Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

KREDYT HIPOTECZNY - ku przestrodze


nurni

Recommended Posts

Czy którykolwiek polski bank kiedykolwiek odmówił zamknięcia kredytu przez spłatę należnego kapitału?

Tu odniosłem się do przykładu sklepu :wink:

 

Wiedziałeś, jak podpisywałeś. Poza tym nie ma to związku z tym, co pisałem. To, że zarząd czy ktoś tam nie potrafi się wytłumaczyć, jak ustala odsetki, nie zamyka Ci możliwości natychmiastowego zamknięcia umowy przez spłatę należnych pieniędzy.

Oczywiście, że nie. Tylko, że jest niezgodne z prawem co jest przedmiotem skargi KNF i zakarżenia banku przez UOKiK. A podpisywałem (przypominam - instytucja zaufania publicznego), że zmiany oprocentowania będa zarówno do góry jak i w dół. Jak na razie jest tylko do góry.

 

Mówimy chyba o dwóch różnych sprawach. Poza tym nawet tutaj nie widzę żadnych znamion oszustwa czy krętactwa. Ty też, gdybyś podpisał umowę z pracodawcą, że w pewnych okolicznościach możesz wg swego uznania podnieść sobie pensję, skorzystałbyś z takiej możliwości. Pracodawca natomiast miałby możliwość rozwiązania umowy, jeśli za bardzo byś go przycisnął. Podobnie jak tutaj. Pacta sunt servanta.

Wedle polskiego prawa bankowego - nie ma już czegoś takiego jak uznaniowość naliczania odsetek. Kredytobiorca musi wiedzieć jak naliczane są odsetki. To również jest przedmiotem skargi i zaskarżenia.

 

Prawidłowość? Zwrot? Nadpłaconych? Wg kogo nadpłaconych - wg Ciebie, bo Ci się nie podoba, czy wg umowy i prawa?

Tak, według mnie i ok. 20.000 innych kredytobiorców, według prawa bankowego, według umowy (niejasnej) ect, ect.

 

Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 84
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Możesz podać, z której ustawy to wynika? Serio pytam.

 

Tak na szybko tu masz pismo w którym jest odpowiedź - bardzo serio pismo :wink:

http://upload.undergrand.com.pl/storage/nabiciwmbank/korespondencja_GINB_231.pdf

 

No to jest problem. Cytuję z tego pisma:

 

"W praktyce powstaje problem, w jaki sposób w umowie maja byc

okreslone warunki zmiany stopy procentowej kredytu. Ustawa - Prawo bankowe nie przesadza o sposobie ustalenia tych warunków. W tym zakresie należy sie wiec kierowac zasadami ustalonymi w orzecznictwie Sadu Najwyższego, a także Trybunału

Konstytucyjnego"

 

Nie są jednak wymienione żadne wyroki SN i/lub TK, które by o tym przesądzały. Wg mojej (bardzo!) skromnej wiedzy prawniczej, takie wyroki nie powinny być zgodne z prawem, jeśli doprecyzowują brzmienie ustawy (prawo bankowe), bo SN i TK nie mają konstytucyjnych uprawnień do tworzenia prawa. No ale to już chyba jakaś szarada dla prawników.

 

Poza tym w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że jakikolwiek bank umieścił w umowie na tyle ogólnikowe zapisy o zmianie stopy, że podpadają pod to pismo GINB. Możesz przytoczyć takowy fragment umowy? Z tego, co kojarzę, to chociażby pisze się zawsze, że okolicznością zmiany oprocentowania jest zmiana stóp procentowych - co jest dość ogólnikowe, ale powinno wyczerpywać nakładane przez prawo wymogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

crashproof - na prawdę polecam te fora z początku posta. Tam są ludzie dużo mądrzejsi ode mnie i zawartość merytoryczna Cie na pewno zaspokoi.

Co do Twoich wątpliwości są również wyroki SN i inne mądrości.

 

Cyt. z mojej umowy"

2. Zmiana wysokości oprocentowania Kredytu może nastąpić w przypadku zmiany stopy referencyjnej okreslonej dla danej waluty oraz zmiany parametrów finansowych rynku pieniężnego i kapitałowego w kraju, którego waluta jest podstawą waloryzacji.

 

Czyli ile zapłacę w przyszłym miesiącu?

Libor rósł - oprocentowanei rosło - mam na pismie, że w związku ze wzrostem Liboru wzrasta oprezonotawnie (tylko Liboru !!! zwracam uwagę)

Libor zmalał "prawie do zera" a oprocentowanie nic :o :o - to już teraz Libor jest be.

Ano nie, bo firma matka (Comertzbank) pożyczyła "córeczce" franeczki oprocentowane o 1% wyżej niż "normalny" rynek międzybankowy - i tłumaczy to zmianą parametrów finansowych, tylko bardzo się wije bo jak się przyzna to akcjonariusze i US siądą jej na dupę.

 

Tak więć, zgodnie z prawem bankowym, chcę sobie wyliczyć ratę w przyszłym miesiącu, zakładając określoną wartość CHF ...i nie mogę, bo nie wiem na jaki % BRE pożyczyło znowu walutę.

A mój kolega, mający kredyt (tylko rok później) wie ...bo ma napisane LIBOR + marża !!!!! ....i ma w dupie co, gdzie, za ile, z kim bank sobie pożycza - i to jest klarowna umowa. Niepawdaż ?!?!

 

Generalnie, bolą mnie już palce od pisania :D :D :D jak ktoś chce to zanim podpisze umowę, niech zajrzy na te fora, jak nie chce - to nie.

Mnie nurtuje tylko taka wątpliwość czy takim bankom (a może nowym) nie przjdzie z czase ochota na zastosowanie (lub inne rolowanie) powyższych praktyk w kontach indywidualnych, firmowych lub nowych kredytach hipotecznych (np. maksymalizując spread).

 

Crash - jak masz szczegółowe pytanie to, na prawdę, wal tam, tam są lepiej zorienotawani niż ja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nurni napisał:

Hmmm, to po co "klijent" podpisuje umowę, której konsekwencji nie zna?

 

Nie zaczynaj crash ....znowu 8) :wink:

Ty znowu swoje. Nie oto chodzi, że nie zna, nie doczyta, albo zapomniał okularów. Zna i doczytał na ile się sam zna. Widocznie Ty znasz się bardzo dobrze, ale nie wszyscy tak mają.

i tu w odpowiedzi przytoczę Twoje słowa:

...i właśnie o to mi chodzi. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać ...i dać jeszcze mądrzejszym do przeczytania i oceny.

A jeśli trafi się na majstersztyk to nikt przecież nie:

Chwycił klienta za gardło i zmusił go do podpisania umowy?

@nurni,Twoje przesłanie by czytać i uczyć się na błędach(i cudzych i własnych) jak najbardziej słuszne,ale @crashproof ma rację,nie wszystkie banki do jednego "wora"(Twoja wiedza,odnośnie planów WOKiK wystąpienia z powództwem w stosunku do niektórych banków,imponująca).Banki indywidualnie podejmują decyzję kierując się własnymi kryteriami w kontekście sytuacji z którą mają do czynienia.Czyli ich kierunek działań jest niewątpliwie adekwatny do sytuacji.A na regulatorze ciąży duża odpowiedzialność,musi działać rozsądnie.Pomijam rekomendację KNF zalecającą bankom wymóg wkładu przy kredytach hipotecznych,kilkadziesiąt %;to na apel KNF ,by banki zrewidowały procedury udzielania kredytów(bo ponoć mało obiektywne),słusznie zareagował Wojciech Kwaśniak(ten sam którego zacytował @nurni w "serio piśmie") cyt.:"obserwując dzisiaj zachowanie banków,można powiedzieć,że ten apel jest nie potrzebny,bo banki bardzo gwałtownie zmieniły swoją politykę kredytową,zaostrzając warunki."

W ostatnich latach była ekspansja kredytów(i kart kredytowych) i banki są zmuszone zaostrzyć wymogi,muszą uważnie monitorować ryzyko kredytowe powstające z rożnych tytułów swoich klientów,muszą monitorować na ile ich standardy w obszarze finansowania nieruchomości są "zdrowymi standardami."Stąd @nurni to "dozabezpieczenie"(jak to nazwałeś) i cyt.: "Obowiązek dostarczenia bankowi wszelkich informacji dotyczących sytuacji finansowej, ekonomicznej i prawnej konsumenta." A nierzetelne banki o których wspomniałeś w perspektywie (gdy uspokoi się sytuacja na rynku globalnym) będą miały ogromny problem w odbudowaniu zaufania i pozyskania chęci zaciągania kredytów przez klientów.

Pozdr. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo banki bardzo gwałtownie zmieniły swoją politykę kredytową,zaostrzając warunki."

W ostatnich latach była ekspansja kredytów(i kart kredytowych) i banki są zmuszone zaostrzyć wymogi,muszą uważnie monitorować ryzyko kredytowe powstające z rożnych tytułów swoich klientów,muszą monitorować na ile ich standardy w obszarze finansowania nieruchomości są "zdrowymi standardami."Stąd @nurni to "dozabezpieczenie"(jak to nazwałeś) i cyt.: "Obowiązek dostarczenia bankowi wszelkich informacji dotyczących sytuacji finansowej, ekonomicznej i prawnej konsumenta."

 

Ja dodam jeszcze jedno w tej długiej dyskusji: pamiętajcie, że banki reprezentują nie tylko interes bankierów (zarządów, dyrektorów), ale też, w wielu przypadkach (tam, gdzie wynagrodzenie kadry menedżerskiej jest rozsądne - np. PKOBP) głównie, interes depozytariuszy. Znalezienie równowagi między dwiema stronami rynku kapitałowego (wierzyciele i kredytobiorcy) wymaga niekiedy pogrożenia kijem ("dobezpieczenia"), a czasami pokazania marchewki ("wojny depozytowe") - ot, takie balansowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nierzetelne banki o których wspomniałeś w perspektywie (gdy uspokoi się sytuacja na rynku globalnym) będą miały ogromny problem w odbudowaniu zaufania i pozyskania chęci zaciągania kredytów przez klientów.

Pozdr. :D

 

Mam nadzieję, że tak będzie :wink: :wink: :wink:

 

Najsmieszniejsze jest to, że miał to być bardzo istotny powód dla którego rzekomo bank miał zawsze działać na korzyść Klienta 8) 8) 8) . Ale to już mój i mi podobnych problem.

 

PaniG - wczoraj to może nawet się spotkaliśmy w Łebie na kaweczce i ciachu u Włocha. :D :D :D :D :D

 

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nierzetelne banki o których wspomniałeś w perspektywie (gdy uspokoi się sytuacja na rynku globalnym) będą miały ogromny problem w odbudowaniu zaufania i pozyskania chęci zaciągania kredytów przez klientów.

Pozdr. :D

 

Mam nadzieję, że tak będzie :wink: :wink: :wink:

 

Najsmieszniejsze jest to, że miał to być bardzo istotny powód dla którego rzekomo bank miał zawsze działać na korzyść Klienta 8) 8) 8) . Ale to już mój i mi podobnych problem.

 

PaniG - wczoraj to może nawet się spotkaliśmy w Łebie na kaweczce i ciachu u Włocha. :D :D :D :D :D

 

Pozdrowienia

 

 

Niestety gdyby nierzetelność banku miałyby spowodować z tego powodu problemy w przyszłości to wogóle nie istniałyby firmy pożyczające pieniądze na dużo gorszych warunkach niż te banki. Może zadziała to na naciągniętego raz klienta (a ile razy bierze się kredyt hipoteczny), ale jeśli później ten bank będzie mieć dobre warunki w porównaniu do innych to i klientów będzie mieć. Rzecz nie w zaufaniu, a w interesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Niestety gdyby nierzetelność banku miałyby spowodować z tego powodu problemy w przyszłości to wogóle nie istniałyby firmy pożyczające pieniądze na dużo gorszych warunkach niż te banki. Może zadziała to na naciągniętego raz klienta (a ile razy bierze się kredyt hipoteczny), ale jeśli później ten bank będzie mieć dobre warunki w porównaniu do innych to i klientów będzie mieć. Rzecz nie w zaufaniu, a w interesie.

 

Co do "firm pożyczających na gorszych warunkach"(jeśli dobrze zrozumiałam,większe oprocentowanie,prowizje...),to raczej powód istnienia widziałabym w łatwiejszym dostępie (brak wymogu zdolności kredytowej) i szybkości otrzymania gotówki.A Twojego powiązania nie rozumiem.

Jeśli chodzi o" raz naciągniętego klienta" to uważam ,że można kredyt wziąć i dwa i trzy razy...I nie zgodzę się z Tobą,że "rzecz nie w zaufaniu,a w interesie",raczej rzecz w zaufaniu i w interesie,bo gdzie brak zaufania interesów się nie robi.

Własny przykład(może nie o banku,a o ubezpieczalni)moi rodzice ,jakieś 20 lat temu,ubezpieczyli swoje sklepy od kradzieży;Gdy do tego doszło,dostali marny procent,bo złodzieje dokonali kradzieży nie wchodząc do środka,( kruczek w umowie był).Efekt,ani moi rodzice,ani ja w życiu ,choćby nie wiem jak konkurencyjni na rynku byli,nie skorzystamy z owej firmy.Myślę,że taki "uraz pokoleniowy" można przełożyć analogicznie na uraz pokoleniowy do nierzetelnych banków.

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Efekt,ani moi rodzice,ani ja w życiu ,choćby nie wiem jak konkurencyjni na rynku byli,nie skorzystamy z owej firmy.

 

No z ust mi to wyjęłaś :D 8) :D

 

Jeszcze jedna kwestia:

A co w przypadku "świeżutkiego" kraju w superkapitalizmie, który nie zdażył wprowadzić wszystkich przepisów obowiązujących w "cywilizowanym" świecie, różne instytucje to wykorzystują i w "świetle prawa" rolują Klienta.

I żebyśmy nie wiem jak sprawdzali zawsze wyjdzie, że w zgodzie z prawem rolówka nastapiła. Tylko od niedawna już prawo zmieniono i niewolno.

Czyli tam gdzie nie zabroniono to łoić ile się i dopóki się da. Taaaaaa, bardzo zdrowa sytuacja i taka optymistyczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze raz dołożę kamyczek do ogródka. Niektórzy tu uważają że to kredytobiorcy są wszystkiemu winni a banki takie cacy odpowiedzialne i wogóle...

 

Otóż kredyty hipoteczne o których tu rozmawiacie to u nas były udzielane skrajnie odpowiedzialnie w porównaniu z takim USA. Banki jednak zmontowały niezłą bombę która lada moment wybuchnie w segmencie kredytów gotówkowych. W szczycie hossy łatwego pieniądza i wyścigu konkurencyjnym między bankami, banki przy udzielaniu kredytów gotówkowych ZANIECHAŁY KOMPLETNIE SPRAWDZANIA ZDOLNOŚCI KREDYTOWEJ.

Dochodziło do kuriozalnych sytuacji w których wg. działu hipotecznego kredytobiorca nie miał zdolności kredytowej na powiększenie swojego kredytu o 50 tys. ale bez problemu dostawał taki kredyt gotówkowy W TYM SAMYM BANKU, mimo że oprocentowanie takiego kredytu było wyższe. Udzielano kredytów gotówkowym osobom o niskich dochodach mimo posiadania przez nich np. już 6 kredytów (informacja o wszystkich kredytach widniała w BIK) z których jasno wynikało ze rata przekroczy wysokość pensji. Dlaczego tak się działo? Rządziła chciwość i pragnienie uzyskania dobrych średnioterminowych wyników działu za prowizje od udzielonych kredytów. Spłaty to już nie na głowie tego działu ale działu windykacji. Takich ludzi, którym udzielono takich kredytów jest cała masa i co więcej ci ludzie są o wiele bardziej narażeni na utratę pracy i dochodów niż ci którzy brali kredyty hipoteczne. Szacuje się że niespłacalna kwota tych kredytów to będzie ok. 45 mld PLN. Nie wywali to polskiego systemu bankowego ale spowoduje konieczność zawiązania ogromnych rezwer dla niespłaconych kredytów. Co pogłębi credit crunch i będzie katastrofalne dla gospodarki bo o tyle mniej będzie pieniędzy na kredyty np. dla firm.

 

Krótki artykulik na ten temat:

http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29577,6636608,_Dziennik___polski_system_finansowy_zagrozony_przez.html

 

Kilka przykładów jak wyglądała praktyka:

 

http://www.emetro.pl/emetro/1715307,0.html?skan=6174758

 

Tu wypowiedź jednego z pracowników jak to wyglądało od kuchni:

 

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=17007&w=93300149&a=93300149

 

A na koniec klasyk z polskiej rzeczywistości jak takie kredyty będą "spłacane":

 

(...)

 

To tylko wina banków. Ostatnio próbowałem pomóc zadłużonemu po uszy emerytowi z

niezłą (3 tys netto) emeryturą. Nabrał b. drogich kredytów w bankach w okresie 4

miesięcy na 167 tys pln. Biorąc dwa ostatnie wiedział że miesięczna suma rat

kredytów przekracza o 25% jego dochody. Więc nie rozumiem jak można dać kolejny

kredyt osobie jeśli w jego rekordzie w BIK widać jak na dłoni że nie ma

fizycznych możliwości aby to spłacał.

Próbowałem rozmawiać i negocjować z bankami ale osoby pracujące w oddziałach i w

windykacji są ubezwłasnowolnieni decyzyjnie więc nawet przy dobrych chęciach i

dobrym planie naprawczym "góra" nie wyraziła zgody.

Zdecydowałem się więc na pójcie po bandzie i od miesiąca osoba ta nie spłaca

żadnego kredytu. Mieszkanie zostało "sprzedane" córce za wartość rynkową, wziął

równocześnie szybki rozwód z małżonką i zasądzone zostały alimenty dla niej w

wysokości 1 800,00 zł. Zrobiłem od razu zajęcie emerytury w ZUS i kasa wpływa

na konto żony. A jako że nie można emerytury zająć w wysokości większej niż 25%

jej wartości bez względu na wysokość długów to na dzień dzisiejszy banki mogą

się pocałować w dupe. Nie odzyskają ani grosza.

 

Nie jestem z tej całej operacji szczególnie dumny bo wychodzę z założenia że

długi należy spłacać ale po analizie złodziejskich umów kredytowych z kilkoma

wiodącymi bankami oraz brak ich chęci rozwiązania polubownego tej sprawy, jestem

pewien że summa summarum jest sprawiedliwie.

(...)

 

Miłej lektury życzę

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stasiek ps ,Twój wywód,przy błędnym założeniu,bezwartościowy.

Jakbyś nazwał osobę,która przychodzi do banku kupić kredyt i zobowiązując się (świadomie)do regularnej spłaty,a niemającej możliwości finansowej,aby go spłacać?Biedakiem,naciągniętym przez bank,czy ...naciągaczem?

Cytacik nr 1: czego ma dowodzić,ze banki be ,czy te 600 tys. zadłużonych po uszy osób co krąży od banku do banku to be ?

Cytacik nr 2:a czemu bohaterka nie chciała ujawnić swojego imienia?,bo została oszukana przez bank,czy że sama oszukała?

Cytacik nr 3:?ale co źle ,że cyt."przerywa się ten proces",masowy jak piszesz?Czy może mamy poradzić autorowi posta czy jego oszczedności ma ulokować w cyt." euro, funt, frank? A może złoto?"

To tylko wina banków. Ostatnio próbowałem pomóc zadłużonemu po uszy emerytowi z

niezłą (3 tys netto) emeryturą. Nabrał b. drogich kredytów w bankach w okresie 4

miesięcy na 167 tys pln. Biorąc dwa ostatnie wiedział że miesięczna suma rat

kredytów przekracza o 25% jego dochody.

tak na pewno to wina banków,że poszedł po kolejny kredyt wiedząc,że go nie stać,ach te naciągające banki bidnych nieświadomych klientów

Próbowałem rozmawiać i negocjować z bankami ale osoby pracujące w oddziałach i w

windykacji są ubezwłasnowolnieni decyzyjnie więc nawet przy dobrych chęciach i

dobrym planie naprawczym "góra" nie wyraziła zgody.

Ale na co konkretnie ? na kolejny kredycik?na wstrzymanie spłaty?

Zdecydowałem się więc na pójcie po bandzie i od miesiąca osoba ta nie spłaca

żadnego kredytu. Mieszkanie zostało "sprzedane" córce (...)

biedak,wykiwany przez banki był zmuszony "pozbyć" się majątku,choć uważam że to mocno naciągane,uważam że rozwód nic by nie dał,a sprzedaż m "unieważniona".Ale to moje zdanie. :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stasiek ps ,Twój wywód,przy błędnym założeniu,bezwartościowy.

Jakbyś nazwał osobę,która przychodzi do banku kupić kredyt i zobowiązując się (świadomie)do regularnej spłaty,a niemającej możliwości finansowej,aby go spłacać?Biedakiem,naciągniętym przez bank,czy ...naciągaczem?

 

Wyjaśnij mi w jakiż to sposób ta osoba naciągała banki? Czy zatajała informację o swoich dochodach, podawała fałszywą tożsamość, zatajała informacje o kredytach? NIE. Bank miała pełną informację o sytuacji osoby która zwracała się o kredyt i mimo to tego kredytu udzielał. Bank zachowywał się totalnie nieodpowiedzialnie, ryzykując pieniądze depozytariuszy.

 

Przecież w tym wszystkim chodzi o pieniądze moje i Twoje, które są ulokowane w Tym czy innym banku. Czy masz świadomość jak agresywną politykę kredytową prowadzi Twój bank i czy czasem w wyniku jej prowadzenia nie grozi mu upadłość? Informował Cię o tym jak zanosiłaś do niego pieniądze? Podejrzewam że nie.

 

Dlaczego tak się dzieje? Może jednak warto się zastanowić nad moralnością banków i brakiem symetrii w informacji i dzieleniu się zyskiem. Dzisiejsze banki są wynaturzeniem systemu bo prowadzą zbyt wiele rodzajów działalności obarczonych dużym ryzykiem.

 

To nawet Milton Fridman postulował aby zabronić bankom dziłałalności inwestycyjno-kredytowej. Chodziło o to aby był jasny podział. Banki powinny robić tylko to do czego były pierwotnie powołane czyli do bezpiecznego przechowywania pieniędzy, bezpiecznego obrotu nimi. I powinny pobierać za to stostowne opłaty i prowizje. A jeśli ktoś chciałby większych zysków (lub jakichkolwiek - bo w tradycyjnym banku mógł ich nie mieć) to dawał by pieniądze instytucji pożyczkowej licząc się z możliwością sporych zysków jak i strat.

 

Teraz wszystko stoi na głowie. Banki lansują się na instytucje publicznego zaufania kiedy zbierają pieniądze a potem pożyczają je na prawo i lewo byle komu i wcale nie informują swoich depozytariuszy jak ryzykowna jest ich działalność. Uprawiają totalny "moral hazard" bo maksymalizują zyski, które zachowują dla siebie ale straty to już chcą żeby za nie płacił podatnik. Zbytnia konsolidacja na rynku doprowadziła do stytuacji żę powstają monstra, które są "too big to fall" i które w krytycznej sytuacji zostaną wyratowane za pieniądze podatnika lub w postaci świeżo wydrukowanej gotówki czyli w postaci podatku inflacyjnego.

 

Owszem gdyby banki prowadziły tylko działalność tradycyjną a pożyczkami by się zajmowały "banki inwestycyjne", które nie miałyby gwarancji rządowych to pewnie strumień kredytu płynący do gospodarki byłby mniejszy. Pewnie rozwijalibyśmy się wolniej i nie każdy bezdomny by dostał kredyt na przysłowiową plazmę. Ale ten rozwój byłby stabilniejszy i suma summarum wyszlibyśmy wszyscy na tym lepiej. A tak to mamy kocioł taki jaki mamy i banki może tu nie są jedynym winowajcą sytacji ale wina ciąży na nich (i na ustawodawcach, którzy w porę nie ograniczyli pewnych praktyk) w dużej części.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...