Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kościół zmieni stanowisko?


retrofood

Recommended Posts

A biorąc to pod uwagę, oraz fakt, że Bóg daje stworzonemu człowiekowi pierwsze swoje Przykazanie”

.. idźcie, bądźcie płodni i rozmnażajcie się,. (Genezis 1,28 )

Czyż nie jest to swoista zachęta do seksu?

 

I druga sprawa – ta to dopiero kontrowersyjna.

Istnieje teoria, że w Przykazaniach zapis „Nie cudzołóż” bezpośrednio odnosił się do „na cudzego boga nie łóż”, a w czasach „ucisku” seksualnego zmieniono jego znaczenie.

 

Zawsze w teoriach i rozważaniach należy brać pod uwagę fakt, że my mamy do czynienia wyłącznie z tłumaczeniami i interpretacjami. A tu zawsze istnieje możliwość przekłamań, zarówno literalnych jak i znaczeniowych.

Więc nie ma watpliwości, że Kościół przez wieki swojego istnienia dostosowywał formy nauczania i znaczenie źródeł do swoich bieżących potrzeb, z których później czasem nie miał nawet jak wybrnąć. Stąd m.in. rozłamy i reformacja.

Tak jest pewnie i z seksem małżeńskim. Przez wieki całe był deficyt meżczyzn w stosunku do kobiet. Wojownicy ponadto całymi latami bywali poza domem. Więc jak na chwilę do domu wrócili, to nie mieli czasu czekać, aż żonie się zechce, a poza tym powinna przecież zajść w ciążę, aby urodzić nastepnego woja, albo córkę, która innemu wojowi da możliwość spłodzenia woja. No i zrobiono tak, aby seks był szybki i skuteczny.

A teraz nie ma takich potrzeb, można się trochę pobawić. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 473
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ale ksiadz nie moze miec dzieci dlatego, ze jego wierni maja.

 

to jest ustalenie papieskie i soborowe, a nie Boskie. Więc nigdy Jezus ani Ewangelie na ten temat się nie wypowiadają.

To wprowadził Kościół, aby wykluczyć przypadki utraty mienia kościelnego, które dziedziczyły dzieci księży a nie Kościół jako taki. Tylko dlatego. I dlatego teraz jest tyle głosów o zmianę stanu bezżennego duchowieństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj, w dobie przeludnienia, może po prostu trzeba wrócić do korzeni – czyli kultury greckiej i egipskiej.

Mnie ta teoria i taka perspektywa pasuje :lol:

 

A ja nie chciałbym, by po mojej kulturze, zostały tylko ruiny, podobnie jak po kulturach przez Ciebie wymienionych :wink:

 

po nich zostały chociaż ruiny, po naszej kulturze to pewnie tylko jakiś lej pozostanie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś zdążył i zahostował:

http://www.joemonster.org/filmy/8115/The-Root-of-all-Evil--Zrodlo-wszelkiego-zla-(Polskie-napisy)

 

"Religia jest obrazą godności ludzkiej

Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy

i złych ludzi czyniących złe rzeczy

Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,

potrzeba religii"

 

pozdrawiam daggulkę i Pepeg'a z Gumy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja wrócę do postawionego pytania. Czy Kościól zmieni zdanie, np. w sprawie rozwodów, celibatu czy też In Vitro. Pewnie zmieni ale to musi potrwać i to pewnie długo. Kościół to ogromna biurokratyczna instytucja o strukurze mocno zhierarchizowanej rządzona przez samych facetów a zatem ustalenie jakiegoś wspólnego stanowiska na szczytach władzy jest niewyobrażalnie trudne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś zdążył i zahostował:

http://www.joemonster.org/filmy/8115/The-Root-of-all-Evil--Zrodlo-wszelkiego-zla-(Polskie-napisy)

 

"Religia jest obrazą godności ludzkiej

Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy

i złych ludzi czyniących złe rzeczy

Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,

potrzeba religii"

 

pozdrawiam daggulkę i Pepeg'a z Gumy :D

 

młodzieńcze twierdzenia ludzi bez doświadczenia.

Spróbuj pożyć trochę w społeczeństwie bez religii, to się przekonasz jaka jest różnica. Tylko nie pisz o zachodzie, gdzie większość deklaruje się jako niewierzący. Bo zasady religii tkwią w ich podświadomości, wpajane przez wieki, a obecnie istniejące pod nazwą humanizmu.

Ja spędziłem kilka lat w społeczeństwie ateistycznym. I proszę mi i czytelnikom nie mydlić oczu.

 

PS. daggulkę i Pepega z Gumy też pozdrawiam!

Innych czytających również!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słuchałem niedawno w radiu wywiadu z księdzem z Kurii Warszawskiej na ten temat. Otóż Kościół nie uznaje rozwodów, ale często uznaje małżeństwa za zawarte nieważnie!, czyli nieistniejące. I to bez względu na staż czy istnienie lub nie potomstwa.

W chwili obecnej jest to tak częste, że można śmiało powiedzieć, że kto chce może swoje sprawy uporządkować bez naruszania kanonów kościelnych. Tyle, że trzeba ruszyć rzyć i coś w temacie robić.

 

I tu też jest potwierdzenie mojej pierwszej tezy z poprzedniego wpisu, bo zawsze istniała możliwość rozwodu, tylko Kościół jakoś o niej „zapomniał”

.

 

No nie, w kościele nie istnieje możliwość rozwodu, tylko możliwość stwierdzenia, że małżeństwo z jakichś powodów było zawarte nieważnie. Te powody są wyszczegółowione i sprawdzane przy każdym wniosku o uznanie małżeństwa za nieważne (ale nie "rozwód". Rozwody są cywilne.)

 

Kochani, mam nad Wami tę przewagę, że miałam to na naukach przedmałżeńskich niewiele ponad 10 lat temu, i znam osoby, które przez taki proces przechodziły, tak że naprawdę wiem, o czym piszę ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No nie, w kościele nie istnieje możliwość rozwodu, tylko możliwość stwierdzenia, że małżeństwo z jakichś powodów było zawarte nieważnie. Te powody są wyszczegółowione i sprawdzane przy każdym wniosku o uznanie małżeństwa za nieważne (ale nie "rozwód". Rozwody są cywilne.)

 

Kochani, mam nad Wami tę przewagę, że miałam to na naukach przedmałżeńskich niewiele ponad 10 lat temu, i znam osoby, które przez taki proces przechodziły, tak że naprawdę wiem, o czym piszę ;-)

 

Tu nie chodzi o nazewnictwo, i kto rozwodzi lub orzeka o nieważności małżeństwa, tylko o sam fakt, oraz końcowy efekt w obu przypadkach taki sam – czyli, po pozytywnym zakończeniu procesu (rozwodu lub (i) unieważnienia małżeństwa), dla obu stron otwiera się możliwość ułożenia sobie życia w związku małżeńskim zgodnie z własnym sumieniem i (w przypadku unieważnienia małżeństwa) nauką Kościoła.

Tylko i aż - tyle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja spędziłem kilka lat w społeczeństwie ateistycznym. I proszę mi i czytelnikom nie mydlić oczu.

 

PS. daggulkę i Pepega z Gumy też pozdrawiam!

Innych czytających również!

 

:p :p :p

Ejże!

Retro, nie zgalopowałeś się z tym "spędzeniem kilku lat w ateistycznym społeczeństwie" ?

Oni nigdy nie byli ateistami, zawsze miewali tam jakiegoś boga lub bożka.

To tkwi podświadomie w społeczeństwie przez setki lat - nie da się tego tak zresetować.

Ładnie napisałeś o tym humanizmie zachodnioeuropejskim, więc odpowiem Ci wtórnie i mało oryginalnie :

Boga to oni mieli wsiegda, tolko gumanizma ni chuja :D

 

Pozdrawiam wszystkich pozdrawiających w imieniu własnym i szczególnie mieszkańców Gumy.

PS Dla jasności ! Nie jestem zwolennikiem teorii Dawikinsa, mimo siły argumentacji samego autora i niezaprzeczalnej logiki, ma sporo słabych punktów :)

Mam nadzieje, że temat wróci do początku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No nie, w kościele nie istnieje możliwość rozwodu, tylko możliwość stwierdzenia, że małżeństwo z jakichś powodów było zawarte nieważnie. Te powody są wyszczegółowione i sprawdzane przy każdym wniosku o uznanie małżeństwa za nieważne (ale nie "rozwód". Rozwody są cywilne.)

 

Kochani, mam nad Wami tę przewagę, że miałam to na naukach przedmałżeńskich niewiele ponad 10 lat temu, i znam osoby, które przez taki proces przechodziły, tak że naprawdę wiem, o czym piszę ;-)

 

Tu nie chodzi o nazewnictwo, i kto rozwodzi lub orzeka o nieważności małżeństwa, tylko o sam fakt, oraz końcowy efekt w obu przypadkach taki sam – czyli, po pozytywnym zakończeniu procesu (rozwodu lub (i) unieważnienia małżeństwa), dla obu stron otwiera się możliwość ułożenia sobie życia w związku małżeńskim zgodnie z własnym sumieniem i (w przypadku unieważnienia małżeństwa) nauką Kościoła.

Tylko i aż - tyle

 

Nie - nie unieważnienia. Stwierdzenia niewazności.

 

Rozwód możesz mieć z powodu niezgodności charakteru, na przykład. Stwierdzenie nieważności odbywa się z kilku dokładnie opisanych powodów - na przykład jeśli sie wykaże, że jedno z małżonków cierpiało na chorobę psychiczną, która powoduje nie możnosć odpowiadania za swoje czyny, albo że małzeństwo zostało zawarte pod presją. Te powody muszą być mocne i naprawdę ważne.

 

Oczywiście, są tacy ksieża, którzy to unieważnienie potrafią załatwić za kasę. Nihil novi. Tylko zastanawiam się, po co śluv kościelny komuś, kto myśli, że Boga można okłamać tak jak ludzi... jak tak wygląda ta wiara to lepiej nie udawać i po prostu wziąć ślub cywilny.

 

Wiesz, kupę ludzi niby chce korzystać z sakramentów i formalnie być w kościele, tylko zastanawiam się - po co im to? Przecież przynależność do kościoła to kupa różnych nudnych powinności, jakieś posty, święta, jak przyjdziesz ochrzcić dziecko to proboszcz powie że cię w życiu na mszy nie widział...przecież Jezus powiedział, że "będziecie głupotą dla pogan i zgorszeniem dla Żydów". Po co sie w to pchać na siłę i bez przekonania, a potem narzekać.

 

a to mnie zastrzeliło:

 

nie wyspowiadam sie ksiedzu, ktory ma baby na boku i dzieciaki na utrzymaniu. Dla mnie to by byla obluda spowiadac sie u grzesznika.

- masz rację, nie spowiadaj sie. Spowiedź zakłąda, że myślisz o swoich grzechach, a nie o cudzych. I mam dla Ciebie nowość - ksieża też są grzesznikami i też sie muszą spowiadać. Tak że jeśli nie chcesz spowiadać sie grzesznikom to masz tylko jedno wyjście - uderzyć prosto do Szefa ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood napisał:

młodzieńcze twierdzenia ludzi bez doświadczenia.

Spróbuj pożyć trochę w społeczeństwie bez religii, to się przekonasz jaka jest różnica. Tylko nie pisz o zachodzie, gdzie większość deklaruje się jako niewierzący. Bo zasady religii tkwią w ich podświadomości, wpajane przez wieki, a obecnie istniejące pod nazwą humanizmu.

Ja spędziłem kilka lat w społeczeństwie ateistycznym. I proszę mi i czytelnikom nie mydlić oczu.

 

Nie jestem ateistą tylko agnostykiem.

młodzieńcze twierdzenia ludzi bez doświadczenia.
Klasyka.Przekonanie,że moja religia to ten właściwy wybór.A jak ktoś ma odmienne zdanie to jest "niewpełni rozwinięty".

Co do reszty Twoich wywodów,czy przykrych doświadczeń się nie wypowiadam

:roll: :wink:

P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Dawkins, stawiając po jednej stronie barykady naukę, a po drugiej wiarę, wybiera oczywiście tę pierwszą, starając się równocześnie przekonać czytelnika do swoich poglądów. I nie byłoby w postawie profesora niczego dziwnego, gdyby swoich racji nie głosił w sposób nachalny, a postawy religijnej nie mieszał z błotem już od pierwszych stron książki. (...)

 

W samym wstępie Dawkins wyraża przekonanie, że po lekturze jego dzieła czytelnik na pewno odrzuci wiarę i dołączy do szeregu ateistów.

 

Dawkins przytacza fragmenty listów lub wypowiedzi ludzi wierzących, wykpiwając ich treści, zwłaszcza, gdy nie posiada na podorędziu żadnych precyzyjnych argumentów na potwierdzenie swych tez. est to sposób argumentacji daleki od naukowego.

 

Z naukowego punktu widzenia publikacja nie jest w żaden sposób innowacyjna – jest zbiorem przemyśleń i kontrargumentów dotyczących istoty religii i jej miejsca we współczesnym świecie. Język, jakim posługuje się profesor jest arogancki i ostry – w stosunku do wierzących."

 

Żródło: Wortal literacki.

 

PS

Nie czytałam "Boga urojonego", stąd cytaty z częściowej recenzji - powiem szczerze - nie zachęciła mnie do jej przeczytania. Poleciłabym inne tytuły, ale zaraz posądzą mnie o ewangelizację (Pepeg z Gumy, mam rację :D ) , więc tego nie uczynię.

 

Pozdrawiam Wszystkich czytających.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e-Mandzia nie widzę nic złego w dzieleniu się z innymi swoimi poglądami.

Jeśli nie chcesz zapoznać się ze słowami profesora,to nie,ale nie opieraj swojej wypowiedzi na cudzych nieobiektywnych opiniach.

nie posiada na podorędziu żadnych precyzyjnych argumentów
Z tym się nie zgodzę,zresztą nie jest ciężko obalić argumenty oparte tylko na wierze.Komentator nie zrozumiał treści,albo nie chciał.

Możesz sobie "ewangelizować".To mi nie przeszkadza.Przeszkadza mi natomiast w religii brak tolerancji.Zresztą już namiastka była, zastosował atak na mnie retro,mimo,że moje wypowiedzi niczym nie mogły urazić,bo nikogo nie obrażałam,ani nie narzucałam swoich poglądów,a już mnie "wyzwał ".I gdzie tu chrześcijańska postawa.Ach, zapomniałam,jeśli jest ktoś "niewierzący" ,można go ukamieniować.

 

Pozdrawiam.

 

PS.Mojemu synkowi(8 lat) dałam wolny wybór,w każdej chwili może "chodzić na religię".Na razie mnie rozbawił stwierdzeniem "...to Adam i Ewa nie mieli pępków...",chyba wiem w jakim kierunku podąży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e-Mandzia nie widzę nic złego w dzieleniu się z innymi swoimi poglądami.

Jeśli nie chcesz zapoznać się ze słowami profesora,to nie,ale nie opieraj swojej wypowiedzi na cudzych nieobiektywnych opiniach.

nie posiada na podorędziu żadnych precyzyjnych argumentów
Z tym się nie zgodzę,zresztą nie jest ciężko obalić argumenty oparte tylko na wierze.Komentator nie zrozumiał treści,albo nie chciał.

Możesz sobie "ewangelizować".To mi nie przeszkadza.Przeszkadza mi natomiast w religii brak tolerancji.Zresztą już namiastka była, zastosował atak na mnie retro,mimo,że moje wypowiedzi niczym nie mogły urazić,bo nikogo nie obrażałam,ani nie narzucałam swoich poglądów,a już mnie "wyzwał ".I gdzie tu chrześcijańska postawa.Ach, zapomniałam,jeśli jest ktoś "niewierzący" ,można go ukamieniować.

 

Pozdrawiam.

 

Ukamienować ? - w życiu, a w dodatku Ciebie ?

 

Tak jak pisałam, książki nie czytałam, dlatego się nie "mądrowałam".

Tak sobie o tych atakach myślę, myślę ... i dochodzę do wniosku, że chyba wszyscy zbyt mocno biorą te ataki do siebie (i jedni i drudzy). :)

 

Nie mam nic przeciwko osobom, które nie wierzą. Wśród swoich przyjaciół - nie znajomych, tylko przyjaciół, mam osoby wierzące i ateistów, mam wyznawców innych wyznań, niż Chrześcijanie i potrafimy o tym rozmawiać, nawet ostatnio dosyć często.

 

Naprawdę jestem daleka od obrażania kogokolwiek

Pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[

Możesz sobie "ewangelizować".To mi nie przeszkadza.Przeszkadza mi natomiast w religii brak tolerancji.Zresztą już namiastka była, zastosował atak na mnie retro,mimo,że moje wypowiedzi niczym nie mogły urazić,bo nikogo nie obrażałam,ani nie narzucałam swoich poglądów,a już mnie "wyzwał ".I gdzie tu chrześcijańska postawa.Ach, zapomniałam,jeśli jest ktoś "niewierzący" ,można go ukamieniować.

 

nie uwazasz, że przesadzasz??? :o co Cię tak dotknęło, podejrzenie o brak doświadczenia? Ciesz się z młodości! I choć twierdzisz, że nie wierzysz, pamiętaj, że mozna... bez grzechu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ejże!

Retro, nie zgalopowałeś się z tym "spędzeniem kilku lat w ateistycznym społeczeństwie" ?

Oni nigdy nie byli ateistami, zawsze miewali tam jakiegoś boga lub bożka.

To tkwi podświadomie w społeczeństwie przez setki lat - nie da się tego tak zresetować.

Ładnie napisałeś o tym humanizmie zachodnioeuropejskim, więc odpowiem Ci wtórnie i mało oryginalnie :

Boga to oni mieli wsiegda, tolko gumanizma ni chuja :D

 

Tam Bóg spełniał rolę trochę inną niż w katolicyzmie, a kiedy go zabrano i zastąpiono innym bożkiem (tu masz rację), owszem bali się go, ale ni ch... nie stanowił dla nich autotytetu. Oczywiście, dla większości, bo napalency bywają zawsze i wszędzie. No i zaczęło się przebijać przekonanie, że "hulaj dusza, piekła nie ma". A jak nie ma, to człowiek człowiekowi może być wściekłym psem, bo już nie wilkiem. Dodaj do tego spuściznę Czyngis - Chana (podobno ponad 100 mln ludzi na świecie ma jego geny :D )

Tych spustoszeń długo nie odrobią, zresztą podejrzewać można nawet, że nie bardzo chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

retrofood napisał:

nie uwazasz, że przesadzasz??? :o co Cię tak dotknęło, podejrzenie o brak doświadczenia? Ciesz się z młodości! I choć twierdzisz, że nie wierzysz, pamiętaj, że mozna... bez grzechu!

 

 

Ej,daj już spokój.Dwa razy w swoim młodym agnostycznym życiu(he,he,prawie czterdziestka,ale jeszcze nie)spotkałam się z podziałem ludzi ze względu na wiarę.Pierwszy raz jak syn poszedł do szkoły (przedmiot religia),a drugi raz tu na forum.

P. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie Kościół to sekta - najbardziej rozbudowana, bogata i bezczelna chora sekta. I tyle.

 

Definicja sektyw MSWiA:

Za sektę można uznać każdą grupę, która posiadając silnie rozwiniętą strukturę władzy, jednocześnie charakteryzuje się znaczną rozbieżnością celów deklarowanych i realizowanych oraz ukrywaniem norm w sposób istotny regulujących życie członków; która narusza podstawowe prawa człowieka i zasady współżycia społecznego, a jej wpływ na członków, sympatyków, rodziny i społeczeństwo ma charakter destrukcyjny

 

Jak dla mnie - wszystko sie zgadza z K.K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...