Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik budowania i nie tylko - Etap III Organizacja budowy


Recommended Posts

ustaliliśmy, ze z rana (aby zdążyć przed startem F1) jedziemy na działkę. W piątek zaczęli już murować ścianki działowe, a my chcieliśmy przeanalizować jeszcze raz ich położenie. Do tego w nocy przeraziłam się, bo zaczęłam liczyć pustaki i wychodziło mi, ze otwór na drzwi wewnętrzne to ok. 215 cm, co daje po wylewce 1,95! Szwagier nie przeszedłby mi przez takie drzwi. Pogoda na szczęście dopisała i w samo południe wylądowaliśmy na budowie. Niestety nie wszystkie zdjęcia są ostre, bo coś zaczął nam się chrzanić aparat na autofocusie. Dach został już prawie w całości zafoliowany.

 

 

http://img832.imageshack.us/img832/2807/obraz738.jpg

 

 

http://img689.imageshack.us/img689/9928/obraz748.jpg

 

Tutaj widać już komin w klinkierze.

 

 

 

http://img176.imageshack.us/img176/5222/obraz762.jpg

 

Tutaj nasza drewniana pajęczyna i zaczątki ścianek poddasza.

 

 

http://img101.imageshack.us/img101/9261/obraz756.jpg

 

Tu mamy początki działówek. Od prawej idzie pracownia, potem łazienka, pralnia.

 

 

 

http://img574.imageshack.us/img574/2051/obraz770.jpg

 

A tu mamy garderobę i sypialnię. Na razie wydaje to się małe. Ale to samo było na parterze.

 

http://img689.imageshack.us/img689/7789/obraz772n.jpg

 

Dzisiaj trzeba usiąść i pomyśleć co ewentualnie zmienić. Na pewno chcemy w pokoju dziecięcym przesunąć drzwi, aby otwierały się na ścianę. Teraz jest tam przerwa do ściany na 96 cm. Podobnie jest w pralni. Ale nad nią muszę jeszcze pomyśleć. Trzeba jeszcze sprawdzić ścianę przy kominie.

 

A propos komina - wykonawca twierdzi, że to, co jest napisane w projekcie to oznacza Schiedel Rondo Plus, chociaż nie ma tego napisanego z nazwy. Stwierdził, że komin z samych pustaków byłby niewystarczający ze względu na ciepło. Mamy lepiej. Z samych pustaków możnaby byłoby zrobić, ale z silki i wyszłoby drożej. Muszę w takim razie zapytać projektanta instalacji co miał na myśli.

 

Powoli zabieramy się do instalacji. Wróciliśmy do rozważań o GWC, bo niektórzy na forum mają zwykły rurowy niedużym kosztem i działa. Nasz płytowy wyceniono na 16 tys. i postanowiliśmy sobie go podarować. Jeśli ma kosztować mniej, to może gra jest warta świeczki.

 

Zabrałam się znowu za OZC. Przeszłam na definiowanie przegród poddasza. Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie, gdzie warto coś dołożyć, a gdzie nie. Np. jaka grubość styropianu pod wylewkę. W projekcie mamy 15cm, 4,5 wylewki i 0,5 masy samopoziomującej. Jakie będą wysokości musimy wiedzieć przed pomiarem okien. A ten będzie gdzieś pod koniec miesiąca.

 

Otwory na drzwi wejściowe mają 2,3m. Czyli ok. Uff

Mimo ujawnienia się choroby lokomocyjnej dziecka, na F1 zdążyliśmy ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 335
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

celem odebrania więźby na budowie pojawił się dzisiaj kierownik. Do murarzy zastrzeżeń nie miał, poza zwróceniem uwagi na niepomalowanie stali. Wykonawca usiłuje to malowanie zrzucić na nas, ale nie damy się (mam nadzieję). Było parę zastrzeżeń do dekarzy - w jednym miejscu naderwano folię i nie naprawiono, była śruba do dokręcenia, w kilku miejscach folia jest niewystarczająco rozpięta i pochyla się między krokwiami, na końcu krokwi folię połozono na desce i zrobiła się rynna, w które zbiera się woda. Z tym ostatnim jest największy problem, bo chodzi w ogóle o obrobienie końca dachu, który ma być bezokapowy. Chodzi o właściwe położenie rynien i zabezpieczenie, aby woda ściekała do rynny a nie pod folię czy na elewację. Kierownik ma poszukać gdzie takiego rysunku. Wykonawca proponuje, żeby zrobić tak jak na innym dachu, który mi pokazywał jeszcze przed zleceniem robót. O tak:

 

 

http://img232.imageshack.us/img232/9746/dach.jpg

 

Opóźnia się dalej przyjazd dekarzy. Kończą jakiś inny dach i dopiero w drugiej połowie przyszłego tygodnia ma pojawić się człowiek, który sporządzi zestawienie zapotrzebowania i wymiarów obróbek blacharskich. Ma też zabrać się za rozkładanie dachówek. Najpóźniej, a znając życie najwcześniej, przyjadą kłaść dach w poniedziałek 29 listopada. Zaczynam się martwić, że nie zdążą przed opadami śniegu. Nie dotarła też ciągle dachówka skrajna. Dostawca twierdzi, że została załadowana w Niemczech, ale nie wiedzą gdzie teraz jest samochód (!?) Dadzą znać, jak tylko do nich dotrze. Zapewnia, że została wypalona i załadowana na samochód.

 

Pojawiły się też już wszystkie działówki. Teraz rosną do więżby.

tu np. pokój dziecięcy

 

 

 

 

 

http://img534.imageshack.us/img534/5512/obraz796e.jpg

 

A tu widok na wysoką ścianię w salonie (nieostry bo AF dalej nie działa, a nie umiem porządnie ustawić na manualu.

 

http://img193.imageshack.us/img193/8639/obraz807i.jpg

 

Tak jak pisałam, zabrałam się za OZC. Poknociłam coś, bo wyszły mi jakieś koszmarne wyniki, że nie ma mowy o domu energoszczędnym, a świadectwo wykazało, że dom nie mieści się w normach. Postanowiłam zlecić to komuś, kto się na tym zna, żeby można było posprawdzać sobie, co opłaca się zrobić a co nie. Mam nadzieję, że to ja się gdzieś machnęłam, a nie że dom jest do bani :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj dostaliśmy w końcu dachówkę skrajną. Chciałam negocjować rabat, że tyle czekałam, że dekarz poszedł mi na inny dach, że zaraz będzie padać śnieg. A Pan od dachówek, mówi, że przecież dekarz już przy pierwszym transporcie powiedział mu, że dach przyjdą kłaść za 3 tygodnie ! Super, że się dowiedziałam.

Dekarz zapewnił też, że dzisiaj pojawią się u nas na budowie. Powiedział, że dzwonił już w sprawie blachy, co po sprawdzeniu u źródła okazało się nieprawdą. Dzisiaj rano dostałam jednak informację, że są na budowie i ruszyli. Jak przyjechałam wieczorem, to cała dachówka jest już rozłożona na dachu.

Miało też iść dzisiaj zamówienie na blachy i rynny. Zamówienie blachy miało odbyć się przez znajomego. I zaczęło się wielkie zamieszanie, którego szczegóły szkoda opisywać. Finalnie ochrzaniłam wykonawcę, bo zaczął mnie poganiać, żeby szybko załatwiać blachę na jutro, już nie przez kolegę, ale pod Wrocławiem. Przypomniałam, że to ja od dwóch tygodni molestuję dekarza, aby podał mi dane do obróbek, a dekarz spokojnie twierdził, że spokojnie pomierzą w czwartek, a i tak mają roboty na 3 dni zanim zaczną kłaść blachę. A teraz nagle wielkie hura, jutra ma być blacha.

Po pracy pojechałam wkurzona na spotkanie z chłopakiem od dekarza. Na powitanie powiedział, że jutro ich nie będzie, bo nie mają co robić. Powiedziałam więc, że sami są sobie winni, bo od dwóch tygodni blacha mogłaby być na miejscu. Facet zdziwiony, bo o niczym nie wie.... I cóż się okazało....

 

Mój generalny wykonawca jest murarzem i ma ekipę murarzy. Do dachu wziął sobie podwykonawcę (o tym dowiedziałam się chyba krótko przed ruszeniem z dachem). Podwykonawca natomiast zajmuje się wieźbą, foliowaniem, ołaceniem a dachówkę i obróbkę robi z kolei jego podwykonawca, czyli ten chłopak, z którym dzisiaj sie spotkałam. Dekarz (już ten prawdziwy) od początku mówił, że ma inny dach i pojawi się na przełomie listopada i grudnia (wspomniał, że ma jeszcze jeden do zrobienia, ale, że się niecierpliwiłam u fałszywego dekarza, to przyszli do mnie). Facet od więźby powiedział mu, że spokojnie ma jechać, wszystko jest na budowie, a tu przyjezdzają i nie ma blachy załatwionej. Wcale nie mówił, że 3 dni mają co robić. Okazało się, że wszystko zamieszał pierwszy podwykonawca, ściemniając po drodze i mówiąc każdemu co innego. Jestem na niego wściekła, bo wyszły jeszcze jego niedociągnięcia w pracy. Potwierdziły się moje obawy, że folia jest zbyt luźno położona. Pan wytłumaczył, ze jest bardzo sztywna i tak luźno się nakłada (wg instrukcji montażu). Oczywiście w instrukcji nic nie ma. Facet od dachówek potwierdził, że folia ma być napięta. Stwierdził, że ściągać nie ma sensu, bo trzeba byłoby kupić nową, a dach już ołacony. Trzeba po prostu uważać przy ocieplaniu wełną, aby nie wypchnąć folii. Swoje cele powinna jednak spełniać. Do tego krokwie wyglądają na nierówne. Od faceta z Rheinzink dostałam zdjęcie swojej krokwi (sama tego nie wypatrzyłam), gdzie na końcu dobili kawałek drewna, bo krokiew była za krótka. Tylko, że ten kawałek jest krótszy niż sama krokiew. Musze policzyć i uważam, że powinnam wykłócić się o obniżenie ceny za robociznę, bo zrobili to niechlujnie. Szczęście w nieszczęściu, że ten nowy, właściwy dekarz okazał się sensowny i wie, jak i co ma zrobić.

 

Przesłałam zestawienie na blachę i jutro rano mam dostać wycenę. Blacha jednak najwcześniej będzie we wtorek. Zostało nam jeszcze wybranie i zamówienie okien -dalej nie wiem, co robić z tymi połaciówkami, tzn. jakie brać. Dostałam ofertę od firmy dachówkowej na Roto i zwykłe obrotowe wyszły drożej niż Fakro FTT Thermo! Przy zakupie u nich za 20 tys. liczyłam na większy rabat. Jutro ma jeszcze przyjść wycena na R8, ale nie sądzę, żeby kwota była niższa. Skończymy chyba z tymi zwykłymi GZL-ami i kołnierzem z uszczelnieniem. Suspenser napisał, że ma te GZL-e i nie narzeka, od okien nie wiej.

Kolejna rzecz to rozliczenie działówek. Chcę jednak najpierw zobowiązać wykonawcę do posprzątania budowy, bo bałagan tam straszny.

 

Dekarz zapewnia, że jak wszystko pójdzie bez problemu, to do końca przyszłego tygodnia dach będzie skończony
:)
Pogoda dzisiaj sprzyjała, świeciło piękne słońce. Mam nadzieję, że się uda.

 

***

 

W związku z odkryciem nowych funkcjonalności na blogu, pod profilem po prawej stronie wstawiłam notatki z kosztami budowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spadł śnieg.... zapowiadają jeszcze większe opady, do tego mróz i wiatr.

Boję się, że zwieje mi tę dachówkę rozłożoną na dachu i wszystko szlag trafi. Gdyby facet od więźby nie ściemniał i dał wymiary blachy wcześniej, to w piątek byłaby blacha i część roboty byłaby już zrobiona.

Zamówiliśmy w końcu okna dachowe. Zdecydowaliśmy się na Roto Designo R48. Roto nie braliśmy w ogóle pod uwagę, ale okazało się, że mają produkt pośredni pomiędzy Fakro i Velux-em, który nam najlepiej pasuje. Okna są bez nawiewników, obrotowe, z klamką na dole, fabrycznie już zainstalowanym blokiem termoizolacyjnym (tzw.WD). Szyba hartowana, z powłoką samoczyszczącą. Sprzedawca, po kontakcie z Roto, twierdzi, że również klejona. Jest to nowy produkt Roto, którego nie ma jeszcze w katalogach i na stronie internetowej, stąd lepszy rabat.

Blacha też już zamówiona i ma być we wtorek rano u dystrybutora. On będzie ją giął i potem w cenie zakupu dostarczy nam wszystko na budowę.

Dekarze mają wrócić na budowę we wtorek, żeby przyciąć równo łaty, deskę czołową. Jak blacha dotrze, to zabiorą się za obróbki i potem za dachówkę. W czwartek powinnam dostać obróbkę na komin - gotowca zrobionego przez dystrybutora Rheinzink. Okna mają być w piątek.

Może zdążymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z wiadomych względów do prac na dachu nie doszło.

Śniegu napadało, mroźno i dekarze wrócą jak przestanie padać i będzie bardziej znośna temperatura, czyli nie wiem kiedy.

Blacha dotarła, ale na razie wstrzymałam gięcie, bo mam wątpliwości do rysunków dekarza. Chce dać 25cm na deskę okapową, a ja nie chcę, żeby tyle blachy wystawało mi spod rynny. Elewacja ma być czysta i chciałabym, żeby tej blachy było tylko tyle ile trzeba dla spełnienia funkcji. Rynny są wysokie na 7 cm, z pochyleniem wychodzi podobno 10 cm. To by oznaczało, że będzie wystawać 15cm i nie widzi mi się to. Musimy więc pojechać do Pana od gięcia, aby podał nam ze swojej praktyki, jak to można zrobić. Mam też rozrysowanie od kolegi i coś z tego mam nadzieję wyjdzie.

W międzyczasie wykonawca pięknie posprzątał w budynku. Zostało trochę desek, ale mogą się przydać. Wszystko wskazuje na to, że na wiosnę on będzie kontynuował prace, bo stawki zaproponował raczej w normie. Szczegółowo trzeba to będzie jeszcze sprawdzić. Rozliczyliśmy też ścianki działowe poddasza. Do zamknięcia został więc już tylko dach. Wręczyłam pisemko z opisaniem wad montażu folii, ściemnianiem Pana od więźby. Wolę mieć podkładkę, gdyby dochodził reszty kasy. Wielkiej obniżki nie zrobię, bo położenie folii dużo nie kosztuje. Chodzi mi jednak o zasadę. Wstrzymałam też płatność do zakończenia wszystkich prac na dachu, bo nie wiem, czy jeszcze coś nie wyjdzie.

Powoli można szykować się do planowania instalacji. Zamysł jest taki, aby wszystko dopracować, żeby na wiosnę ruszyć bez przestojów i wprowadzać się na jesień.... ach :)

 

tak sobie dzisiaj marzyłam, jak stałam godzinę (!) próbując przejechać 800m z mojej osiedlowej drogi na główną.... A myślałam, że rekord pobiłam w poniedziałek jadąc 45min. z Pl. 1 Maja do Magnolii.

 

A tak w poniedziałek wyglądał nasz domek.

 

[ATTACH=CONFIG]32574[/ATTACH]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dalej nic się nie dzieje i nie wiadomo, kiedy zacznie się dziać. Mróz puścił, a do dekarza nie ma jak się dodzwonić. Nasz wykonawca ma do niego podjechać i ustalić, czy i kiedy przyjdą. Warunki może nie są rewelacyjne, ale po sąsiedzku kładą dach. Najwcześniej mogliby przyjść w sobotę. Tu niestety ja zawaliłam, bo wstrzymałam gięcie blachy, żeby pojechać tam i dowiedzieć się, jak to najlepiej zrobić. Przez opady śniegu nie dałam rady dotrzeć do warsztatu. Teraz nie mam już siły się tym zajmować, dekarz mówi, że można przyciąć, jak będzie zbyt długa. Uznałam więc, że niech gną tak jak było na rysunkach. Rheinzink ma identyczne schematy co do pasów nadrynnowych i podrynnowych w swoich cennikach, powinno więc być dobrze. Jak więc podjęłam decyzję, żeby giąć, to nie szło dodzwonić się do blacharza. W końcu dzisiaj zdobyłam numer do jego pracownika i okazało się, że blacharz i jego główny pracownik wybrali się na narty. W rezultacie najwcześniej blacha może dotrzeć w piątek, a najprawdopodobniej w sobotę. Okna mają dotrzeć do sprzedawcy w środę. Osobno, z opóźnieniem, idą z Niemiec kołnierze. Z pogody długoterminowej wynika, że do wtorku będzie niższa temperatura, ale z opadami śniegu. Zobaczymy, czy zdecydują się na robotę. Jak nie, to podejrzewam, że w tym roku dachu nie będzie
:cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i trzeba się pogodzić z tym, że dachu nie będzie. W tym roku, a w następnym też nie wiadomo kiedy.

Dekarz nie odbierał naszych telefonów od wtorku. Nagrałam się mu na komórkę, napisałam sms-a, żeby ruszył z robotą w sobotę, bo będzie blacha. Od naszego generalnego wykonawcy też nie odbierał telefonu. Ten pojechał do niego do domu i dowiedział się, że "jak będzie dobra pogoda, to przyjadą". Od nas odebrał telefon dopiero w piątek, bo zadzwonił mąż z innego numeru. Facet wymawiał się pogodą (rzekomo jest u niego -8 stopni), śniegiem itd. Na argument, że na dach nie muszą wchodzić i obróbki i tak robi się z rusztowań (które może zapewnić generalny) nie odpowiedział. Dzisiaj rano miał dać znać, czy przyjedzie zrobić obróbki, bo mieliśmy umówioną dostawę blachy. Sam oczywiście nie zadzwonił. Tym razem odebrał mój telefon i powiedział, że u niego jest -8 i pada śnieg i nie przyjedzie. U nas padało i było 0 stopni.

Blachę jednak musieliśmy odebrać. Facet powiedział, że zmieściła się do octavii kombi, więc do naszego większego kombi też powinna wejść. Przyjechał i zaczęło się przeładowywanie. W trakcie przenoszenia padał śnieg i stwierdził, że nie może mokra blacha leżeć jedna na drugiej i potem musiałam szaleć ze ścierką w bagażniku. Niestety całość się nie zmieściła. Rynny górne musiały wrócić. W efekcie cała akcja była bez sensu i to już mnie kompletnie wyprowadziło z równowagi.

Zadzwoniłam pogadać z dekarzem, który sprzedawał nam materiał na dach. Mówi, że oni od początku tygodnia działają i normalnie kładą dachy. Nie ma żadnych przeszkód. Wolne terminy mają dopiero pod koniec stycznia. Dodał też, że przy tak zaawansowanym stanie nie jest opłacalne szukanie nowej ekipy, bo wyjdzie drożej. Trzeba przymusić generalnego wykonawcę i tyle.

Zadzwoniłam więc do niego. Pan jest bardzo w porządku i przykro mi, że muszę na nim się skupić, ale to On odpowiada za podwykonawcę. Przyjęłam do wiadomości, że czyszczenie folii ze śniegu może uszkodzić folię i dachówki nie będzie, ale obróbki mogą zrobić. Stanęło na tym, że wykonawca albo załatwi ich pojawienie się i robotę w poniedziałek albo odbierze blachę i złoży ją na przechowanie. Jutro muszę przygotować do podpisania w poniedziałek wspólne ustalenia co do ryzyka związanego z przechowaniem materiału. Jeśli bowiem trzeba będzie przechować materiał, to niech ryzyko z tym związane weźmie na siebie wykonawca. Trudno.

W poniedziałek miały też być okna. Na razie udało mi się wstrzymać dostawę i zostaną u sprzedawcy. Mój pomysł z przechowaniem w bloku na 4 piętrze w wolnym pokoju nie jest dobry, bo choć jest to tylko 5 okien, to gabarytowo to podobno mniej więcej dwie palety dachówki.

 

Pozostało więc tylko uzbrojenie się w cierpliwość, zabezpieczenie się przed ewentualnymi szkodami i spokój. Dzisiaj najtrudniej mi o to ostatnie. Może przesadzam, ale SSO miało być skończone do końca roku i bezpiecznie czekać do wiosny.

 

Do końca roku ma się jeszcze odbyć pomiar okien. Chyba będzie w najbliższym tygodniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aktualności budowlane:

- na dachu bez zmian. Pogoda zimowa i nie ma szans na prace. W związku z wcześniejszym zachowaniem dekarzy (kiedy warunki były jeszcze znośne, nie chciało im się przyjść pracować) nasz generalny pogonił ich i wziął nową ekipę. Głównym argumentem była jednak informacja, że folia nie może leżeć dłużej niż 3 miesiące i do połowy lutego musi zostać przykryta. Nowi dekarze jednak i tak muszą czekać na sprzyjające warunki. Na razie w domu jest sucho, odpukać - folia nigdzie nie przecieka i się trzyma. Wyszło parę niedociągnięć przy styku ze ścianami szczytowymi i będą musieli to poprawić.

- materiały są w kilku lokalizacjach, a z domu robi nam się magazyn budowlany - obróbki blacharskie i rynhaki złożone w garażu parku maszynowego po sąsiedzku budowy, rynny dalej u blacharza, bo nie zmieściły się do naszego kombi, rury spustowe, sztucery, denka i obejmy leżą sobie u nas w domu w pokoju, w kuchni czekają od 1,5 miesiąca kominki wentylacyjne i gąsiory skrajne i środkowy, okna złożone u sprzedawcy (dopóki nie upomni się, że mu przeszkadzają i mamy je sobie zabrać, wtedy jest jeszcze wolny pokój u rodziny). Dotarła też brama, ale zgodnie z umową czeka do marca u sprzedawcy. Czekam jedynie na fakturę (i oby doszła po świętach);

- w czwartek na budowę zjechał Jareko i pomierzył okna. Poza oknem w sypialni, które zamówiliśmy wstępnie mniejsze (1,8 X 2,4), a finalnie zrobiliśmy zgodnie z projektem (2,4 x 2,4), to reszta się raczej zgadza. Dostaliśmy wzorniki i musimy przed świętami podjąć jakąś decyzję.

W grę wchodzi kolor tytan, platyna, silbergrau i anthrazitgrau. Mąż optuje za antracytem obustronnym. Ja trochę obawiam się ciemnych okien, szczególnie na wąskich oknach. Wstępnie mamy wybrać któryś z jasnych na podłużne wąskie okna w sypialni i pokoju dziecięcym. Możliwe, że taki weźmiemy też na fixy, które są w górnej części salonu. Nie wiem co z witryną. Ze względów oszczędnościowych zamiast konstrukcji aluminiowej będą tam dwa skręcone fixy. Na poziomie ok. 2,2-2,3 będzie więc podwójna rama - razem 13 cm. Wydaje mi się, że lepiej wziąć tam również jasny kolor. Mój M. jest innego zdania. Na razie przeglądam forum w poszukiwaniu zdjęć ciemnych okien od wewnątrz. Kolor rolet będzie dobrana do koloru okien - jest szary, srebrny i antracyt.

 

Po świętach mamy spotkać się z instalatorem, aby omówić szczegóły, dopracować ceny i terminy.

Podpisałam też umowę z gazownią. Opłata przyłączeniowa to ok. 1600 zł. Termin realizacji to koniec sierpnia.

 

Powoli zabieramy się do wnętrz. Plan jest taki, aby mieć do marca wszystko ustalone. Wtedy będzie można sprawnie zorganizować wykończenie, aby do września się przeprowadzić. Wrzesień jest o tyle korzystny, że córka mogłaby od razu pójść do nowego przedszkola.

 

Na pierwszy rzut idzie podłoga. Do tej pory uznaliśmy, że powierzchnia jest na tyle "skoncentrowana", że powinien być jeden materiał na całości. Niby ok, ale mam obawy co do płytek na całości. Wczoraj trafiłam na artykuł z Dom&Wnętrze .Jest bardzo ładne połączenie desek dębowych z ciemnymi kaflami i może to jest to właśnie. Kafle to Impronta. Wytypowałam Boulevard Clint lub Betty i bardzo mi się podobają. Cena mniej. Na razie wpisuję je jednak na listę.

 

Tu można zobaczyć zbliżenia http://www.elazienki.com/plytka-podl...0-p-15116.html

Edytowane przez Spirea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w końcu dekarze pojawili się na budowie. Jest to finalnie jeszcze inna ekipa, o której mówił nasz generalny wykonawca. Pewnie tylko ich udało się zgarnąć do pracy w zimie. Mam nadzieję, że nie stracimy na jakości.

Wczoraj przyjechali pierwszy dzień, ale powiedzieli, że na końcu membrany przy desce zrobiła się rynna, gdzie zamarzła woda i najpierw trzeba ją rozmrozić. Jeden z pracowników siedział więc z dmuchawą i rozmrażał wodę. Dzisiaj przyjechali już do pracy. Przybili deskę czołową, podcięli końcówki krokwi i wzięli się za przycinanie blachy. Została zamówiona przez pierwszego dekarza zgodnie z jego rysunkami i miała szerokość 25 cm. Taką blachę ciężko byłoby ładnie zamontować. Poza tym nie chcieliśmy, aby blacha wystawała za bardzo poza rynnę. Mieli więc przyciąć o ok. 8 cm. W przeciwieństwie też do poprzednich zażyczyli sobie na jutro rynny. Twierdzą, że potem nie uda im się ich wcisnąć. Rynny są jednak u blacharza i przed poniedziałkiem ich nie dostarczą.

Jutro spróbuję podjechać i sprawdzić jak im idzie.

 

Podjęliśmy też decyzję co do okien i rolet. Stanęło na jednym kolorze - antracyt. Zmieniliśmy też układ okna tarasowego - zrobimy otwierane dwa skrzydła a nie jedno. W sypialni będzie okno dwuczęściowe a nie trzy - fix + skrzydło RU. Mam nadzieję, że nie będę żałować i będą wyglądać ładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

przyszedł nowy rok - dachu wciąż nie mamy.

Jestem tym faktem zniechęcona, bo plan był inny. Najpierw SSO miał być moim prezentem urodzinowym, potem na Andrzejki, jak to nie wyszło, to był jeszcze Mikołaj, Gwiazdka i Sylwester...

Niestety, chyba nie zasłużyliśmy na ten prezent.

Za to mamy full postanowień noworocznych i oby te przynajmniej udało się zrealizować.

Ale do rzeczy.

 

Na budowie pojawili się w końcu trzeci dekarze. Przed świętami trochę ruszyli, tzn. przybili deskę czołową, blachę, przygotowali miejsca pod okna dachowe, wymienili czy poprawili uszkodzenia folii na styku ze ścianami szczytowymi, wyrównali łaty. Następnie zażyczyli sobie rynny, których poprzednia ekipa nie chciała od razu. Do dnia dzisiejszego mamy problem z transportem, bo blacharz może je dowieźć na piątek, wykonawca nie ma samochodu, w który wejdą 3-metrowe rury. My dzisiaj mierzyliśmy nasze kombi i niestety trzy metry nie wejdą. Albo facet da się namówić na wcześniejszy transport albo czekamy do piątku. wszystko przez to, że jak miałam załatwiony transport całości, to nasz pierwszy dekarz był zbyt leniwy, żeby pojawić się, odebrać blachę na budowie i zabrać się za robotę.

 

Czekam na info od kolegi, co do jakości położenia blachy. Z daleko jest ok, ale z bliska nie wygląda to rewelacyjnie. Miejscami są jakieś zacieki od lakieru, którego użyli do deski czołowej. Są też jakby zarysowania, ale prawdopodobnie są to ślady po wilgoci. Mimo mojego skakania ze szmatą, blacha musiała być wilgotna i przy zetknięciu z inną zaczęła reagować (tak mi tłumaczył spec od t-c). Swoją drogą niesamowicie delikatny materiał. Jak to ma wytrzymać 100 lat. Ogólnie z bliska blacha wygląda miejscami trochę niechlujnie. Zobaczymy jak przyjdą rynny, bo razem z pasem nadrynnowym powinny to zasłonić. To, z czego jestem zadowolona, to szerokość blachy. Skrócili odpowiednio i po założeniu rynien nie powinna za bardzo wychodzić na elewację.

Chcę jeszcze ściągnąć kierownika budowy, aby zerknął na ten nasz dach po śniegach. W środku, odpukać, suchutko. Niepokoi mnie jednak membrana na końcu - czy prawidłowo zostanie wszystko zamontowane.

 

Podobno pogoda ma iść ku lepszemu, więc mam cichą nadzieję, że w końcu dach się pojawi.

 

W międzyczasie przyszła faktura za bramę.

Ze względu na jakieś zakłócenia z mailami dalej nie mam informacji co do ostatecznej wyceny okien.

 

Nie udało się nam spotkać z instalatorem. Musieliśmy to przesunąć na kolejne odwiedziny u moich rodziców, chyba, że Pan przyjedzie do nas w odwiedziny.

 

Kombinujemy z dolną łazienką, bo jest potwornie mała na to, co miało tam być. Ostatni pomysł - zrobić deszczownicę bez żadnej kabiny. Widziałam parę takich zdjęć i wyglądało świetnie. Odważne trochę, ale to mogłoby nam załatwić sprawę wstawiania do małego pomieszczenia jakichś granic - czyli szyby. Myślałam jeszcze o jakimś drążku - i na to np. jakiś sznur kryształów itp. Zasłona prysznicowa jakoś mi nie odpowiada. Trafiłam też na piękną rzecz - brodzik Kaldewei Conoflat. Robią go w kolorze i mógłby super pasować właśnie bez żadnej obudowy. Pytanie tylko, czy nie będzie zbyt zimno pod takim prysznicem i czy ktoś poza nami będzie chciał z niego korzystać. Tutaj Conoflat w kolorze city antracyt czy jakoś tak

 

 

http://img522.imageshack.us/img522/3452/conoflatwkolorzeantracy.jpg

 

 

Tu dochodzimy do powracającego pytania - projektant wnętrz...

Wyceny, które mam nie są wysokie. Tylko, że i tak nie starczy kasy na wykończenie. Nie powinniśmy szastać nią na rzeczy, które może po wytężeniu umysłów, sami moglibyśmy zorganizować i mieć z tego radość. Ale jak widać na przykładzie łazienki (jw) niekoniecznie mogą to być sensowne pomysły. Jak ktoś jest po szkołach, ma doświadczenie, to może wpaść na coś, o czym my nie mamy pojęcia.

 

Co jeszcze... rok zaczął się tak sobie, nie wyrobiłam się z robotą ciągle przekładaną (stąd postanowienie noworoczne - lepsza organizacja pracy). Ku wielkiemu zdziwieniu lekarzy i moja 4-letnia córka ma półpaśćca i to na nodze. Chciałam się dzisiaj umówić do poradnii immunologicznej, a tu powiedzieli, że do końca czerwca mają już zajęte wszystkie terminy! Co więcej, we Wro nie ma nigdzie indziej immunologa dziecięcego, nawet prywatnie.

 

Na koniec aktualna fotka - z autem zaparkowanym w garażu :)

 

 

http://img140.imageshack.us/img140/8797/obraz859.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może ktoś wie, jakie ceny mają w tym sits-ie? nigdzie w internecie nie mogę znaleźć

 

Z ciekawością czytam Pani wątek ponieważ sam rozpoczynam budowe domu projetu parcowni AssaDesign House 04.

Natknęłem się na pyatnie odnośnie sofy marki SITS- mogę w tej kwestii panii trochę pomóc ponieważ pracuje w tej firmie:) Niech Panii zajrzy ma maszą stronę : http://www.sits.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawością czytam Pani wątek ponieważ sam rozpoczynam budowe domu projetu parcowni AssaDesign House 04.

Natknęłem się na pyatnie odnośnie sofy marki SITS- mogę w tej kwestii panii trochę pomóc ponieważ pracuje w tej firmie:) Niech Panii zajrzy ma maszą stronę : http://www.sits.pl/

 

witam,

sits-em interesowałam się jakiś rok temu i dalej mi się podoba. Wtedy dzwoniłam do firmy i podali, że we Wro nie ma nigdzie produktów. Najbliżej to Opole. Czy dalej nigdzie nie wystawiacie się we Wrocławiu? Można otrzymać coś w rodzaju cennika?

I powodzenia w budowaniu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na budowę przyjechał mój kolega - szkoleniowiec z Rheinzink. Nie spodobały mu się zdjęcia naszej obróbki, więc poprosiłam go, aby podjechał zobaczyć to cudo na żywo. A wygląda to tak:

 

 

 

http://img706.imageshack.us/img706/4844/obraz853t.jpg

 

 

 

 

http://img708.imageshack.us/img708/7347/obraz876.jpg

 

 

http://img840.imageshack.us/img840/7154/obraz880.jpg

 

 

Kolega obejrzał wszystko dokładnie. Co do estetyki nie wypowiadał się, bo jest to dla Niego porażka. Jego zdaniem porządna obróbka blacharska powinna zasłaniać wkręty - te nasze są na tyle nisko, że będą widoczne nawet po założeniu rynny. Do tego blacha do krokwi przymocowana jest zwykłymi gwożdziami, nie są nawet ocynkowane. Po jakimś czasie, jak pojawi się tam wilgoć, gwoździe mogą zacząć rdzewieć i będą nam robić się rdzawe zacieki. Poza tym przymocowanie blachy na sztywno uniemożliwia jej ruch - blacha z t-c pracuje w różnych warunkach atmosferycznych i musi być luz. Tutaj nie ma pola manewru i latem będzie nam falować. Chociaż wizualnie nie był zachwycony, to ratować można się przynajmniej wymianą gwoździ na wkręty.

Potem jednak wyszedł problem ze sposobem "wyjścia" membrany poza dach. Dekarze nie zaplanowali tam żadnej obróbki. Ma być jedynie pas nadrynnowy, a membrana miała być wyprowadzona do rynny (nie wiem jak). Wytłumaczył więc mi, że musi być mała obróbka, po której pójdzie membrana i wyjdzie na zewnątrz. Inaczej skropliny mogą schodzić do styropianu lub na deskę czołową, która po paru latach napęcznieje i trzeba będzie to wszystko wymieniać. Do tego deska czołowo została zamontowana za wysoko. Nie ma też fizycznej możliwości, aby przy rynhakach nakrokwiowych membrana weszła do rynny.

Wróciłam do domy trochę przybita, bo bezdyskusyjnie mamy zrobić tę obróbkę górną (co oznacza tydzień w plecy, bo trzeba zamówić blachę), a co do dołu, to zastanowić się, czy wymienić tylko gwoździe czy w ogóle robić nową obróbkę, tak mi tłumaczył kiedyś (tylko wtedy ze względu na pośpiech i brak zrozumienia koncepcji nie wykorzystałam). Ogólnie ma to wyglądać tak:

 

http://img41.imageshack.us/img41/2759/19112010m.jpg

 

 

Po dłuuugiej domowej dyskusji uznaliśmy, że najlepiej zrobić od nowa, ale na pewno nie przez tych dekarzy, bo po ich dotychczasowej robocie widać, że nie mają odpowiednich narzędzi. Kolega wcześniej powiedział, że może nam to zrobić. Stwierdziliśmy, że jak już płacić za nowy materiał, to niech zrobi to ktoś, kto ma o tym pojęcie. No i ma przyjechać w przyszły piątek. W niedzielę zabierze obecną blachę, zeby wykorzystać ją na jedną obróbkę, której nie będzie widać. Będzie więc taniej.

Jutro muszę więc zakomunikować wykonawcy, że mają zdemontować blachę i pojawić się ok. 17 stycznia kłaść rynny. Do końca tygodnia ma być ciepło, więc powinni zmieścić się z dachówką i oknami. Musimy jednak wypytać, kto nam w ogóle ten dach robi, bo ta jakość nie zachwyca, a przecież do zrobienia są jeszcze bardzo poważne rzeczy - obróbka komina, właściwy spadek rynien, prawidłowy montaż okien dachowych, no i równe położenie dachówki, aby nie było żadnych wybrzuszeń itp.

 

W naszym przypadku, prawidłowa obróbka blacharska jest bardzo ważna. Źle zrobiona będzie skutkować zaciekami na ścianie, a jak chcemy mieć jasną elewację, to musimy w miarę możliwości zminimalizować to ryzyko. Jak jest okap, to jednak zawsze te skropliny są odsunięte od domu.

 

Kolega zwrócił mi też uwagę na wcześniej zauważony problem, ale za późno, jeśli chodzi o roboty. Brak zostawienia miejsca na ocieplenie na szczytach. Proponował, że może chociaż położyć parę cm styroduru na folii. Połączy się wtedy przynajmniej ze styropianem od ściany. Musimy jednak o tym porozmawiać z wykonawcą. Wolałabym jednak, żeby ściąć te szczyty, tak, by normalnie ocieplić. Szczególnie, że nasza pierwsza krokiew jest prawie przy ścianie i tam będzie w ogóle problem z ociepleniem.

 

I ostatnia rzecz - pozytywna. Po długich rozważaniach podjęliśmy decyzję o skorzystaniu z usług projektanta wnętrz
:)
Wybór padł na forumową Magdę34

Edytowane przez Spirea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

jeśli chodzi o okap, to mi odbiło. Wertowałam po necie schematy, poradniki, rysowałam potem to na naszym przykładzie. Chciałam zrozumieć, jak to ma być prawidłowo zrobione, żeby dekarz delikatnie mówiąc nas nie wyrolował. Nie mogłam spać po nocach, a jak już zasnęłam to śniła mi się deska czołowa z obróbką (poważnie!), Mąż miał chyba mnie dosyć, ale cierpliwie roztrząsał ze mną rysunki i analizował rozwiązania. Sprawa już wyjaśniona prawie (jakby komuś się nie chciało czytać moich wypocin) , ale warto to opisać :)

 

W sobotę 7-go przekazaliśmy wykonawcy, że ma demontować blachę, bo jest źle zamontowana. Nasz generalny naprawdę wkurzył się (pierwszy raz przy mnie przeklął) na niejakiego Józka z O., że przybił blachę gwoździami (dziwne, że nie zauważył tych gwoździ przez miesiąc, a dopiero wtedy, kiedy zwrócił na nie uwagę mój kolega na inspekcji). Ku naszemu zadowoleniu stwierdził, że Józek już tu nie wróci. Pokazałam mu, jak powinna wyglądać prawidłowo i ładnie estetycznie wykonana obróbka deski czołowej (w wolnej chwili wkleję zdjęcia, bo naprawdę ładnie to wygląda, a nigdzie nie widziałam czegoś takiego, może się komuś przyda). Powiedziałam, że w piątek przyjedzie kolega i zrobi tę obróbkę. Wykonawca stwierdził, że ok, jak tyle dachów ten mój kolega zrobił i wie jak, to niech przyjeżdza, ale to wszystko musi zrobić, bo najpierw trzeba zamocować rynhaki. Tłumaczę, że rynhaki nie mogą iść na krokwie, bo te są za szeroko rozstawione. Ten znowu swoje, no ale jak kolega wie, to niech robi. Oni przyjdą w poniedziałek robić dalej. Okazało się też, że nie można u nas ściąć ścian szczytowych, żeby wpuścić trochę ocieplenia, bo mamy tam wieniec.

Tego dnia spotkaliśmy się też z naszą projektantką, która dokonała pomiarów. Weekend minął na wypełnianiu ankiety preferencji i oczekiwań.

W niedzielę zadzwonił kolega, który przyjechał po ściągniętą blachę - z niej miał zrobić jedną z obróbek, aby materiał się nie zmarnował. Otóż mieliśmy odkręcony kran z wodą i w garażu ok. 3 cm wody. Było już ciemno, więc dokładnie nie widział. W poniedziałek pognałam na budowę (przy okazji pokręciłam się wkoło autem na lodzie). Wody na szczęście dużo nie poleciało (akurat w sobotę spisałam liczniki), w garażu też już nic nie stało. Woda pościekała jednak na zewnątrz przy fundamentach i w dziurę, którą zostawili hydraulicy przy instalacji przyłącza. Miałam trochę czasu i postrykałam parę zdjęć. Odkryłam więc małe dziurki w membranie, które powstały od naporu dachówek leżących na dachu od 1,5 miesiąca.

 

Wieczorem znowu wspólne siedzenie i martwienie się, co z tym okapem (została sprawa obróbki, po której miałaby iść membrana), co w ogóle z jakością dachu. W końcu olśniło nas - mamy przecież kierownika budowy! Napisałam obszernego maila z prośbą, aby pojechał na budowę i sprawdził membranę, czy wystarczy zaklejenie dziur czy sugerują w ogóle jej wymianę, czy jest możliwość położenia styroduru na ścianach szczytowych, no i co z okapem - czy deska czołowa nie jest za wysoko zrobiona, gdzie ma iść membrana do rynny czy pod nią i jak to zrobić.

 

Kierownik ze swoim pracownikiem pojechał na budowę we wtorek. Po południu spotkałam się z pracownikiem (chłopak obfotografował naszą więźbę i konstrukcję stalową, gdyż jest bardzo ciekawym rozwiązaniem :)) . Co stwierdzili fachowcy:

- nie ma potrzeby ściągać membrany, wystarczy ją podkleić

- brakuje nakrętek na śrubach mocujących murłatę

- nie ma co przejmować się brakiem ocieplenia szczytów, szczególnie jak mamy went. mechaniczną (co do tego, to jednak pewności dalej nie mam)

- deska okapowa - nie robi się desek z płyt OSB tylko z drewna, impregnuje się całą deskę, a nie tylko jej górną krawędź, deska jest za wysoko przybita, membrana jest za krótka i trzeba ją dosztukować na końcu

- sam okap - dostałam parę rysunków i oni sugerują wypuszczenie membrany pod rynnę

 

Pomęczyłam tego pracownika, w końcu sam się wciągnął w sprawę okapu i już nie był pewien montażu pod rynnę. I najważniejsze - pod dużym znakiem zapytania stanęło robienie deski czołowej. Po dokładnej analizie rysunków wychodziło nam, że tę deskę można wyrzucić. Stanęło na tym, że w czwartek spotykamy się na budowie z głównym wykonawcą. Poprosiłam, aby to KB wytłumaczył wykonawcy błędy, bo jest dla Niego autorytetem. Do tego czasu mieliśmy też ustalić co z deską i membraną.

 

Jadąc do domu uznałam, że może w sprawie okapu powinna zabrać głos nasza architektka, w końcu to Ona wymyśliła ten dach. Okazało się, że nie ja pierwsza mam problem z dachem bezokapowym i prześlą mi taki szczegół. Spytałam jeszcze o tę deskę. Powiedziała, że musi być, bo do niej montuje się rynhaki, ale jeśli mamy nakrokwiowe, to nie ma takiej potrzeby ! Kolejny telefon był do Pana z Rheinzink, który kiedyś odwiedził naszą budowę (wtedy właśnie dekarz/cieśla i mój wykonawca namówili mnie na tę nieszczęsną deskę). Pan z RZ stwierdził, że nam ta deska jest niepotrzebna. A zrobienie jej wyższej niż krokiew jest w ogóle niedopuszczalne, bo zakłóciłaby wentylację dachu. Podał też, że rynhaki nie mogą być mocowane do krokwi, bo te mają rozstaw ok. 80-90cm, a producent gwarantuje ich wytrzymałość na 50-70 cm (+/- 4cm). Stąd taka różnica w zamówieniu - Pan wyliczył mi wtedy 66 szt. (co 50cm), a nasz wrażliwy na pogodę dekarz co 74cm. To jednak oznacza, że od początku nie było planów, aby rynhaki dawać na krokiew i mój wykonawca gadał bzdury. Na drugi dzień dostałam kolejne szkice okapów, posłałam wszystko do KB. Niestety okazało się, że nie możemy być w czwartek na budowie i KB musi załatwić sprawę sam. Mój wykonawca załamał się, jak powiedziałam, że ta deska jest w ogóle niepotrzebna (najpierw jednak wypomniałam te wady, o których powiedział mi KB). Pan stwierdził, że nie rozumie czemu mamy taki problem z tym dachem. Przyjechał na budowę z nowym dekarzem, który wszystko widział i będzie robić. Przyznał mi rację, że rynhaki nie mogą być mocowane do krokwi. Zapewnił, że będzie w czwartek. Byłam tym wszystkim tak zestresowana, że nawet nie zmartwiłam się, że mamy kompletnie zepsutą pralkę i trzeba kupić nową.

 

No i w czwartek walny zjazd - kierownik budowy z pracownikiem, generalny wykonawca, nowy dekarz (jest poprawa, bo znam imię i nazwisko, do tego znalazłam o Nim na forum pozytywną opinię, no i rok temu popełnił dach bezokapowy autorstwa mojej architektki). Bardzo miłe było to, że po spotkaniu pierwszy zadzwonił do mnie generalny i powiedział, że wszystko jest ustalone - dechę ściągają, membrana idzie do rynny, jedyną obróbką będzie pas nadrynnowy, rynny będą lutowane i może już w weekend ruszą. KB potwierdził wszystko.

 

Kamień z serca.....

 

Potem ustaliłam termin dostawy rynien i obróbki komina. I... dostałam fakturę. Wkurzyłam się, bo za transport policzyli mi 220 zł, a za obróbkę 611. Dlatego zdecydowaliśmy się na gotowca, bo facet mówił, że kosztuje ok. 300-400 zł. Transport miałam załatwiony darmowy, ale wtedy, kiedy mieli przywieźć wszystko za darmo, dekarzowi nie chciało się przyjechać na budowę. I teraz muszę bulić (kolejna kwota do potrącenia).

 

No nic, na dzisiaj sytuacja taka, że w międzyczasie odwołałam kolegę, jutro mają być te rynny z obróbką i może zaczną coś robić.

 

Co jeszcze ... zaczęłam czytać wątek o opóźnieniach w dostawie okien Jezierskiego. Też był stres. Po spotkaniu dealerów z producentem uspokoiłam się trochę, ale chyba tak jak wszyscy, którzy zamówili te okna, odetchną najpóźniej do końca lutego (wersja pesymistyczna wyprostowania sytuacji). Znowu ucieszyłam się, że okna zamówiliśmy właśnie u Jareko, bo jestem spokojna.

 

Dostaliśmy też rzut parteru w wersji po tynkach. I znowu przykre niespodzianki. Kuchnia jest wymurowana węższa o 5 cm, mała łazienka jest totalnie mała, ściana na schody krótsza o 5 cm.

Mam nadzieję, że wybrniemy z tego wszystkiego szczęśliwie.

 

gratulacje i pozdrowienia dla Tych, co dobrnęli do końca :)

Edytowane przez Spirea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jechaliśmy dzisiaj na budowę z duszą na ramieniu, ale naprawdę jest :) MAMY JEDNĄ POŁAĆ DACHU :wave:

 

 

druga zaczęta, ale zabrakło rynhaków. Dekarz sam uznał, że muszą być gęściej i kazał dokupić 14 szt.

 

Nie wiem na razie jak z tym wszystkim od strony prawidłowego montażu okien, dachu i rynien, ale wizualnie wygląda cudnie :) (chociaż mogę być nieobiektywna). Jesteśmy bardzo zadowoleni i z samej dachówki, koloru i położenia bez przesunięcia. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym pożałowała przy kupnie tych 3 tys. Okna i rynny spasowane z dachówką, kołnierz do dachówek płaskich spisał się wg mnie znakomicie.

Sami zobaczcie :)

 

http://img262.imageshack.us/img262/4949/obraz2065.jpg

 

http://img705.imageshack.us/img705/3671/obraz2067.jpg

 

http://img838.imageshack.us/img838/814/obraz2059.jpg

 

http://img832.imageshack.us/img832/7750/obraz2062.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj zameldowano nam, że dach został skończony
:)

tempo mieli niesamowite. W poniedziałek dowiozłam brakujące rynhaki i spotkałam się z dekarzami. Spytali jak mi się podoba, bo strasznie się bali mojego przyjazdu, abym Ich nie pogoniła jak poprzednią ekipę
;)

 

Wytłumaczyli mi, że przy oknach folia jest położona podwójnie, żeby nic nie przeciekło. Dachówka kładzie się rewelacyjnie i nie ma żadnych odpadów - zostało nam 250 szt. Mam akceptację na zwrot 180, to parę stów się zwróci.

 

Kominki wentylacyjne zostały zamontowane na drugiej połaci. Mam nadzieję, że instalator sobie poradzi, bo nie chciałam naruszać czystej północnej połaci dachu.

 

W piątek spotkanie z kierownikiem na odbiór, a w weekend ma pojawić się instalator.

 

Powoli tworzy się wizja wnętrz. Niestety nie jest prosto. Z zewnątrz dom wygląda na duży, a w środku w części dziennej wcale nie ma dużo miejsca. I niestety będę musiała pożegnać się z marzeniem o narożniku. Wejdzie jedynie sofa + ewent. fotel

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie możemy uznać, że mamy zakończony STAN SUROWY OTWARTY :lol2:

 

Kierownik przyjechał na inspekcję dachu. NIestety spadł śnieg i nie można było popodziwiać dachówki. Stwierdził, żeby wstrzymać płatność do roztopów. Obejrzał wszystko dokładnie. Miał parę uwag - część do poprawienia teraz, część przy dalszych pracach, np.:

- dokręcenie śruby w murłacie,

- domurowanie przy murłacie bloczków,

- zaklejenie dwóch dziur w folii

Parę uwag było jeszcze do wcześniejszych etapów - domurowanie rzędu bloczków na działówkach poddasza (przyczepiłam się, że są nierówno, chociaż w zasadzie i tak będą zasłonięte). Do dalszych prac mamy też skombinować bezpieczniejsze schody, bo po obecnej drabinie strach wchodzić.

 

Ustaliliśmy parę rzeczy do dalszych prac ( o tym może następnym razem).

 

Potem miałam rozmowę z wykonawcą co do rozliczenia. Powiedziałam, że część kasy zostawiam na zabezpieczenie poprawienia tych drobnych rzeczy. Zostało też ok. 2600 zł kosztów, które poniosłam w związku z nierzetelnością pierwszych podwykonawców i ich błędnymi decyzjami. Dach jest ładny, główny wykonawca co do zasady rzetelny, mamy dalej kontynuować prace, więc pewnie całą kwotą Go nie obciążę. Podzielenie się po połowie będzie chyba ok. Ewentualnie część może sobie odebrać zwracając dachówkę. Dokładnie mamy wszystko ustalić we wtorek.

 

Tu parę fotek:

http://img502.imageshack.us/img502/5486/obraz2096.jpg

 

http://img16.imageshack.us/img16/3325/obraz2077.jpg

 

http://img402.imageshack.us/img402/9525/obraz2075.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mieliśmy spotkanie z instalatorem, który będzie nam robił wod-kan, co, gaz, kozę i instalację centralnego odkurzacza. Robił instalacje u moich rodziców i siostry - nie mieli do Niego zastrzeżeń. Wstępna oferta wynosiła 38 tys za robociznę z materiałem. Dzisiaj dostałam rozpiskę materiałów na 30 tys. Ku mojej wielkiej radości w tej cenie jest już szambo, bo cały czas do 38tys. doliczałam jeszcze 7k na szambo. Pan proponuje nam piec Buderus GB022 z zasobnikiem 120l i sterowaniem RC35. Znalazłam jakieś dwie pozytywne opinie, ale trzeba jeszcze to zweryfikować. Pan ma nam sprawdzić, czy przy naszym salonie z pustką (wys. ok. 6,5m) podłogówka będzie wystarczającym ogrzewaniem. Ma też wątpliwości co do robienia podłogówki również na piętrze w pokojach - u kogoś przy podłogówce ciekło spod okien dachowych. Ma to sprawdzić. Też gdzieś o tym czytałam i muszę do tego wrócić - nie pamiętam czy tam chodziło o podłogówkę czy o wadliwą obudowę okien. Wypuszczenie rur w innych miejscach niż w projekcie okazało się nie być problemem, podobnie jak przerzucenie kominków wentylacyjnych na jedną połać dachu. Pan wszystko sobie pooglądałam, zaplanował jak puścić rury, aby nie tworzyć kominów w pokojach. I najfajniejsze - w naszej dolnej małej łazience stelaż spokojnie wpuści w ścianę nośną - dzięki temu nie musimy zabudowywać ściany na 15-20 cm.

Co do zasady mogą wchodzić po tynkach, ale chyba będę Ich ściągać w okolicach elektryki. Wstępnie umówiliśmy się na II połowę marca - I połowę kwietnia.

 

Zaczynamy też badać kwestię elektryki.

Rozwija się też nasz projekt wnętrz. Ustaliliśmy, że pomieszczenia dzienne są na tyle małe, że musimy zdecydować się na jeden materiał - rozważamy wielkoformatowe kafle 60x60/ 60x90 i panele laminowane - długie deski ok. 16-20 x 200. Drewno odrzuciliśmy ze względu na podłogówkę i konieczność dbania o drewno. Wiem, że nie będę skakać dookoła podłogi, więc podarowaliśmy sobie drewno już na wstępie.

 

Na koniec fotki z południowej połaci dachu - śnieg stopniał i już coś widać. Wrzucam parę szczegółów, może ktoś dojrzy ewentualnie jakieś rzeczy do poprawki. Dach niestety jest brudny od pyłków ściętej dachówki :(

 

http://img145.imageshack.us/img145/3118/obraz2112.jpg

 

 

http://img337.imageshack.us/img337/5872/obraz2110.jpg

 

http://img29.imageshack.us/img29/2493/obraz2111.jpg

 

http://img708.imageshack.us/img708/2825/obraz2107.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po wrzuceniu ostatnich fotek na forum zwrócono mi uwagę, że z dachem jest coś nie tak. Przesłałam zdjęcia z wątpliwościami kierownikowi. Okazało się, że pomyliłam maila i trafił on do firmy, w której wyceniałam dachówkę, ale ze względu na cenę zamówiła gdzieś indziej. Pani była zdziwiona, ale też zwróciła mi uwagę na pewne rzeczy i spytała gdzie kupiłam materiał. Jak odpisałam gdzie i że ich oferta była sporo droższa, Pani zaczęła już mniej uprzejmiej zwracać uwagę na wady dachu i że dachówka jest położona niechlujnie. Podłamałam się już całkowicie. WIem, że ten pył na dachu wyglądał fatalnie, ale na północnej połaci jego nie było i naprawdę wyglądało moim zdaniem ok.

Założyłam więc wątek:

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?172653-Prośba-o-ocenę-dachu

 

Kierownik w końcu też dostał zdjęcia i uznał, że jest ok i nie wie o co kobiecie chodzi, zdjęcia pewnie trochę przekłamują, a z pyłem trzeba sprawdzić czy schodzi po przejechaniu ręką. Jeśli wniknął w dachówkę to do wymiany.

 

No i dzisiaj udało się podjechać zrobić fotki. Tak jak doradził jeden forumowicz ww wątku zrobiliśmy zdjęcia dalej i chyba dach rzeczywiście w dużej mierze się naprawił. Pył został zmyty i wydaje mi się, że wygląda już ok.

 

http://img200.imageshack.us/img200/7573/obraz2129.jpg

 

 

http://img214.imageshack.us/img214/2412/obraz2123a.jpg

 

 

 

http://img511.imageshack.us/img511/8449/obraz2121.jpg

 

 

Przekazaliśmy kolejną częśc kasy. Część potrąciłam za wydatki, które poniosłam z winy podwykonawców. Część wykonawca ma odebrać sobie zwracając dachówki. Reszta zostałą jako zabezpieczenie pozostałych do wykonania rzeczy - malowanie stali, montaż stężeń, podklejenie folii, pomalowanie dachówki przy oknach (nie wiem czy się przy tym upierać, bo niewiele widać).

 

W kązdym razie już teraz chcę mieć spokój z dachem i odpocząć.

I zająć się już konkretnie instalacjami.

 

Nasz dotychczasowy wykonawca zrobi nam jeszcze tynki - wstępnie umówiliśmy się na cementowo-wapienne maszynowe (gipsowe odpadają, ewentualnie robią jeszcze ręcznie te c-w, gdzie podobno mniej chemii) - robocizna i materiał 26 zł za m2 i wylewki - robocizna i materiał bez ocieplenia 33 zł.

Trzeba będzie jeszcze zamurować otwór na drzwi do pomieszczenia gospodarczego i zburzyć ściankę między spiżarnią a tym pom. gosp.

 

Czekamy też na ofertę na ocieplenie. Mamy ustalić z architektem, jak wykończyć pod okapem, bo tam są krokwie, a dach pracuje. Zasugerowano nam styropian frezowany 20cm a nie 2x10 cm z przekładaniem. Sugerują też twardszy styropian na ścianę do wysokości człowieka, żeby się nie było wgłębień, ale nie wiem czy to ma sens.

 

Następnym razem wrzucę podsumowanie kosztów. Przypominam, że szczegółowe koszty wrzucone są w notatkach na blogu (link pod profilem po prawej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

dach czasami nie daje mi spać albo śni mi się, że opieram się o więźbę, która przechyla się i dach się wali. Koszmar. Chyba w ramach terapii powinnam częściej jeździć na budowę, bo te zrobione zdjęcia potrafią zmylić.

Wykonawca zwrócił 180 szt. dachówki. Jak zrobi się trochę cieplej ma malować heby i słupy jakąś specjalną farbą (podobno wyjdzie jej jak na małe mieszkanie). Do tego ma przyspawać stężenia pomiędzy hebami. Pozostały drobne rzeczy i po ich zrobieniu będzie można zamknąć temat dachu.

W związku z zawirowaniami w firmie Jezierski, dla utrzymania terminowości montażu, zamówienia zostały przeniesione do firmy Hekaplast. Parametry mają być identyczne. Jeśli uda się zdążyć, to może na tym skorzystamy, bo Hekaplast ma szerszą gamę kolorystyczną i byłaby szansa na antracyt gładki bez faktury jak w Jezierskim, który od początku trochę nam nie pasował.

 

Z instalacjami jesteśmy w połowie drogi.

Co do wykonawcy, to mamy ustalonego instalatora do CO, wod-kan i gazu oraz wentylacji. Z instalatorem mamy większość spraw już omówionych. Z firmą od WM niby też, bo we wrześniu ub. spędziliśmy u Nich chyba 5 godzin na rozmowach. Niemniej jednak dalej są znaki zapytania, no i pewnie cena się zmieni. Rezerwowałam u Nich termin na marzec, więc trzeba w końcu podjechać i ustalić wszystko ostatecznie. Szczególnie, że te rury mogą mieć znaczenie dla projektu wnętrz.

Co do elektryki, to jesteśmy na etapie wyboru wykonawcy i ustalania naszych potrzeb. Potem przyjdzie czas na wybór włączników itp. Frankai na Grupie Wrocławskiej zrobił dobre porównanie.

http://forum.muratordom.pl/group.php?do=discuss&discussionid=2783&pp=20&page=2185, więc pewnie z niego skorzystam.

 

Na dniach zlecam projekt instalacji gazowej wewnętrznej. Koszt 1000 zł netto. Potem do starostwa po pozwolenie i ruszamy z robotą (po 60 dniach oczywiście, więc czas nagli). W moim starostwie ustalili sobie wewnętrznie, że instalacje, które idą na działce inwestora nie muszą być uzgadnianie w ZUDP. W przepisach nic takiego nie ma, więc ciekawe, skąd wymyślili sobie taką interpretację.

 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na koniec maja powinniśmy mieć zrobione instalacje, tynki i wylewki. W czerwcu poszłoby ocieplenie, lipiec - sierpień wykończeniówka i koniec sierpnia przeprowadzka. WOW. Ciekawe, czy się uda. Zależy nam, aby mieszkać już we wrześniu, bo mamy w domu pięciolatkę i chciałabym, aby poszła już do nowego przedszkola. W marcu mam pojawić się w przedszkolu, aby złożyć deklarację. Jak widać z powyższego z wyjazdem wakacyjnym może być problem.

 

Przy załatwianiu powyższych rzeczy okazało się jednak, że najpierw musimy ostatecznie ustalić czy robimy gazówkę czy nie oraz gdzie potrzebujemy światło. Innymi słowy musimy zacząć podejmować konkretne decyzje. Prace nad projektem wnętrz cały czas trwają. W części idziemy do przodu (mała łazienka, schody), a w części miotamy się, bo jak już coś sobie ustalimy, to po zobaczeniu czegoś nowego zaczynamy wątpić (podłoga, kuchnia).

Najpoważniejsze dylematy to:

- co na podłogę

- czy robić wyspę (bo mało miejsca, bo bez wyspy można zrobić płytę gazową/gazówkę).

Poprzednią wizję zburzyła kuchenka wolnostojąca 6-palnikowa SMEG i potem jej tańszy substytut 5-palnikowa NARDI. Wersję z kaflami na całej powierzchni (na dzień dzisiejszy nasze typy to:

1. Durstone Loft Gris albo Antracyt

2. Cerkom Genesis Mineral albo Black Moon

3. Durstone Cement Gris albo Grafito)

zburzyła nowa kolekcja paneli Quick Step Voque - dąb rustykalny. Wyglądają naprawdę super.

Nie wiem, co dalej. Myślimy.

Edytowane przez Spirea
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...