno zrozumieć prawo w naszym kraju, gdzie normalny MUSI udowodnić, że nie jest wariatem. Kolejna bajka : podzielone rodzeństwo - podzielone testamentem. Następna : matka podzieliła za żywota swego. Synowie tak ją szarpali, żeby zmieniła zdanie i proporcje dzielenia, że nóż sie w kieszeni otwierał. . No tak niestety też bywa, ale to chyba nie jest problem czy dzielić czy nie. Problem leży w stosunku dzieci do własnych rodziców i do siebie nawzajem. Nie wyobrażam sobie kwestionować decyzji rodziców co do ich własnego majątku. Ani kłócić się o pieniądze z własną siostrą. Pieniądze mają to do siebie że zawsze je można zarobić a na czyste sumienie nie ma innego sposobu jak po prostu je mieć. Agatka77-ostatnie zdanie-perełka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 30.03.2009 17:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Trochę złe podejście do problemu. Bez względu na to, czy będzie testament, czy nie, to w skrajnych przypadkach i tak dojdzie do waśni. Dokładnie, z szaf wtedy wychodzą potwory... Dawno temu właśnie na FM przeczytałam coś, co mi się bardzo spodobało - są dzieci "trudniejsze" i "łatwiejsze" w wychowywaniu i obsłudze, mniej lub bardziej współpracujące z rodzicami, mniej lub bardziej zaradne życiowo - ale przecież każde z nich jest NASZYM dzieckiem, które np nie pojechało na obóz, bo np. na ogrodzenie poszło więcej kasy niż pierwotnie zakładali rodzice. Ja na dzień dzisiejszy widzę tylko jedno rozwiązanie - dyspozycja notarialna dzieląca mój "majątek" pomiędzy dzieci w równych udziałach. Chcą mieszkać wszyscy? Proszę uprzejmie. Jeden zostaje? Spłaca resztę. Nie mogą się dogadać? Sprzedają wszystko i dzielą się kasą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Badija 30.03.2009 17:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Marca 2009 Capricorn, przepraszam, ale takie rozwiązanie jest "szkodliwe" dla dóbr materialnych i rozsądnego nimi zarządzania. Sprawiedliwie to chyba nie zawsze znaczy równo. Jak dostanie każde po 1/2 domu i dajmy na to, dom będzie wart milion, to przecież jedno nie weźmie tego domu i nie spłaci pół miliona drugiemu, bo niby skąd ma te pół miliona wziąć... Rok temu więłoby kredyt, ale dziś jedynym rozwiązaniem będzie sprzedaż domu i podział kasy. Nie lepiej podzielić nie równo ale sprawiedliwie, jak jedno będzie chciało pracować na przykład w wolnym zawodzie w mieście a drugie mieszkać na wsi, to lepiej dać dom jednemu a kasę - drugiemu. Zatem: każda matka kocha dzieci po równo ale każde jednak inaczej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.